wtorek, 31 lipca 2018

Komunikat wojenny nr 19/1944 cz.I – marzec 1944



Komunikat wojenny nr 19/1944 cz.I – marzec 1944

Przebieg działań.
Trwają zażarte walki na froncie chińskim. Wprowadzenie do walk następnych dwu chińskich dywizji piechoty, doprowadziło do odbicia z rąk Japończyków miasta Czyfeng, stanowiącego pivot ich manewru i przerwania komunikacji z siłami posuwającymi się na Czengde. Działania japońskie na kierunku Huludao – Sinhuangdao zostały zatrzymane przez Chińczyków, wspieranych od strony morza przez własne okręty wojenne. Pomiędzy Czyfeng i Czengde doszło do największej w tej wojnie bitwy pancernej. Polski korpus pancerny (42 czołgi ciężkie, 210 średnich, 28 rozpoznawczych, 28 ciężkich i 96 lekkich samochodów pancernych) starł się z japońską grupą pancerną (60 czołgów średnich, 135 lekkich i 45 samochodów pancernych). Stosunek sił oraz wyższość techniczna  polskiej broni pancernej nie dały szans Japończykom na nawiązanie równorzędnej walki; strona japońska utraciła łącznie 201 pancernych wozów bojowych (spora część porzucona na skutek awarii i braku paliwa). Japońskie straty w tej bitwie stanowią ok. 30% całości posiadanych przez to państwo sił pancernych. Straty po stronie polskiej to 33 czołgi i samochody pancerne, w tym 17 na skutek działań wroga.
Wynik powyższej bitwy przesądził o powodzeniu całości japońskiej ofensywy. Pozbawione istotnego wsparcia czołgów i nieustannie atakowane z powietrza japońskie oddziały wycofują się na wschód. Tempo odwrotu przyśpiesza akcja polsko-chińskich sił kawaleryjsko-pancernych z rejonu Silin Gol, grozi ona przeskrzydleniem japońskich wojsk od północy.
Liczba stacjonujących w rejonie walk naszych dywizjonów ciężkich bombowców CZL-98B Drop wzrosła do sześciu. W pierwszej połowie marca 1944 wykonały one 396 samolotolotów, zrzucając na cele w południowej Japonii 908 ton bomb. Na skutek tych nalotów zatopione zostały 1 krążownik lekki, 1 torpedowiec, 2 jednostki pomocnicze i 4 statki, a poważne uszkodzenia odniosły 1 lotniskowiec eskortowy i 2 statki. Zestrzelone lub zniszczone na ziemi zostały 33 samoloty. Trudne do oceny są japońskie straty w infrastrukturze przemysłowej i komunikacyjnej, niemniej muszą być znaczne. Straty własne wyniosły 23 samoloty, co świadczy o rosnącej skuteczności japońskiej obrony plot. W celu uniknięcia – wciąż jeszcze akceptowalnych, lecz jednak bolesnych strat – nasze dowództwo zarządziło przejście na naloty nocne, możliwe dzięki zainstalowanym na Dropach urządzeniach radarowych. Najbliższe tygodnie pokażą, czy ataki tą metodą okażą się skuteczne.
Kontynuowane są polsko-chińskimi siłami lotniczymi ataki na lotniska, porty i przystanie Okinawy i Wysp Sakishima. Straty po stronie japońskiej to 1 minowiec, 1 dozorowiec i 27 samolotów, po stronie polskiej 6, a po chińskiej 9 samolotów.
Intensywnie działają w tym rejonie polskie ścigacze; zatopiły one 1 patrolowiec, 2 ścigacze, 1 barkę desantową i 1 kabotażowiec, przy stracie 2 własnych ścigaczy.
5.Flota sformowała zespół U.5.1 w składzie:
- 2 pancerniki typu Kazimierz Jagiellończyk (BB-8 1938);
- 1 krążownik liniowy typu Bolesław Śmiały (BC-1 1917/1933);
- 4 lotniskowce typu Hetman Czarniecki (CV-6 1940);
- 1 lotniskowiec eskortowy typu Generał Kątski (CVE-6 1943);
- 2 krążowniki lotnicze typu Wilno (CAC-1 1942);
- 1 krążownik ciężki typu Giżycko (CA-14 1937);
