niedziela, 22 lutego 2015

Torpedowce – tak czy nie? + uzupełnienie



Torpedowce – tak czy nie?

Pisałem już kiedyś, że istniejące w naszej flocie torpedowce posłużą do momentu ich zużycia, a nowe nie będą już budowane. Po kolejnym zastanowieniu się, nie jestem już taki pewny, czy to stanowisko jest całkiem słuszne. Wprawdzie zadania torpedowców przejęły niszczyciele i klasa ta jest „na wymarciu”, ale myślę, że można by znaleźć jeszcze dla nich zastosowanie, szczególnie na małym morzu zamkniętym, jakim jest Bałtyk.
Stanowisko takie podzielały niektóre inne państwa np.: Francja (La Melpomene 1936-38), Niemcy (Möwe 1926-28 i Wolf 1928-29), Włochy (Albatros 1934 i Spica 1935-38), Japonia (Tomozuru 1933-34 i Otori 1936-37) oraz kraje skandynawskie. Główną zaletą torpedowców jest możliwość wypełniania większości zadań niszczycieli przy znacznie niższym koszcie budowy i eksploatacji. Ewentualne nowe torpedowce w naszej flocie – podobnie jak istniejące – działałyby w zasadzie wyłącznie na Bałtyku, zwalniając tym samym niszczyciele do służby oceanicznej.
Charakterystyki nowych torpedowców widziałbym tak: 750-900 t, 33-36 w, 2-3x105 mm, 3-4 wt, 2-3 wbg. Można by się tu oprzeć na udanym włoskim typie Spica lub wspomnianych wyżej typach niemieckich.
Zapraszam Kolegów do dyskusji.

Zgodnie z zapowiedzią, uzupełniam post o tabelkę-klucz do klasyfikacji okrętów eskortowych oraz poglądowy wykres podstawowych parametrów.

Klasa
Wyporność >1200 t
Szybkość >30 w
Wyrzutnie torpedowe
Niszczyciel
TAK
TAK
TAK
Niszczyciel eskortowy
NIE
NIE
TAK
Eskortowiec
NIE
NIE
NIE
Torpedowiec
NIE
TAK
TAK
  
Oczywiście zestawienie to ma charakter umowny; np. niszczyciel eskortowy od niszczyciela różni się nie tylko wypornością i szybkością, ale też inaczej rozłożonymi akcentami w uzbrojeniu.

Nie chciałem zbytnio rozciągać wykresu, co nie znaczy, że wykluczam budowę superniszczycieli/liderów o wyporności ponad 2 100 t czy prędkości ponad 39 w.

31 komentarzy:

  1. Jeśli termin "torpedowiec" ma oznaczać mały niszczyciel przeznaczony do operowania na Bałtyku, to jestem zdecydowanie "za"! O ile taki torpedowiec miałyby powstać jeszcze w połowie lat 20-tych, to inspiracja udanym, niemieckim typem "Moewe" jest najbardziej zasadna.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem za. Nie ma co gadać. Obecne torpedowce odpowiadają rozmiarami niszczycielom z poprzedniej epoki (a te urosły już do rozmiarów krążowników i rosną dalej) i są zdolne do wykonywania na Bałtyku wszystkich zadań niszczycieli.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na Bałtyku to jak najbardziej wskazany typ jednostek. Popatrzmy nawet na szwedzkie niszczyciele przed II WŚ... toż to właściwie duże torpedowce. W szwedzkiej flocie typ Mowe uchodziłby za niszczyciel. W ten sposób patrząc - wszystkie kraje "morskie" używały takich jednostek - chociaż często to bardziej sprawa nazewnictwa niż jakiegoś ogólnoświatowego standardu. Francuskie Le Hardi były nazywane torpedowcami... a były by w niejednej flocie sklasyfikowane jako niszczyciele... i to duże. Wiele flot w charakterze "torpedowców" używało np. starych niszczycieli. Myślę, że trzeba najpierw dokładnie je "określić" w naszej flocie. Zdefiniować warunki ich użycia... samo zbudowanie typu czegoś zbliżonego do Wolf czy Sleipner nie zamknie sprawy typu. W warunkach bałtyckich mogą to być np. tańsze wersje niszczycieli (budżetowe) do eskortowania statków handlowych i konwojów do cieśnin duńskich. Nie zapominajmy - że ZSRR znacznie bardziej niż Niemcy rozbudowało swoją flotę podwodną do działań ofensywnych.

