piątek, 6 lutego 2015

Transportowiec wojska typu Babia Góra 1923-1924 (2 szt.)



Transportowiec wojska typu Babia Góra 1923-1924 (2 szt.)

Nadszedł czas, aby zastąpić stare transportowce wojska typu Babia Góra (TS-1 1899-1901). Ostatnie dwa okręty tego typu (Śnieżka i Sywula) zostały sprzedane prywatnemu armatorowi i będą wykorzystywane na linii północnoatlantyckiej (Gdańsk-Nowy Jork/Québec). Tak pierwsza jednostka, jak i cały nowy prezentowany typ przejęły nazwę starego typu.
Nowe okręty są wprawdzie mniejsze, ale mają podobną zdolność w zakresie transportu wojska.
Ogólnie rzecz biorąc konstrukcja jednostek jest nowoczesna, tylko napęd bardziej tradycyjny. Transportowiec jest w stanie przewieźć ok. 800 żołnierzy i 1 200 t zaopatrzenia z prędkością marszową 15 w na odległość do 12 500 mm bez tankowania.
Okręt posiada bardzo silne uzbrojenie plot, jako pierwszy w naszej flocie został wyposażony w działka 57 mm model 1920. Właściwości morskie Babiej Góry są znakomite i umożliwiają bezpieczną żeglugę w każdych praktycznie warunkach meteorologicznych.
Projektując jednostki tego typu, bardzo dużą uwagę zwrócono na warunki bytowe  przewożonego wojska. Są one dość komfortowe, a dla oficerów prawie luksusowe. Chodzi o to, aby dostarczone do punktu docelowego oddziały znajdowały się w wysokiej formie fizycznej i psychicznej i były w stanie prawie „z marszu” włączyć się do działań. Wyposażenie okrętu w środki ratunkowe przekracza teoretyczne potrzeby, co dodatkowo korzystnie wpływa na morale przewożonych wojsk.
Sądzę, że teraz możliwości przerzutu wojsk do kolonii (lub w inne miejsca wg potrzeb) są dobrze zabezpieczone i obecny stan jednostek tej klasy nie będzie wymagał uzupełnienia do końca okresu, który mój blog obejmuje. W przypadku konfliktu zbrojnego zawsze można będzie dodatkowo przejąć do celów transportu wojsk jednostki cywilne.


Babia Góra, Poland Troopship laid down 1923

Displacement:
            4 213 t light; 4 346 t standard; 6 007 t normal; 7 336 t full load

Dimensions: Length (overall / waterline) x beam x draught (normal/deep)
            (393,90 ft / 378,94 ft) x 53,48 ft x (18,86 / 22,15 ft)
            (120,06 m / 115,50 m) x 16,30 m  x (5,75 / 6,75 m)

Armament:
      2 - 4,72" / 120 mm 50,0 cal guns - 52,91lbs / 24,00kg shells, 150 per gun
              Dual purpose guns in deck and hoist mounts, 1920 Model
              2 x Single mounts on centreline ends, evenly spread
      2 - 2,24" / 57,0 mm 60,0 cal guns - 5,89lbs / 2,67kg shells, 450 per gun
              Anti-air guns in deck mounts, 1920 Model
              2 x Single mounts on sides, aft deck aft 2 raised mounts
      5 - 0,98" / 25,0 mm 60,0 cal guns - 0,55lbs / 0,25kg shells, 900 per gun
              Anti-air guns in deck mounts, 1919 Model
              4 x Single mounts on sides, evenly spread 4 raised mounts
              1 x Single mount on centreline, forward deck Centre 1 raised mount
      Weight of broadside 120 lbs / 55 kg

Machinery:
            Oil fired boilers, complex reciprocating steam engines,
            Direct drive, 2 shafts, 7 996 ihp / 5 965 Kw = 18,00 kts
            Range 12 500nm at 15,00 kts
            Bunker at max displacement = 2 990 tons

