Komunikat wojenny nr 12/1943 – sierpień 1943
Przebieg działań.
Przeprowadzono
atak lotniczy na główną bazę japońskiej MW w Kure. Nalot wykonały 22 ciężkie
bombowce typu PWL-127B Struś,
uzbrojone w 6 półtonowych bomb każdy. W celu uzyskania zaskoczenia japońskiej
obrony plot, trasę i czas nalotu wyznaczono tak, aby w możliwie dużej części
przebiegała nad morzem, a sam atak nastąpił tuż po świcie. Zrzucono łącznie 120
bomb na nabrzeża i kotwicowisko Kure. Trafiony trzema bombami został pancernik
„Yamashiro”; bomby przebiły jego pokłady pancerne o łącznej grubości 129-148 mm
(po modernizacji) i spowodowały wtórne wybuchy komór amunicyjnych artylerii
średniej, które rozdarły podwodną część kadłuba na znacznej powierzchni.
Dodatkowo zapaliły się zapasy paliwa, utrudniając akcję ratunkową. Pancernik
osiadł na dnie z przechyłem na prawą burtę. Szacuje się, że na ewentualne
podniesienie z dna i remont potrzeba będzie (przy japońskich trudnościach
materiałowych) ok. 18 miesięcy. Jedną bombą trafiony został, cumujący przy
nabrzeżu remontowym (usuwający uszkodzenia odniesione w czasie ostatniej bitwy)
pancernik „Mutsu” Ponadto, zatopione zostały jeden niszczyciel i jeden stawiacz
min oraz poważnie uszkodzony dźwig pływający. Polskie straty zamknęły się
pięcioma zestrzelonymi bombowcami, w tym jednym przez artylerię plot. Jak widać,
japońska obrona plot jeszcze nie osiągnęła odpowiedniego poziomu.
Nasza
4.Flota wydzieliła ze swego składu zespół U.4.1 w składzie:
-
krążownik liniowy Henryk Brodaty (typ
Leszek Biały BC-3 1930);
-
lotniskowiec Hetman Żółkiewski (CV-8
1941);
-
lotniskowiec eskortowy Generał Grodzicki
(CVE-1 1936);
-
krążownik lekki Yaren (CL-40 1938) i
-
11.Flotylla niszczycieli 8 x typu Autan
(DD-100 1941).
Zespół
ten wszedł do Zatoki Syjamskiej i przez kolejne dwa dni atakował lotnictwem
zaokrętowanym (łącznie 31 myśliwców i 74 samoloty bombowe i torpedowo-bombowe)
syjamskie bazy morskie i lotniska w rejonie Bangkoku, Laem Chabang i Pattayi. W
efekcie tych ataków zatopione zostały: pancernik obrony wybrzeża, krążownik
lekki, 3 torpedowce, patrolowiec, kanonierka, trałowiec, ścigacz torpedowy oraz
5 niewielkich statków handlowych i rybackich. Ponadto uszkodzono kilka
następnych okrętów i statków. Dodatkowo, jeden z naszych niszczycieli wytropił
i zatopił syjamski okręt podwodny. Zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi
zostało 27 samolotów. Straty własne ograniczyły się do jednego samolotu
zestrzelonego i dwu na skutek wypadków przy lądowaniu.
Chiński
zespól złożony z krążownika liniowego, 2 krążowników lekkich i 3 niszczycieli
bombardował lądowe pozycje japońskie w rejonie Czinhuangdao. W czasie powrotu z
akcji został zaatakowany przez japoński okręt podwodny; krążownik liniowy
został trafiony jedną torpedą, jednakże uszkodzenia nie okazały się zbyt
poważne i okręt bez pomocy innych jednostek powrócił do bazy w Tiencinie.
3.Flotylla
niszczycieli, wychodząc z Palau wykonała wypad w rejon Okinawy. Ostrzelano
lotnisko Yonabaru oraz zatopiono patrolowiec pomocniczy i statek rybacki.
