Dokończenie dla Korei Południowej budowy ex-japońskiego pomocniczego stawiacza min 1822-go typu Eijō 1950 (1 jednostka)
Kolejny
projekt wg pomysłu kolegi ŁK. Jest On również autorem legendy (do której
wtrąciłem swoje trzy grosze) i założeń technicznych.
Budowany
od lutego 1945 r. pomocniczy stawiacz min 1822-go
nigdy nie zasilił stanu marynarki wojennej Cesarstwa Japonii. W realu został
zwodowany dopiero w 1947 r. i ukończony w czerwcu 1948 r. jako drobnicowiec
cywilny, czyli zgodnie ze swym pierwotnym przeznaczeniem transportowca typu 2D.
My jednak wprowadzimy, już w połowie 1946 r., alternatywny wątek jego dalszych
dziejów. Amerykanie postanowili wówczas wykończyć jednostkę (na poczet
japońskich reparacji wojennych) w charakterze stawiacza min z przeznaczeniem do
przekazania go flocie Republiki Chińskiej. Założono jednak znaczącą modyfikację
pierwotnych planów japońskich i nadanie okrętowi bardziej ofensywnych charakterystyk,
jednak z oszczędnościowym zastosowaniem zalegających magazyny zdobycznych
systemów japońskich, dostępnych na całym obszarze kontrolowanym niegdyś przez
Japonię. Wykończenie okrętu przeprowadziła stocznia Naniwa w Osace,
w której to budowę okrętu rozpoczęto. Z uwagi na niewielki priorytet inwestycji
oraz zawirowania związane z finansowaniem projektu, prace stoczniowe
przeciągnęły się od 17.07.1946 r. do 28.01.1950 r. Zaistniała w międzyczasie
klęska chińskich nacjonalistów i rozpoczęta wkrótce wojna koreańska, skłoniły
rząd amerykański do zmiany pierwotnych planów i przekazania gotowego okrętu
rodzącej się flocie Republiki Korei. W rezultacie stawiacz min otrzymał nową
nazwę Wonsan i podniósł banderę
koreańską 21.11.1950 r. Okręt w trakcie wojny, a także po jej zakończeniu,
postawił obronne zapory minowe wokół wybrzeży, złożone łącznie z ponad 3000
min. Od 19.11.1955 r. służył głównie jako transportowiec sprzętu wojskowego, z
możliwością wykorzystania go w charakterze okrętu desantowego, do czego jednak
nigdy nie doszło. Okręt zakończył swą służbę dopiero 31.12.1976 r. i skierowany
został na złomowanie do stoczni Hyundai w Ulsan. Prace rozbiórkowe zakończyły
się 12.02.1978 r.
Opis
techniczny.
Kadłub
Za wyjątkiem demontażu niewiadomego
przeznaczenia konstrukcji w części rufowej oraz niewielkich zmian podziału wewnętrznego,
kadłub pozostawiono bez zmian.
Napęd
W miejsce planowanego kotła węglowego
i turbiny parowej zainstalowano, zdjęte z okrętu podwodnego RO500 (ex-niemiecki U-511), dwa silniki diesla MAN po 2200 KM każdy. Obydwa, z wykorzystaniem
przekładni zbiorczej, pracowały na jeden wał śrubowy.
Uzbrojenie
Na okręcie zamontowano:
- 1xIIx 12.7 cm/40 (5") Type 89, przy elewacji 45o donośność
pociskiem IS 23,00 kg wynosi 14800 m, a przy elewacji 75o (maksymalna 85o) donośność
tym samym pociskiem wynosi 9400 m;
- 8xIIIx25
mm/60 (1") Type 96, przy elewacji 45o donośność pociskiem
HE 0,25 kg wynosi 6800 m, a przy elewacji maksymalnej 85o donośność
pionowa tym samym pociskiem wynosi 5500 m;
- 400
min Type 6.
