czwartek, 25 sierpnia 2016

Lotnictwo morskie rok 1939

Lotnictwo morskie rok 1939

Jak co roku, przedstawiam aktualne zestawienie tabelaryczne oraz sylwetki samolotów używanych w lotnictwie morskim. Nadal trwa spory „ruch w interesie”; wprowadzonych zostało sześć nowych modeli, wycofanych pięć, a dwa zmodernizowane.

Typ
Nazwa
Rok prod.
Załoga
Wymiary
Pow. nośna
Masa
Silniki
V max.
V wzn.
Pułap
Zasięg
Uzbrojenie
S
L
H
własna
start.
km
nkm
dz.
bomby
torp.
osób
m
m
m
m2
kg
kg
KM
km/h
m/s
m
Mm
szt
szt
szt
kg
szt
S a m o l o t y  m y ś l i w s k i e
CZL-64M
Orlik
1938
1
12,2
9,8
3,0
23,9
2 481
3 126
1x1040
521
13,2
10 300
658

2
2


PWL-103M(p)
Aguja
1938
1
11,6
8,8
2,8
24,2
2 655
3 598
1x920
502
11,2
10 450
707

6



PWL-104M
Sęp
1938
2
11,5
8,8
2,5
21,5
2 424
3 535
2x560
556
9,0
10 000
810
6

1


CZL-70M
Bielik
1939
1
10,2
8,6
3,6
15,9
2 061
2 615
1x920
570
14,2
9 950
682
4

1


S a m o l o t y  m y ś l i w s k o-b o m b o w e
PWL-104MB
Sęp
1938
2
11,5
8,8
2,5
21,5
2 424
3 835
2x560
515
7,7
8 550
779
6

1
300

S a m o l o t y  b o m b o w e
PWL-92B-m
Głuszec
1936
4
17,9
12,9
5,1
53,5
4 451
9 196
2x1040
437
4,9
7 400
898
5


2 500

PWL-105B
Przepiórka
1938
3
14,6
10,5
3,3
31,5
1 995
3 550
1x920
425
6,0
7 700
702
4


600

PFS-39B
Cietrzew
1938
4
19,2
13,5
3,4
45,4
3 955
6 040
2x800
445
9,0
9 150
1 159
5


1 250

PWL-111B
Nandu
1939
7
32,0
22,3
6,0
135,0
17 325
29 885
4x1280
410
3,9
8 500
1 900
6


3 500

S a m o l o t y  b o m b o w e  n u r k u j ą c e
PFS-33BN(p)
Rycyk
1937
2
12,8
8,8
3,7
23,6
1 886
3 053
1x720
310
5,2
8 550
695
3


500

S a m o l o t y  t o r p e d o w o - b o m b o w e
CZL-60TB(p)
Uszatka
1937
3
15,2
10,7
4,6
39,2
2 540
4 213
1x920
334
3,7
5 950
716
1
2

750
1
PWL-112TB
Pójdżka
1939
4
17,6
13,5
4,3
46,7
5 945
9 629
2x1040
385
5,6
5 050
1 346
4


900
1
S a m o l o t y  r o z p o z n a w c z o - b o m b o w e
PFS-27RB(p)
Żako
1936
3
11,9
9,4
2,6
24,1
2 043
2 942
1x800
344
10,6
6 650
809
3


250

WSD-28RB
Ara
1938
3
17,3
12,6
4,7
43,0
2 475
4 608
2x480
367
6,7
7 000
996
3


500

S a m o l o t y  r o z p o z n a w c z e
WSD-29R
Gawron
1939
3
14,9
11,8
4,5
35,2
2 302
3 048
1x800
339
4,9
7 000
596
3


200

W o d n o s a m o l o t y  p ł y w a k o w e  m y ś l i w s k i e
CZL-50HMf
Rybożer
1935
1
11,8
9,5
3,8
20,3
1 554
2 290
1x920
350
10,0
8 000
466
4




W o d n o s a m o l o t y  p ł y w a k o w e  r o z p o z n a w c z e
CZL-56HRf(k)
Nurzec
1936
2
12,4
11,0
4,5
28,4
2 960
3 683
1x920
308
5,0
6 950
589
1
2

100

LWS-20HRf(k)
Siewka
1937
2
12,9
8,9
3,7
25,0
1 336
1 908
1x480
263
7,2
6 150
423
2




W o d n o s a m o l o t y  p ł y w a k o w e  r o z p o z n a w c z o - b o m b ow e
CZL-48HRBf-m
Ibis
1934
5
26,5
19,2
7,5
86,3
9 100
13 055
3x800
354
5,6
7 350
1 144
3
1

1 250
1
W o d n o s a m o l o t y  p ł y w a k o w e  t o r p e d o w o - b o m b o w e
PWL-113HTBf
Petrel
1939
3
18,0
13,8
4,2
40,0
2 678
4 698
2x560
317
4,8
5 500
676
2
1

800
1
Ł o d z i e  l a t a j ą c e  r o z p o z n a w c z e
CZL-51HRb
Rybitwa
1935
4
23,7
19,2
5,3
98,0
6 580
8 500
2x600
250
2,2
4 400
1 910
2