Complement:
            340 - 443

Cost:
            £0,656 million / $2,625 million

Distribution of weights at normal displacement:
            Armament: 40 tons, 0,7%
               - Guns: 40 tons, 0,7%
            Machinery: 464 tons, 7,7%
            Hull, fittings & equipment: 2 508 tons, 41,8%
            Fuel, ammunition & stores: 1 794 tons, 29,9%
            Miscellaneous weights: 1 200 tons, 20,0%
               - Hull below water: 800 tons
               - Hull above water: 400 tons

Overall survivability and seakeeping ability:
            Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
              16 526 lbs / 7 496 Kg = 105,9 x 4,7 " / 120 mm shells or 1,0 torpedoes
            Stability (Unstable if below 1.00): 1,38
            Metacentric height 3,4 ft / 1,0 m
            Roll period: 12,1 seconds
            Steadiness      - As gun platform (Average = 50 %): 100 %
                                   - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,06
            Seaboat quality  (Average = 1.00): 2,00

Hull form characteristics:
            Hull has a flush deck,
              a normal bow and a round stern
            Block coefficient (normal/deep): 0,550 / 0,572
            Length to Beam Ratio: 7,09 : 1
            'Natural speed' for length: 19,47 kts
            Power going to wave formation at top speed: 44 %
            Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 50
            Bow angle (Positive = bow angles forward): 11,00 degrees
            Stern overhang: 10,50 ft / 3,20 m
            Freeboard (% = length of deck as a percentage of waterline length):
                                               Fore end,        Aft end
               - Forecastle:            20,00%,  22,97 ft / 7,00 m,  20,01 ft / 6,10 m
               - Forward deck:       30,00%,  20,01 ft / 6,10 m,  20,01 ft / 6,10 m
               - Aft deck:    35,00%,  20,01 ft / 6,10 m,  20,01 ft / 6,10 m
               - Quarter deck:        15,00%,  20,01 ft / 6,10 m,  21,00 ft / 6,40 m
               - Average freeboard:                      20,32 ft / 6,19 m

Ship space, strength and comments:
            Space - Hull below water (magazines/engines, low = better): 50,0%
                        - Above water (accommodation/working, high = better): 158,6%
            Waterplane Area: 14 143 Square feet or 1 314 Square metres
            Displacement factor (Displacement / loading): 267%
            Structure weight / hull surface area: 103 lbs/sq ft or 504 Kg/sq metre
            Hull strength (Relative):
                        - Cross-sectional: 1,31
                        - Longitudinal: 4,40
                        - Overall: 1,48
            Excellent machinery, storage, compartmentation space
            Excellent accommodation and workspace room
            Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform
            Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather

Babia Góra (1923)
Barania Góra (1924)

 

27 komentarzy:

  1. Bardzo ładny okręt o sylwetce rasowego "pasażera". Tylko nie bardzo rozumiem zastosowanie, w zestawie uzbrojenia, półautomatycznych armat 57 mm, a w napędzie, trochę już archaicznej (jak dla tak awangardowej floty), tłokowej maszyny parowej. I jeszcze uwaga ogólniejszej natury: brakuje mi informacji o liczbie i rozmieszczeniu kotłów i ciśnieniu roboczym pary.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
  2. Armaty 57 mm dotychczas (za wyjątkiem ścigaczy artyleryjskich) na okrętach się nie pojawiały. Chciałem sprawdzić ich wady i zalety. Rozumiem, że to słaby argument, ale proszę - zostawmy je.
    Rodzaj napędu jest faktycznie - jak dla mnie - lekko archaiczny. Powiedzmy, że było to moje "sentymentalne pożegnanie" z klasyczną maszyną parową. Od teraz za wyjątkiem holowników lub (być może lodołamaczy) ten napęd pojawiać się już nie będzie.

    JKS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, pominąłem w odpowiedzi kwestię ilości kotłów i ciśnienia roboczego pary. Ponieważ dla ogólnego projektu (część "matematyczno-inżynierska") te dane są mało istotne, nadal będę je pomijał.