Do kierowania ogniem zainstalowano
dalocelownik Type 94 z dalmierzem Type 14.
W końcu roku 1955, stanowisko
IIx127/40 wymieniono na amerykańskie IIx127/38, a stanowiska IIIx25/60 na
IIx40/56.
Inne
Częściowo przebudowano nadbudówkę z
pomostem, a całkowicie maszt i komin. Maszty z bomami ładunkowymi zastąpiono
żurawiami.
Okręt wyposażono w:
- cztery radiostacje,
- radionamiernik,
- radar kontroli przestrzeni
powietrznej Type 13,
- radar kontroli powierzchni wody i
nawigacyjny Type 22.
W końcu roku 1955, wyposażenie
radionawigacyjne wymieniono na amerykańskie.
W ładowniach okręt mógł przewieźć do
1599 t ładunku.
W wyniku zmian wprowadzonych w czasie powojennych
prac stoczniowych, prędkość maksymalna okrętu wzrosła z planowanej 11,00 w do
15,66 w, a zasięg zwiększył się o niemożliwą do ustalenia wartość.
Uwaga: w raporcie podano prawidłową wartość
wyporności standardowej, czyli 3224 t, chociaż program wyliczył ją na 4823 t.
Różnica wynika stąd, że program, nieprzystosowany do symulacji jednostek
handlowych, ładunek zalicza do wyporności standardowej.
Wonsan, South Korea auxiliary minelayer laid down 1945, launched 1947, completed 1950 (engine 1941)
Displacement:
3 086 t light; 3224
t standard; 5 200 t normal; 5 501 t full load
Dimensions: Length (overall / waterline) x beam x draught (normal/deep)
(311,67 ft / 289,70 ft)
x 43,96 ft x (19,36 / 20,36 ft)
(95,00 m / 88,30 m) x
13,40 m x (5,90 / 6,21 m)
Armament:
2 - 5,00" / 127 mm 40,0
cal guns - 51,70lbs / 23,45kg shells, 250 per gun
Dual purpose guns in deck mount, 1929 Model
1 x Single mount on centreline, aft deck aft
24 - 0,98" / 25,0 mm
60,0 cal guns - 0,57lbs / 0,26kg shells, 2 500 per gun
Anti-air guns in deck mounts, 1936 Model
6 x Triple mounts on sides, evenly spread
6 raised
mounts
2 x Triple mounts on centreline ends, evenly
spread
2 raised
mounts
Weight of broadside 112 lbs
/ 51 kg
Mines
2 - 2 548,54 lbs /
1 156,00 kg mines + 400 reloads - 457,373 t total
in Above water - Stern
racks/rails
Armour:
- Gun armour: Face (max) Other gunhouse (avg) Barbette/hoist
(max)
Main: 0,51" / 13 mm -
-
Machinery:
Diesel Internal
combustion motors,
Geared drive, 1 shaft,
4 400 shp / 3 282 Kw = 15,66 kts
Range 12 000nm at
10,00 kts
Bunker normal = 377
tons, at max displacement = 679 tons
Complement:
306 - 398
Cost:
£1,291 million / $5,166
million
Distribution of weights at normal displacement:
Armament: 595 tons,
11,4%
- Guns: 23 tons, 0,4%
- Weapons: 572 tons, 11,0%
Armour: 1 tons, 0,0%
- Armament: 1 tons, 0,0%
Machinery: 116 tons,
2,2%
Hull, fittings &
equipment: 2 334 tons, 44,9%
Fuel, ammunition &
stores: 515 tons, 9,9%
Miscellaneous weights:
1 639 tons, 31,5%
- Hull below water: 1 066 tons
- Hull above water: 533 tons
- On freeboard deck: 40 tons
Overall survivability and seakeeping ability:
Survivability
(Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
5 055 lbs / 2 293 Kg = 80,9 x 5,0 " /
127 mm shells or 1,2 torpedoes