- 3 krążowniki lekkie typu Tarnopol (CL-32 1936);
- 3 krążowniki lekkie typu Gustavia (CL-26 1933);
- 3 krążowniki plot typu Skarżysko (CLA-8 1940);
- 7 niszczycieli typu Boreasz (DD-70 1936);
- 6 niszczycieli typu Wulkan (DD-82 1939);
- 4 niszczycieli typu Autan (DD-100 1941);
- 7 niszczycieli typu Samum (DD-54 1932).
Do zespołu tego, w charakterze pływającego zaplecza techniczno-materiałowego,  została przydzielona grupa okrętów Z.5.1 w składzie:
- 1 lotniskowiec warsztatowy typu Zyndram z Maszkowic (CVR-1 1944);
- 3 zbiornikowce typu Karpaty (FT-12 1940);
- 1 zaopatrzeniowiec typu Nowe Pomorze (SV-7 1941);
- 1 holownik oceaniczny typu Słoń (TUG-14 1934).
Grupa ta manewruje w ten sposób, aby utrzymywać się w odległości ok. 350 Mm od wspieranego zespołu. Odległość taka daje możliwość spotkania z okrętami zespołu głównego (np. w celu zatankowania, uzupełnienia amunicji i zaopatrzenia, czy też podania holu) w ciągu jednej doby, a jednocześnie zabezpiecza w praktyce przed atakiem nieprzyjaciela.
Obydwa wyżej wymienione zespoły wyszły z Truk i udały się na północ, omijając od wschodu Mariany. Około 250 Mm na południowy-wschód od Iwo-jimy zespół U.5.1 wydzielił ze swojego składu podzespół U.5.1.1 w składzie:
- 2 krążowniki lotnicze typu Wilno (CAC-1 1942);
- 3 krążowniki lekkie typu Gustavia (CL-26 1933);
- 7 niszczycieli typu Boreasz (DD-70 1936).
Reszta okrętów, nazwana teraz U.5.1.2, kontynuowała marsz na północ.
Zadaniem podzespołu U.5.1.1 był nalot na lotnisko Iwo-jimy, a następnie zbombardowanie go artylerią. Do ataku lotniczego wystartowało 20 wodnosamolotów LWS-34HMTBf(k) Łabądź, uzbrojonych w 3 bomby 250-kilogramowe każdy. Niestety, krótko po starcie formacja Łabędzi została zauważona przez nieprzyjacielski patrolowiec, co umożliwiło Japończykom poderwanie w powietrze myśliwców. Patrolowiec został zatopiony przez wysłane w tym celu krążowniki lekkie, ale próba zaskoczenia wroga spełzła na niczym. Wkrótce doszło do walki powietrznej; w której wzięło udział 15 japońskich myśliwców typu A6M2. Na widok nadlatującego wroga, nasze samoloty pozbyły się bomb i przyjęły szyk do walki powietrznej. Przewaga liczebna była po stronie polskiej, lecz lepsze przystosowanie do walki powietrznej japońskich myśliwców, co najmniej wyrównywało szanse. Prędkości maksymalne były porównywalne: A6M2 533 km/h – LWS-34 538 km/h; uzbrojenie również: A6M2 2 dz. i 2 km – LWS-34 1 dz. i 4 km. Japońskie samoloty miały jednak znacznie wyższą prędkość wznoszenia (15,7 m/s do 9,2 m/s) i lepszą zwrotność. W efekcie bitwa powietrzna zakończyła się taktycznym remisem; Japończycy stracili 7 samolotów, a Polacy 8. Ponieważ jednak nasze siły nie wykonały swojego zadania, gubiąc bomby w morzu, trzeba przyznać sukces stronie japońskiej.
Z uwagi na nieuzyskanie panowania w powietrzu, bombardowanie artyleryjskie wyspy zostało odwołane i zarządzono – po przyjęciu samolotów – dołączenie do sił głównych. Nie obyło się to jednak bez kłopotów. Otóż Japończykom udało się szybko uzbroić i poderwać w powietrze 6 bombowców nurkujących i 7 torpedowych, wysyłając je na poszukiwanie polskiego zespołu. Radary naszych okrętów wykryły nadlatującego wroga na dystansie 80 Mm, co umożliwiło katapultowanie czterech Łabędzi, dołączyły one do dwu już patrolujących. Na szczęście, przyjmowanie powracających z wyprawy maszyn było już na ukończeniu, a japońskie samoloty, po