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że nazewnictwo w różnych krajach było odmienne i czasem mogło wprowadzać w błąd, dlatego podałem podstawowe parametry proponowanych jednostek.
      Ja raczej tych torpedowców nie używałbym do bezpośredniej eskorty, od tego mamy (i jeszcze będziemy mieli) przede wszystkim eskortowce i niszczyciele eskortowe, a także ścigacze OP. Myślałem o ich bardziej ofensywnej roli (zwalczanie żeglugi nieprzyjaciela i atakowanie większych okrętów nawodnych), mniej więcej zgodnej z założeniami, jakie przyświecały twórcom tej klasy.

      JKS

      Usuń
    2. Tu nie ma bolszy i rozwój rosyjskiej floty może przebiegać inaczej.

      Usuń
  4. Czyli mimo wszystko "niszczyciele budżetowe" jak mam rozumieć? W sumie raczej osobiście bym stawiał na wersje eskortowo - pomocnicze.- ewoluujące potem w fregaty i korwety. Przydatność zwykłych torpedowców jako jednostki ofensywne w warunkach otwartego morza jest niewielka a praktycznie żadna... a z takim bardziej mamy do czynienia. Włosi mieli wyspy i zatoki Adriatyku i Morza Egejskiego, Japończycy wyspy, archipelagi wysp i wybrzeże Chin praktycznie bez obrony... mniejszym jednostkom łatwiej było wpływać w ujścia rzek, Norwegowie i Szwedzi fiordy, Niemcy ograniczenia traktatu pokojowego - po zerwaniu więzów już raczej na torpedowce nie stawiali... itp. itp. - mogę śmiało uzasadnić w każdym przypadku. U nas mamy kapryśny Bałtyk którym ciągle "trzepie"... i prawie gładkie wybrzeże. Mamy na pewno też stare niszczyciele...

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  5. A niemieckie okręty typu "T-1" z lat 1939 - 1940?
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
  6. No to właśnie kolejny przykład... Skracając wypowiedź - brak niszczycieli i Norwegia (a może i Szwecja?). Niemcy byli mocno zredukowani po Wersalu... brakowało floty... wojna musiała być "nakarmiona i wyposażona". Pozwolę sobie zacytować:
    "Jako jego podstawowe zadania przewidziano obronę większych okrętów przed okrętami podwodnymi, lotnictwem i kutrami torpedowymi, a także rozpoznanie i dozorowanie, przy czym obszarem działań miało być Morze Bałtyckie i Morze Północne. Przez swoje przeznaczenie, stosunkowo silne uzbrojenie i wielkość, okręty te w zasadzie odpowiadały małym niszczycielom. Wypełniały w ten sposób lukę między niemieckimi torpedowcami starszych typów a wielkimi niszczycielami, jaka powstała po rezygnacji z budowy średnich niszczycieli typu 1938B (miały być one uzbrojone w 4 działa 127 mm)..."


