Malowanie okrętów
Odpowiadając na pytanie kolegi JU87 z dnia
03.06.2018 oraz dalsze uwagi kolegów Stonka i Andrzeja, a także spełniając
swoją obietnicę, przedstawiam poniżej przykładowy schemat malowania naszych
okrętów na Pacyfiku. Jako wzorzec został użyty lekki krążownik kolonialny typu Gustavia (CL-26 1933). Okręt ten został
użyty do tego celu nieprzypadkowo; dopiero co dwa krążowniki tego typu zostały
przeniesione z Oceanu Indyjskiego na Pacyfik, a więc sposób ich malowania
powinien być przykładem najnowszych trendów w tej dziedzinie. Opierają się one
na kilku zasadach:
- kolory winny nawiązywać do najczęściej
spotykanej barwy morza w regionie;
- układ rysunku powinien optycznie
zniekształcać sylwetkę okrętu;
- górna część okrętu winna być jaśniejsza od
dolnej, ponieważ obserwowany na średnich dystansach okręt jest niejako
przecięty poziomo przez linię horyzontu, a niebo o każdej porze dnia jest
jaśniejsze niż morze.
Czy udało mi się te zasady zachować – sami
ocenicie.
Rysunek górny przedstawia malowanie na
środkowy Pacyfik i północny Ocean Indyjski, a dolny na południowy i północny
Pacyfik oraz południowy Ocean Indyjski. Jeszcze inne schematy malowania
obowiązują na Atlantyku, Bałtyku i obszarach podbiegunowych; ponieważ obszary
te są oddalone od strefy działań wojennych, zrezygnowałem z ich przedstawiania.
PS. Czy tylko mnie się tak wydaje, czy
rzeczywiście okręty typu Gustavia
mają piękną sylwetkę?
No, ładniutko w tych kolorkach! :)
OdpowiedzUsuńŁK
Na temat sylwetki - dyplomatycznie - się nie wypowiedziałeś... :).
UsuńJKS
Chyba już kiedyś o tym pisałem, że okręty są bardzo ładne, gdy chodzi o sylwetkę. Stanowią przykład dość powszechnie dyskutowanych (w latach 30-tych XX wieku), ale nie urzeczywistnianych (może za wyjątkiem holenderskiego "Trompa") koncepcji bardzo dużego i lekko opancerzonego krążownika-lidera niszczycieli (tu jeszcze z dodatkowym wyposażeniem lotniczym).
UsuńŁK
"Gustavia" rzeczywiście nadawałaby się na lidera flotylli (nie najszybszych) niszczycieli, lecz z inną myślą była budowana. Założenia były takie, że będzie to oszczędnościowa odmiana lekkiego krążownika, przeznaczona do stałej służby w bazach zamorskich - taka duża i szybka kanonierka. Identyczne przeznaczenie mają mniejsze, słabiej uzbrojone i wolniejsze krążowniki typu "Philipsburg"
UsuńZa (wymuszoną ;)) pochwałę sylwetki - dziękuję.
JKS
Nie wiem na ile ten kamuflaż da sobie radę ze szlifowanymi ręcznie szkłami japońskich lornet, dalocelowników czy peryskopów? Ale ten śliczny (optyka linii) CL, jest jeszcze bardziej śliczny. W tych plamkach, wzorkach i kolorkach. Dziękuję. JU87
OdpowiedzUsuńCzapki-niewidki istnieją tylko w bajkach, jednak zaprezentowany kamuflaż na pewno utrudni Japończykom rozpoznanie i celowanie do naszych okrętów.
UsuńDziękować nie ma za co, uzupełniłem tylko swoje wcześniejsze zaniedbanie; to ja powinienem podziękować za zwrócenie na nie uwagi.
JKS
Ja z kolorami to nie bardzo rozróżniam, ale doceniam subtelne zmiany jasności plam kamuflażowych przy przejściu przez zagięte powierzchnie np. nadbudówki.
OdpowiedzUsuńOkręt ma rzeczywiście ładnie, proporcjonalnie skonstruowaną i dziarską sylwetkę przedniej części okrętu. Doceniam też sprytne wkomponowanie hangaru, tak, że nie stanowi „budy” szpecącej wygląd okrętu.
Oceniając całość wyglądu okrętu mam jednak pewien dysonans. Tył każdego okrętu jest jakby zamknięty linią wyznaczoną przez górne części kominów. Tutaj jest to szczególnie podkreślone, bo mamy kapy na kominach, których górne krawędzie ustawione są w jednej, schodzącej w dół linii. I to podkreśliłoby tę dziarskość, dynamiczność sylwetki, gdyby ta linia przedłużona do tyłu szła ponad rufową nadbudówką i kończyła się trafiając w rufę okrętu. A tu niestety jest inaczej i rufowa nadbudówka (zresztą zbyt wielka) tworzy (dla mnie) wrażenie drugiego okrętu przyczepionego w odwrotną stronę.
