Wiadomości z floty nr 11/2/1924
Okręty.
Prawdziwy
ewenement w naszej flocie; nie sprzedaliśmy, a kupiliśmy okręt! Przedmiotem
zakupu stał się były francuski transatlantyk Le Savoie. Okręt wszedł do służby w roku 1901 i będąc własnością armatora
Compagnie Générale Transatlantique pływał przeważnie na trasie
Hawr – Nowy Jork. W roku 1914 jednostka została wcielona do francuskiej
marynarki wojennej w roli krążownika pomocniczego. W roku 1919 została
skreślona z listy francuskiej floty i rozbrojona oczekiwała przy kei na swoje nowe
przeznaczenie. Właściciel statku nie miał pomysłu na jej wykorzystanie i stwierdził,
że jeśli nie uda mu się sprzedać statku do roku 1926, to pójdzie on „na żyletki”,
czyli na złom. Nasza Admiralicja uznała to za dobrą okazję i kupiła statek.
Jednostka
zostanie przebudowana na okręt szkolno-treningowy dla pilotów lotnictwa
zaokrętowanego. Przebudowa obejmie m.in. demontaż połowy układu napędowego, likwidację
wszystkich istniejących nadbudówek, przebudowę układu odprowadzenia dymu z
pozostałej kotłowni, budowę pokładu lotniczego z podnośnikami, montaż nowego uzbrojenia
i urządzeń do obsługi samolotów.
Jednocześnie
prowadzone będzie dostosowanie niektórych typów samolotów do operowania z
pokładów okrętowych (zamiana płóz ogonowych na kółka z hakami do lin hamujących
i (tylko dla większych samolotów) montaż urządzeń pozwalających na składanie
skrzydeł.
Koszt
zakupu okrętu wyniósł 367 tys. zł., a przewidywany koszt adaptacji to ok. 1 213
tys. zł. Wychodzi na to, że zakup tej jednostki był pod względem ekonomicznym klasycznym „strzałem w
dziesiątkę”
Zakładam,
że Bolko z Jeziorek (bo tak będzie się
nazywał) posłuży mniej więcej do roku 1931, mam nadzieję, że wtedy będziemy już
mieli prawdziwe lotniskowce i będzie gdzie ćwiczyć.
Ten
to okręt jest „winny” mojego zapomnienia o kominie na holowniku!
Pomysł bardzo ciekawy. Długość kadłuba statku (ok. 170 m) należy uznać za minimalną wartość pozwalającą na wybudowanie sensownego (co do wymiarów) pokładu lotniczego. Czy należy rozumieć, że moc siłowni chcesz zredukować o połowę? "La Savoie" nie był statkiem superszybkim, jego prędkość wynosiła bodaj 20 węzłów. Ile zatem "wyciągnie" ten lotniskowiec szkolno-eksperymentalny? Prędkość wszak odgrywa znaczącą rolę przy technice startu samolotu z pokładu lotniskowca. Wydaje mi się też, że konieczna byłaby wymiana kotłów. Te stare (opalane węglem), po 25-letniej służbie, są już potężnie wyeksploatowane.
OdpowiedzUsuńŁK
Tak, moc siłowni będzie zredukowana o 50%. ale i tak pozwoli to uzyskać prędkość maksymalną w granicach 16-17 w. (Ty już wiesz dlaczego!).
UsuńNie przewiduję wymiany elementów napędu; zakładany czas służby okrętu to 6-7 lat, chyba się to nie opłaca. Oczywiście przystosowałem kotły do opalania olejem; nie wymagało to większych nakładów finansowych.
JKS
No właśnie, tak też i mnie wypadło oszacowanie prędkości. To trochę mało, ale można wytrzymać (USS "Langley" osiągał przecież, w porywach, 15 węzłów!) . Samo zamontowanie palników olejowych nie odmłodzi jednak tych zużytych kotłów. Na 7 lat dalszej służby to może i wystarczy, choć znane są w realu przypadki wymiany kotłów nawet na tak krótką eksploatację.
OdpowiedzUsuńŁK
Widzę, że w kwestii prędkości się zgadzamy, to dobrze!.
UsuńNaprawdę nie mam zamiaru wymieniać istniejących kotłów i maszyn. Ten okręt ma przed sobą najwyżej 6-7 lat służby, a może i mniej (będzie to zależało od terminu wprowadzenia do floty prawdziwych lotniskowców). Inwestowanie w złom nie ma sensu.