CZL-63HRb
Perkoz
1937
3
16,0
11,3
3,9
38,2
2 054
3 507
1x720
221
4,2
6 050
668
2


150

PWL-114HRb
Biegus
1939
2
12,6
7,7
3,1
21,5
731
1 051
1x240
179
2,9
4 650
600












Uwagi, do poszczególnych typów samolotów:
- wycofane zostały samoloty typów: PWL-96M Kobuz, PWL-98TB Ketupa, WSD-22R Kawka, LWS-16HTBf Wydrzyk oraz PWL-73HRb Kszyk;
- wprowadzone zostały do służby samoloty typów: CZL-70M Bielik, PWL-111B Nandu,
PWL-112TB Pójdźka, WSD-29R Gawron, PWL-113HTBf Petrel, oraz PWL-114HRb Biegus;
- zmodernizowane zostały samoloty typów: PWL-92B-m Głuszec oraz CZL-48HRBf-m Ibis.
Samolot CZL-70M Bielik jest lekkim, szybkim i zwrotnym myśliwcem lądowym, przeznaczonym głównie do walki z myśliwcami wroga.
Samolot PWL-111B Nandu jest naszym pierwszym naprawdę ciężkim bombowcem.
PWL-112TB Pójdźka jest pierwszym w naszym lotnictwie samolotem wyposażonym w stację radarową. Miniaturyzacja tego urządzenia istotnie ograniczyła jego możliwości, ale jest to dopiero pierwszy krok i marsz w tym kierunku będzie kontynuowany.
Rozpoznawczy WSD-29R Gawron posiada ciekawą konstrukcję z bogato oszkloną i obniżoną dolną częścią kabiny. Będzie wykorzystywany głównie do rozpoznania, obserwacji i korygowania ognia, np. baterii artylerii nadbrzeżnej.
PWL-113HTBf Petrel zastąpił wycofany LWS-16HTBf Wydrzyk.
Lekka łódź latająca (amfibia) PWL-114HRb Biegus znalazła się w tym zestawieniu (podobnie jak poprzednik PWL-73HRb Kszyk) trochę „na kredyt” Samolocik nie jest uzbrojony, ale ponieważ będzie pełnił przede wszystkim zadania łącznikowe (dziś powiedzielibyśmy: dyspozycyjne), wożąc m.in. wyższych dowódców floty, zrobiłem wyjątek.
Modernizacja samolotów PWL-92B-m Głuszec oraz CZL-48HRBf-m Ibis polegała głównie na zastosowaniu silników większej mocy, pozwoliło to uzyskać nieco lepsze osiągi.
W roku przyszłym przewiduje się wycofanie 6 typów samolotów i wprowadzenie do służby tej samej ilości nowych. Być może, niektóre modele dodatkowo zostaną poddane modernizacji.
Teraz jeszcze aktualny zestaw samolotów pokładowych.

ROK
M
R(RB)
BN
TB
HR
lotn. eskadr.
lotn. eskort.
lotniskowce
lotniskowce
lotniskowce
katapulty okrętowe
1939
PWL-103M(p) Aguja          1938
PWL-103M(p) Aguja          1938
PFS-27RB(p)   Żako          1936
PFS-33BN(p) Rycyk          1937
CZL-60TB(p) Uszatka        1937
LWS-20HRf(k) Siewka          1937
CZL-56HRf(k) Nurzec        1936


36 komentarzy:

  1. Dla mnie nie do wiary, żeby Bielik z silnikiem 920KM rozwijał prędkość 570km/h. Wzorzec (czyli jak sądzę Dewointine D520) z takim silnikiem rozwijał 520km/h (niektóre źródła dają nawet 535km/h) i traktowane było to jako super osiągnięcie konstrukcyjne.
    Z kolei nie rozumiem sensu wprowadzenia Petrela. Konkurenci (zresztą sporo starsi), czyli Cant Z.506 i Henkel He115, mieli silniki 3x850 i 2x950. A my wprowadzamy w 1939 roku samolot bombowy z silnikami 2x560KM??
    W zasadzie w DWS miały rację bytu nowe konstrukcje „bojowe” (myśliwce, bombowce) tylko oparta na najmocniejszych dostępnych silnikach. Czyli nowoczesne samoloty wprowadzane w 1939 musiały mieć silniki ponad 1000 KM.
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kwestii Dewoitine 520 odsyłam do linka https://en.wikipedia.org/wiki/Dewoitine_D.520 Mój jest lżejszy, więc może być trochę szybszy.
      Co do "Petrela", nie zawsze musimy być na topie.
      Ogólnie, nie wszystkie samoloty muszą być "wyczynowcami", moc silników jest dostosowana do ich przeznaczenia.

      JKS

      Usuń
    2. Nie ma odpowiednika Springsharp dla samolotów, więc zrozumiałem, że kierujesz się parametrami z realnych konstrukcji oraz zdrowym rozsądkiem. Dlatego nie akceptuje założenia, że można wziąć parametry D520 i założyć, że Twój samolot byłby jeszcze lżejszy niż realny i te kilkadziesiąt kilogramów dało by przyrost prędkości o bagatela 35km/h. Taki przyrost prędkości pomiędzy wersjami Spitfie osiągano dzięki zamontowaniu silnika o mocy o kilkaset koni większej!
      A jeśli chodzi o zdrowy rozsądek to ekstremalnie lekki A6M „Zero” był lżejszy o 400kg od Bielika, miał mocniejszy silnik i rozwijał mniejszą prędkość.

      Nie rozumiem do jakich zadań (poza szkoleniem) Petrel ma sens. W ofensywnych zadaniach bojowych ekstremalnie słabe silnika powodują zbyt małą prędkość, brak masy na solidną (odporną) konstrukcje, opancerzenie stanowisk, zabezpieczenia zbiorników i uzbrojenie.
      PS Jeśli dobrze rozumiem Petrel to RWD-22. A propozycje konstrukcji wojskowych RWD były delikatnie mówiąc „takie nie bardzo”.
      H_Babbock

      Usuń
  2. Jak dla mnie, to super! Wśród rozlicznych typów, głęboko specjalizowanych maszyn, brakuje mi ciężkiego myśliwca nocnego. I to jego wyposażyłbym w stację radiolokacyjną. Nasz ciężki bombowiec (bardzo mi się podoba!) ma jednak trochę "lekkie" uzbrojenie obronne. Osobiscie dałbym mu karabiny wielkokalibrowe! :)
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Przydałby się pilnie nowy wodnosamolot myśliwski. Najlepiej jakaś awangardowa konstrukcja mająca potencjał modernizacyjny na następne lata! :)
      ŁK

      Usuń
    2. Nie ma odpowiednika Springsharp dla samolotów, więc zrozumiałem, że kierujesz się parametrami z realnych konstrukcji oraz zdrowym rozsądkiem. Dlatego nie akceptuje założenia, że można wziąć parametry D520 i założyć, że Twój samolot byłby jeszcze lżejszy niż realny i te kilkadziesiąt kilogramów dało by przyrost prędkości o bagatela 35km/h. Taki przyrost prędkości pomiędzy wersjami Spitfie osiągano dzięki zamontowaniu silnika o mocy o kilkaset koni większej!
      A jeśli chodzi o zdrowy rozsądek to ekstremalnie lekki A6M „Zero” był lżejszy o 400kg od Bielika, miał mocniejszy silnik i rozwijał mniejszą prędkość.

