Niszczyciel typu Evertsen 1926-1927 (8 jednostek)
Pierwsze niderlandzkie niszczyciele, w
pełni zasługujące na zaliczenie ich do tej klasy. W momencie wejścia do służby,
zaliczane były do niszczycieli średniej wielkości.
O
zadaniach, jakie przed nimi stoją rozpisywać się nie będę; są one takie same,
jak dla niszczycieli wszystkich flot. Z jednej strony eskortowanie i zwalczanie
OP oraz mniejszych okrętów nawodnych (niszczyciele, torpedowce itp.), a z drugiej,
wykonywanie ataków torpedowych na większe okręty, od krążownika począwszy wzwyż.
Okręty
nr 1, 2, 5 i 6 zostały zbudowane w stoczni Wilton-Fijenoord w Schiedam, nr 3 i
4 w stoczni De Schelde we Vlissingen, a dwa ostatnie (nr 7 i 8) w stoczni
Willemsoord w Den Helder.
Opis techniczny.
Kadłub
Dość typowy dla niszczycieli, z
uskokiem dziobowym. Nowością jest jedynie zakończenie rufy niezbyt szeroką
pawężą.
Napęd
Wszystkie okręty zostały wyposażone w
cztery kotły olejowe Cockerill w dwu kotłowniach. Jednostki posiadały po dwie
maszynownie, a w każdej jedną turbinę parową z przekładnią. Dla pierwszych
czterech okrętów turbiny dostarczyły zakłady Werkspoor, a dla pozostałych
Westoever.
Uzbrojenie
Niszczyciele otrzymały następujący
zestaw uzbrojenia:
- 3xIx120/50
Bofors/Wilton-Fijenoord P1925, przy elewacji maksymalnej 30o
donośność pociskiem HE 24,00 kg wynosi 19500 m;
- 1xIx75/60
Bofors/Wilton-Fijenoord P1926, przy
elewacji 45o donośność pociskiem HE 6,50 kg wynosi 16000 m, a przy
elewacji maksymalnej 85o donośność pionowa tym samym pociskiem
wynosi 10600 m;
- 4xIx13,2/78
FN P1919;
- 2xIIIxwt533;
- 2xwbg
z zapasem 36 bg.
Działa 120/50 oraz 75/60 to nowe,
pierwszy raz w niderlandzkiej flocie użyte konstrukcje.
Do kierowania ogniem zainstalowano
dalmierz optyczny o bazie 2,6 m.
Opancerzenie
Działa 120 mm zostały osłonięte
maskami o grubości 13 mm.
Inne
Okręty zostały wyposażone w cztery
radiostacje oraz szumonamiernik.
Evertsen, Netherlands destroyer laid down 1924, launched 1925, completed
1926 (engine 1925)
Displacement:
1 179 t light;
1 217 t standard; 1 364 t normal; 1 480 t full load
Dimensions: Length (overall / waterline) x beam x draught (normal/deep)
(336,73 ft / 330,71 ft)
x 31,50 ft x (9,84 / 10,44 ft)
(102,63 m / 100,80 m) x
9,60 m x (3,00 / 3,18 m)
Armament:
3 - 4,72" / 120 mm 50,0
cal guns - 52,91lbs / 24,00kg shells, 100 per gun
Quick firing guns in deck mounts, 1925 Model
3 x Single mounts on centreline ends,
majority forward
1 raised
mount - superfiring
1 - 2,95" / 75,0 mm 60,0 cal gun -
14,33lbs / 6,50kg shells, 200 per gun
Anti-air gun in deck mount, 1926 Model
1 x Single mount on centreline, aft deck aft
1 raised
mount
4 - 0,52" / 13,2 mm
78,0 cal guns - 0,11lbs / 0,05kg shells, 3 000 per gun
Machine guns in deck mounts, 1919 Model
2 x Single mounts on sides aft deck
2 raised
mounts
2 x Single mounts sides forward deck
2 double
raised mounts
Weight of broadside 173 lbs
/ 79 kg
Main Torpedoes
6 - 21,0" / 533 mm,
23,56 ft / 7,18 m torpedoes - 1,527 t each, 9,163 t total
In 2 sets of deck
mounted centre rotating tubes
Main DC/AS Mortars
2 - 396,83 lbs / 180,00 kg