Stability (Unstable if
below 1.00): 1,36
Metacentric height 2,5
ft / 0,8 m
Roll period: 11,6
seconds
Steadiness - As gun platform (Average = 50 %): 80 %
-
Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,03
Seaboat quality (Average = 1.00): 2,00
Hull form characteristics:
Hull has raised
forecastle, raised quarterdeck,
a normal bow and a small transom stern
Block coefficient
(normal/deep): 0,738 / 0,743
Length to Beam Ratio:
6,59 : 1
'Natural speed' for
length: 17,02 kts
Power going to wave
formation at top speed: 48 %
Trim (Max stability =
0, Max steadiness = 100): 40
Bow angle (Positive =
bow angles forward): 25,50 degrees
Stern overhang: 11,48
ft / 3,50 m
Freeboard (% = length
of deck as a percentage of waterline length):
Fore
end, Aft end
- Forecastle: 14,00%, 21,98 ft /
6,70 m, 20,01 ft / 6,10 m
- Forward deck: 36,00%, 12,14 ft / 3,70
m, 12,14 ft / 3,70 m
- Aft deck: 16,00%, 12,14 ft / 3,70 m, 12,14 ft / 3,70 m
- Quarter deck: 34,00%, 20,01 ft /
6,10 m, 20,01 ft / 6,10 m
- Average freeboard: 16,03 ft / 4,89 m
Ship space, strength and comments:
Space - Hull below water (magazines/engines, low =
better): 43,7%
- Above
water (accommodation/working, high = better): 79,7%
Waterplane Area:
10 543 Square feet or 979 Square metres
Displacement factor
(Displacement / loading): 269%
Structure weight / hull
surface area: 133 lbs/sq ft or 648 Kg/sq metre
Hull strength
(Relative):
-
Cross-sectional: 2,10
-
Longitudinal: 6,22
- Overall:
2,34
Excellent machinery,
storage, compartmentation space
Cramped accommodation
and workspace room
Ship has slow, easy
roll, a good, steady gun platform
Excellent seaboat,
comfortable, can fire her guns in the heaviest weather
Bardzo się cieszę, że ten nietypowy temat ujrzał światło dzienne dzięki Twojemu zaangażowaniu! Realizacja spełnia całkowicie, a nawet z naddatkiem, moje oczekiwania. Myślę, że powstał ciekawy konstrukcyjnie okręt, bardzo przydatny dla floty rodzącego się państwa. Mam tylko jedną wątpliwość: czy ładunek 1599 t towarów w ładowniach uwzględnia, czy też nie, miny. W przypadku, gdyby był wartością dodatkową, to powstaje możliwość radykalnego zwiększenia ilości zabieranych na pokład min. Jednocześnie jako transportowiec mógłby przewozić ten okręt ładunek przekraczający 2000 t. I jeszcze jedna uwaga natury ogólnej. Przy realizacji tego projektu (od mojej strony) inspirował mnie dodatkowo szwedzki stawiacz min "Älvsnabben". Jednostka niemal rówieśnicza i także wywodząca się z niedokończonego drobnicowca. To zarazem przykład na to, że możliwa jest konwersja jednostki floty handlowej na "pełnokrwisty" (niemal! :)) okręt.
OdpowiedzUsuńŁK
Ładunek 1599 t nie uwzględnia min. Jeżeli ze względów ciężarowych istnieje możliwość zwiększenia ilości zabieranych min (kosztem ładunku), to gorzej to wygląda ze względów gabarytowych. Na rufie na więcej min nie ma już miejsca, a umożliwienie przerzucania ich tam z ładowni nie byłoby ani proste, ani tanie.
