sobota, 14 lutego 2015

Sytuacja polityczna w Niemczech



Sytuacja polityczna w Niemczech

Nie minęło jeszcze pięć lat od przegranej Cesarstwa Niemieckiego w Wielkiej Wojnie, a już zaczyna podnosić głowę niemiecki rewizjonizm. W ostatnich miesiącach coraz częściej słyszy się głosy (zarówno ze źródeł oficjalnych, jak i nieoficjalnych) na temat konieczności zjednoczenia Niemiec w jednym państwie.
Najczęściej głosy takie pojawiają się w Królestwie Północnoniemieckim, które uważa się za spadkobiercę byłego Cesarstwa (szkoda, że nie czują się tak bardzo jego spadkobiercami, kiedy trzeba płacić reparacje wojenne). Jak na razie wypowiedzi takie znajdują najprzychylniejszy odzew w Saksonii i trochę mniej przychylny w Związku Reńskim, natomiast w Bawarii występują silne reakcje negatywne, kraj ten pragnie zachować swoją suwerenność. Istotne znaczenie mają tu kwestie wyznaniowe; Saksonia jest – podobnie jak Niemcy północne – głównie protestancka, Związek Reński wyznaniowo mieszany, natomiast Bawaria głównie katolicka.
Jak to zwykle bywa, postawa innych państw jest wobec tych żądań mocno zróżnicowana. Zdecydowany sprzeciw wyrażają Francja, Polska i Dania; umiarkowany Szwecja, Austro-Węgry i Litwa. Głosy poparcia można za to usłyszeć przede wszystkim w Rosji, a także w Wielkiej Brytanii i Włoszech (północnych). Dość ambiwalentny jest stosunek do tematu Holandii; położona pomiędzy Francją i Niemcami nie pragnie wzrostu potęgi żadnego z tych mocarstw, jednakże na coś będzie musiała się zdecydować. Pozostałe państwa na razie nie zajmują stanowiska.
Zdaniem większości analityków, dążenia do – przynajmniej częściowego – zjednoczenia Niemiec, w dalszej perspektywie nie da się zatrzymać. Zbyt silne czynniki odgrywają tu swoją rolę. Z jednej strony dążenia najliczniejszego europejskiego narodu i nienaturalność obecnej sytuacji, a z drugiej niezmienna wola brytyjska utrzymania równowagi sił w Europie (silne Niemcy przeciwwagą dla Francji i Polski). Duże znaczenie ma także włoska chęć osłabienia pozycji Austro-Węgier oraz tradycyjna w ostatnich dekadach współpraca rosyjsko-niemiecka.
Największymi przeszkodami dla niemieckiego zjednoczenia będzie stanowisko Francji (m.in., jako gwaranta suwerenności Związku Reńskiego) oraz obawa Polski i Danii przed niemieckim rewizjonizmem. Państwa te zostaną najpewniej poparte przez Szwecję, Turcję i Litwę.
Zagadką na razie pozostaje stanowisko mocarstw pozaeuropejskich, czyli USA i Japonii.
Wydaje się, że jedyne, co będą mogły uczynić w przyszłości państwa przeciwne zjednoczeniu Niemiec, to wynegocjowanie adekwatnej rekompensaty (np. terytorialnej) oraz możliwych gwarancji zapobiegających groźbie rozpętania przez zjednoczone Niemcy następnej wojny.
Sądzę, że wszyscy z ciekawością będziemy obserwować dalszy rozwój sytuacji w tej dziedzinie, tak istotnej dla bezpieczeństwa naszego kraju. O rozwoju sytuacji politycznej dotyczącej tej kwestii, będę okresowo informować.
Dla przypomnienia załączam ponownie mapkę podzielonych Niemiec (na tle Niemiec współczesnych).