Depth Charges + 36 reloads - 6,732 t total
in Stern depth charge
racks
Armour:
- Gun armour: Face (max) Other gunhouse (avg) Barbette/hoist
(max)
Main: 0,51" / 13 mm -
-
Machinery:
Oil fired boilers,
steam turbines,
Geared drive, 2 shafts,
22 000 shp / 16 412 Kw = 34,83 kts
Range 3 300nm at
15,00 kts
Bunker at max
displacement = 263 tons
Complement:
111 - 145
Cost:
£0,443 million / $1,772
million
Distribution of weights at normal displacement:
Armament: 63 tons, 4,6%
- Guns: 37 tons, 2,7%
- Weapons: 27 tons, 2,0%
Armour: 4 tons, 0,3%
- Armament: 4 tons, 0,3%
Machinery: 658 tons,
48,2%
Hull, fittings &
equipment: 454 tons, 33,3%
Fuel, ammunition &
stores: 185 tons, 13,5%
Miscellaneous weights:
0 tons, 0,0%
Overall survivability and seakeeping ability:
Survivability (Non-critical
penetrating hits needed to sink ship):
479 lbs / 217 Kg = 9,0 x 4,7 " / 120 mm
shells or 0,2 torpedoes
Stability (Unstable if
below 1.00): 1,22
Metacentric height 1,3
ft / 0,4 m
Roll period: 11,7
seconds
Steadiness - As gun platform (Average = 50 %): 71 %
-
Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,23
Seaboat quality (Average = 1.00): 1,01
Hull form characteristics:
Hull has rise forward
of midbreak,
a normal bow and small transom stern
Block coefficient
(normal/deep): 0,466 / 0,477
Length to Beam Ratio:
10,50 : 1
'Natural speed' for
length: 19,52 kts
Power going to wave
formation at top speed: 64 %
Trim (Max stability =
0, Max steadiness = 100): 70
Bow angle (Positive =
bow angles forward): 17,00 degrees
Stern overhang: 0,00 ft
/ 0,00 m
Freeboard (% = length
of deck as a percentage of waterline length):
Fore
end, Aft end
- Forecastle: 16,00%, 19,69 ft /
6,00 m, 17,39 ft / 5,30 m
- Forward deck: 24,00%, 17,39 ft / 5,30
m, 17,39 ft / 5,30 m
- Aft deck: 46,00%, 9,51 ft / 2,90 m, 9,51 ft / 2,90 m
- Quarter deck: 14,00%, 9,51 ft / 2,90
m, 9,51 ft / 2,90 m
- Average freeboard: 12,81 ft / 3,90 m
Ship tends to be wet
forward
Ship space, strength and comments:
Space - Hull below water (magazines/engines, low =
better): 162,9%
- Above
water (accommodation/working, high = better): 112,2%
Waterplane Area:
6 889 Square feet or 640 Square metres
Displacement factor
(Displacement / loading): 89%
Structure weight / hull
surface area: 39 lbs/sq ft or 190 Kg/sq metre
Hull strength
(Relative):
-
Cross-sectional: 0,71
-
Longitudinal: 1,76
- Overall:
0,78
Cramped machinery,
storage, compartmentation space
Adequate accommodation
and workspace room
Ship has slow, easy
roll, a good, steady gun platform
1. Evertsen (1926)
2. Van Galen (1926)
3. Van Ghent (1926)
4. Hein (1926)
5. Kortenaer (1927)
6. De Moor (1927)
7. Sweers (1927)
8. De With (1927)
Niszczyciele, o dziwo (!), o bardzo realistycznych dla tej epoki charakterystykach, bez przerostu w zakresie artylerii przeciwlotniczej. Ani prędkość maksymalna, ani uzbrojenie artyleryjskie nie są nadmiernie podforsowane i bardzo mi się to podoba! :) Sylwetka klasyczna w swej urodzie, a racjonalnie rozmieszczenie uzbrojenia pozwoli w przyszłości na łatwe jego modyfikacje (np. 1 x 75 mm > 2 x 40 mm i 4 x 13 mm > 4 x 20 mm itp.).