niezbyt udanym poszukiwaniu naszych okrętów, miały już mało paliwa. Nasze samoloty zestrzeliły 5 japońskich maszyn, a 3 padły ofiarą artylerii plot. Nie udało się jednak uniknąć strat; trafiony torpedą został krążownik lotniczy Kowno, a bombą krążownik lekki Kavieng. Uszkodzenia nie zagroziły życiu obydwu okrętów, lecz skłoniły dowódcę podzespołu do powrotu do bazy. Dodatkowo stracono jeden wodnosamolot, który tak się zapamiętał w ataku na japoński samolot torpedowy, że zawadził pływakami o powierzchnię morza i skapotował.
Tymczasem, siły główne, czyli zespół U.5.1.2 wysunęły się na pozycję ok. 350 Mm na południowy-wschód od Tokio i wyrzuciły w powietrze wielką formację samolotów, składającą się z 60 myśliwców, 120 bombowców nurkujących i 70 samolotów torpedowych. Zadaniem tych sił był atak na bazę morską Yokosuka, jedną z dwu największych baz japońskiej MW. Ponieważ polska armada powietrzna została zauważona dopiero przez posterunek obserwacyjny na wschodnim wybrzeżu Półwyspu Bōsō, ok. 70 km od celu, w pierwszej fazie ataku odpierało go tylko kilkanaście japońskich myśliwców. Stopniowo dołączały następne, w sumie w walce wzięło udział 40-45 samolotów wroga. Pierwsza grupa naszych bombowców nurkujących zaatakowała stanowiska artylerii plot, następnie do akcji weszły samoloty torpedowe, kierując swoje „cygara” w stronę znajdujących się w porcie i na redzie statków i okrętów, na koniec bomby zrzuciły pozostałe bombowce nurkujące. Cały nalot trwał niewiele ponad godzinę i przyniósł zaskakująco dobre efekty. Zatopiony został trzema torpedami i pięcioma bombami krążownik liniowy Kirishima. Ofiarami bomb i torped stały się również zatopione: 1 lekki krążownik, 1 minowiec, 3 mniejsze jednostki pomocnicze i 3 statki. Uszkodzone zostały: mały lotniskowiec nieznanego typu, ciężki krążownik, patrolowiec i 2 statki. Trafiony jedną lub dwoma bombami został również znajdujący się w basenie wyposażeniowym pancernik typu Yamato. Duże straty zadano infrastrukturze portowej i stoczniowej; zatopiony został niewielki dok pływający oraz zniszczone wrota wielkiego suchego doku. Ucierpiała także Akademia Morska, liczni jej słuchacze zostali zabici lub ranni. Zniszczono kilkanaście stanowisk artylerii plot. Japońskie straty lotnicze zamknęły się liczbą 36 samolotów. Starty własne to: 8 myśliwców, 7 bombowców nurkujących i 4 torpedowe. Te dwa ostatnie rodzaje maszyn zostały strącone wyłącznie przez naziemną i okrętową artylerię plot; nasza osłona myśliwska nie dopuściła do nich samolotów wroga.
Informacje uzupełniające.
Ponieważ zdaniem naszej Admiralicji, Japończycy nie są już zdolni do groźniejszych akcji ofensywnych na odległych akwenach, rozpoczęto przebazowanie części okrętów stacjonujących dotychczas w mniejszych bazach, oddalonych od głównego teatru działań. W obszarze działania 4.Floty przeniesiono:
- z Tanjung Pandan do Suao 4.Dywizjon kanonierek, 10.Flotyllę niszczycieli i 19.Dywizjon ścigaczy;
- z Tanjung Pandan do Hangczou 12.Flotyllę niszczycieli i 13.Flotyllę okrętów podwodnych;
- z Szantou do Suao 18.Dywizjon kutrów trałowych.
W obszarze działania 5.Floty przeniesiono:
- z Clipperton na Truk 7.Eskadrę krążowników;
- z Samoa na Truk jedną kanonierkę;
- z Rabaulu na Palau 3.Dywizjon kanonierek.
Ponadto, z Philipsburga (2.Flota) przeniesiono do Tanjung Pandan (4.Flota) krążownik liniowy typu Leszek Biały.

