sobota, 26 lutego 2022

BIULETYN INFORMACYJNY NR 1/1/1921

Ponieważ, po pierwsze, zamierzam poważnie potraktować temat związany z rozbudową niderlandzkiej MW, a po drugie, posty "okrętowe" nie dają potrzebnej dla zrozumienia całości zagadnienia informacji postanowiłem, wzorem pierwszej odsłony bloga, wprowadzić biuletyny informacyjne. Poniżej publikuję pierwszy numer biuletynu.


BIULETYN INFORMACYJNY NR 1/1/1921

Okręty

Oddane zostały do służby następujące okręty:
- torpedowiec Z2 typu Z1;
- okręt podwodny KIV typu KIII.
Wycofane ze służby i sprzedane na złom zostały następujące okręty:
- kanonierki Wodan (1877), Freyr (1877), Njord (1878), Tyr (1878) i Bulgia (1884) typu Wodan.
Artyleria zdjęta z tych jednostek (5 dział 283 mm i 15 działek 37 mm) zostanie użyta w artylerii nadbrzeżnej.
Rozpoczęto budowę dwu następnych trałowców typu Nr 5.

Uzbrojenie

Aktualnie w kraju produkowane są dla potrzeb MW następujące modele dział i broni maszynowej:

- ciężki karabin maszynowy 7,9 mm/77 – zakłady Fabrique Nationale (FN),
- najcięższy karabin maszynowy 13,2 mm/62 – zakłady FN,
- armata morska 75 mm/55 – zakłady Wilton-Fijenoord (W-F) na licencji Bofors,
- armata morska 149 mm/50 – zakłady (W-F) na licencji Bofors.

Lotnictwo

Obecnie niderlandzka MW nie posiada własnego lotnictwa.

W roku 1921, w kraju produkowane są następujące modele samolotów:
- myśliwski Fokker D.VII,
- myśliwski Fokker D.VIII,
- rozpoznawczy Fokker C.I.
Oblatany został już torpedowo-bombowy wodnosamolot pływakowy Fokker T.II, planowane wejście do służby w roku 1922. Ponadto, w końcowym stadium prac projektowych znajdują się:
- myśliwski Fokker D.X,
- rozpoznawcza łódź latająca B.I.
Po wejściu do służby wodnosamolotu Fokker T.II, zostanie utworzone w ramach MW dowództwo lotnictwa morskiego.

Pozostałe wiadomości

Od kilku lat, narastało zdziwienie, a nawet oburzenie, zarówno części personelu niderlandzkiej MW, jak i innych, interesujących się tematem osób, wprowadzaniem do służby, budowanych głównie w stoczni Droogdok w Surabaji patrolowców typów: Orion, Aldebaran, Bellatrix i Eridanus. Zastrzeżenia budziły zbyt duże rozmiary tych jednostek w stosunku do przenoszonego uzbrojenia (763-1062 tn, 1x75 lub 2x75 lub 2x37), związana z tym nieekonomiczność eksploatacji oraz konstrukcja nieodpowiadająca wymaganiom dla okrętów wojennych. Już po oddaniu do służby ostatniego – tym razem zbudowanego w stoczni Smulders w Schiedam – okrętu tej serii (Gemma 1918), odpowiednie władze cywilne wdrożyły dochodzenie w tej sprawie. Wykazało ono siatkę powiązań korupcyjnych pomiędzy dyrekcjami stoczni Smulders, Droogdok i De Schelde (Vlissingen), a niektórymi odpowiedzialnymi za budowę nowych okrętów oficerami MW. W zamian za korzyści materialne, oficerowie ci lokowali w ww. stoczniach zamówienia na patrolowce, które były budowane niezgodnie z odnośnymi specyfikacjami i ogólnymi wymaganiami technicznymi MW, ale za to w zawyżonej cenie. W toczonym przed Izbą Wojskową Sądu Najwyższego procesie, skazani zostali:

- referent ds. budowy okrętów Dowództwa Morskiego Indii Wschodnich na 12 lat pozbawienia wolności, przepadek mienia i trwałe wydalenie ze służby;
- flagowy inżynier Dowództwa Morskiego Indii Wschodnich na 9 lat pozbawienia wolności, przepadek mienia i trwałe wydalenie ze służby,
- referent ds. budowy okrętów Dowództwa Morskiego Metropolii na 8 lat pozbawienia wolności, przepadek mienia i trwałe wydalenie ze służby;
- członek komisji odbioru okrętów Dowództwa Morskiego Indii Wschodnich na 6 lat pozbawienia wolności, przepadek mienia i trwałe wydalenie ze służby;
- dwu członków komisji odbioru okrętów Dowództwa Morskiego Metropolii na 4 lata pozbawienia wolności, przepadek mienia i trwałe wydalenie ze służby.
Za brak odpowiedniego nadzoru, w roku 1919 zdymisjonowani zostali:
- Szef Admiralicji,
- flagowy inżynier Admiralicji,
- szefowie Dowództw Morskich Metropolii i Indii Wschodnich.
Z tego samego powodu, ukarani naganą zostali:
- flagowy inżynier Floty,
- referent ds. budowy okrętów Floty.
W procesie cywilnym skazani zostali:
- były dyrektor stoczni De Schelde na 5 lat pozbawienia wolności, przepadek mienia i zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk w gospodarce;
- dyrektor stoczni Smulders na 4 lata pozbawienia wolności, przepadek mienia i zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk w gospodarce.
Były dyrektor stoczni Droogdok uniknął odpowiedzialności karnej, umierając przed rozpoczęciem procesu.
Nowy Szef Admiralicji, wiceadmirał George Christoffel van Leeuwerik, podjął decyzję o sprzedaży niepełnowartościowych patrolowców, w miarę zastępowania ich nowymi okrętami tej klasy.
Osoba nowego Szefa Admiralicji wzbudziła spore nadzieje wśród personelu MW oraz innych osób, którym leży na sercu siła i pomyślność Imperium. Wiceadmirał van Leeuwerik, pełniący dotychczas funkcję szefa Dowództwa Floty, dał się poznać jako patriotycznie nastawiony i postępowy wyższy oficer, nie bojący się wdrażania najnowszych rozwiązań technicznych i taktycznych. W szczególności, w przeciwieństwie do swego poprzednika, docenia on wartość nowych środków walki na morzu, tj. lotnictwa i okrętów podwodnych.

14 komentarzy:

  1. Jest kolega pewny?.
    Dał się kolega wkręcić w dość poważną alternatywę.
    Choć z drugiej strony. Poważne wyzwanie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czego mam być pewny?
      Napisałem, że chcę ten temat potraktować poważnie. W tym celu, dokonałem już niezliczonej liczby kwerend, opracowałem szereg dokumentów i narzędzi pomocniczych, w tym arkusz budżetowy, jeszcze lepiej - moim zdaniem - skonstruowany niż ten, którym posługiwałem się w poprzednich cyklach tematycznych.
      Nikt mnie w to nie wkręcał; ponieważ ilość podrzucanych mi przez Czytelników projektów jest ostatnio znikoma (nie dotyczy niezawodnego kolegi ŁK), aby blog nadal mógł żyć, konieczne było wprowadzenie "monograficznego" tematu, do którego źródłem pomysłów będę ja sam. Już nieraz awizowałem taką konieczność, proponując zamiennie Imperium Niderlandów lub Wielką Kolumbię. Dyskusja na ten temat była prawie żadna, jedynie kolega ŁK opowiedział się za tematem niderlandzkim, co przypadkiem okazało się zgodne z moimi preferencjami. Jeżeli ktoś jeszcze w tej kwestii się wypowiadał, a o nim zapomniałem, przepraszam.
      Będę więc - jeśli mi mój wiek i zdrowie pozwoli - prowadził ten temat aż do blogowego roku 1940. Będę zamęczał Was nudnymi biuletynami ponieważ uważam, że nie da się właściwie zrozumieć i ocenić procesu rozbudowy jakiejkolwiek floty, bez znajomości towarzyszących mu okoliczności i uwarunkowań.
      Wyzwanie? Już samo założenie bloga było dla mnie sporym wyzwaniem. Ogólnie jestem dość leniwy, ale jeśli już decyduję się na jakieś działanie, to staram się wykonywać je najlepiej jak potrafię. Efekt jest taki, że blog zabiera mi zdecydowaną większość wolnego czasu. Nie można tego oceniać tylko przez pryzmat mojej "fizycznej" obecności na nim, np. udziału w dyskusjach. Każdy post jest poprzedzony wielogodzinną pracą w Springsharpie, w Paincie, "grzebaniem" w sieci i literaturze oraz - co czasem trwa najdłużej - własnymi przemyśleniami. Myślę o blogu jadąc do pracy, wracając z niej, kładąc się spać, budząc się rano, a nawet w środku nocy i w każdej innej wolnej chwili. Żeby było jasne - ja się nie skarżę, sam się na to zdecydowałem i wciąż jeszcze daje mi to wiele satysfakcji.
      To tyle, strasznie się rozpisałem... wracam do Painta, nowy patrolowiec czeka!