JKS
Wymiana tłokowych maszyn parowych byłaby, oczywiście, bezzasadna (można ograniczyć się do przeglądu i doraźnego, niewielkiego remontu). Jednak 25-letnia eksploatacja kotłów (w tym 4 lata w ciężkich warunkach wojennych) to bardzo dużo. Obawiam się, że zbyt dużo. Ta prędkość (tj. 17 węzłów) jest do osiągnięcia, ale potrzebna jest odpowiednia ilość pary. Realna prędkość statku, w początku klat 20-tych, zapewne nie przekraczała 15 - 16 węzłów (na pełnej kotłowni!). Czy zatem wymiana kotłów byłaby rzeczywiście tak bardzo kosztowna, że - ekonomicznie - pozbawiona sensu? O ile zwiększyłoby to (%) koszty adaptacji?
UsuńŁK
Dobre argumenty za wymianą kotłowni. Wymiana kotłów zwiększy koszt adaptacji o ok. 8%, co jest do możliwe do zaakceptowania . Rozważę.
UsuńJKS
Cieszę się, że zdołałem Cię przekonać. Myślę, że jeśli zachowane kotły wymienimy na nowe w proporcji 1:1 (z zachowaniem parytetów ciężarów i gabarytów zewnętrznych), uwzglęnimy postęp technologiczny (zaistniały w ciągu 25 lat) i zastosujemy wydajniejszy system ich ogrzewania (palniki olejowe), to faktyczna moc siłowni sięgnie ok. 70% wartości pierwotnej. Około roku 1932 proponuję uzbrojenie w kilka armat przeciwlotniczych ("75" i "25") i sprzedaż do Turcji w charakterze lotniskowca pomocniczego. :)
UsuńŁK
Więc będzie lotniskowiec (choć próbny, ale to nie problem) :)
OdpowiedzUsuńBędzie na ciem trenować! Ale prawdę mówiąc nazwa.. noo.. cóż.. MAO chwalebna :D
OdpowiedzUsuńZapewne uda się "upchnąć" ze 12-20 maszyn (30 byłoby szczytem możliwości)
Tak czy owak.. niech szkoli morskie oczy PMW.
Kpt.G
Co to znaczy "nazwa mało chwalebna"? Dla pomocniczych okrętów lotniczych przewidziałem nazwy słynnych rycerzy; był już "Zawisza Czarny", niech będzie i "Bolko z Jeziorek"! W historii i tradycji byłego państwa mazurskiego, to postać tak samo ważna, jak "Zawisza" Jego dzieje przypominają trochę losy Juranda ze Spychowa. Gdybyś w "mojej" Polsce źle się wyraził o Bolku z Jeziorek, "zarobiłbyś" na twarz sporo jajek, pomidorów, a może i kamieni! Zanim to się stanie, proszę natychmiast wyrazić ubolewanie i zwrócić honor bohaterowi :).
UsuńCo do klasy okrętu, to będzie to wyłącznie jednostka pomocnicza, nie zasługująca nawet (w przeciwieństwie do innych okrętów szkolnych) na prefiks OKP (Okręt Królestwa Polskiego), to tylko OPKP (O Pomocniczy KP). Dlatego proszę nie używać w stosunku do niej nazwy "lotniskowiec"
Przewiduję "upchnięcie" na jednostce ok. 16-18 samolotów, po kilka myśliwskich, rozpoznawczych, bombowych i torpedowych.
JKS
Przepraszam! Zwracam Honor! (na swoje usprawiedliwienie mam to że skojarzyło mi się to z wyrażeniem: Cienki jak Bolek w uszach[czy jakoś tak])
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=WAOdIG0QBdU
Do usług! Oferuję Swój miecz i "Pistolet"!
Kpt.G
Przeprosiny przyjęte. Bolko w grobie powrócił do wygodniejszej pozycji i już na "udeptaną ziemię i gołe miecze" wyzywać Waćpana nie będzie :).
UsuńNie wiem co się kryje pod hasłem "Pistolet", może i lepiej, że nie wiem ;).
Pozdrawiam Kapitanie -
JKS
Pistolet ASG rzecz jasna (na razi tylko asg, teraz tylko do jakiego klubu strzel. dołączyć)
UsuńI Ja pozdrawiam!