2 komentarze:

  1. Pomimo lokalnych problemów (np. atak Japończyków w Chinach) generalnie mamy dożynki ciąg dalszy.

    Bitwa pancerna. Piszesz „…oraz wyższość techniczna polskiej broni pancernej nie dały szans…”. Japońska broń pancerna w 1939 roku była na poziomie porównywalnym z mocarstwami europejskimi. To wyścig broni pancernej w czasie wojny spowodował, że czołgi 1944 niemieckie, ale i alianckie, były nieporównanie mocniejsze niż na początku wojny. Dlatego w (nielicznych) starciach na wyspach Pacyfiku Shermany zmiatała Japońskie czołgi.
    O ile pamiętam, Twoja broń pancerna jest na poziomie „Europa 1944”, więc łatwo wygrywa, pytanie tylko czy jest realistyczne, że w warunkach pokojowych doszło u Ciebie do takiego rozwoju techniki pancernej.
    Druga dygresja to sprawa samej bitwy. Nie znamy jej dokładnego przebiegu, ale optymalna taktyka broni pancernej to, w sytuacji pojawienia się silnej grupy czołgów wroga, wycofać się i doprowadzić do zniszczenia nacierającego przeciwnika własną bronią ppanc, oszczędzając własne czołgi.

    „…akcja polsko-chińskich sił kawaleryjsko-pancernych…” Sowieci stosowali Korpusy pancerno-kwaleryjskie, ale wynikało to z braku własnych oddziałów piechoty zmotoryzowanej. Generalnie doświadczenia przedwojenne i wojenne potwierdzały, że współdziałanie takich sił jest nieefektywne. Chodziło o „własności trakcyjne” – koń dobrze się czuje na miękkiej drodze przemieszczają się z relatywnie małą prędkością. Czołgi przeciwnie – potrzebują dróg twardych, a prędkości marszowe są wyraźnie wyższe.

    Starcie naszych wodnopłatowców z myśliwcami wroga. Mieliśmy dużo szczęścia, że trafiliśmy na, jak widać, niewyszkolonych pilotów. W normalnych warunkach w miarę nowoczesne myśliwce 1-miejscowe nie dałyby żadnych szans wielomiejscowym wodnopłatowcom.