    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale Niemcy budowali torpedowce również wtedy kiedy nie byli ograniczeni traktatem wersalskim, bodajże do działań przy wybrzeżu Flandrii. więc może i my zróbmy sobie parę takich "zatokowych torpedowców"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały czas mówimy o jednostkach "defensywnych", patrolowych. Diabeł tkwi w szczegółach, a tu właśnie w definicji. To były bardziej małe niszczyciele niż klasyczne torpedowce... jak cytowałem powyżej. A czy koledzy nie uważają przypadkiem... że rolę klasycznych torpedowców nie przejęły być może kutry torpedowe? Bo jaka była rola torpedowca? Odpalić torpedy i odwrót... a jak postawiono na nich pierwsze działka 37 mm to już mówiono w niejednej flocie - "kontrtorpedowiec", a jak on się ma do późniejszych torpedowców?
      Czyli spór jest o to co jak będziemy nazywać... Niszczyciel budżetowy? Mały niszczyciel? Torpedowiec? Duży eskortowiec? Granice między tymi jednostkami się zacierają. Przyjmijmy jakieś standardy...nie patrzmy ślepo na przedrostek przed tym co budowali inni...

      Piotr

      Usuń
  8. Żeby było jasne... nie jestem przeciwnikiem torpedowców, ale uważam, ze definicja ich użycia musi być czytelna. Moje uwagi nie wynikają z niechęci do tych jednostek... tylko z moim zdaniem nie do końca określonej ich formuły w naszej flocie. Jako "protoplaści" niszczycieli eskortowych i fregat - uważam że się ładnie wpiszą w skład floty. Natomiast jako "niszczyciele budżetowe"? Trudno mi na razie dostrzec argumenty za... wojny na horyzoncie nie widać, śpieszyć się nie ma po co. Zajmowanie pochylni zablokuje i opóźni tylko budowę bardziej pełnowartościowych jednostek.

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  9. Piotrze! Nie czepiaj się nazewnictwa. Zwróciłem uwagę na rosnące okręty. Mamy lata dwudzieste, współczesny pancernik to jak trzy pancerniki z epoki wiktoriańskiej. Torpedowiec to klasa o jeden niższa od niszczyciela, JKS na początku to zaznaczył: "zadania torpedowców przejęły niszczyciele" i opisał: "750-900 t, 33-36 w, 2-3x105 mm, 3-4 wt, 2-3 wbg". Dla mnie to dość informacji. Torpedowiec (będący de facto małym niszczycielem) ma wiele zalet jako jednostka ofensywna. Jest oczywiście tańszy w budowie, to będzie ich więcej. Jest też tańszy i mniej wymagający w eksploatacji, kiedy mały torpedowiec wypływa już ze stoczni remontowej, wypasiony lider będzie tam jeszcze kisnął tygodniami. Nie zapominajmy o zaletach małej sylwetki, torpedowiec jest trudniejszy do zauważenia i trafienia. Z drugiej strony, jedyną zaletą niszczyciela w porównaniu do torpedowca (w działaniach na Bałtyku) jest silniejsze uzbrojenie.
    Budujmy torpedowce.

    OdpowiedzUsuń
  10. Słysząc "Niszczyciel Budżetowy" widzę "Monsuna" ze zmniejszonym potencjałem o 1/3, ale z większą (może) szybkością i (na pewno większym) zasięgiem.
    Torpedowce natomiast kojarzą mi się z eskortą w pobliżu brzegów (np. eskortą wychodzących w morze/wracających zespołów lub pojedynczych okrętów np. op.) i pilnowaniem portów oraz baz morskich na wyspach i rejonów wokół nich, uwalniając od tego niszczyciele floty.
    Byłby to raczej okręt w typie niemieckich jednostek ww.
    Zamiast jednak ograniczać (sztucznie) się do 900ton wyporności powinniśmy przyjąć że mogą one "urosnąć" do tych 1200 ton i stać się fregatami :) lub "małymi" niszczycielami eskortowymi.
    W naszym przypadku sprawa jest dość jasna... Brakuje nam niszczycieli!
    W tym wypadku możemy:
    -na Bałtyku utrzymywać (np) 24 ok. 1000 tonowych Torpedowców, oraz przypisać kolejne 36 jednostek do "naszych posiadłości" jako bezpośrednia ochrona portów i ich okolic
    -zamiast 60 okrętów zbudować ich trochę mniej (np.40) o podobnej wyporności i część z nich używać jako okrętów szkolnych i pomocniczych.
    -zbudować hybrydę torpedowca z lekkim(jako II rola) minowcem-trałowcem o wyporności nie przekraczającej 850 ton
    - opracować prosty i tani kadłub który mógłby być w zależności od wyposażenia: Trałowcem, Torpedowcem, Eskortowcem, Ścigaczem ZOP, Szybkim Transportowcem (Tokyo Expres), lekkim Minowcem, lub czymkolwiek czego akurat w danym czasie potrzebujemy, a chcemy w miarę możliwości zaoszczędzić.
    Owszem jesteśmy tu w czołówce potęg, ale są kwestie wobec których jesteśmy bezsilni jak np. budżet MW czy niechętni panowie w rządzie którzy nie chcą wydawać kasy :). A nie zapominajmy że nasze państwo ma nie tylko Marynarkę ale też lotnictwo i wojska lądowe!
    Kpt.G

