Ścigacz artyleryjski typu SA-28 1944 (6 szt.) i ścigacz torpedowy typu ST-105 1944 (24 szt.)
Ponieważ
nasze bazy stale zbliżają się do wysp macierzystych wroga, otwierają się nowe
możliwości dla sił lekkich, w tym ścigaczy. Powyższa okoliczność, a także
poniesione ostatnio straty jednostek tej klasy, skłoniły naszą Admiralicję do
pozaplanowej rozbudowy floty ścigaczy.
Stanowią
one II generację linii rozwojowej z roku 1940. Na bazie istniejących, lecz
znacznie powiększonych projektów z roku 1940, opracowano i zbudowano 6 ścigaczy
artyleryjskich i 24 torpedowe. Nie będę tu wymieniał wszystkich różnic pomiędzy
projektami z lat 1940 i 1944, zainteresowani mogą je sobie sami porównać.
Istotne jest zwiększenie wyporności z 46 do 59 tn, co pozwoliło m.in. na
wydłużenie zasięgu do 950-1000 Mm. Na nowych jednostkach zamontowano najnowszej
konstrukcji lekkie silniki benzynowe o mocy łącznej 4500 KM, umożliwiło to
zwiększenie prędkości maksymalnej o 0,6 w, mimo iż stosunek mocy napędu do
wyporności wyraźnie się obniżył. Wytłumaczyć to można głównie zwiększeniem
długości na linii wodnej, korzystniejszymi kształtami kadłuba oraz mniejszą masą silników benzynowych w stosunku do diesli. Poprawiły
się właściwości morskie oraz wytrzymałość konstrukcyjna nowych jednostek.
Wzmocnione zostało uzbrojenie artyleryjskie na obydwu typach. Nie ma jednak nic
za darmo; na ścigaczach torpedowych zmniejszono liczbę wt z czterech do dwóch.
Prezentowane jednostki są pierwszymi w naszej flocie ścigaczami wyposażonymi w
radar. Jest to radar kontroli powierzchni morza o zasięgu nominalnym 25 Mm.
Na
początek ścigacz artyleryjski.
W
stosunku do pierwowzoru, wzmocniono uzbrojenie o jedno działko 25 mm, dwa nkm-y
i dwie bg. Podwojono zasięg, poprawiono dzielność morską (z 0,79 na 0,98) i
wytrzymałość konstrukcji (z 0,51 na 0,67).
SA-28, Poland Motor gun boat laid down 1944
Displacement:
44
t light; 47 t standard; 59 t normal; 69 t full load
Dimensions: Length (overall / waterline) x
beam x draught (normal/deep)
(100,95
ft / 97,44 ft) x 21,65 ft x (3,28 / 3,55 ft)
(30,77
m / 29,70 m) x 6,60 m x (1,00 / 1,08 m)
Armament:
4
- 0,98" / 25,0 mm 60,0 cal guns - 0,55lbs / 0,25kg shells, 750 per gun
Anti-air guns in deck mounts, 1933 Model
2 x Twin mounts on centreline ends, evenly
spread
4
- 0,51" / 13,0 mm 75,0 cal guns - 0,11lbs / 0,05kg shells, 1 500 per
gun
Machine guns in deck mounts, 1925 Model
2 x Single mounts on sides, forward deck aft
Weight of broadside 3 lbs / 1 kg
Main DC/AS Mortars
2
- 246,92 lbs / 112,00 kg Depth Charges + 8 reloads - 1,102 t total
in
Stern depth charge racks
Machinery:
Petrol
Internal combustion motors,
Geared
drive, 3 shafts, 4500 shp / 3355 Kw = 42,6 kts
Range
1 000nm at 14,00 kts
Bunker
at max displacement = 22 tons
Complement:
9
- 13
Cost:
£0,031
million / $0,124 million
Distribution of weights at normal
displacement:
Armament:
2 tons, 3,8%
- Guns: 1 tons, 1,5%
- Weapons: 1 tons, 2,3%
Machinery:
19 tons, 32,0%
Hull,
fittings & equipment: 23 tons, 39,2%
Fuel,
ammunition & stores: 15 tons, 25,0%
Miscellaneous
weights: 0 tons, 0,0%
Overall survivability and seakeeping ability:
Survivability
(Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
91 lbs / 41 Kg = 190,6 x 1,0 " / 25 mm
shells or 0,2 torpedoes
Stability
(Unstable if below 1.00): 1,77
Metacentric
height 1,3 ft / 0,4 m
Roll
period: 8,0 seconds
Steadiness - As gun platform (Average = 50 %): 74 %
-
Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,01
Seaboat
quality (Average = 1.00): 0,98
Hull form characteristics:
Hull
has a flush deck,
a normal bow and large transom stern
Block
coefficient (normal/deep): 0,300 / 0,324
Length
to Beam Ratio: 4,50 : 1
'Natural
speed' for length: 12,74 kts
Power
going to wave formation at top speed: 61 %
Trim
(Max stability = 0, Max steadiness = 100): 75
Bow
angle (Positive = bow angles forward): 27,00 degrees
Stern
overhang: 0,00 ft / 0,00 m
Freeboard
(% = length of deck as a percentage of waterline length):
Fore
end, Aft end
- Forecastle: 25,00%, 6,89 ft /
2,10 m, 5,91 ft / 1,80 m
- Forward deck: 30,00%, 5,91 ft / 1,80
m, 5,25 ft / 1,60 m
- Aft deck: 30,00%, 5,25 ft / 1,60 m, 4,92 ft / 1,50 m
- Quarter deck: 15,00%, 4,92 ft / 1,50
m, 4,92 ft / 1,50 m
- Average freeboard: 5,51 ft / 1,68 m
Ship
tends to be wet forward
Ship space, strength and comments:
Space - Hull below water (magazines/engines, low =
better): 112,0%
-
Above water (accommodation/working, high = better): 145,4%
Waterplane
Area: 1 289 Square feet or 120 Square metres
Displacement
factor (Displacement / loading): 142%
Structure
weight / hull surface area: 15 lbs/sq ft or 73 Kg/sq metre
Hull
strength (Relative):
-
Cross-sectional: 0,57
-
Longitudinal: 2,76
-
Overall: 0,67
Cramped
machinery, storage, compartmentation space
Excellent
accommodation and workspace room
Ship
has slow, easy roll, a good, steady gun platform
Poor
seaboat, wet and uncomfortable, reduced performance in heavy weather
Sensors:
1 x SP-3
1 x RN-1
1 x RWN-M-1
SA-28
- SA-33 (1944)
Teraz
ścigacz torpedowy.
W
stosunku do pierwowzoru, wzmocniono uzbrojenie artyleryjskie, zastępując 2
nkm-y dwoma działkami 25 mm. Osłabione zostało jednak uzbrojenie torpedowe,
pozostawienie 4 wt uniemożliwiałoby uzyskanie żądanego zasięgu. Nie ma jednak
powodu do większych zmartwień; wprawdzie sporo kutrów torpedowych flot obcych
posiada 4 wt, lecz są one mniejszego niż u nas kalibru 450-457 mm. Prawie podwojono
zasięg, poprawiono dzielność morską (z 0,93 na 1,02!) i wytrzymałość
konstrukcji (z 0,51 na 0,55).
