Wiadomości z floty nr 19/1/1927
Okręty.
Sprzedano
na Litwę kanonierkę Tyfon (GB-8 1908)
za 212 tys. zł. Pozostałe okręty tego typu złomowano.
Sprzedano
do Turcji stawiacz min Nereusz (ML-1 1908) za 128
tys. zł.
Wenezuela
zamówiła u nas 3 torpedowce typu Lew.
Chiny
zamówiły u nas krążownik minowy typu Neptun.
Artyleria.
Sprzedano
zdemontowane z modernizowanych pancerników typu Bolesław Chrobry działa 305 mm; 6 dział zakupiła Litwa, 12 Turcja,
a 6 Chiny. Sprzedano również pochodzące z tych samych okrętów działa 120 mm, a
działka mniejszych kalibrów (75 i 47 mm) przekazano nabywcom dział 305 mm jako
bonus. Łącznie za sprzedane działa do budżetu trafiło 2 208 tys. zł.
Z
dniem sprzedaży, działa 305 mm zostały definitywnie z uzbrojenia naszej floty
wycofane.
Kolonie.
Na Pembie budowa portu Kojani jest na
ukończeniu; oddanie portu do użytku przewidziane jest na koniec tego roku.
Na Pembie na wysepce Kojani zakończono montaż
baterii 4x283 mm, a w sąsiedztwie budowanego portu dwu baterii
przeciwdesantowych 2x75 mm oraz pięciu baterii przeciwlotniczych 25-75 mm.
Po zbadaniu uwarunkowań hydrograficznych,
podjęto decyzje co do lokalizacji infrastruktury portowej w Namibii. Główną
bazą floty będzie Beniowski (Walfischbucht, Walvis Bay). Bazy pomocnicze będą
stanowić Port Afryka (Swakopmund) i Miastków (Lüderitz). Głównymi portami
handlowymi będą Beniowski i Miastków, przystań handlową będzie miał również
Port Afryka. Miejscowości te posiadają także przystanie rybackie. Planuje się
budowę dalszych Kiku przystani rybackich, co nie będzie łatwe z powodu braku na
wybrzeżu dogodnych miejsc.
Inne.
Jeszcze
w tym roku ukaże się bardzo obszerne opracowanie dotyczące możliwości i
kierunków rozwoju Namibii. Podstawowe informacje w tego dzieła przedstawię w
osobnym poście.
Budżet.
Ponieważ
modernizacja pancerników typu Bolesław
Chrobry okazała się kosztowna i budżet na budowę okrętów na rok 1927 został
już wykorzystany, Admiralicja zmuszona została uczynić niejako krok w tył.
Mianowicie z powodu okrojenia budżetu od roku 1926, zarządzono przedwczesne
wykonanie przewidzianych na lata następne remontów okrętów. Miało to na celu
zapewnienie pracy stoczni (remont przy dużej pracochłonności jest tańszy od nowej
budowy). W obecnej sytuacji wykorzystania budżetu, część z tych przyśpieszonych
remontów została odwołana, aby jeszcze coś nowego można było w tym roku
zbudować. Nie będzie to na pewno nic wielkiego, ale zawsze coś…
Czyli na pewno nie mój duży krążownik-rajder. Może mała seria niszczycieli albo jakaś inna , średnia jednostka?
OdpowiedzUsuńPostaram się "przepchnąć" pierwszy prawdziwy, choć niewielki lotniskowiec, a jak jeszcze coś zostanie to... będzie niespodzianka.
UsuńJKS
Lotniskowiec od stępki czy przeprojektowany kadłub krążownika?
UsuńMyślę niszczycielach i o okrętach podwodnych w ciągu następnych 3-4 lat..
Kpt.G
Od stępki - nowiutki, świeżutki i pachnący! Właśnie się buduje...
UsuńCoś z Twoich myśli Kapitanie pewno się ziści...
JKS
Prawie poezja... :)
UsuńŁK
ŁK, zawstydzasz mnie... :$.