Dla mnie więc dynamiczny, ładny okręt, ale jednak z pewną niekonsekwencją estetyczną.
H_Babbock
Ciekawa uwaga odnośnie linii kap kominów. Aby jednak spełnić Twój postulat, trzeba by alternatywnie:
Usuń- zwiększyć wysokość kominów o prawie 10 m i zmienić kąt nachylenia ich kap, lub
- zlikwidować nadbudówkę rufową, wieże X i Y oraz skrócić rufę o ok. 25 m.
Przyznasz, że nie jest to praktycznie możliwe.
Jeżeli rufowa część okrętu sprawia "wrażenie drugiego okrętu przyczepionego w odwrotną stronę", może to dodatkowo mylić obserwatorów i artylerzystów wroga ;).
JKS
Oj grubo przesadziłeś. Wysyłam Ci na priva Twój rysunek ze zmodyfikowanymi kominami. Wystarczyło nieznacznie podnieść kominy i zmieni kat kap na kominach. Plus oczywiście zmniejszyć tylnią nadbudówkę. Ale bez żadnego skracania okrętu czy likwidacji uzbrojenia.
UsuńNo i jeszcze warto by zgrać (czego nie zrobiłem) linie łączące maszty, tak aby były równoległe do „linii kap na kominach”.
Nie jestem (niestety) fachowcem od grafiki, ale wydaje mi się, że zasada kompozycji oparta na liniach równoległych (albo promienistych) to podstawa wrażenia wizualnego.
Z tym maskowaniem to uświadomiłem sobie, że jest pewna sprzeczność między „okrętem prawie niewidocznym” a okrętem zniekształconym. Mianowicie dobre zniekształcenie wymaga wręcz krzykliwego odróżnienia części okrętu od reszty, ale wówczas oczywiście okręt nie jest dobrze ukryty (np. wyraźnie widoczne fałszywe, wielkie, białe odkosy dziobowe).
Wydaje mi się, że Twój kamuflaż idzie zdecydowanie w stronę ukrycia, nawet kosztem zniekształcenia
H_Babbock
Dziękuję za Twój trud, jednak moim zdaniem ten "kikut" nadbudówki rufowej wygląda bardzo nieciekawie, a kominy są zbyt wysokie; trzeba by je chyba stabilizować odciągami linowymi, czy w inny sposób. To czy sylwetka się poprawiła jest dyskusyjne, ale na pewno pogorszyła się funkcjonalność.
UsuńOczywiście, przedstawione przeze mnie zasady maskowania częściowo się wykluczają. Starałem się je pogodzić; słusznie jednak zauważyłeś, że większy nacisk położyłem na "niewidoczność"
JKS
Szkoda, że ten zmodyfikowany rysunek nie jest zamieszczony na blogu. Sam jestem ciekawy, czy osiągnięty efekt estetyczny wart był takich modyfikacji sylwetki. Ponadto warto zauważyć, że każdy z nas ma swój własny kanon estetyki, choć zapewne da się wyróżnić pewien zbiór ogólnie pożądanych cech, tworzących ów niedościgły ideał piękna okrętu! :)
UsuńŁK
Kanon piękna typu Wenus (1804) Canovy, z modelką Paulina Bonaparte – Borghese, młodszą siostra Napoleona ;-). Lub z drugiej (obecnej) strony - model typu "siostry ... Godlewskie" ;-). Przepraszam - nie mogłem się powstrzymać. JU87
UsuńDo ŁK, rysunek kolegi H_Babbocka zamieściłem.
UsuńDo JU87, nie wiem czy Kolega chciał zaznaczyć zmienność ideału kobiecego piękna w czasie, czy równoczesne istnienie wielu ideałów, niemniej przytaczając przypadek sióstr G, skutecznie zniechęcił mnie do jedzenia obiadu. Nie wiem, czy do kolacji mi przejdzie.
JKS
@JKS: Dziękuję za uzupełnienie rysunku. Osobiście mam mieszane uczucia. Mój ideał leży zapewne gdzieś pośrodku! :)
Usuń@JU87: Nie da się, tych dywagacji estetycznych, ująć lepiej! :)
ŁK
Powtórzę to, co napisałem dziś o godz. 00:14; "To czy sylwetka się poprawiła jest dyskusyjne, ale na pewno pogorszyła się funkcjonalność." Okręt stracił: zapasowe stanowisko dowodzenia, jeden z dwu dalocelowników plot, jeden z dwu radionamierników, dwa z sześciu reflektorów, dwa z czterech reflektorów sygnałowych i jeden z dwu namierników kompasowych. O ile reflektory można umieścić gdzie indziej (np. na "kikucie" nadbudówki rufowej), a brak namierników "da się przeżyć", to rezygnacja z zapasowego SD i dalocelownika wpływa istotnie na wartość bojową okrętu. Nigdy nie poświęcę tej wartości dla wrażeń estetycznych. Tym bardziej, że estetyka jest kwestią subiektywną i niemierzalną, a wartość bojowa całkiem przeciwnie.
UsuńJKS