środa, 1 listopada 2017

Komunikat wojenny nr 5/1942



Komunikat wojenny nr 5/1942

Przebieg działań.
Z Samoa wyruszył na Nauru zespół desantowy w składzie:
- 8.Eskadry krążowników: Toruń (CA-13 1932), Częstochowa i Przemyśl (CL-22 1930);
- krążownika plot Świdnik (CLA-4 1933);
- 6.Dywizjonu niszczycieli (4 typu Samum DD-54 1932);
- okrętów desantowych: Biskaje (LSL-1 1939), Wielka Syrta (LSL-2 1941), dwu typu Dąbie (LSM-9 1939), transportowca desantowego Kattegat (TSL-1 1934);
- holownika Nosorożec (TUG-15 1935).
Zespół ten przewozi łącznie 1750 żołnierzy, 3 czołgi lekkie, 3 działa lekkie, 11 pojazdów terenowych i 5600 t zaopatrzenia. Kilkadziesiąt Mm od Nauru do zespołu desantowego dołączył (wyruszając wcześniej z Clipperton) zespół osłony w składzie:
- 1.Eskadry pancerników (2 typu Władysław Łokietek BB-4 1923/1939);
- 3.Eskadry lotniskowców (2 typu Hetman Chodkiewicz CV-4 1934);
- 3.Eskadry krążowników plot (4 typu Świdnik CLA-4 1933);
- 4.Flotylli niszczycieli (4 typu Monsun DD-21 1921 i 4 typu Tsunami DD-33 1925).
Na zdobytej uprzednio przez Japończyków wyspie (patrz Komunikat nr 1/1942) przebywało 1100 żołnierzy (w tym 800 w jednostkach bojowych) i kilka wodnosamolotów, sił morskich Japończycy na Nauru nie mieli. Desant poprzedziło silne bombardowanie lotnicze z lotniskowców, które zniszczyło japońskie wodnosamoloty oraz będące w budowie stanowiska artylerii nadbrzeżnej. W pierwszej fali lądowało na kutrach i łodziach desantowych ok. 500 żołnierzy wspieranych ogniem okrętowym. Rozproszone na wyspie wojska japońskie nie były w stanie zapobiec desantowi pierwszej fali, a kiedy już zdołały skoncentrować przeciw naszemu przyczółkowi większe siły, na brzegu znajdowała się już druga fala desantu (800 żołnierzy i 3 lekkie czołgi). Nic dziwnego więc, że japoński kontratak nie przyniósł skutku i zakończył się dużymi stratami w ludziach oraz rozszerzeniem przyczółka. W trzeciej fali na wyspie lądowało 450 żołnierzy, 3 działka oraz część pozostałego sprzętu i zaopatrzenia. Nie będąc w stanie powstrzymać wspartych czołgami i ogniem okrętowym polskich ataków, Japończycy skupili się w dwu punktach oporu; w rejonie wyrobisk górniczych (fosforyty) w centralnej części wyspy oraz w okolicy przystani. Desperacki japoński atak nocny nie zaskoczył naszych oddziałów, a przeprowadzone rano i przed południem bombardowania lotnicze i artyleryjskie zadały Japończykom takie straty, że ich opór praktycznie ustał. Ostatecznie zdobycie wyspy ogłoszono w dniu następnym; zabitych zostało ok. 900 żołnierzy wroga, do niewoli dostało się ok. 200, głównie Koreańczyków z oddziału budowlanego i ciężej rannych Japończyków. Nasze straty to 39 zabitych i 114 rannych, 1 zatopiony kuter desantowy, 3 zestrzelone samoloty oraz 1 czołg uszkodzony.
3.Flotylla niszczycieli (10 typu Cumulonimbus DD-43 1928) przeprowadziła wypad na Morze Filipińskie w celu przechwycenia ewentualnych japońskich posiłków podążających na Palau. Za wyjątkiem dużego trawlera rybackiego (który został oczywiście zatopiony), jednostek japońskich nie napotkano.
Lepiej poszczęściło się okrętowi podwodnemu Marun (typu Tuńczyk SS-95 1941), który na północ od atolu Enewetak zatopił – osłaniany przez eskortowiec Shirataka – transportowiec (ok. 5500 BRT), wiozący na Nauru posiłki (ok. 600 żołnierzy + sprzęt i zaopatrzenie). Japoński transportowiec miał szanse dotrzeć na Nauru jeszcze przed naszym desantem, co mogłoby skomplikować sytuację lądujących wojsk polskich.
Podwodna flota japońska zrewanżowała nam się dość dotkliwie, topiąc „cywilny” tankowiec (10000 BRT) na południe od Kiribati.