      JKS

      Usuń
    2. Trochę szkoda, bo swego czasu pracowałem trochę w technikach grzewczych (to bardzo ciekawe zajęcie dla historyka!) i jakoś mi tak zostało zainteresowanie tymi zagadnieniami... :)
      ŁK

      Usuń
    3. Mój podstawowy zawód to "inżynier sanitarny", niemniej doprawdy nie widzę potrzeby "rozdrabniania" się na szczegóły, o które pytałeś.
      Gdybym to robił, to samo projektowanie kotłowni mogłoby mi zająć więcej czasu niż projekt ogólny i mielibyśmy o wiele rzadziej asumpt do dyskusji :).

      JKS

      Usuń
    4. Jeszcze trochę o armatach 57 mm. Zaczepiłem je celowo, gdyż ich użyteczność we flocie jest niewielka. Jakie państwa używały (w okresie 1918-1945) takich armat? Brytyjczycy, ale była to tylko "zmarynizowana" armata ppanc. i Szwedzi, ale była to adaptacja do celów plot. starej armaty morskiej wz. 1889 i to chyba koniec. Balistyką i ciężarem pocisku działa te przewyższają "40" ale znacząco ustępują im szybkostrzelnością. I tak na prawdę nie ma takiego przypadku, żeby "57" nie dało się, bez istotnych perturbacji, zastąpić "40". Ich (tj. "57") czas nadejdzie w następnej (nielubianej przez Ciebie) epoce odrzutowców i rakietowych pocisków kierowanych, ale będą to już działa automatyczne.
      ŁK

      Usuń
    5. Model ten ma za zadanie wypełnić "lukę"pomiędzy działem 40, a 75 mm. Jak sam widzisz, jest to kaliber stosowany w naszej flocie rzadko i tak już chyba zostanie.
      Co do tej "nielubianej" przeze mnie epoki, podtrzymuję swoje stanowisko.

      JKS

      Usuń
    6. OK! Tylko ja tej "luki" nie widzę, ale to chyba (typowe dla mnie) kłopoty ze wzrokiem! I nawet Cię rozumiem - dopiero co opracowany model ciężko jest przeznaczyć do wycofania.
      ŁK

      Usuń
  3. hmm, faktycznie jakiś taki nie za duży. Ale skoro ma przewozić tylu samo żołnierzy co poprzednik, a jest mniejszy, to skąd te lepsze warunki bytowe? Raczej bym się spodziewał ciasnoty, zwłaszcza że oficerowie mają luksusy;)
    maszyna parowa to faktycznie pewien anachronizm, ale tu nie razi, dla takiej jednostki jest w zupełności wystarczające, a może być nawet korzystniejszy.
    A co do sylwetki - potwierdzam, ładna i rasowa. Podoba mi się!

    dV

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z założenia ma to być transportowiec wojska na raczej krótszych dystansach (do Pemby włącznie), chociaż zasięg teoretycznie umożliwia dotarcie bez tankowania nawet na Nauru.
      Stosunkowo większa pojemność "ludzka" wynika z bardziej racjonalnego wykorzystania przestrzeni wewnątrzkadłubowej.
      Bardzo się cieszę, że mimo Twoich ograniczeń czasowych, jednak udzielasz się z dużym pożytkiem dla nas wszystkich! Dziękuję!

      JKS

      Usuń
  4. Spóźniłem się na dyskusję o transportowcu, ale nowego/starego krążownika nie odpuszczę. Znowu wyjdę na laika, ale co tam! I tak nim jestem!
    Słyszałem gdzieś, że wstrzeliwanie się z 4 dział jest trudne i optymalna liczba luf to 8-12, ale właściwie nie wiem o co chodzi. Ktoś mógłby wyjaśnić w czym problem i jak się do tego mają dość popularne pancerniki obrony wybrzeża? Brak wiedzy fachowej sprawia, że wnioski wyciągam przez porównanie z okrętami istniejącymi realnie lub wirtualnie. Przeświadczenie, że wystarczy 70 mm pancerza pokładowego wziąłem stąd: http://springsharp.blogspot.com/2013/05/monitor-dla-polski.html. Cytat: "...okręt ma mieć pancerz pokładowy chroniący przed bombami 500 kg, bądź pociskami artyleryjskimi kal. 280 mm..."
    Armour:
    - Gun armour: Face (max) Other gunhouse (avg) Barbette/hoist (max)
    Main: 11,0" / 279 mm 7,99" / 203 mm 10,0" / 254 mm
    2nd: 0,59" / 15 mm - -
    3rd: 0,59" / 15 mm - -