OdpowiedzUsuńŁK
PS. Porównanie z rówieśniczymi, szwedzkimi niszczycielami klasy "Ehrensköld", potwierdza "umiarkowany" charakter tego projektu, co rzadko ma miejsce w realizacjach @ JKS.
UsuńŁK
Projekt w połowie lat dwudziestych można uznać za dobry. Ma w wystarczających ilościach wszystko to, co wtedy uważano za potrzebne na niszczycielu. Potrzeba modernizacji pojawi się dopiero pod koniec lat trzydziestych z powodu rosnącego zagrożenia podwodnego i latającego. Ale możliwości modernizacji ograniczone będą niewielką wypornością.
UsuńKażda modernizacja jest ograniczona wielkością danego okrętu. Myślę, że tutaj, wzorem wspomnianych okrętów szwedzkich, korekta składu artylerii przeciwlotniczej i uzbrojenia pop powinny zaistnieć już około 1935 r. Raz jeszcze zauważę, że racjonalny rozkład uzbrojenia bardzo ułatwi taką czynność.
UsuńŁK
Ładne i przydatne bestyjki.
OdpowiedzUsuńOkręty o klasycznej architekturze niszczycieli z okresu między wojnami. Tu dygresja – taki układ z artylerią w superpozycjach (tu jednak tylko jedna superpozycja) na końcach okrętu i dwa kominy „wylansowały” dopiero brytyjskie typy W i V. W latach 20-stych wydawał się już skończoną ostateczną formą niszczycieli „na zawsze”. Ale konstrukcje z lat 30-tych zaczęły wnosić nowe podejście. Koniec dygresji.
OdpowiedzUsuńJedyno, co bym zmieniał w sylwetce to jednak nadbudówka wyższa o ½ pokładu ( wiem, że to utrudnia aranżację, ale sobie jakoś z tym radzono) – wydaje mi się, że taki był standard, i miało to konkretny cel – wyniesienie okien sterówki (?) ponad maskę działa nr 2.
1) Mnie jednak zaskoczyła charakterystyka okrętu. W stosunku do prawdziwych niszczycieli holenderskich „Admiral” wyporność standard jest tu mniejsza raptem o 100t (mniej niż 10% wyporności). A uzbrojenie o 25% (3 zamiast 4 dział), napęd słabszy o 30% (22 zamiast 31 tys. KM). Mnie takie osłabienie aż razi. Pociechą jest, że jest zapas na modernizacje.
2) To wiąże się z problemem programu. Dla okrętów 0-4’000tn program dopuszcza CS=0,50. Oczywiście wartości powinny płynnie przechodzić od 0,50 (dla malutkich jednostek) do prawie 1,00 przy zbliżaniu wyporności do 4’000tn – ale tego program nie podpowiada. To sprawa „sumienia” projektanta ile wziąć w konkretnej wyporności. JKS dał tutaj 0,78 dla 1’364tn. Ja bym dopuścił dla tej wyporności nawet 0,70.
3) Też warto zauważyć, że okręty są wymiarami większe od „Admiral” (mimo mniejszej wyporności), czyli są bardziej „wcięte”.
4) ponadto chyba poza Szwedami (niszczyciele 940t , 3x120, 24tys KM) nikt nie budował wówczas niszczycieli „3 działowych”.
5) Wydaje mi się, że jednak jeśli na rufie było pojedyncze stanowisko, to stawiano je w superpozycji (podwyższeniu – np. brytyjskie projekty 6x120, włoskie niszczyciele 4x120). Chyba chodziło o znacznie lepszą możliwość strzelania przy gorszym stanie morza.
6) Jeśli chodzi o samą aranżacje okrętu to mam pewien dysonans. Stanowiska reflektorów (przy kominie) i tylnie km są dość „upchane”. Po czym okazuje się, że na rufie jest „za dużo” wolnego miejsce i położone są tam tylko tratwy. Ja bym wolał aranżacje z dłuższą nadbudówka rufową, maszt tylni trochę do przodu, bardziej odseparowane km na rufie od działa 76mm. Tam też można by umieścił reflektory.
