sobota, 5 grudnia 2015

Wiadomości polityczne nr 3/1930



Wiadomości polityczne nr 3/1930

Co tam Panie w polityce?
Wobec nasilających się antymonarchistycznych demonstracji w Atenach, Pireusie i innych większych miastach Grecji, grożących wybuchem wojny domowej, król Jerzy II abdykował. Do czasu ukonstytuowania się naprędce wybranego parlamentu powołano regenta w osobie gen. Metaxasa. Na swoim pierwszym posiedzeniu, parlament ogłosił Grecję republiką i na pierwszego jej prezydenta wybrał obecnego regenta. Elekt przyjął wybór z pewnymi wahaniami (w końcu to monarchista z przekonania). Kadencja gen. Metaxasa będzie trwała do czasu uchwalenia nowej konstytucji i wyboru pierwszego „regularnego” prezydenta drogą głosowania powszechnego.  
Zakończyła się - m.in. z naszym udziałem - konferencja wiedeńska. Na mocy jej ustaleń końcowych monarchia austro-węgierska zmieniła swój status i z państwa dualistycznego stała się unią personalną (i de facto realną) pięciu państw. Jest to coś w rodzaju – przepraszam za nowotwór polityczno-językowy – „cesarstwa federacyjnego” W skład tego nowego tworu politycznego wchodzą: Arcyksięstwo Austriackie, Królestwo Czechosłowackie, Królestwo Węgierskie, Księstwo Siedmiogrodzkie i Księstwo Iliryjskie. Władcą tego państwa z tytułem cesarskim będzie każdorazowy Arcyksiążę Austriacki z panującej dotychczas dynastii Habsbursko-Lotaryńskiej. Cesarz będzie także nosił tytuły: Króla Czechosłowackiego, Węgierskiego, Księcia Siedmiogrodzkiego i Iliryjskiego. W skład Królestwa Węgierskiego wejdzie Ruś Zakarpacka oraz część Banatu, w skład Księstwa Iliryjskiego Chorwacja z Dalmacją i Slawonią, Słowenia oraz część Banatu, a Tyrol Południowy i okręgi Triestu i Gorycji będą częścią Arcyksięstwa Austriackiego. Każdy z krajów składowych nowej monarchii będzie posiadał daleko idącą autonomię i własny rząd, za wyjątkiem wspólnych ministerstw spraw zagranicznych, wojny oraz marynarki, które będą funkcjonować na poziomie centralnym. Prócz ministerstw finansów poszczególnych krajów, będzie istnieć również wspólne ministerstwo finansujące politykę zagraniczną i obronność ze składek poszczególnych krajów. Był pewien problem z ustaleniem nazwy dla „zrodzonego” przez konferencję państwa. Ostatecznie zdecydowano się na nazwę Cesarstwa Wiedeńskiego, jako możliwą do przyjęcia przez wszystkie kraje członkowskie. W końcu Wiedeń jest powszechnie uznawany za główną metropolię tego regionu i nazwa taka nie obraża zbytnio uczuć patriotycznych ludów nowego państwa. Jak można było przypuszczać, przyjęte rozwiązanie umiarkowanie zadowala słowiańskie narody byłej monarchii, a przeciwnie, niezbyt cieszy Niemców, Węgrów, Rumunów i Włochów. Głosy słabo zorganizowanych politycznie Rusinów nie odgrywają tu większej roli. Jednocześnie wszyscy zdają sobie sprawę z tymczasowości tych regulacji; jednym z wyrazów tej świadomości jest przewidziany w planowanej konstytucji nowego państwa zapis mówiący, że po upływie 10 lat, każdy kraj składowy federacji może z niej wystąpić.
Jak tam, trzymamy się mocno?
Zmiany w Grecji nie mają żadnego wpływu na nasze stosunki z tym państwem. Ponieważ naszym sojusznikiem pozostaje największy wróg Greków Turcja, stosunki te jak były nie najlepsze, takie i pozostaną.
Również zmiany za naszą południowa granicą nie wpływają na relacje wzajemne pomiędzy Polską, a nowym Cesarstwem. Mimo braku oficjalnej umowy sojuszniczej, kraj ten pozostanie nam przyjazny, szczególnie w zakresie stosunku do krajów niemieckich.
Zaniepokojenie Anglii istnieniem naszych baz na Pembie i Abd el-Kuri przybrało formę oficjalnej noty dyplomatycznej, skierowanej do nas przez MSZ Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii. Nota ta zawiera sformułowane w dość ostrym tonie zapytanie o powody i cele istnienia tych baz i żądanie wyczerpujących wyjaśnień. Szczególne niezadowolenie budzi u Anglików fortyfikowanie Pemby oraz samo istnienie bazy na Abd el-Kuri, położonej u wylotu Zatoki Adeńskiej, czyli na żywotnej dla interesów brytyjskich linii żeglugowej Kanał Sueski - Indie. W odpowiedzi, nasze MSZ stwierdziło, że baza na Pembie stanowi jedynie punkt oparcia dla naszych sił morskich na wschód od Przylądka Dobrej Nadziei i nie jest wymierzona przeciw żadnemu mocarstwu. Oświadczono również, że baza na Abd el-Kuri ma charakter wyłącznie zaopatrzeniowy i nie posiada żadnych instalacji militarnych. Dla udowodnienia prawdziwości tego oświadczenia, zaproszono (w porozumieniu z suwerenem wyspy – Turcją) wydelegowanych przez Anglię przedstawicieli do dokonania inspekcji tej bazy. Przeprowadzone oględziny nie wykazały na Abd el-Kuri niczego poza zbiornikami paliwa oraz magazynami żywności i wody słodkiej. W efekcie nasze wyjaśnienia zostały przez brytyjskie MSZ przyjęte.
Między nami żakietami.
Po długich negocjacjach sfinalizowano nareszcie zakup od Holendrów wysp: Sint Eustatius, Saba oraz południowej części wyspy Sint Maarten. W rozliczeniu przekazano Holendrom leżące na zachodnich krańcach Archipelagu Króla Jerzego (Bismarcka) wyspy: Ninigo, Hermit, Kaniet, Vuvulu i kilka dalszych, całkiem malutkich i bezludnych. Po zawarciu tego porozumienia, zgodnie z wcześniejszą umową Francja odsprzedała nam, będącą w jej posiadaniu północną część Sint Maarten (Saint Martin). Zakupione wyspy w połączeniu z Wyspą św. Bartłomieja utworzą nową kolonialną jednostkę administracyjną, której napiszę więcej w osobnym poście.
A to Panie ciekawe…
Po uzyskaniu od rządu tureckiego koncesji na poszukiwania ropy naftowej na terenie Bahrajnu i Kataru, rozpoczęto dość intensywne badania geologiczne i wiercenia poszukiwawcze. Jednocześnie nawiązano bliższe kontakty z miejscowymi arabskimi dynastiami Al-Chalifa w Bahrajnie i As-Sabah w Katarze. Między innymi dostarczono panującym pewne atrakcyjne dla nich wytwory cywilizacji europejskiej (automobile, rowery, patefony, zegarki itp.) oraz umożliwiono wyjazdy do Polski z opcją dokonywania zakupów, w tym cenionych koni z naszych stadnin. Niestety – mimo dużego zainteresowania - nie mogliśmy sprzedać im nowoczesnej broni palnej; zabraniają tego podpisane z rządem tureckim umowy koncesyjne. Zapewniono również młodzieży z najświetniejszych miejscowych rodów możliwość podjęcia nauki w Polsce, także na wyższych uczelniach. Jednym z pierwszych efektów pobytu w Polsce bahrajńskiej i katarskiej arystokracji jest duże zainteresowanie Polkami, w charakterze „towaru” do haremów. Trzeba także zaznaczyć częste „zapominanie” w czasie pobytu w Polsce synów pustyni o zakazach Proroka, szczególnie dotyczących napojów wyskokowych i innych uciech doczesnych. Być może wzrok Allacha tak daleko nie sięga :). Skutkiem powyższych działań, stosunki nasze z Al.-Chalifami i As-Sabahami ułożyły się nadspodziewanie dobrze i szejkowie ci napomykają nawet o ustanowieniu w tych krajach naszego protektoratu, podobnie do brytyjskiego w Kuwejcie. Duży wpływ na to mają zapewne spore kwoty (50%) z tytułu koncesji, wpływające do sakw tych dynastów.