      JKS

      Usuń
  2. Zastanawiam się nad pewnymi tematami ale na razie nie mam nic konkretnego. Coś do przyszłego poniedziałku ci prześlę. Pozdrawiam telefonowo Hrothgar

    OdpowiedzUsuń
  3. Na wstępie czuję się zobligowany do wyrażenia podziękowania za życzliwe słowa skierowane pod moim adresem. Teraz przechodzę ad rem. Bardzo przekonywująco zabrzmiała dla mnie "legenda inicjująca". Afery korupcyjne są bowiem nierzadko swoistymi "drożdżami", inicjującymi głębokie przemiany. Tu znaleziono dodatkowy efekt wzmacniający, w postaci wymiany starego dowództwa (przypuszczam, że poprzedni Szef Admiralicji mógł urodzić się około 1850 r., co powodowało, że mentalnie tkwił w okresie rozkwitu flot żelazno-parowych przełomu lat 70-tych i 80-tych XIX wieku). Jest więc nowy bodziec dla stopniowego wprowadzenia nowoczesności floty, co dobrze rokuje na przyszłość. Dodam, że osobiście nie mam najmniejszej wątpliwości co do głębokiej rzetelności Twoich kwerend źródłowych. Jako historyk jestem bowiem dość mocno uczulony, gdy chodzi o zachowanie należytej równowagi pomiędzy składnikami "historia" i "alternatywa", stanowiącymi istotę pojęcia "historii alternatywnej". Jedyną wątpliwość budzi u mnie skąd wziął się nkm 13,2 mm w 1921 r.? Obstawiałbym, że jest to wersja (licencyjna bądź nie) niemieckiego MG 18 TuF, co byłoby zupełnie uzasadnione w realiach wczesnych lat 20-tych, bezpośrednio po PWS. Jeśli tak jest, to oczywiście, w następnych latach konstrukcja wymagałaby dalszego dopracowania, co jest zupełnie realne. Reasumując: oczekuję z nadzieją i niecierpliwością na pierwszy post "okrętowy" w ramach tej monografii.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Analizując realną flotę holenderską z początku XX w, nie mogłem nie zauważyć pewnego doktrynalnego jej zacofania. Ponieważ nie miałem zamiaru tego kontynuować, musiałem wprowadzić jakąś cezurę, stąd ta korupcyjna legenda.
      Niderlandzki nkm 13,2 mm, to dostosowana do kalibru 13,2 mm licencyjna wersja nkm-u Browning M2 0,5"
      Podobnie, niderlandzki km 7,9 mm, to dostosowana do kalibru 7,9 licencyjna wersja km-u Browning M1917 0,3"
      Pierwszy "autorski" projekt niderlandzkiego okrętu jest już gotowy i ukaże się niebawem.

      JKS

      PS. W biuletynie przemyciłem coś osobistego; jesteś w stanie to wykryć?

      Usuń
  4. Tak, choć dopiero Twój wpis skłonił mnie do poszukania: "Leeuwerik" = "Skowronek". :) Brawo! Fajny pomysł, rzekłbym z Twoim poczuciem humoru. Zdziwił mnie natomiast rodowód nkm. Ten niemiecki chyba bardziej prawdopodobny, zwłaszcza, że kaliber niemal identyczny (13,25 mm). Natomiast tu musiałoby jeszcze zaistnieć skrócenie lufy (Browning to L/90 lub L/87 - zależy jak liczyć!). Z tym parametrem l/62 to niemal kopia brytyjskiego Vickersa. Ale, to wszystko bardzo drugorzędne sprawy - niech będzie, jak chcesz!
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fabrique Nationale zaczynała od licencyjnej produkcji broni projektu Browninga i nadal większość jej produkcji jest na tych projektach oparta.
      Gratulacje za częściowe rozwiązanie zagadki! Gdybyś jeszcze przetłumaczył na polski imiona tego admirała, to jakie byś otrzymał inicjały?

      JKS

      Usuń
    2. JKS! :)
      ŁK

      Usuń
  5. Jestem zdecydowanie zwolennikiem właśnie takich ciągłych historii jakiejś floty, więc z radością witam cykl. I mocno trzymam kciuki, żeby temat „chwycił”, bo prawda jest taka, że jak coś nie ma elementu „polskiego,” to na starcie spada kilkukrotnie zainteresowanie.

    O okrętach to jeszcze trudno mówić, bo jeszcze się nie pojawiły.