ST-105, Poland Motor torpedo boat laid down
1944
Displacement:
46
t light; 48 t standard; 59 t normal; 69 t full load
Dimensions: Length (overall / waterline) x
beam x draught (normal/deep)
(100,95
ft / 97,44 ft) x 21,65 ft x (3,28 / 3,54 ft)
(30,77
m / 29,70 m) x 6,60 m x (1,00 / 1,08 m)
Armament:
3
- 0,98" / 25,0 mm 60,0 cal guns - 0,55lbs / 0,25kg shells, 500 per gun
Anti-air guns in deck mounts, 1933 Model
1 x Twin mount on centreline, aft deck aft
1 x Single mount on centreline, forward deck
forward
Weight of broadside 2 lbs / 1 kg
Main Torpedoes
2
- 21,0" / 533 mm, 27,33 ft / 8,33 m torpedoes - 1,830 t each, 3,660 t
total
In
2 sets of deck mounted side rotating tubes
Machinery:
Petrol
Internal combustion motors,
Geared
drive, 3 shafts, 4500 shp / 3355 Kw = 42,6 kts
Range
950nm at 14,00 kts
Bunker
at max displacement = 21 tons
Complement:
9
- 13
Cost:
£0,030
million / $0,120 million
Distribution of weights at normal
displacement:
Armament:
8 tons, 13,1%
- Guns: 0 tons, 0,7%
- Weapons: 7 tons, 12,3%
Machinery:
19 tons, 32,0%
Hull,
fittings & equipment: 19 tons, 32,3%
Fuel,
ammunition & stores: 13 tons, 22,6%
Miscellaneous
weights: 0 tons, 0,0%
Overall survivability and seakeeping ability:
Survivability
(Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
87 lbs / 39 Kg = 181,4 x 1,0 " / 25 mm
shells or 0,2 torpedoes
Stability
(Unstable if below 1.00): 2,02
Metacentric
height 1,5 ft / 0,5 m
Roll
period: 7,4 seconds
Steadiness - As gun platform (Average = 50 %): 71 %
-
Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,00
Seaboat
quality (Average = 1.00): 1,02
Hull form characteristics:
Hull
has a flush deck,
a normal bow and large transom stern
Block
coefficient (normal/deep): 0,300 / 0,322
Length
to Beam Ratio: 4,50 : 1
'Natural
speed' for length: 12,74 kts
Power
going to wave formation at top speed: 61 %
Trim
(Max stability = 0, Max steadiness = 100): 70
Bow
angle (Positive = bow angles forward): 27,00 degrees
Stern
overhang: 0,00 ft / 0,00 m
Freeboard
(% = length of deck as a percentage of waterline length):
Fore
end, Aft end
- Forecastle: 25,00%, 6,89 ft /
2,10 m, 5,91 ft / 1,80 m
- Forward deck: 30,00%, 5,91 ft / 1,80
m, 5,25 ft / 1,60 m
- Aft deck: 30,00%, 5,25 ft / 1,60 m, 4,92 ft / 1,50 m
- Quarter deck: 15,00%, 4,92 ft / 1,50
m, 4,92 ft / 1,50 m
- Average freeboard: 5,51 ft / 1,68 m
Ship
tends to be wet forward
Ship space, strength and comments:
Space - Hull below water (magazines/engines, low =
better): 107,7%
-
Above water (accommodation/working, high = better): 76,2%
Waterplane
Area: 1 289 Square feet or 120 Square metres
Displacement
factor (Displacement / loading): 149%
Structure
weight / hull surface area: 12 lbs/sq ft or 60 Kg/sq metre
Hull
strength (Relative):
- Cross-sectional: 0,47
-
Longitudinal: 2,25
-
Overall: 0,55
Caution:
Hull subject to strain in open-sea
Adequate
machinery, storage, compartmentation space
Cramped
accommodation and workspace room
Ship
has slow, easy roll, a good, steady gun platform
Sensors:
1 x RN-1
1 x RWN-M-1
ST-105
- ST-128 (1944)
Opisane
wyżej ścigacze utworzą 6 dywizjonów (po 1xSA + 4xST każdy), które będą stacjonować na Tajwanie,
Okinawie i Iwo-jimie (po jej całkowitym opanowaniu, oczywiście). W tej
ostatniej lokalizacji będą musiały – przynajmniej początkowo – korzystać z
okrętu-bazy typu Kalmar, ponieważ
brak tam odpowiedniej infrastruktury portowej.
Po wyjaśnieniu sobie (poza tym forum) z Autorem pewnych kwestii i uzgodnieniu dalszego modusu mojej obecności na tym blogu - reaktywuję niniejszym swoją tu obecność. Żałuję, ale muszę rozpocząć od głosu krytycznego. Zupełnie nie przemawia do mnie idea kutra artyleryjskiego, który różni się od swego "półbliźniaka" torpedowego jedynie posiadaniem 1 działka 25 mm więcej (karabiny maszynowe pomijam!) i nieposiadaniem uzbrojenia torpedowego. Z kolei na kutrze torpedowym zdecydowanie wolałbym 4 wyrzutnie torped, choćby za cenę redukcji artylerii do 1 armatki 25 mm. Kuter artyleryjski powinien mieć co najmniej działko 40 mm (a optymalnie jakąś uproszczoną, lżejszą wersję automatu 57 mm!). Jeśli w taki kadłub się nie mieści, to trzeba zbudować większy - nawet około 100 tn. Nie bardzo rozumiem też kwestię siłowni. W tekście głównym mowa o silnikach niskoprężnych, a w raporcie figurują diesle.
OdpowiedzUsuńŁK
Ścigacz artyleryjski jest przewodnikiem dywizjonu; wyprowadza on do ataku ścigacze torpedowe i wspiera je ogniem, osłania ich odwrót, cały czas ściągając na siebie ogień wroga.
UsuńProszę nie lekceważyć nkm-ów, w walce z bliska (a tak walczą ścigacze) stanowią groźną broń. Wiele ścigaczy różnych flot było wyposażonych w km-y, nawet "zwykłego" kalibru, np. 7,62 mm.
Projektując te ścigacze przyjęto, że priorytetem jest zasięg i dzielność morska, nawet kosztem uzbrojenia.
Diesle to oczywista moja pomyłka, już poprawiłem.
JKS
Może więc choć jedno podwójne stanowisko 25 mm dałoby się zamienić na działko 40 mm? To jednak zupełnie inna siła rażenia, niż armatki 1".
UsuńŁK
Może w następnej generacji tej linii rozwojowej, jeżeli takowa się pojawi...
UsuńJKS
1. Przejście z „niepalnych” diesli na „zapalniczki” benzynowe to moim zdaniem katastrofalny błąd. Po. nawet drobnym trafieniu w zbiorniki. wyciekająca benzyna (a konkretnie jej opary) stanowią śmiertelne zagrożenie pożarowe. W przypadku diesli analogiczne zagrożenie jest minimalne.
OdpowiedzUsuń2. Kutry torpedowe na Iwo-Jimie (w mniejszym stopniu także na Tajwanie)? Wydaje mi się, że odległość od ewentualnych celów (żegluga przybrzeżna Japonii) jest tak duże, że wyklucza to użycie kutrów.
3. Wydaje mi się, że w zwykłym ataku torpedowym na np. konwój czy zespół okrętów wroga, rola kutrów artyleryjskich jest żadna. I niezależnie czy mają działko 25mm, czy 40mm, czy nkm nie wpływa to na broniące zespołu okręty. Kutry artyleryjskie powstały i miały sens tylko w przypadku ciągłych walk kutrów dwóch stron, tak jak np. w kanale La Manche w DWS.
4. Wydaje mi się, że nie znam kutra torpedowego z obrotowymi wyrzutniami torped (tak jak opisane wyrzutnie w Twoim raporcie). Rozwiązanie takie (zamiast wyrzutni stałych burtowych), wydaje się sporo cięższe, a tutaj szczególnych zalet nie widzę.
5. Zastosowałeś niemal pionowe ściany czołowe nadbudówek. Wydaje mi się, że wówczas bardzo dbano o możliwie „aerodynamiczny” kształt nadbudówek, np. pochylone ściany czołowe.