7 komentarzy:

  1. Ze względu na położenie to bazę w Abd el-Kuri pasowało by rozwijać i fortyfikować, zamiast leżącej na uboczu i pozbawionej strategicznego znaczenia Pemby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pemba jest nasza. Abd el-Kuri to tylko skrawek lądu dzierżawiony od dość nieperspektywicznego sojusznika, ryzykowna inwestycja.

      Usuń
    2. Wyjaśnienie kolegi Stonka całkowicie słuszne. Dodatkowym powodem jest to, że ufortyfikowanie tej wysepki położonej na żywotnej dla Brytyjczyków linii żeglugowej i "pod nosem" ich ważnej bazy w Adenie, spowodowałoby nieuchronny i poważny konflikt z Anglią.

      JKS

      Usuń
  2. Nazwę "Czechosłowacja" lubili Czesi i nienawidzili Słowacy. Myślę, że ten człon Cesarstwa winien nosić nazwę "Królestwo Czech i Słowacji".
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy dobrze zauważyłem, że w tym świecie nie ma wielkiego kryzysu 1929 roku? A jeśli tak, to dlaczego?
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kryzysy oczywiście się zdarzają, nie było jednak tak poważnego, jak ten Wielki z "realu" Dlaczego go nie było? Równie dobrze można spytać dlaczego ten "realny" nastąpił; w końcu nie było to zdarzenie absolutnie konieczne, przy troszkę innym układzie wydarzeń mogłoby go nie być, lub mógłby nie być tak głęboki.
      Na temat konieczności zdarzeń historycznych (w moim rozumieniu) pewnie jeszcze kiedyś napiszę w osobnym poście; zbieram się do tego od jakiegoś czasu, "ale kiedyś się wezmę"

      JKS

      Usuń
    2. Akurat tu się różnimy. Ja uważam, że kryzysy są naturalną konsekwencja natury ludzkiej, a konkretnie "histeryczności" reakcji (jak coś idzie dobrze to wszyscy w to inwestują. Jak zaczynają sie problemy to wszyscy panikują).
      W konsekwencji "suma" kryzysów jest taka sama. Mogą być tylko częściej mniejsze, albo rzadziej większe. Zwązywszy na historię po PWS wielki kryzys musiał być.
      H_Babbock

      Usuń