UsuńJKS
Myślę, że należy jednak przyjąć, że istnieje komunikacja pomiędzy ową ładownią a magazynem minowym. W przeciwnym razie owe pomieszczenia nie mogą być wykorzystywane jednocześnie. Trudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, gdy okręt wypływa na operację minową, bezpośrednio po której ma dostarczyć ładunek drobnicy militarnej do jakiejś odleglejszej bazy wojskowej... Dodatkowo okręt trzeba by dobalastować w rejsach minowych, a trudno sobie wyobrazić to racjonalniej, niż poprzez zabranie dodatkowego ładunku min. Wtedy zdolność jednorazowego przewozu min plasuje ten okręt na pozycji rekordu światowego. W przypadku min, obiektów ciężkich jednostkowo i o relatywnie małej kubaturze, nie powinno być problemów w umieszczeniem ich wewnątrz ładowni cargo.
UsuńŁK
też mi się wydaje, że ułożenie torów minowych przy burtach przy ładowniach i wprowadzenie ich w tylnią podwyższoną część kadłuba, jest możliwe i wydaje się proste. Oczywiście tory musiałyby być "ugięte" przy mijaniu cokołu stanowiska 25mm na śródokręciu.
UsuńH_Babbock
Dokładnie o tym samym myślałem i dziękuję za doprecyzowanie tego zagadnienia.
UsuńŁK
Możliwe jest, ale nie proste. Wymaga dodatkowej, częściowej zmiany podziału wewnętrznego kadłuba, budowy długich torów minowych oraz kilku podnośników do przenoszenia min pomiędzy pokładami.
UsuńJKS
O ileż jednak pozwala na zwiększenie możliwości tego okrętu w roli stawiacza min! Moim zdaniem powstałaby wtedy prawdziwie uniwersalna jednostka, szczególnie cenna dla tej niewielkiej floty.
UsuńŁK
PS. Swoją koleją rzeczy byłby to ciekawy temat na dyskusję: jaki okręt o rodowodzie jednostki handlowej posiadał najbardziej "bojowe" charakterystyki i wygląd? :)
OdpowiedzUsuńŁK
Zapewne przebudowane z frachtowców lub liniowców pasażerskich desantowce szturmowe. Na przykład nasz Batory, czy Sobieski.
UsuńPeperon
Wskazane okręty są jednak tylko dość pokaźnie uzbrojonymi transportowcami wojska. Moim zdaniem znacznie bardziej "bojowe" są lotniskowce eskortowe/lekkie powstałe z przebudowy/dokończenia budowy dużych i szybkich drobnicowców/masowców. Niemniej dziękuję za głos w tym plebiscycie.
UsuńŁK
Jeśli tak się bawimy, to najbardziej bojowymi okrętami, powstałymi z jednostek cywilnych, były japońskie lotniskowce floty Junyo i Hiyo, które były przeróbkami z liniowców pasażerskich i operowały ponad 50-cioma samolotami.
UsuńOdpowiadałem sugerując się prezentowanym stawiaczem min, który ma wygląd frachtowca.
Peperon
Wcale nie chodziło mi wygląd. Wprost przeciwnie: o przykład jednostki o rodowodzie handlowym, którego niemal nie sposób zauważyć. Lotniskowce są najbardziej spektakularne, ale może trafią się jeszcze inne, mniejsze okręty np. właśnie stawiacze min, czy kanonierki. Jeśli uznać, że bycie jachtem państwowym spełnia to kryterium, to chyba nie do pobicia jest sowiecki stawiacz min "Marti". Na dodatek przebudowany po 40-letniej służbie w pierwotnym wcieleniu.
UsuńŁK
Wysoko plasują się w kategorii "jak prawdziwy wojenny" kanadyjskie krążowniki pomocnicze typu "Prince". Co ciekawe są to chyba rekordziści konwersji, bo z krążowników zrobione z nich potem okręty desantowe albo lotniskowiec eskortowy.
UsuńH_Babbock
@ H_Babbock: bardzo ciekawa propozycja. Przyznam, że zapomniałem o tych okrętach!
UsuńŁK
Ładny okręcik, taki nietypowy, jak na zadania ofensywne. Ale moje największe zastrzeżenia budzą następujące rzeczy.
