czwartek, 5 stycznia 2023

BIULETYN INFORMACYJNY NR 15/2/1927

BIULETYN INFORMACYJNY NR 15/2/1927

Okręty

Oddane zostały do służby:

- dwa okręty podwodne typu KVIII (post z dnia 22.12.2022),
- dziewięć kutrów patrolowych typu P1 (post z dnia 26.12.2022),
- cztery niszczyciele typu Evertsen.
W budowie pozostają:
- dwa krążowniki ciężkie typu Suriname,
- cztery okręty podwodne typu KVIII,
- jeden okręt warsztatowy typu Huygens,
- jeden transportowiec wojska typu Europa,
- dwie kanonierki typu Balder,
- jeden tankowiec floty typu Krakatau.
Aktualnie, w skład MW Niderlandów wchodzą następujące okręty:
- 5 pancerników obrony wybrzeża,
- 3 lekkie krążowniki,
- 8 niszczycieli,
- 19 torpedowców,
- 17 okrętów podwodnych,
- 17 kanonierek,
- 12 patrolowców,
- 9 kutrów patrolowych,
- 4 kutry torpedowe,
- 5 stawiaczy min,
- 8 trałowców,
- 1 transportowiec wodnosamolotów,
- 2 okręty hydrograficzne,
- 2 holowniki pełnomorskie,
- 1 okręt szkolny.

Uzbrojenie

Do uzbrojenia weszły działa uniwersalne 120/50 P1927. Działa te są produkowane na licencji Boforsa przez zakłady Wilton-Fijenoord w Schiedam.

Budżet

Rok budżetowy 1927 zakończył się nadwyżką w kwocie £37586, środki te zostały przeniesione na rok następny. 

32 komentarze:

  1. Ówczesne cięższe działa uniwersalne miały lufy nie dłuższe niż L/45. Piszę to tylko po to, aby cokolwiek napisać! :)
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat to działo ma lufę nieco dłuższą. Piszę to tylko po to, aby Twojego komentarza nie pozostawić bez odpowiedzi :).

    JKS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz poważnie. Jak napisałem, są to działa projektu Bofors, konkretnie 12 cm/50 (4.7") 1047. Była to odmiana modelu 1924, przeznaczona dla niezrealizowanego projektu holenderskiego krążownika liniowego o roboczej nazwie 1047. Działa te realnie miały elewację 70 st, a więc śmiało można je zaliczyć do dział DP.

      JKS

      Usuń
    2. Tyle, że te działa DP, chyba do końca okresu międzywojennego, nie zostały praktycznie wprowadzone do służby. A na Twoim blogu mamy dopiero rok 1927!
      ŁK

      Usuń
    3. Nie zostały wprowadzone do służby, bo okręt, na którym miały być zainstalowane nie wyszedł poza fazę wstępnego projektu.

      JKS

      Usuń
    4. Rzeczywiście, wpis trudny do komentowania. Ale mam pytanie - czy w tym scenariuszu będzie "wielki kryzys"?

      Z zupełnie innej beczki - nie wiem też jak było z historyczną Holandią w zakresie sterowców. Bo generalnie były wówczas spore nadzieje na możliwości lotów między kontynentalnych właśnie takimi maszynami. A w przypadku Niderlandów aż się prosi uruchomić możliwość komunikacji z metropolii z koloniami.
      H_Babbock

      Usuń
    5. Kryzys będzie, ale dla Niderlandów nie tak wielki. Realnie, Holandia ucierpiała dość mocno, ale Belgia prawie w ogóle, pomimo że zaliczała się do najbardziej uprzemysłowionych państw świata. Interpolując, założyłem raczej łagodny przebieg kryzysu w zjednoczonych Niderlandach.
      Nie znalazłem żadnych informacji o sterowcach belgijskich lub holenderskich, nie będę więc niczego sam wymyślał. Poniżej informacja z Wikipedii "W 1924 roku Fokker F.VII KLM wykonał pierwszy lot do Holenderskich Indii Wschodnich. Pokonanie trasy liczącej 15 373 km zajęło maszynie 55 dni wliczając w to przymusowy postój w Bułgarii spowodowany awarią samolotu. Na uruchomienie regularnych lotów do Indii Wschodnich trzeba było poczekać do 1929 roku, kiedy to 12 września wystartowała pierwsza maszyna KLM, łącząca Amsterdam i Batavię. Lot trwał 12 dni i do czasów II wojny światowej było to najdłuższe regularne połączenie lotnicze na świecie." Nie sądzę, aby na tej trasie podróż sterowcem była szybsza, tańsza lub o wiele wygodniejsza.