Kpt.G
Kapitanie G., zrozumiałem że ten pistolet to wiatrówka na plastykowe kulki; pozostałej treści komentarza niestety nie zrozumiałem :(.
UsuńJKS
Zamierzam po prostu za jakiś czas dołączyć do klubu strzeleckiego (sportowego) i po jakimś czasie dołączyć do "grona szczęśliwych posiadaczy broni palnej <>/sportowej"
UsuńA dzięki asg można nauczyć się podst. walki piechoty. :)
A i czasy coś nie napawają optymizmem...
Kpt.G
Spadł mi kamień z serca... Czytając: "do jakiego klubu strzel" zacząłem podejrzewać, że... a teraz to już nieważne :).
UsuńDo sportów strzeleckich zachęcam, to dobrze pasujące do mężczyzny (przepraszam wszystkie Panie!) hobby. Ja się już trochę "nastrzelałem" sportowo i nie tylko - myślę, że wystarczy. Sam mam w domu trzy sztuki ASG, ale ostatnio pewnie się czują mocno zaniedbane.
Pozdrawiam -
JKS
W odpowiedzi na dotychczasowe i przyszłe komentarze: to n i e (nie i nie!) będzie lotniskowiec, to jest tylko i wyłącznie eksperymentalna jednostka szkolno-treningowa z ograniczoną perspektywą czasu pobytu we flocie (6-8 lat). Proszę więc zbytnio się nie podniecać i traktować okręt zgodnie z jego statusem. ;)
OdpowiedzUsuńJKS
Witam
OdpowiedzUsuńNapisałeś o planach dostosowania samolotów "zamiana płóz ogonowych na kółka z hakami do lin hamujących". Ja ma wątpliwość czy przed latami 30-tymi stosowano liny hamujące. Z jednej strony aerofinishery ("z siłownikami hydraulicznymi") zastosowano po raz pierwszy w 1931 roku. Ale liny (z workami z piaskiem) zastosowano już w 1911. Nie wiem czy w międzyczasie stosowano jakieś rozwiązanie pośrednie. Poszlaką, że nie stosowano na lotniskowcach lin przed 1931, są rysunki samolotów z lat 20-tych i 30-tych (ja sprawdzałem na stronie www.aviastar.org). Angielskie samoloty pokładowe z lat 20-tych mają z tyłu płozę i nie widać haka, a samoloty z lat 30-tych mają kółko ogonowe i widoczny hak. Wydaje więc, że samoloty w latach 20-tych lądowały na lotniskowcach "na dobieg" (co przy ówczesnych prędkościach samolotów nie jest wykluczone). A płoza (zamiast kółka) była atutem jako element hamujący dobieg.
Pozdrawiam
H_Babbock
Witam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za czas przeznaczony na poszukiwania w sieci. Ja też doświadczyłem pewnej "dziury" informacyjnej w kwestii pierwszego zastosowania na lotniskowcach lin hamujących. Załóżmy, że w roku 1924 istnieją już urządzenia hamujące w postaci lin i hydraulicznych "spowalniaczy" (coś w rodzaju artyleryjskiego opornika, tylko o innych charakterystykach). Biorąc pod uwagę ówczesny stan zaawansowania technologicznego, jest to możliwe.
Na marginesie; pierwsze samoloty lądujące na pokładach okrętów były często hamowane "żywą" siłą, po prostu kilku marynarzy "czepiało" się skrzydeł i pozwalało się wlec samolotowi do czasu jego zatrzymania. Ponieważ ówczesne samoloty były lekkie, to ok. 500 kg "żywej wagi" dawało efekt zadowalający (choć dla "hamulcowych" nieco ryzykowny).
Oczywiste jest, że lżejsze samoloty (mniej więcej o masie do 2 ton) będą lądować i zatrzymywać się w sposób "naturalny" (bezwładność, tarcie i własne hamulce). Problem dotyczy cięższych typów (bombowce i samoloty torpedowe). Będę jeszcze szukał, obliczał i rozważał, ale wydaje mi się, że lin hamujących nie da się uniknąć
JKS.
Udało mi się znaleźć informację, że liny hamujące z tłumikami hydraulicznymi pierwszy raz były zastosowane w roku 1931 na HMS "Courageous" Nie będę w tym wypadku wyprzedzał historii i zadowolę się workami z piaskiem na końcach lin.
UsuńJKS
Godna pochwały powściągliwość! :)
UsuńŁK