piątek, 25 maja 2018

Komunikat wojenny nr 13/1943 cz.II – wrzesień 1943



Komunikat wojenny nr 13/1943 cz.II – wrzesień 1943

Przebieg działań.
W celu inwazji na Tajwan utworzono dwa duże zespoły desantowe, oznaczone D.4.1 i D.4.2. Formowały się one w portach Belitung, w naszej chińskiej bazie Szantou, oraz w położonej również na terenie Chin polskiej bazie tranzytowo-zaopatrzeniowej Szanjang. Poszczególne części armady desantowej spotkały się na północ od filipińskich wysp Batanes, o czym zajęły pozycję wyjściową na NW od wyspy Yonaguni.
W skład zespołu D.4.1 wchodziły podzespoły desantowe: D.4.1.g, D.4.1.s i D.4.1.d. Każdy z podzespołów składał się z:
- 18 kutrów desantowych,
- 24 małych okrętów desantowych piechoty,
- 12 małych okrętów desantowych czołgów,
- 6 średnich okrętów desantowych,
- 3 transportowców desantowych,
- 6 trałowców desantowych.
Ponadto, w zespole był 1 duży okręt desantowy czołgów. Zespół ten przewoził złożony z trzech brygad korpus piechoty morskiej wraz z korpuśną kompanią czołgów średnich.
Zespół D.4.2 składał się z:
- 56 kutrów desantowych,
- 8 małych okrętów desantowych czołgów,
- 25 średnich okrętów desantowych,
- 18 dużych okrętów desantowych czołgów,
- 10 dużych okrętów desantowych piechoty,
- 4 transportowców desantowych.
Przewoził on jedną dywizję piechoty oraz jedną dywizję pancerną.
Bezpośrednio morskiemu dowódcy całej operacji podlegały:
- okręt dowodzenia Mars (CS-1 1940);
- zespół lotniskowców L.4.2 w składzie: 3 lotniskowców eskortowych (typu Generał Krajeński CVE-1 1935), 2 krążowników plot (typu Skarżysko CLA-8 1940), 8 niszczycieli eskortowych i 8 eskortowców;
- zespół wsparcia artyleryjskiego W.4.1 w składzie: krążownika liniowego (typu Leszek Biały BC-3 1930), eskadry krążowników (1 typu Giżycko CA-14 1937 i 2 typu Tarnopol CL-32 1936), lekkiego krążownika (typu Philipsburg CL-40 1938), 2 kanonierek (typu Harpia GB-11 1922/1943) i 8 niszczycieli;
- zespół transportowców T.4.1 w składzie: 2 transportowców wojska, 2 tankowców towarzyszących, 4 zaopatrzeniowców i 1 statek szpitalny (adaptowany transportowiec wojska typu Giewont TS-8/HS-1 1936/1943).
Łącznie ta cała armada desantowa składała się z:
- 1 okrętu dowodzenia, 3 lotniskowców eskortowych, 1 krążownika liniowego, 1 krążownika ciężkiego, 3 krążowników lekkich, 2 krążowników plot, 2 kanonierek, 8 niszczycieli, 8 niszczycieli eskortowych, 8 eskortowców, 6 trałowców, 28 dużych okrętów desantowych, 31 średnich  okrętów desantowych, 44 małych okrętów desantowych, 74 kutrów desantowych i 16 tankowców oraz transportowców różnego rodzaju. Daje to ogółem liczbę 236 jednostek, a razem z okrętami, osłaniającego desant od północy zespołu U.4.1 – równe 270 okrętów.
Wg doniesień naszego wywiadu, japoński garnizon wyspy to 8.Armia, składająca się z 4 dywizji piechoty i samodzielnego pułku czołgów. Ponadto, na Tajwanie stacjonowała jednostka specjalna marynarki wojennej (piechota morska) w sile ok. 1500-2000 żołnierzy, jednostka bazowa MW (ok. 1000 żołnierzy) oraz personel baz lotniczych (ok. 2500 ludzi).  Ogólną liczbę japońskich żołnierzy na Tajwanie szacuje na 67-68 tys. Znajdowały się tam też złożone głównie z Koreańczyków, praktycznie nieuzbrojone oddziały robocze. Większość sił japońskich była zgromadzona na zachodnim wybrzeżu wyspy, bo tam – dość logicznie – spodziewano się ewentualnego desantu. Na wybrzeżu wschodnim była rozmieszczona jedna dywizja (nie licząc małych oddziałków bazowych), mocno rozczłonkowana i większością sił skupiona w rejonach: Jilan, Hualien i Tajtung. Paradoksalnie, garnizon Tajwanu silniejszy był przed wojną; po jej wybuchu przerzucono część sił na front chiński.
Desant poprzedzony był ponownym bombardowaniem lotniczym wszystkich tajwańskich lotnisk oraz ostrzałem artyleryjskim (zespół W.4.1) strefy lądowania. W trakcie tego ostatniego, doszło do pojedynku z japońską artylerią nadbrzeżną w okolicy portu Jilan. Artyleria ta składała się z 4 dział 140mm/40 wz.1914 oraz 4 8cm/40 wz. 1914. Zanim zniszczone zamilkły, działa te zdołały uzyskać trzy niegroźne trafienia na naszym krążowniku liniowym i jedno na kanonierce.
Strefę lądowania desantu podzielono na trzy odcinki: „g”, „s” i „d” Na każdym odcinku w pierwszym rzucie lądowała brygada piechoty morskiej, wyprzedzana przez swój organiczny batalion rozpoznawczy, stanowiący pierwszą falę desantu. Na końcu rzutu wyładowano korpuśną artylerię i kompanię czołgów. W drugim rzucie lądować miały: dywizja piechoty i dywizja pancerna, które na razie pozostawały jeszcze na morzu, czekając na wystarczające rozszerzenie przyczółka.