OdpowiedzUsuń1. Działa 127 mm i dedykowany im dalocelownik rozlokowane nielogicznie - działo na rufie, a dalocelownik nad pomostem. Dla dalocelownika sektor rufowy jest przesłaniany przez maszt i dymy z komina, że o zjawisku falowania powietrza nad kominem nie wspomnę. W efekcie z dział można strzelać w kierunku rufowym, ale raczej tak "na oko".
2. Elektroniczne systemy obserwacji już w czasie wojny "nie porywały" osiągami w porównaniu z systemami alianckimi. Tym bardziej w okresie powojennym. Zwłaszcza, że patrząc z amerykańskiego punktu widzenia są nietypowe i używane przez jedną flotę na świecie, w przeciwieństwie do alianckich. Zatem ewentualne wsparcie techniczne dla Koreańczyków mogłoby być problematyczne.
3. Nieefektywne już w czasie wojny małokalibrowe uzbrojenie plot. Czy nie lepiej byłoby wstawić 3 - 4 zdwojone zestawy 40 mm Boforsów ? Nie dość, że typowe dla Amerykanów, to na dodatek efektywniejsze w walce.
Wiem, wiem. Okręt miał być "budżetowy", czyli oszczędny. Jednak najoszczędniej byłoby Koreańczykom przekazać któryś z amerykańskich stawiaczy min lub przebudowanych niszczycieli.
Peperon
1. Oryginalny projekt przewidywał również umieszczenie armaty DP na stanowisku rufowym, co jest zgodne z preferowanym kierunkiem uderzeń lotniczych. My ten wyjściowy projekt staraliśmy się zmieniać w relatywnie niewielkim zakresie. Dymu z diesli jest i tak mniej, niż z kotłowni opalanej węglem. Rozmieszczenie artylerii jest, w moim odczuciu, prawidłowe: na rufę oraz na obie burty mogą strzelać obydwie armaty 127 mm i aż 15 działek 25 mm. Wynik całkiem przyzwoity.
Usuń2. i 3. Ideą tej realizacji jest maksymalne wykorzystanie zdobycznego sprzętu elektronicznego i systemów uzbrojenia produkcji japońskiej. Flota tajwańska i "czerwonych" Chin używały zdobycznej artylerii japońskiej do początków lat 70-tych. Więc tym bardziej rodząca się flota południowokoreańska może ich używać do 1955 r.
Okręt budowano początkowo w ramach japońskich reparacji dla Chin. Gdybyśmy przekazali gotowy okręt amerykański, to nie powstałaby ta odsłona blogu! :) Zresztą amerykańskie stawiacze min to głównie zmodyfikowane w tym kierunku niszczyciele oraz adaptowane jednostki handlowe (o bardzo nieciekawych charakterystykach!). Okręty wywodzące się z niszczycieli to typowe jednostki o charakterze ofensywnym. Tu potrzebny jest jednak okręt defensywny i ten stawiacz min ma wyraźnie taki charakter, bo ma służyć przede wszystkim obronie własnego wybrzeża. Przyzwoita (jak na jednostkę tego rodzaju!) prędkość nie wyklucza jednak, w razie niezbędnej konieczności, nocnego wypadu (w trakcie nowiu) na wody kontrolowane przez "czerwonych".
ŁK
I pomyśleć, że spotkałem się z opiniami, że nasz Gryf ze swoimi 20-toma węzłami był beznadziejnym w operacjach ofensywnych...
UsuńPeperon
Przypadek "Gryfa" to inna "broszka". Funkcje ofensywne miały stanowić ISTOTĘ jego operacyjnego użycia na Bałtyku. A wtedy prędkość 20 węzłów jest ewidentnie zbyt niska. Ten okręt stanowi klasyczny przykład marnotrawienia skromnego budżetu PMW na budowę jednostek nieprzydatnych dla niej. Chyba Gryf", obok okrętów podwodnych (mrzonki Gangut-killerów) stanowi najjaskrawszy przykład zasygnalizowanego przeze mnie zjawiska.