Japoński kontratak lotniczy doprowadził do trafienia bombą niszczyciela Altostratus, jednakże bez poważniejszych
konsekwencji; trzy samoloty japońskie zostały zestrzelone.
Nasze i
chińskie siły lotnicze z baz Szantou i Kwanczou przeprowadziły trzydniową
ofensywę na lotniska i porty Tajwanu. Zatopiono stawiacz min, patrolowiec i
frachtowiec oraz zniszczono w powietrzu i na ziemi 28 japońskich samolotów.
Straty własne to 11 samolotów.
Spektakularny
sukces odniósł świeżo wprowadzony do służby nasz okręt podwodny Lacerta (SS-95 1941); wytropił on i
zatopił na północny-zachód od Clipperton dwa nieeskortowane japońskie tankowce
po ok. 12 000 t, jeden trzema torpedami, a drugi torpedą i ogniem
artyleryjskim. Japońska sytuacja zaopatrzeniowa w ropę staje się dramatyczna.
Z
niewiadomych przyczyn został utracony nasz OP Tongol (SS-95 1941).
Na północno-chińskim
froncie lądowym połączone polsko-chińskie wojska w sile trzech armii (łącznie
27 chińskich i 2 polskie DP, 2 chińskie i 1 polska DPanc, oraz 1 chińska
i 1 polska DZmot) przeprowadziły poważną ofensywę, spychając wojska japońskie
na linię Haludao – Czaojang – Czifeng. Dużą rolę w tym sukcesie miało wsparcie
lotnicze atakujących wojsk (z polskiej strony 3 dywizjony myśliwskie, 3
lotnictwa taktycznego i 2 lotnictwa operacyjnego, łącznie 228 samolotów).
Działania
okrętów podwodnych walczących stron dały w bieżącym miesiącu następujące
wyniki:
-
zatopionych statków japońskich 6,
-
zatopionych japońskich OP 1,
-
zatopionych statków syjamskich 1,
-
zatopionych statków chińskich 2
-
zatopionych polskich OP 1.
Informacje uzupełniające.
Przewiduje się
w najbliższym czasie wysłanie w rejon działań wojennych (głównie do Chin) 2 DP,
1 DPanc, 1 BK oraz 10 dywizjonów lotniczych.
Aspekty polityczne.
Skuteczna
akcja naszego zespołu U.4.1 zmobilizowała syjamską dyplomację do jeszcze
intensywniejszych prób zawarcia pokoju. Prócz działającego już specjalnego
wysłannika brytyjskiego MSZ, zaangażowano również w tym celu głównego doradcę
politycznego Wysokiego Komisarza Indochin Francuskich. W czasie (wciąż jeszcze
poufnych) rozmów z tymi dygnitarzami, dyplomacja polska (również w imieniu
Chin) przedstawiła następujące warunki zawieszenia broni:
- Syjam
przerywa jakiekolwiek działania zbrojne przeciwko Polsce i Chinom;
- japońskie
okręty oraz statki nie będą w portach syjamskich przyjmowane, a te, które już
tam się znajdują będą internowane,
- Syjam
całkowicie przerywa wymianę handlową z Japonią do czasu zakończenia wojny;
- Syjam
uiści reparacje wojenne w wysokości 2 200 000 ₤, w tym dla Polski 1 450 000 ₤, a dla Chin 750 000
₤, spłata tych reparacji zostaje rozłożona na lat 7 i może ona być za zgodą
wierzycieli realizowana w towarach wg cen z roku 1942;
- syjamska
suwerenność terytorialna, ustrój i urządzenia państwowe zostają zachowane.
Bilans strat.
Po stronie
polskiej:
- zatopionych:
2 lotniskowce, 1 ciężki krążownik, 2 lekkie krążowniki, 1 kanonierka, 1
kanonierka rzeczno-morska, 2 niszczyciele, 1 niszczyciel eskortowy, 5 okrętów
podwodnych, 1 podwodny stawiacz min, 1 eskortowiec, 1 patrolowiec, 4 kutry
patrolowe, 1 mały okręt desantowy, 1 kuter desantowy, 3 holowniki, 7 statków;
-
zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi 652 samolotów;
- zabitych i
wziętych do niewoli 12120 osób.