UsuńJKS
Od stępki! Będzie więc "lepszym" lotniskowcem niż te przebudowywane! Dobrze to słyszeć... przy czym...NIE CIERPIĘ TEJ KLASY OKRĘTÓW! XD
UsuńA z moich myśli... oj.. rozterka! Jam jest zwykle za op, ale potrzeby floty jednak ważniejsze... a więc niszczyciele!
Na koniec pytanie czy załogi naszych op szkolą się należycie "ostro", wraz z załogami Niszczycieli? To może się przydać w trakcie ewentualnej wojny!
Kpt.G
Będzie przede wszystkim pierwszym w naszej flocie PRAWDZIWYM lotniskowcem.
UsuńKapitanie, wszystkie nasze załogi szkolą się ostro! Np. w tym 1927 roku na szkolenie przewidziano w budżecie kwotę ponad 276 mln zł. Dla porównania: można by za tę sumę zbudować ok. 35 niszczycieli eskortowych typu "Mazury"
JKS
Wolę 8 niszczycieli z doskonale wyszkolonymi załogami niż 16 niszczycieli z byle jak wyszkoloną załogą...
UsuńCieszy to me serce!
Kpt.G
Tylko proszę, aby nie miał zestawu artylerii plot. z 1943 r.! Wiem, że jeśli zechcesz - zdołasz zachować czcigodny umiar, który winien cechować osoby z naszego pokolenia! :)
UsuńŁK
Właśnie się zabieram za artylerię plot. Będzie to lotniskowiec eskadrowy o wyporności normalnej ok. 16 000 t. ŁK, zaproponuj - proszę - dla niego "umiarkowany" zestaw artylerii, będzie to wzorzec, do którego będę mógł się zastosować, chyba że... :).
UsuńJKS
Jeśli miałby wejść do służby w 1928 r., to osobiście widziałbym to następująco: 4 x II - 105 mm (superpozycja z przodu i z tyłu nadbudówki - zakładam układ "wyspowy") + 4 x II - 40 mm + 4 x II - 25 mm (na sponsonach burtowych, poniżej pokładu lotniczego) + 4 x II - 13 mm (w nadbudówce - przed i za kominem). Problem z tym, że do tej pory stosowałeś znacznie silniejsze zestawy i powstanie dziwny dysonans. :)
UsuńŁK
Czyli wg Ciebie łącznie byłoby: 8x105, 8x40, 8x25 i 8x13 - razem 32 lufy. Ja założyłem 6x105, 12x40 i 12x25 - razem 30 luf. Czy to jest skromny zestaw i czy może taki zostać?
UsuńJKS
Jestem mile zaskoczony Twoją powściągliwością! Jak najbardziej jest to propozycja godna uwagi. Obecność w zestawie uzbrojenia nkm-ów byłaby bardziej zgodna z duchem epoki (oczywiście kosztem pewnej redukcji w ilości działek automatycznych). Ale raz jeszcze podkreślę: jest to propozycja absolutnie akceptowalna!
UsuńŁK
Kamień z serca... dziękuję! Co bardziej godne uwagi, taki zestaw uzbrojenia dla tego lotniskowca założyłem już dość dawno temu (dla innych planowanych lotniskowców również).
UsuńJKS
Zatem z tym większą ciekawością wyczekuję wodowania tego okrętu. Pozdrawiam (i cieszę się z z pełnej reaktywacji bloga!)
UsuńŁK
To, że przez dłuższy czas bardzo rzadko pojawiałem się na blogu nie oznacza, że próżnowałem! Nie mając dostępu do komputera i sieci, wykorzystałem ten czas na opracowanie założeń dla wielu okrętów, które - jak sądzę - pojawią się w przyszłości. Oczywiście, założenia te będą musiały zostać zweryfikowane, ale myślę, że ogólne idee pozostaną bez zmian.
UsuńJKS
W sprawie lotniskowców pozwolę sobie na dwie uwagi.
