sobota, 7 lipca 2018

Wiadomości z floty nr 55/1/1944



Wiadomości z floty nr 55/1/1944

Okręty.
Oddano do służby pancernik Władysław IV, drugi  typu Stefan Batory (BB-10 1943).
Oddano do służby lotniskowiec-katamaran Hetman Koniecpolski, drugi typu Hetman Żółkiewski (CV-8 1941).
Oddano do służby 50 kutrów desantowych typu KD-29 (LC-29 1939).
Oddano do służby 10 małych okrętów desantowych piechoty typu OD-3 (LSS-3 1934).
Oddano do służby 10 małych okrętów desantowych czołgów typu OD-9 (LSS-9 1935).
Oddano do służby 19 średnich okrętów desantowych typu Dąbie (LSM-9 1939).
Oddano do służby 11 dużych okrętów desantowych piechoty typu Wielka Syrta  (LSL-2 1941).
Oddano do służby 3 transportowce desantowe typu Sund (TSL-3 1939).
Oddano do służby 3 trałowce desantowe typu TD-1 (MCL-1 1943).
Rozpoczęto adaptację krążownika minowego Neptun (CM-4 1925) na okręt dowodzenia desantu.
Uzbrojenie.
W końcowym stadium projektowania są następujące elementy uzbrojenia:
- poczwórnie sprzężone, stabilizowane, automatyczne działka 25 mm L70;
- okrętowe wyrzutnie samonaprowadzających się torped pop 356 mm wz.1943;
- zmodernizowane poprzez wprowadzenie stabilizacji podwójnie sprzężone automatyczne działo 57 mm L65 wz.1939.

Inne.
Aktualnie nasza flota desantowa składa się z 372 okrętów (nie licząc łodzi desantowych) o łącznej wyporności 308 371 tn. Jednorazowo może wyrzucić na brzeg do:
- 71 586 żołnierzy;
- 674 czołgów lekkich i rozpoznawczych, 448 czołgów średnich i 320 czołgów ciężkich;
- 824 samochodów terenowych i 514 samochodów ciężarowych;
- 306 dział lekkich z ciągnikami;
- 83 178 t zaopatrzenia.
Zwracam uwagę na użyte wyżej słówko „do” Oznacza ono, że podane sumy należy traktować w dużej mierze alternatywnie. Przykładowo, 30 kutrów desantowych typu KD-7 może przewieźć łącznie albo 2700 żołnierzy, albo 30 czołgów lekkich lub rozpoznawczych, albo 60 samochodów terenowych, albo 30 samochodów ciężarowych, albo 30 dział lekkich, albo 900 t zaopatrzenia.
Lotniskowiec szkolno-bojowy Hetman Tarnowski (CV-1 1927) został definitywnie zaliczony do okrętów szkolnych, w związku z czym zmienił kod na TCV-1 i wszedł w skład Flotylli szkolnej.
Podjęto decyzję o budowie niszczycieli całkiem nowej generacji. Opierając się na doświadczeniach trwającej wojny, przyjęto następujące założenia:
- wyporność 3000-4000 tn;
- prędkość ok. 33 w i zasięg w granicach 8-10 tys. Mm;
- uzbrojenie artyleryjskie 4-6x120, 4x57 i 8-12x25 mm;
- uzbrojenie torpedowe 4-5x610 mm;
- silne uzbrojenie pop składające się z miotaczy bomb i granatów głębinowych oraz wyrzutni samonaprowadzających się torped pop;
- bardzo dobre właściwości morskie.
Na ukończeniu są również prace projektowe nad nowym krążownikiem; wstępnie przyjęte założenia to:
- wyporność 7500-9000 tn;
- prędkość ok. 33 w i zasięg w granicach 10-15 tys. Mm;
- uzbrojenie artyleryjskie 4-6x135,  6x57, 12-16x25 mm;
- uzbrojenia torpedowego brak;
- uzbrojenie pop składające się z miotaczy granatów głębinowych oraz wyrzutni samonaprowadzających się torped pop;
- bardzo dobre właściwości morskie.
Planowane okręty miałyby stanowić eskortę lotniskowców, które – jak się przewiduje – będą stanowić trzon floty w najbliższej przyszłości. Hipotetyczny skład grupy uderzeniowej przyszłości to 1-2 lotniskowców, 1-2 krążowników i 6-9 niszczycieli.