Nasze łodzie latające dostarczyły na Babelthuap następnych 160 żołnierzy i 1100 kg zaopatrzenia. Niestety, utracono łódź latającą typu CZL-69HRBb Pelikan, która nieostrożnie manewrując, „nadziała się” na rafę i zatonęła. Miało to miejsce już po jej rozładowaniu, więc strat w ludziach i zaopatrzeniu nie zanotowano. Na samej wyspie toczyły się niezbyt intensywne walki, nie przynoszące obydwu stronom ani większych sukcesów, ani większych strat.
Na postawionych przez nasze OP minach, Japończycy stracili jeden mały transportowiec (ok. 2500 BRT) i jeden statek rybacki.
Walki powietrzne w rejonie Tajwanu tracą na zaciętości, powodem są duże straty japońskie i trudności w ich uzupełnianiu. Lotnisko w Kaosiung zostało praktycznie wyłączone z użytku i obecnie aktywne jest tylko jedno w okolicy Tajpej. W budowie znajduje się nowe lotnisko w środkowym rejonie zachodniego wybrzeża wyspy.
Nabierają ciężkości walki lądowe w północno-wschodnich Chinach, jednak większego przełomu w nich nie zanotowano. W głównie pozycyjnych starciach zaangażowanych jest już równowartość kilkunastu dywizji po każdej ze stron.
Informacje uzupełniające.
Z portów metropolii wyruszył wielki konwój składający się z: 3 transportów wojska floty oraz 2 adaptowanych do tego celu statków pasażerskich, 2 zaopatrzeniowców floty oraz 25 statków handlowych, w tym 2 tankowców. Głównym przeznaczeniem konwoju są nasze bazy dalekowschodnie, a na jego trasie przewidziane jest dołączenie dalszych statków (przede wszystkim tankowców). Na odcinku Bałtyk - Antyle Polskie - Togo konwój eskortują zespoły E.1.2 i E.1.3 (2 krążowniki plot, 6 niszczycieli i 4 eskortowce), na odcinku Togo – Pemba zespoły E.2.2 i E.3.1 (1 lotniskowiec eskortowy, 1 krążownik lotniczy, 8 niszczycieli eskortowych i 4 eskortowce), na odcinku Pemba – Belitung zespoły E.3.1 i E.3.2 (2 lotniskowce eskortowe, 2 krążowniki lotnicze, 8 niszczycieli eskortowych i 6 eskortowców) oraz zespół dalekiej osłony (1 krążownik liniowy, 2 krążowniki lekkie i 4 niszczyciele). Na Belitung konwój się rozdziela, a osłonę poszczególnych jego części przejmują okręty 4 i 5 Floty.
Aspekty polityczne.
Doszło do poważnego incydentu syjamsko-francuskiego. Zdążający z Sajgonu do Perth francuski mały parowiec został ostrzelany i ciężko uszkodzony przez jeden z syjamskich okrętów. Szczęśliwie, na dryfujący francuski statek natknął się brytyjski liniowiec pasażerski, który po udzieleniu pomocy poszkodowanym, odholował „Francuza” do Singapuru. W związku z powyższym zdarzeniem, Francja wystosowała pod adresem Syjamu ostre w treści ultimatum, domagając się oficjalnych przeprosin, ukarania winnych oraz wysokiego odszkodowania finansowego.
Bilans strat.
Po stronie polskiej:
- zatopionych: 2 lekkie krążowniki, 1 kanonierka, 1 niszczyciel, 1 kanonierka rzeczno-morska, 3 okręty podwodne, 1 podwodny stawiacz min, 1 eskortowiec, 1 patrolowiec, 4 kutry patrolowe, 1 kuter desantowy, 3 holowniki, 5 statków;
- zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi 206 samolotów;
- zabitych i wziętych do niewoli 3310 osób.
Po stronie chińskiej:
- zatopionych: 1 okręt podwodny;
- zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi 43 samoloty;
- zabitych i wziętych do niewoli 21390 osób.
Po stronie japońskiej:
- zatopionych: 2 lotniskowce, 1 ciężki krążownik, 2 niszczyciele, 1 trałowiec, 11 statków;
- zestrzelonych lub zniszczonych na ziemi 308 samolotów;
- zabitych i wziętych do niewoli ok. 24650 osób.
Po stronie syjamskiej:
- .