Usuń1. Hangar. Wszyscy (poza USA) stosowali w większości lotniskowców dwa hangary. Wówczas na jeden samolot przypadało sensowne średnio od 74 do ponad 100 m2. Amerykanie stosowali jeden hangar, i na samolot przypadało od 22m2 (!! – Independence) do „aż” 41m2 (Yorktown). Dla uzmysłowienia – samolot po złożeniu skrzydeł miał 11x4-5 m2, a jeszcze trzeba pamiętać o przestrzeni manewrowej i dla obsługi [w jednym opracowaniu była uwaga, że amerykanie stosowali wieszanie samolotów pod sufitem hangaru co tłumaczyło by ten „cud”].
Pytanie – ile zastosujesz hangarów, bo przy tej wyporności niestety dwa hangary stworzą niestabilną „stodołę”?
2. Artyleria ciężka plot. Z dzisiejszej perspektywy wiadomo, że na lotniskowcu „artylerią główną” były samoloty, a działa ciężkie plot były niekoniecznym balastem (niekoniecznym – bo w tym zakresie mogły zastąpić ją działa eskorty). Stąd bezsensownym było montowanie ciężkich dział plot, szczególnie na sponsorach, które zabierały miejsce w hangarze, ograniczały szerokość pasa startowego i jeszcze ich konstrukcja i podpory ograniczały masę. W tym sensie ideałem były lotniskowce Colossus, w ogóle bez ciężkich dział.
Dlatego na małym lotniskowcu ja bym widział najchętniej 2xII 105 na wyspie (plus pojedyncze działa lekkie na „galeriach” pod pokładem startowym). Oczywiście w realiach 1927 byłoby to raczej 2xII 152 przeciwokrętowe, w otwartych stanowiskach (dopiero po modernizacji zastąpione uniwersalnymi) – bo panował wówczas mania, że lotniskowiec musi się sam obronić.
H_Babbock
Ja projektując lotniskowce przyjmuję brytyjski punkt widzenia: mniej samolotów, a więcej odporności okrętu. Na lotniskowcu, o którym mówimy będzie hangar jednopoziomowy i tłoku na nim nie będzie. Obliczeniowo na jeden samolot wypada 130 m2, w rzeczywistości trochę mniej. Amerykanie i Japończycy przyjmowali przeważnie obliczeniowo 70 m2, a Brytyjczycy ok. 105. Za to brytyjskie lotniskowce miały mocniejszą konstrukcję i większą odporność. Za ich przykładem u mnie hangar nie jest nadbudówką, lecz integralną częścią kadłuba. Prócz tego okręt jest bardzo mocno opancerzony.
UsuńWyliczyłem kiedyś średnią wyporność wypadającą na jeden samolot na bazie wszystkich lotniskowców, których danymi dysponowałem; wyszło mi ok. 350 t/samolot. U mnie wskaźnik ten wynosi średnio 465, dla tego konkretnego okrętu 472.
Z dział uniwersalnych 105 mm (120 dla dużych jednostek) nie zrezygnuję, oczywiście nie w celu walki z okrętami nawodnymi. Umieszczone będą one tak, aby nie zabierać miejsca w hangarze. Dział o większym kalibrze u mnie nie ma i nie będzie. Śmieszne wydają się dziś kategoryczne żądania uczestników Konferencji Waszyngtońskiej, aby nie zezwalać na montaż na lotniskowcach dział pow. 203 mm. Tym, żyjącym przebrzmiałymi ideami panom, lotniskowiec uzbrojony w ciężkie działa wydawał się machiną zaiste piekielną. Nie przyszło im za to do głowy, żeby ograniczyć ilość samolotów, które okazały się w IIWS bronią decydującą.
JKS
Zaskoczyłeś mnie informacją, że amerykanie przyjmowali 70m2 na samolot. Yorktown miał 3194m2 na 72 samoloty (tyle było początkowo założone) = 44m2 na samolot, Wasp jeszcze mniej (3055 na 72 samoloty), Essex 4247 na 100 samolotów,...
UsuńU Ciebie tonaż 16tys ton / 472t, więc 33 samoloty. Ale to by dawało x130m2 ponad 4400m2 - strasznie wielki hangar, grubo większy niż na np. Yorktown.
H_Babbock
Podałem tzw. wielkości obliczeniowe, nie uwzględnia się w niej rzeczywistej powierzchni hangaru lecz iloczyn długości i szerokości na linii wodnej. Wielkość rzeczywista stanowi przeważnie ok. 2/3 obliczeniowej.