46 komentarzy:

  1. Myślę, że w perspektywie najbliższych lat ustali się podział terytorium niemieckiego na dwa państwa: północno-wschodnie (z dominacją protestantyzmu i pruskiej myśli ideowo-państwowej) oraz południowo-zachodnie (którego wyróźnikiem jest przewaga religii katolickiej i ogólna przynależność do kręgu cywilizacji łacińskiej). To drugie, jeśli chciałoby trwale (?) utrzymać swoją podmiotowość, skazane jest niejako na bliskie związki z monarchią Habsburgów (Francja jest jednak postrzegana na "obszarze" niemieckim jako mocarstwo wrogie - chyba, że Twoja historia alternatywna przebiegłaa na tym terenie (od XVII wieku) zupełnie inaczej niż w realu.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dokładnie tak, jak napisałeś. Jeśli już dojdzie do zjednoczenia Niemiec, to nie w całości. Bawaria i prawdopodobnie Badenia i Wirtembergia pozostaną poza tym "zjednoczonym państwem" (operuję tu współczesnymi nazwami regionów). Chociaż co do Badenii i Wirtembergii, to sprawa nie jest taka prosta, obydwa te kraje są wyznaniowo niejednolite.
      Kraje południowoniemieckie u mnie raczej nie traktują Francji jako wroga (pamiętaj, w mojej historii nie było Rewolucji); bardziej jako przeciwwagę w stosunku do prób ich zdominowania przez kraje północnoniemieckie. Z Austro-Węgrami czują więź kulturową, ale nie do końca polityczną, również obawiają się dominacji z tej strony. Taka - przepraszam za określenie - polityka w rozkroku.
      Nie zagłębiając się już dalej w sprawy wewnątrzniemieckie, musimy myśleć co począć w razie ewentualnego (chociażby częściowego) zjednoczenia. Niemcy Północne + okręgi przemysłowe Ruhry i Saary, to wielka siła. Poparta olbrzymim - choć niewykorzystanym jeszcze w pełni - potencjałem Rosji, to już potęga trudna do odparcia. Rodzi mi się w głowie pomysł na taką ewentualność, ale na razie zachowam go dla siebie.

      JKS

      Usuń
    2. Rewolucji Francuskiej nie było, ale czy była polityka realizowana przez Ludwika XIV w końcu XVII w. (czyli tzw. reuniony)?
      ŁK

      Usuń
    3. No nie... Gdyby były "reuniony", to pewnie dzisiejszy (mój) układ sojuszy wyglądałby trochę inaczej. Na przełomie XVII i XVIII w. Francja osiągnęła drogą pokojową (mariaże, wykupy) swoje tzw. naturalne granice i zaprzestała ekspansywnych kroków na zachód (wyjąwszy zajęcie południowych Niderlandów, czyli dzisiejszej Belgii).
      Jak już kiedyś pisałem, w mojej historii nie doszło do Rewolucji, ponieważ od połowy XVIII wieku miała miejsce "ewolucja", która doprowadziła Francję do stanu porównywalnego z realiami połowy XIX w. bez większych perturbacji. Wiem, ze świetnie znając realną historię Francji (i nie tylko), trudno Ci będzie w to uwierzyć, ale przecież czasami o wielkich rzeczach decydują szczegóły. Gdyby gdyby Ludwik XIV żył krócej, gdyby przyszły Ludwik XVI zmarł w dzieciństwie, gdyby... itd.

      JKS

      Usuń
    4. To zmienia postać rzeczy. Na Francji nie ciąży zatem odium rabusiów niemieckiego obszaru etnicznego,czy w zachodniej i południowej części Niemiec nie występują nastroje antyfrancuskie... Szkoda, że w Twojej historii nie ma jednak Napoleona. Mam do niego cokolwiek osobisty sentyment, gdyż jeden z moich przodków został udekorowany Legią Honorową. I gdyby nie fatalny wynik kampanii 1812 r. musiałby wskrzesić Polskę! :)
      ŁK
      ŁK

