Komunikat wojenny nr 21/1944 cz.III – maj 1944
Przebieg działań.
Lądujące w pierwszym rzucie na Iwo-jimie, tuż po
ostatniej fazie przygotowania artyleryjskiego dwie brygady piechoty morskiej
napotkały stosunkowo niewielki opór; problemy zaczęły się dopiero w trakcie
prób rozwijania przyczółków. Silny ogień artylerii npla – głównie z rejonu
Suribachi – zaczął dziesiątkować znajdujące się już na lądzie oddziały, a także
poważnie zagroził podchodzącym do brzegu i próbującym dostarczyć cięższy sprzęt
i zaopatrzenie okrętom desantowym. W tej sytuacji podjęto działania trojakiego
rodzaju; wodnosamoloty z krążowników lotniczych zrzuciły na Suribachi 156 bomb,
okręty podzespołu D.5.1.5 i część kanonierek desantowych obłożyły ten sam cel ponad
tysiącem pocisków kalibru 105-203 mm, a znajdujące się już na brzegu
pododdziały saperów rozpoczęły intensywne sztuczne zadymianie przyczółków.
Korzystną okolicznością okazał się rozdział desantu na dwa oddalone od siebie
przyczółki; utrudniło to artylerzystom japońskim podział celów i koordynację
ognia. Poniżej schematyczna mapka obrazująca miejsca lądowania sił desantowych.
Po dostarczeniu na brzeg czołgów lekkich i haubic
górskich, obydwie brygady piechoty morskiej rozpoczęły koncentryczny atak na
lotnisko nr 1. Opór piechoty japońskiej na tym kierunku był tylko symboliczny;
nadal większość strat w atakujących oddziałach powodowała artyleria wroga. Jeszcze
tego samego dnia zostało ono zdobyte. Noc pozwoliła na dostarczenie na brzeg
reszty uzbrojenia, sprzętu i zaopatrzenia piechurów morskich, a także na
ewakuację ciężko rannych. Następnego dnia, obydwie brygady rozpoczęły atak na
lotnisko nr 2; nie było to całkiem zgodne z pierwotnym planem operacji, a
spowodowane zostało prawdopodobnie – może nawet podświadomą – chęcią oddalenia
się od wciąż ziejącej ogniem góry Suribachi. W tym momencie – wbrew obiekcjom
swojego sztabu – na wyspie wylądował lądowy dowódca operacji gen. dyw.
Kozłowski. Wśród rozrywających się pocisków, dopadł w samochodzie terenowym
dowódcę jednej z brygad piechoty morskiej i nie przebierając w słowach, kategorycznie
nakazał mu skierowanie jego oddziałów na południe. Ktoś przecież musi osłonić
lądowanie drugiego i trzeciego rzutu desantu. Jadąc w odkrytym wozie terenowym
na czele zawróconych przez siebie oddziałów, gen. Kozłowski został zabity na
miejscu odłamkiem japońskiego moździerza. Dowodzenie siłami lądowymi na wyspie
objął po nim dowódca II.Korpusu piechoty morskiej kontradmirał Tokarzewski.
Ponieważ bombardowanie lotnicze ukrytej w zboczach
Suribachi artylerii japońskiej nie dawało zadowalających efektów, a podzespół
D.5.1.5 i kanonierki desantowe nie dysponowały wystarczającą siłą ognia,
oddelegowano do wsparcia artyleryjskiego podzespół U.5.1.2, bez krążowników
plot i flotylli niszczycieli typu Cumulonimbus, które teraz miały pełnić
rolę pływających posterunków radarowych wczesnego ostrzegania. Podzespół
lotniskowców U.5.1.1 pozostał bez osłony okrętów liniowych, ale wg naszego
wywiadu, po bitwie na południe od Kume-jima, żaden z japońskich pancerników nie jest
obecnie zdolny do akcji. Użycie do ostrzału Suribachi wielkich okrętów dało
dobre efekty. Niekonieczne były tu bezpośrednie trafienia; naruszony
wcześniejszymi bombardowaniami masyw wygasłego wulkanu, reagował na trafienia
ciężkimi pociskami lokalnymi lawinami skalno-ziemnymi, zasypującymi japońskie
stanowiska artylerii i piechoty.
Znaczne osłabienie intensywności japońskiego ognia
pozwoliło na w miarę swobodne lądowanie, stanowiącej drugi rzut desantu dywizji
piechoty. Na północy, osamotniona teraz brygada piechoty morskiej utknęła na
przedpolu, będącego w stadium budowy lotniska nr 3. Nieliczne, ale korzystnie
rozmieszczone na czterech wzgórzach 362 i 382 (wysokość w stopach) pododdziały
japońskie, umiejętnie wykorzystując krzyżowe ognie broni maszynowej i
wzbraniające lekkich moździerzy, przydusiły do ziemi naszych piechurów,
uniemożliwiając im ruch w jakimkolwiek kierunku. Trzeba będzie poczekać na
czołgi trzeciego rzutu desantu.
Wojna podwodna w tym miesiącu dała następujące wyniki:
-
zatopionych statków japońskich 4
-
zatopionych japońskich OP 5,
-
zatopionych chińskich statków 2,
-
zatopionych chińskich OP 2.
Informacje
uzupełniające.
Celem wzmocnienia naszych sił lądowych na Dalekim
Wschodzie, sprowadzono z kolonii następujące jednostki tubylcze:
- dywizję piechoty z Togo na front chiński,
- brygadę kawalerii z Namibii na front chiński,
- samodzielny batalion piechoty z Belitung na Okinawę.
Przygotowywane do przerzucenia są ponadto:
- brygada piechoty z Togo na Tajwan,
- samodzielny batalion piechoty z Namibii na Palau.
Aktualnie na Dalekim Wschodzie posiadamy:
- korpus piechoty (2 DP, w tym jedna tubylcza) na
froncie chińskim,
- korpus pancerny (DPanc i DZmot) na froncie
chińskim,
- korpus kawaleryjsko-pancerny (2 BKpanc i 2 BK, w
tym jedna tubylcza) na froncie chińskim,
- 3 korpusy piechoty morskiej (po 2 BPM każdy)
jeden w akcji na Iwo-jimie, jeden w Szanghaju i jeden na Okinawie,
- 2 dywizje piechoty (jedna w akcji na Iwo-jimie i
jedna w Hangczou),
- dywizję pancerną (jedna brygada w akcji na
Iwo-jimie, reszta w Tiencinie),
- 3 brygady piechoty (dwie na PPTR i jedna na
Belitung),
- 3 samodzielne bataliony piechoty (jeden na Okinawie,
jeden na PPTR i jeden na Samoa),
- oddziały bazowe, garnizonowe, inżynieryjno-budowlane,
tyłowe itp.
Łączna liczebność tych sił to ok. 358 000 osób.
Bazujące na lądzie lotnictwo to równowartość 18
dywizjonów myśliwców, 13 dywizjonów bombowców lekkich, średnich i torpedowych, 10
dywizjonów bombowców ciężkich, dywizjonu samolotów rozpoznawczych oraz dywizjonu
samolotów patrolowych pop. Łącznie jest to 550 myśliwców, 370 bombowców lekkich,
średnich i torpedowych, 220 bombowców ciężkich i 62 samoloty rozpoznawcze i
patrolowe. Doliczyć do tego należy ok. 270 wodnosamolotów różnego rodzaju i
przeznaczenia. Personel lotniczy to ok. 60 000 osób.