    [od tego miejsca dygresja tylko dla zainteresowanych lotnictwem]

    Pozwolę sobie jednak o uwagi na temat lotnictwa. Założenie, że Fokker zaczął (po PWS) działanie w Niderlandach, i stał się główną wytwórnią lotniczą jest oczywiste. Używanie przez Ciebie prawdziwych konstrukcji Fokkera też mocno upraszcza Twoje prace. Ja jednak widzę kilka problemów.
    1) Opieranie się tylko na jednej wytwórni to wielkie ryzyko (szczególnie, że jeszcze w Niemczech Fokker słynął ze słabej jakości produkcji i nadrabiania reklamą). Sugerowałbym powołanie jeszcze jakichś producentów. Może jakieś „Niderlandzkie zakłady lotnicze” wzorowane na np. PZL?
    2) Kraj aspirujący do mocarstwa musi być niezależny produkcyjnie, czyli w tym wypadku posiadać wytwórnie (jedną lub więcej) silników lotniczych. W ostateczności wytwórnię posiadającą licencję od znanego producenta z „zaprzyjaźnionego” kraju (jak w Polsce od Bristola).
    3) Produkty (po PWS) Fokkera to typowa produkcja eksportowa. Samoloty miały silniki z zupełnie różnych wytwórni, prawdopodobnie pod oczekiwania konkretnego odbiorcy. Jednak Niderlandy, jako mocarstwo powinno mieć samoloty z silnikami własnego wyrobu (o czym powyżej). Czyli (niestety) nie można brać projektów Fokkera „żywcem”, tylko trzeba je zamienić na wersje z silnikami krajowymi.
    Moja sugestia: powołać firmę silnikową (a może dwie?), startującą na licencjach silników gwiazdowych (tu do wyboru Bristol, Ghnome Rhone, ewentualnie coś amerykańskiego lub włoskiego). I wtedy realistyczne jest, że (w latach 30-tych?) firma zacznie konstruować własne modele (trochę jak Japonia). Ważne, że chodzi o silniki gwiazdowe, bo te były jednak prostsze konstrukcyjnie od silników rzędowych, które konstruować potrafiło znacznie mniej firm na świecie.
    Jeżeli chcesz mieć dostęp do silników rzędowych to sugerowałbym stworzenie wytwórni takich silników, oczywiście startującej na licencji. Ale skonstruowanie dobrego silnika rzędowego pod koniec lat 30-tych w takiej firmie byłoby raczej niewiarygodne. Nie udało się to Hispano Suiza, firmom włoskim i amerykańskim, a na wersji z 24 cylindrami polegli praktycznie wszyscy (w tym nawet Rolls Royce).

    Mam nadzieję, że potraktujesz powyższe, jako pozytywne sugestie, a nie krytykę.

    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad 1. Na razie mamy Fokkera, nie wyklucza to powstania innych zakładów lotniczych w przyszłości. Problemy z jakością (wytrzymałość konstrukcji) Fokker miał do roku 1917, od momentu wprowadzenia Dr.I sytuacja diametralnie się zmieniła.
      Ad 2 i 3. Od roku 1916 silniki lotnicze produkowała holenderska firma Spyker. Realnie w 1925 zbankrutowała, ale "u nas" nie musi tak być. Produkcja silników lotniczych może się odbywać również w zakładach DAF (od roku 1932). Produkcja licencyjna (np. Pratt & Whitney od 1926) również niewykluczona.
      Oczywiście, Twój komentarz potraktowałem jako cenną poradę.

      JKS

      Usuń
    2. Tutaj Hrothgar z telefonu.

      Jako silniki lotnicze licencja i późniejszy rozwój w tym czasie to często był to Bristol jako gwiazda i Lorraine Dietrich jako rzędowy. Co do wytwórców to w naszej rzeczywistości istnieli tacy jak Koolhoven czy mniejszy Renard.

      Usuń
    3. Skoro w rzeczywistości w okresie międzywojennym w Belgii i Holandii niezależnie powstały takie wytwórnie lotnicze jak Kollhoven czy SABCA, to nie ma żadnych przeszkód, żeby w tej alternatywie w większym, silniejszym i szybciej rozwijającym się zjednoczonym państwie nie powstały. Produkcja własnych silników też jest w zasięgu tego państwa.

      Usuń
    4. Zajmę się bliżej kwestią niderlandzkich wytwórni samolotów i silników, a wyniki przedstawię w którymś kolejnym biuletynie.

      JKS

      Usuń