11 komentarzy:

  1. - 1.Eskadry pancerników (2 typu Władysław Łokietek BB-4 1923/1939);
    - 3.Eskadry lotniskowców (2 typu Hetman Chodkiewicz CV-4 1934);
    - 3.Eskadry krążowników plot (4 typu Świdnik CLA-4 1933);
    - 4.Flotylli niszczycieli (4 typu Monsun DD-21 1921 i 4 typu Tsunami DD-33 1925).
    Mamy na Pacyfiku tak silną GU i wysyłamy ją pod trzeciorzędną wyspę, gdzie nie jest potrzebna, zamiast spuścić na dno japońskie krążowniki koło Palau...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wsparcia i osłony lotniczej dla desantu nigdy nie za wiele. Gdyby nie to wsparcie (szacuje się, że połowa japońskich strat jest zasługą lotnictwa), to walki na Nauru mogłyby się toczyć jeszcze tygodniami, ale skończyły się szybko i lotniskowce niebawem będą mogły być użyte gdzie indziej.

      JKS

      Usuń
  2. Zgodzę się jednak z Kolegą Stonkiem, że ta operacja na Nauru to trochę tak, jak gotowanie jajka w kotle okrętowym! :) Cieszę się jednak z osiągniętego sukcesu. Przypuszczam, że akcja syjamska była jednak inspirowana przez Japonię, a więc ultimatum francuskie nie doczeka się pozytywnej odpowiedzi. Japończycy będą zatem musieli wydatnie wspomóc swego sojusznika, bo - w przeciwnym przypadku - Francuzi szybko uporają się z Syjamem. Tak więc zaistnieje okazja do rozpoczęcia "pełnowymiarowych" operacji lądowych, zapewne również z udziałem wojsk chińskich i polskich, które wesprą z kolei Francuzów.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to z opisu i mojej odpowiedzi na komentarz kolegi Stonka jasno nie wynikało, ale dla zespołu lotniczego była to taka akcja "po drodze", zadania docelowe zespołu są inne.
      Nie przypuszczam, aby Japończycy byli zadowoleni z syjamskiego "wybryku" Po pierwsze będą mieli z Syjamem takie problemy, jak Niemcy z Włochami w czasie IIWŚ, a po drugie jeżeli Francja nie ograniczy się tylko do wojny z Syjamem, to będą mieli "cieplutko"

      JKS

      Usuń
    2. W takim razie ultimatum francuskie musi zostać przyjęte i Japończycy są chyba w mocy to uczynić. Pozostawienie Syjamu samego sobie w konfrontacji z Francją byłoby z kolei zbyt dużym uszczerbkiem dla prestiżu Japonii. Syjam to jednak nie Włochy, które (przynajmniej formalnie!) miały siły i środki do samodzielnego kreowania własnej polityki międzynarodowej. Myślę nawet, że tak będzie ciekawiej, bo wejście do "naszej" wojny Francji rozpoczęłoby zapewne "lawinowe" formowanie się wielkiej koalicji antyjapońskiej.
      ŁK