      Usuń
    5. Ja również mam do niego wielki sentyment (choć nie osobisty), jako do wielkiego wodza, prawodawcy i trochę gorszego polityka. Ktoś (? zapomniałem kto) powiedział, że polityka jest sztuką osiągania celów możliwych do osiągnięcia. W tym względzie nasz Bonaparte trochę się przeliczył.
      Chciałbym jeszcze raz zaznaczyć, że - zgodnie z traktatem pokojowym po Wielkiej Wojnie - Francja jest gwarantem suwerenności Związku Reńskiego. Również dla przypomnienia powiem, że tenże traktat powołał do życia Wlk.Ks.Litewskie, pod warunkiem, że nie będzie nigdy przyłączone do Polski. Rozczłonkowanie Niemiec nastąpiło na mocy tego samego traktatu. Czyli z prawnego punktu widzenia, jeśli jeden z jego warunków zostanie naruszony, to i pozostałe tracą moc. Oczywiście lex cedat vis. Zadecyduje układ sił w tzw. koncercie mocarstw.

      JKS

      Usuń
    6. ŁK, miałem nadzieję, że jako zawodowy historyk przypomnisz mi, kto wygłosił, cytowaną przeze mnie wyżej maksymę. Chyba, że jest to taki bezimienny bon mot?

      JKS

      Usuń
  2. Myślę, że tendencje do zjednoczenia Niemiec są naturalne, i jedyne co by mogło w tym nie wziąć udziału to Bawaria - która zawsze miała swoje poczucie pewnej odrębności i tak jak piszesz - pewnie chciałą by zachować swoją państwowość. jedyne co mogło by przeszkodzić zjednoczeniu - to pewnie nasza (moze wspólna z Francją?) interwencja zbrojna. Czy to jest to, o czym myślisz? W takim wypadku mielibyśmy zatrudnienie dla naszej floty, bo Niemcy Płn. dysponują, z tego co pamiętam, solidną MW (w tabeli mają 9 pancerników, to był chyba stan na ok 1918 r.?).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Separatyzm Bawarii jest trochę na pokaz. Pamiętamy, że - w realu - wkład armii bawarskiej w wojnę z Francją 1870 - 1871 r. był wybitny.
      ŁK

      Usuń
    2. Ne zakładam żadnych rozwiązań siłowych. Co do mojego pomysłu, to jak powiedziałem wcześniej, nie będę go teraz wyjawiał (a może mamy tu na blogu wrogich agentów? :).
      Północnoniemiecka marynarka teraz jest znacznie słabsza, przynajmniej ilościowo. Utrzymanie tak dużej floty okazało się ponad możliwości finansowe - średniego w końcu i pokonanego - kraju. Starsze okręty zostały sprzedane głównie do krajów Ameryki Południowej, a budowa nowych trochę się ślimaczy. Oczywiście połączenie ze Związkiem Reńskim dałoby tym pracom mocnego "kopa" do przodu.

      JKS

      Usuń
    3. ŁK, a ile w tym wkładzie Bawarii było "wybitnego" entuzjazmu, a ile "wybitnej" konieczności (przymusu)?

      JKS

      Usuń
    4. Myślę, że przeważał jednak autentyczny entuzjazm. "Sie sollen ihn nicht haben den freien deutschen Rhein" wyraża ogólnoniemiecki entuzjazm z 1870 r., choć utwór powstał 30 lat wcześniej.
      ŁK

      Usuń
    5. Wielkoniemieckie idee wszędzie miały zwolenników, ale gdyby zrobić wolny plebiscyt..

      JKS

      Usuń
    6. No nie, proszę, tylko bez plebiscytów! To wynalazek XX wieku, a my dyskutujemy o połowie wieku XIX.
      ŁK

      Usuń
    7. ŁK, obudź się! Rozmawiamy o latach 20-tych XX w.!!!

      JKS

      Usuń
    8. No patrz, a ja myślałem, że była to dyskusja-dygresja na temat entuzjazmu Bawarii w wojnie z Francją 1870-1871 r. A tak na poważnie to Bawarczycy byli (w XIX wieku) i są niemieckimi patriotami i ten ich rzekomy separatyzm jest elementem ichniego folkloru politycznego!
      ŁK

      Usuń
    9. Coś, jak u nas górale?
      Przepraszam za ten "budzik"; nasze myśli rozminęły się w czasie!