13 komentarzy:

  1. Intensywna rozbudowa sił desantowych wskazuje na planowanie nowych, "pełnowymiarowych" operacji tego typu. Cieszą opracowywane nowe systemy artyleryjskie i sterowane torpedy pop. Poczwórne działka 25 mm z systemem stabilizacji to typowa broń CIWS. Czyżby nasz wywiad zdobył informacje o planowanych przez Japonię samobójczych atakach lotniczych, także przy użyciu pocisków rakietowych Ōka? Nowe niszczyciele i krążowniki wydają się niedozbrojone, jak na realia DWS. Zestawem uzbrojenia przypominają okręty z 2 połowy lat 50-tych. Czy te torpedy 510 mm to jakaś nowa broń, czy zaszła pomyłka?
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
  2. Samonaprowadzające się torpedy pop zostały wprowadzone do uzbrojenia w roku ubiegłym i używane są na razie tylko przez lotnictwo (WSD-34RB Czapla). Teraz konstruuje się dla nich 2- i 3-rurowe wyrzutnie okrętowe.
    O ewentualnych, planowanych przez Japonię lotniczych atakach samobójczych nic na razie nie wiadomo. Nowe działka 25 mm są wprowadzane w odpowiedzi na wyzwania przyszłości; rosnące stale prędkości samolotów obniżają skuteczność dotychczas używanych działek tego kalibru.
    Nowe niszczyciele i krążowniki są rzeczywiście niedozbrojone, jak na realia DWS, ale projektuje się je z myślą o przyszłości, w której wielkie działo i gruby pancerz nie będą odgrywać istotnej roli. Z drugą połową lat 50-tych to lekka przesada; projektowane okręty powinny być użyteczne w latach 1945-50, potem to już rakiety i ogólnie nie moje klimaty.
    Oczywiście chodzi o torpedy 610 mm, za literówkę przepraszam, zaraz ją poprawię.

    JKS

    OdpowiedzUsuń
  3. I jeszcze dwie kwestie dotyczące wymienionych w powyższym poście, starszym okrętom.
    1)Czy będzie osobny post dotyczący adaptacji krążownika "Neptun" ? To dość rzadki u Ciebie przypadek, że decydujesz się na przebudowę okrętu, któremu minęło prawie 20 lat służby, ale takie podejście do tematu akurat bardzo pochwalam! :)
    2) Dlaczego lotniskowiec "Hetman Tarnowski" nie pełni już funkcji okrętu bojowego? Realnie floty amerykańska i brytyjska używały (do końca lub prawie do końca DWS) nawet starszych okrętów ("Saratoga" i "Furious") w charakterze jednostek bojowych.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad 1. Będzie.
      Ad 2. Po pierwsze dlatego, że jego wartość bojowa jest już niewielka, po drugie dlatego, że nie jest to konieczne i wolę mieć wartościowy okręt szkolny, niż jeszcze jeden słaby lotniskowiec.