H_Babbock
Ad 1. Oprócz wspomnianej przez Ciebie poważnej wady silników benzynowych, mają one też dużą zaletę - są znacznie lżejsze od diesli, co w przypadku małych jednostek ma znaczenie. Pozwolę sobie tu powtórzyć to, co napisałem w dyskusji dotyczącej posta z 02.03.2015. "Nie wszystkie niemieckie ścigacze były napędzane dieslami, a do roku 1933 żaden. Zresztą Niemcy były tu wyjątkiem. W innych wiodących flotach: Anglia do 1944 tylko benzynowe, Włochy za wyjątkiem 2 eksperymentalnych jednostek tylko benzynowe (dwa typy miały dodatkowo silniki elektryczne), Japonia wyłącznie benzynowe, Francja wyłącznie benzynowe, USA do roku 1951 tylko benzynowe, Rosja za wyjątkiem jednego typu (1943) do 1947 tylko benzynowe."
UsuńAd 2. Oczywiste, że atakować głównych wysp japońskich nie będą. Ścigacze na Tajwanie i Okinawie mają za zadanie odciąć od dostaw Wyspy Sakishima, których bezpośrednio atakować nie mam zamiaru. Pozbawione zaopatrzenia i uzupełnień garnizony tych wysp mają - używając japońskiej retoryki - "zwiędnąć jak kwiaty wiśni na odciętej gałązce" Ścigacze z Iwo-jimy będą zwalczać żeglugę i przede wszystkim rybołówstwo w rejonie Wysp Wulkanicznych i Ogasawara, co jest jednym z elementów mojego planu zagłodzenia Japonii.
Ad 3. Nie zgadzam się. Ogień szybkostrzelnej broni małokalibrowej jest groźny dla obsług lekkiej artylerii atakowanych okrętów i nawet nie niszcząc ich, skutecznie je demoralizuje.
Ad 4. Nie było to zbyt częste rozwiązanie, ale zdarzało się.
Ad 5. Powierzchnia czołowa nadbudówek jest tu niewielka, a więc i opory znikome. Tym bardziej, że przy dużych prędkościach dziobowa część okrętu wychodzi z wody, niejako ekranując nadbudówkę.
JKS
@ JKS: Jeśli chodzi o napęd, to również wolałbym solidne i trwałe diesle. Nawet za cenę nieosiągania "superprędkości", przekraczających 40 węzłów. Trwała prędkość 36 węzłów osobiście byłaby dla mnie zupełnie satysfakcjonująca. I odnośnie pkt. 3 Twojej odpowiedzi: całkowicie się zgadzam i dlatego przydałby się tu "mocniejszy" argument, niż działko 25 mm. Ostrzelanie pomostu bojowego eskortowca/niszczyciela z armatki automatycznej np. 57 mm może mieć dla zaatakowanej jednostki katastrofalne wprost następstwa. Takie akurat działko, na bliskim dystansie boju, może też zniszczyć (w błyskawicznym tempie!) siłownię każdego nieopancerzonego przeciwnika.
UsuńŁK
Jak już pisałem, pomyślę o działku 40 mm w przyszłości; automat 57 mm to jednak za "ciężka sprawa"
UsuńJKS
Oczywiście, że działko 57 mm, i to w specjalnej "lekkiej" wersji, możliwe jest jedynie dla większych jednostek. Zapewne 100 - 120 tn.
UsuńŁK
Masy poszczególnych stanowisk wynoszą:
Usuń- Ix25 0,16 t,
- IIx25 0,28 t,
- Ix40 0,73 t,
- Ix57 (L60 półautomat) 1,80 t,
- IIx57 (L65 automat) 4,1 t,
- hipotetyczne, bo nieprodukowane Ix57 (L65 automat) ok. 2,5 t.
Jak widać, 57 mm to już całkiem inna bajka. Działka automatyczne tego kalibru były montowane
na niektórych brytyjskich ścigaczach; masa pojedynczego stanowiska L44 wynosiła 1,72-1,75 t.
Szacuję, że dla uniesienia Ix25/65 ścigacz musiałby mieć ponad 110 tn, a to już ścigacz mocno przerośnięty. Poza tym, stanowisko takie można by zamontować właściwie tylko na rufie, byłoby więc praktycznie bezużyteczne w czasie ataku. W czasie odwrotu, główną "bronią" ścigaczy jest zasłona dymna; nie postrzelałoby sobie to działko zbyt wiele...
JKS
Taką wyporność osiągały w realu ostatnie wersje niemieckich Schnellbootów. Przyznaję, że pozostają one dla mnie niedościgłym wzorem prawidłowego rozwiązania "problemu" w latach DWS. Jeśli okręt byłby przystosowany tylko do pływania wypornościowego (prędkość trwała do 36 węzłów), to - przy odpowiednim rozmieszczeniu mas - można by chyba umieścić działo na dziobie. Dodatkowo można trochę
Usuń"ugrać" na skróceniu lufy do L/40 i zamontowaniu hamulca wylotowego. Pozwoli to ograniczyć masę samej lawety i zespołu oporopowrotnego. Jednak to już raczej tematy poza chronologią niniejszego bloga...
ŁK
Nie da się zbudować okrętu o długości KLW ok. 35 m, który pływając wypornościowo osiągnąłby prędkość pow. 14,3 w. Wynika to z wzoru na prędkość graniczną V ≈ 2,42√KLW.
UsuńJKS
Nie wiedziałem! Zatem temat zamknięty.
UsuńŁK
Może przymierzę się do czegoś w rodzaju "superścigacza", czy "minitorpedowca" 150-200 tn, ok. 40 w i możliwie silne uzbrojenie torpedowe i artyleryjskie.
UsuńJKS
Podany przez JKS wzór na prędkość graniczną (z wikipedii jak sądzę) wydaje się dziwny. Daje mianowicie następujące wyniki:
UsuńNiszczyciele, przyjmijmy długość lw do 120m – prędkość graniczna to marne 26,5w;
Krążowniki lekkie np. lw do 160m – prędkość 30,6w
Krążownik ciężki Takao lw 201,7m – prędkość graniczna 34,37w (maksymalna jednak była 35,5w).
Wniosek:
– albo wszystkie wymienione okręty pływały „w ślizgu” (niszczyciele? nie mówiąc o krążownikach) co wydaje się absurdalne;
- albo wzór jest co najmniej niedokładnie opisany (ja mam wrażenie, że wzór dotyczy jednostek żaglowych).
Dodatkowo – w opisie springsharp jest podane pojęcie „natural speed” („Natural speed: Maximum speed of a normal displacement hull based on the square root of the water length and adjusted for transom stern. Power devoted to speeds above this speed is largely lost to wave formation.”) co wygląda na opis tego samego zjawiska (oporu fali wytwarzanej przez kadłub). Z tym, że Natural speed wynosi około 75% „prędkości granicznej”.
A co do „200t torpedowca kutrowego” to wydaje mi się, że już kiedyś próbowałem Cię namówić na taką jednostkę. Odpowiadała by niemieckim powojennym kutrom typu Jaguar (195t, 40m długości, 43w) i nieco przewyższała wojenne typu S701 (120t, 35m długości, 43,6w).
H_Babbock
Wzór jest całkowicie wiarygodny, potwierdzony doświadczalnie i dotyczy absolutnie wszystkich jednostek pływających całkowicie wypornościowo (rodzaj napędu nie ma znaczenia). Opisuje on sytuację, kiedy długość wzbudzanej przez kadłub fali zrównuje się z KLW. To, że w praktyce np. niszczyciele i krążowniki uzyskiwały prędkości wyższe wynika z tego, że pływały w częściowym ślizgu, tzn. przy prędkościach zbliżonych do maksymalnych normalnie zanurzona część kadłuba (dziób) wychodziła z wody. "Oszukać" nieco wzór pozwala też gruszka dziobowa i kształt rufy (pawęż), powodujące skrócenie fali. Gruszka przesuwa początek fali w stronę rufy, a pawęż powoduje wcześniejsze jej oderwanie od kadłuba.