      Nie rozumiem do jakich zadań (poza szkoleniem) Petrel ma sens. W ofensywnych zadaniach bojowych ekstremalnie słabe silnika powodują zbyt małą prędkość, brak masy na solidną (odporną) konstrukcje, opancerzenie stanowisk, zabezpieczenia zbiorników i uzbrojenie.
      PS Jeśli dobrze rozumiem Petrel to RWD-22. A propozycje konstrukcji wojskowych RWD były delikatnie mówiąc „takie nie bardzo”.
      H_Babbock

      Usuń
    3. Przepraszam, powyższy mail wkleiłem pomyłkowo. Powinno być:

      Nie podzielam optymizmu na temat nowoczesnego wodnosamolotu myśliwskiego. Praktyka była taka, że w DWS faktycznie zastosowali takie samoloty Japończycy, ale w minimalnej ilości. I to pomimo, że np. w kampanii Guadalacanal powinny być „zbawieniem” dla pozbawionych osłony lotniczej okrętów Japońskich. A Amerykanie zatrzymali się już na etapie prototypu.
      Przyczyna była prozaiczna. Wodnopłatowy myśliwiec miał osiągi gorsze niż zwykły myśliwiec z wypuszczonym podwoziem i był na dodatek cięższy. Prędkość maksymalna spadała o 100km/h (A6M)! To kompletnie dyskwalifikowało wodnosamolot jako myśliwiec do walki z innymi myśliwcami i szybszymi bombowcami. Więc budowa samolotu, który ewentualnie mógł tylko zestrzelić wolniejszy samolot rozpoznawczy, a w przypadku ataku myśliwca nieprzyjaciela był skazany na porażkę nie ma sensu.
      H_Babbock

      Usuń
    4. Amerykanie zatrzymali się na etapie prototypu nie z powodu nieosiągnięcia spodziewanej prędkości, a z powodu rozwoju sieci lotnisk na zdobytych wyspach i floty lotniskowców. Nie mamy aż tylu wysp, tylu na nich lotnisk i tylu lotniskowców. Wodnosamolot myśliwski nadal jest sensowny.

      Usuń
    5. Będzie niebawem nowy wodnosamolot myśliwski. Nie jestem wielkim zwolennikiem takiego rozwiązania, ale tam, gdzie nie ma lotniczej infrastruktury na lądzie, do zwalczania samolotów bombowych/torpedowych i rozpoznawczych się przyda.

      JKS

      Usuń
    6. Może ta wypowiedź spowodować pewien dysonans, skoro o 10.04 proponowałem (i wcale tego nie odwołuję) budowę ekstremalnie szybkiego myśliwca dwusilnikowego, ale postaram się udowodnić, że nie ma sprzeczności. Myśliwiec nie musi być zawsze szybszy od przeciwnika, dowodzą tego sukcesy P.11 i P.24 w walce z szybszymi (i liczniejszymi!) myśliwcami niemieckimi. Przy dobrym wyszkoleniu pilotów i taktyce, można pokonać szybszego przeciwnika. Taktyce pomogą radary, dobrze będzie też uzbroić myśliwiec pływakowy w działka, działka mają większy zasięg niż karabiny maszynowe.

      Usuń
    7. We wrześniu 1939 nawet (chyba raz) Karaś zestrzelił Bf-109. Sukcesy P11 były możliwe tylko w momencie zaskoczenia i ataku z góry, w sumie taka walka to była desperacja.
      Większa prędkość dawała ogromną przewagę, a różnica około 50-90km/h (10-15% Vmax) praktycznie dyskwalifikowała. Chodzi o to, że walce karabinami i działkami trzeba przez kilkanaście sekund utrzymywać się w +/- stałej pozycji wobec celu. Jeśli cel ma znaczną przewagę prędkości to po prostu ucieknie w tym czasie.
      Dlatego w PWS i do lat 30-ych „duża” (np. 15%) różnica prędkości nie dawała kluczowej przewagi czyli kolejność ważności była zwrotność – szybkość. Kiedy samoloty osiągnęły 500-600km/h rolę się odwróciły i kluczowa była prędkość (a zwrotności w drugiej kolejności). Współcześnie przy walce rakietami znów role się odwróciły – kluczowa jest manewrowość, a przed rakietą prędkość i tak nie da szans ucieczki.
      H_Babbock

      Usuń
    8. Dlatego próbuję forsować samolot uzbrojony w działka (może lotnicza wersja dwudziestkipiątki), większy zasięg daje więcej czasu na ostrzał, nim cel ucieknie.
      Niektóre samoloty mogą uciec przed rakietą, zwłaszcza odpaloną z dużej odległości. MiG-31, którego prędkość maksymalna jest porównywalna z prędkością niejednej rakiety i F-15 wolniejszy, ale nie powolny.

      Usuń
    9. Uzupełniając moją poprzednią wypowiedź w tym wątku, informuję, że myśliwiec na pływakach wejdzie do służby w roku przyszłym, będzie to model wzorowany na "porzuconym" przez Amerykanów projekcie, o którym wspomniał kolega H_Babbock. Następny i ostatni już wodnosamolot tego przeznaczenia planuję wprowadzić w latach 1943-44.
      Jak już napisałem, zdaję sobie sprawę ze wszystkich wad samolotów tego rodzaju. Są jednak takie miejsca, gdzie warunki terenowe uniemożliwiają lub mocno utrudniają budowę lotniska na lądzie, a jednak chronić je trzeba. Przykładem jest tu wysepka Nauru wchodząca w skład naszego PPTR; miejsca na lotnisko tam niewiele, a poza tym jego budowa dla ok. 20 samolotów jest niecelowa z punktu widzenia ekonomiki wojennej. Tym bardziej mija się z celem stałe desygnowanie tam lotniskowca.
      Nawet jeśli myśliwiec na pływakach napotka szybszy od siebie bombowiec, to dzięki znacznie większej prędkości wznoszenia może atakować z wyższego pułapu, niwelując różnicę szybkości. Poza tym wszyscy się chyba zgodzą, że słaby myśliwiec jest lepszy niż żaden.