    - Armour deck: 2,52" / 64 mm, Conning tower: 10,98" / 279 mm
    Jeśli koniecznie trzeba więcej luf, możemy pomyśleć o działach 274 lub 254, jednak 254 mm. nie mają znaczących zalet w porównaniu do nowych 203 mm, a 274 mm są tylko na uzbrojeniu Władysława IV, więc wszystko sprowadziłoby się do jego modernizacji w stylu włoskim. Oberkrążownik można oczywiście zbudować od podstaw, będzie to jednak drogie i chyba nie warte zachodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że powinniśmy uszanować sugestię Kolegi JKS i odłożyć dyskusję o okrętach liniowych do czasu pojawienia się nowego postu na ten temat. A Autor obiecuje, że czas jest bliski... :)
      ŁK

      Usuń
    2. Witam!
      Ogólnie większa ilość "luf" sprawia, że tzw. nakrycie celu jest łatwiejsze. Jeśli naprawdę jesteś (nie wierzę!) laikiem, to wyjaśniam, że o nakryciu lub inaczej obramowaniu mówimy wtedy, kiedy jedna część naszych pocisków upada przed, a druga część za celem. Rozwijając temat: wstrzeliwanie się do celu zazwyczaj obejmuje tzw. duże i małe "widły" O "dużych widłach" mówimy wtedy, kiedy obserwowane upadki naszych pocisków mieszczą się w takiej odległości od celu, która odpowiada mniej więcej podwójnej wartości minimalnej nastawy celownika. Jeśli te upadki są w granicach jednej minimalnej nastawy celownika, mówimy o "małych widłach" lub częściej o tzw. "nakryciu" lub "obramowaniu" celu. W momencie uzyskania nakrycia przeważnie przechodzi się na ogień ciągły, celem uzyskania maksymalnej liczby trafień.
      Ponieważ często okręty strzelają w grupie (zespole), dla umożliwienia właściwej obserwacji upadków pocisków własnych, stosuje się indywidualne barwienie ładunku wybuchowego. Jeśli do jednego celu strzela kilka okrętów, to można rozróżnić upadki własnych pocisków dzięki kolorowi efektu wybuchu.
      Im więcej strzelających "luf", tym łatwiej ustalić moment nakrycia; przykładowo jeśli strzelamy z 8 dział i cztery pociski upadają przed, a cztery za celem, możemy uznać, że uzyskaliśmy nakrycie (obramowania) celu i przejść na ogień ciągły. W przypadku mniejszej ilości luf, np. trzech, obserwacja - powiedzmy - jednego pocisku długiego, a dwóch krótkich, może być przypadkowa i myląca.
      Mam nadzieję, że to co napisałem jest zrozumiałe i pomoże Ci w lepszym odbiorze pewnych informacji na tym blogu.
      Pozdrawiam -