Po stronie
chińskiej:
- zatopionych:
1 niszczyciel, 3 okręty podwodne, 1 ścigacz torpedowy, 19 statków;
-
zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi 451 samolotów;
- zabitych i
wziętych do niewoli 109300 osób.
Po stronie
japońskiej:
- zatopionych: 1 pancernik, 1 krążownik liniowy, 6
lotniskowców, 1 transportowiec wodnosamolotów, 5 ciężkich krążowników, 3 lekkie
krążowniki, 8 niszczycieli, 1 torpedowiec, 8 okrętów podwodnych, 1 stawiacz
min, 2 trałowce, 1 patrolowiec. 1 dozorowiec, 48 statków;
-
zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi 1234 samoloty;
- zabitych i
wziętych do niewoli ok. 72600 osób.
Po stronie syjamskiej:
-
zatopionych: 2 pancerniki obrony wybrzeża, 1 krążownik lekki, 1 kanonierka, 8
torpedowców, 2 okręty podwodne, 2 patrolowce, 2 trałowce, 1 ścigacz torpedowy,
1 holownik, 14 statków;
-
zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi 45 samolotów;
- zabitych i
wziętych do niewoli ok. 2660 osób.
Brawo! Wreszcie oczekiwane przeze mnie śmiałe działania na morzu, lądzie i w powietrzu. Syjam natychmiast wymiękł, co powinno również dać do myślenia Japończykom. Jeszcze jedno, błyskotliwe zwycięstwo na morzu i będzie można zaproponować Japonii (kanałami dyplomatycznymi) podjęcie rozmów pokojowych. Perspektywa zakończenia tego konfliktu wydaje się już nieodległa. I leży to w dobrze rozumianym interesie Królestwa Polskiego!
OdpowiedzUsuńŁK
Niepoprawny optymista!
UsuńJKS
Kunktator, który na chwilę rozwinął skrzydła i przestraszył się, że odleciał! :)
UsuńŁK
No popatrz, jak to się wszystko zmienia... W czasie pokoju jak próbowałem odlatywać, to Ty wiązałeś mi skrzydła, a teraz się dziwisz, że taki kunktatorski i przyziemny jestem :).
UsuńA może ja mam kompleks japońskiej floty i budując od lat silne i progresywne technicznie okręty chciałem tym sposobem wyprzeć ten kompleks ze swojej świadomości? A może jestem sadystą, któremu sprawia przyjemność powolne podrzynanie gardła wrogowi? A może uważam, że metodyczne i przemyślane działanie pozwoli oszczędzić wiele istnień ludzkich i to po obu stronach?
Przypomnij sobie działania na froncie zachodnim w czasie IWS. Kiedy wojska obydwu stron ponosiły większe straty; w czasie półrocznego siedzenia w okopach, czy w czasie miesięcznej ofensywy? I czy to te wielkie ofensywy rozstrzygnęły losy wojny?
I jeszcze jedna kwestia. Załóżmy, że wojna kończy się teraz. Japonia wcale jeszcze nie czuje się przegrana, nie straciła żadnego z posiadanych terytoriów, nadal posiada silną flotę, a dodatkowo okupuje znaczną część Chin. Czy w tej sytuacji pójdzie na jakieś istotne ustępstwa? A jeśli nie, to czy nie będzie w stanie w czasie najwyżej 10 lat odbudować swojej potęgi? Czy nie będzie mogła wtedy - nauczona doświadczeniem - rozegrać wszystkiego mądrzej, tak pod względem politycznym, jak i ekonomicznym od nowa? Czy my - mając świadomość powyższego - nie będziemy musieli przez te 10 lat nadal utrzymywać sił zbrojnych, głównie floty na wysokim, czyli kosztownym poziomie?