      JKS

      Usuń
  3. Cieszy mnie poparcie dla wodnosamolotów myśliwskich.
    Gawron ma jeden karabin maszynowy skierowany do przodu w dół (zamiatacz piechoty a nawet lekkich pojazdów pancernych), jeden do tyłu w dół (jeśli by ktoś spod przedniego umknął) i jeden do tyłu w górę (obrona przed myśliwcami). Czemu nie ma karabinu w nosie? Pilot też chciałby czasem postrzelać. Przedni karabin obserwatora może się zaciąć, wtedy przyda się karabin stały pilota.
    Myśliwiec nocny powinien być wersją Sępa, nie trzeba osobnego modelu. Widzę zastosowanie ciężkiego dwusilnikowego myśliwca w roli pościgowego, myśliwca dalekiego zasięgu (czegoś w rodzaju Westlanda Whirlwinda, był już w tym czasie oblatany) do eskorty własnych bombowców, rozpoznania i, co się rzadko porusza, atakowania transportów lotniczych nieprzyjaciela daleko od własnych baz.
    Chociaż T-34 jest mocno przereklamowany, komuniści mieli pewne osiągnięcia w technice wojskowej i z pewną niechęcią się teraz do nich odwołuję. Gieorgij Berijew zaprojektował myśliwiec B-10. Czytałem o nim kiedyś na stronie samoloty.ow.pl, która już pod tym adresem nie istnieje ani chyba pod żadnym, nie znalazłem. Samolot myśliwski zaprojektowany pod kątem prędkości. Dość nietypowy układ z centralną gondolą kadłubową, dwoma śmigłami przeciwbieżnymi, współosiowymi, pchającymi i dwiema belkami kadłubowymi połączonymi statecznikiem poziomym. Dwa silniki o mocy 1050 KM każdy zamontowane z tyłu gondoli jeden za drugim. Podwozie z kołem przednim, żeby pilot miał lepszą widoczność przy starcie i lądowaniu (wzrost prędkości maksymalnej implikuje wzrost prędkości minimalnej). W nosie działko 20 mm i 6 karabinów maszynowych w skrzydłach, pod kadłubem bomba 250 kg lub zbiornik paliwa. Prędkość 818 km/h. To jest coś! Nie wiem, czemu nie został wprowadzony. Nawet gdyby nie osiągną spodziewanej prędkości, choćby o 100 km/h mniej, byłby wtedy superścigaczem.
    Projekt myśliwca o dwóch silnikach napędzających śmigła zamontowane współosiowo mieli też Farancuzi, Arsenal VB.10, w układzie klasycznym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osiągamy zatem nieczęstą zbieżność poglądów! :)
      ŁK

      Usuń
  4. Kolega ŁK napisał " Jak dla mnie, to super! Wśród rozlicznych typów, głęboko specjalizowanych maszyn, …”. W lotnictwie rozliczne i wyspecjalizowane typy samolotów są poważną wadą. Mniejsze, że jest to nie gospodarność, bo koszt skonstruowania nowego typu samoloty wynosił tyle ile utrzymywanie 1-2 eskadr w służbie przez kilka lat.
    Ale najważniejsze jest, że kiedy dochodzi do działań bojowych drastycznie osłabia to siłę uderzeniową. Japońskie bombowce G3M i G4M mogły być użyte jako torpedowe, bombowce horyzontalne, rozpoznawcze oraz do bombardowań lądu (np. atak na Filipiny w grudniu 1941). Dzięki zbliżonym parametrom mogły być użyte na raz w jednej formacji.
    Wyobraźmy sobie, że zamiast tego mieli by oddzielne samoloty torpedowe, oddzielne bombowce (kilku typów), część to były by pływakowe samoloty torpedowe. I na dodatek kilka typów myśliwców marynarki. Nie da się z tego sklecić jednej grupy uderzeniowej, czyli efektywna siła ataku spada kilkukrotnie.
    Starałem się przeanalizować teoretycznie niezbędną gamę samolotów marynarki. Wychodzi:
    1. 3 typy samolotów pokładowych (oddzielny samolot rozpoznawczy jest zbędny).
    2. lotnictwo bazowe kołowe „przybrzeżne” 3 typy z punktu 1.
    3. lotnictwo bazowe kołowe daleki zasięg:
    a) 2-3 motorowy samolot torpedowo-bombowo-rozpoznawczy dalekiego zasięgu.
    b) Ewentualnie samolot 4 motorowy extra wielkiego zasięgu.
    c) Ewentualnie szybki samolot bombowo myśliwski (w typie pomiędzy Mosquito a Ju-88). Sprawniejszy w atakach na okręty niż cięższy bombowiec i mogący także zwalczać wrogie bombowce. A dodatkowo można go dostosować do roli myśliwca nocnego.
    4. wodnosamoloty: jednosilnikowy pokładowy plus rozpoznawczo – ratowniczy wielkiego zasięgu, najlepiej łódź latająca (już dwa typy - 2 i 4 motorowe - to rozrzutność).
    A jak było w realu? Marynarka USA mając niemal nieograniczone możliwości finansowe i konstrukcyjne, pomimo to używała w praktyce nawet mniej typów.
    Tylko przez przypadek były dwa (a nie jeden) model zwykłego myśliwca (Hellcat i Corsair) i ekstrawagancja w postaci ciężkiego myśliwca (Tigercat). Co zadziwiające marynarka nie miała wielosilnikowych bombowców przeciw-okrętowych (chyba, że coś przeoczyłem?).

