niedziela, 1 stycznia 2017

Wiadomości polityczne nr 15/1940



Wiadomości polityczne nr 15/1940

Może Was zadziwi pora ukazania się i objętość niniejszej publikacji, ale dla mnie, jako "blogowego maniaka" jest to zwykły objaw mojej aktywności. Ad rem!
Co tam Panie w polityce?
Niektóre kwestie związane z rozpadem monarchii wiedeńskiej się wyklarowały, niektóre są tego bliskie, a niektóre jeszcze niebezpiecznie daleko.
Ponieważ większość ludności Słowacji wypowiedziała się w referendum za przyłączeniem do Czech, mogła ostatecznie ukonstytuować się Republika Czecho-Słowacka (pisownia zgodna z konstytucją tego państwa). Nasze Królestwo, jako pierwsze uznało oficjalnie nową Republikę i wymieniło z nią przedstawicieli dyplomatycznych na najwyższym szczeblu ambasadorów. Uznanie to poprzedziło porozumienie demarkacyjne; granica została ustalona na linii realnie dziś obowiązującej, za wyjątkiem Zaolzia, które jest po polskiej stronie. Niejako w drodze rekompensaty, zrzekliśmy się formalnie praw do tzw. Grodów Spiskich. W następnej kolejności Republika Czecho-Słowacka została uznana de jure przez Rosję, Francję, Rumunię i Włochy. Powstanie państwa czecho-słowackiego kontestuje dość liczna węgierska mniejszość na Słowacji, ale cóż, wszystkich naraz zadowolić się nie da…
Przyłączona została do Polski Ruś Zakarpacka; nastąpiło to w wyniku uchwały tzw. „Ukraińskiej Rady Zakarpackiej” zebranej ad hoc i nie bez polskiej „pomocy” Niezależnie od sposobu powołania i innych prawnych aspektów funkcjonowania takiej Rady, raczej nie budzi wątpliwości sama wola większości słabo zorganizowanej politycznie ludności tego obszaru. Zastanawiano się w Polsce, czy nie powołać dla przyłączonego kraju - celem podkreślenia jego pewnej odrębności historyczno-etnicznej - osobnego województwa, ale ponieważ nie było ze strony ze strony mieszkańców takich żądań, a województw mamy już sporo (a niebawem będzie jeszcze więcej), podzielono przejęty obszar pomiędzy istniejące Województwa Lwowskie i Stanisławowskie. Nad odosobnionymi i dość niemrawymi protestami zamieszkujących Ruś Zakarpacką mniejszościami węgierską i rumuńską przeszło się do porządku dziennego.
Na dobrej drodze są wysiłki Chorwatów i Słoweńców, zmierzające do utworzenia wspólnego Księstwa Iliryjskiego. Powołane zostało ciało ustawodawcze (w proporcji 66% delegatów z  Chorwacji właściwej, Dalmacji i Slawonii oraz 34% Słoweńców z Krajny i Karyntii). Na pierwszych sesjach tego zgromadzenia odrzucono możliwość przyłączenia się do Serbii, a to z obawy przed wielkoserbskimi zakusami Belgradu. Terytorium przyszłego Księstwa zostało określone następująco: Chorwacja właściwa, Slawonia (z zachodnią częścią Sremu), Dalmacja z Istrią i Triestem, Krajna i południowa część Karyntii. Głównymi przeszkodami w iliryjskich zamierzeniach są: popierane przez Rzym włoskie dążenia separatystyczne obejmujące Triest, Istrię i część Dalmacji, opór Austrii przed oddaniem Karyntii południowej oraz inspirowana ideą „Wielkiej Serbii” propaganda Belgradu.
Najbardziej zagmatwana i zapalna sytuacja panuje w Siedmiogrodzie i Banacie. Mocno przemieszane na tych obszarach etnicznie i wyznaniowo grupy Węgrów, Rumunów, Seklerów, Serbów i Niemców, zgłaszają wzajemnie wykluczające się pretensje, a w niektórych miejscach doszło już do – w ograniczonych na razie rozmiarach i raczej spontanicznych – starć zbrojnych bojówek poszczególnych nacji. Oliwy do ognia dolewają pretensje terytorialne państw ościennych (Serbii i Rumunii), podobne uroszczenia zastanawiających się nad swoją przyszłością Węgrów i części Niemców austriackich oraz bazująca na aspektach wyznaniowych propaganda rosyjska. Obecna sytuacja poważnie zagraża wybuchem wojny „wszystkich przeciw wszystkim” oraz trwałą destabilizacją polityczną tego regionu.
W obliczu dokonanych już lub nadchodzących zmian, Węgrzy przyjęli politykę ratowania tego, co się da (część Siedmiogrodu i Banatu) oraz budowy "narodowego" bastionu przeciw „słowiańskiemu zagrożeniu” Głównym krokiem w tym kierunku jest deklaracja powrotu do formuły dualistycznego państwa austrowęgierskiego. Niektóre węgierskie koła polityczne posuwają się nawet do popierania projektów utworzenia państwa trialistycznego wraz z Bawarią (o czym poniżej).
Jak już wyżej wspomniano, Włochy intensywnie starają się „obedrzeć” politycznego „trupa”, jakim stała się wiedeńska monarchia. Ich żądania obejmują przyłączenie do państwa włoskiego Tyrolu Południowego, Przymorza (z Gorycją i Triestem), a także niektórych obszarów Dalmacji z miastami Pola (Pula), Fiume (Rijeka), Zara (Zadar) i Ragusa (Dubrownik). Ponieważ stoi to w sprzeczności do dążeń iliryjskich oraz niemiecko-austriackich, dodatkowo zaostrza sytuację.