UsuńJKS
Skuteczność ciężkich armat plot. (np. amerykańskich 5" L/38) jest bezdyskusyjna, zwłaszcza przy zastosowaniu radarów (oczywiście dopiero w epoce DWS), centralnych przeliczników artyleryjskich i pocisków z zapalnikami zbliżeniowymi. Dlatego, osobiście, jestem zwolennikiem montowania ich nawet na lżejszych lotniskowcach, w rozsądnej ilości 4-8 sztuk.
UsuńŁK
Skuteczność ciężkich dział przeciwlotniczych w zestrzeliwaniu samolotów poprawiła się skokowo po wprowadzeniu zapalników zbliżeniowych (do tego mamy jeszcze naście lat), wcześniej dowódcy amerykańskich okrętów na pięciocalówki narzekali, a nawet pojawiały się głosy, żeby je demontować. Drugi aspekt to ogień zaporowy w dużej odległości od okrętu, Brytyjczycy byli w tym nieźli, ale to rola eskorty. W obecności naszego krążownika eskortowego i kilku niszczycieli lotniskowiec będzie bezpieczny.
UsuńJa bym tak nie postponował osób z czasów traktatu waszyngtońskiego. Łatwo dziś mówić, że się mylili, nie dostrzegali tego czy owego - znając przebieg następnej wojny i to z takiego dystansu czasowego, że wszystkie jej doświadczenia mogą uchodzić za oczywistości. Ówcześni tego wszystkiego nie wiedzieli, poza tym możliwości samolotów z ok. 1922 r. są nieporównywalne do tych z lat DWS. Więc absolutnie nie można mówić, o przebrzmiałych ideach. Artyleria w tamtym czasie wciąż byłą bronią decydującą na morzu. Stąd nie mogą dziwić próby "pożenienia" jej z nowinką, jaką były lotniskowce i lotnictwo pokładowe.
OdpowiedzUsuńZresztą w czasie DWS też nie jest to wszystko takie oczywiste. Znakomita większość (o ile nie wszystkie) przypadków zatopienia pancerników przez lotnictwo pokładowe to wynik pewnych nadzwyczajnych okoliczności - zaskoczenia bazie albo przygniatającej przewagi w powietrzu i braku własnej osłony lotniczej. Sądzę, że w przypadku jako tako równorzędnych sił, zatopienie mającego własną osłonę lotniczą, przygotowanego do walki i manewrującego pancernika nawet w realiach DWS było nie lada wyzwaniem dla samolotów z lotniskowca.
Dla samolotów z lotniskowca okazało się to niemożliwe. W każdym zatopieniu pancernika przez lotnictwo pokładowe brały udział samoloty z dwóch lub więcej lotniskowców.
UsuńNo cóż nie można też zapominać, że niektórzy bali się po prostu iż pojawią się lotniskowce które będą oprócz samolotów nieść będą ciężkie działa i staną się quasi pancernikami/krążownikami. Zresztą instalacja dział 203mm na Sarze i Lexie wynikała w sumie z samego traktatu...
UsuńKpt.G
Może trochę mnie poniosło, ale w tym problem, że większość zainteresowanych nie potrafiła sobie wtedy wyobrazić właśnie: "zaskoczenia [w] bazie albo przygniatającej przewagi w powietrzu i braku własnej osłony lotniczej" Napisałem "większość", ponieważ żyła wtedy pewna - niewielka wprawdzie - liczba "wizjonerów", którzy przyszłe możliwości lotnictwa przewidywali i sygnalizowali, mało kto ich jednak słuchał.
UsuńPiszesz, że: "zatopienie mającego własną osłonę lotniczą, przygotowanego do walki i manewrującego pancernika nawet w realiach DWS było nie lada wyzwaniem dla samolotów z lotniskowca" Ja jednak uważam, że nawet najlepiej chroniony artylerią, pancerzem i manewrem okręt liniowy nie jest w stanie oprzeć się zmasowanemu atakowi lotniczemu. Zapewnienie zaś ciągłej i skutecznej osłony lotniczej jest możliwe tylko w przypadku osiągnięcia miażdżącej przewagi w powietrzu.