    Ja też uważam, że atrakcyjnie jest powyobrażać sobie najprzeróżniejsze typy samolotów, ale jeśli chcemy się trzymać realizmu to wskazane było by redukowanie mnogości typów.
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy na pewno specjalizacja jest zła? 20 lat temu Amerykanie mieli na lotniskowcach samoloty F-14, A-6 i EA-6B, dzisiaj wszystkie ich role pełni zuniwersalizowany F/A-18. Jest to zapewne tańsze rozwiązanie, ale nie bez powodu opracowali wcześniej 3 wyspecjalizowane modele; używali ich z powodzeniem w Wietnamie i Zatoce Perskiej.

      Usuń
    2. Problem specjalizacja-unifikacja, jak niemal wszystko, nie jest „czarno biały”. Chyba prawidłowa odpowiedź jest „unifikacja tak daleko jak się da, póki nie utracimy istotnych walorów”. Przykładowo dla samolotach pokładowych: w 1942 tylko Avanger mógł wziąć torpedę, więc był niezbędny. Wildcat mógł bombardować, ale tylko symbolicznymi bombami, więc Dountless był niezbędny. Ale w efekcie siła uderzeniowa była (około) 66% samolotów, a obronna 33%. A w 1945 zakładano, że Bearcat będzie mógł wziąć torpedę, albo ciężką bombę. I grupa lotnicza z samych Bearcatów zapewniała siłę uderzeniową 100%, a w obronie także 100%, czyli kolosalny atut.
      H_Babbock.

      Usuń
    3. Kolego H_Babbock, ja naliczyłem w Twoim komentarzu 11 typów. Uważam, że to mało i postaram się policzyć moje własne minimum:
      1. Lotnictwo kołowe pokładowe - 4
      - myśliwiec,
      - bombowiec nurkujący,
      - samolot torpedowy/bombowiec horyzontalny,
      - samolot rozpoznawczo-bombowy do zwalczania OP (lotniskowce eskortowe).
      2. Wodnopłaty pokładowe - 1(2)
      - wodnosamolot pływakowy startujący z katapulty (najlepiej dwa; cięższy dla OL i lżejszy dla krążowników).
      3. Wodnosamoloty pływakowe - 3
      - myśliwiec,
      - lekki rozpoznawczy,
      - ciężki patrolowo-torpedowo-bombowy.
      4. Łodzie latające - 3
      - lekka rozpoznawcza,
      - średnia rozpoznawczo-torpedowo-bombowa,
      - ciężka patrolowo-komunikacyjna.
      5. Lotnictwo lądowe - 7
      - myśliwiec,
      - samolot myśliwsko-bombowy
      - bombowiec lekki/nurkujący,
      - bombowiec średni,
      - bombowiec ciężki dalekiego zasięgu,
      - samolot torpedowy,
      - samolot rozpoznawczy.
      Razem 18(19) typów. Zawsze trzeba brać pod uwagę okres przejściowy, kiedy równocześnie w służbie są typy starsze wycofywane i nowsze wprowadzane; dawałoby to liczbę ok. 24 modeli. My mamy 25, a jeśli nie liczyć "Biegusa", to 24; nie jest więc tak tragicznie!
      Kolega wyliczając 11 typów stwierdził, że Amerykanie w czasie IIWS mieli nawet mniej; to chyba żart! Nie chcę tracić czasu na dokładne obliczenia, ale wg wstępnych szacunków w latach 1941-45 w podległym US Navy lotnictwie działało równocześnie średnio ok. 30-35 mniej, lub bardziej licznie reprezentowanych modeli. Łącznie w tych latach przez USNAF przewinęły się 104 typy samolotów, nie licząc tych w USMCAF i USCGAF. U mnie w latach 1935-39 było ich 49, różnicę chyba "widać i czuć"
      Co do specjalizacji; w momencie wprowadzenia silników odrzutowych unifikacja zadaniowa w lotnictwie stała się znacznie łatwiejsza. W czasie, którym się teraz zajmujemy, myśliwiec nie mógł niestety unieść torpedy, a bombowiec polować na inne bombowce. Ja i tak staram się łączyć możliwe do połączenia funkcje (samoloty myśliwsko-bombowe, torpedowo-bombowe, rozpoznawczo-bombowe itd.), nie zawsze jednak da się pogodzić odmienne zadania w jednym projekcie.

      JKS

      Usuń
    4. Nie 11 tylko „6 - ewentualnie 8”. Wydaje mi się, że samoloty „bazowe przybrzeżne” policzyłeś jeszcze raz mimo, że to są te same modele co pokładowe.

      Oczywiście cześć problemu wynika z zamieszania nazewniczego, które sam spowodowałem. Z grubsza jest tak, że:
      „Typy samolotów” odpowiadają na ogół literkom w nazewnictwie amerykańskim (np. TB – torpedowo bombowy), czy japońskim.
      Rodzajów zadań jest znacznie więcej.
      A „liczbę typów” należy pomnożyć przez dwa, bo na ogół w każdym typie jest model „stary” schodzący i „nowy” wchodzący.
      Ad rem. Ja osobiście za sensowne minimum uważam 7: 3x pokładowe, 2x wodnopłatowce (lekki pokładowy i ciężki), brzegowy bombowo-torpedowy ( w rodzaju G4M czy B-25, choć ten ostatni nie był samolotem marynarki) + od powiedzmy 1940 bombowo-myśliwski.
      Ty wymieniasz znacznie dłuższa listę. Ja się nią nie zgadzam, choćby dlatego że oddzielnie jest myśliwiec pokładowy i lądowy, łódź latająca torpedowa to nieudany krótki eksperyment, oddzielny samolot pokładowy „zop” był wówczas zbędny, nie rozumiem jaką rolę w marynarce ma odegrać „ciężki bombowiec”, bo ich rola przeciw-okrętowa była żadna itp….
      Ale to pewnie skutek różnicy poglądów na temat specjalizacja versus uniwersalizacja.
      Amerykanie w swym bogactwie rzeczywiście budowali multum samolotów. Ale jednak w kluczowych aspektach trzymali się standardu, np. jednosilnikowe samoloty (pokładowe czy bazowe) były zunifikowane i jedyny wyjątek to szczególny wypadek myśliwców Hellcat – Corsair. Wodnosamoloty to Kingfisher i Catlina (choć przyznaje, że błąkało się tam trochę modeli innych ciężkich łodzi latających w małych ilościach). A aspekt bogactwa to niepotrzebne zamówienia na serie odrzuconych konkurentów głównych maszyn.
      Reasumując, problemem nie jest „licytacja” na liczbę modeli tylko, brak u Ciebie „linii przewodniej”. Ja bym widział jeden główny samolot myśliwski 1 silnikowy zamiast 3 (plus jeden który właśnie odszedł). Jeden bombowiec dwu silnikowy zamiast 4 (Głuszec, Cietrzew, Pójdźka, Ara) ….