      JKS

      Usuń
  3. A czy wobec tego - jeśli zechcesz to ujawnić - przewidujesz jakiś konflikt w którym nasza flota by wzięła udział, zanim wybuchnie DWS? (o ile w ogóle u Ciebie ona wybuchnie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chamberlain po podpisaniu układu monachijskiego powiedział do witających go rodaków: "przywożę wam pokój!" Nie chciałbym być tak "przewidujący" jak on, więc nie odpowiem na zadane pytanie. Mogę powiedzieć tylko tyle, że aktualnie sytuacja międzynarodowa jest dość stabilna i wojna nie zagraża nam w najbliższym czasie. Co będzie później? Kto to wie?
      Przepraszam Cię Marszałku, że wykręcam się od odpowiedzi, ale kto, jak nie Ty mnie zrozumie?
      Mógłbym oczywiście ujawnić wszystkie moje plany do roku 1945 (o ile je mam), ale wtedy po dwóch dniach ten blog by umarł. Tak, jak umiera klasyczny kryminał, kiedy powiedzą nam kto zabił!
      Wiesz, że śledzę Twojego bloga od dawna, czy choćby pół roku temu zapowiedziałeś działania naszej floty w rejonie Hongkongu? Czy już wtedy o tym wiedziałeś?
      Z niezmiennym szacunkiem pozdrawiam -

      JKS

      Usuń
  4. Oczywiście, rozumiem, przecież na ogół sam nie wybiegam jakoś daleko w przyszłość, nawet jeśli jakieś pomysły dojrzewają gdzieś tam w głowie ;) Myślałem jedynie, że może planujesz jakąś interwencję w Niemczech w najbliższym czasie - bo nie ukrywam, że chętnie zobaczyłbym Twoją flotę "w akcji";)

    pozdrawiam również!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłem pewien, że mnie zrozumiesz :).
      Nie cieszmy się na bliską wojnę, wprawdzie na blogu to tylko zabawa, ale ogólnie należy jej unikać (oczywiście nie w tym stylu, co Chamberlain, Daladier i im podobni).
      Aktualnie nie ma powodów do interwencji militarnej w Niemczech. Jeśli sytuacja polityczna ulegnie zmianie, to... wszystko jest możliwe.

      JKS

      Usuń
  5. Nie chcę tworzyć osobnego posta dla jednego pytania, więc pozwalam sobie zadać to pytanie w tym miejscu, mając nadzieję, że wszyscy, albo chociaż większość moich czytelników, a jednocześnie w pewnym sensie współtwórców tego bloga, zajrzy do tego posta choćby jeszcze jeden raz i pomoże mi w rozwikłaniu aktualnego problemu. No, zdanie było godne Reymonta, więcej przecinków niż jasnej myśli (niemniej Nobla się nie spodziewam :)) Ad rem; czy ktoś z Kolegów posiada wiedzę na temat konstrukcji i działania tzw. aparatów minowych na ORP "Wilk" (1931)? Ja wprawdzie mam w domu monografię polskich OP, lecz jedyną konkretną informacją w niej, jest to że "Wilk" aparaty minowe posiadał :(. Dla ścisłości, chodzi mi o tzw. "aparaty minowe" umożliwiające stawianie min typu SM-5.
    Za każdą konkretną informację techniczną "w temacie" będę niezmiernie wdzięczny.

    JKS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że przy Twojej inwencji konstruktorskiej stworzysz własny system stawiania min bez oglądania się na francuski "Normand-Funeau" (?!) stosowany na "Wilku".
      ŁK

      Usuń
    2. Czy Ty mnie przypadkiem nie przeceniasz?
      Masz jakiś link do informacji o tym systemie?

      JKS

      Usuń
    3. Niestety, nie. Niewiem o nim nic, poza nazwą! :)
      ŁK

      Usuń
    4. A może miałeś na myśli system Normand-Juneau?

