Komunikat wojenny nr 14/1943 cz.I – październik 1943
Przebieg działań.
Udana
(przynajmniej w pierwszej fazie) operacja dostarczenia na Tajwan posiłków,
skłoniła Japończyków do powtórzenia akcji na większą skalę. Zmontowali oni
zespół składający się z: 2 krążowników ciężkich typu Takao, 1 lekkiego typu Nagara
i 8 niszczycieli typu Kamikaze. Na
pokładach niszczycieli zaokrętowano łącznie 2500 żołnierzy, lecz bez ciężkiego
uzbrojenia i większych zapasów. Mające pełnić rolę osłony krążowniki żołnierzy
na pokłady nie zabrały; wyładowany wojskiem okręt do walki
artyleryjsko-torpedowej nie bardzo się nadaje. Czas akcji obliczono tak, aby do
Kilung dotrzeć w środku nocy i po wyładowaniu wojska mieć jeszcze ok. 5 godzin
ciemności na wycofanie się.
Jak
wspomniano w poprzednim komunikacie, aby zapobiec podobnym akcjom, wydzielono z zespołu
U.4.1 2.Eskadrę krążowników z
23.Dywizjonem niszczycieli i wyznaczono im obszar patrolowania 60 Mm na północ
od Kilung. O godz. 18:00 radary naszych okrętów wykryły zmierzający na południe
zespół japoński. Dowodzący polską grupą kmdr Przybyszewski (zwycięzca spod
Kayangel, wówczas jako dowódca 3.Flotylli niszczycieli) zarządził zwrot na
północ, a o godz. 18:35 na północny-wschód, w celu przecięcia drogi japońskiego
zespołu. Zwiększono prędkość do 28 w.
Zanim
dojdzie do starcia, przedstawię stosunek sił przeciwników. Liczebnie przewagę
miał nieprzyjaciel. Japoński zespół dysponował: 20 działami 203 mm, 7 140
mm, 40 120 mm oraz 72 wt. Po stronie polskiej było: 8 dział 203 mm,
16 152 mm, 32 120 mm, 20 105 mm oraz 44 wt. Jak widać,
Japończycy mieli ponad 2-krotną przewagę w działach ciężkich, ale ich artyleria
średnia była wyraźnie słabsza od polskiej; w broni torpedowej zdecydowaną
przewagę posiadał nieprzyjaciel. Dodatkowym atutem polskiego zespołu był radar.
Gdyby starcie odbyło się przy dobrej widoczności, ciężka artyleria raczej
przeważyłaby szalę na korzyść Japończyków, ale w porze nocnej większa ogólna liczba
dział oraz radar dawały istotne korzyści stronie polskiej.
Krótko po
godz. 19, kmdr Przybyszewski wydzielił ze swojego ugrupowania dywizjon
niszczycieli, który przyjął równoległy, lecz przeciwbieżny kurs w stosunku do
japońskiego zespołu. O godz. 19:20 polskie niszczyciele wystrzeliły 32 torpedy,
a trzy minuty później kmdr dał rozkaz otwarcia ognia; w tym momencie dystans
pomiędzy naszymi krążownikami, a czołem japońskiego szyku wynosił ok. 2000 m.
Kilkanaście sekund po otwarciu ognia zaobserwowano dwa słupy ognia pośród
japońskich okrętów, to nasze torpedy trafiły! Ugodzony został drugi w szyku
japońskim krążownik ciężki oraz prowadzący pozostałe okręty swej klasy niszczyciel.
Całkowicie zaskoczeni Japończycy wykonali ogólny zwrot w lewo i z pewnym
opóźnieniem otworzyli chaotyczny ogień, celując na wybłyski salw polskich
okrętów. Taki sposób celowania oraz liczne trafiające w japońskie okręty
polskie pociski sprawiły, że ogień ten był mało skuteczny. W trakcie
wykonywania zwrotu doszło do kolizji, mającego na skutek wcześniejszego
trafienia torpedą problemy z manewrowaniem krążownika ciężkiego z jego lżejszym
„kolegą” Chwilowo sczepione ze sobą okręty poczęły dryfować na północny-wschód,
a następnie na wschód. Wprawdzie japoński dowódca nie znał w szczegółach
sytuacji swego zespołu, ale ogólnie ocenił ją prawidłowo; cztery poważnie
uszkodzone własne okręty, w tym wszystkie krążowniki, przeładowane wojskiem
niszczyciele, prawie niewidzialny przeciwnik wciąż trafiający jego jednostki,
brak szans na wykonanie głównego zadania, czyli dostarczenia na Tajwan
posiłków. W tej sytuacji zarządził generalny odwrót, jednocześnie polecając
krążownikom odpalenie torped w kierunku przeciwnika. Ponieważ aktualnie atak torpedowy mógł wykonać jedynie jego krążownik flagowy, nie ma się co
dziwić, że akcja ta nie przyniosła efektów, a na polskich okrętach nawet nie
została zauważona. Chwilę później tonie storpedowany na początku bitwy japoński
niszczyciel. Nasz 23.Dywizjon niszczycieli ruszył w pościg za uchodzącym
wrogiem, lecz przed godziną 20 spotkała go przykra niespodzianka; uciekające
japońskie niszczyciele wystrzeliły w jego kierunku wszystkie 42 posiadane
torpedy i choć atak ten wykonany był prawie „na ślepo”, to dwie z nich trafiły.