      H_Babbock

      Usuń
    5. Po pierwsze, przypominam, że nasza MW jest odpowiedzialna również za lotnictwo lądowe w posiadłościach zamorskich, stąd pewna liczba modeli typowo "lądowych"
      Po drugie, jestem przeciwnikiem takich "panien do wszystkiego" i nie wyobrażam sobie np. opędzenia wszystkich potrzeb jednym tylko typem myśliwca jednosilnikowego. W stosunku do samolotów pokładowych są jednak trochę inne wymagania niż wobec lądowych. Czy naprawdę uważasz, że jeden typ bombowca dwusilnikowego wystarczy dla spełniania wszystkich zadań lotnictwa bombowego?

      JKS

      Usuń
    6. No i jak widać różnimy się w ocenie.
      Ja uważam, że wystarczy jeden typ samolotu jednosilnikowego bazowego i pokładowego zarazem, tak jak w realu np. w myśliwcach wystarczał (lub wystarczał by) Bf-109, A6M , F4U Corsair.
      Jedyny wyjątek to ewentualnie bombowiec nurkujący, który w wersji wojsk lądowych ewoluował w oddzielny typ „szturmowy”. A ewentualnie, bo jednak nurkowiec Ju-97 dał się dostosować do roli szturmowej, a anglosasi w ogóle nie widzieli potrzeby szturmowca.
      A w lotnictwie bombowym „średnim” zdecydowanie by wystarczały (tak jak pisałem) dwa typy dwusilnikowe: bombowy w stylu B-25 i począwszy od +/-1940 bombowo myśliwski w klasie pomiędzy Beaufighter – Ju-88.
      Osobiście bombowce 4-motorowe uważam, za zdecydowanie zbyt drogie i jednocześnie mało efektywne w sensie wpływ na wojnę (choć oczywiście mocno nękały ludność) – a więc zbędne.
      Reasumując dla lotnictwa morsko-lądowego „godzę się” na 7 typów morskich&bazowych plus (na początku wojny) lekki samolot obserwacyjny, a w trakcie wojny dodatkowo szturmowy - razem 9.
      H_Babbock
      PS Co nie zmienia faktu, że jak sam kiedyś „budowałem” swoje lotnictwo, to uwodziły mnie coraz to różne konstrukcję i zaczynały mi się mnożyć samoloty.

      Usuń
    7. No to się różnimy i tak już zostanie.

      JKS

      Usuń
    8. "...anglosasi w ogóle nie widzieli potrzeby szturmowca". Widzieli. Wyewoluował on w myśliwce bombardujące Hurricane z działkami 40 mm, Tempest itp.
      Bombowce czterosilnikowe znalazły 1001 zastosowań poza nękaniem ludności cywilnej. Nękały przemysł na dalekich tyłach nieprzyjaciela (ta, wiem, że było to mało skuteczne, ale było), nosiły ciężkie bomby, żaden ówczesny dwusilnikowiec nie dźwignął tallboya. Przenosiły spadochroniarzy i zasobniki na duże odległości itp, itd.

      Usuń
    9. Anglosasi widzieli potrzebę wykonania zadań szturmowych. I masowo kierowali eskadry myśliwskie do wykonania lotów bombowo-myśliwskich. Ale w czasie DWS nie widzieli potrzeby specjalnego samolotu szturmowego. Tempest był „pełnokrwistym” myśliwcem, a kojarzony może być z zadaniami szturmowymi, bo miał duży udźwig i siłę ognia. Hurrican z działkiem to krótkotrwały epizod, co więcej nie kontynuowany w czasie wojny.
      Bombowce 4 silnikowe mogły wykonywać wiele zadań. Rzecz w tym, że wojna to sztuka efektywności. A bombowiec 4 silnikowy pochłania zasoby mniej więcej 4-5 myśliwców, lub 2 bombowców 2 silnikowych. A zważywszy liczebność załogi oraz specjalne wymogi lotnisk jeszcze więcej. Rzeczywiście niesie trochę więcej bomb, ale musi atakować z wysoka, więc efekt jest marnowany na rozrzut.
      Nie słyszałem o wożeniu desantu, a do holowania szybowców nadawały się samoloty dwusilnikowe. Zasobniki też mogły przewieść dwusilnikowce.
      Zgadzam się, że w dwóch sytuacjach mogły być niezastąpione: jeśli cele wroga były odległe a bombowiec miał super zasięg, oraz do wożenia „superbomb”. Wtedy rzeczywiście były niezastąpione.
      Reasumując, jeśli nie mamy absolutnej konieczności wykonania jednego z powyższych zadań, to inwestowanie w bombowce 4-silnikowe było nie efektywne.
      H_Babbock

      Usuń
    10. Halifaxy woziły desant. To była wojenna improwizacja (skakało się przez dziurę w podłodze), ale ogólnie rzecz biorąc, można każdy duży bombowiec przystosować do przewożenia ludzi i ładunków. Bombowiec o superzasięgu zawsze może się przydać, przestrzenie Azji i Pacyfiku (ze zrozumiałych względów coraz bardziej nas interesujące) uzasadniają jego posiadanie. Infrastruktura stanowi pewien problem. B-17 mógł startować z trawy, B-29 potrzebował pasa utwardzonego i to długiego. Jednak nie unikniemy tego. Już w czasie PWŚ samoloty znacznie urosły i obecnie (według czasu blogowego) rosną dalej.