      JKS

      Usuń
    6. Popieram.
      Sterowce były "ślepą uliczką" która powstała ponieważ:
      - samoloty nie miały odpowiedniego zasięgu i niezawodności.
      - system lotnisk był mało rozbudowany szczególnie poza Europą
      - Sterowce fajnie się sprawdziły w WWI.
      Choć, co ciekawe, Niemcy byli ślepi na wady wodoru. W trakcie wojny, trudno, bierzemy co mamy ale później?.
      Sami wbili im nóż w plecy pomimo lotu L59.

      Usuń
    7. Ps.
      Była wolniejsza choć wygodniejsza na pewno była.
      Do pewnego stopnia był to lot "Safari all inclusive".
      Własna kabina, podziwianie widoków dzikiej przyrody w trakcie gdy podają śniadanie... ect itd itp...
      Teraz to się nazywa "statki wycieczkowe" I trzeba płacić kupę kasy. Zresztą wtedy też...
      Za blichtr, za obsługę, za prestiż przelotu...ZA TO ŻE MAM TAKI KAPRYS.
      Wtedy miało to sens bo w Towarzystwie można było mówić "Ja Leciałem...".
      A teraz?.
      Standaryzacja posiłków poza klasą I-wszą. Brak widoków ze względu na pułap lotu...



      Usuń
  3. Przy tworzeniu tego rodzaju scenariuszy alternatywnych pojawia się pokusa, żeby brać wszystko, co najlepsze było dostępne w tamtej epoce. A nigdy nie jest tak, że siły zbrojne jednego kraju mają wszystko najlepsze. Jest wiele czynników, z powodu których lepszy sprzęt nierzadko przegrywa.
    1. Lepsze jest wrogiem dobrego. W drugiej połowie lat trzydziestych Niemcy szukali następcy słynnego pistoletu P08. W testach wyraźnie wygrał prototyp Mausera HSv. Prototyp Walthera (później produkowany jako P38) był gorszy, ale też spełniał wymagania i był sporo tańszy. Więc Walther został wybrany. 2. Szeroka zmiana technologiczna. W drugiej połowie 1945 roku Boeing XF8B po sporych opóźnieniach został doprowadzony do stanu pozwalającego na produkcję seryjną. Ale w tym czasie Pentagon uważał już, że przyszłość należy do odrzutowców, a do czasu ich wprowadzenia posiadane samoloty śmigłowe są wystarczające. 3. Odwrotnie do poprzedniego przykładu. W czasie zimnej wojny (trudno wskazać dokładną datę, bo tam kilka programów się zazębiało i przechodziło jeden w drugi) US Army szukało "Advanced Combat Rifle" ( w skrócie ACR - Zaawansowany Karabin Bojowy) czyli następcy M16. Nie pamiętam wszystkich wymagań, ale chodziło głównie o celność praktyczną dwa razy większą niż w przypadku M16, miała być dwa razy większa szansa trafienia celu pierwszym strzałem przez przeciętnego żołnierza (co zależy bardziej od łatwości celowania niż od celności samej broni). Kilka firm z USA i Europy przysłało bardzo interesujące prototypy. Każdy z prototypów okazał się lepszy od M16, ale żaden nie spełnił wymogów programu w całości i każdy byłby drogi w produkcji. Zimna wojna już zdążyła się skończyć, fundusze obcięto. Więc zmiana generacyjna nie nastąpiła. 30 lat później broń z rodziny M16 nadal jest podstawą w US Army, a takie dziwa jak H&K G11 czy Steyr ACR pozostają w dziedzinie SF. 4. Bo nie. W czasie DWŚ Amerykanie zmodyfikowali karabin przeciwpancerny Boys przez zamontowanie lufy od Brownninga M2 i celownika optycznego. Nabój .55 Boys jest właściwie wzmocnioną wersją naboju .50 BMG, więc nic więcej tam zmieniać nie trzeba. Testy poligonowe wypadły świetnie. Celność do 1100 jardów była wyśmienita (z karabinu standardowego kalibru ciężko było trafić z 800 jardów). Co najmniej jedna sztuka (a chyba nawet kilka) trafiła na testy frontowe. Mimo dobrych wyników i dostępności kilkudziesięciu tysięcy sztuk karabinów Boys nieprzydatnych już w ich pierwotnej roli program został skasowany. Często bywają przypadki, że ktoś podjął decyzję, dla której nie ma racjonalnego uzasadnienia.
    Do tego należałoby jeszcze dodać przypadki korupcji i błędnych założeń takich jak "przygotowanie do poprzedniej wojny". Ale wpis zrobiłby się bardzo długi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo słuszne i obszerne uwagi.
      Moim - z natury subiektywnym - zdaniem, w cyklu niderlandzkim staram się raczej nie forsować technologicznie floty. Lepiej będzie to widać, kiedy porównamy ten cykl do cyklu polskiego, gdzie nie miałem takich obiekcji i ładowałem na okręty, co tylko ówczesna technologia dać mogła. Spójrzmy tylko na artylerię plot; kończą się lata 20-te, a pomiędzy kalibrami 13,2 i 75 mm "wielka dziura"