      JKS

      Usuń
    5. Diabli wiedzą! Nazwę zacytowałem z Navypedii. To dość poważne źródło, choć rosyjskie. Wiesz, jak to jest z używaniem na co dzień cyrylicy - niektóre litery są takie, jak w alfabecie łacińskim, ale mają inną wartośc fonetyczną! :)
      ŁK

      Usuń
    6. Chyba już wiem! Te mityczne "aparaty minowe" to układ 10 nazwę to "gniazd" minowych, po 5 na każdej burcie. Gniazda te są ładowane z wnętrza kadłuba sztywnego, na podobnej zasadzie, jak się strzela torpedy. Mianowicie jest coś w rodzaju śluzy z dwojgiem klap ciśnieniowych.
      "Startowo" na jednej burcie znajduje się w gniazdach 5 min. Są one kolejno opuszczane (wybaczcie, pominę już dalej znaki ") w toń wodną, a miejsce każdej upuszczonej miny zajmuje następna w kolejce. Kiedy wszystkie gniazda się opróżnią, następuje doładowanie z wnętrza kadłuba sztywnego przez rodzaj śluzy. Krótki opis metody: przy zamkniętej klapie zewnętrznej, otwieramy klapę wewnętrzną, ładujemy minę do śluzy, zamykamy klapę wewnętrzną, otwieramy klapę zewnętrzną i wsuwamy (siłownikiem?) minę do gniazda. Każda następna mina przesuwa sąsiednią w stronę skrajnej pozycji linii gniazd. Po załadowaniu 5 min do gniazd, następuje kolejne ich opuszczanie w dół, po czym zabawa zaczyna się od nowa. To nawet wyjaśnia, dlaczego "Wilki" zabierały miast nominalnej ilości 40 min, zazwyczaj 38. Po prostu jedna wolna pozycja w kolejce ułatwia manewrowanie resztą (w skrajnym przypadku, nawet wycofanie miny ze śluzy). Przyjęcie takiej metody wyjaśnia wszystkie, dotychczas enigmatyczne, wzmianki w opisie okrętu.
      Jeśli nie mam racji, to niech ktoś tę moją teorię obali, oczywiście proponując lepszą.
      PS Jakimś dowodem przemawiającym za moją teorią, jest rysunek (http://www.shipbucket.com/images.php?dir=Real%20Designs/Poland/SSK%20Zbik.png). Widać tam dość wyraźnie pięć gniazd i chyba klapy dwu śluz (dla szybszego ładowania gniazd?).

      JKS

      Usuń
    7. Nawet, jeśli jest inaczej, to przedstawiony przez Ciebie system stawiania min jest całkowicie logiczny i (w miarę) funkcjonalny. Przyznaję, że i mnie nieraz intrygowała ta ilość zabieranych na "Wilkach" min (38), którą teraz uzasadniłeś.
      ŁK

      Usuń
    8. Do komentarza kolegi ŁK z godz18:29
      Czort bierz cyrylicę! Iwan Gogin robi cudowną robotę, czyż nie?

      JKS

      Usuń
    9. Im dłużej myślę, tym bardziej jestem pewny, że raczej nie może być inaczej. Jeszcze raz odsyłam do rysunku w Shipbucket.
      Nie wstydzę się tego, że za jakiś czas z niego skorzystam. Mówiłem już, że nasze nowe podwodne stawiacze min będą wzorowane na "Wilku", tylko te aparaty minowe mnie męczyły po nocach.
      Co to znaczy "w miarę funkcjonalny"? Czy wg Ciebie lepsze są studzienki minowe zajmujące (jak u "Delfina") 1/3 kadłuba? Wg mnie jedyny teoretycznie funkcjonalniejszy system, to stawianie min z wyrzutni torpedowych, Ale to nie te miny, albo nie te wyrzutnie.

