wtorek, 10 lutego 2015

Wiadomości z floty nr 7/1/1923



Wiadomości z floty nr 7/1/1923

Okręty.
Sprzedano Chinom następujące okręty:
- ciężkie krążowniki Warszawa (CA-2 1903) i Kraków (CA-3 1904) za łączną kwotę 1 737 tys. zł,
- kanonierki Charybda (GB-4 1905) i Meduza (GB-5 1905) za łączną kwotę 752 tys. zł.
Dodatkowo Chiny zamówiły w stoczniach polskich następujące okręty:
- dalsze dwa niszczyciele typu Monsun (DD-21 1921) za łączną kwotę 18 878 tys. zł,
- krążownik ciężki typu Gdańsk (CA-8 1921) za kwotę 37 775 tys. zł,
- okręt podwodny typu Żarłacz (SS-23 1921) za kwotę 4 269 tys. zł,
Z uwagi na spowodowane sprzedażą niektórych okrętów osłabienie morskich sił kolonialnych, skierowano do służby kolonialnej lekkie krążowniki typu Kętrzyn (CL-3 1908-1909) Kętrzyn, Częstochowa i Tarnopol.
Weszły do służby dwa następne niszczyciele typu Monsun (DD-21) o nazwach: Lewanter i Szamal.
Kolonie.
Na Pembie ukończono montaż wszystkich planowanych w I etapie baterii nadbrzeżnych, przeciwdesantowych i przeciwlotniczych.
Na ukończeniu jest budowa portu w Chake Chake.
Na Belitung, Wyspie Bougainville’a oraz Samoa Zachodnim trwa szkolenie wojsk tubylczych.
W Togo rozpoczęto rozbudowę istniejącego batalionu wojsk kolonialnych do etatu brygady.
Trwają prace budowlane na obszarze wydzierżawionych od Chin baz Szantou i Hangczou.
Inne.
Nasz okręt badawczy Mikołaj Kopernik rozpoczął badania atolu Bora-Bora w Archipelagu Wysp Towarzystwa. Przedmiotem badań będzie m.in. historia i kultura dawnych mieszkańców (w szczególności zachowane ruiny świątyń i inne artefakty), klimat, flora i fauna, a także geologia atolu. Prowadzone będą również prace kartograficzne i hydrograficzne (zagadnienia pływowe).
Trwają intensywne prace okrętów hydrograficznych w koloniach (Pacyfik HV-2 w rejonie Pemby i Atlantyk HV-3 w rejonach dzierżawionych baz chińskich).
Budżet.
Budowa dwu pancerników bardzo mocno nadszarpnęła budżet MW na ten rok. Jeżeli nie uda się uzyskać dodatkowych środków z rezerwy krajowej, to trudno będzie wybudować w tym jeszcze roku coś konkretnego bez popadania w zadłużenie. Nie obejdzie się też zapewne bez skreślenia z listy floty (i jak się uda sprzedaży) najstarszych jednostek.

38 komentarzy:

  1. Czy przewidujesz modernizację krążowników typu "Kętrzyn"? Mam na myśli wymianę kotłów parowych i artylerii. Myślę, że po takich zabiegach czas ich aktywnej służby (kolonialnej) możnany przedłużyć do połowy lat 30-tych.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie. Moim zdaniem jednostki te mają niewielki potencjał modernizacyjny. Aby stały się wartościowymi okrętami jeszcze w latach 30-tych, trzeba byłoby przebudować je nieomal od podstaw, co jest zupełnie nieekonomiczne. Np. dla zachowania ich pierwotnej roli tzw. scouta, należałoby chyba podwoić moc siłowni. To z kolei wiązałoby się ze zmianą ogólnego układu okrętu (archaiczny już kształt kadłuba i rozmieszczenie artylerii).
      W ogóle ta podklasa (scout) obecnie traci rację bytu. Należałoby uznać, że zostały teraz zdeklasowane do roli małego i raczej wolnego krążownika kolonialnego, mniej więcej odpowiednika nowszych krążowników kolonialnych typu "Lome"
      W moich planach posłużą do końca lat 20-tych, a potem... przykro mi. Za kilka lat chyba nawet Chińczycy ich nie zechcą ;).