UsuńŁK
Dla mnie najjaskrawszy przykład marnotrawienia budżetu przez PMW to samoloty dla lotnictwa morskiego. Zamawiano torpedowe samoloty pływakowe. Trudniejsze w obsłudze i gorsze w osiągach niż samoloty kołowe. W sytuacji gdy mieliśmy góra dwie bazy do ich obsługi, i to dobrze znane nieprzyjacielowi. Podczas gdy łatwo można byłoby zorganizować lądowe lotniska (w tym utajnione) na wybrzeżu (i w pobliżu).
UsuńZamawiano samoloty do skonstruowania, czyli drogie (koszt rozwoju prototypu był podobno porównywalny do utrzymywania 10 gotowych samolotów). I samoloty okazały się nieudane - RVIII niezdolny do niesienia torpedy, Lublin RXX o marnych osiągach. No i planowany RWD-22 z żałośnie słabym napędem.
Wobec tego zamówiono we Włoszech samoloty Cant - z nie używanymi w Polsce silnikami i uzbrojeniem.
Efekt - wydano duży budżet, żeby dostać dokładnie nic.
A wystarczyło adaptować do przenoszenia torpedy samoloty używane w lotnictwie: pierw Fokker FVII/3m, potem Łoś (bo Karaś wymagałaby jednak zbyt dużych zmian, żeby zwiększyć udźwig).
H_Babbock
Trafne uwagi. Przykłady nieracjonalnego gospodarowania środkami finansowymi w PMW można mnożyć niemal bez końca...
UsuńŁK
PS. Użycie lekkich torped lotniczych nie przekraczałoby chyba możliwości Karasia. Zwłaszcza przy operowaniu z lotniska o utwardzonej nawierzchni. Ale nie jestem znawcą tych zagadnień.
UsuńŁK
Karaś miał udźwig 600kg, i to przy ograniczeniu zasięgu. Torpeda lotnicza to raczej 800 kg.
UsuńH_Babbock
Francuska torpeda lotnicza 400 mm 26DA (zbudowana w 1926 r.) ważyła 674 kg. Różnica nie jest więc krytyczna, zwłaszcza, że maksymalny ładunek bomb mógł wynosić 700 kg. Karaś ma dodatkowo zaletę w postaci niewielkich gabarytów. Jeśli przebudować go na 2-osobowy (i tylko z 2 kaemami na obrotnicy obserwatora) to problem "nadwagi" przestaje istnieć.
UsuńŁK
A te CANT'y to jakieś dorsze czy inne flądry, że się boją słodkiej wody? Mogą operować z jezior.
UsuńŁatwo można by zrobić wersję torpedową Łosia, ale Karasia nie bardzo. Problemem jest nie tylko udźwig, torpeda raczej mu się nie zmieści pod kadłubem. Konieczne byłoby przeprojektowanie podwozia.
@ Stonk: osobiście "lubię" najbardziej małe, jednosilnikowe samoloty torpedowe. Stąd obstawiałbym Karasia, oczywiście po koniecznych przeróbkach.
UsuńŁK
Gdyby nad Łosiem dobrze popracować, to bez trudu mógłby zabrać dwie torpedy lotnicze lub jedną "pełnowymiarową". Zresztą podczas wojny bodajże niemieckie He-111 atakowały konwoje do Murmańska uzbrojone w dwie torpedy. Ale mogę się mylić w kwestii modelu samolotu.
UsuńPeperon
@ Peperon: oczywiście nie neguję, że samolot torpedowy wyprowadzony z Łosia należałby w 1939 r. do światowej elity tego rodzaju lotnictwa. Tym niemniej pójście drogą ewolucji Karasia wydaje się również kuszącą perspektywą, zwłaszcza, że w 1939 r. istniał już prototypowy egzemplarz Suma.
