Komunikat wojenny nr 2/1935
Komunikat wojenny nr 2/1935
Trwają
działania zbrojne przeciw państwu północnoniemieckiemu.
Po
opanowaniu przyczółka na zachodnim brzegu Nysy Łużyckiej, wojska polskie
rozpoczęły ofensywę na dwu rozbieżnych kierunkach; północno-zachodnim na
Chociebuż (Cottbus), Berlin i zachodnim na Drezno. W trakcie działań zajęto
miejscowości: Weisswasser, Spremberg i Budziszyn (Bautzen). Nieprzyjaciel poniósł
znaczne straty w ludziach (ok. 2 000 zabitych), a do niewoli dostało się
4 200 oficerów i żołnierzy.
Wojska
duńskie przeprawiły się w dwóch miejscach przez Kanał Kiloński, lecz na skutek
silnych przeciwuderzeń przeciwnika, zmuszone były wycofać się na północny brzeg
kanału.
Północne
zgrupowanie wojsk francuskich przekroczyło Ren na odcinku Kolonia – Koblencja i
kontynuuje marsz w kierunku granicy pomiędzy Związkiem Reńskim, a Królestwem
Północnoniemieckim. Zgrupowanie południowe doszło do Renu w rejonie miast
Moguncja i Mannheim.
Trwa blokada
morska wybrzeża północnoniemieckiego. Zatrzymano i odprowadzono do Gdańska jako
pryz niemiecki frachtowiec z ładunkiem drewna z Rosji.
Lotnictwo
polskie przeprowadziło ponowny nalot na bazę morską w Kilonii, zatapiając
prawdopodobnie szkolny okręt artyleryjski i niszcząc urządzenia portowe oraz
zbiorniki paliwa. Poza tym, taktyczne lotnictwo bombowe stale i skutecznie
wspiera działania wojsk lądowych. Francuskie siły powietrzne skutecznie
atakowały bazy morskie w Emden i Bremerhaven.
Informacje uzupełniające.
Ze strony
polskiej, w działaniach lądowych bierze obecnie udział jedna armia w składzie
trzech korpusów piechoty i jednego korpusu pancerno-motorowego; łącznie 9
dywizji piechoty, 1 dywizja pancerna, 1 dywizja zmotoryzowana i 1 brygada
kawalerii, nie licząc samodzielnych jednostek armijnych (brygada artylerii
haubic i dywizjon artylerii dalekonośnej), w sumie ok. 280 000 żołnierzy.
W czasie forsowania Nysy Łużyckiej zostały wykorzystane doświadczenia naszych
jednostek piechoty morskiej, poprzez delegowanie do forsujących oddziałów
doradców pochodzących z tego podrodzaju broni.
Opisane w
komunikacie posuwanie się wojsk francuskich w kierunku Renu, nie odbyło się bez
pewnych komplikacji. W kilku miejscach akcje dywersyjne przeciwko kolumnom
marszowym przeprowadziły paramilitarne bojówki nacjonalistów pangermańskich i
konieczna była ich pacyfikacja. Straty w ludziach i sprzęcie francuskich
jednostek były nieznaczne, jednakże wystąpienia te spowodowały niewielkie
opóźnienie ich marszu.
W ramach
prowadzonej blokady morskiej, polskie okręty (krążownik minowy Posejdon oraz stawiacze min typów Wodnik i Nereida) postawiły zagrody minowe na zachód od wyspy Rugii (600
min), a duńskie na wschód od wyspy Fehmarn (240 min). W związku z akcją minową
polskich okrętów, doszło do pierwszej potyczki morskiej; w pobliżu stawianej
zagrody minowej pojawił się okręt npla (patrolowiec, eskortowiec?), został on
odpędzony (i prawdopodobnie uszkodzony) ogniem naszych jednostek. Pościgu –
mimo oczywistej dysproporcji sił – nie
prowadzono z uwagi na priorytet zadania minowania oraz możliwość wejścia w
zasięg nieprzyjacielskiej artylerii nadbrzeżnej.
Wg oceny
naszego wywiadu wojskowego, czynne siły lądowe Niemiec Północnych liczą obecnie
ok. 300 000 osób, w tym 150 000 dozwolonej przez Konferencję
Londyńską armii zawodowej oraz drugie tyle tajnie i nielegalnie ostatnio
powołanych pod broń rezerwistów. W trakcie mobilizacji i formowania znajduje
się dodatkowo ok. 200 000 żołnierzy. Wprawdzie przy założeniu istnienia
armii wyłącznie zawodowej, rezerwistów w ogóle nie powinno być, ale Niemcy
Północne poprzez zawieranie krótkoterminowych (2-3 lata) kontraktów zawodowych,
stworzyły sobie możliwość stworzenia kadry rezerwowej, którą teraz właśnie
mobilizują. Dałoby to niebawem w sumie liczbę ok. 500 000 żołnierzy, z
których ok. 2/3 będzie w niepełnym stanie gotowości bojowej (pełnowartościowych
oddziałów liniowych nie da się sformować „na kolanie” w ciągu kilku dni, czy
nawet tygodni). Tak, czy inaczej lądowe siły sprzymierzone (łącznie ok.