      JKS

      Usuń
    2. Myślałem raczej o ich dalszej karierze jako jednostek stricte kolonialnych. Myślę, że ich niewielka (relatywnie) prędkość nie byłaby tu przeszkodą. Uzbrojenie składające się z kombinacji armat przeciwokrętowych 152 mm, przeciwlotniczych 75 mm i 25 mm + tory minowe na ok. 120 min byłoby zupełnie ekwiwalentne dla nowych zadań. Ale, jak Cię zdążyłem poznać, moje zachęty będą bezproduktywne... A, jeśli chodzi o nowiutkie krążowniki typu "Lome", to uważam, że niepotrzebnie są degradowane do rangi jednostek kolonialnych. Około 1935 roku możnaby przebudować je na pełnowartościowe krążowniki przeciwlotnicze.
      ŁK

      Usuń
    3. Jak napisałem, "Kętrzyny" będą służyć w koloniach do momentu utraty istotnej wartości bojowej.
      Twoje zachęty nigdy nie są bezproduktywne. Nawet jak się do nich natychmiast nie stosuję, stanowią dobry materiał do przemyśleń, których efekty czasem mogą się objawić w czasie i miejscu niespodziewanym.
      Krążowników typu "Lome" ja nie degraduję, od początku były projektowane jako kolonialne. One rzeczywiście posiadają potencjał modernizacyjny. Tylko czym je wtedy zastąpić w koloniach?

      JKS

      Usuń
    4. No właśnie tymi "staruchami". Wymiana kotłów i artylerii nie będzie chyba aż tak strasznym expensem!
      ŁK

      Usuń
    5. Nie rozumiem czego tyczy się zdanie:
      Sama wymiana kotłów (także maszyn) i artylerii jeszcze by uszła, ale jak napisałem konieczna byłaby również częściowa przebudowa kadłuba i nadbudówek, a to już stanowi za duży wydatek.
      Użyję porównania do niegdysiejszych planów modernizacji mojego starego komputera. Trzeba dołożyć więcej pamięci i nową kartę graficzną. Z pamięcią w porządku, ale nowa karta wymaga nowej płyty głównej. Ta nowa płyta z kolei nie mieści się w starej obudowie itd. Kupiłem nowy komputer.

      JKS

      Usuń
    6. Wymiana turbin oraz przebudowa kadłuba i nadbudówek nie jest chyba konieczna. Okręty przeznaczone do służby kolonialnej to, z założenia, "druga liga". Tak czyniło wiele wiodących mocarstw, więc i my nie wymagajmy od tych okrętów awangardowości. I tak nie zrobimy z g...a cukierków!
      ŁK

      Usuń
    7. Sądziłem, że modernizacja tej jednostki ma za zadanie utrzymanie jej w klasie krążownika rozpoznawczego. W takim przypadku konieczna byłaby wymiana całego układu napędowego. Jeżeli natomiast utrzymanie klasy nie jest konieczne, to dajmy mu spokój, niech dożyje bez stresów swoich lat już w "drugiej lidze" :). On już jest w tej lidze, wydać kupę forsy, żeby przesunąć go z końca do środka tabeli? Nie widzę sensu.
      Jeżeli już rozmawiamy o modernizacjach, deklasacjach itp. W najbliższym czasie mam zamiar skreślić z listy aktywnych okrętów floty obecny pancernik obrony wybrzeża "Władysław IV" i wykorzystać go w charakterze okrętu-celu głównie dla lotnictwa. Jego miejsce zająłby (dzisiaj jeszcze) pancernik "Mieszko I" "Mieszko" wprawdzie nie jest jeszcze taki stary, ale jako predrednot już stracił realną wartość pancernika. Co Ty na to?