      JKS

      Usuń
  4. 1. Jak rozumiem wchodzi do służby cała armada okrętów desantowych. To znaczy, że decyzja o jej budowie musiała być podjęta na początku 1943r?, a może, zważywszy czas konieczny na gromadzenie materiałów itp., nawet wcześniej? Czy możesz umieścić (po której bitwie) zapadły takie decyzje?
    2. Jestem zaskoczony brakiem informacji o seryjnej produkcji jakiegoś standardowego typu lotniskowców (jak w USA Essex, czy Brytyjski Colossus).
    3. Poczwórne zestawy 25mm. Ciekawe, bo ja rozumiałem, że amerykańskie doświadczenia wojenne prowadziły do wniosku, że nie tylko km, wkm, ale też działko 20mm jest za słabe, żeby skutecznie powstrzymywać wrogie samoloty. Stąd u nich jak rozumiem wprowadzenie dział automatycznych 76mm. U Ciebie jakby kierunek odwrotny – działka kalibru 25mm.
    4. Okrętowe wyrzutnie torped 356mm wymagają jednak istotnej zmiany samych torped. W wersji lotniczej, po wejściu w wodę torpeda zaczyna spiralnie schodzić w dół szukając źródła dźwięku (śrub okrętowych). W wersji okrętowej, musi być dodatkowa wprowadzona poważna zmiana systemy naprowadzania, tak, żeby umiał on ignorować śruby okrętu, z którego został wystrzelony. Nawet więcej, ponieważ okręty płyną w zespole, to torpeda musi odróżniać „swój-obcy” po dźwięku śrub. To jest bardzo złożone i trudne dodatkowe wymagania.
    5. Planowanie nowych okrętów. Wydaje mi się, że dokonywano tego po wojnie (a nie w trakcie), nie tylko, żeby zebrać więcej doświadczeń, ale też żeby móc skonfrontować je z wynalazkami, projektami oraz doświadczeniami strony pokonanej.
    6. Projektowane niszczyciele maja mieć 12-16 działek plot. Po raz pierwszy Twój projekt odstaje istotnie w dół od współczesnych mu niszczycieli USA (23- 26 działek plot). Nie rozumiem też małej prędkości – tylko 33w.
    7. Oryginalny pomysł „małego” krążownika. Tym nie mniej wydaje mi się on niedozbrojony. Jeśli np. porównać dwa takie Twoje krążowniki z jednym typu „późny” Cleveland to:
    a. Wyporność 15-18tys t do 11,5tys t;
    b. Nic do 12x152
    c. 8-12x135 do 12x127
    d. 52 działka plot do około 56 działek plot.
    Twoje okręty uzbrojeniem raczej odpowiadają niszczycielom typy Gearing. Ale wówczas powinny mieć znacznie mniejszą wyporność i wyrzutnie torped. Jeśli miały by być jednak „krążownikami eskortowymi” to uzbrojenie powinno być znacznie mocniejsze.
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolę sobie zauważyć, że te quady 25 mm to jednak działka stabilizowane. Ich jakość, w stosunku do 20 mm Oerlikonów, jest jednak nieporównywalna. Osobiście jednak wolałbym, zgodnie z doświadczeniami US Navy, poczwórne armaty 40 mm z szybkostrzelnością teoretyczną podniesioną do 160 s/m z każdej lufy. Z pozostałymi uwagami Kolegi zgadzam się bez zastrzeżeń.
      ŁK

      Usuń
    2. Do H_Babbocka na komentarz z 8 lipca 2018 19:40.
      Ad 1. W latach 1942-1945 (38 m-cy) Amerykanie zbudowali 1098 małych, 549 średnich i 1152 dużych okrętów desantowych; daje to łącznie 2799 jednostek, czyli średnio miesięcznie ok. 74. My w ciągu ostatnich 3 miesięcy zbudowaliśmy 50 okrętów tych klas, czyli średnio miesięcznie ok. 17. Nazwanie tych kilkudziesięciu jednostek "całą armadą" traktuję jako żart. Poza tym:
      - stocznie pracują w reżimie wojennym na 2-3 zmiany;
      - omawiane jednostki powstają na bazie gotowych i sprawdzonych projektów, posiadają nieskomplikowaną konstrukcję, mogą więc być budowane nawet w stoczniach niewielkich i/lub cywilnych;
      - czas budowy wynosi dla okrętu dużego 3 m-ce, średniego 2 m-ce, a małego 1 m-c.
      Biorąc pod uwagę powyższe, wystarczyło podjąć decyzję o ich budowie 3 miesiące temu, choćby tylko praewidując straty pod Tajwanem. Trochę poważniej wygląda sytuacja z transportowcami desantowymi, których czas budowy wynosi 7-8 m-cy. Tutaj decyzja zapadła po walkach o Palau, czyli w maju 1943 roku. Nie wspominam tu o kutrach desantowych, które są budowane w czasie 2 tygodni, a więc prawie "na poczekaniu"
      Ad 2. Jesteśmy usatysfakcjonowani liczebnością oraz siłą naszej floty lotniskowców i budowy dalszych (za wyjątkiem warsztatowych) nie przewidujemy.
      Ad 3. W odpowiedzi wyręczył mnie kolega ŁK, za co Mu niniejszym dziękuję.
      Ad 4. Oczywiście wersja okrętowa torpedy pop będzie wymagała częściowej zmiany systemu kierowania. Polegać to będzie na tym, że detektor akustyczny aktywowany będzie 60 sek po wystrzeleniu torpedy, co pozwoli atakującemu okrętowi na oddalenie się na bezpieczną odległość, poza zasięg detektora. Oczywiście, ewentualne pozostałe okręty zespołu również muszą zachować odpowiednią odległość.
      Ad 5. No cóż, nasza Admiralicja dała się już chyba poznać z tego, że myśli co najmniej jeden krok naprzód. Sądzę, że dotychczas zebrane doświadczenia są wystarczające do wyobrażenia sobie, jak wyglądać będą wojny na morzu za lat kilka, a doświadczenia strony pokonanej tylko to potwierdzą (żałosna bezsilność okrętów pancernych w obliczu przewagi powietrznej i technicznej wroga).
      Ad 6 i 7. Okręty te są planowane z myślą o przełomie lat 40-tych i 50-tych, i chyba dość dobrze wpisują się realne trendy budownictwa okrętowego w tym okresie. To już będą inne czasy; znikać będą z mórz i oceanów pancerne okręty artyleryjskie, samoloty staną się mniej liczne, lecz silniej uzbrojone, największą rolę w obronie plot będzie odgrywać lotnictwo własne, a głównym zadaniem jednostek eskortowych będzie obrona pop. Dodatkowo do uzbrojenia wchodzić będzie broń rakietowa, sprowadzając artylerię okrętową tak w ataku, jak i w obronie, do roli pomocniczej.

      JKS

      Usuń
    3. Ad 1. Ok. przyjmuję, że my mamy skromne siły desantowe. Tylko pytanie jak możemy sobie poradzić z Japonią, z tak małymi siłami?
      Ad 2. Dla mnie to dziwne tocząc wojnę w ogóle nie próbować zwiększać (poza normalne pokojowe plany) sił głównych, czyli tutaj lotniskowców.
      Ad 4 (nie po kolei). Pomysł, że wystarczy 60s zwłoki na ucieczkę naszych okrętów, a potem „niech się dzieje wola nieba” wydaje mi się słaby. 60 sekund zwłoki to dla szybko płynącego okrętu (30w) tylko 900m oddalenia się. Pytanie czy wówczas okręt podwodny znajdzie się bliżej manewrującej torpedy, niż nasz okręt nosiciel? Zresztą nasz okręt płynąc 30w będzie czynił gigantyczny hałas, nieporównywalny ze szmerem okrętu podwodnego. Wydłużanie tego czasu z kolei prowadzi do tego, że torpeda zużywa czas (energię) na bezsensowne czekanie. Może każdy z naszych okrętów wyposażony jest w jakiś emiter dźwięku o ustalonej z góry częstotliwości, a głowica torpedy ma zaprogramowane ignorowanie pewnego przedziału częstotliwości? – Choć sam nie wiem czy by to zadziałało.
      Ad 3, 5-7. Ja odczytuje doświadczenia końca wojny tak
      Artyleria lekka plot - okazało się, że pojedynczy pocisk 20mm nie „zatrzymuje” tłokowego samolotu o konstrukcji do prędkości rzędu powiedzmy 600km/h. Dlatego Amerykanie dążyli do wprowadzenia dział większych, o dużym zasięgu, które są w stanie pojedynczym trafieniem definitywnie wyeliminować taki samolot. Stabilizowane działko 25mm dawało większa celność, ale nadal nie spełniałoby kryterium „zatrzymania”. Dopiero w erze odrzutowców okazało się, że samolot (a potem pocisk latający) są bardzo szybkie, ale też niezwykle delikatne i rozpadają się po pojedynczym trafieniu (nawet małego kalibru). Dlatego stopniowo do łask zaczęły wracać zestawy małokalibrowe.
      Artyleria „główna” – słusznie piszesz, że degradacja uzbrojenia artyleryjskiego (np. niszczyciele z uzbrojeniem 2x127mm – typ Mitscher zamówiony w 1949r) były skutkiem pojawienia się rakiet, jako głównej broni morskiej. Tylko tyle, że u Ciebie jeszcze w ogóle nie słychać o bombach kierowanych, nie mówiąc o rakietach kierowanych. Dlatego Twoje projekty nowych okrętów „słabo artyleryjskich” są dla mnie nieosadzone w doświadczeniach bieżących działań.

      Na koniec dygresja. Dla mnie najbardziej osłabia realność historii alternatywnej pojawienie się tez typu „bo my mamy nadzwyczajne….”. A tak niestety odczytuje Twój wpis: „No cóż, nasza Admiralicja dała się już chyba poznać z tego, że myśli co najmniej jeden krok naprzód.”