    OdpowiedzUsuń
  11. Pięknie się dyskusja rozwinęła!
    Ogólnie w zakresie potencjału ofensywne, widziałbym torpedowiec jako ogniwo pośrednie pomiędzy ścigaczem torpedowym, a niszczycielem. Oczywiście nie chcę sprowadzić jego roli wyłącznie do ataku, stąd przewidziane uzbrojenie pop.
    Pomysł Kpt.G dotyczący "uniwersalnego kadłuba" przystosowanego do alternatywnego wyposażenia niezwykle interesujący. Przypomina to trochę dzisiejszy system modułowy w budownictwie okrętowym. Byłoby to w tych czasach rewolucyjne rozwiązanie - pomyślę!
    W ciągu kilku godzin uzupełnię posta o informacje w zakresie nomenklatury.

    JKS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co z zaproponowaną przeze mnie ilością okrętów? Podałem dwie liczby 60 okrętów (wydaje mi się że w obecnym czasie tyle ich teraz potrzebujemy by uzupełnić braki) i 40 (propozycja "wyważona" nie za dużo nie za mało), nie mówię że mamy zbudować tyle w ciągu jednego czy dwóch lat. :)
      Ale w chwili obecnej na prawdę mamy braki w siłach lekkich, które warto w miarę szybko uzupełnić. Krążowniki i okręty linowe są nowe albo jeszcze na tyle nowoczesne, że nie trzeba ich modernizować już teraz. Ich liczba również (na razie) jest wystarczająca. Nie bądźmy Angolami w latach 1920-39 kiedy to zaniedbali dość poważnie (moim zdaniem) swoje siły lekkie, bo niszczyciele typu Hunt (projekt z roku mniej więcej w 1938) i korwety Flower (totalna prowizorka wojenna) były tylko zapchaj-dziurami po brakujących okrętach eskorty!
      Poza tym (powiedzmy sobie szczerze) zamierzam być tym który straszyć was będzie okrętami podwodnymi i (lekkimi) rajderami!
      Owszem nie mamy tej samej sytuacji co Wielka Brytania ale my też coś niecoś statków mamy na morzach i oceanach.
      Niniejszym więc postuluję o:
      -opracowanie projektu taniego i szybkiego w budowie okrętu eskortowego (a także prototypu by sprawdzić okręt)
      -opracowanie (studialne choćby) projektu 700 tonowego okrętu podwodnego szkolno-bojowego (za wzór daję brytyjski Typ U)
      -opracowanie skutecznej taktyki (i najlepiej jeszcze przeprowadzenie symulacji) ochrony konwoju przed zagrożeniami z morza i spod jego powierzchni (na samoloty też przyjdzie czas)
      -opracowanie planu szkolenia w zakresie ZOP (chcę żeby buło określane mianem: "Piekielnej Szkoły ZOP")
      -opracowanie planu szkolenia w zakresie walki konwojowej (pokrywa się z powyższym 2 pieczenie przy 1 ogniu) dla "naszej" broni podwodnej
      Na razie tylachno ode mnie :)
      Kpt.G

      Usuń
    2. Co do docelowej ilości okrętów eskortowych, to trudno mi w tej chwili składać jakieś deklaracje. Zadecydują potrzeby i - niestety - budżet!
      Pozostałe postulaty do rozważenia.