      JKS

      Usuń
    8. Tutaj nie ma chyba sensownej alternatywy dla Twojej propozycji. A i czas "Mieszka I" jest bliski. Skoro nasza flota zalicza się do wiodących w świecie - czas predrednotów zbliża się nieuchronnie do końca. Służba winna zakończyć się około 1930 roku, a potem sprzedaż Turkom jako POW do obrony cieśnin.
      ŁK

      Usuń
    9. Popatrz, jak często się zgadzamy :). W roku 1930 "Mieszko" będzie miał "dopiero 22 lata; pancerniki w tym wieku są jeszcze chodliwym towarem, więc pewnie ktoś się na niego połakomi.

      JKS

      Usuń
    10. No, właśnie! Sam nie mogę się nadziwić. Chyba starzeję się!
      ŁK

      Usuń
    11. Jeśli już, to obydwaj się starzejemy i jak to dwa staruszki. poklepujemy się po plecach drżącymi rękami i uśmiechamy do siebie bezzębnymi ustami. Przepraszam, to był chyba mało stosowny dowcip :(.
      Na poważnie; walczyć należy tam, gdzie jest o co, tylko dla zasady - nie warto!
      Ze starczym pozdrowieniem :) -

      JKS

      Usuń
  2. W kwestii przeciążenia budżetu pancernikami, Kazimierz Wielki wchodzi do służby w przyszłym roku, część wydatków na niego pójdzie z budżetu na 1924 r. A przy okazji (może już o tym było, nie pamiętam), rok budżetowy pokrywa się u nas z rokiem kalendarzowym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwaga słuszna, ale... Ja przyjąłem zasadę, że wszystkie środki przeznaczone na budowę okrętu, czy serii okrętów tego samego typu, "księguję" w roku wejścia do służby pierwszej (lub jedynej) jednostki serii. Wyjątkiem są tzw. "doróbki" czyli budowa okrętów tego samego typu po zakończeniu budowy serii podstawowej. Oczywiście z ekonomicznego punktu widzenia jest to błąd, ale nie będąc zawodowym ekonomistą nie czuję się na siłach prawidłowo rozkładać wydatki na cały okres budowy. Musiałbym dla każdego okrętu sporządzać harmonogram budowy i związany z nim preliminarz wydatków.
      Przykładowo; wprawdzie część wydatków na "Kazimierza Wielkiego" powinienem zaksięgować w roku przyszłym, ale również część związaną z budową obydwu pancerników w latach poprzednich. Jest to dla mnie zbyt skomplikowane (i pracochłonne), dlatego tak upraszczam sprawę. Do prowadzenia budżetu z prawdziwego zdarzenia musiałbym chyba zatrudnić osobną fachową osobę (albo i dwie).
      Uproszczenie, które stosuję, wprawdzie zafałszowuje dane budżetowe dla poszczególnych lat, ale w perspektywie wieloletniej jest wg mnie dopuszczalne. Tzn. moje budżety roczne mogą wykazywać znaczne nadwyżki lub niedobory, natomiast w skali kilku lat mniej więcej się bilansują.
      Ośmielę się zwrócić uwagę, na fakt, że ja, jednoosobowo zajmuję się budownictwem okrętowym, ciągłą ewidencją zasobów Marynarki, jej budżetem, rozwojem technologicznym, korespondencją (blog!), "kreowaniem" sytuacji międzynarodowej, koloniami i jeszcze innymi zagadnieniami, co w praktyce wykonuje czasem kilkutysięczny zespół ludzi (admiralicja czy ministerstwo). Myślę więc, że można mi wybaczyć nawet daleko idące uproszczenia. Proszę tego ostatniego zdania nie traktować jako pretensji, czy choćby skargi, po prostu sprawy tak się mają.
      Myślałem kiedyś, żeby dla orientacji opublikować budżet któregoś roku. Jednak zrezygnowałem; taka publikacja spowodowałaby zapewne istną lawinę krytyki lub co najmniej tzw. "drążących" pytań, czego wolę uniknąć.
      Rok budżetowy u mnie pokrywa się z rokiem kalendarzowym blogowym, czyli miesiącem w realnym kalendarzu.

