Wielce szanowni moi Czytelnicy, pozwalam sobie ogłosić quiz - przynajmniej częściowo - tematyczny.
Są trzy pytania, punktowane kolejno za 1, 2 i 3 punkty. Do ogólnego wyniku liczy się suma pkt z trzech pytań. W przypadku równej ilości pkt, wygrywa ten, kto pierwszy udzieli prawidłowej odpowiedzi na 3 pytanie.
Nagrody (niematerialne) są przewidziane.
1. za 1 pkt - który polski geograf i geolog dał swoim nazwiskiem nazwę wybitnego pasma górskiego?
2. za 2 pkt - który premier Prus i II Rzeszy dał swoim nazwiskiem nazwę obszaru Afryki (obecnie w granicach kolonii Polski blogowej)?
3. za 3 pkt - który angielski kupiec i z powodu jakiej części swego ciała dał potoczną nazwę wojnie brytyjsko-hiszpańskiej w XVIII w.?
Na odpowiedzi czekam do 15.02.2018.
JKS
1) Paweł Edmund Strzelecki
OdpowiedzUsuń2) Leo von Caprivi
3) Robert Jenkins (wojna o ucho Jenkinsa)
ŁK
ŁK, Ciebie powinienem z zabawy wykluczyć, jako profesjonalistę. Ale na pytanie nr 1 spodziewałem się innej odpowiedzi, mianowicie chodziło mi o Jana Czerskiego. Obydwie odpowiedzi będę traktował jako poprawne. Ażeby jednak quiz rozstrzygnąć, wprowadzam dodatkowe pytania (tamte były za łatwe):
Usuń4. za 5 pkt - co mają wspólnego ze sobą pod względem nazwy, trzy wyspy w Archipelagu Aleksandra i co pod tym samym względem jedną z nich wyróżnia?
5. za 7 pkt - co ma wspólnego sir Percival z przylądkiem Pedernales?
JKS
No, i już nie jest tak lekko :)
UsuńA tak już ni z gruchy, ni z pietruchy - znacie film "Piekło na Pacyfiku"? Moim zdaniem, nie jest to wbrew tytułowi film wojenny, ale próba studium człowieczeństwa, jako cechy, a nie zalety. Polecam, dla zachęty zdradzę, że w głównych rolach są Toshirō Mifune i Lee Marvin.
JKS
Ja wymiękam!
UsuńŁK
No nie, jestem zawiedziony :(. Trudnością jest archipelag, czy nazwiska? Pokaż tok myślenia, będę pomagał.
UsuńOstatnie jest chyba trudne, wskazówka - nie kierujcie się osobą, lecz nazwiskiem.
JKS
OK! 8 września 1923 r. miała miejsce katastrofa 11 Flotylli Niszczycieli US Navy w pobliżu Przylądka Pedernales. Jednym z nielicznych szczęśliwców, którzy nie wpadli na skały był USS "Percival" (DD-298).
UsuńŁK
Wśród wysp Archipelagu Aleksandra pojawiają się polskie nazwy: Wyspa Kościuszki i Wyspa Wojewódzkiego. Żadna trzecia wyspa już mi się nie kojarzy...
UsuńŁK
PS. Niedzielne późne popołudnie to wyjątkowo nie lubiana przeze mnie część weekendu, więc już mnie nie męcz! :)
UsuńŁK
Brawo, brawo to masz już 10 pkt. Trudne było? A bez małej podpowiedzi? Utrudniłem w ten sposób, że katastrofa ta jest bardziej znana jako przy Honda Point. Ale zawodowy nawyk kwerendy czyni cuda! Nieprawdaż?
UsuńWydawało mi się, że to za 5 pkt było łatwiejsze i bardziej "historyczne", ale jak widać nie. Do 15.02 jeszcze czas. Tu kwerenda nie pomoże :).
Jutro dam podpowiedź.