      JKS

      Usuń
    3. Szkolno-bojowe okręty podwodne to raczej przerost formy nad treścią. Tę funkcję mogą spełniać starsze okręty bojowe, wycofane już z użycia operacyjnego.
      ŁK

      Usuń
    4. Zgadzam się z kolegą ŁK i nie zamierzam budować OP z wstępnym przeznaczeniem do celów szkoleniowych. Do szkolenia ogólnego mamy wystarczający zestaw okrętów, a szkolenie specjalistyczne (podwodne) odbywa się na starszych OP, których wartość bojowa nie pozwala na pełne użycie operacyjne. Po ukończeniu szkolenia specjalistycznego, jego słuchacze będą zaokrętowani na w pełni bojowe OP, celem odbycia kilkutygodniowego stażu, polegającego na dublowaniu stanowisk etatowych.

      JKS

      Usuń
    5. Owszem starsze okręty można przeznaczyć do szkolenia ale jedynie podstawowego. Inaczej steruje się okrętem z 1915 roku a inaczej okrętem z roku 1925. Tak więc jakiś nowoczesny okręt musi pełnić rolę "tylko" szkolną by zaznajomić kursantów z okrętem nawet przed takim stażem jaki zaproponowałeś.
      Opracowanie natomiast prostego i taniego w produkcji okrętu, pozwoli na nabycie jednostki którą będzie można budować nawet wtedy gdy toczy się wojna. Zacząłem się nawet zastanawiać czy w którejś z koloni nie zaproponować nawet budowy niewielkiej stoczni mogącej budować wszelkie okręty o wyporności do ok. 1000ton i o długości 80-90m.
      Jednakże jest to jedynie propozycja.
      Kpt.G

      Usuń
    6. A może przykład z realu? Brytyjski typ "U" był szkolny tylko w pierwotnym założeniu. Okazało się rychło, że okręty mają całkiem realną wartość b o j o w ą i w tym charakterze przesłużyły II wojnę światową.
      ŁK

      Usuń
    7. Szkolenie na starszych okrętach ma na celu opanowanie podstawowych zasad pływania podwodnego. Z najnowszą techniką kursanci zapoznają się podczas stażu i szkolenia teoretycznego.
      Propozycja budowy stoczni w koloniach wpisuje się dokładnie w moje plany. Mam zamiar wybudować taką stocznię na Pembie; przewiduję dla niej pochylnię dla okrętów o długości do 90 m i suchy dok dla okrętów o długości do 120 m. Roczna zdolność produkcyjna takiej stoczni wyniosłaby ok. 2 500 t, chociaż uważam, że powinna mieć charakter stoczni bardziej remontowej niż produkcyjnej. Budowę zamierzam rozpocząć w najbliższych dwu latach.