      JKS

      Usuń
    2. Myślę, że szczegóły budżetowe są zagadnieniem średnio pasjonującym. Większość z nas jest raczej pasjonatami historii i techniki wojskowej, nie zaś zagadnień ekonomicznych.
      ŁK

      Usuń
    3. Tak myślałem... Mnie to też nie pasjonuje, ale gdybym takich rozważań poniechał, mogłoby to doprowadzić do nieograniczonego woluntaryzmu inwestycyjnego i całkowitej utraty kontaktu z rzeczywistością.

      JKS

      Usuń
    4. Oczywiście, budżet nie może być z papieru. Obserwuję chętnie rosyjskie strony alterhistoryczne (my jeszcze znamy cyrylicę! :)), poświęcone zagadnieniom wojennomorskim. Koncepcje są często bardzo ciekawe i najczęściej prezentują wysoki poziom merytoryczny projektów, ale równie często występuje tam posunięty do absurdu woluntaryzm ekonomiczny.
      ŁK

      Usuń
  3. No no.. wygląda na to że.. w roku 24 możemy liczyć na "przypływ" najwyżej sił lekkich(od krążownika lekkiego w dół). :)
    Hehe w roku 1925 II etap prac na Pembie!
    Stare jednostki można by zaproponować np. Grecji lub któremuś z krajów Ameryki południowej.
    Zacząłem się zastanawiać jakie są szanse na współpracę z firmami włoskimi w temacie krążowników.
    Odnośnie okrętów podwodnych z miłą chęcią zobaczę jednostki o wyporności 800-1200 ton na powierzchni ( no i ten minowiec, może mieć duży potencjał szczególnie jeśli byłby oceaniczny :D).
    Pozdrawiam!
    Kpt.G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko czego my możemy uczyć się, w tym alternatywnym świecie, od Włochów? Myślę, że w temacie krążowników jesteśmy na najlepszej drodze do wypracowania własnej i awangardowej koncepcji jednostek tej klasy.
      ŁK

      Usuń
    2. Plany budowy okrętów na lata 1923-25 są w tej chwili w trakcie rozważań i chyba niezbędnych modyfikacji. Zakładałem dla pancerników typu "Władysław Łokietek" koszt w granicach 140-150 mln, wyszło ponad 200.
      Nigdy nie twierdziłem, że II etap fortyfikowania Pemby zacznie się w roku 1925, ani nawet, że w ogóle będzie miał miejsce. Na razie cieszmy się z zakończenia (prawie) pierwszego.
      Głównymi odbiorcami naszych wysłużonych jednostek są tradycyjnie Turcja i Litwa, a od niedawna Chiny. Jeśli zgłosi się ktoś z poza tego "zestawu", a nie będzie to wróg aktualny lub potencjalny, to chętnie coś mu sprzedam.
      Z Włochami (północnymi) współpracować nie będziemy. Po pierwsze to państwo nam raczej nieprzyjazne, a po drugie patrz komentarz kolegi ŁK.
      Zdradzę, że planowane podwodne stawiacze min będą miały charakterystyki zbliżone do realnego "Wilka"

      JKS

      Usuń
    3. Podwodny stawiacz min w typie "Wilka" to bardzo dobry pomysł. Przydałby się jednak trochę większy zasięg pływania nawodnego i prędkości na powierzchni (choćby 16 węzłów). Myślę, że (przy Twoich zdolnościach konstruktorskich) zdołasz to osiągnąć (może kosztem redukcji uzbrojenia torpedowego?). Byle tylko nie ograniczać maksymalnego zanurzenia operacyjnego na mniej niż 80 m.
      ŁK

      Usuń
    4. W kwestii "Wilka" postaram się :).

      JKS

      Usuń
    5. Co się zaś tyczy "Wilka": to wolałbym 6 klasycznych nieruchomych wt 533mm (4 dziób 2 rufowe) i 12-16 torped, 30-40min i armata 105mm, prędkość nie mniej jak 16w (18w byłoby bajeczne) na powierzchni i 10 pod wodą, i zasięg te 8000-9000Mm/ok.10w. Nawet kosztem rozmiarów i wyporności jednostki! Byłby namiastką oceanicznego okrętu podwodnego.