      JKS

      Usuń
    10. Nie znam się na podwodnych systemach stawiania min. Ten, który "rozgryzłeś" jest o niebo lepszy od tego niemieckiego badziewia, ale czy optymalny? Stawianie specjalnego typu min z wyrzutni torpedowych wydaje się rzeczywiście optymalnym rozwiązaniem. Nie wiem jaki był system stawiania (i jakie miny), ale imponująco przedstawia się, pod względem ilości zabieranych min, charakterystyka rosyjskiego "Kraba" (A.D. 1915). Z tego, co napisałeś rozumiem, że zależy Ci, aby to były właśnie miny typu SM-5?
      ŁK

      Usuń
    11. "Krab" wg mojej wiedzy mógł stawiać miny jedynie w położeniu nawodnym. Zabierał ok. 60 min w poziomych tunelach w kadłubie i stawiał je tak, jak klasyczny stawiacz min. Jego "podwodność" polegała jedynie na tym, że mógł w ukryciu przedostać się w strefę minowania.
      Nie zależy mi na minach SM-5, w ogóle mnie one nie interesują!. Nie informowałem o tym, ale w roku 1922 wdrożono w Polsce produkcję nowego typu miny wz.1922, która może być stawiana zarówno z okrętów podwodnych jak i nawodnych.
      Przepraszam sam siebie, przecież w poście z 15.01.2015 już sygnalizowałem nowy typ miny!

      JKS

      Usuń
    12. Sprawdziłem charakterystyki "Kraba" w źródłach rosyjskich. Sposób rozmieszczenia min jest taki, jak napisałeś, czyli dwa poziome tunele, a w nich przenośnik z napędem elektrycznym transportujący miny do dwóch furt rufowych. Stawianie min odbywało się w zanurzeniu. O ile dobrze czytam Twój post z 15 stycznia, to sygnalizujesz wprowadzenie dwóch typów min (n.b. o niemal bliźniaczych charakterystykach!) - wz. 1920 i wz. 1922, przy czym ten drugi jest specjalnie dla okretów podwodnych. Czyżby zatem oznaczało to wycofanie z produkcji wz.1920?
      ŁK

      Usuń
    13. Co do "Kraba" przyznaję się do błędu; opinię oparłem wyłącznie na rysunku, który źle zinterpretowałem.
      Miny wz.1920 nie będą wycofane i nadal będą stanowić wyposażenie okrętów nawodnych. Miny wz.1922 stanowią modyfikację wz.1920 i przeznaczone są wyłącznie dla okrętów podwodnych.

      JKS

      Usuń
  6. Jak Niemcy Północne będą chciały zjednoczyć Niemcy to uda im się to tylko połowicznie , Pewnie przyłączą Saksonię i może Związek Reński , ale do tego nie jestem pewien. Prędzej Francja przyłączy Związek ,bądź pozostanie on dalej pod jej butem,Dania nie odda nic Niemcom ,a Bawaria nie była by chętna .Pewnie za nawet częściowe połączenie Niemiec będziemy chcieli Litwę dla siebie ,lecz nie jest ona zbyt łakomym kąskiem,zwłaszcza że Szkopy dostali by w łapy potężnie zagłębie Ruhry i Saary (jeśli Związek też wpadł by im w łapy). Osobiście nie wiem co moglibyśmy żądać za te ich połączenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie dobrze Kolega myśli, ale polityka nie jest tak prosta, jakby się niektórym wydawało (nie mam u na myśli Kolegi, to taka ogólna dygresja). Dwa najbardziej zainteresowane państwa, czyli Polska i Francja, muszą na taki wypadek przygotować swój plan żądań w formie minimum i maksimum. Negocjacje polegają na tym, aby możliwie blisko dojść do planu maksimum, którego przeważnie nie daje się wykonać.
      Litwa faktycznie nie jest łakomym kąskiem pod względem ekonomicznym, ale jeśli brać pod uwagę względy strategiczne to... no.
      Dla Rosji to byłby mały dramat, czyli utrata nadziei na dostęp do Bałtyku czymś więcej niż łatwą do zablokowania Zatoką Fińską.
      Morze Czarne zamyka Turcja, czyli Rosji pozostaje tylko wybrzeże Pacyfiku (nie licząc niegościnnych mórz północnych). A tam jest Japonia, niech się wezmą za łby, dla nas tylko korzyść (podwójna).