7) Wolałbym też widzieć małą podniesiona platformę np. tuż za drugim kominem, przed wt. Był to standard, co najmniej na brytyjskich okrętach i (chyba) tam umieszczano przyrządy kierowania strzelaniem torpedowym.
H_Babbock
Dziękuję za liczne uwagi.
UsuńAd 1. Pisząc o artylerii, nie zapominałbym o dziale 75 mm. Ma bardzo dobrą balistykę i jego użycie przeciwko okrętom mniejszym i podobnej wielkości, nie będzie bez znaczenia.
Zależało mi na dobrych własnościach morskich (mamy tu bardzo dobry dla niszczycieli tej wielkości "seaboat quality" 1,01), stąd nie forsowałem prędkości i uzbrojenia.
Ad 2 i 3. Bez uwag.
Ad 4. W czasie IIWS, z wielu niszczycieli czwarte działo artylerii głównej było demontowane na korzyść broni plot i/lub pop, ja zrobiłem to już w trakcie projektowania ;).
Ad 5. Gdybym zamienił miejscami działa 120 mm i 75 mm, to wtedy to ostatnie, jako głównie plot, z uwagi na ograniczony sektor ostrzału, straciłoby wiele ze swojej wartości.
Ad 6. Można by, ale ja wybrałem inne rozwiązanie i nie wydaje mi się, żeby było gorsze.
Kolejny raz jestem zdziwiony traktowaniem środków ratunkowych jako "zapchajdziury" Tratwa, o której piszesz, znalazła się tam nie dlatego, że było wolne miejsce, ale dlatego, że jest potrzebna. Jeżeli okręt ma zestaw środków ratunkowych co najmniej dla kompletu załogi, to morale tej załogi jest wyższe (nie dotyczy floty japońskiej, sowieckiej i innych, gdzie życie ludzkie ma niewielkie znaczenie).
Ad 7. Przyrządy kierowania strzelaniem torpedowym znajdują się na wyrzutniach. Proponowane przez Ciebie podniesione platformy np. dla reflektorów, były często w trakcie służby demontowane, dla poprawy stateczności.
JKS
Jeśli można...
UsuńAd 6 i 7. Ułożenie dużej tratwy w płaszczyźnie symetrii okrętu raczej nie służy szybkiemu jej użyciu. Po przedłużeniu rufowej nadbudówki można byłoby ją zawiesić na wspornikach pokładu pod np. stanowiskami KM-ów. Przy nadbudówce rufowej, którą prezentujesz, istnieje duże ryzyko wyeliminowania jedną bombą obrony plot w sektorze rufowym, a chyba nie o to chodzi. Wydłużenie nadbudówki pozwoli oddalić od siebie KM-y i działo 75 mm, co zwiększy ich przeżywalność podczas walki oraz pozwoli zawiesić tratwy bezpośrednio na burtach.
Postulowane przez H_Babbocka "podniesione platformy" doklejone do kominów, owszem były demontowane. Bywało jednak tak, że zamiast reflektorów wstawiano na nich małokalibrowe działka plot. Inną sprawą jest to, że bardzo duża liczba pomostów z reflektorami była montowana na zejściówkach do maszynowni. Tak się składało, że podczas wojny na części niszczycieli były demontowane reflektory, a zamiast nich domontowano pomosty z działkami plot np. 20 mm Oerlikonami. Zresztą na naszej Błyskawicy do dziś stoi podwójne działko plot. Kalibru nie będę zgadywał, bo nie wiem czy jest to 37 mm, czy oryginalny 40 mm Bofors. Stawiałbym jednak na sowiecki model.
A i jeszcze zapomniałem o jednym. Celowniki torpedowe na niszczycielach najczęściej były montowane po bokach pomostów, czasem wręcz na ich skrzydłach. Na wyrzutniach celowniki były jako wyposażenie dodatkowe w razie uszkodzenia lub zniszczenia celowników podstawowych.