      JKS

      Usuń
    2. W latach dwudziestych i na początku trzydziestych "wielka dziura" w artylerii przeciwlotniczej była dość częsta. Krążowniki ówcześnie wchodzące do służby często nie miały dział stricte przeciwlotniczych wcale, tylko działa uniwersalne i najcięższe karabiny maszynowe, ewentualnie dosłownie pojedyncze działka 25-45 mm. W czasie DWŚ pakowano na te krążowniki do oporu po kilkadziesiąt działek. Technicznie w latach dwudziestych było to już możliwe i oczywiście wcześniejsze rozwinięcie artylerii przeciwlotniczej miałoby zalety (więcej wyprodukowanych działek, przeszkolonych rezerwistów itd), ale miałoby też wady (więcej działek to większa załoga, a większa załoga to bardziej narzekająca załoga (tłok na pokładzie) i większe koszty bieżącego utrzymania). Większość flot nie decydowała się na to, póki zagrożenie ze strony lotnictwa było niewielkie albo było uważane za niewielkie. W latach dwudziestych lotniskowce na świecie można było policzyć na palcach obu rąk, a lotnictwo lądowe miało mały zasięg - okręty mogły wykonać całe zadanie bojowe i w ogóle nie spotkać wrogich samolotów. Powolne i nieopancerzone samoloty były łatwe do zestrzelenia, mały udźwig bomb i mała celność zrzutu. W latach trzydziestych i czterdziestych wzrost zagrożenia ze strony lotnictwa był skokowy i stąd ogromny wzrost nacisku na obronę przeciwlotniczą.
      Do przyczyn nietrafionych decyzji można jeszcze dopisać spory ambicjonalne i (to Niderlandów lat dwudziestych raczej nie dotyczy, ale ogólnie na świecie zdarza się często) kwestie polityczno-ideologiczne. Lublin-51 był licencyjną kopią sowieckiego Gaza-51 (w późniejszych seriach produkcyjnych wprowadzono poprawki, ale niewielkie), który powstał z połączenia rozwiązań technicznych podpatrzonych w ciężarówkach niemieckich i amerykańskich, rozwiązań praktycznie z lat trzydziestych. Więc gdyby Lublin-51 był Lublinem-31, to byłby oceniany jako dobra maszyna. W latach pięćdziesiątych wobec trwającej już produkcji znacznie lepszych ciężarówek krajowej marki Star Lublin-51 był jedynie marnowaniem pieniędzy, materiałów i mocy produkcyjnych, ale współpraca z "przodującym" przemysłem sowieckim była oczywistością ideologiczną.

