wtorek, 26 kwietnia 2016

Krótka przerwa

Z powodu ogólnego braku czasu, a także konieczności zajęcia się niektórymi, często ostatnio poruszanymi, zagadnieniami techniczno-projektowymi, w najbliższych dniach posty będą ukazywać się nieco rzadziej i raczej nie będą to tematy "wielkookrętowe" Sądzę, że po nie więcej, niż dwu tygodniach, sytuacja wróci do normy.
Przepraszam -

JKS

Wiadomości polityczne nr 9/1936




Wiadomości polityczne nr 9/1936

Co tam Panie w polityce?
Jeszcze jedną konsekwencją udanej interwencji w Niemczech Północnych jest upadek rządu tego państwa, obarczonego odpowiedzialnością za politykę, która do interwencji doprowadziła. Nowy rząd, w exposé jego kanclerza (Brüninga), wyraził wolę poszanowania postanowień Konferencji Londyńskiej i wyrzekł się polityki rewizjonistycznej. Przyszłość zweryfikuje szczerość tych deklaracji.
Jak tam, trzymamy się mocno?
Borykające się z powojennymi pointerwencyjnymi kłopotami finansowymi, Niemcy Północne zaproponowały sojusznikom cesje terytorialne jako zamiennik dla obciążających ich kosztów interwencji. I tak: Francji zaproponowano Mariany (bez amerykańskiej już wyspy Guam), Polsce Karoliny, a Danii wyspę Fehmarn (Femern, Wębrza). Francja i Polska wstępnie przyjęły rekompensatę, ale Dania odmówiła, uważając, że byłoby to naruszenie art. 8 Protokołu Pointerwencyjnego (część rdzennego terytorium Niemiec), a także dla uniknięcia zwiększenia liczebności mniejszości niemieckiej w swoim kraju; poza tym żywa gotówka… itd.
Między nami żakietami.
Po likwidacji zagrożeń na teatrze europejskim, nasza dyplomacja wznowiła wysiłki w celu „wytrącenia” Syjamu z japońskiej „orbity” Między innymi zaoferowano temu królestwu dość daleko idącą pomoc ekonomiczną i wojskową. Działania nasze wspiera dyplomacja francuska, odżegnując się od jakichkolwiek aspiracji w stosunku do obecnego terytorium Syjamu. Jednakże, nieufność syjamskich kół politycznych wobec mocarstw europejskich oraz silne wpływy japońskie, mocno utrudniają nasze starania.
Ponieważ utworzone w roku 1928 Księstwo Rumuńskie, metodą drobnych kroków stara się pozbyć nieoficjalnego rosyjskiego protektoratu, nasza dyplomacja uznała, że jest to dobry moment do nawiązania z tym państwem bliższych stosunków. Argumentami za jest posiadanie z tym krajem ok. stukilometrowej granicy oraz znajdujące się na jego terenie stosunkowo bogate złoża ropy i (zbudowany jeszcze za czasów tureckiego panowania) ropociąg Konstanca – Ploeszti Borysław. Na działania te niezbyt przychylnym okiem patrzy Turcja, ale względy ekonomiczne (tranzyt ropy z Baku) chyba jednak przeważą. Trochę poważniej obraziło się za to państwo wiedeńskie, uznając nasze działania za poparcie dla rumuńskiej mniejszości w tej monarchii. A czort z nimi i z… - teraz, kiedy mamy spokój na zachodzie, przyjaźń tego „mocarstwa w stanie likwidacji” nie jest nam do szczęścia potrzebna. Cynizm? Nie, polityka!
A to Panie ciekawe…
No i weselisko było, „i ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem, a com widział i słyszał…”  to właśnie opisuję. Odbył się zapowiadany wcześniej ślub naszej księżniczki Joanny (teraz już Jane) z księciem Kentu, Jerzym. Na uroczystość wysłaliśmy prócz krążownika-jachtu królewskiego Korona (i mojej skromnej osoby :)) także flagowy pancernik Władysław Jagiełło (już po remoncie) oraz lotniskowiec Hetman Kamieniecki i krążownik Lwów, a co… niechaj widzą!  O posagu nie napiszę, nie zagląda się pannie młodej do skrzyni! Ogólnie, mimo nie najwyższej pozycji w kolejce do tronu obydwojga młodych, akt ten wywołał spore polityczne wrażenie i powinien pozytywnie wpłynąć na stosunki polsko-angielskie.
Teraz „na wydaniu” pozostało nam rodzeństwo Joanny; Jerzy (ur. 1917), Henryk (ur. 1919) i Elżbieta (ur. 1922). Wobec stałego wzrostu naszego prestiżu politycznego, należy mieć nadzieję na przyszłe, korzystne mariaże. Tak, tak – wiem – czasy realizacji wielkiej polityki poprzez łoże małżeńskie (Bella gerant alii, tu, felix Austria, nube) już minęły, nie można jednak zupełnie nie zauważać pewnych korzyści mogących płynąć z tego typu wydarzeń, szczególnie jeżeli są one wynikiem spontanicznego doboru par, a nie „matrymonialnym instrumentem” polityki.