JKS
PS. Naprawdę jestem pod wrażeniem, ostatnie zagadnienie miało być praktycznie nierozwiązywalne, ale sam nadałem kierunek myśleniu, a może bardziej inny kierunek zamknąłem? To jak?
UsuńJKS
W Archipelagu Aleksandra polskie nazwy są ścieżką niewłaściwą.
UsuńJa Cię nie męczę, sam się męczysz; ostatnio ze znakomitym skutkiem!
JKS
Dziś już 16.02, zatem czekam na nagrodę! :)
UsuńŁK
Za prawidłową odpowiedź na pytania 1, 2, 3 i 5 otrzymujesz tytuł Wielkiego Zgadywacza Zagadek.
UsuńCo do pytania 4 podpowiadam: trzy wyspy tego archipelagu noszą nazwy rosyjskich osobistości; jednakże jeden z patronów nie był tym, czym dwaj pozostali. Pomogło?
JKS
Ostatnia próba! Dwie wyspy noszą nazwy upamiętniające rosyjskich admirałów: Wasilija Cziczagowa i Iwana Kupriejanowa, a trzecia nazwana została na cześć Aleksandra Baranowa - dyrektora Rosyjsko-Amerykańskiej Kompanii Handlowej.
UsuńŁK
No, nareszcie! Ponieważ ostatnia podpowiedź wymuszała niejako prawidłową odpowiedź, nagroda nie może być zbyt cenna. Mogę Ci dać talony na kieszonkowy zegar z kukułką bez kukułki, elektryczną maszynkę do strzyżenia swetrów i nastawne lusterko wsteczne do wanny. Jeżeli nie jesteś zainteresowany tymi wspaniałymi gadżetami to napisz, czego byś pragnął (w granicach rozsądku i moich skromnych możliwości). Czy stanowisko szefa Biura Historycznego MW z poborami na poziomie etatu k-admirała (płatnymi w kapuście głowiastej) i Order Konika Morskiego III klasy Cię zadowoli?
UsuńJKS
Obejdzie się bez tych wydumanych honorów! :)
UsuńŁK
Czyli jednak talony?
UsuńJKS
A tym bardziej talonów! Miał być nowy post na weekend, a tu pierdu, pierdu...
UsuńŁK
No tak, pierdu, pierdu... i mamy z tego globalne ocieplenie :).
UsuńWybacz brak postów. Od połowy zeszłego tygodnia zastępowałem dyrektora działu, a w tym tygodniu nawet dwóch! Ponieważ ciągle mam kłopoty ze zdrowiem, to jedną połowę doby spędzałem w pracy, a drugą w łóżku; trudno mi było w tej sytuacji znaleźć czas na bloga. Na przyszły tydzień wziąłem urlop wypoczynkowo-zdrowotny, więc mam nadzieję trochę "nadgonić" zaległości.
Pozdrawiam Cię Wielki Zgadywaczu -
JKS
Domyślałem się, że miałeś jakieś problemy. Dla mnie też był to ciężki tydzień, a zatem, w oczekiwaniu na "nadgonienie zaległości", również Cię pozdrawiam!
UsuńŁK
Strasznie się zapchało! :)
OdpowiedzUsuńŁK
Ale cisza...
OdpowiedzUsuńNieobecność Szanownego Autora przedłuża się, niestety! Wobec tego proponuję dyskusję "zastępczą" na temat, z zakresu historii alternatywnej (ale z gatunku takiej, która byłaby wysoce prawdopodobna, gdyby...).