      JKS

      Usuń
    3. Dodam, że kluczowy dla wytrzymałości pancerza pokładowego jest dystans. Im krótszy, tym większe prawdopodobieństwo rykoszetowania pocisku, gdyż jego zetknięcie się z pancerzem odbywa się pod bardzo ostrym kątem. Im większy dystans, tym przebijalność pokładu pancernego jest większa, gdyż pociski uderzają weń z dużej wysokości i pod kątem bliskim niekiedy 90 st. Wszystkie duże modernizacje starych okrętów liniowych w okresie międzywojennym, gdy chodzi o poprawienie walorów obrony biernej, skupiały się właśnie na pogrubieniu pokładów pancernych i zainstalowaniu systemów podwodnej ochrony przeciwtorpedowej/przeciwminowej. Okręty na których nie wykonano tych prac marnie kończyły swoją karierę. Wystarczy wspomnieć "Hooda", którego pancerz pokładowy nie przekraczał 4 cali. I porównajmy tę wartość ze zmodernizowanym "Warspite", który miał pokład sumarycznie sięgający 7 cali. W przypadku ataków lotniczych ogromną rolę odgrywa wysokość bombardowania. Im większa, tym większa jej (tj. bomby) energia kinetyczna (ale też mniejsza celność!). Bombardowanie lotnicze można też prowadzić z pozycji horyzontalnej, celując w burtę okrętu. Gdy bomba jest uskrzydlona (a używano takich w 2 połowie II wojny światowej), jej zrzut może odbywać się z dużej odległości. A wypada jeszcze dodać, że Niemcy używali także bomb kierowanych falami radiowymi - bardzo skutecznych, co dowiodło zniszczenie pancernika "Roma".
      ŁK

      PS. Kolega JKS bardzo czytelnie przedstawił zasady wstrzeliwania się w cel. Dodam, że rządzi nimi rachunek prawdopodobieństwa: więcej luf = większa częstotliwość ognia = większe prawdopodobieństwo trafienia.

      Usuń
    4. Dzięki. Krótki wykład o strzelaniu przeczytałem dwa razy i rozumiem (chociaż sam nigdy nie strzelałem z niczego większego niż strzelba gładkolufowa). "W przypadku mniejszej ilości luf, np. trzech, obserwacja - powiedzmy - jednego pocisku długiego, a dwóch krótkich, może być przypadkowa i myląca." Tego brakowało w moim rozumowaniu
      Używasz terminów "obramowanie" i "nakrycie" zamiennie, myślałem, że obramowanie to sytuacja, w której pociski kolejnych dwóch salw spadają przed i za celem (jesteśmy blisko, średnią z obu nastaw wyciągnąć i powinno trafić), a nakrycie to pociski jednej salwy przed i za celem, ale bez trafienia (celujemy dobrze, tylko ten cholerny rozrzut!).
      W kwestii pancerzy pokładowych, fizykę rozumiem (i nie przesadzaj z kątem bliskim 90 stopni, kąt upadku jest równy kątowi wystrzału (prawie), więc w walkach morskich jest bliższy (niemal zawsze) poziomu niż pionu), nie wiem tylko jaka grubość pancerza pokładowego da wystarczającą ochronę przed pociskami jakiego kalibru.
      Wojną na morzu interesuję się od 10 lat (amatorsko), moje wykształcenie nie ma nic wspólnego z morzem ani z inżynierią (jestem biologiem), więc wielu rzeczy jeszcze nie wiem.

      Usuń
    5. Z tym kątem bliskim 90 st. to nie ma żadnej przesady, Kolego! Zwłaszcza, gdy walka toczy się na dużym dystansie, przy elewacji armat zbliżającej się do 45 st. Taka sytuacja nieczęsto się zdaża, ale jest możliwa. Nie ma prostej reguly na określenie wystarczającej grubości pancerza pokładowego. Wszystko zależy od kalibru działa (a więc masy pocisku) i rodzaju używanej amunicji. Dla okrętów liniowych ("prawdziwych", a nie jakichś "lekkich krążowników liniowych", czy coś w tym guście) minimalna, skuteczna (w miarę) grubość pancerza poziomego to 6 cali. Jednak największe zagrożenie dla przebicia tegoż pancerza stanowią bomby lotnicze o wadze od 0,5 tony. Realnie skuteczne opancerzenie pokładu to poziom powyżej 8 cali. Proszę porównać odpowiednia wartości dla np. USS "Iowa".
      ŁK

      Usuń
    6. Rzeczywiście, terminów "nakrycie" i "obramowanie" używam zamiennie. Jeśli jest to błąd, proszę mnie z niego wyprowadzić - oczywiście argumentami!