Przemyśl sobie to wszystko, pozdrawiam -
JKS
Różnimy się diametralnie w ocenie Japonii. Ja uważam, że jest to państwo działające racjonalnie, choć jednocześnie mocno uwrażliwione na punkcie swego międzynarodowego prestiżu. Przypomnę, że adm. Yamamoto od początku nie wierzył w możliwość zwycięstwa, zdając sobie sprawę z dysproporcji ekonomicznych między Japonią a USA. Pokierował walką, jak najlepiej potrafił jedynie z poczucia lojalności wobec Jego Cesarskiej Mości. Amerykanie najpierw ordynarnie sprowokowali Japonię, a potem metodycznie ją zarzynali, wywołując desperacki opór. Wynik finalny był opłakania godny. Japonia co prawda "wypadła" z chóru mocarstw, ale pokłosiem wojny na Dalekim Wschodzie było powstanie komunistycznych Chin, państwa, które aktualnie przejmuje pozycję światowego lidera i uzyska ją niezaprzeczalnie już w ciągu najbliższych lat! Sam piszesz powyżej, że sytuacja paliwowa Japonii jest dramatyczna, a np. ewentualny remont zatopionego pancernika (nb. dość łatwo nam to poszło! :))przeciągnie się na 1,5 roku z powodu deficytów materiałowych. Całą tę wojnę z Japonią uważam za absurdalną i absolutnie niemożliwą do zaistnienia w stworzonym przez Ciebie. A zwłaszcza w układzie 1:1 (+ "satelity"). Skoro wojna już zaistniała, to nie mogę uwierzyć, że inne "białe mocarstwa" nie włączyłyby się do niej, przynajmniej na obecnym etapie konfliktu. A to również dla nas byłoby katastrofalne, w dalekosiężnej perspektywie. To jest moja ostatnia wypowiedź na tematy geostrategiczne. A dywagacji na temat kompleksów, sadyzmu, czy humanitaryzmu("... metodyczne i przemyślane działanie pozwoli oszczędzić wiele istnień ludzkich i to po obu stronach...") w ogóle nie podejmuję. To nie moje klimaty... :)
UsuńŁK
Nie do końca podzielam wszystkie tezy. Amerykanie w 1941 roku zdecydowanie dążyli do „zaduszenia” Japonii („ordynarnie prowokowali”). Ale z drugiej strony Japończycy swoimi poczynaniami w Chinach (wówczas w kraju przyjaznym USA) poczynali sobie stokroć bardziej ordynarnie i prowokacyjnie.
UsuńTeż skutek wojny w Chinach był bardziej złożony. W pierwszym okresie po wojnie, siły Czang Kaj-szeka przeszły do ofensywy i niemal zlikwidowały wojska czerwonych. Niestety katastrofalna polityka Trumana (pogardzającego, czy wręcz nienawidzącego nie demokratycznych Chin Czanga) wymusiła wstrzymanie ofensywy oraz zamrożenie pomocy wojskowej dla Chin. To dało czas na reorganizacje i uzbrojenie wojsk czerwonych (przez Sowiety) i ostatecznie ich zwycięstwo. Czyli powstanie „czerwonych” Chin (a w konsekwencji także wzmocnienie Korei Północnej, a potem powstanie Wietnamu) to skutki katastrofalnych błędów USA, a nie bezpośredni skutek upadku Japonii.
Polityka Japonii z jednej strony była bardziej racjonalna niż się wydaje (np. wycofanie się po niepowodzeniach militarnych z awantury w Mongolii w 1939), ale z drugiej strony bywała irracjonalna. Dlaczego w 1942 roku (i później) wręcz obsesyjnie przestrzegali pokoju z Sowietami? Rozpoczęcie wojny z Sowietami nie groziło im niczym, a dawało szansę na osłabienie wroga, a w konsekwencji zwiększało szansę na sukcesy Niemców. A każdy sukces Niemców to konieczność dodatkowego wysiłku USA w Europie (kosztem Pacyfiku) dla podtrzymania sojuszników. Dodatkowo próby obrony Dalekiego Wschodu przez Sowietów mogły sprowokować USA do wspierania sojusznika w rejonie Władywostoku – a to idealna okazja do zadania im strat przez Japonie. Jednak z jakichś irracjonalnych (honorowych?) względów nie zrobili tego.
