środa, 12 listopada 2014

Kolonie czy okręty? Decyzja



Kolonie czy okręty? Decyzja

Po wysłuchaniu opinii kolegów i własnych przemyśleniach postanowiłem, tytułem rekompensaty za zaległe kwoty reparacji, przejąć od Królestwa Północnoniemieckiego wyspę Pemba oraz niedokończony podwodny stawiacz min.
Podwodny stawiacz min został już przeholowany do stoczni w Elblągu, gdzie zostanie uzbrojony, wyposażony i ogólnie wykończony. Gotowy okręt powinien pojawić się jeszcze w tym roku. Okręt będzie stanowił pewnego rodzaju „poligon doświadczalny” przed budową własnego, większego podwodnego stawiacza min.
Co do wykorzystania Pemby mam dwie sprzeczne koncepcje; albo to będzie istna „twierdza” morska, albo mało znaczące, egzotyczne „zadupie” Poniżej wypunktowuję argumenty „za i przeciw” „twierdzy”

Za: 
  1.  Położona  centralnie w stosunku do pozostałych kolonii twierdza morska mogłaby stanowić oparcie dla wszystkich sił morskich poza metropolią.
  2.  Położona w bezpośredniej bliskości posiadłości niemieckich w Afryce Wschodniej, stanowiłaby dla nich stałe zagrożenie.
  3.  Silna eskadra bazująca na wyspie mogłaby skutecznie zagrażać szlakom żeglugowym z Europy do Azji, zarówno prowadzącym przez Kanał Sueski, jak i dookoła Afryki.
  4. We współdziałaniu z sojuszniczą eskadrą francuską z nieodległego Madagaskaru oraz siłami bazującymi na naszej wyspie Belitung, można by pokusić się o przejęcie kontroli nad Oceanem Indyjskim.
  5. Wyspa nie jest położona „na końcu świata” i w razie potrzeby mogłaby liczyć na stosunkowo szybkie wsparcie z metropolii.
  6. Wyspa posiada korzystne ukształtowanie wybrzeży, daje to możliwość zbudowania dobrego portu, bazy wodnosamolotów oraz zapewnia dogodne kotwicowiska nawet dla całej polskiej floty.
  7. Bariera rafy koralowej mocno utrudnia ewentualną wrogą akcję desantową w większej skali.
  8. Ostatni, trochę pokrętny argument; wartość gospodarcza tej kolonii jest niewielka, więc wykorzystajmy ją militarnie.
Przeciw:
  1. Duży koszt przekształcenia wyspy w „twierdzę”
  2. Stosunkowo duże rozmiary, wymagające licznego garnizonu i utrudniające pokrycie ogniem artylerii nadbrzeżnej całego akwenu wokół wyspy.
  3. Położenie portu i kotwicowisk za wybrzeżu zachodnim, ułatwiające przeciwnikowi ich blokowanie.
  4. Eksponowane położenie w stosunku do posiadłości niemieckich i brytyjskich.
  5. Duże ryzyko, że Anglicy nie będą przyglądać się obojętnie jak w sąsiedztwie ich posiadłości i szlaków żeglugowych rośnie silna, obca baza morska.
  6. Konieczność przebazowania na wyspę znacznych sił morskich kosztem innych obszarów.
  7. Niesamowystarczalność w zakresie upraw wyżywieniowych, stwarzająca konieczność tworzenia dużych zapasów na wypadek „oblężenia”
Zaznaczam, że w tym przypadku raczej nie ma sensu rozwiązanie kompromisowe, słaba „militaryzacja” wyspy również będzie drażnić potencjalnych przeciwników, a nie da większych szans na jej obronę. To tak, jakby wymachiwać przeciwnikowi przed nosem pistoletem naładowanym grochem. Może on potraktować to poważnie i sam użyć pistoletu prawidłowo naładowanego. Dla ułatwienia dyskusji wklejam mapkę z proponowanym „zagospodarowaniem” militarnym wyspy jako „twierdzy”