OdpowiedzUsuńOtóż załóżmy, że w składzie delegacji polskiej na rokowania pokojowe z Sowietami w Rydze (1920 - 1921) uczestniczy wysoki rangą oficer polskiej marynarki wojennej, pochodzący z byłej floty carskiej i znający doskonale jej realia - np. komandor Jerzy Świrski. Sowieci byli w tych rokowaniach skorzy do daleko większych ustępstw, ale pod warunkiem twardszego negocjowania z naszej strony. Obecność tego oficera powoduje, że wysunięte zostaje żądanie, aby bolszewicy przekazali nam kilka okrętów, nie tyle tytułem reparacji wojennych (to mogłoby być zbyt znacznym uszczerbkiem dla ich prestiżu!), co udziału społeczeństwa byłego Królestwa Polskiego w życiu gospodarczym przedrewolucyjnej Rosji. Po długich dyskusjach udaje nam się wytargować następujące okręty, których budowa nie została jeszcze ukończona: krążownik lekki "Admirał Korniłow", niszczyciele "Mieczesław" i "Michaił" (z Floty Bałtyckiej) i okręt podwodny "A.G.26" (z Floty Czarnomorskiej). Załóżmy, że okręty te udaje się nam wykończyć w latach 1924 - 1927, w stoczniach francuskich. Problemy do dyskusji:
1) w jakim wariancie modyfikujemy pierwotne plany i wykańczamy je,
2) jak mogłyby one wyglądać po głębokich modernizacjach w latach 1936 - 1939 (tym razem w stoczniach brytyjskich?)
Zachęcam do wypowiedzi, w oczekiwaniu na "powrót" Kolegi JKS! :)
ŁK
Jeśli to miałyby być stocznie francuskie, można zmniejszyć Admirałowi liczbę dział, a zwiększyć kaliber i rozsądniej rozmieścić.
UsuńBardzo jesteś dziś oszczędny w słowach! :) Może trochę szczegółów? Jeśli chodzi o mnie, to w pierwotnej wersji jednak odstąpiłbym od wież, a zachował jedynie maski dział. Może tak 2 x II - 138,6 mm (L/55) w superpozycji na dziobie i rufie + zachowanie 4 pojedynczych stanowisk burtowych (likwidacja artylerii kazamatowej). Dałoby to w sumie 12 dział 138,6 mm i salwę burtową złożoną z 10 armat. Trzeba by zapewne zlikwidować pierwszy komin i cofnąć nieco nadbudówkę dziobową. Jeśli damy nowoczesne kotły Guyot du Temple, to powinno wystarczyć 8 sztuk, co pozwoli zrezygnować z pierwszej kotłowni, przy zachowaniu 4-wałowej siłowni. Artyleria przeciwlotnicza złożona z 4 pojedynczych armat 75 mm oraz uzbrojenie torpedowe złożone z 2 potrójnych aparatów 550 mm. Opancerzenie burt i pokładu bez zmian. Myślę, że z nowocześniejszą kotłownią da się osiągnąć moc siłowni na poziomie około 68000 KM, co powinno zapewnić prędkość w trybie forsowania do 30,5 - 31 węzłów i stałą na poziomie 29,5 - 30 węzłów.
UsuńŁK
Myślałem raczej o 8-10 działach zależnie od masy stanowisk.
UsuńRosyjskie armaty 130 mm L/55 i francuskie 138,6 mm L/55 miały praktycznie identyczną masę, więc te 12 dział francuskich powinno się bez problemów zbilansować. Zastosowanie cięższych dział, np. francuskich 155 mm L/50 ograniczyłoby ilość armat do nie więcej niż 8 - 9 szt. na pojedynczych lawetach (salwa burtowa z 6 - 7 luf). I tu potrzebny byłby już system mechanicznego ładowania dział. Nie wiem też, czy Francuzi byliby skłonni dzielić się z nami swoim najnowszym modelem działa. Każdy cięższy typ, np. 194 mm L/50,(wtedy nie więcej niż 6 szt.) wymagałby już wież, a to oznaczałoby daleko posuniętą ingerencję w pierwotną konstrukcję okrętu. Można by stworzyć wtedy taką "polską" wersję "Krasnego Kawkaza" (dodatkowo po jednej wieży na burtach śródokręcia). Ale wtedy oddanie do służby zapewne nie wcześniej niż w latach 1928 - 1929. Ale, jeśli od razu w standardzie wieżowym, to czy nie lepiej ukończyć budowę na wzór "Duguay-Trouin"?
UsuńŁK