      Usuń
    3. @Stonk.
      Zgodzę się i jednocześnie nie zgodzę.
      Faktycznie początkowo samoloty mogły "nafikać" okrętowi i były bardzo wrażliwe na ogień kmów. Ale co pokazały testy (nagięte czy nie) w USA samoloty jednak mogły, już w latach 20-tych, zrobić kuku pancernikowi. O ile nie miał skutecznej obrony plot. A potem zaczęły przenosić torpedy.
      Tym zaś mnie, w kwestii rozbudowy obrony plot, kolega rozbroił:
      "ale miałoby też wady (więcej działek to większa załoga, a większa załoga to bardziej narzekająca załoga (tłok na pokładzie)"
      szczególnie w korelacji z:
      "w czasie DWŚ pakowano na te krążowniki do oporu po kilkadziesiąt działek".
      I co?. Tłoku nie było i nikt nie narzekał?.
      Zresztą samo określenie "narzekająca załoga" jest, powiedzmy, "frywolne". Zbuntują się w latach 1920/30-tych bo im ciasno?.
      Sądzę że okręt na którym, w projekcie, są przewidziane działka plot ma również przewidziane pomieszczenia dla ich obsługi oraz parki amunicyjne.
      W przeciwieństwie do nagłej instalacji 50/100, przynitowanych gdzie się da, Oerlikonów, których obsługa śpi gdzie się da, amunicję trzyma jak najbliższej, a je jak się uda i o ile dostarczyli dla nich prowiant.

      Usuń
    4. To już nie jest epoka żaglowców, kiedy marynarzy w RN traktowano jak niewolników.
      Dlaczego należy dbać o komfort i zadowolenie załogi:
      1. Tak, zbuntują się. Marynarze zbuntowali się w Rosji w 1905 i 1917, w Niemczech w 1918, w Chile w 1931. Pierwsze z brzegu przykłady. ŁK zapewne potrafi podać jeszcze kilka.
      2. Morale załogi ma wyraźny wpływ na skuteczność w walce.
      3. Nielubiany dowódca może przypadkiem wypaść za burtę.

      Usuń
    5. Komfort załogi?. Zadowolenie?.
      Może panienki sprowadzić?.
      Jest to ostatnia rzecz o którą dbała RN. Liczy się skuteczność okrętu w walce. Kogo obchodzi załoga?. To troszkę wpływ "Brytania rządzi".
      Zmieniało się to powoli i nawet w 39 liczyła się bardziej skuteczność okrętu niż to że załoga ma kibel na trzech.
      Ad3 i 1.
      Sugeruje kolega tego z USNavy?. Bidoka co miał pecha?. Albo nie miał kibelka?.
      To chyba nie czasy buntu na " Bounty".
      Wszystkie podane przykłady skończyły się krwawa jatką buntownikow. Szczególnie te w Rosji. Może wpływać to na ocenę szans wśród marynarzy RN szczególnie że ich, wcześniejsze, bunty też kończyły się zwykle na rei.
      Ad2.
      Oczywiście że morale jest ważne.
      Walnie w plecy załogi "kotem z dziewięcioma ogonami" przez dowódcę okrętu, co ciekawe, zamiast je obniżyć podniosło je do poziomu " Królowej Morz" w przypadku RN.
      Kolega patrzy tu i teraz a nie tam.