Brygada lądująca na odcinku „g” nie napotkała silniejszego oporu i po oczyszczeniu swojego „podwórka” zajęła bez walki pierwszą linię wzgórz na drodze do Tajpej. Brygada wyładowana na odcinku „s” miała trudniejsze zadanie, ponieważ zmierzyć się musiała z Japończykami w sile wzmocnionego batalionu. Wsparta ogniem zespołu W.4.1, odrzuciła wroga na zachód i okrążyła go w centrum Jilan. Brygada z odcinka „d” po zniszczeniu lub rozbiciu odosobnionych japońskich pododdziałów w łącznej sile batalionu, wysunęła się ok. 10 km na zachód, ubezpieczając się jednocześnie od południa.
W dniu „T+1” połączono poszczególne odcinki w jeden ciągły przyczółek o szerokości ok. 35 km i głębokości 8-12 km. Wciąż trwały walki o Jilan. Japończycy próbowali atakować przyczółek nielicznymi ocalałymi samolotami z lotnisk Tajpej, Tajuan i Tajczung. Ponieważ przyczółek stale patroluje ok. 20 myśliwców z lotniskowców eskortowych, nie odnieśli istotnych sukcesów tracąc 13 samolotów, nasze straty ograniczyły się do 3 maszyn. W celu „ostatecznego rozwiązania” kwestii japońskiego lotnictwa na Tajwanie, samoloty z zespołu U.4.1 oraz z baz lądowych, ponownie uderzyły na japońskie lotniska. Zniszczono w powietrzu i na ziemi 36 samolotów wroga, przy stratach własnych tylko 4 aparatów. Szacuje się, że na całej wyspie Japończykom pozostało nie więcej niż 20-30 samolotów bojowych, w tym  znaczna część uszkodzonych lub bez załóg.
W następnych dwu dniach brygada z odcinka „g” posunęła się ok. 12 km w stronę Tajpej, tocząc mało intensywne walki z luźnymi japońskimi grupkami. Udaremniono próbę wyrwania się japońskiej załogi Jilan z okrążenia, zadając nieprzyjacielowi ciężkie straty. Na południu polskie wojska osiągnęły wylot doliny rzeki Lonjong oraz odparły przeprowadzony wzdłuż wybrzeża japoński atak w sile batalionu. Kontratakując przeciwnika, oddziały nasze zajęły mało uszkodzony port Suao. W walkach tych oddziały lądowe wspierały niektóre okręty zespołu wsparcia W.4.1.  W zajętym porcie zdobyto unieruchomiony z braku paliwa japoński stawiacz min. Na odcinku „g” rozpoczęło się wyładowywanie wojsk drugiego rzutu. Chyba dopiero teraz japońskie dowództwo doszło do wniosku, że polski desant w rejonie Jilan nie jest dywersją mającą zamaskować właściwą akcję na wybrzeżu zachodnim i zaczęli przerzucać swoje siły z zachodniego wybrzeża pod Tajpej.
W siódmym dniu operacji, piechota morska z odcinka „g” osiągnęła ostatnie wyższe pasmo wzgórz przed Tajpej. Równolegle do niej, lecz z ok. 2-dniowym opóźnieniem posuwała się dywizja pancerna, a za nią dywizja piechoty. Zlikwidowano broniące się w Jilan i odmawiające kapitulacji wojska japońskie. Aby uniknąć dużych strat własnych, opór zgnieciono głównie za pomocą artylerii i lotnictwa. Zamieniło to centrum Jilan w morze ruin, cóż, wojna, to wojna… Na południu nasi piechurzy morscy całkowicie rozbili szaleńczo atakujące, choć niezbyt liczne japońskie pododdziały. Saperzy doprowadzili niewielki port Suao do pełnej funkcjonalności; ułatwi to wyładunek sprzętu i zaopatrzenia, a także ewakuację rannych i chorych. Przyczółek osiągnął rozmiary: 45 km szerokości i 15-20 km głębokości.
W dwunastym dniu działań, nasze wojska na południowym i środkowym odcinku odpoczywają i uzupełniają straty i zaopatrzenie. Połączone doraźnie w 21.Korpus armijny, polskie dywizja piechoty i dywizja pancerna, wychodząc w obszar na południe od Tajpej, stoczyły bój spotkaniowy z japońską grupą operacyjną składającą się z dywizji piechoty wzmocnionej pułkiem czołgów i pułkiem piechoty z innej dywizji. Składający się w większości z czołgów lekkich oraz nielicznych czołgów średnich, japoński pułk czołgów nie miał szans w starciu z naszą dywizją pancerną. Został całkowicie rozbity, tracąc ok. 80% wozów. Nasze straty ograniczyły się tylko do 5 czołgów, w tym dwu na skutek awarii. Pozbawiona wsparcia pancernego i rozjeżdżana naszymi czołgami, japońska grupa poszła w rozsypkę; mniejsza jej część zamknęła się w Tajpej, a większa wycofała na południowy zachód. Północna brygada piechoty morskiej zajęła tymczasowe pozycje obronne 15 km na południe od Tajpej.
Dzień „T+15” – batalion rozpoznawczy dywizji pancernej zajął prawie nie bronione lotnisko Tajpej. W pierwszej próbie dostarczenia na wyspę posiłków, Japończycy wysłali w nocnej akcji do portu Kilung 4 niszczyciele z tysiącem żołnierzy na pokładach. Niefortunnie, osłaniający desant i krążący na wschód od tego portu nasz zespół U.4.1 znajdował się w tym czasie w skrajnie wschodnim położeniu, na skutek czego japońska akcja została wykryta z opóźnieniem. Podjęta po niewczasie kontrakcja lotnicza doprowadziła do zatopienia tylko jednego japońskiego niszczyciela. Dla zapobieżenia podobnym japońskim akcjom w przyszłości, wydzielono z zespołu 2.Eskadrę krążowników z 23.Dywizjonem niszczycieli i wyznaczono im obszar patrolowania 60 Mm na północ od Kilung. Grupa ta będzie jednocześnie pełnić rolę pływającego posterunku radarowego „wczesnego ostrzegania”