UsuńNiższa wartość „natural speed” wynika prawdopodobnie z tego, że autor programu nie chciał dopuścić do osiągnięcia prędkości granicznej, przy której opory falowe gwałtownie rosną, grożąc nawet zniszczeniem kadłuba.
JKS
Trochę to wszystko dziwne, ale wierzę Ci, bo na hydrodynamice zupełnie się nie wyznaję! :)
UsuńŁK
JKS: Twoja odpowiedź nieco mnie zdziwiła.
UsuńNapisałeś, że wzór jest prawdziwy, a skoro fakty temu przeczą (niszczyciele, krążowniki) to znaczy, że są ślizgaczami. Stąd pytanie o definicję „pływania wypornościowego” versus „ślizgu”. W rozumieniu potocznym (a tak rozumiałem dyskusje ŁK z JKS) na pewno żaden niszczyciel, a tym bardziej krążownik nie jest ślizgaczem.
H_Babbock
To nie jest tak, że niektóre okręty są 100-procentowymi "ślizgaczami", a inne w ogóle. Każdy, będący w ruchu obiekt pływający ma tendencję do wynurzania się. Można to rozumieć jako "chęć" uwolnienia się od oporów hydrodynamicznych, poprzez opuszczenie środowiska, które je stwarza. Tendencja ta jest odwrotnie proporcjonalna do wyporności (masy) okrętu, a wprost proporcjonalna do "płaskości" podwodnej części kadłuba. Tylko na nasz własny użytek, zdefiniuję "płaskość" jako stosunek powierzchni zmoczonej do powierzchni wodnicy, będę ten stosunek nazywał Fc. Tendencję do ślizgania można więc opisać - zapewne bardzo uproszczonym - wzorem Pl = Fc / V * 1000, gdzie Pl to współczynnik zdolności do ślizgu, V to wyporność normalna, a Fc jak wyżej; mnożnik 1000 wstawiłem, aby nie otrzymywać wartości z wieloma zerami po przecinku. Podstawmy do wzoru przykładowe wartości z projektów okrętów różnych klas:
Usuń- pancernik "Kazimierz Jagiellończyk" - V = 52862 - Fc = 1,68 - Pl = 0,03;
- krążownik "Tarnopol" - V = 11518 - Fc = 1,58 - Pl = 0,14;
- niszczyciel "Autan" - V = 2031 - Fc = 1,68 - Pl = 0,83;
- torpedowiec "Lis" - V = 790 - Fc = 1,68 - Pl = 2,13;
- ścigacz "SA-18" - V = 100 - Fc = 1,07 - Pl = 10,7;
- ścigacz "SA-28" - V = 59 - Fc = 0,91 - Pl = 15,42.
Analizując powyższe zestawienie można zauważyć, że współczynniki Pl są dla ścigaczy nieporównywalnie większe, niż dla okrętów pozostałych klas. Stąd, w pewnym uproszczeniu, ścigacze zaliczamy do jednostek ślizgowych, a np. krążowniki już nie mimo że, też jakąś niewielką zdolność do ślizgu posiadają.
Nie będę tu ich przytaczał, ale wykonałem jeszcze dodatkowe obliczenia z wykorzystaniem współczynnika Pl, aby ustalić absolutnie maksymalną prędkość ww. okrętów. Poniżej zestawienie z uwzględnieniem prędkości "naturalnej" wg Springsharpa (vn), prędkości granicznej ze znanego wzoru (vg) i prędkości absolutnej wg mnie (va):
- pancernik "Kazimierz Jagiellończyk" - vn = 29,76 - vg = 39,76 - va = 39,89;
- krążownik "Tarnopol" - vn = 28,29 - vg = 32,65 - va = 43,06;
- niszczyciel "Autan" - vn = 22,82 - vg = 26,40 - va = 44,64;
- torpedowiec "Lis" - vn = 20,09 - vg = 22,97 - va = 46,98;
- ścigacz "SA-18" - vn = 14,23 - vg = 15,42 - va = 50,41;
- ścigacz "SA-28" - vn = 12,74 - vg = 13,19 - va = 51,47.
Oczywiście, dla osiągnięcia tych prędkości absolutnych, należałoby kadłuby pozbawić wszystkich obciążeń, za wyjątkiem napędu i paliwa.
Nie roszczę sobie pretensji do pełnej "naukowości" powyższych rozważań, ponieważ jednak dość dobrze wpisują się w realia, zdecydowałem się je opublikować.
JKS
Czy ty miałeś coś wspólnego, w karierze zawodowej, z budownictwem okrętowym?! Szczęka opadła mi do samej podłogi! :)
UsuńŁK
Zawodowo nigdy się tym nie zajmowałem.
UsuńJKS
Dziękuję za obszerną odpowiedź i podziwiam pracochłonność, jaką w to włożyłeś.
UsuńJak rozumiem wynika z tego, że każdy okręt może przekroczyć prędkość graniczną – oczywiście pod warunkiem zastosowania dostatecznego napędu. Przekroczenie tej prędkości „kosztuje” nieproporcjonalnie dużo mocy napędy, tym nie mniej zjawisko przekraczania prędkości granicznej było powszechne w budownictwie okrętowym (np. niszczyciele).
Wracając do początku: ŁK w poście z 5.09 o 03:46 pisał „….Jeśli okręt byłby przystosowany tylko do pływania wypornościowego (prędkość trwała do 36 węzłów), to - przy odpowiednim rozmieszczeniu mas - można by chyba umieścić działo na dziobie…”, a JKS odpowiedział, że się nie da. Jest to prawda przy zastosowaniu „naukowej” definicji pływania wypornościowego.
Ja jednak zakładałem, że ŁK chodziło o „potoczną” rozumienie pływania wypornościowego, jako „normalne”, czyli tak jak np. niszczyciele. I wówczas oczywiście prędkość graniczna może być przekroczona.
PS Nadal nie wiem, jaka jest formalna definicja pływania wypornościowego.
PPS Czy sam obliczałeś „powierzchnie zmoczoną” – bo wydaje mi się, że wprost nie ma jej w raporcie.
H_Babbock
Nie dziękuj, staram się, jak mogę... :).
UsuńTak, w pewnych warunkach każdy okręt może przekroczyć prędkość graniczną, lecz są jednostki lepiej i gorzej do tego przystosowane, co opisuje mój współczynnik Pl. W przypadku pancernika przekroczenie to jest tak znikome, że pomijalne, a w przypadku ścigaczy bardzo duże. Dążenie do przekroczenia prędkości granicznej wiąże się z konieczną redukcją obciążeń nie związanych z napędem. Jednostka osiągająca "prędkość absolutną" byłaby jedną wielką maszynerią zamkniętą w skorupie kadłuba, z zapasami paliwa wystarczającymi jedynie na pokonanie mili pomiarowej. Również dzielność morska takiego okrętu byłaby prawie zerowa. Krótko mówiąc, otrzymalibyśmy okręt "rekordowy" bez praktycznie użytecznej wartości.
Ad PS. Wg mnie, okręt pływa wyłącznie wypornościowo wtedy, kiedy powierzchnia jego wodnicy konstrukcyjnej całkowicie pokrywa się z powierzchnią wody (pomijając falowanie). Inaczej, jeśli wszystko to, co konstrukcyjnie ma być zanurzone, jest zanurzone.