      JKS

      Usuń
    2. Witam

      Muszę przyznać, że historia szeroko rozumianego XIX w i później „by JKS” mi nie leży – z kilku powodów (jednym z nich jest tutaj niezrozumiała - dla mnie - polityka Anglii - ale to oddzielny temat). Wracając do czasów bieżących dlaczego Anglia stawia na słabeusza jakim są teraz Niemcy (północne)?.
      Ale wychodząc twardo z Twoich założeń na rok 1923 wydaje mi się:
      1. Niemcy całe się zjednoczą. To kierunek całego XIX wśród ludności Niemieckiej. I skoro raz się już zjednoczyli spróbują jeszcze raz.
      1. Historia dowodzi, że dla narodu w stanie amoku nacjonalistycznego („czyli nam wszystko wolno bo przecież musimy być bezpieczni”) jedna przegrana wojna nie studzi nastrojów. Wręcz przeciwnie rośnie wtedy wiara, że przez „zdradę” się nie udało, ale spróbujemy jeszcze raz (przykłady: Niemcy z I i II wś, Rosja z przegraną zimną wojna i krocząca obecnie ku następnej). Czyli Niemcy będą chcieli spróbować jeszcze raz, a wstępem musi być zjednoczenie.
      2. Blokować zjednoczenie Niemiec można protestami dyplomatycznymi, sankcjami gospodarczymi lub wojną prewencyjną. Ale w ówczesnym izolacjonizmie gospodarczym sankcje są mało efektywne (szczególnie, że Anglia się do ich nie przyłączy). Protesty są efektywne, jeśli za nimi stoi realna groźba. A więc czy wojna jest realna?
      3. Skoro historia idzie w miarę tak jak w realu to Francja jest sflaczała i nie zacznie wojny prewencyjnej.
      4. Pozostaje Polska – czy jesteśmy zdecydowani rozpocząć wojnę prewencyjną? Niestety wątpię. W tym scenariuszu bylibyśmy osamotnieni. Anglia byłaby zdecydowanie przeciw nam, a groźba morskiej blokady z ich strony jest dla nas bardzo niebezpieczna.
      5. Pozostaje wynegocjować coś w zamian za naszą zgodę na zjednoczenie. W atmosferze nacjonalizmu Niemcy terytorium nie oddadzą. Zostaje coś na kształt umowy o ograniczeniu zbrojeń Niemiec (jak w traktacie z Anglią z końca lat 30-tych dotyczącym floty).
      6. A połączenie z Litwą? Niestety odradzam. Historia XXw uczy, że państwa „kilku narodowe” mają szanse trwać tylko w przypadku wspólnego języka. Twory „wielojęzykowe” prawie na 100% się rozpadają lub rozpadną (jak Belgia). Wyjątek to Szwajcaria, ale to zupełnie „niszowy” przypadek.

      Pozdrawiam
      H_Babbock

      Usuń
    3. Witam.
      "Dziwna" polityka Anglii opiera się na niezmiennej zasadzie równowagi, stąd "stawianie na" Niemcy Północne, które po wzmocnieniu mogą być przeciwwagą dla Francji.
      Ad 1. Nie jestem pewien, czy całe, ale na pewno.
      Ad 1'. Zgoda.
      Ad 2. Wojny prewencyjnej wolałbym uniknąć, ale w razie braku innych możliwości ją dopuszczam.
      Ad 3. Zgoda, sama Francja na pewno nie.
      Ad 4. Nie sądzę, abyśmy w takim przypadku byli osamotnieni; mamy sojuszników o prawie identycznym stosunku do Niemiec (Francja, Dania). Przed ewentualną interwencją Rosji będą nas chronić Szwecja, Litwa i Turcja. Blokada morska ze strony Anglii raczej nie byłaby skuteczna: przypominam, że w rękach naszych sojuszników (Dania, Szwecja) są Cieśniny Duńskie, a Norwegia należy do Danii.
      Ad 5. Na pewno nie zaniedbam negocjacji.
      Ad 6. Połączenie z Litwą (raczej wcielenie) nie musi być "na wieki" Raz już kilka wieków przetrwało.