      Kpt.G

      Usuń
    6. Obawiam się, że jednoczesne spełnienie wszystkich żądań Kolegi może nie być łatwe, niemniej będę się starał. Wszystkie wyrzutnie torpedowe będą na dziobie, rufę przeznaczam na aparaty minowe.
      Tak na marginesie; nie potrzebujemy "namiastki" oceanicznego OP, mamy już trzy "Żarłacze" (post z 28.12.2014), a w planach są jeszcze większe!

      JKS

      Usuń
    7. Albo rzeczywista inspiracja "Wilkiem" albo zupełnie inna jakość, jeśli byłaby to koncepcja Kolegi Kpt.G!
      ŁK

      Usuń
    8. Postaram się zrobić takiego lepszego "Wilka", czyli coś pomiędzy oryginałem, a marzeniami kpt.G.

      JKS

      Usuń
    9. I Tak będzie najlepiej ! :D
      Kpt.G

      Usuń
  4. Witam

    Udało mi się zestawić, że obecnie w linii jest (oczywiście mogłem się pomylić, ale mam nadzieję, że nieistotnie):
    1. 5 drednotów
    2. 25 krążowników, w tym 2 ciężkie i 13 lekkich,
    3. i tylko 21 niszczycieli (plus 7 torpedowców)
    W „realu” wydaje mi się, że standardem było w zbilansowanej flocie 6-8 niszczycieli na pancernik. Też liczba krążowników większa niż niszczycieli jest zupełnie nietypowa (choć częściowo tłumaczy się to zadaniami „kolonialnymi”).
    Ergo – uważam, że mamy deficyt niszczycieli i to powinien być cel na najbliższe lata!

    Pozdrawiam
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również zauważyłem małą liczbę niszczycieli we flocie, może dobudować parę kolejnych jednostek typu Monsun,bądź zaprojektować nową jednostkę (mam nadzieję silniejszą)

      Usuń
    2. Obliczenia Kolegi niezupełnie zgadzają się ze stanem faktycznym. Może wynika to z mojej złej polityki informacyjnej.
      Aktualnie (połowa roku 1923) wygląda to tak: okrętów liniowych 7(5/2), krążowników 21(6/15), niszczycieli 25, torpedowców 7, okrętów podwodnych 25. Zgadzam się, że liczba niszczycieli jest stosunkowo niewielka, popracuję nad tym w najbliższych latach.
      Z drugiej strony, jeśliby liczyć tylko okręty na dziś pełnowartościowe, to te proporcje wyglądałyby trochę inaczej. Proszę też wziąć pod uwagę, że zapotrzebowanie na niszczyciele rosło wraz z rozwojem flot podwodnych. Jestem pewien, że w latach 30-tych ich ilość będzie odpowiadać potrzebom.
      Zdaję sobie sprawę z tego, że trudno sporządzić dokładne zestawienie jednostek floty opierając się wyłącznie na treści moich postów. Dlatego zgodnie z obietnicą na koniec roku 1925 opublikuję tabelaryczne (i może również graficzne) zestawienie jednostek floty (na wzór tego z postów z dnia 10.10.2014).

      JKS

      Usuń
    3. Pytanie.
      W koncepcji nowych okrętów musi być uwzględnione co budują inni. Sądzę, że mniej więcej wiadomo, jakie są trendy w pancernikach i w niszczycielach. Ale w tym świecie (bez konferencji waszyngtońskiej!) budownictwo krążowników może pójść w nieoczekiwaną stronę.
      Pytanie do JKS (?), do dyskusji (?) – czy już wiadomo jakie konstrukcje krążowników powstają na świecie? Czy (jak w czasie I wś) stopniowo powiększają się krążowniki „lekkie” (czy można uznać, że Gdańsk by się wpisywał w ten trend?)? Może ktoś buduje krążownik pośredni między „lekkimi” a pancernikami (np. 15-20 tys ton i ciężkie działa)? A może toczy się jeszcze debata specjalistów nad tym?
      W każdym razie dalsze koncepcje rozbudowy muszą moim zdaniem oprzeć się na ocenie jakie są trendy światowe.