Ad PPS. Powierzchnia zmoczona (wetted surface area) jest uwidoczniona w zakładce "hull" programu, ale w raporcie się nie pojawia.
JKS
Ad PS Wydaje mi się, że jeśli okręt stojąc w miejsc jest zanurzony dokładnie z wodnicą to jest to jego punkt równowagi. Dlatego jeśli przyłożymy jakikolwiek napęd na rufie, poniżej środka ciężkości to jednostka musi się lekko „przekościć”, podnosząc dziób i obniżając rufę. Czyli zawsze napędzany śrubą okręt będzie „zadzierał” dziób.
UsuńPrzez chwilę myślałem, że może jest tak, że decyduje, czy środek ciężkości okrętu uniósł się górę. Dla ścigaczy jest ewidentnie podniesiony. Ale chyba dla zwykłych okrętów w marszu też się (odrobinę) podnosi. Czyli to też nie byłaby dobra definicja.
H_Babbock
Pływanie całkowicie wypornościowe jest stanem teoretycznym, realnie występującym - jak słusznie zauważyłeś - tylko w czasie postoju. Każdy ruch powoduje mniejszą, lub większą zmianę tego stanu. Naukowa definicja ślizgu brzmi "stan jednostki pływającej, w którym składowa dynamiczna wyporu przeważa nad składową statyczną" Składowa statyczna jest w zasadzie stała i zależna od wyporności, natomiast składowa dynamiczna (składowa statyczna + dynamiczne oddziaływanie wody na poruszające się dno kadłuba) jest zmienna, zależy od powierzchni dna (patrz mój współczynnik "płaskości") i rośnie wraz ze wzrostem prędkości. Wynika z tego, że teoretycznie ślizg rozpoczyna się już w momencie, gdy prędkość przekracza 0. Jednakże, przy małych prędkościach oraz dużej wyporności (wysoka wartość składowej statycznej) składowa dynamiczna jest niewielka i skutki jej działania pomijalne, zauważalne stają one dopiero przy dużych prędkościach. Wszystko to (w pewnym uproszczeniu) podsumować można moim wzorem Pl = Fc / V; im mniejsza wyporność, a podwodna część kadłuba bardziej płaska, tym większa zdolność do pływania w ślizgu.
UsuńJKS
PS.
UsuńAby zaistniało dynamiczne oddziaływanie wody na dno kadłuba, muszą być spełnione dwa warunki; kadłub jest w ruchu i powierzchnia dna tworzy kąt dodatni w stosunku do poziomu. Ruch - jak sam słusznie stwierdziłeś - powoduje "przekoszenie" kadłuba i zmianę kąta pomiędzy dnem a poziomem. Tworzy to powierzchnię, na którą cząsteczki wody mogą oddziaływać i obydwa warunki jednocześnie zostają spełnione. Jednostki przystosowane do pływania w ślizgu mają już konstrukcyjnie ukształtowane dno, tak aby nie było poziome (część dziobowa ma mniejsze zanurzenie). Pozwala to na wytworzeniu zauważalnej siły dynamicznej już przy małych prędkościach, dalszy wzrost prędkości zwiększa siłę dynamiczną, co z kolei zwiększa kąt itd. Występuje tu typowe sprzężenie zwrotne dodatnie.
JKS
Pracuję nad wielkim ścigaczem torpedowo-artyleryjskim,. Na razie wygląda to tak:
OdpowiedzUsuń- wyporność 168 tn;
- moc napędu 13500 KM;
- prędkość 41,5 w;
- zasięg 2200 Mm przy 14,5 w;
- uzbrojenie 2xIIx57/65, 1xIIx25/60, 4 wt 533 mm.
Proszę o uwagi.
JKS
Według mnie przy małych jednostkach należy się kierować zdrowym rozsądkiem, a nie tylko programem.
UsuńPodane przez Ciebie parametry wyporności, mocy, prędkości są dla mnie bardzo spójne i realne w porównaniu z np. niemieckimi Jaguarem z 1957r, S701 z 1944r, włoskim MC 490 z 1955r, brytyjskim SGB z 1942r, czy amerykańskim Ashville z 1966r.
Jednak zaproponowane przez Ciebie uzbrojenie wydaje mi się absolutnie niepasujące. Wymienione okręty miały maksymalnie dwa stanowiska pojedyncze 40mm, albo trzy podwójne 20mm. Tylko Ashville (wyraźnie większy) miał 1x76 + 1x40.
Jeszcze uwaga o „mniejszych” okrętach. W artykule w OW o niszczycielach włoskich, podano ciekawą informację: ze względu na siłę odrzutu dwóch luf naraz, stanowisko 1xII 120mm ważyło więcej niż 2 stanowiska 1xI 120mm. Wniosek – nie pakowałbym na Twój kuter ciężkich stanowisk podwójnych.
Dla mnie racjonalna propozycja to powiedzmy 1x57 + 3xIx25 + 4wt, no powiedzmy absolutnie maksymalnie 1x57 + 1x40 + 2xIx25 + 4wt.
I jeszcze uwaga jak rozmieścić wt. Zwykłe kutry mogą wyrzucać torpedy tylko do przodu. To słabość, bo:
- po znalezieniu wroga musza wykonać manewr nim wyrzucą torpedy,
- w czasie odwrotu nie mogą kontratakować.
Dodatkowo Twój duży kuter będzie ewidentnie mniej zwrotny niż mały. Dlatego proponuje rozważenie umieszczenia drugie pary wt na rufie w stanowisku obrotowym.
H_Babbock
Ponieważ jednostka jest dopiero w fazie projektu, przemyślę Twoje uwagi i być może niektóre uwzględnię.
UsuńPewien problem jest ze stanowiskami 57 mm. Z uwagi na boczne zasilanie, dotychczas używane były tylko stanowiska podwójne. Przy takim zasilaniu, stanowisko pojedyncze byłoby tylko niewiele mniejsze i lżejsze od podwójnego; chyba żeby zastosować zasilanie górne. Pomyślę i porysuję.
JKS
Zasilanie boczne zestawu dwulufowego – to mnie trochę zaskoczyłeś. Czy przy zasilaniu chodzi o łódki amunicyjne? Ale wówczas efektywny system jest taki jak w Bofors 40mm – łódka przechodzi przez zamek i po wyczerpaniu wypada z drugiej strony. W tym czasie na prowadnicy jest już następna łódka i strzelanie jest bez przerwy. Ale przy zasilaniu bocznym chyba nie było by miejsca pomiędzy działami na dwie łódki.
UsuńCzyżby u Ciebie było inaczej – łódki nie przechodzą przez zamek i po wystrzelaniu jednej jest przerwa i trzeba wymienić na nową?
H_Babbock
I jeszcze jedno – lufa L65. Długa lufa to zasięg, celność na duże dystanse i przebijalność pancerza na małych dystansach. Ale na niestabilnym kutrze, bez szans na strzelaniu inne, niż bezpośrednie, takie cechy nie dadzą się wykorzystać. Moim zdaniem wystarczyłaby armatka krótkolufa, np. L40, co znacząco obniży wagę uzbrojenia.
UsuńH_Babbock
Zdecydowanie popieram stanowisko Kolegi H_Babbock, co zresztą sam wcześniej (5 września 2018 03:46) sugerowałem, czyli działko o skróconej lufie L/40. Jeśli springsharp dopuszcza zestaw 2 x II - 57 mm L/65 (+ cała reszta!) na okręcie 170 tn (i prędkości przekraczającej 40 węzłów), to coś tu nie jest w porządku! Uważam, że pojedyncza armatka 57 mm L/40 + podwójne stanowisko 25 mm i 4 wyrzutnie torped to i tak będzie bardzo progresywnie (choć w granicach zdrowego rozsądku!), jak na 1945 r.