UsuńŁK
@ ŁK. No i super, że już był Sum, który (wg Wikipedii) miał mniejszy udźwig od Karasia. Niby tylko 100 kg, ale jednak.
UsuńPrawdę mówiąc to i tak stawiałbym na Łosia, bo jednak miał większy udźwig i zasięg niż jego mniejsi bracia.
Peperon
@ŁK. Właściwie masz rację.
UsuńChociaż podczas wojny ataki torpedowe wykonywały samoloty dwu- a nawet czterosilnikowe i nierzadko skutecznie, to ewolucja lotnictwa poszła w stronę jednosilnikowych samolotów łączących cechy samolotu torpedowego (zrzut torpedy z małej wysokości), bombowca nurkującego (zrzut lekkich i średnich bomb w locie nurkowym), szturmowca (działka i rakiety) i do pewnego stopnia myśliwca (chociaż w tej roli nie dorównywały myśliwcom czystej krwi).
Tylko w latach trzydziestych nie bardzo zdawano sobie sprawę z kierunku, w którym rozwój lotnictwa powinien iść. Dla nas dzisiaj między samolotami takimi jak Westland Wyvern albo serią amerykańskich prototypów XBT (z której na większą skalę używany był Douglas A-1) a dwupłatowcami takimi jak Fairey Swordfish różnica technologiczna jest żadna a porównanie ich możliwości bojowych oczywiste. Jednak w latach trzydziestych ani technicznie ani koncepcyjnie to tak oczywiste nie było. W latach trzydziestych bywały pomysły przystosowania bombowców dwusilnikowych do bombardowania nurkowego (na przykład: Ju 88), ale jako raczej drugorzędna rola dla danego modelu bombowca i zwykle nie było to udane. Jeśli myślano ówcześnie o dedykowanym bombowcu nurkującym, to raczej jako o samolocie lekkim przenoszącym najwyżej 500 kg bomb. Gdyby wtedy ktoś zobaczył projekt XF8B, zapewne uznałby go za samolot zbyt ciężki i niezgrabny do roli bombowca nurkującego.
Ad ŁK "osobiście "lubię" najbardziej małe, jednosilnikowe samoloty torpedowe" - jednosilnikowe samoloty torpedowe są tańsze (samolot dwusilnikowy kosztował niemal x2), można ich wyprodukować więcej (mniej materiałów, tylko jeden silnik). No i w ataku są mniejszym celem dla artylerii plot. Ale maja jedną fundamentalna wadę - zasięg samoloty dwu silnikowego może być dużo większy. Więc do obrony naszego wybrzeża lepsze byłyby samoloty jednosilnikowe. Dla operacji minowo torpedowych na zachodnim Bałtyku, lub w Zatoce Fińskiej (w przypadku innej wojny) lepsze byłyby jednak samoloty dwusilnikowe.
UsuńH_Babbock
Ad Peperon "oczywiście nie neguję, że samolot torpedowy wyprowadzony z Łosia należałby w 1939 r. do światowej elity tego rodzaju lotnictwa". Z Łosiem jest bardziej złożona sprawa. Jako płatowiec był fenomenalny w stosunku do posiadanych silników. Jako samolot bojowy tak naprawę był dopiero do dopracowania - zbiorniki samouszczelniające, opancerzenie. No i uzbrojenie obronne (choć tu akurat konkurenci byli nie lepsi). Ale najważniejsze - z posiadanymi silnikami Pegasus o mocy 920KM był zdecydowanie z tyłu wobec konkurentów. W efekcie np prędkość maksymalna była taka sobie.
UsuńTak więc dopiero Łoś z 1940 z silnikami Hercules (bądź w przypadku sojuszu z Niemcami z BMW lub DB) o mocach 1200KM i więcej byłby naprawdę wybitny.