 Aspekty polityczne.
Zawarto z Syjamem zawieszenie broni na warunkach opisanych w Komunikacie nr 12/1943. Podpisanie traktatu pokojowego przewiduje się w terminie ok. 3 miesięcy od zakończenia wojny.
Bilans strat.
Po stronie polskiej:
- zatopionych: 2 lotniskowce, 1 ciężki krążownik, 2 lekkie krążowniki, 1 kanonierka, 1 kanonierka rzeczno-morska, 2 niszczyciele, 1 niszczyciel eskortowy, 5 okrętów podwodnych, 1 podwodny stawiacz min, 1 eskortowiec, 1 patrolowiec, 4 kutry patrolowe, 1 mały okręt desantowy, 1 kuter desantowy, 3 holowniki, 7 statków;
- zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi 738 samolotów;
- zabitych i wziętych do niewoli 13290 osób.
Po stronie chińskiej:
- zatopionych: 1 niszczyciel, 1 torpedowiec, 3 okręty podwodne, 2 ścigacze torpedowe, 21 statków;
- zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi 506 samolotów;
- zabitych i wziętych do niewoli 119900 osób.
Po stronie japońskiej:
- zatopionych: 1 pancernik, 1 krążownik liniowy, 6 lotniskowców, 1 transportowiec wodnosamolotów, 5 ciężkich krążowników, 3 lekkie krążowniki, 10 niszczycieli, 1 torpedowiec, 8 okrętów podwodnych, 3 stawiacze min, 3 trałowce, 1 patrolowiec. 1 dozorowiec, 51 statków;
- zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi 1430 samoloty;
- zabitych i wziętych do niewoli ok. 87880 osób.
Po stronie syjamskiej:
- zatopionych: 2 pancerniki obrony wybrzeża, 1 krążownik lekki, 1 kanonierka, 8 torpedowców, 2 okręty podwodne, 2 patrolowce, 3 trałowce, 1 ścigacz torpedowy, 1 holownik, 14 statków;
- zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi 46 samolotów;
- zabitych i wziętych do niewoli ok. 2690 osób.
Uwaga: w zestawieniu nie ujęto strat polskich jednostek desantowych, bilans ogólny zostanie uzupełniony po całkowitym zakończeniu operacji desantowej.