      JKS

      Usuń
  12. Witam

    Jestem przeciw torpedowcom (niestety).
    Generalnie idea małego, ale sprawnego i groźnego okrętu brzmi bardzo apetycznie. Ale…
    Ale pod warunkiem, że taki okręt ma przyzwoitą prędkość pozwalająca na samodzielne operacje - czyli porównywalną z potencjalnym wrogim niszczycielem (raczej ponad 36w niż 33w). Problemem jest masa napędu dla uzyskanie takiej prędkość na mniejszej jednostce - w przybliżeniu: 2 razy mniejszy okręt to maszynownia (dla tej samej prędkości), musi być o 25% większa niż wynika z proporcji. Dlatego w praktyce torpedowce z tego okresu były wolniejsze od niszczycieli i w zasadzie były eksploatowane wyłącznie jako eskortowce (chyba tylko Niemcy użyli w Kanale torpedowców w roli niszczycieli).
    Praktyka – co się opłaca. Dobrym przybliżeniem będzie, że koszt jest proporcjonalny do wyporności i „kupujemy” 1800 ton w dwóch wariantach:
    1. jeden niszczyciel, 1800 ton, załóżmy 6x120, 6-9wt, 36w (lub więcej). Tak na oko parametry wyglądają na osiągalne.
    2. dwa torpedowce po 900 to,. Razem 4-6x105, 6-8wt prędkość do 36w (ale raczej wyraźnie mniej).
    Czyli niszczyciel – wyraźnie większa siła ognia i przewaga w szybkości. Torpedowce – jedyna zaleta to większa elastyczność w rozdzielaniu sił oraz wyraźna przewaga w zwalczaniu op (bo wyporność wtedy nie ma znaczenia, a dwa okręty zamiast jednego to 2:1). Czyli, finansowo, torpedowce mają sens jedynie jako okręty zwalczania okrętów podwodnych. Ale z kolei do tych zadań wystarczą okręty tańsze, z większym ciężarem broni pop, z prędkością powiedzmy do 25w (tyle wystarczy do eskorty nawet ciężkich sił głównych nie mówiąc o flocie handlowej).
    Wniosek – torpedowce – z żalem, ale nie.

    PS Efektywnie „prawdziwą” rolę torpedowców, czyli szybkich okrętów do ataku torpedowego, zrealizowały kutry torpedowe.

    Pozdrawiam
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
  13. Widzę że dyskusja idzie całkiem nieźle, pomysł z modularnym kadłubem dla mniejszych jednostek ,ciekawy wręcz awangardowy w tamtym okresie (warto się temu przyjrzeć) , co do stoczni na Pembie zwiększy ona autonomiczność bazy na wypadek wojny (zwłaszcza mniejszych jednostek tam stacjonujących) nie będą musiały płynąc do Metropolii by dokonać remontu. Torpedowce jeśli zamierzamy je zbudować raczej będą działać głównie na Bałtyku by zwolnić Niszczyciele z tej roli, lecz by były one użyteczne na tym akwenie musiały by osiągać minimum 36w (jeśli da się to osiągnąć nie obniżając walorów bojowych to jestem za). Powinniśmy pomyśleć o budowie większej liczby pełnowartościowych niszczycieli (jak by nie patrzeć torpedowce będą działały głównie na Bałtyku a mamy jeszcze kolonie). Zwłaszcza że potencjalną przyszłą wojnę może nam wypowiedzieć np. Japonia a Niemcy mogłyby do niej przystąpić w trakcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również jestem mocno zbudowany zarówno poziomem, jak i licznym udziałem w dyskusji.
      Po wysłuchaniu dotychczasowych opinii w kwestii torpedowców, podjąłem taką decyzję: w wolnej chwili "przymierzę się" do takiego okrętu, jeżeli uda mi się uzyskać zadowalające parametry (przede wszystkim szybkościowe przy godziwym uzbrojeniu), to "wrzucę" projekt na bloga do dalszej dyskusji, jeżeli nie, to definitywnie zapomnę o torpedowcach.

      JKS

      Usuń
    2. Myślę, że parametry na poziomie japońskich małych niszczycieli "Momi", czy niemieckich "Moewe" byłyby zupełnie zadowalające. Stanowczo namawiam do dopracowania i "wrzucenia" projektu.
      ŁK

      Usuń
    3. Będę się starał, nawet za cenę pogorszenia dzielności morskiej (w końcu to tylko Bałtyk). Niemniej mój optymizm jest bardzo ostrożny, Springsharp "nie lubi" małych, szybkich okrętów.