      JKS

      Usuń
    4. Witam

      Zgadzam się, że polityką Anglii było niezmienne dążenie do równowagi w Europie. Ale prowadzili ją w sposób racjonalny. Tak więc skoro wspieranie układu Niemcy+Rosja skończyło się porażką, to racjonalne jest w latach 20-tych spróbować rozmontować koalicję pro Francuską. A idealnym partnerem dla Anglii jest Polska. Bo w przeciwieństwie do Niemiec nie ma floty na Morzy Północnym, i w przeciwieństwie do Rosji nie zagraża Anglii w środkowej Azji (Afganistan) i na Dalekim Wschodzie. Dla Polski korzystne byłoby zbliżenie z Anglią w zamian za odstąpienie od popierania Niemiec (przez Anglię).
      Tak w ogóle dygresja, że nie do końca mi się tu wszystko składa bo:
      - Francja przestała być dla Anglii wrogiem od I połowy XIX (chyba głównie z powodu pojawienia się wyraźnej przewagi w wydolności przemysłu stoczniowego Anglii).
      - Niemcy przestały być kandydatem na sojusznika od kiedy zaczęły budować flotę (koniec XIXw.
      - od I połowy XIX aż do tuż przed I wś wrogiem Anglii numer 1 była Rosja. Z powodu parcia Rosji na Cieśniny Czarnomorskie, Afganistan i Daleki Wschód. Zmiana stanowiska Anglii wobec Rosji możliwa była tylko dlatego, że groźniejszym wrogiem stały się Niemcy.

      Pozdrawiam
      H_Babbock

      Usuń
    5. Jest w tych uwagach sporo racji ale...
      Polityka zachowania równowagi polega na popieraniu słabszych i przegranych przeciwko silniejszym i wygranym. Po Wielkiej Wojnie to głównie Francja i Polska są tymi silniejszymi i wygranymi. W interesie Anglii jest wykreowanie dla nich wystarczająco silnych przeciwników, aby nie ulec ich dominacji. Ideałem dla Anglików byłaby sytuacja, w której w Europie istniałoby kilka równych siłą, a wrogich w stosunku do siebie państw. Będą więc popierać Niemcy i Rosję, dopóki nie staną się one silniejsze od Polski i Francji. W tym momencie angielska polityka zmieni się o 180 stopni.
      PS. Pamiętaj, że "moja" historia XIX w. przebiegała trochę inaczej i Twoje przemyślenia całkiem słuszne dla historii realnej, mogą nie przystawać do historii "mojej"

      JKS

      Usuń
  7. Z tego co pamiętam to Aparaty "minowe" miały być typu Francuskiego (jeśli się nie mylę). Zresztą wilki były powiększoną wersją "Saphira"
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Okr%C4%99ty_podwodne_typu_Saphir
    jest tu jakiś opis nt. szybów minowych, ale jak wiemy to Wikipedia..
    Kpt.G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, ale zawsze wszyscy twierdzili, że "Wilk" miał mieć odmienny od pierwowzoru system stawiania min.

      JKS

      Usuń
    2. http://www.ubootwaffe.pl/forum
      Można by było skierować to pytanie tutaj w powyższym linku. :)
      Są tutaj sensowni ludzie.. czasem, tylko trza "poczekać" aż ktoś się wypowie...
      Kpt.G

      Usuń
    3. Dzięki, spróbuję.

      JKS

      Usuń
    4. Przepraszam, początkowo nie skojarzyłem linka. Oczywiście znam to forum i... to by było na tyle.

      JKS

      Usuń