      Usuń
  5. W czasie interwencji w Niemczech nasze wojska przejęły wyniki badań nad "nową bronią o niespotykanej sile rażenia", więc myślę, że za kilka lat będą nam potrzebne ciężkie bombowce.
    KT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cicho sza, Kolego, cicho sza... :).

      JKS

      Usuń
    2. Nie sądzę, że podzielone (czyli osłabione) Niemcy mogłyby już w 1935 r. podjąć takie prace. "Nowa broń o niespotykanej sile rażenia" (może wymyślimy jakiś kryptonim albo eufemizm do użycia w oficjalnej korespondencji?) była wtedy najdroższą bronią świata. Tylko Amerykanie sobie z tym poradzili.
      A wracając do sprawy bombowców; Niemcy pod koniec wojny bombę już mieli albo byli bardzo blisko jej zbudowania, ale nie mieli nosiciela i... hitla kaput...
      Jedynym ich bombowcem, który wiosną 45 r. mógł się przedrzeć nad Londyn był Arado Blitz, ale jego maksymalny udźwig to 1400 kg, a do Londynu mógł zabrać z 500 kg. Ta bomba ponoć ważyła 4 000 kg (amerykańska podobnie), V2 też była na taki ładunek za mała i Londyn był już poza zasięgiem V2 (nie wspominając o Moskwie i Waszyngtonie).
      Ciężki bombowiec być musi i to lepszy od obecnego Nandu.
      Mam wątpliwości co do uzbrojenia myśliwców. We wprowadzonych ostatnio modelach brakuje jakiejś "myśli przewodniej", mamy 2x dz (to 20 mm czy więcej) + 2x nkm; 6x nkm; 1x dz + 6x km; 1x dz + 4x km. PZL P.24 był uzbrojony w działka pod skrzydłami i dla seryjnych Jastrzębi też planowano działka pod skrzydłami. Dalsze projekty (PZL.55, PZL.56) miały działko zabudowane centralnie, między cylindrami silnika i karabiny maszynowe w skrzydłach. Brytyjczycy pod koniec lat trzydziestych preferowali karabiny maszynowe (głównie w skrzydłach, ale w kadłubie też), im więcej - tym lepiej; starsze modele miały po 2 i dokładano im kolejne (Gladiatory doszły do sześciu) a nowsze po 6; 8; albo i 12. To miało sens w czasach samolotów ze sklejki i płótna i wczesnych duralowych, nieopancerzonych, ale kiedy w czasie wojny okazało się, że nowe samoloty są bardzo odporne na ogień karabinów maszynowych, przestawili się na działka 20 mm, po dwa pod skrzydłem. Amerykanie za optymalne uważali półcalówki, Thunderbolt miał ich 8 a Mustang 6 (wersje późne projektowane z wykorzystaniem doświadczeń wojennych). Mając świeże doświadczenia z walki z lotnictwem niemieckim (przestarzałym, to jeszcze przed wprowadzeniem stodziewiątki) powinniśmy wypracować jakąś ogólną koncepcję uzbrojenia myśliwca i myślę, że były by to nkm-y.

      Usuń
    3. Badania podjąć mogły, ale zbudować już chyba nie. Chociaż prowadząc badania pewnie cały czas myślały o zjednoczeniu, a wtedy...
      Proponuję kryptonim "Projekt A"

      JKS

      Usuń
    4. Prace nad "Projektem A" podjęli Amerykanie, Niemcy, Brytyjczycy, Japończycy, Rosjanie (raczej szpiegowali program amerykański niż pracowali własnymi głowami), pierwsi cel osiągnęli Amerykanie i na kilka lat zdystansowali resztę świata. W rzeczywistości II RP była dość zaawansowana naukowo-technicznie, w grze "Hearts of Iron 2" jest jednym z państw, które mogą podjąć takie prace (wiem, że to nie jest źródło historyczne, ale kto zapoznał się z grą, ten wie mniej-więcej jak sprawy wyglądały; kluczowe było posiadanie wybitnych fizyków, pieniędzy na ich badania i potencjału przemysłowego do budowy infrastruktury). W tym scenariuszu mamy znacznie lepszą pozycję, więc możemy dołączyć do wyścigu, a nawet go wygrać, bo zaczynamy dość wcześnie.
      Wiele państw pracowało nad "Projektem C", Niemcy osiągnęli w tej dziedzinie sporo w latach międzywojennych, ale nie wykorzystali swoich osiągnięć, powinniśmy rozwijać prace nad sarinem i tabunem, a nóż się przyda. Nie wiem, kiedy (poszperam w źródłach) wynaleziono soman, ma wszystkie zalety sarinu i nie ma jego wad (sarin pachnie, więc można go wyczuć i łatwo ulega hydrolizie, lekki deszcz na skażonym terenie - nici z ataku). "Projekt B" był rozwijany przez Niemcy, Brytanię (jedni i drudzy planowali użycie, ale zrezygnowali), Japonię (są informacje o rozsiewaniu dżumy i cholery w Chinach, ale nie ma informacji o skutkach), uważam go za najmniej praktyczny.

      Usuń
    5. Zgadzam się z pierwszym akapitem. Można przyjąć, że w moich realiach kolejność zaawansowania wygląda tak: Anglia, Polska, Niemcy, USA, długo nic, Japonia, Rosja. Dalsza pozycja USA może wydawać się dziwna, ale jak oni poczują potrzebę, to szybko mogą wysforować się na czoło.
      Soman wg mojej wiedzy wynaleźli Niemcy w połowie roku 1944. Posiada on niezbyt silny zapach, kamfory, to sarin jest bezwonny. Ja jednak nie przewiduję stosowania "Broni C", choć armia jest na nią (oczywiście tylko tę znaną) przygotowana.