      JKS

      Usuń
    4. Można by się oprzeć o ten okręt (oczywiście troszkę "chudszy") :
      http://pl.wikipedia.org/wiki/Torpedowce_typu_1939
      uzbrojenie proponowane przeze mnie to:
      Wariant A (tu raczej nie osiągniemy więcej jak 33w)
      3-4xI 105mm
      1xII 40mm
      5xII 25mm
      1xVI wt
      Bomby lub miny (40-50szt)
      Wariant B (wyciągnie te 36w?) :
      2xI 120mm
      2xII 40mm
      5xII 25mm
      2xIV wt
      bomby głębinowe
      Wariant C (lżejszego raczej nic nie damy) :
      2xI 105mm
      1xIV 40mm
      6xII 25mm
      2xIII wt
      Bomby głębinowe

      Myślę, że te propozycje można zmieścić na 1000ton wyporności. :)
      Odnośnie mojej "modułowej" propozycji to przypomniałem sobie że amerykanie swoje 4-ro fajkowce przebudowywali na trałowce, minowce, etc. Owszem nie było toto modułowe ale.. :)
      Kpt.G

      Usuń
    5. Pisałem już, że koncepcja uniwersalnego kadłuba (z napędem) i wymiennego uzbrojenia bardzo mnie zaintrygowała. W wolnej chwili (kiedy to będzie?) pochylę się nad tematem.
      Adaptacje amerykańskich "4-fajkowców" były dużą improwizacją; wolałbym aby budowany okręt od początku uwzględniał możliwość zmiany przeznaczenia.
      Do przedstawionych wariantów nie ustosunkuję się przed wstępną "przymiarką", o której pisałem wyżej. Niemniej dziękuję za propozycje.

      JKS

      Usuń
  14. Witam

    Ja obstaje przy swoim, że w ramach określonego budżetu więcej się uzyska siły bojowej budując prawdziwe niszczyciele, niż „karłowate niszczyciele” (czyli takie torpedowce jak wyżej).
    Jeśli założymy, że na Bałtyku potrzebne są „torpedowe siły uderzeniowe” i nie mamy dostatecznej liczby niszczycieli do realizacji tego zadania to proponuje inny pomysł: spróbować skonstruować mega duży kuter torpedowy (100 ton to byłby wielki, może 150t? 200t?). Taki kuter miałby (mam nadzieję) dostateczną dzielność morską na Bałtyk. Przy 4x533wt byłby silnym „torpedowcem”. Działka tylko kilka szybkostrzelnych, ale to nie problem, bo i tak omawiane powyżej projekt torpedowców były za słabe do pojedynków artyleryjskich z wrogiem.
    Wątpliwość jest tylko techniczna – czy da się skonstruować dostatecznie wytrzymały kadłub, o takich rozmiarach, do pływania „w ślizgu”, co jest niezbędne dla uzyskania dużych prędkości.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz nie podpisany, domniemywam, że to H_Babbock.
      Te "karłowate niszczyciele" mogłyby - przynajmniej tymczasowo - "załatać" braki w niszczycielach, na co prawie wszyscy słusznie zwracają uwagę. Powtarzam jeszcze raz; przymierzę się do projektu torpedowca, jeśli wyjdzie dobrze, poddam pod dyskusję, jeśli źle, zakończę temat.
      Jeżeli chodzi o duże ścigacze torpedowe, to znów ktoś czyta mi w myślach. Jeszcze nie teraz (będą konstrukcje przejściowe), ale docelowo będziemy mieli na Bałtyku liczną grupę dużych ścigaczy torpedowych (i artyleryjskich). Już nawet wiem jak będą wyglądały :). Można skonstruować pływający w ślizgu okręt o wyporności 100-120 t, istniały takie w realu i na nich oprę moje projekty. Jeśli ktoś zgaduje jakie realne projekty mam na myśli, niech zatrzyma tę wiedzę dla siebie. Niespodzianki ubarwiają życie!
      PS. Ewentualne torpedowce nie będą budowane z myślą o pojedynkach artyleryjskich (bo z kim?), ich taktyka będzie podobna do taktyki ścigaczy; podkradnij się, przypie... i odskocz. Zamontowana na nich artyleria będzie służyła do samoobrony (również plot) oraz terroryzowania załóg atakowanych jednostek.

      JKS

      Usuń
  15. Bardzo ciekawy wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń