sobota, 29 września 2018

Komunikat wojenny nr 24/1944 cz.II – sierpień 1944



Komunikat wojenny nr 24/1944 cz.II – sierpień 1944

Przebieg działań.
Ruszyła wielka ofensywa na froncie chińskim! Do ataku, na całej praktycznie linii frontu, przeszło 5 chińskich armii, liczących łącznie ok. 1 400 tys. żołnierzy. W odwodzie pozostają: chińska armia pancerna (4 DPanc, 2 DZmot i 3 DP), polski korpus piechoty (3 DP, 1 BP), polski korpus pancerny (2 DPanc, 1 DZmot) i polski korpus pancerno-kawaleryjski (2 BKPanc, 2 BK, 1 bp). Wśród polskich wojsk znajdują się jednostki kolonialne: DP, BP, BK i bp. Na prawym, stykającym się z morzem skrzydle frontu, wsparcie oddziałów lądowych zapewnia chińska marynarka, używając do tego celu krążownika ciężkiego, 2 lekkich, 4 niszczycieli i kilkunastu lżejszych jednostek. W pierwszych dniach ofensywy, przełamane zostały japońskie linie obronne na głębokość od kilku do kilkunastu (ok. 30 na północy) km. Po pogłębieniu wyłomów, planuje się wprowadzić do walki odwody, celem wykorzystania powodzenia sił głównych. Dla zapobieżenia całkowitemu załamaniu się frontu, Japończycy rozpoczęli przerzucanie w rejon walk wojsk z Mandżurii oraz Korei (łącznie 3 DP, 1 DK i 1 ppanc). Niebawem kierunki tych przerzutów mogą ulec zmianie, bo u zachodnich wybrzeży Korei pojawiła się nowa, potężna siła – to polsko-chińska armada desantowa.
Śmiało można powiedzieć, że tak wielkich sił amfibijnych świat jeszcze nie widział. Do bezpośrednich działań desantowych zgromadzono w dwu zespołach łącznie (w nawiasach liczba okrętów polskich):
- 63(44) duże okręty desantowe,
- 79(54) średnich okrętów desantowych,
- 122(84) małe okręty desantowe,
- 294(204) kutry desantowe,
- 48(30) trałowców,
- 18(18) kanonierek desantowych,
- 21(12) transportowców desantowych,
- 2(2) okręty dowodzenia.
Razem 647(448) jednostek. Armada ta ma – tylko w dwu pierwszych rzutach – przewieźć i wyładować na brzeg łącznie (w nawiasach liczba jednostek polskich): 8(6) brygad piechoty morskiej, 5(1) dywizji piechoty, 1(1) dywizję i 1(0) brygadę pancerną. Do wyładowania w trzecim rzucie wstępnie przewidziano: 3(2) brygady górskie oraz liczne oddziały inżynieryjno-saperskie i tyłowe. Ponadto planowane jest zrzucenie w dniu „D” 2(1) brygad powietrzno-desantowych.
Zaopatrzenie, uzupełnienia i pomoc techniczną zapewnia tej flocie mieszany polsko-chiński zespół transportowy w składzie: 4(4) tankowców, 8(5) zaopatrzeniowców, 6(4) transportowców wojska, 2(2) okrętów szpitalnych, 4(1) holowników i 8(0) frachtowców „cywilnych”
Zadanie bezpośredniej osłony i wsparcia powietrznego tych sił zapewnić ma bazujące na terytorium Chin lotnictwo w łącznym składzie 5 dywizjonów myśliwskich, 3 dywizjonów lekkich, 2 średnich i 1 ciężkich bombowców.
Bliska osłona i wsparcie od strony morza została powierzona dwóm zespołom okrętów:
Południowy (polski) w składzie:
- pancernik typu Władysław Łokietek (BB-4 1923/1939),
- 2 pancerniki typu Władysław Jagiełło (BB-6 1932),
- 2 krążowniki ciężkie typu Warszawa (CA-10 1925),
- 4 krążowniki lekkie typu Kołobrzeg (CL-18 1924),
- 4 krążowniki plot typu Skarżysko (CLA-8 1940),
- 2 kanonierki typu Harpia (GB-11 1922/1943),
- 8 niszczycieli typu Samum (DD-54 1932),
- 8 niszczycieli typu Boreasz (DD-70 1936),
- 7 niszczycieli eskortowych typu Kujawy (DE-17 1937);
Północny (chiński) w składzie:
- krążownik liniowy,
- 2 krążowniki lekkie,
- 2 kanonierki,
- 4 niszczyciele,
- 2 niszczyciele eskortowe,
- 2 torpedowce,
- 2 eskortowce.
Daleką osłonę morską i powietrzną operacji zapewnia, krążący pomiędzy Szanghajem a wyspą Czedżu polski zespół w składzie:
- 2 pancerniki typu Stefan Batory (BB-10 1943),
- 2 krążowniki liniowe typu Bolesław Śmiały (BC-1 1917/1933),
- 2 lotniskowce typu Hetman Żółkiewski (CV-8 1941),
- lotniskowiec typu Hetman Kamieniecki (CV-2 1930),
- lotniskowiec typu Hetman Chodkiewicz (CV-4 1934),
- 3 lotniskowce eskortowe typu Generał Kątski (CVE-6 1943),
- lotniskowiec warsztatowy typu Zyndram z Maszkowic (CVR-1 1944),
- 2 krążowniki ciężkie typu Giżycko (CA-14 1937),
- 4 krążowniki lekkie typu Tarnopol (CL-32 1936),
- 7 niszczycieli typu Burza (DD-108 1942),
- 8 niszczycieli typu Autan (DD-100 1941).
Zespół ten posiada na pokładach 540 samolotów (nie licząc wodnosamolotów pokładowych ciężkich jednostek), w tym 271 myśliwców.
Dodatkowo, poprzedzającej operację desantową nocy, dwa krążowniki minowe typu Okeanos (CM-5 1936) postawiły u zachodniego wejścia do cieśniny Czedżu 560 min na różnych głębokościach, co praktycznie wykluczyło na pewien okres możliwość przedarcia się tamtędy tak nawodnych, jak i podwodnych okrętów wroga. Ustawiono również na południe od Czedżu kordon składający się z sześciu OP, mający za zadanie nie dopuścić także tą drogą okrętów npla w rejon desantu.
Ogółem w planowanej operacji desantowej bezpośrednio, lub pośrednio biorą udział 772(553) jednostki morskie, ok. 900 samolotów i ok. 190 tys. żołnierzy, nie licząc personelu morskiego i lotniczego.
Sam desant poprzedziło 2-dniowe bombardowanie z morza i powietrza miejsc lądowania pierwszego rzutu, artylerii nadbrzeżnej, baz morskich i lotniczych oraz węzłów komunikacyjnych. Zrzucono łącznie 767 t bomb oraz wystrzelono 240 pocisków 406 mm,  600 356 mm, 240 283 mm, 480 203 mm, 1760 152 mm, 2380 135 mm, 2820 120 mm i 2640 105 mm. Zatopiono 1 krążownik lekki, 1 torpedowiec, 1 OP, 2 dozorowce, 1 ścigacz, 1 stawiacz min, 1 trałowiec i 3 statki; zniszczono na ziemi i w powietrzu 56 samolotów. Straty własne wyniosły 9 samolotów. 
Poniżej uproszczona mapka sytuacyjna opisywanych działań.


 Starcia sił lekkich z udziałem polskich i chińskich jednostek przyniosły następujące straty:
- po stronie japońskiej 1 minowiec, 2 dozorowce, 3 ścigacze, 1 kabotażowiec i 1 statek rybacki,
- po stronie polskiej 1 ścigacz,
- po stronie chińskiej 1 ścigacz.
Kontynuowano ofensywę lotniczą na macierzyste wyspy Japonii. Wykonano 704 samolotoloty, zrzucając łącznie 2464 t bomb. Zatopiono 1 lotniskowiec typu Unryu (tuż po zaliczeniu prób odbiorczych; nie zdążył nawet odbyć dziewiczego rejsu bojowego, biedaczek!), 1 krążownik lekki, 1 patrolowiec, 1 holownik i 3 statki; zniszczono w powietrzu i na ziemi 33 samoloty. Straty własne zamknęły się liczbą 18 maszyn własnych. Ataki na centra przemysłowe (Jokohama, Osaka, Kobe, Hiroszima) przyniosły skutki uboczne w postaci spalenia kilku dzielnic mieszkaniowych z licznymi ofiarami wśród ludności cywilnej (w sumie ok. 15 tys.).
Wojna podwodna przyniosła w bieżącym miesiącu następujące wyniki (bez uwzględnionych gdzie indziej):
- zatopionych statków japońskich 5,
- zatopionych japońskich OP 3,
- zatopionych polskich statków 1,
- zatopionych chińskich statków 1.
Aspekty polityczne.
Odbyło się precedensowe w swej formie, wspólne posiedzenie Rady Ministrów, Rady Byłych Premierów i szefów sztabów armii i marynarki, z osobistym udziałem Cesarza. Po burzliwej dyskusji, w czasie której premier, minister i szef sztabu armii oraz szef sztabu marynarki, z niezbyt silnym poparciem dwu innych członków rządu nalegali na dalsze prowadzenie wojny, wszyscy członkowie Rady Byłych Premierów zażądali ustąpienia rządu. W podsumowującej dyskusję krótkiej i wyważonej wypowiedzi, Cesarz podziękował obecnemu rządowi za dotychczasową pracę, stwierdzając jednocześnie, że nowa sytuacja wymaga nowej polityki, a więc i nowych ludzi. Po opuszczeniu przez Cesarza sali obrad, wstępnie przedyskutowano skład nowego rządu. Niechętnie, ale jednak przyjęto do wiadomości, że ministrowie armii i marynarki muszą pozostać na swoich stanowiskach, aby uniknąć – niechybnego rzekomo – buntu w siłach zbrojnych na skutek ich ewentualnego odwołania. Powołanie i zaprzysiężenie nowego rządu przewidziano na najbliższe tygodnie.
Bilans strat.
Po stronie polskiej:
- zatopionych: 1 pancernik, 2 lotniskowce, 1 ciężki krążownik, 3 lekkie krążowniki, 1 krążownik plot, 1 kanonierka, 1 kanonierka rzeczno-morska, 8 niszczycieli, 2 niszczyciele eskortowe, 8 okrętów podwodnych, 1 podwodny stawiacz min, 2 eskortowce, 1 patrolowiec, 5 kutrów patrolowych, 4 ścigacze torpedowe, 3 ścigacze artyleryjskie, 1 duży okręt desantowy, 5 średnich okrętów desantowych, 11 małych okrętów desantowych, 26 kutrów desantowych, 3 trałowce desantowe, 3 holowniki, 16 statków;
- zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi 1554 samoloty;
- zabitych i wziętych do niewoli 31260 osób.
Po stronie chińskiej:
- zatopionych: 1 lekki krążownik, 2 niszczyciele, 3 torpedowce, 10 okrętów podwodnych, 1 patrolowiec, 2 ścigacze artyleryjskie, 7 ścigaczy torpedowych, 1 duży okręt desantowy, 4 średnie okręty desantowe, 4 małe okręty desantowe, 10 kutrów desantowych, 47 statków;
- zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi 818 samolotów;
- zabitych i wziętych do niewoli 319200 osób.
Po stronie japońskiej:
- zatopionych: 7 pancerników, 3 krążowniki liniowe, 15 lotniskowców, 2 transportowce wodnosamolotów, 9 ciężkich krążowników, 13 lekkich krążowników, 2 kanonierki, 23 niszczyciele, 1 niszczyciel eskortowy, 7 torpedowców, 54 okręty podwodne, 23 stawiacze min, 11 trałowców, 12 patrolowców, 29 dozorowców, 25 ścigaczy torpedowych, 2 holowniki, 206 statków;
- zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi 3768 samolotów;
- zabitych i wziętych do niewoli ok. 307500 osób.
Po stronie syjamskiej:
- zatopionych: 2 pancerniki obrony wybrzeża, 1 krążownik lekki, 1 kanonierka, 8 torpedowców, 2 okręty podwodne, 2 patrolowce, 6 trałowców, 1 ścigacz torpedowy, 1 holownik, 15 statków;
- zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi 46 samolotów;
- zabitych i wziętych do niewoli ok. 2740 osób.

22 komentarze:

  1. Nad czym jeszcze ci Japończycy debatują? Widmo ostatecznej klęski jest widoczne nawet dla ślepego. Po co ta bezsensowna kontynuacja oporu, która może tylko doprowadzić do eskalacji żądań zwycięzców, podczas negocjacji pokojowych? Zdecydowanie pochwalam wybór Korei, jako uzupełniającego kierunku ataku. Być może lądowanie wojsk koalicji rozpali dodatkowo "tlący się" w tym kraju ruch niepodległościowy?
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli przez kilka rund ostro się licytowało, to trudno potem powiedzieć "pas"...

      JKS

      Usuń
  2. Czy krążowniki liniowe typu Bolesław śmiały są naszymi najstarszymi okrętami bojowymi w czynnej służbie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najstarszymi okrętami bojowymi w czynnej służbie są oddane w latach 1911-12 i przebudowane w roku 1926 krążowniki plot typu "Elbląg" (CLA-1). Poza tym, do najstarszych zaliczają się:
      - monitor typu "Admirał Sierpinek" (MON-1 1912/1925),
      - krążowniki liniowe typu "Bolesław Śmiały" (BC-1 1917/1933),
      - krążowniki ciężkie typu "Gdańsk" (CA-8 1921/1934),
      - kanonierka typu "Gryf" (GB-9 1921),
      - niszczyciele typu "Monsun" (DD-21 1921).
      Jeśli brać pod uwagę również okręty szkolno-bojowe, to mamy jeszcze:
      - pancernik szkolny typu "Bolesław Chrobry" (TRS-6 1912/1927/1940),
      - krążownik szkolny typu "Strzybóg" (TRS-4 1915/1933),
      - krążownik szkolny typu "Świętowit" (TRS-5 1921/1939).

      JKS

      Usuń
    2. Jestem mile zaskoczony, że te stare okręty (jeszcze sprzed PWS!) są ciągle w służbie. Szczególnie zadziwiają krążowniki przeciwlotnicze. W realu najstarsze w tej klasie były okręty brytyjskie, które weszły do służby w 1917 r. Nie uwzględniam tu improwizowanych okrętów niemieckich, które bardziej zasługują na miano baterii pływających (część z nich pozbawiona napędu, pozostałe rozwijały nie więcej niż 16 węzłów).
      ŁK

      Usuń
    3. Prawie wszystkie ww. okręty (może za wyjątkiem szkolnych) zawdzięczają swoje życie Japonii. Krążowniki "Elbląg" były przewidziane do kasacji w latach 1941-42, krążowniki "Gdańsk" w 1942-44, kanonierka "Gryf" w 1941, niszczyciele "Monsun" w latach 1941-43. Narastające napięcie, a potem wybuch wojny przedłużyły im bojowy żywot. Dotyczy to również niektórych innych, niewymienionych wyżej, a oddanych do służby w latach 1922-26 jednostek bojowych oraz licznych okrętów pomocniczych z lat 1919-21.
      Niestety, ten - miły dla niektórych - stan rzeczy ulegnie niebawem bolesnej zmianie. Po zakończeniu wojny dojdzie do istnej "rzezi niewiniątek" lub przymusowej eutanazji, jak kto woli. Dla zewnętrznego obserwatora może mieć to wymiar apokaliptyczny; np. w obszarze finansów zakłada się powrót budżetu MW do wielkości z roku 1940 (ok. 10 000 mln zł.), na rok 1944 wynosi on 19 599 mln zł. Proces ten będzie rozłożony na co najmniej 2 lata, aby uniknąć gwałtownego "szturmu" demobilizowanych załóg na i tak kurczący się po wojnie rynek pracy.
      Objęte programem redukcji okręty zostaną początkowo zaliczone do jednej z następujących grup:
      - "A" - do natychmiastowej kasacji,
      - "B" - do przeniesienia do rezerwy,
      - "C" - do modernizacji lub przebudowy i adaptacji do innych zadań.
      Istnienie grupy "C" wydaje się sprzeczne z ogólnym założeniem i samym pojęciem "redukcji", ale przecież trzeba zapewnić stoczniom w miarę "miękkie lądowanie" po zamknięciu kurka z zamówieniami wojennymi.
      Podejmie się również starania zmierzające do "upłynnienia" jednostek grup "A" i "B" drogą sprzedaży lub nawet darowizny. Ta metoda wydaje się ze wszech miar najkorzystniejsza, ale może być trudna w realizacji. Jeden z dotychczasowych głównych odbiorców naszej "masy okrętowej", czyli Chiny, będzie miał podobne do naszych problemy; może coś "upchniemy" w Wenezueli, Meksyku i Argentynie, może w Turcji.

      JKS

      Usuń
    4. Z uwagi na to, że "Twoja" wojna nie jest jednak konfliktem globalnym, wydaje się, że można będzie sprzedać (oczywiście niedrogo! :)) sporo jednostek marynarkom latynoamerykańskim, flocie tureckiej i koreańskiej (bo odzyskanie niepodległości przez ten kraj wydaje się bezalternatywne). Również zbrojenia w pozostałych niewojujących flotach "pierwszoligowych" (amerykańskiej, brytyjskiej, francuskiej i co tam jeszcze...) były zapewne znacząco mniejsze niż w realu, a więc nie powinny wpłynąć na zmniejszenie popytu na nasze okręty wśród marynarek "drugoligowych".
      ŁK

      Usuń
    5. "[...] wydaje się, że można będzie sprzedać (oczywiście niedrogo! :)) sporo jednostek [...]" Mam taką nadzieję, chociaż zakończenie każdego, nawet lokalnego konfliktu, skutkuje ogólnym odprężeniem i spadkiem zapotrzebowania na sprzęt wojenny. Co się tyczy Korei, to uzyskanie przez ten kraj pełnej niepodległości będzie wymagać nieco czasu, a w początkowym okresie samodzielnego bytu, zbrojenia na pewno nie będą priorytetem. Tym bardziej, że - przynajmniej w czasach nowożytnych - Korea floty wojennej praktycznie nie miała, a więc zarówno wyszkolonego personelu, jak i tradycji wojennomorskich nie posiada. Nie wyklucza to możliwości darmowego, lub prawie darmowego przekazania Koreańczykom niewielkiej liczby mniejszych okrętów, oczywiście wraz z kadrą instruktorską i techniczną.

      JKS

      Usuń
  3. Pomysł desantu na Koreę nie jest dla mnie jednoznaczny.
    „Za”:
    1. Korea to dla Japonii początek podbojów i kluczowy region do walk w Chinach Wydaje mi się, że też ekonomicznie Japonia korzystała z Korei (choćby w sile roboczej). Dlatego utrata Korei będzie dla Japonii jak zawalenie się ich świata.
    2. Opanowanie choćby części Korei będzie strategicznym okrążeniem japońskich wojsk w Chinach. Co prawda już teraz mogliśmy próbować zwalczać transporty morskie Japonia-Korea, ale głównie lotnictwem i to na dalekim dystansie – więc z ograniczonymi efektami. Po zdobyciu Korei Japończycy w Chinach stracą jakiekolwiek źródła zaopatrzenia.
    „Przeciw”
    3. Prowadzenie równocześnie desantu w Korei oraz ofensywy lądowej w Chinach jest nie logicznym rozproszeniem sił. Zresztą (kosztowne) przełamywanie pozycji Japońskich w Chinach będzie niepotrzebną stratą sił i środków, jeśli uda się wroga otoczyć poprzez Koreę.
    4. Zwycięzców nie będzie się sądzić. Ale generalnie strategia „wojny zastępczej”, czyli atakowania peryferyjnych pozycji wroga (licząc, że ten się w końcu podda) zamiast starać się zadać cios zabójczy dla wroga (tu - w wyspy macierzyste) jest wątpliwa. A atak na Koreę to jednak działania peryferyjne.

    Z innej beczki. Próbowałem sobie przypomnieć, czy w czasie całej wojny Japońskie okręty podwodne osiągnęły jakikolwiek sukces „okrętowy”. Wydaje mi się, że nie zatopili ani jednego krążownika, nie mówiąc o pancernikach i lotniskowcach. Może się mylę, ale chyba też nie uszkodzili żadnego z takich okrętów. Jeśli tak, to jest to duża dysproporcja w stosunku do realnych działań japońskich op.

    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyśmy spróbowali inwazji na Koreę bez równoczesnej dużej ofensywy lądowej, Japończycy przerzuciliby kilka dywizji do Korei i zostalibyśmy zepchnięci do morza, a w najlepszym razie zrobilibyśmy sobie Anzio.

      Usuń
    2. Do kolegi H_Babbocka.
      Ad 1. Zgoda.
      Ad 2. Zgoda.
      Ad 3. Nie ma zgody. Trudno nazwać inwazję Korei rozproszeniem sił. Po pierwsze, obydwie operacje mają ten sam cel strategiczny i powinny być rozpatrywane łącznie. Są one wzajemnie całkowicie komplementarne; rezygnacja z ataku na chińskim froncie głównym, umożliwiłaby przerzut znacznych sił japońskich do Korei (vide poniższy komentarz kolegi Stonka), a z kolei rezygnacja z inwazji Korei, pozostawiłaby Japończykom prawie otwartą drogę dla dowozu posiłków i zaopatrzenia via Korea. Po drugie, siły użyte na głównym froncie chińskim to ok. 1,8 mln żołnierzy, a w Korei ok. 0,2 mln; to takie "rozproszenie", jakby z batalionu wydzielić pluton. Po trzecie, równoczesny atak w kilku miejscach, nie pozwala wrogowi na swobodny manewr jego siłami oraz wprowadza ogólną dystrakcję w dowodzeniu.
      Ad 4. Jak już niejednokrotnie wspominałem, japońskich wysp macierzystych zajmować nie zamierzam; nie pragnę ani milionowych jatek, ani całkowitego "zgnojenia" Japonii pod względem politycznym. Korea i zajmowane obecnie przez Japonię obszary Chin stanowią dla niej (Japonii) główną bazę zaopatrzeniową w surowce strategiczne (węgiel, rudy metali, drewno, żywność) i są niejako "korzeniami" jej siły; podetnij korzenie, a drzewo się zwali. W tym sensie, opisywane działania nie mają charakteru peryferyjnych, a są uderzeniem, jeżeli nie w serce, to przynajmniej w wątrobę Japonii. Mam ogólne wrażenie, że Kolega nie docenia ekonomiczno-logistycznych uwarunkowań działań wojennych.
      Rzeczywiście, japońskie OP w tej wojnie nie zanotowały na swym koncie zbyt wielu spektakularnych sukcesów. Zatopiły one jeden chiński lekki krążownik oraz uszkodziły jeden chiński i jeden polski krążownik liniowy. Pewnie jestem nieskromny, ale uważam, że jest to m.in. efektem - często krytykowanego w przeszłości - położonego przeze mnie dużego nacisku na obronę pop.

      JKS

      Usuń
    3. Do kolegi Stonka.
      Święte słowa Stonku, święte słowa...

      JKS

      Usuń
    4. "Pewnie jestem nieskromny..." Tak, potwierdzam, jesteś! :) A ci Twoi Japończycy, co słusznie zauważył niegdyś bodaj Kolega H_Babbock, są ogólnie "gapkowaci" i "bez jaj". Doprawdy nie pojmuję skąd się u nich bierze, przy tak dennych (dosłownie!:)) wynikach osiąganych w toku tej wojny, ten ośli upór w jej kontynuowaniu?! :)
      ŁK

      Usuń
    5. No cóż, jakąś jedną wadę muszę mieć ;), a spośród rozlicznych zalet, skromność nigdy nie była moją ulubioną :).
      Stara zasada sportowa mówi: gra się tak, jak przeciwnik pozwala; my nie pozwalamy na zbyt wiele. Stosowane przez nas, a nieznane Japończykom przed wybuchem wojny wynalazki typu radar, sonar, radionamiernik wysokiej częstotliwości, obrotowe wyrzutnie granatów pop itp. silnie ograniczają możliwości japońskich OP.
      Czyż tak rzadko rzadko obserwujemy w realnym życiu postawy typu: no dobrze, znowu dałem ciała, ale tylko przypadkiem, bo...(coś tam); następnym razem będzie lepiej!

      JKS

      Usuń
    6. Jako chłopak nigdy nie wszczynałem awantur ze słabszymi kolegami, którzy mieli jednak starszych braci. Dlatego to ja najczęściej dawałem, a nie zbierałem "bęcki"! :) A na "podwórku" tej wojny: Japończycy nie powinni jej wszczynać. I nie dlatego, że ich wywiad pracował słabo i nie zdobył wiedzy o naszej przewadze technologicznej. Być może nasz kontrwywiad był rzeczywiście perfekcyjny i obiektywnie Japończycy nie mogli się wykazać. Przyczyna jest całkiem inna. Gdyby osiągnęli nawet znaczące sukcesy - musieliby stanąć do konfrontacji z wrogą sobie koalicją "białych" mocarstw. A wtedy ... nec Hercules contra plures! :)
      ŁK

      Usuń
    7. Będąc na miejscu Japończyków, też nie rozpoczynałbym wojny, ale mnie tam nie było!
      Jedyne, na co mogli liczyć, to jakiś szybki strzał typu Cuszima lub Pearl Harbor i przeciwnik prosi o pokój.
      Na usprawiedliwienie Japończyków trzeba powiedzieć, że trochę to myśmy ich w tę wojnę wmanewrowali.

      JKS

      Usuń
    8. No, dobrze. Jesteś nastawiony ugodowo, wojna się (chyba?) kończy, więc nie będę podnosił już tego tematu. :)
      ŁK

      Usuń
    9. W niedzielne poranki zazwyczaj jestem nastawiony ugodowo :).

      JKS

      Usuń
    10. Do Kolegi Stonk. Zdobywanie jakiegoś terenu desantem (tutaj Korei) ma sens, jeśli albo
      - „za chwilę” nastąpi połączenie z własnymi siłami atakującymi lądem,
      - albo siły desantowe są w stanie samodzielnie opanować i bronić pozycji i jednocześnie posiadać bezpieczne źródło zaopatrzenia.
      Tutaj wchodzi w rachubę tylko opcja druga (własne siły lądowe są za daleko).
      Zresztą desant liczy niebagatelne 13 dywizji (tylko w pierwszych dwóch rzutach!). To siły wystarczające do samodzielnego opanowania dużego obszaru (łącznie być może z Phenianem), w tym przecięcie linii komunikacyjnych wroga w Korei.
      Przerzut przez Japończyków „kilku dywizji” z Chin (abstrahując od trudności komunikacyjnych wykonania tego pod naszymi bombami) nie będzie stanowił jakiegoś kluczowego problemu dla desantu. Przecież jednocześnie (a nawet szybciej) możemy w kolejnych rzutach przewozić siły do Korei drogą morską.
      Z drugiej strony oparcie powodzenia desantu (JKS napisał 200tys ludzi), na tym, że wróg będzie „oddciągany” ofensywą w Chinach 1,2 mln ludzi jest nieproporcjonalne i bez przyszłości. Jeśli nasz desant jest zależny od „odciągania” wroga w Chinach, to co będzie, kiedy nasza ofensywa po kilkudziesięciu (góra) dniach wygaśnie?