Ich ofiarą stał się niszczyciel Szkwał;
mimo dużych rozmiarów i mocnej konstrukcji okręt nie mógł przeżyć takiej
przygody, po kilku minutach przewrócił się na burtę i zatonął z większością
załogi. Nielicznych rozbitków podejmie z wody wysłany tam następnego dnia
niszczyciel Huragan. Ponieważ chwilę
po ataku torpedowym do walki artyleryjskiej włączył się, podążający za swoimi
niszczycielami japoński ciężki krążownik, dowódca polskich niszczycieli podjął
– uzasadnioną w obliczu liczebnej i ogniowej przewagi wroga – decyzję o odwrocie.
Tymczasem polskie krążowniki ruszyły za ciężko uszkodzonymi dwoma krążownikami
japońskimi. Chociaż zdołały one już rozdzielić swoje sczepione kadłuby i z
trudnością obrać kurs NE, to los ich był przesądzony. Podchodząc na dystans ok.
500 m, niezauważone przez wroga, polskie krążowniki skierowały na japońskie okręty swoje reflektory i
zasypały je lawiną pocisków 105-203 mm. Trafiony łącznie ok. 40 pociskami lekki
krążownik przewrócił się na burtę i w ciągu kilku minut zniknął pod
powierzchnią morza. Ciężki krążownik mimo zainkasowania ponad 50 trafień (a
wcześniej torpedy) nadal utrzymywał się na wodzie, dobity został torpedą
krążownika Frombork. Wysłanym rankiem
następnego dnia samolotom z zespołu U.4.1 nie udało się odnaleźć umykających
japońskich okrętów, niemniej uważa się, że i tak rozmiary porażki zniechęcą
Japończyków do podobnych akcji w przyszłości.
W pierwszych
dniach października sytuacja japońskiego garnizonu na Tajwanie mocno się
pogorszyła. Najpierw, na zachód od bazy lotniczej Tajuan doszło do desantu
powietrznego, w czasie którego zrzucono dwa - jeden polski i jeden chiński -
bataliony spadochroniarzy. Wspierani przez chińskie lotnictwo z Fuczou
spadochroniarze szybko rozbili skromne w tym rejonie siły japońskie, po czym
wykorzystali powodzenie na północ (Polacy) i południowy-wschód (Chińczycy).
Zdobyta została baza lotnicza Tajuan. Jeszcze dotkliwszy cios zadał Japończykom
chiński desant morski na północ od Tajczungu. Wylądowała tam dywizja piechoty
poprzedzana przez brygadę piechoty morskiej. Opór nielicznych, głównie tyłowych
oddziałów japońskich został zgnieciony, a wojska chińskie zdobyły bazę lotniczą
Tajczung oraz podeszły pod Miaoli. Wyżej opisane akcje nie tylko mocno
skonfundowały Japończyków, ale przede wszystkim obróciły wniwecz ich plany
uderzenia w kierunku Tajpej. Skoncentrowane w tym celu pomiędzy Miaoli a
Pingczen siły japońskie (2 i ½ DP) znalazły się teraz w częściowym okrążeniu,
pomiędzy polskim młotem, a chińskim kowadłem. Sytuację Japończyków pogorszył
jeszcze udany atak naszego 21.KA (bez jednej brygady piechoty), odrzucając ich
na południowy-zachód od Pingczen.
Na wschodnim
wybrzeżu, przerzucona morzem z portu Suao i wsparta przez zespół W.4.1 brygada
piechoty morskiej „s” opanowała port Hualien. Brygada „d” zajęła pozycje
obronne w górach na południe od Suao, a jednym batalionem posuwała się powoli
doliną rzeki Lonjong. Na pozostałych odcinkach: brygada „g” blokuje Kilung oraz
od wschodu Tajpej, a brygada piechoty 21.KA to samo miasto od południa i
zachodu.
Stale w
walkach uczestniczy nasze lotnictwo zaokrętowane z zespołu U.4.1 oraz polskie i
chińskie lotnictwo z baz Szantou i Fuczou. Szczególnie intensywnie atakowane są
Tajpej i Kilung; sytuacja chińskiej ludności cywilnej w tych miastach jest nie
do pozazdroszczenia, ale głównymi współwinowajcami tego stanu rzeczy są
Japończycy, którzy mimo beznadziejnej sytuacji uporczywie odmawiają
kapitulacji, a lokalnie używają ludności miejscowej w charakterze żywych tarcz.
Chiński
zespół w składzie krążownika liniowego, krążownika lekkiego i 3 niszczycieli
ostrzelał port Tajczung. Pomimo, że portu tego broniła dość silna artyleria
nadbrzeżna (2x203, 4x140 i 4x120 mm), operacja wypadła znacznie lepiej, niż
poprzedni chiński atak na Sinczu. Krążownik liniowy swymi działami 283 mm
zniszczył obydwa japońskie ciężkie działa, bez poważniejszych własnych
uszkodzeń. Wyeliminowana z walki została także co najmniej połowa pozostałej
artylerii nadbrzeżnej, a na dno posłane ścigacz torpedowy, pomocniczy
patrolowiec i mały statek. Dotkliwych strat w ludziach doznał stacjonujący w
tym porcie japoński oddział bazowy.
Nasi saperzy
rozpoczęli budowę lotniska w rejonie Jilan; docelowo ma tam powstać wielka baza
dla bombowców strategicznych. Wstępny zakres prac, umożliwiający obsługę
myśliwców i lekkich bombowców planuje się zakończyć w ciągu 2-3 tygodni. Trwa
również budowa bazy wodnosamolotów w Suao.