H_Babbock
Ad Stonk "...różnica technologiczna jest żadna..." jednak trudno mi się z tym zgodzić. W połowie lat 30-tych dostępne były silniki co najwyżej 800-900KM. A z takim silnikiem samolot jednosilnikowy torpedowy (czyli o udźwigu 700-800kg i jakimś sensownym zasięgu) wychodził z trudem i zazwyczaj z kiepską prędkością. W czasie DWS "eksplozja" postępu w silnikach (pod koniec wojny ponad 2'000KM) dała zupełnie nowe możliwości konstruowania samolotów jednosilnikowych.
UsuńH_Babbock
@H_Babbock. Napisałem przecież, że z dzisiejszej perspektywy nie ma różnicy. Jednak w latach trzydziestych ani technicznie ani koncepcyjnie to tak oczywiste nie było.
UsuńChodzi nie tylko o rozwój techniczny. Chodzi też o poważne zmiany myślenia decydentów spowodowane doświadczeniami wojennymi. Najbardziej jaskrawy przykład to sowieckie pistolety maszynowe. W latach trzydziestych już po rozpoczęciu produkcji dość udanego PPD wierchuszka anulowała wszelkie prace nad pistoletami maszynowymi, "bo to broń dla amerykańskich gangsterów" (swoją drogą dowodzi to, że wierchuszka oglądała amerykańskie filmy, chociaż surowo zakazywała tego ludowi pracującemu miast i wsi, w amerykańskich filmach sensacyjnych lat trzydziestych tommy gun często był używany przez gangsterów, w rzeczywistości równie często przez policję). Po doświadczeniach walk z Finlandią zaczęli wracać do pistoletów maszynowych, a potem uznali je wręcz za główną broń piechoty (etaty pod koniec wojny zakładały uzbrojenie 60% soldatów w automaty, ale faktycznie osiągnięto to tylko w oddziałach bezpieki walczących z partyzantami).
Powyżej to ja. Byłem zalogowany, ale coś nie załapało.
UsuńA propos sowieckich doświadczeń ze strzelecką bronią automatyczną (podczas wojny z Finlandią) warto zauważyć, że w początku 1940 r. wprowadzili oni ponownie do służby automatyczny karabin Fiodorowa wz. 1916. Broń, która w momencie powstania wyprzedzała swoją epokę o całe pokolenie i jeszcze w 1940 r. bijąca na głowę ówczesne pistolety maszynowe. Wady tej broni to nietypowy (dla Sowietów) kaliber i wysokie koszty produkcji. Jednak i tak był to zapewne pierwszy w świecie karabin szturmowy, który osiągnął poziom produkcji seryjnej (choć wyprodukowano go jedynie w ilości bodaj 3200 egzemplarzy).
UsuńŁK
@H_Babbock. Ja podchodzę do Łosia takiego, jakim był. Jak byś nie patrzył to i tak w roku 1939 był szybszy od Karasia, czy Suma i miał większy od nich unos i zasięg. Według mnie już to predestynuje go do użycia jako maszyny uderzeniowej, w tym torpedowej. Zabudowanie na nim mocniejszych silników (głównie rzędowych) tylko mogło poprawić jego własności lotne, a w razie potrzeby wydłużenia zasięgu można było wydłużyć mu skrzydła.
UsuńPeperon
Łoś-torpedowiec na warunki bałtyckie wydaje mi się jednak zbyt dużą maszyną.
UsuńŁK
Zrobiło się nam tutaj alternatywne forum lotnicze. Ale natężenie dyskusji nieczęsto spotykane! :)
OdpowiedzUsuńŁK
Został już opublikowany kolejny post, co oznacza, że dyskusja nad tym dobiega kresu. Dziękuję Kolegom za wypowiedzi, szczególnie te (nieliczne!), które dotyczyły prezentowanego okrętu. Niemniej jestem świadomy, że w proporcji rozkładu rzeczowego głosów dyskusyjnych mam również swój osobisty udział... :)
OdpowiedzUsuńŁK