11 komentarzy:

  1. Moment, coś mi się nie zgadza.
    Pisałeś w: https://jksbattleship.blogspot.com/2016/03/may-okret-desantowy-typu-od-9-1935-4-szt.html, że 4 małe okręty desantowe transportują kompanię 14 czołgów. Czyli każdy z trzech podzespołów D.4.1. może przewieźć 3 kompanie + okręt średni. To daje D.4.1. cały pułk czołgów, a dalej piszesz o kompanii korpuśnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka razy zwracałem uwagę na alternatywność zdolności przewozowych okrętów desantowych. 4 "OD-9" mogą przewieźć kompanię czołgów średnich (14 czołgów + 2 ciężarówki), lub 2 kompanie czołgów lekkich (28 czołgów), lub 28 samochodów terenowych, lub 16 ciężarówek, lub 12 dział lekkich z ciągnikami. To, że "OD-9" może przewozić czołgi nie oznacza, że je przewozić musi. Wszystko jasne?

      JKS

      Usuń
  2. No, nareszcie znalazło się zatrudnienie dla rozbudowywanych od lat sił desantowych. Finalna klęska Japonii w tej kampanii wydaje się przesądzona. Żadne nocne wypady niszczycieli z posiłkami na pokładach nie mogą zmienić ogólnego położenia wojsk japońskich. Przewaga techniczna (tu choćby w wojskach pancernych) daje nam atuty do relatywnie szybkiego zakończenia tej operacji. Myślę, że konieczne będzie jeszcze zniszczenie kilku japońskich pancerników (efektowna byłaby bitwa flot liniowych, ale znacznie bardziej prawdopodobne wydaje się użycie do tego celu lotnictwa pokładowego) i można zasiadać do rozmów o rozejmie, a dalej o traktacie pokojowym.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sytuacja paliwowa Japonii sprawia, że nie można liczyć na częste akcje jej sił pancernych, chyba więc większe szanse na sukcesy w ich niszczeniu będzie miało nasze lotnictwo.

      JKS

      Usuń
    2. No, rozumiem, ale bitwa flot pancernych byłaby bardzo widowiskowa. Może jednak "wykręcisz" jakąś akcję w tym stylu. Na przykład wypad "Yamato" i "Musashi" na zgrupowanie naszych lotniskowców i starcie z ich zespołem osłonowym? :)
      ŁK

      Usuń
    3. Przykro mi, ale nie będę wprowadzał do narracji jakichkolwiek zdarzeń tylko z uwagi na ich "widowiskowość" Jeżeli jednak, zdarzenia takie będą się dobrze wpisywać w ogólną logikę działań, to czemu nie...