UsuńAd JKS "4. W czasie IIWS, z wielu niszczycieli czwarte działo artylerii głównej było demontowane na korzyść broni plot i/lub pop, ja zrobiłem to już w trakcie projektowania ;)." demontowano, a nawet dwa działa. Tylko po demontażu takie okręty, przestawały pełnić rolę niszczycieli i stawały się eskortowcami pop.
Usuń"5. Gdybym zamienił miejscami działa 120 mm i 75 mm, to wtedy to ostatnie, jako głównie plot, z uwagi na ograniczony sektor ostrzału, straciłoby wiele ze swojej wartości." Nie pisałem o zamianie miejscami. 75 powinna wylądować tam gdzie ją typowo stawiano - na śródokręciu.
"6." Nie kwestionuje potrzeby umieszczenia tratwy. Tylko dlaczego akurat tam? Zresztą sprawę wyjaśnił już Pepperon.
PS dziwię się, że Koledzy nie odnoszą się do uzbrojenia zdecydowanie słabszego niż konkurencyjne okręty - 3 działa zamiast 4.
H_Babbock
Ad 4. Po demontażu czwartego działa raczej nie deklasyfikowano niszczycieli do eskortowców. Na ORP "Garland" zdemontowano dwa z czterech dział, a nadal pozostał niszczycielem tyle, że z przewagą funkcji eskortowych.
UsuńAd 5. Na śródokręciu działo plot miałoby niewiele lepszy sektor ostrzału. Poza tym podniesienie działa 120 mm i obniżenie działa 75 mm, pogorszyłoby stateczność, na której mi zależało.
Ad 6. Przekonaliście mnie, wezmę pod uwagę w przyszłości.
JKS
Ad 6. To niekoniecznie jest kwestia przekonania, tylko praktycyzmu. Prościej jest zrzucić tratwę, która jest "powieszona" na krawędzi burty, niż targać ją kilka metrów ze środka pokładu.
UsuńCo do zarzutu H_Babbocka to owszem, zaskoczyła mnie obecność 75-ki zamiast 120-ki. Kolega JKS trochę "wyprzedził" rozwój uzbrojenia plot na niszczycielach. Chociaż akurat holenderskie miały nawet 2 działa 75 mm na pokładach. Jednak 120-ek miały cztery.
Prezentowany jest jednak mniejszy od historycznych, więc i dział ma mniej. Tak sobie to tłumaczę...
I prawidłowo sobie Kolega tłumaczy...
UsuńJKS
Co do trzydziałowych niszczycieli z lat 20-30 to dość mało ich było, oprócz wspomnianych szwedzkich co mogłem znaleźć to hiszpańskie Alsedo i Czilijskie (Chilijskie? Ostre?) Serrano. Nie próbowałem jednak przetrząsać szczególnie wszystkie możliwe typy i floty.
UsuńDziękuję za przykłady. Oryginalne niszczyciele Holenderskie 1316t i 4 działa. Przywołane Serrano i Alsedo to 1090t i 1044t i 3 działa. A projekt JKS 1217t i 3 działa.
UsuńDo tego napęd: oryginalne holenderskie 31tys KM, Serrano 28tys KM, Alsedo 33tys KM. Projekt JKS 22tys KM.
Moim daniem liczby mówią same za siebie.
H_Babbock
Dodatkowe tratwy ratunkowe lub łodzie na pokładzie nie są głupie. Różne bywają sytuacje kryzysowe. Weźmy dwie skrajne.
Usuń1. Przeprowadzamy na spokojnym morzu ćwiczenia zespołowego ataku torpedowego (albo inne związane ze skomplikowanymi manewrami w szyku). Nasz niszczyciel traci moc z powodu awarii. Sternik bliźniaczego niszczyciela za późno reaguje i uderza w nas. Okręt powoli nabiera wody na równej stępce. Nikt nie zginął od uderzenia, nawet nie został poważnie ranny, a kilku lekko rannych opuszcza pokład samodzielnie lub z niewielką pomocą kolegów. Nikt do nas nie strzela. Mamy dostępne 100% własnych środków ratunkowych i możemy skorzystać z łodzi innych okrętów. Nie tyle uciekamy, co raczej przesiadamy się na ten drugi niszczyciel i obijamy mordę sternikowi.