Statystyki mówią, że w czasie IIWS zostało zatopionych przez lotnictwo (w nawiasie przez okręty nawodne): 52(33)% okrętów liniowych, 59(3)% lotniskowców, 38(27)% krążowników i 33(25)% niszczycieli. Jeśli te liczby nie usprawiedliwiają mojego punktu widzenia, to już sam nie wiem jak mógłbym to uczynić.
JKS
Zmasowanego ataku z powietrza nic nie wytrzyma, lotniskowce też od takich ataków tonęły. Kluczem jest owo zmasowanie, czyli rzucenie dziesiątek - setek maszyn przeciwko jednemu lub kilku celom. Do tego trzeba mieć całą flotę lotniskowców (jak napisałem wyżej, nigdy nie udało się pojedynczemu), a takie miały tylko USA, Brytania i Japonia.
UsuńCzy statystyki, które podałeś, nie wliczają przypadkiem do okrętów zatopionych przez lotnictwo Romy, Tirpitza i innych ofiar lotnictwa bazowego? To zupełnie inna bajka.
Tak, przed zmasowanym atakiem praktycznie nie ma obrony, ale w każdym przypadku silna obrona plot zwiększa szanse. Stąd mój - tak często krytykowany - stosunek do artylerii plot.
UsuńStatystyki zerżnąłem z "Wojny Morskiej 1939-1945" Pertka i Supińskiego, jak oni to liczyli - nie wiem.
JKS
Statystyki... na pełnym morzu lotnictwo pokładowe zdołało zatopić całe 2 pancerniki. Z czego obydwa były bez osłony lotniczej, a w tym drugim przypadku to nie była bitwa tylko egzekucja. Jak dla mnie wynik nie imponujący. To już inne pancerniki zatopiły więcej...
OdpowiedzUsuńdV
"Prince of Wales", "Repulse", "Roma", "Yamato", "Musashi" i "Hiei" (uszkodzony przez okręty nawodne, ale zatopiony przez lotnictwo) - czyli na pełnym morzu 6 (no może 5 i 1/2 :)).
Usuń"Conte di Cavour", "Tirpitz", "Arizona", "Oklahoma", "Haruna", "Hyuga", "Ise" - czyli w bazach 7. Do tego należałoby dodać "Strasbourg" zatopiony przez amerykańskie samoloty.
Razem naliczyłem 12, lub 13, lub 14; nie wiem jak liczyli Pertek z Supińskim, bo im wyszło 11, nawet jeśli nie liczyć "Hiei" i "Strasbourga", to powinno być 12.
Okręty nawodne zatopiły 7 ("Hood", "Bismarck", "Scharnhorst", "Bretagne", "Kirishima", "Fuso", "Yamashiro"), lub 8 z "Hiei" (Pertek z Supińskim podają 7).
Czyli jednak lotnictwo przoduje! I nie wydziwiajmy, że w bazie, że bez osłony, że po kapitulacji, że egzekucja, że coś tam, coś tam... Przypadki "Hooda" i "Bretagne" też trudno zaliczyć do klasycznych.
JKS
Cóż, jeśli podajesz takie przypadki jak Hiei czy Strasbourg, nie wahasz się przywoływać okrętów zatopionych przez lotnictwo bazowania lądowego w sytuacji gdy rozmawiamy o lotniskowcach i lotnictwie pokładowym, a nawet podajesz w wątpliwość tak klasyczny casus jak Hood, to pozostaje mi jedynie wycofać się z dalszej dyskusji.
OdpowiedzUsuńdV
Ja cały czas miałem na myśli "zawody" samoloty v okręty, bez względu na to, skąd startują i gdzie lądują.
Usuń"Hood" poległ w bitwie morskiej jak najbardziej klasycznej, niemniej trudno uznać zatopienie potężnego okrętu liniowego praktycznie jednym pociskiem za sytuację normalną, czy klasyczną.
Co do "Hiei" i "Strasbourga" - to jak pisałem - sam mam wątpliwości.
JKS