800 000 użytych obecnie bezpośrednio do walk żołnierzy) posiadają wyraźną
przewagę liczebną, nie wspominając o technicznej i organizacyjnej, co powinno
dać szybkie i wymierne efekty. Jeszcze wyraźniej przewaga ta zaznacza się w
lotnictwie. Aktualnie wynosi ona ok. 6:1 na korzyść sprzymierzonych, a trzeba
pamiętać o tym, że tworzenie jednostek lotniczych (i innych natury technicznej)
wymaga więcej czasu niż jest to konieczne w przypadku jednostek
ogólnowojskowych. Wszystko wskazuje więc na to, że opisywana interwencja
zbrojna nie potrwa zbyt długo i zakończy się pożądanym skutkiem.
Aspekty polityczne.
Władze północnoniemieckie rozpętały kampanię
propagandową, przedstawiając się w roli ofiary „bezprzykładnej i
niewypowiedzianej napaści” Zaapelowały także do Włoch o wypełnienie zobowiązań
sojuszniczych i akcję zbrojną po ich stronie. W odpowiedzi, rząd włoski wyraził
pełne poparcie dla swego sojusznika, jednakże uznał swoje wystąpienie zbrojne
za chwilowo niemożliwe z powodu braku przygotowania ekonomiczno-militarnego do pożądanych
przez napadniętego działań. A tak naprawdę, to Włochy czekają na reakcję Rosji,
nie chcąc samodzielnie angażować się w konflikt z mocno wątpliwym skutkiem.
Rosja zdecydowanie potępiła działania sprzymierzonych, mając jednak pewne wewnętrzne
problemy natury społeczno-politycznej (i pamiętając skutki sojuszu z Niemcami w
Wielkiej Wojnie), nie uznała za możliwe niezwłoczne wystąpienie po stronie
Niemiec Północnych. Państwo to mimo wszystko uznało za możliwe przystąpienie do
wojny, jeżeli zrobią to Włochy. Czyli Włochy czekają na Rosję, Rosja na Włochy
i chyba „wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjedzą”
Rządy Szwecji, Turcji i Litwy poparły działania
pozostałych swoich sprzymierzeńców, uważając, że dalsze pobłażanie wobec
pangermańskich tendencji, mogłoby doprowadzić do wydarzeń o wiele gorszych konsekwencjach
dla Europy niż obecne.
Rząd brytyjski wyraził wielkie zaniepokojenie rozwojem
wydarzeń i wezwał wszystkie strony konfliktu do ograniczenia się do działań
dyplomatycznych. Rząd Cesarstwa Wiedeńskiego oświadczył, że pomimo swojej
nieustającej niechęci do rozwiązań militarnych, rozumie motywy działań Polski,
Francji i Danii, więc pozostanie wobec zaistniałego konfliktu neutralny.
Pozostałe państwa europejskie ogłosiły
swoją neutralność wobec zaistniałych wydarzeń, ufając w możliwość rozwiązania
sprzeczności na drodze pokojowej. Władze USA i Japonii wyraziły swoje desiteresment zaistniałą sytuacją, skłaniając się jednak za pokojową regulacją zaistniałych
sprzeczności.
Dywizja Pancerna w 1935 roku już w polu - dość wcześnie. Niemcy rozpoczęli formowanie DPanc w 1935, pozostali jeszcze później.
OdpowiedzUsuńH_Babbock
Niemcy robili to od zera. Francuzi i sowieci mieli w już wcześniej jednostki pancerne (niekoniecznie na poziomie dywizji), bo mieli czołgi. Dywizja pancerna, i ta zmotoryzowana też, jest w 1935 czymś nowoczesnym i rzadko spotykanym, ale nie niemożliwym.
UsuńPoczątkowa niewielka aktywność floty niemieckiej mogła wynikać z zaskoczenia, ale teraz na pewno coś szykują.
OdpowiedzUsuńWojny na trzech frontach Niemcy nie są w stanie wygrać, jednak postarają się zadać nam duże straty i minimalizować własne, żeby mieć możliwie najlepszą pozycję w negocjacjach pokojowych. Wojna nie toczy się o przetrwanie Niemiec, a o ich całość i przyszłą rolę w świecie. Oczywiście może się to przerodzić w wojnę światową, ale to mało prawdopodobne.
Należy kontynuować ofensywę na wszystkich frontach, aż teutony będą miały dość. Flota nie musi się ograniczać do blokady, można też przeprowadzić ostrzał wybrzeża w kilku miejscach. Choćby po to, żeby wróg nigdzie nie czuł się bezpiecznie.
Na temat niemców nie ma co dyskutować ,więcej osiągneli za wałęsy /opinia stoczniowców/ ,niż ostatnie 1050 lat- przepraszam to nie polityka lecz fakt.
OdpowiedzUsuń