      Usuń
  3. Można powiedzieć, że nam „łatwo poszło”. Patrząc na mapę raczej zastanawia, dlaczego w ogóle Japończycy się tam zapędzili. Wyspa jest niemal na tyłach naszej „pierwszej linii”, więc atak na nią (pozostawiając aktywną naszą twierdzę Truk) był z ich strony dziłaniem pomiędzy szaleństwem a głupotą. Zresztą także wysłanie przez Japończyków posiłków na Nauru pod osłoną tylko jednego (!) eskortowca dla mnie też jest niezrozumiałe.
    „…Lotnisko w Kaosiung zostało praktycznie wyłączone z użytku…” W czasie DWS skuteczne zlikwidowanie baz lotniczych wroga było praktycznie niemożliwe. Nawet na froncie zachodnim w 44/45 mimo totalnej przewagi alianci nie byli w stanie zlikwidować lotnisk niemieckich.
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zauważysz, Japończycy uderzyli w krótkim odstępie czasu na skrajne punkty wysuniętej linii przesłaniającej Rabaul (Nauru i Palau) oraz na jej punkt centralny (Truk). Gdyby im się udał atak na Truk, linia mogła być uznana za przełamaną. Pojedynczy - nawet udany - atak na Truk przypominałby wsadzenie palca w drzwi; na skrzydłach japońskich pozostałyby nasze bazy.
      Kolega Stonk nazwał Nauru "trzeciorzędną wyspą"; zapewne Japończycy mieli o niej podobne mniemanie, a łatwe jej zdobycie utwierdziło ich zdanie w tej kwestii. Stąd pewnie dość niepoważna akcja zaopatrzenia Nauru. Powodem mogło też być oszczędzanie sił do ważniejszych zadań oraz znikoma ilość posiadanych okrętów typowo eskortowych.
      "Praktycznie wyłączone z użytku" to jeszcze nie "zlikwidowane" Jak nazwać stopień gotowości lotniska, na które kilka razy w tygodniu spadają bomby? Poza tym nie można porównywać lotnisk niemieckich z ich rozbudowaną i w miarę trwałą infrastrukturą (w tym i podziemną) z lotniskami japońskimi, które Niemcy pewnie określiliby jako polowe.

      JKS

      Usuń
    2. Sytuacja wyglądała wtedy odwrotnie. To liczne ruchome (dziś jest tu, za tydzień gdzie indziej) i trudne w rozpoznaniu (brak hangarów, nieutwardzony pas startowy wyglądający jak łąka, często nią rzeczywiście był) były nie do zlikwidowania. Bazy stałe okresu międzywojennego, jeśli tylko znalazły się podczas wojny w zasięgu nieprzyjaciela mogły być stosunkowo łatwo wybombardowane z działań.

      Usuń
    3. Napisałem "które Niemcy pewnie określiliby jako polowe", a nie, że jest to lotnisko polowe.
      Lotnisko Kaosiung jest lotniskiem stałym, z betonowym pasem startowym, hangarami konstrukcji mieszanej (murowano-bambusowo-brezentowej), z podziemnymi zbiornikami paliwa i magazynami amunicji, bez ukryć dla samolotów. Wyobraź sobie, że na to lotnisko spada - powiedzmy 2-3 razy w tygodniu - kilkanaście bomb, nie licząc ognia broni maszynowej. Podziurawiony pas startowy i drogi kołowania, spalony hangar(hangary), zniszczone lub uszkodzone przebywające na ziemi samoloty, przetrzebiona artyleria plot, straty w personelu naziemnym i sprzęcie lotniskowym. Czy uznasz takie lotnisko za zdolne do operacji bojowych? Jeśli tak, to w jakim zakresie?
      Lotniska niemieckie z końca IIWŚ wykazywały zadziwiające zdolności przywracania gotowości bojowej nawet po ciężkich uszkodzeniach, ale po pierwsze, nie były atakowane kilka razy tygodniowo, a po drugie, korzystały z niemieckiej, a nie japońskiej infrastruktury, techniki i organizacji.
      Lotniska polowe z gruntowymi nawierzchniami i bez stałej infrastruktury są łatwe do ukrycia i odtworzenia po ewentualnych zniszczeniach. Mają jednak też wady; ciężkie samoloty nie mogą ich używać stale, a lżejsze okresowe, np. po długotrwałych lub intensywnych opadach, także możliwości remontu samolotów są mocno ograniczone. Normalna sytuacja: coś za coś!

      JKS

      Usuń
    4. W tamtych czasach Niemcy mieli duże zdolności minimalizowania skutków nalotów i odtwarzania zdolności operacyjnej infrastruktury nie tylko lotniskowej. Widziałem w którejś książce zdjęcia fabryki, która mimo bombardowań działała do końca wojny. Były tam między innymi obrabiarki osłonięte żelbetowymi kokonami, sejf na maszynę do pisania itp.

      Usuń
    5. No właśnie, i dlatego nie można porównywać odporności lotnisk niemieckich do japońskich. Jaką odporność może mieć japońskie urządzenie osłonięte typowym dla tego kraju materiałem konstrukcyjnym, czyli bambusowym szkieletem pokrytym papierem ryżowym?

      JKS

      Usuń