      PS Zaskoczyło mnie (i nie zauważyłem tego), że w 1922 roku weszły do służby 2 niszczyciele (Bora i Fen) dodatkowo - poza pierwotnie zamówionymi czterema na lata 1921-22. No i jeszcze te dwa z ostatniej chwili (wiadomości 1923) – razem cztery różnicy 25-21
      Pozdrawiam
      H_Babbock

      Usuń
    4. Modyfikując historię nie tylko polską, ale i powszechną (historia każdego większego kraju jest dość ściśle związana z historią powszechną), sam postawiłem się w niełatwej sytuacji. Muszę samodzielnie "kreować" rozwój sytuacji międzynarodowej, aby móc uzgadniać z nim historię własną (polską). Staram się w miarę możliwości koncentrować na tematach wojenno-morskich, ale i te nie pozostają bez związku z ogólną sytuacją polityczną.
      O ile pamiętam Kolega "przyznał się" do przeczytania wszystkich moich postów (dziękuję!), w tym i tych początkowych. Możemy więc przyjąć, że główne zagadnienia polityczne "mojej" rzeczywistości są mu znane.
      W kwestii rozwoju flot obcych z zasady opieram się na faktach znanych z realnej historii, o ile nie są całkowicie sprzeczne z "moją rzeczywistością" Czyli w zasadzie dla wszystkich większych flot (za wyjątkiem Niemiec, Rosji i Włoch) możemy przyjąć stan np. wg Navypedii.
      W latach 1919-1923 za wyjątkiem brytyjskich "Hawkins'ów" (na których nota bene nasz "Gdańsk" dość mocno się wzoruje) nikt krążowników nie buduje, nie ma więc do czego się odnieść. Następne będą amerykańskie lekkie krążowniki (scouty) typu "Omaha", zresztą niezbyt udane.
      Trochę mnie niepokoi fakt, że Kolega zalicza do krążowników lekkich np. "Gdańsk" Jest to typowy krążownik ciężki (z działami kalibru ponad 152 mm).
      Zawsze projektując okręt staram się zapoznać z jego istniejącymi odpowiednikami (np."Władysław Łokietek" jest odpowiedzią na typy "Nagato"i "Colorado"), ale powtarzam; aktualnie niewiele się na świecie buduje, więc raczej to inni będą mogli odnieść się do moich konstrukcji.
      Pozdrawiam -

      JKS

      Usuń
    5. Witam

      Pewnie wyraziłem się niezbyt precyzyjnie. Przyjmowałem, że:
      1. W realu w 1922 Japonia rozpoczęła budowę nowych krążowników, w Anglii trwały prace projektowe – nie wiem na ile tajne.
      2. Skoro nie ma Konferencji Waszyngtońskiej, to nie ma limitów na wyporność i kaliber dział na krążownikach (więc min. nie stosuje się więc też określenia „ciężkie”).
      W konsekwencji zaczyna się coś dziać w budowie nowych krążowników, ale wcale nie jest to w układzie „albo kaliber 150/152/155 albo kaliber 203” oraz wyporność „jak najbliżej 10 tys ton”.
      Mi, według prostej interpolacji, wychodziło, że bez Konferencji krążowniki by stopniowo rosły w stosunku do I wś (czyli na początek np. gdzieś 8 tys ton i być może wzrost kalibru do przedziału 170-190mm). Plus może ktoś by wpadł na pomysł reaktywacji koncepcji „krążownika pancernego”. Wydaje mi się, że nikt by jednak nie wpadł na pomysł krążownika 8x203 (4xII) w 10 tys ton. Ale niestety zbyt mało wiem o nie zrealizowanych projektach z okresu tuż po I wś, więc zadałem pytanie.
      Skoro jednak przyjęte jest założenia „Czyli w zasadzie dla wszystkich większych flot (za wyjątkiem Niemiec, Rosji i Włoch) możemy przyjąć stan np. wg Navypedii.” to rzeczywiście moje pytanie jest nie trafione i dyskusja powinna być zamknięta.