2. Samotnie wykonujemy misję dostarczenia posiłków na wyspę objętą walkami. Natykamy się na niszczyciele Mutsuki i Kisaragi. Udaje nam się oderwać ale z uszkodzeniami. Niszczyciele japońskie nas nie ścigają, bo mają inne zadanie. Przekazują meldunek do lotniskowca Kaga. Po kilkudziesięciu minutach dopada nas rój samolotów. Dwie bomby i już łapiemy spory przechył boczny. Okręt jest nie do uratowania.
W sytuacji mocnego przechyłu część środków ratunkowych (nawet systemów z XXI wieku) na burcie może być bezużyteczna. Część została zniszczona przez nieprzyjacielski ostrzał. Część załogi zginęła, ale razem z lądowcami i tak mamy na pokładzie 102% normalnej obsady i trzeba teraz ich ewakuować. Dodatkowym problemem jest ewakuacja rannych.
W powyższej serii wywodów na temat uzbrojenia niszczycieli, całkowicie podzielam stanowisko @ H_Babbock.
UsuńŁK
Tak trochę w kwestii środków ratunkowych. W odniesieniu do wpisu kol. Stonk.
OdpowiedzUsuńWeźmy trzecią skrajną.
Znaleziono tylko 1 potrzelaną tratwę i nikogo z załogi.
Czy to dowodzi że środków ratunkowych powinno być jak najwiecej czy też można je ograniczyć do minimum?.
Weźmy i czwartą. Zostałeś pozbawiony przytomności przez wybuch. Kiedy się pozbierałeś i wyszedłeś na pokład, okręt jest już opuszczony, dookoła tylko dym. Ile zostało do zatonięcia? Dwie minuty? Pięć? Wolałbyś, żeby nadliczbowe środki ratunkowe jeszcze były na pokładzie.
UsuńNa pytanie "Ile potrzeba na okręcie środków ratunkowych?" zawsze jest jedna odpowiedź "Więcej!".
Oczywiście przestrzeń na okręcie jest mocno ograniczona, ale dyskusja tutaj dotyczy bardziej rozmieszczenia tratw ratunkowych niż ich liczby.
Zaletą tratw na pokładzie jest możliwość ich wodowania po obu stronach okrętu. Napisałem wyżej, że przechył może utrudnić lub nawet uniemożliwić użycie tratw na jednej burcie. Pamiętajmy też o możliwości pożaru rozlanego paliwa po jednej stronie okrętu.
@ Stonk.
UsuńZ utrudnieniem wodowania tratew nie ma co przesadzać. Były one wykonane z takich materiałów, że niezależnie od tego, jak były wodowane, to zawsze pozostawały na powierzchni. Nawet jeśli nie miały dna lub lądowały w wodzie "do góry nogami". Przechył okrętu (uszkodzonego lub nie) nie powinien być przeszkodą w wodowaniu tratew, w przeciwieństwie do szalup.
Muszę się zgodzić z Twoją odpowiedzią na pytanie o ilość środków ratunkowych na pokładzie. Zresztą historia pokazała, że w wielu przypadkach zamieniano szalupy na tratwy, które miały i mają nad łodziami dwie przewagi:
1. są lżejsze
2. są wygodniejsze w użyciu
Całkowicie się zgadzam z kolegami Stonkiem i Peperonem.
UsuńPo pierwsze, środków ratunkowych nigdy nie jest za dużo, po drugie tratwę - w przeciwieństwie do szalupy - można zrzucić do wody "byle jak", a po trzecie, tratwa ma tę zaletę, że "woduje" się sama, kiedy okręt tonie. Mocowania tratw mają ograniczoną wytrzymałość, jeżeli tratwa zanurza się wraz z okrętem, to jej siła wyporu zrywa mocowania i tratwa wypływa na powierzchnię.
JKS