      JKS

      Usuń
    7. Moim argumentem jest FOW:
      "Nie myl pojęcia obramowanie i nakrycie." Cytat z:
      http://hosting1244961.az.pl/forum/viewtopic.php?f=34&t=3779&hilit=nakrycie+obramowanie&sid=09a29583047b188d4226dce26ceb2da9
      "straddle - nakrycie - pociski jednej salwy padają z dwóch stron okrętu
      bracked - obramowanie - dwie kolejne salwy padają z dwóch stron okrętu". Cytat z:
      http://hosting1244961.az.pl/forum/viewtopic.php?
      f=38&t=7301&p=131472&hilit=nakrycie+obramowanie&sid=09a29583047b188d4226dce26ceb2da9#p131472

      Usuń
    8. Jeszcze na temat kątów. Jak wcześniej napisałam, kąt padania jest zbliżony (niemal równy) do kąta wystrzału względem płaszczyzny pokładu, a ta powinna być równoległa do powierzchni morza (przechył okrętu strzelającego starano się skompensować kątem podniesienia dział, a Brytyjczycy ponoć strzelali TYLKO przy przechyle równym 0 stopni, więc przechył okrętu strzelającego, jeśli będzie to konieczne, uwzględnimy w dalszych rozważaniach).
      Maksymalny kąt podniesienia dział za www.navweaps.com:
      40 cm/45 Type 94 (Yamato) 45 stopni, przy czym pocisk przeciwpancerny leci na odległość 42 km, konia z rzędem, albo dwa, temu, kto trafi z takiej odległości wrogi okręt, choćby stojący w porcie.
      380 mm/45 Model 1935 (Richelieu) 35 stopni, tutaj i wszystkie kolejne, zasięg strzału przekraczający trafienia rekordowe.
      38 cm/52 SK C/34 (Bismarck) 30 stopni.
      14"/45 Mark VII (King George V class) 40 stopni.
      16"/50 Mark 7 (Iowa) 45 stopni.
      Pod takimi kątami względem powierzchni morza mogą pociski spadać. Płaszczyzna pokładu pancernego jest równoległa do płaszczyzny morza +/- przechył okrętu ostrzeliwanego.
      Nie znam żadnej bitwy pancerników ani innych okrętów, w której ktoś oberwał pod kątem większym niż 45 stopni względem płaszczyzny pokładu. Mogę sobie wyobrazić więcej niż naciąganą historię pojedynku na Atlantyku, przy bardzo złej pogodzie USS Iowa, który potrafił się kołysać o 27 stopni z dużo bardziej stabilnym Bismarckiem. Bismarck podnosi swe jak tylko może (30 stopni), żeby strzelić do przeciwnika znajdującego się w odległości 36,5 km (nie pytajcie w jaki sposób Niemcy namierzyli wroga, jakiś pilot-wariat postanowił podczas sztormu kierować ogniem z samolotu). Kiedy pociski spadają, Iowa jest właśnie mocno przechylony w stronę przeciwnika i obrywa pod kątem około 55 stopni względem własnego pokładu. Auuuuć! Iowa w takich warunkach strzelać nie da rady i jest masakrowany przez kanclerza.

      Usuń
    9. Kolego Stonk!
      Argument w kwestii nakrycia i obramowania przyjmuję; są to pojęcia zbliżone i potocznie używane zamiennie, a jednak różne.
      Faktycznie największa zanotowana odległość bezpośredniego trafienia to ok. 24 km, choć niektórzy uważają, że było to praktycznie możliwe na dystansach do 30 km.
      Reszta rozważań logiczna.

      JKS

      Usuń
  5. Widzę że wreszcie wychodzimy z rozprężenia po wojennego i zaczynamy myśleć o konstrukcjach czysto bojowych.Trzeba pomyśleć o nowych krążownikach lekkich,ciężkich,liniowych,o nowych niszczycielach i okrętach podwodnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Trzeba pomyśleć o nowych krążownikach lekkich,ciężkich,liniowych,o nowych niszczycielach i okrętach podwodnych" Myślę! Cały czas myślę :).