      PS Nie napisałem, że Gdańsk jest „lekki”. Sugerowałem, że Gdańsk to następne ogniwo rozwoju „rosnących” krążowników po I wś. Zresztą w języku „przed konferencyjnym” to i Glorius był „lekki” (mimo kalibru 381)…

      Pozdrawiam
      H_Babbock

      Usuń
    6. Zasadniczo Kolega ma rację; nie było w mojej historii Traktatu waszyngtońskiego więc oficjalnie nie ma pojęcia krążownika ciężkiego. Niemniej ja (trochę anachronicznie) "dla porządku" rozróżniam krążowniki lekkie od ciężkich (dawniej pancernych). Powszechnie taki podział przyjął się dopiero w latach 30-tych.
      Przyznaję się do błędu; pisząc w poprzednim komentarzu "nikt krążowników nie buduje" zapomniałem o japońskich typach "Kuma", "Nagara" i "Yubari" Były to "bardzo lekkie" krążowniki o wyporności 3500-5500 t oraz uzbrojeniu 6-7x140 mm i inspiracją dla mnie raczej być nie mogą.
      Trudno przewidzieć jak w "realu" przebiegałby rozwój krążowników bez Traktatu waszyngtońskiego; myślę, że podobnie do rzeczywistego. Rozwój rządzi się swoimi prawami, a traktaty mogą go jedynie opóźnić.
      "Glorious" (typ "Courageous") to był (do czasu przebudowy na lotniskowiec) taki dziwoląg, że w ogóle trudno go zaklasyfikować. Ja bym go zaliczył do krążowników liniowych.

      JKS

      Usuń
    7. Nie wiem, czy nie byłoby jednak wskazane przyjęcie, iż odbyła się jakaś konferencja międzynarodowa, która narzuciła limity wyporności i kalibru dział dla nowych krążowników i okrętów liniowych? I to limity właśnie w "stylu waszyngtońskich"! W przeciwnym razie należy spodziewać się eskalacji zbrojeń i "dryfowania" Twojego alternatywnego świata w kierunku zbyt daleko posuniętej rozbieżności z realem (w aspekcie kierunków rozwoju techniki wojennomorskiej).
      ŁK

      Usuń
    8. Ponieważ po roku 1918 w zasadzie wszystkie mocarstwa morskie (nas jeszcze tak nie postrzegają), za wyjątkiem Japonii raczej ograniczają zbrojenia na morzu, nie ma obecnie przesłanek do zorganizowania konferencji na wzór waszyngtońskiej. Nie można jednak wykluczyć takiej możliwości w niedalekiej przyszłości. Impulsem do takiego działania może być zbyt szybki rozwój flot dotychczas uznawanych za drugorzędne (np. nasza) i obawa największych mocarstw morskich (USA, Wielka Brytania) przed naruszeniem równowagi sił.
      Aktualnie nikomu po głowie nie chodzi nic w rodzaju mojego "Lewiatana", pamiętasz?

      JKS

      Usuń
    9. Błagam, tylko nie "odloty" w stylu "Lewiatana"! :)
      ŁK

      Usuń
    10. Ja będę bronił ''Lewiatana'' rękoma i nogami,choć wiem że powstał on na moją prośbę i miał być pływającym potworem. Odnosząc się do dyskusji jestem za pomysłem kolegi H_Babbock o ciężkim krążowniku 8x203 w 10 tys. ton ,jeśli chcemy by nasza flota była jedną że światowych flot powinniśmy pomyśleć coś o tym ,zwłaszcza że nie ogranicza nas nic w rodzaju Traktatu Waszyngtońskiego ,więc można po eksperymentować ,a znając awangardowość naszego głównego projektanta byłaby to zacna jednostka i poważne wzmocnienie naszej floty.

      Usuń