      JKS

      Usuń
    4. Myślę, że o logiczne uzasadnienie dla takiej operacji nie będzie trudno. Słowo "widowiskowość" jest tu tylko swoistym skrótem myślowym.
      ŁK

      Usuń
  3. Zdecydowanie na pochwałę zasługuje wybór miejsca desantu. Czyli nie naturalny wybór: płaskie, łatwo dostępne i najbliższe Chinom wybrzeże zachodnie, tylko zaskoczenie wroga wyborem wschodniego wybrzeża. Oczywiście powodowało to, że będziemy musieli przebijać się przez góry, ale lepsze to niż szturm na przygotowane pozycje na plaży na zachodzie.
    Trochę zabrakło mi elementu demonstracji wojennej (w pierwszych dniach u wybrzeży zachodnich, która bu sugerowała Japończykom, że desant „wschodni” nie jest głównym. Ale i tak się udało.

    Użycie dywizji pancernej po naszej stronie dla mnie jest nie zasadne. Takie jednostki powinny służyć przede wszystkim do długich uderzeń w sprzyjającym terenie, a nie do przebijania się przez góry i lasy. Amerykanie w czasie walk na Pacyfiku licznie używali czołgów, ale jedynie w batalionach wsparcia piechoty. Z naszej DPanc większy byłby pożytek w Chinach.

    W porównaniu z bitwami np. o Leyte i Okinawę zaskakuje brak poważnego kontrataku Japońskiego lotnictwa. W tamtych bataliach (pomimo nieporównanie silniejszej osłony myśliwskiej niż u nas) poniesiono duże straty od ataków lotniczych.

    Przebieg walk lądowych dla mnie nie wygląda jak walki z Japończykami. Tutaj po 12 dniach wróg jest niemal w całości rozbity i w zasadzie w żadnym punkcie nie było uporczywych walk. Dla porównania np. na Leyte i na Okinawie dziko zacięte walki toczyły po mniej więcej dwa miesiące. A należy podkreślić, że przewaga USA w tych bitwach nad Japończykami była zdecydowanie większa niż nasza na Tajwanie nad Japończykami.