      Usuń
  4. Ponieważ temat jest "wolny" pozwolę sobie wyrazić opinie o francuskiej 138.6mm.
    Tak troszkę równie ślepa uliczka jak sterowce.
    Za duży kaliber na "nie przerośnięty" niszczyciel zaś żałośnie mały na coś co "udaje krążownik lekki". A system zasilania w amunicję to przykład "jak skomplikować łopatę".
    Zresztą sposób w jaki Francuzi "widzieli " kaliber dział jest dla mnie niezrozumiały.
    Czy oni naprawdę musieli być "MY"?.
    Od WWI sojusznik Anglii.
    Ale...
    Zamiast 343(Mod) oni 330, 120 są beee, za małe, więc 138.6mm, 102-ki dp?, słabizna, my mamy 130. Trochę nie halo ale jednak...zresztą dołożymy 100-i. Haaa i co Angole?. Że więcej dział/kalibrów/problemów z logistyką?...Oj tam, oj tam. Linia Maginota nas chroni, mamy, na wszystko, czas...I fantazję...
    To że my zbudujemy 2 ! "super niewiadomo co" a wy więcej to i tak nasz jest silniejszy...
    Brak pancerza?. I co?. I tak wam zwieje w razie czego. Chyba że, jak wilki, bez honoru, ruszycie 5 na jednego. Zresztą czego innego się spodziewać po "naturalizowanych" za kanałem potomkach ludu Francji?.
    Odszczepieńcy bez honoru...skrzyżowani z motłochem...


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, szczególnie Kol.ŁK, za "gonitwę myśli".
      Jednak w ten sposób najlepiej mi się pisze i wyraża to co chcę.

      Usuń
    2. Nie ma za co przepraszać. To raczej ja to czynię za tę, cokolwiek uszczypliwą, konstatację! :)
      ŁK

      Usuń
    3. Poruszył Kolega dość ciekawe zagadnienie, warte z pewnością uskutecznienia wymiany zdań. :) Kaliber 139 (138,6 mm) jest dla Francuzów tradycyjnym, jednak wypada się zgodzić, że po wprowadzeniu kalibru 130 mm nie było zasadności dalszego rozwijania tego "dziwnego" (tu zgoda!) kalibru, poprzez wprowadzanie nowych jego modeli. Osobiście nie czyniłbym tego, bo obydwa kalibry są zbyt bliskie, a działa 130 mm doskonale nadają się dla nowych superniszczycieli (jak zresztą uczyniono to w pierwszym ich typie!). Raczej starsze modele 139 mm (do modelu 1910 włącznie) używałbym jedynie do czasu wyczerpania zapasów amunicji, a następnie przekoszulkowałbym na 130 mm (na starych drednotach działa kazamatowe można by ewentualnie wymienić na mniejszą liczbę dział 152 mm, ale to nie miałoby sensu, z uwagi na ograniczony potencjał modernizacyjny tych okrętów). Podobnie bezzasadne było wprowadzenie nowego kalibru 152 mm, gdy istniały już, także nowe, działa 155 mm. Odstęp w linijce kalibrów 155 mm - 130 mm jest już akceptowalny zamiast realnego 155 mm - 152 mm - 139 mm - 130 mm. Francuzi nie byli jednak odosobnieni. To samo dotyczyło Brytyjczyków i Japończyków w zakresie średnich kalibrów.
      ŁK

      Usuń
    4. W japońskiej MW jeden z "dziwnych" kalibrów miał realne uzasadnienie, mianowicie 140 mm (5,5"). Działa tego kalibru skonstruowali Brytyjczycy specjalnie dla budowanych dla Grecji pancerników "Antinavarhos Kontouriotis" i "Lambros Katsonis" Ponieważ ukończenie tych pancerników zbiegło się w czasie z wybuchem IWS, zostały one bezceremonialnie wcielone do RN. Rozpoczęcie Wielkiej Wojny gwałtownie zwiększyło zapotrzebowanie na okręty i uzbrojenie dla nich, wobec czego, Brytyjczycy mając gotowy już "towar" użyli go na swoich okrętach (m.in. "Hood", "Furious" i "Hermes").
      Sam pomysł takiego kalibru wyszedł od Greków; uzasadnieniem było łatwiejsze ręczne ładowanie pocisków, o circa 10 kg lżejszych od standardowych 6". Bardzo się to spodobało Japończykom, ich marynarze - z przyczyn głównie "rasowych" - byli drobniejszej budowy fizycznej i lżejsze pociski bardzo im dogadzały. Działa 140 mm adaptowanego dla własnych potrzeb brytyjskiego projektu montowali głównie na lekkich krążownikach i części okrętów liniowych. W roku 1922 opracowali własny projekt tego kalibru, a zbudowane wg niego działa stanowiły uzbrojenie większości okrętów podwodnych.