UsuńŁK
Odpowiadając na trzy powyższe komentarze.
UsuńDziała automatyczne 57 mm są zasilane z 7-nabojowych magazynków, które po dołączeniu do działa pozostają nieruchome - przesuwają się tylko naboje - po opróżnieniu magazynki są wymieniane na nowe, a puste ładowane w komorze amunicyjnej.
Spróbuję opracować nowe działa automatyczne 57 mm L45 (40 to chyba za mało) wraz z pojedynczym stanowiskiem i wykorzystać je w omawianym projekcie "superścigacza"
JKS
Nie będziemy się sprzeczać o tych 5 kalibrów! :) Nie mają one i tak większego znaczenia dla poprawienia balistyki działa, a - z powodów wyłuszczonych powyżej przez Kolegę H_Babbock - armata będzie i tak używana w boju na bliskich dystansach. Może warto jednak zmodyfikować zasilanie działa na łódki (chyba 4-nabojowe, z uwagi na dość znaczny ciężar pocisków) dla zwiększenia praktycznej szybkostrzelności?
UsuńŁK
Dłuższa lufa to większa prędkość początkowa, czyli (pomijając większą zdolność przebijania i donośność) bardziej płaski tor pocisku i mniejszy rozrzut; nawet na krótkich dystansach ma to znaczenie, szczególnie w przypadku szybko poruszających się celów (ścigacze wroga).
UsuńZastosowanie łódek 4-nabojowych - wg moich obliczeń - zmniejszyłoby szybkostrzelność praktyczną z 40 do 32-36 strzałów na minutę. Poza tym, wymagałoby istotnych zmian w konstrukcji systemu zasilania działek, co wymaga czasu.
JKS
Zastosowanie łódek nabojowych zmniejszy szybkostrzelność w przypadku systemu „stałego” czyli jeśli łódka jest w miejscu i po wystrzeleniu pocisków trzeba ją usunąć i zastąpić nową. W przypadku systemu przesuwanego (jak w 40mm Bofors) szybkostrzelność na pewno wzrośnie.
UsuńZastanawiam się nad jeszcze jednym aspektem. W systemie przesuwanym ruch ładownika był wymuszony przez mechanizm broni (jak ruch taśmy w karabinie maszynowym).
W stałym magazynku tak nie jest. Jedynym źródłem ruchu pocisków w magazynku jest sprężyna wypychająca pociski.
U Ciebie to musi być jakaś bardzo twarda, skoro Twój magazynek zawiera 7 naboi po około 1,5kg (?) – razem 10,5kg.
I jeszcze jedno. Czytałem kiedyś, że Bofors 40mm miał większą szybkostrzelność przy niskich kątach podniesienia, kiedy łódka nabojowa była niemal w pionie i grawitacja pomagała przesuwać ładownik. Przy dużych kątach (kiedy łódka była niemal w poziomie) szybkostrzelność odczuwalnie spadała.
Myślę, że był to powód, dla którego często stosowano magazynki lub ładowniki „górne”.
Wracając do Ciebie - układ boczny, gdzie grawitacja nie pomaga, a pociski „trą” o magazynek jest tu wyjątkowo niekorzystna.
H_Babbock
Gdyby porównywać szybkostrzelność działek zasilanych 4-nabojowymi przesuwnymi łódkami lub magazynkami o tej samej pojemności, to w przypadku łódek na pewno byłaby większa. Tu jednak mamy magazynki 7-nabojowe i chociaż zastąpienie jednego drugim trwa dłużej niż w przypadku łódek, to czynność tę wykonuje się rzadziej (co 7 strzałów, a nie co 4), więc minutowa szybkostrzelność działka "magazynkowego" będzie większa.
UsuńZdecydowanie niedoszacowałeś masę nabojów 57 mm; sam pocisk waży 2,31 kg, a cały nabój 4,72 kg (cały magazynek ok. 35 kg - dlatego potrzebnych jest 2 ładowniczych). Magazynki doczepiane są z boku, lecz skośnie w płaszczyźnie pionowej (od komory zamkowej w górę), dlatego dosyłane są głównie grawitacyjnie, z niewielką pomocą sprężyny (istotniejszą przy dużych kątach podniesienia). Tarcie w tym przypadku jest pomijalne, naboje raczej się toczą, a nie przesuwają.
Jeszcze słowo o inkryminowanych magazynkach. Są to właściwie otwarte od góry korytka o łukowym profilu poziomym. Przed załadowaniem magazynka, pomocnicza sprężyna dosyłająca jest blokowana w położeniu ściśniętym, a odblokowywana dopiero po dołączeniu magazynka do działka. Istnieje też możliwość użycia tych magazynków jako stałych; po opróżnieniu nie są one odłączane, lecz uzupełniane sześcioma nowymi nabojami (po ściśnięciu i zablokowaniu sprężyny). W pewnych warunkach daje to większą szybkostrzelność praktyczną, niż "ortodoksyjne" użycie magazynków.
Skończyłem już projekt nowego działka 57 mm L45 na pojedynczym stanowisku; jest ono zasilane nieco zmodyfikowanym magazynkiem od góry, więc dyskutowane wyżej problemy tracą istotne znaczenie.
JKS
Chociaż zamknąłeś dyskusję, to jednak pozwolę sobie jeszcze na kilka słów nieukontentowania. :) Posługiwanie się 35-kg magazynkiem wymiennym, nawet dla 2-osobowej sekcji ładowniczych, to w warunkach bojowych prawdziwy koszmar. I tu przyznam się do błędu terminologicznego poczynionego przeze mnie w toku tej dyskusji. Pisząc o 4-nabojowej łódce, miałem na myśli 4-nabojowy ładownik (w terminologii brytyjskiej "four-round clip"), co zasadniczo zmienia postać rzeczy. Łódka to sprężyna, z której zwleka się naboje do stałego magazynka, po czym usuwa się ją i otwiera ogień. Ładownik, choć cięższy, ma tę zaletę, że wprowadza się go do wewnętrznego magazynka broni i natychmiast rozpoczyna strzelanie. Ładownik po wystrzeleniu ostatniego naboju jest automatycznie usuwany z broni. Ten 4-nabojowy ładownik byłby zresztą analogicznym rozwiązaniem do zastosowanego po DWS w szwedzkim 57 mm Boforsie L/60 (SAK wz.1950).
UsuńŁK
Do JKS. Napisałeś „Tu jednak mamy magazynki 7-nabojowe i chociaż zastąpienie jednego drugim trwa dłużej niż w przypadku łódek, to czynność tę wykonuje się rzadziej (co 7 strzałów, a nie co 4), więc minutowa szybkostrzelność działka "magazynkowego" będzie większa. ”. To nieporozumienie. Ja pisałem o systemie „jak Bofors”, czyli, że na prowadnicę nakłada się kolejne łódki (ładowniki?) przed wystrzelenim poprzedniego. W efekcie w ogóle nie ma momentu „zamiany łódki” i ogień jest ciągły. To jednak kolosalna przewaga nad „systemem magazynkowym”.
UsuńH_Babbock
Do kolegi ŁK.
UsuńAleż ja wcale nie miałem zamiaru zamykać dyskusji.
Do obydwu Kolegów.
Będę chyba zmuszony przyjąć Wasze argumenty i zmodyfikować system zasilania moich 57-ek. Zanim jednak wybiorę ostateczne rozwiązanie, proszę o pomoc; jak Wy interpretujecie sposób zasilania brytyjskiego działka 6-pdr/7cwt [2.244"/43 (57 mm)] QF Mark IIA, link http://www.navweaps.com/Weapons/WNBR_6pounder_m2a.php. Działko to miało maksymalny kąt podniesienia +12 i wtedy wszystko wydaje się jasne, ale czy da się to zastosować przy większych kątach np. +80?