      JKS

      Usuń
  6. Pozdrawiam

    Witam i podziwiam plan boczny i górny. Wspaniała robota i (według mnie) wysokiej klasy!
    A sam okręt spory, więc i moja nieposkromiona (niestety) ciekawość też ogromna, za co z góry przepraszam.
    1. Czy dobrze rozumiem, że na masztach są żurawiki, służące do samodzielnego załadunku i wyładunku z ładowni na nabrzeże? Ale według mojego „pomiaru” ramię żurawika ma długość 8m, czyli mniej niż połowa szerokości jednostki. Czyli nie sięgnie do nadbrzeża.
    2. Dlaczego przy kominie są „fajkowe” nawiewniki - wydawało mi się, że w poprzednich projektach Kolega wprowadził oryginalne „grzybkowe” czerpnie.
    3. Tutaj kominy (jak na Mosun) są „staro-angielskie” (pochylony, cięty równolegle do lustra wody), ale z małą kapą. Na „małych” jednostkach są proste z małą kapą. Czy to wykluwa się element „polskiego stylu architektury okrętowej”? (Aczkolwiek boleję nad tym, że Gdańsk i Korona mają inne kominy!).
    4. Konstrukcji przodu nadbudówki. Są tam 4 pokłady + otwarty pomost na górze. Widać na poziomie 5 (otwartym) duże „skrzydła” pomostu. Czy dobrze myślę, że 4-ty poziom to sterówka wraz ze stanowiskiem dowodzenia? Ale wówczas podpory skrzydła pomostu ograniczają widoczność na boki. Nie umiem też odczytać czy na poziomie sterówki też jest „skrzydło” – bo reling (zamiast litej obudowy) chyba sugeruję, że nie ma. Po przejrzeniu szeregu zdjęć jednostek z tego okresu wydaje się, że stosowano wyłącznie „skrzydło” na poziomie sterówki (a nie pomostu powyżej), co tutaj rozwiązało by problem widoczności.
    5. Stanowisko 25mm na dachu sterówki ma świetne pole ostrzału. Ale jednak „środek-przód” otwartego pomostu na górze to z zasady miejsce dla kapitana, więc umieszczenie tam działka chyba kłóci się z tradycją i praktyką. I czy takie działko wymaga cokołu przechodzącego przez sterówkę? Bo tam ten cokół by sporo przeszkadzał.
    Nieistotne szczegóły. Kolega słusznie się zastrzegł, że nie będzie korygował nieistotnych uchybień w rysunku. Ja lubię idealne rysunki, więc tylko wspomnę dla porządku o szczególikach.
    6. Przód nadbudówki poziomu 2 jest z przodu węższy, niż za pomostem – tak miało być czy „wyszło”?
    7. Jak mają być opuszczane łodzie od drugiej do przedostatniej? Bo ich żurawiki są cofnięte i nie sięgają nad wodę. (Po za tym w przednim żurawiku pierwszej łodzi na górze brakuje dwóch pikseli).
    8. Skrzydło pomostu w przednim narożniku jest półokrągłe. Stąd przednia podpora pomostu musi być cofnięta, a nie przy samej burcie. Sądzę więc, że w ogóle podpory pomostu są na szerokości nadbudówki na poziomie 2 (poszerzonej o schodnię). Wówczas powinny się pojawić poziome cięcia w rysunku podpór na wysokości góry poziomów 1 i 4.
    Ale tak w ogóle to moim zdanie rysunki są wyjątkowo staranne i zgodne.

    Pozdrawiam
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam ponownie.
      Jak zwykle - sporo - i jak zwykle - bardzo cennych uwag.
      Mam nadzieję, że Kolega wybaczy mi odpowiedź w trochę późniejszym terminie. Aktualnie moim priorytetem jest nowa jednostka, która absorbuje większość mojego czasu (a może i cały). Nie chciałbym "zbyć" Kolegi byle jaką odpowiedzią, chyba warto poczekać na moment, w którym będę mógł się lepiej postarać.
      Serdecznie pozdrawiam -