    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się mile połechtany pochwałą dotyczącą wyboru miejsca ataku, tym bardziej, że z powodu rzadkości tych pochwał, nabierają w moich oczach dodatkowej wartości :).
      Co do "demonstracji wojennych":
      - w ciągu ok. tygodnia przed desantem bombardowano bazy koreańskie, Okinawę i wysepki pomiędzy Tajwanem, a Okinawą;
      - przed atakiem lotniczym na Okinawę zespół U.4.1 "przedefilował w zasięgu widoczności z Tajwanu" (patrz Komunikat nr 13/1943 cz.I), miało to dać wrażenie, że Tajwan nas nie interesuje;
      - również przed desantem, polskie i chińskie lotnictwo atakowało bazy lotnicze Tajwanu zachodniego, a chińskie okręty port na zachodnim wybrzeżu wyspy (Sinczu).
      Wszystko to miało wywołać i chyba wywołało mętlik w głowach japońskich sztabowców - "to w końcu gdzie? Zachodni Tajwan, Okinawa, a może Korea?" Dowodem na to jest brak istotnego japońskiego przeciwdziałania w decydującym czasie.
      Teren pomiędzy Jilan a Tajpej tylko na załączonej mapce wygląda na trudny; w rzeczywistości są to wzgórza o wysokości 200-500 m.n.p.m., przedzielone licznymi obniżeniami. Przez te wzgórza wiodą dwie drogi, z czego jedna o twardej nawierzchni niezłej jakości.
      Ponieważ nasz desant liczebnie był słabszy od japońskiego garnizonu (42:68 tys.), trzeba było użyć "argumentu" jakościowego, którym była właśnie dywizja pancerna. Zgadzam się, że nasycenie desantu czołgami jest w tym momencie rzadko spotykane, ale w dalszej części operacji znacznie się obniży.
      Brak japońskiego kontrataku lotniczego; a skąd mieliby wziąć siły do tego ataku? Bazy lotnicze na samym Tajwanie totalnie sponiewierane (jedna już zdobyta), lotniska na Okinawie, Ishigaki i Miyakojimie ciężko doświadczone, lotniskowce w bazach na wyspach macierzystych. Do tego zaskoczenie rozwojem wypadków. Mimo tego - jak przeczytasz uważnie komunikat, to zauważysz - Japończycy kontratakowali, jednak na miarę swoich skromnych lokalnie możliwości, czyli bezskutecznie.
      Japończycy na Tajwanie walczą jak... Japończycy. Kontratakując na południu stracili ok. 60% użytych sił. Jilan bronili tak zaciekle, że do niewoli dostało się tylko 90 osób z 850-osobowej załogi, głównie ciężko rannych. W bitwie pod Tajpej stracili 80% czołgów i ok. 30% siły żywej. Brak przewlekłych i krwawych walk wynika z technicznej (ogniowej i sprzętowej) przewagi naszych wojsk, a nie z "miękkości" japońskich wojsk. Dodatkowo trzeba wziąć pod uwagę, że w dotychczasowych walkach wzięła udział tylko mniej, więcej połowa japońskiego garnizonu, co lokalnie pozwoliło nam uzyskać również przewagę liczebną. Stwierdzenie "wróg jest niemal w całości rozbity" nie odpowiada faktom; Japończykom na wyspie pozostały jeszcze dwie nienaruszone dywizje oraz spore części dwu innych, nie licząc mniejszych oddziałów, w tym dostarczonej do Kilung odsieczy. Wrażenie mniejszej zaciekłości walk na Tajwanie w porównaniu do Okinawy i Leyte wynika z faktu, że Tajwan stanowi znacznie większy obszar operacyjny, a więc i zagęszczenie wojsk jest na nim dużo mniejsze. Tutaj decydującą rolę odgrywa manewr, a nie frontalne starcia na wyniszczenie.

      JKS

      Usuń
    2. „Demonstracja” - miałem na myśli coś w rodzaju takiej akcji. Już po desancie na wschodzie (6h? następnego dnia?) pojawiają się 2 pancerników z krążownikami u zachodniego wybrzeża. W oddali (ale w zasięgu wzroku) byłaby jakaś grupa jednostek (udających siły desantowe). Okręty „ciężkie” zaczynają zmasowany ostrzał fragmentu wybrzeża. To byłby ważąc czynnik zatrzymujący odwody Japońskie na zachodzie.
      „…Brak japońskiego kontrataku lotniczego; a skąd mieliby wziąć siły do tego ataku?...” Jednak pod Leyte, a nawet pod Okinawą Japończycy „wyskrobali” poważne siły lotnicze i atakując z dalszych baz byli naprawdę groźni.
      H_Babbock

      Usuń
    3. "Demonstracja" - chiński atak na Sinczu był - znacznie skromniejszym, lecz wystarczającym - odpowiednikiem tego co proponujesz; znacznie poważniejszych sił do tej akcji delegować nie mogliśmy i nie chcieliśmy. Tak, czy inaczej, Japończycy przez 4 dni sztywno trzymali swoje główne siły na zachodzie, umożliwiając naszemu 21.Korpusowi swobodne wyjście w stosunkowo dogodną dla czołgów przestrzeń operacyjną na południe od Tajpej.
      Leyte leży wewnątrz Filipin i w zasięgu baz lotniczych z Luzonu, Mindanao, Panay, Negros. Cebu i Bohol; wszystkich ich naraz Amerykanie skutecznie zneutralizować nie mogli. Okinawa z kolei leży w zasięgu lotnictwa z japońskich wysp macierzystych. Tajwan - jak sam niedawno zauważyłeś - jest bardziej izolowany, a najbliższe mu japońskie lotniska (Ishigaki, Miyakojima, Okinawa) były w poprzednich dniach skutecznie atakowane przez nasze lotniskowce. Stąd brak poważnej kontrakcji japońskiej z powietrza.

      JKS

      Usuń