      H_Babbock

      Usuń
    4. Ad 1. Odpowiadając na Twój komentarz nie chciałem użalać się nad słabością polskich sił amfibijnych lecz pokazać, że budowa kilkudziesięciu jednostek desantowych nie wymaga ani długiego czasu, ani poważniejszych przygotowań.
      Nasza flota desantowa nie jest aż tak skromna; prawie 400 jednostek (nie licząc motorowych łodzi desantowych i jednostek chińskich) to spory potencjał. Spory i dostosowany do potrzeb, nie zamierzamy bowiem prowadzić wielkich operacji amfibijnych w stylu "Husky" czy "Overlord"
      Ad 2. Aktualna przewaga naszej floty lotniskowców nad japońską jest tak duża, że nie widzę potrzeby jej dalszego zwiększania; byłby to już klasyczny "overkill" na zasadzie "możemy zniszczyć każdy japoński lotniskowiec tylko 3-krotnie, postarajmy się, aby to było 6-krotnie", tylko po co - raz nie wystarczy? Poza tym, co zrobić po wojnie z tak rozbudowaną, a niepotrzebną już siłą?
      Ad 4. Przyjąłem prędkość okrętu strzelającego torpedę na 20 w, daje to w ciągu minuty 600 m oddalenia. Detektor akustyczny ma zasięg 400 m, a więc to wystarczy.
      Ad 3 i 5-7. Pojedyncze trafienie pociskiem 25 mm może okazać się niewystarczające, ale strumień pocisków ze sprzężonego poczwórnie stanowiska, już tak. Poza tym, nowe działka mają dłuższe lufy, a więc prędkość początkowa i tym samym celność jest większa. Proszę, nie porównuj kalibrów 20 i 25 mm; to tylko 5 mm różnicy, ale prawie dwukrotna różnica masy, a tym samym energii kinetycznej.
      Dlaczegóż to samoloty odrzutowe miałyby być delikatniejsze od śmigłowych? Małokalibrowe działka plot zaczęły "wracać do łask" nie dlatego, że samoloty stały się delikatniejsze, ale dlatego, że ilość rakiet plot na okręcie jest ograniczona, "gęstość" ich ognia znikoma, a atakujące samoloty posiadają systemy "mylące" rakiety, lecz nie pociski konwencjonalne. Był czas, że okręty w ogóle pozbawiano artylerii lufowej, z powodu często występującej magicznej wiary w doskonałość nowej broni (tu rakiet), szybko jednak się opamiętano i działa powróciły "do łask"
      Chociaż w zakresie czasowym mojego bloga rakiety się nie pojawią, to nie mogę ignorować faktu, że później jednak będą używane. Można powiedzieć, że te nowe okręty buduję nie dla siebie, lecz dla ewentualnego - choćby tylko wyimaginowanego - kontynuatora mojego bloga.
      Ostatniego akapitu nie komentuję - dość już na ten temat zostało wcześniej powiedziane.

      JKS

      Usuń
    5. Ad 2. Piszesz o aktualnej przewadze naszych lotniskowców. A ja pisałem o decyzjach z początku wojny, gdy należało wdrożyć program „wojennych uzupełnień”. Spodziewałem się, że na pochylniach jest kilka lotniskowców w budowie. Oczywiście w obecnej sytuacji zamówienia powinny być zredukowane albo anulowane, ale to już inna sprawa.
      Ad 4. Wydaje mi się, że detektor nie ma zasięgu, tylko poziom szumów, na które reaguje. Wówczas „zasięg pop 400m” interpretowałbym, że szum pojedynczej śruby okręty płynącego z prędkością kilku węzłów wykrywa do 400m. A większe szumy (np. 2 śrub okrętu płynącego z 20w) wykrywa odpowiednio dalej. W ogóle koncepcja, że jeden z okrętów eskorty zespołu wypuszcza torpedę samonaprowadzającą, nad którą już nie ma kontroli, i każdy, kto się nawinie może być ofiarą jest dla mnie słaba. Może bloker zapalnika, który włącza się, gdy torpeda wynurzy się powyżej powiedzmy „-15m”? To by powinno chronić wszystkie jednostki nawodne przed trafieniem.
      Ad 3 i 5-7. 25mm to więcej niż 20mm. Ale Amerykanie mieli podobno pod koniec wojny wątpliwości czy nawet 40mm jest wystarczające.
      Wydaje mi się, że samoloty odrzutowe, latające z dużymi prędkościami mają dużo bardziej „wyżyłowaną” i obciążoną konstrukcje niż samoloty tłokowe. W rezultacie nawet niewielkie trafienie powoduje rozerwanie kadłuba, czy skrzydła i destrukcję samolotu. Dowodem na to jest, że część współczesnych działek lotniczych (i plot) oraz rakiet przeciwsamolotowych ma głowice lite, działające wyłącznie energią kinetyczną. Według opisów ma to całkowicie wystarczać dla zniszczenia celu.
      H_Babbock