H_Babbock
Sporo słusznych uwag. Kolega ŁK przedstawił nam Japonię niemal w roli niewinnej ofiary "ordynarnie sprowokowanej" i "metodycznie zarzynanej" To nie Amerykanie wywołali i eskalowali "incydent chiński" Następna kwestia, czy gdyby Amerykanie Japonię "zarzynali niemetodycznie", to nie wywołaliby "desperackiego oporu"? Opór ten głównie był skutkiem alianckich żądań bezwarunkowej kapitulacji - co Japończycy rozumieli m.in. jako likwidację cesarstwa - a nie metod "zarzynania"
UsuńPrawidłowo przedstawiłeś również powody "utraty" Chin, chociaż można by dodać jeszcze kilka innych, mniej istotnych.
Głównym powodem powstrzymywania się Japonii od ataku na Sowiety było poczucie zdrady ze strony Niemiec, które w 1939 roku zawarły pakt Ribbentrop-Mołotow, nie informując nawet Japonii o takim zamiarze. W odpowiedzi "zdradzona" Japonia podpisała niecałe dwa lata później "swój" pakt z Sowietami i tego się trzymała, ze złośliwą satysfakcją obserwując niemieckie kłopoty w Rosji od 1942 roku. Innym powodem był nacisk ze strony cesarskiej admiralicji, która chciała atakować na południe i nie życzyła sobie rozpraszania sił.
JKS
Bombardowanie Kure to duże wyzwanie, bo baza jest w wewnątrz archipelagu i wymaga dość długiego lotu nad lądem. Tym razem się udało zaskoczyć wroga, ale ryzyko było duże.
OdpowiedzUsuńZa to efekty bombardowanie są wręcz niewiarygodnie wielkie. Generalnie trafienie z lotu poziomego ciężkiego bombowca bombą w okręt to raczej rzadki wypadek. A tutaj uzyskano, co najmniej 7 trafień (jeśli dobrze liczę). Taki rezultat (co trzeci bombowiec trafia) nigdy nie był uzyskany przez „specjalistów” od ataków na bazy – czyli RAF w atakach na niemieckie bazy (i Tirpitza).
Napisałeś o wypadzie flotylli niszczycieli przeciwko Okinawie. Odległość w jedną stronę to chyba ponad 1200 mm czyli ponad 48 godzin z prędkością marszową 25w – to naprawdę daleko. Dziwi mnie, że wysłano „gołe” niszczyciele. Ja bym włączył w zespół powiedzmy 2 krążowniki ciężkie i 2 uniwersalne / przeciwlotnicze. Taki zespół mógłby zarówno efektywniej ostrzeliwać wybrzeże, jak i bronić się przed samolotami. Byłby też odporny na próbę przeciwdziałania sił „lekkich” wroga (np. flotylli niszczycieli w krążownikiem lekkim).
H_Babbock
Skuteczność nalotu była rzeczywiście imponująca, ale trzeba wziąć pod uwagę to, że okręty japońskie stały na cumach lub kotwicach, bez możliwości manewru i stosunkowo gęsto stłoczone. Poza tym, 7 trafień na 120 bomb (niecałe 6%) nie jest jakimś nieprawdopodobnym rezultatem.
UsuńZgadzam się, że zespół niszczycieli wzmocniony krążownikami byłby silniejszy, ale też wolniejszy (max 33 w), przez co narażony na ewentualny kontratak krążowników japońskich. Same niszczyciele (37,4 w) mogły nie obawiać się dogonienia przez żaden silniejszy od nich okręt japoński.
JKS