      JKS

      Usuń
    5. "Antinavarhos Kontouriotis" i "Lambros Katsonis" to krążowniki lekkie, a nie pancerniki. Oczywiście nie mam wątpliwości, że to tylko przejęzyczenie.
      ŁK

      Usuń
    6. @ŁK Ad.6 stycznia 2023 02:25
      Nie ma za co przepraszać.
      Sam wiem jak chaotycznie się wyrażam ale tak mi łatwiej.
      Co do linijki kalibrów Francji.
      Przede wszystkim strasznie komplikuje to produkcję amunicji. Zamiast produkować dużo "standardowej" trzeba produkować mniej różnej.
      Dramatycznie komplikuje logistykę bo trzeba uważać "Co na jaki okręt" a pomyłki i tak się mogą zdarzyć i okręt stanie się bezbronny.
      Do tego biura konstrukcyjne artylerii "rozpraszają" się na różne konstrukcje zamiast zająć się doskonaleniem istniejących wzorów uzbrojenia.
      No i mając "standard" uzbrojenia wydaje się łatwiej tworzyć projekty nowych okrętów.
      Zresztą ten "Francuski" chaos panował również w lotnictwie i broni pancernej.
      Być może oni się ciągle bawili w "lata 20-te, lata 30-te".

      Usuń
    7. Pełna linijka kalibrów floty francuskiej okresu międzywojnia jest "koszmarnie" długa. Na rok 1939 tworzą ją: 380 mm - 340 mm - 330 mm - 305 mm - 203 mm - 155 mm - 152 mm - 149 mm (ex-niemieckie jako rezerwa mobilizacyjna użyta do uzbrojenia krążowników pomocniczych) - 139 mm - 130 mm - 100 mm - 90 mm - 75 mm - 65 mm (bardzo nieliczne, ale jednak!) - 47 mm (tak, jak 65 mm) - 37 mm - 25 mm - 13,2 mm. W latach po PWS dochodzą dodatkowo: 240 mm - 194 mm - 165 mm - 120 mm - 105 mm - 88 mm - 76 mm - 57 mm, 12,7 mm. W latach DWS dochodzą: 127 mm - 102 mm - 76 mm - 40 mm - 20 mm. A w latach bezpośrednio po DWS: 135 mm - ponownie120 mm - 128 mm - ponownie 105 mm - ponownie 88 mm. Nie wiem, czy jeszcze czegoś nie pominąłem (piszę z pamięci). :)
      ŁK

      Usuń
    8. Do kolegi ŁK na komentarz z 6 stycznia 2023 10:10.
      Oczywiście, że to mój błąd! Pisałem ten komentarz w przerwie rozważań o pewnych pancernikach, no i mam skutek...
      W związku z moim potknięciem, przypomniała mi się pewna anegdota. Małżeństwo zaprasza do swego domu na obiad dygnitarza, od którego zależy kariera małżonka. Na nieszczęście, dygnitarz ten jest obdarzony przez naturę potężnym organem powonienia, a z kolei circa 10-letni syn małżeństwa jest niepoprawnym żartownisiem. Przed obiadem, obawiając się wpadki, rodzice zaklinają syna, aby pod żadnym pozorem nic nie mówił o nosie. Obiad przebiega bez problemów, dopiero gospodyni podając kawę pyta gościa: życzy Pan sobie cukru do nosa? Tak to jest, gdy robi się jedno, a myśli o drugim.