      Usuń
    6. Różnie bywa z podatnością na trafienia. Owszem, dzisiaj używa się głównie małokalibrowych działek przeciwlotniczych, ale to głównie dlatego że obronę daleką przejęły rakiety. Dzisiejsze samoloty są większe niż w epoce tłokowej, więc trafienie takim samym pociskiem niszczy proporcjonalnie mniejszą część samolotu. Czy trafiony samolot zostanie zniszczony zależy od wielu czynników. Nie jestem aerodynamikiem, ale myślę, że kluczowe znaczenie ma prędkość. Dziś większość zestrzeleń samolotów odrzutowych ma miejsce przy prędkości > 800 km/h (a bywa znacznie ponad 1000). Przy takiej prędkości siła powietrza, działająca na uszkodzone, stawiające gargantuiczny opór elementy, rozrywa samolot, jeśli ten sam samolot zostałby trafiony takim samym pociskiem przy prędkości poniżej 500 km/h, jego szanse byłyby znacznie większe.
      Ogólnie z odpornością odrzutowców nie jest tak źle. W wojnie o Falklandy Harrier z przestrzelonym statecznikiem nie miał problemów z powrotem do bazy, parę lat później F-15 na jednym skrzydle miał problemy, ale dał radę.

      Usuń
    7. Do H_Babbocka na komentarz z 10 lipca 2018 00:01.
      Ad 2. Przerwaliśmy już budowę lotniskowca-katamarana (jak zapewne pamiętasz, przebudowanego na dwa transportowce wojska), budowa innych była tak mało zaawansowana, że o tym nawet nie wspominałem.
      Ad 4. Oczywiście, 400 m to nominalny zasięg wykrywania, rzeczywisty jest zależny od kilku czynników. Rozwijając Twoją myśl, można by wprowadzić ograniczenie w zakresie położenia źródła sygnału; np. zapalnik nie reagowałby na sygnały z własnej górnej półsfery czyli te, których źródło znajdowałoby się powyżej niego.
      W moim zamierzeniu, omawiana torpeda miałaby być pierwowzorem np. amerykańskiej torpedy pop Mk 46. Nie znalazłem dla tej broni opisu systemu zabezpieczającego przed "przyjacielskim trafieniem" Jeżeli okazałoby się, że wymaga on technologii niedostępnej w połowie lat 40-tych, wycofam się z wprowadzenia torped na okręty. Zwracam uwagę na termin "niedostępna", oznacza on technologię rzeczywiście niedostępną, a nie tylko niestosowaną.
      Ad 3 i 5-7. Trudno mi uwierzyć w słabość konstrukcji współczesnych samolotów. Przy lotach z prędkościami okołodźwiękowymi występują duże przeciążenia, wymagające jednak solidnej budowy płatowca.

      JKS

      Usuń
    8. Kolega Stonk poruszył kwestię prędkości celu, ja dodałbym do tego jeszcze jeden aspekt, czyli sumowanie prędkości. Zakładając, że samolot leci kursem prosto na okręt, w momencie trafienia nastąpiłoby zsumowanie prędkości pocisku i celu. Przy stałych: masie i prędkości pocisku oraz masie celu, energia uderzenia byłaby tym większa, im większa byłaby prędkość celu. Różnica pomiędzy prędkością samolotu śmigłowego (np. 500 km/h) i odrzutowego (np. 900 km/h) nie jest tak wielka, lecz podniesiona do kwadratu robi różnicę.

      JKS

      Usuń