      JKS

      Usuń
    2. Jeszcze raz przepraszam za opóźnienie w odpowiedzi.
      Ad 1. Zgadza się, żurawiki do nabrzeża nie sięgną, a trudno było robić je dłuższymi. Załóżmy, że służą do manewrowania ładunkiem między ładownią a pokładem, a dalej to już robota żurawi portowych.
      Ad 2. Czerpnie stosuję przy siłowniach parowych turbinowych, przy tłokowych nawiewniki typu "fajka", przy siłowniach spalinowych i dużych turbinowych czerpnie zabudowane w komin. Nie ma to jakiegoś głębszego uzasadnienia, powiedzmy taki zwyczaj.
      Ad 3. Załóżmy, że mamy we flocie kilku głównych projektantów z różnymi preferencjami :) Staram się dobierać formę komina(ów) pasującą do całości architektury okrętu. Styl stylem, ale nie wszystkie okręty mogą wyglądać jednakowo.
      Ad 4. Skrzydła "idą" od pokładu górnego do namiarowego, czyli są na każdym poziomie nadbudówki. Nie sądzę, aby to znacząco zakłócało widoczność. W trudniejszych manewrach dowodzenie odbywa się z pokładu namiarowego z nieograniczoną widocznością (po to ma skrzydła) z przekazaniem komend na ster i maszynę do sterówki.
      Ad 5. Myślę, że kapitan ma na pokładzie namiarowym tyle miejsca, że się na małe działko nie obrazi :). Cokół jest tu zbyteczny.
      Ad 6. Tak miało być; zwęziłem nieco część przed pomostem aby uzyskać więcej miejsca dla trapów (prowadzą one na skrzydła poziomu pod sterówką).
      Ad 7. Żurawiki tych łodzi są wychylne na burty. Brak pikseli to oczywiste niedopatrzenie - podziwiam bystry wzrok Kolegi.
      Ad 8. Zaokrąglone jest wyłącznie skrzydło najwyższego poziomu. Przednia podpora tego skrzydła jest usytuowana na łuku zaokrąglenia (pozostałe niższe na krawędzi burty). Słusznie Kolega zauważył, że jest (ale tylko ona) źle narysowana; przede wszystkim powinna być zakryta relingiem, no i brakuje co najmniej jednego czarnego piksela (w miejscu "poziomego cięcia").
      Dziękuję za uwagi, na szczęście błędów nie było tak wiele. Staram się, ale po wielogodzinnym wpatrywaniu się w ekran, pewnych drobiazgów się już nie widzi.
      Pozdrawiam -

      JKS

      Usuń
    3. Witam

      Dziękuję za odpowiedź!
      W spawie żurawików przy ładowniach apelował bym jednak o przemyślenie jakiegoś rozwiązania. Np. w postaci bomu, zawieszonego na maszcie, a z drugim końcem leżącym na pokładzie po prawej lub lewej stronie nadbudówek (dla dziobowego, dla rufowego chyba by wystarczyło i tak miejsca).
      A zaleta możliwości samo rozładunku jest ogromna – np. w przypadku dowozu wojsk do nie wyposażonego portu (np. zdobytego), albo w trakcie desantu możliwość przeładunku na barki, łodzie,….

      W sprawie pomostu. Niestety Kolega zrealizował mój „najgorszy koszmar” (estetyczny). Patrząc od przodu (lub skosem) jednostka jest „zdekapitowa” - nad skrzydłami pomostu na środku nie ma sterówki (bo jest o pokład niżej). Do tego „piętrowe” skrzydła pomostu sięgające od burty do burty, jak na statku rzecznym z Missisipi (tak mi się skojarzyło). Mi się to estetycznie zdecydowanie nie podoba, no ale to mój gust.

      Pozdrawiam
      H_Babbock

      Usuń
    4. Myślę, że jedynie rozsądnym wyjściem byłby montaż przy każdej ładowni pary masztów (prawo- i lewoburtowy) z żurawikami; że też wcześniej na to nie wpadłem (rozwiązanie stosowane "w realu" na szerszych jednostkach). Wezmę pod uwagę w przyszłości.
      Co do estetyki; de gustibus non disputandum est!
      Na marginesie parowce rzeczne z Missisipi też miały swój urok!

      JKS

      Usuń