      Oczywiście może się zdarzyć, że dowódca desantu będzie równie gnuśny, jak ten pod Anizo, i zamiast działać ofensywnie upchnie swoich ludzi na skrawku przybrzeżnym i rzeczywiście wtedy będziemy mieli problemy.

      Do JKS. Nie lubię takich ogólnikowych zarzutów: „…Mam ogólne wrażenie, że Kolega nie docenia ekonomiczno-logistycznych uwarunkowań działań wojennych…..”. Odniosę się więc tylko do Korei. Brak surowców odbija się na możliwościach wroga dopiero po dłuższym czasie, liczonym raczej w latach. Dlatego atakowanie wrogich źródeł zaopatrzenia w surowce jest ważne, a często kluczowe w początkowym okresie wojny. Pod koniec wojny jest to marnotrawstwo sił. A szczególnie, jeśli wróg (tak jak tutaj) i tak już jest niemal pozbawiony zaopatrzenia.

      Reasumując – wskazywałem, że sam mam mieszane opinie na temat kierunku Korea. Ale jeśli już atakować, to zdecydowanie. Dlatego„największą w świecie” operacje desantową, należy traktować, jako główny kierunek natarcia. A działania w Chinach (na dużo mniejszą skalę) przeprowadzić należało tylko jako demonstrację w celu zdezorientowania wroga.

      PS nie wiem czy dosłownie interpretować strzałki na mapce. Jeśli tak, to rozproszenie sił na prowadzenie „…ataku, na całej praktycznie linii frontu…”, liczącej ponad 500 km, wystawia złą ocenę dowództwu frontu chińskiego.

      H_Babbock

      Usuń
    11. Przepraszam Kolegę za uogólnienie. Skutki odcięcia dostaw surowców uwidaczniają się po czasie zależnym od posiadanych zapasów. Japońskie zapasy są już prawie żadne, więc skutki odcięcia dowozu pojawią się niemal natychmiast.
      Gdybyśmy ograniczyli się wyłącznie do ataku w Korei, Japończycy mogliby utworzyć u nasady półwyspu bardzo trudną (góry) do przełamania pozycję obronną. Skończyłyby się działania manewrowe, a zaczęło, powodujące duże straty, frontalne bicie głową w mur. Podobnie by to wyglądało, gdybyśmy próbowali opanować Koreę wyłącznie od strony chińskiej.
      Ad PS. Mapka jest schematyczna, a wyrażenie "atak, na całej praktycznie linii frontu" skrótem myślowym, mającym podkreślić, że nie są to działania lokalne. Wyznaczono oczywiście, kierunki główne, pomocnicze, a nawet odcinki obronne.
      Na koniec; działania dopiero się rozpoczęły, proponuję wstrzymać się z oceną do ich zakończenia. Wtedy łatwiej będzie zrozumieć i ocenić ich cel i sens.

      JKS

      Usuń
    12. Ze sprawą zaopatrzenia częściowo się zgadzam. Z jednej strony ilości płynącego z Korei do Japonii zaopatrzenia są nikłe. Oczywiście lepiej żeby w ogóle nie płynęły. Ale zdecydowanie dla mnie nie jest to powód usprawiedliwiający wielką operację desantową, a jedynie dodatkowa korzyść.

      Górzystą nasadę półwyspu traktuje, jako zaletę. Dzięki temu łatwiej będzie nam zająć pozycje obronną, blokująca wojska japońskie w Mandżurii. W ten sposób, bez ciężkich bitew (a przy okazji bez zdobywania częściowo naszymi siłami terenów dla Chin) zostaną zneutralizowane wojska Japońskie. A my będziemy mogli działać na południe. Po zajęciu południowej Korei staniemy faktycznie „u bram Japonii”.

      H_Babbock

      Usuń
    13. A ja, z uporem maniaka powtórzę: działania dopiero się rozpoczęły, proponuję wstrzymać się z oceną do ich zakończenia. Wtedy łatwiej będzie zrozumieć i ocenić ich cel i sens.

      JKS

      Usuń