    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Twoja broń pancerna jest na poziomie „Europa 1944”" To co najmniej lekka przesada; ja określiłbym to na poziom "Europa 1942" Nie mamy niczego porównywalnego do Pantery czy Tygrysa. Poza tym, mamy na blogu rok 1944; Japończycy mogli rozwinąć swoją broń pancerną i... zrobili to. Najnowsze czołgi japońskie pochodzą z lat 1943 (typ 2 Ho-I, typ 2 Ka-Mi) i 1944 (typ 2 Ke-To, typ 3 Chi-Nu, typ 4 Ke-Nu), chociaż główną masę nadal stanowią modele z lat 1935 (typ 95 Ha-Go), 1937 (typ 97 Te-Ke), 1938 (typ 97 Chi-Ha), 1940 (typ 97 Shintoto Chi-Ha) i 1941 (typ 1 Chi-He). Faktem jest, że japońska broń pancerna rozwijała się wolniej niż nasza, lecz były ku temu powody. Potencjalnymi przeciwnikami Japonii były Chiny, ewentualnie Rosja i niektóre mocarstwa europejskie. Chiny własnej broni pancernej nie posiadały, a spodziewany teatr walki z Europejczykami jest mało- lub całkiem niedogodny dla czołgów (dżungla, tajga, nędzna sieć drogowa). Stąd czołgi w japońskiej doktrynie nie były zbyt ważnym elementem.
      "czy jest realistyczne, że w warunkach pokojowych doszło u Ciebie do takiego rozwoju techniki pancernej." Swoje wiodące modele czołgów (T-34, KW) Sowieci wdrożyli jeszcze przed poważnym wejściem do wojny; czy to było realistyczne?
      Co do samej bitwy; japońska grupa szybka, po przerwaniu chińskiej obrony wyszła w przestrzeń operacyjną, a najbliższa stała linia obrony aliantów była dopiero organizowana na przedpolach Czengdu. Polski korpus pancerny uderzył na skrzydło będących w ruchu Japończyków prosto z marszu, by to więc prawie klasyczny bój spotkaniowy. W takim przypadku nie ma czasu na organizację rubieży ppanc. Regulaminy walki zakładają, że przed uderzeniem na skrzydło należy zatrzymać, lub co najmniej zlokalizować czoło przeciwnika. Tutaj zatrzymać nie miał kto, a lokalizacji dokonały nasze siły powietrzne.
      W skład tych polsko-chińskich sił kawaleryjsko-pancernych wchodziły jednostki typowo pancerne, kawalerii pancernej i kawalerii tradycyjnej. Polskie brygady kawalerii pancernej są kawalerią tylko z nazwy. Składają się z 4 dywizjonów zmechanizowanych na lekkich transporterach, dywizjonu lekkich czołgów, dywizjonu rozpoznawczego (czołgi pływające, samochody pancerne i motocykliści) oraz brygadowej grupy artylerii samobieżnej. Oczywiście, że z czołgami najlepiej współpracuje piechota zmotoryzowana/zmechanizowana, ale kawaleria (na koniach) robi to i tak lepiej niż zwykła piechota.
      Masz rację, dobrze wyszkoleni japońscy piloci spisaliby się lepiej, jednak o nich coraz trudniej. O ile Japończykom udaje się jeszcze wyrównywać straty w samolotach, to z pilotami jest znacznie gorzej. Pozostało już niewielu pilotów, którzy odebrali gruntowne wyszkolenie w czasie pokoju. Duża część szkolonego w trybie przyśpieszonym narybku potrafi niewiele więcej, niż wystartować i wylądować, a zanim nabierze umiejętności i doświadczenia - ginie. Sytuację pogorszył jeszcze nasz niedawny atak lotniczy na bazę szkoleniową Kanoya. Mam nadzieję, że nie zostanę oskarżony o rasizm, jeśli dodam do japońskich problemów niską kulturę techniczną większości ówczesnego społeczeństwa. Naprawdę trudno nauczyć w krótkim czasie teorii lotu i obsługi skomplikowanej maszynerii, ściągniętego naprędce z ryżowego pola przysłowiowego Suzuki-san. W realnej historii, Japończycy usiłowali pokonać te trudności na różne, czasami dość komiczne sposoby, np. organizując w szkołach naukę klejenia latawców, jako wstępne przygotowanie do zawodu lotnika.

      JKS

      Usuń