JKS
To bardzo ciekawa broń, ale o nie dość jasnej dla mnie konstrukcji. Jest ogromna różnica między szybkostrzelnością teoretyczną a praktyczną, zwłaszcza, że ilość amunicji dostępnej do "szybkiego" użycia jest bardzo pokaźna. Nie bardzo też rozumiem, co należy rozumieć jako "only semi-automatic firing" wersji morskiej, w przeciwieństwie do automatycznej (?) wersji lotniczej. Kątami podniesienia nie przejmowałbym się, bo dla tak niewielkich okrętów jako broń przeciwlotnicza wystarczy 1 - 2 podwójne działka 25 mm. Ogromną zaletą tej brytyjskiej armaty jest bardzo umiarkowany ciężar. Być może ten "Molins auto-loading gear" nie nadawał się do zasilania działa na wysokiej elewacji? Osobiście ("każda pliszka swój ogonek chwali" :)) poprzestałbym na skróceniu lufy już istniejącego działa (L/40 - L/45 - tu zresztą pełna zbieżność z armatą brytyjską) i zasilanie 4-nabojowymi ładownikami, jak powojennego Boforsa 57 mm. Wtedy też z pewnością będzie można jednak prowadzić ogień przeciwlotniczy ("zaporowy") na pułapie do ~ 3,5 - 4,0 km. Przyznam jednak otwarcie, że to "odnalezione" przez Ciebie działo jest fascynujące...
UsuńŁK
Opisany zdawkowo przez Okuna system Molinsa ja rozumiem następująco:
Usuń1. ładujemy siedem naboi, jeden do komory nabojowej i sześć na podajnik;
2. ręcznie ryglujemy zamek, napinamy sprężynę uderzeniową i naciskamy spust;
3. siła odrzutu pierwszego wystrzału uruchamia automatykę, która wyrzuca łuskę, napina sprężynę, wprowadza następny nabój do komory i odpala go;
4. czynności powyższe powtarzają się do momentu wyczerpania nabojów z podajnika, wtedy po wyrzuceniu łuski komora pozostaje pusta, nie ma czego odpalić, nie ma odrzutu i cykl ulega przerwaniu, aby go wznowić, trzeba wrócić od pkt 1. Stąd zabezpieczenie przed odpaleniem ostatniego naboju z podajnika, aby zachować ogień ciągły, podajnik trzeba systematycznie uzupełniać. Aby zabezpieczenie takie działało, trzeba zastosować urządzenie sprawdzające, czy kolejny do załadowania nabój nie jest ostatnim na podajniku. Nie musi ono być szczególnie skomplikowane. Wystarczy zamontowana w dolnej części podajnika, w miejscu, gdzie znajdować się powinien drugi od strony zamka nabój, ruchoma krzywka, połączona ramieniem z którymś z elementów automatyki. Dopóki jakiś nabój naciska na krzywkę, automatyka działa, jeżeli nie, to nie. Oczywiście serię wystrzałów można przerwać również zwalniając spust.
Ostatni akapit "Unlike the RAF version, this weapon allowed only semi-automatic firing." jest niezrozumiały, sprzeczny z poprzednimi i wygląda na pomyłkę; dla mnie bardziej prawdopodobne jest, że to lotnicza wersja była półautomatyczna (ładowanie ręczne, automatyczne otwarcie zamka z wyrzutem łuski). Systemy półautomatyczne są lżejsze i zajmują mniej miejsca, co w samolocie jest ważne.
Zinterpretowany przeze mnie wyżej system całkiem mi się podoba. Przyznam się, że jest on bardzo podobny do tego, który założyłem dla automatów z roku 1939. Dopiero ostatnio - pod ostrzałem krytyki - zacząłem niepotrzebnie błądzić w stronę magazynków, bredząc jak nawiedzony i samemu zapędzając się w kozi róg. Proszę przyjąć moją samokrytykę :).
Chciałbym, aby moje działko jednak nadawało się do strzelania plot, dlatego zastanawiam się, czy system Molinsa działałby przy dużych kątach podniesienia. Sądzę, że tak, przy przy dodatkowym zastosowaniu zabezpieczenia przed wypadaniem naboi z podajnika. Mogłaby to być np. sprężyna płaska, o sile docisku wystarczającej do utrzymania naboi we właściwym położeniu, a jednocześnie na tyle niewielkiej, aby umożliwić ręczne wsuwanie pod nią uzupełnianych w podajniku naboi.
JKS
O działku 57mm jest trochę w artykule o kutrach SGB (Okręty Wojenne numer 149 – 3/2018). Są tam 3 zdjęcia i rysunek. Jedno ze zdjęć jest powtórzone w https://en.wikipedia.org/wiki/Fairmile_D_motor_torpedo_boat .
UsuńW artykule napisano, że:
a) jest to wersja „zwykłej” polowego ppanc 57mm (znakomitego skądinąd);
b) „wyposażone w automatyczne ładowanie na 7 wystrzałów”. Na zdjęciu widać 6 pocisków w rzędzie na „tacy” z lewej strony, za zamkiem (a siódmy jak sądzę w lufie). Ponadto ładowniczy miał przed sobą jeszcze 2 zestawy (po 6 pocisków każdy). Zakładam, że po 6 strzałach „taca” była pusta i mógł kłaść następny zestaw. Stąd ta „szybkostrzelność praktyczna 18 strzałów”.
Ja to interpretuje tak. Każdy strzał celowniczy musiał indywidualnie uruchomić „spustem”. Po strzale działko wyrzucało łuskę, a automat ładował następny pocisk. Nie widzę przeszkód przed działaniem systemu przy dużych kątach podniesienia. Kąt 12 stopni narzucał tu bardzo niski cokół działa.
Porównanie wersji (lądowej, morskiej i lotniczej) jest https://en.wikipedia.org/wiki/Ordnance_QF_6-pounder.
Ja rozumiem to tak, że wersja morska byłą „samopowtarzalna” a lotnicza „maszynowa”
PS Artykuł o SGB pokazuje jednak, że (wbrew temu, co pisałem) mały okręt może sporo unieść. SGB miały wyporność 135 st, dł 44,4m, prędkość 34w, a uzbrojenie w trakcie służby wzrosło do 1x76mm/L45 na rufie, 2xIx57mm i 3xIIx20mm + 2x533wt (tak interpretuje, bo opis jest niedokładny).
H_Babbock
Dziękuję za opinię.
UsuńAd b). Sądzę, że szybkostrzelność praktyczna 18/min zakłada układ samopowtarzalny i każdorazowe opróżnianie podajnika "do dna" Nie widzę przeszkód, aby system ten mógł działać w układzie automatycznym (przytrzymanie wciśniętego spustu powoduje kolejne wystrzały). Broń automatyczna różni się od samopowtarzalnej tylko brakiem przerywacza; moim zdaniem ograniczenie automatyki do samopowtarzalności ma na celu głównie oszczędność amunicji, a także zwiększenie celności pojedynczego strzału; przy strzelaniu seriami można mówić o pełnym wycelowaniu tylko pierwszego strzału (podrzut broni). W niektórych modelach broni strzeleckiej możliwe jest - ustawiane przełącznikiem rodzaju ognia - alternatywne działanie automatyczne/samopowtarzalne (vide np. AK), co potwierdza moją tezę, że samopowtarzalność jest tylko sztucznym ograniczeniem "automatyzmu"
Biorąc pod uwagę powyższe przypuszczam, że przy strzelaniu automatycznym i sukcesywnym uzupełnianiu nabojów w podajniku, szybkostrzelność praktyczna mogłaby osiągnąć wartość sporo ponad 30/min, być może nawet 40.