Niemcy austriaccy, straciwszy praktycznie kontrolę nad tym, co w się w Monarchii dzieje, podejmują "w rozpaczy" wielorako ukierunkowane politycznie działania. Z jednej strony, akceptują węgierskie „zaloty” deklarujące chęć powrotu do państwa dualistycznego, z drugiej próbują rozszerzyć tę formułę zachęcając Bawarczyków do utworzenia trialistycznego państwa naddunajskiego, a z trzeciej – wykazując godną pochwały odpowiedzialność polityczną – apelują do społeczności międzynarodowej o podjęcie mediacji, arbitrażu lub nawet interwencji w najbardziej zapalnych kwestiach związanych z nieuchronnym rozpadem państwa w dawnej postaci i dawnych granicach.
Jak tam, trzymamy się mocno?
W stosunkach polsko-japońskich nastąpiła nieznaczna „odwilż” Wprawdzie Tokio zgodziło się na powrót do Warszawy swojego ambasadora, ale przywieziona przez niego odpowiedź na oświadczenie rządu polskiego (patrz Wiadomości polityczne nr 14/1940), uznaje to oświadczenie za niewystarczające i ponownie żąda od Polski definitywnego wycofania się z Chin oraz opuszczenia przez Polskę Karolinów, z przekazaniem ich Japonii lub powiernictwu międzynarodowemu (z udziałem Japonii, Niemiec Północnych, USA i Włoch(?!). Polskie MSZ wyraziło swoje ubolewanie z powodu tak sztywnego stanowiska rządu japońskiego, ale również nadzieję na rychłe rozwiązanie istniejących sprzeczności na drodze dyplomatycznej. Nadal brak japońskiego odzewu na amerykańskie, francuskie i holenderskie propozycje mediacji, lub dobrych usług.
Między nami żakietami.
Wygasły już w Rosji oficjalne protesty dyplomatyczne przeciwko wcieleniu Litwy do Królestwa Polskiego. Od samego początku były one adresowane w zasadzie tylko do własnej opinii publicznej, w obawie przed spadkiem popularności rządu. Także rząd brytyjski przyjął bez sprzeciwów wyjaśnienia polskiego MSZ, opierające się na zasadzie samostanowienia narodów oraz przeżyciu się już podstaw traktatu kończącego Wielką Wojnę.
Rząd polski podjął się arbitrażu w celu rozwiązania skomplikowanych zagadnień politycznych w Siedmiogrodzie, Banacie oraz Przymorzu i Dalmacji. Oczekując na poparcie ze strony innych mocarstw, nasze MSZ zaproponowało metodę plebiscytów, mających określić wolę mieszkańców spornych terenów, co do ich przynależności politycznej. Jako tereny plebiscytowe, nasza dyplomacja postanowiła uznać: Siedmiogród, Banat, Przymorze z Triestem i Istrią, Dalmację w całości oraz Tyrol Południowy. Do arbitrażu zgłosiły się prócz Polski: Francja, Niemcy Północne, Rosja, Włochy, Turcja, Serbia, Rumunia i USA. Po odrzuceniu kandydatur państw najbliżej zainteresowanych, ustalono skład Komisji Arbitrażowej w osobach przedstawicieli Polski, Francji i USA. Plebiscyty zostały zaplanowane na początek roku 1941; na razie, rządy mocarstw uczestniczących w arbitrażu wezwały wszystkie uczestniczące w konfliktach strony do powstrzymania się od przemocy i nieutrudniania czynności plebiscytowych.
A to Panie ciekawe…
Wg cieszącego się ogólnym poważaniem rocznika floty Jane’s Fighting World Book, posiadamy obecnie najliczniejszą flotę stacjonowaną poza terytorium macierzystym. Oczywiście, sama liczebność nie musi mieć – i w tym przypadku nie ma – odniesienia do rzeczywistej wartości bojowej detaszowanych sił. Niemniej miło takie rzeczy czytać :).
Odbyły się uroczyste zaręczyny młodszego syna naszego Monarchy Henryka (ur. 1919) z jedyną córką litewskiego księcia Sapiehy Elżbietą (ur. 1921). Akt ten – prócz znaczenia osobistego – ma również wymiar symboliczny, pomnaża niejako związek polityczny, oficjalnie odrębnych dotychczas dwu krajów o aspekt dynastyczny oraz taki, zwyczajnie ludzki. Maleńkim dysonansem w trakcie tej podniosłej uroczystości był incydent, kiedy obecny tam z własnej woli, młodszy brat dotychczasowego litewskiego suwerena – dobrze sobie podchmieliwszy – począł mało oględnie wyrażać swoje powątpiewanie względem praw – miłościwie nam panującego – do litewskiego tronu. Odziana w symbolizujące dawny związek Polski i Litwy liberie obsługa, bez większych ceremonii wyprowadziła „duchem alias spiritusem nawiedzonego” do jego wehikułu i wysłała na miejsce dla niego aktualnie najstosowniejsze, czyli własne łoże. Nadużył mocno również jeden z naszych radców MSZ, ale ponieważ padł „na pysk” poza główną sceną uroczystości, to jego przypadek może skutkować jedynie konsekwencjami służbowymi, pozbawionymi dyplomatycznego znaczenia.