      JKS

      Usuń
    6. Anglia jest zaawansowana, to na pewno. Niemcy mogą mieć sporo ośrodków naukowych, ale wciąż podzielone i zmagające się ze skutkami ekonomicznymi ostatniej wojny, nie będą w stanie wykorzystać swojego zaawansowania w praktyce. Amerykanie w rzeczywistości długo się lenili, ale potem ich wielki potencjał pozwolił nadrobić straty, w tym scenariuszu może być podobnie. Japonia i Rosja też są liczącymi się graczami w wyścigu naukowym. Włochom i Hiszpanom daleko do pierwszej ligi, ale nie powinniśmy ich lekceważyć, zwłaszcza że nie było w Hiszpanii wojny domowej. Gdzieś w tym zestawieniu też powinny się znaleźć Francja i Szwecja.
      Przygotowując się do zaliczenia toksykologii, czytałem w kilku książkach (jeśli jeszcze je znajdę w czytelni naukowej MBP, to podam konkretne źródła), że sarin ma lekki zapach, soman nie ma. Soman jest bardziej toksyczny (stosunek pochłoniętej dawki do nasilenia objawów zatrucia) i łatwiej wchłaniany, i, jak wyżej pisałem, nie ulega łatwo hydrolizie.
      Nie naciskam, na użycie "Broni C", jednak powinniśmy być do tego przygotowani, mieć zapas środków trujących i odpowiednie metody ich przenoszenia. Może gdyby Niemcy we właściwej chwili zagazowali Moskwę i Londyn, to by wygrali... Trudno stwierdzić, to czyste gdybanie, nie historia alternatywna.

      Usuń
    7. "Toksykologia współczesna" - praca zbiorowa, PZWL 2005 r. Warszawa. Marek Kowalczyk pisał o sarinie: "jest bezbarwną i prawie bezwonną cieczą (lekki zapach estrowo-owocowy)"; o somanie: "bardzo toksyczna i lotna ciecz bezbarwna i bez zapachu". Opisane są różnice w hydrolizie. Hydroliza somanu przebiega szybciej w wysokiej temperaturze (to rozumiem i sarinu zapewne dotyczy to samo), jest katalizowana przez zasady, im silniejsza zasada, tym szybsza reakcja. Sarin hydrolizuje w roztworach wodnych (nie są wymienione żadne szczególne warunki, stąd mój wniosek, że hydrolizuje łatwiej), katalizatorem są aniony reszt kwasowych kwasu chlorowego(I). Działanie toksyczne obu gazów jest podobne, są to pochodne kwasu metafosforowego. Ich właściwości fizyczne są zbliżone, chociaż różnią się prężnością pary w określonych warunkach (to istotna cecha gazów bojowych). Stężenie śmiertelne jest dla obu podane identyczne 35 mgxminxm3. Dawka śmiertelna, hmmm... w książce dla sarinu była podana wartość LD50 a dla somanu LD5, wartości różniły się znacznie, ale LD5? Nie wiem czy to nie literówka. Zwykle toksyczność wyraża się w LD50 - dawka powodująca zgon połowy zatrutych lub LD100 - powodująca zgon wszystkich zatrutych. Na co komu LD5? Zresztą, sarin został użyty tylko kilka razy a soman nigdy, więc te dane są raczej przypuszczalne niż pewne.

      Usuń
  6. Jeszcze komentarz do Uwagi Kolegi Stonk o uzbrojeniu samolotów:
    Bardzo słuszne uwagi o uzbrojeniu! (ja ten aspekt przeoczyłem).
    Co do analizy mam pewne wątpliwości. Km były też rozpaczliwie nieskuteczne przeciw samolotom „płócienno szkieletowym”. Znane są przypadki regularnego wracania takich samolotów z nawet kilkuset (!) przestrzelinami. Ta sama wada (mała skuteczność) dotyczy wszystkich pocisków nie eksplozywnych, czyli także nkm’ów. Popularność km w Anglii wynikała z fałszywych teoretycznych założeń, że ostrzał będzie się odbywał z wielkiego dystansu i wówczas liczba luf daje szanse jakiegokolwiek trafienia. A u Amerykanów po prostu długo nie było dostępnego dobrego działka. Tym nie mniej pod koniec wojny starali się dodawać np. 2x20 na Hellcat’ach.
    Działka były o niebo skuteczniejsze – pod warunkiem skonstruowania pocisku, który wybuchał nawet po uderzeniu w płótno (np. Polakom to się udało do działka FK20 Jurek).
    Ponadto w atakach na cele naziemne oraz nawodne działko daje ogromne korzyści.
    Wady to rozmiar i ciężar.
    Bardzo krytycznie odnoszę się do pomysłu montażu pod skrzydłem (w wystającym zasobniku) zamiast w skrzydle – w myśliwcu zasobnik powoduje nie akceptowalne pogorszenie osiągów.
    Montaż między cylindrami był możliwy tylko w rzędowych silnikach i to niektórych (np. chyba RR Merlin nie pozwalał na to), nie wiem więc jak jest u nas .
    Ja zdecydowanie głosuje za linią rozwoju: 1x20+2km w 1937r, w 1940 1x20+4km, 1941 2x20+4km, choć otwarty jestem na pomysły typu 3x20 (bez km). Jeśli nie można w wale silnika, to pojedyncze działko montowane w nasadzie skrzydła (nie pogarsza aerodynamiki) po takiej stronie kadłuba, żeby kompensować moment obrotowy śmigła. Km albo w kadłubie, albo w skrzydłach.
    H_Babbock

    PS Brak stanowiska strzelca w ogonie Nandu to spora słabość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brytyjczykom w latach trzydziestych brakowało (chyba) właśnie odpowiedniej amunicji do działek. Pocisk kaliber 20 mm czy więcej jest skuteczny, jeśli po uderzeniu w cel wybucha. Jeśli tylko przebija poszycie, to jest mała różnica między trafieniem pocisku 7 mm a 20 mm, a siedmiomilimetrowych można wystrzelić więcej, jest więcej trafień i może się to wreszcie rozleci.
      W kwestii montażu, przepraszam za nadużycie wyrażenia "pod skrzydłem". Wczesne myśliwce z działkami miały je montowane pod skrzydłami, bo tak było łatwiej, z czasem zaczęto montować działka w skrzydłach dla zmniejszenia oporu i późne myśliwce brytyjskie, o których wspomniałem miały już działka w skrzydłach. Pod skrzydłami pozostały tylko działka zbyt duże (myśliwce bombardujące i niszczyciele bombowców), np: te czterdziestki Hurricane'ów.

      Usuń