Po ostatnich własnych przemyśleniach i "naumieniach" oraz Waszych opiniach, opracuję nowe wersje pojedynczych i podwójnych stanowisk automatycznych działek 57 mm, opartych na systemie Molinsa.
Ad PS. No właśnie.
JKS
Szybkostrzelność praktyczna na poziomie 18 strz./min. jest niedopuszczalnie niska. Być może wynika ona właśnie z braku permanentnego doładowywania owego podajnika. Sądzę, że zaproponowane usprawnienia (łącznie ze sprężyną podtrzymującą amunicję przy wysokich elewacjach działa!) spowodują zwiększanie realnej szybkostrzelności do poziomu 40 strz./min. i możliwość prowadzenia ognia przeciwlotniczego. Oczywiście, działo to nie osiąga pod żadnym względem zaawansowania technologicznego Twojej armaty 57 mm (nie może zatem być jej tanim zamiennikiem!). Ale jest proste i lekkie, zapewniając niewielkiej jednostce bardzo dużą siłę ognia. Przy okazji dziękuję Ci, JKS, za interpretację zasad funkcjonowania tej armaty. Wydaje mi się, że jest ona w swej istocie właściwa. Reasumując: całkowicie popieram wprowadzenie tego nowego działka (z automatyką systemu Molinsa) dla potrzeb nie tylko dużych ścigaczy torpedowo-artyleryjskich, ale i np. małych eskortowców pop.
UsuńŁK
PS. Odnośnie "SGB" warto jednak pamiętać, że przytoczony zestaw uzbrojenia zaistniał dopiero po modernizacjach w czasie służby, a po tych dozbrojeniach wyporność znacząco wzrosła i prędkość nie przekraczała 30 węzłów.
Jak już pisałem, opracuję w najbliższej przyszłości cztery nowe stanowiska działek automatycznych 57 mm zasilanych systemem Molinsa: pojedyncze i podwójne dla L65 oraz pojedyncze i podwójne dla L45. Stanowiska L65 przeznaczone będą dla okrętów większych, od niszczyciela eskortowego wzwyż, a L45 dla mniejszych, do ścigacza włącznie.
UsuńPrzewiduję także wyposażenie niektórych samolotów (np. CZL-86B, PWL-128TB i PWL-132HRTBf) w półautomatyczne pojedyncze działka L45. Samoloty te będą wyspecjalizowane w zwalczaniu nieprzyjacielskiej żeglugi, a CZL-86 być może także w niszczeniu wozów bojowych.
JKS
Mam mieszane odczucia, co do planowanych armat "długolufowych" tego systemu. Mimo wszystko stanowią one jakąś mocno uproszczoną "wariację" na temat działa automatycznego. Natomiast podoba mi się propozycja takiego uzbrojenia samolotów szturmowych.
UsuńŁK
Ależ te armaty niewiele będą różnić się od używanego już wzoru 1939. Zmodyfikowane będzie głównie stanowisko, a automatyka tylko uzupełniona o "molinsowe" zabezpieczenie przed odpaleniem ostatniego naboju z podajnika. Balistyka pozostanie bez zmian.
UsuńJKS
No jednak, coby tu nie powiedzieć, rozwój artylerii automatycznej nie poszedł po linii rozwiązań przyjętych w tym dziale przez Brytyjczyków. Co do identyczności osiągów balistycznych, przy tej samej amunicji i długości lufy, nie mam wątpliwości. :)
UsuńŁK
Uważam, że właśnie samoloty powinny mieć działko w automatyczne! Samolot atakuje z prędkością ponad 100m na sekundę. Oznacza to, że trybie automatycznym w czasie jednego ataku może wystrzelić kilka pocisków (do 5?) co daje szanse na wprowadzenie poprawki i trafienie. W trybie półautomatycznym (z ręcznym ładowaniem) praktycznie możliwy jest jeden strzał. To drastycznie obniżałoby szanse trafienia.
UsuńJednocześnie w systemie automatycznym w samolocie praktycznie nie ma ryzyka przegrzania lufy. W zastosowaniach morskich, gdzie ogień potencjalnie może być prowadzony znacznie dłużej, a czynnik opływu powietrza słabszy, brak chłodzenia lufy (jak w systemie Mollinsa) byłby problemem.
Jeszcze uwaga techniczna. Napisałeś „….siła odrzutu pierwszego wystrzału uruchamia automatykę,….”. Tak jest w klasycznych karabinach maszynowych. Wydaje mi się jednak, że tu powinien być napęd zewnętrzny (hydrauliczny? elektryczny?) mechanizmów ładowania. Dlaczego? W klasycznej automatyce odrzutu, mechanizm zaczyna pracę w chwili strzału, ale nie koliduje to z łuską, która jest wyrzucana na bok. Tutaj (w każdym razie w działku Mollinsa) następny pocisk może być przesunięty w oś luf (a następnie wepchnięty i zaryglowany) dopiero po powrocie działka z odrzutu w pozycję „przednią”. Teoretycznie siła odrzutu może być kumulowana w jakichś sprężynach z opóźniaczami „odbicia” sprężyna. Ale to dodatkowa komplikacja i przy nagrzaniu jest to system awaryjny. Ponadto duże masy pocisku stanowiłyby kolejne wyzwanie.
H_Babbock
To co piszesz o działkach lotniczych jest prawdą, ale pamiętaj, że broń automatyczna jest cięższa od półautomatycznej i zajmuje więcej miejsca, co w przypadku samolotów ma duże znaczenie.
UsuńZacznijmy od uściślenia pojęć związanych z "automatyką" Na początek rozróżnienie pomiędzy bronią automatyczną i półautomatyczną. W przypadku broni automatycznej czynności strzelającego ograniczają się do załadowania pierwszego naboju i wciśnięcia spustu, reszta dzieje się "sama" Broń półautomatyczna wymaga od strzelającego załadowania naboju i uruchomienia spustu przy każdym strzale osobno. Zwracam uwagę, że angielskie określenie "semi-automatic" nie oznacza broni półautomatycznej, lecz automatyczną samopowtarzalną. Ze względu na rodzaj ognia, broń automatyczną dzielimy na: samoczynną, samopowtarzalną i samoczynno-samopowtarzalną (z przełącznikiem rodzaju ognia, dwoma spustami lub jednym spustem podwójnego działania). W przypadku omawianych działek morskich 57 mm mamy do czynienia z bronią samoczynną. Ze względu na rodzaj energii wykorzystanej do użycia automatyki broni wyróżnia się broń: gazodynamiczną, napędową i mieszaną. Istnienie w systemie Molinsa zabezpieczenia przed wystrzeleniem ostatniego naboju z podajnika wskazuje, że mamy tu do czynienia z bronią gazodynamiczną. Broń napędowa i mieszana, to zazwyczaj układy wielolufowe, gdzie energia zewnętrzna (napęd) służy do wykonania wszystkich czynności wraz z poruszaniem/obrotem luf (broń napędowa), lub tylko do poruszania luf (broń mieszana). W przypadku naszego działka napęd zewnętrzny jest niekonieczny (stałe lufy).
Jeżeli chodzi o broń gazodynamiczną, to najczęściej wykorzystuje się długi lub krótki odrzut lufy, odrzut zamka swobodnego lub półswobodnego oraz odprowadzenie części gazów prochowych z zapociskowej przestrzeni lufy. Nie wiem jak to było w systemie Molinsa, ale w broni podobnego kalibru wykorzystuje najczęściej odrzut lufy i to rozwiązanie przyjąłem dla moich działek.
PS. Być może jeszcze dziś ukaże się post z najnowszą wersją mojego działka 57 mm.
JKS