      JKS

      Usuń
    9. Zdarza się najlepszym. :)
      ŁK

      Usuń
    10. @ŁK
      Aby uatrakcyjnić linijkę kalibrów Francji były jeszcze:
      30 cm/45 Modele 1906 i 1906-1910
      Klasy Dantona i Courbeta
      Całość problemów produkcyjno-logistycznych bije na głowę najlepszy francuski kabaret.
      A może oni żyli w innym świecie?. Są takie środki...
      Zresztą u mnie w pracy , czasem mam wrażenie, towar, który palą w biurze, jest na tyle dobry że jest niedostępny na mieście....

      Usuń
    11. @ŁK.
      Z tym w kwestii linijki kalibrów się nie zgodzę.
      "Francuzi nie byli jednak odosobnieni. To samo dotyczyło Brytyjczyków".
      Mieli jako główne
      406/381/356mm(to ostatnie sami chcieli sami mieli).
      Mniejsze nie były na Capital Ship tylko na pomocniczych.
      203mm. To pokłosie TW.
      152mm jako działa główne krążowników lekkich.
      Bez udziwnień.
      Brak komplikacji w zakresie produkcji pocisków/armat/logistyki.
      Dopiero w zakresie ciężkiej artylerii DP przypominają tą Panienkę co "chciała bym ale boję się".
      Szukali, sprawdzali, ale tak na moje i tak przed wprowadzeniem zapalników zbliżeniowych nie mieli szans.
      Ogień zaporowy, na dalekim dystansie, przypomina kropidło.
      Czasem kropla trafi czasem nie. Zwykle nie.
      Lekka plot.
      Standard 40mm pom-pom.
      Bez udziwnień choć wprowadzili Boforsy.
      Niżej Vickersy później Oerlikony. Realiści.
      Linijka kalibrów to 3 główne, chaos w ciężkiej DP, jeden (choć 2 różne działa i pociski) w średniej plot i "końcowo" 1 w bezpośredniej plot.
      Marzenie producenta amunicji i logosty. Dużo, więc tanio, szybko, brak możliwości pomyłki.
      Zaś chaos w artylerii niszczycieli doprowadził ich do tego że teraz, w XXIw,
      jest 114mm. A 133m odeszły z "Vanguard"em








      Usuń
    12. @Rafał: Linijka kalibrów to tylko KALIBRY, a w każdym z nich może istnieć kilka modeli dział o różnym przeznaczeniu (np. SP i DP) i to jest zupełnie inny problem. Brytyjska linijka kalibrów była równie absurdalna i nie chce mi się jej przytaczać. Proszę zajrzeć choćby do Navypedii i "wyłowić" sobie szczegółowe dane (np. w okresie międzywojennym wprowadzenie dział 133 mm przy epizodycznym występowaniu kalibru 132 mm - wszystkie dane ja zaokrąglam do 1 mm). Poprawnie problem ten rozwiązywali chyba tylko Amerykanie.
      ŁK

      Usuń
    13. PS. Odnoszę wrażenie, że Kolega "wkręca" mnie na siłę w dyskusję, więc profilaktycznie zamykam ze swej strony ten temat! :)
      ŁK

      Usuń
    14. Muszę stwierdzić, że pominął Kolega całkiem sporo używanych w RN kalibrów, np.: 457, 412, 343, 305, 254, 234, 190, 140 mm, że o drobniejszych już nie wspomnę.

      JKS

      Usuń
    15. @JKS.
      Tak. Wiem. Lub się mylę.
      Jednak proszę zauważyć że podana przeze mnie linijka RN odnosi się do lat 36+.
      A wtedy reszty wskazanych nie używano lub używano epizodycznie.
      Zaś Francuzi mieli "Masz masz". Wszystko na raz.
      @ŁK.
      Kaliber w odniesieniu "pocisk" nie ma żadnego odniesienia do tego czy jest używany w armatach QF czy DP.
      Tu liczy się konstrukcja stanowiska.
      Czy "wkręcam" kolegę?...
      Zapewne tak.
      Jednak w moich oczach to kolega jest "artylerzystą" na blogu i stąd moje pytania/uwagi.



      Usuń