poniedziałek, 23 marca 2015

Eskortowiec typu Krokodyl 1924-1925 (4 szt.)



Eskortowiec typu Krokodyl 1924-1925 (4 szt.)

Pierwszy typ okrętów z „rodziny” projektu PU-900. Jest to klasyczny eskortowiec, przeznaczony do konwojowania statków handlowych i okrętów pomocniczych na pełnym morzu.
Prędkość okrętu wprawdzie niej jest zbyt imponująca, ale eskortując statki handlowe poruszające się z „zawrotną” prędkością 8-12 w i tak będzie mógł, poruszając się do nich równolegle, kreślić na wodzie „ósemki” Poza tym jest niewątpliwie szybszy od OP w położeniu nawodnym. Zasięg umożliwia dotarcie do najbardziej oddalonej kolonii (Samoa Zachodnie 13 500 Mm) tylko z kilkunastoprocentowym uzupełnieniem paliwa. Dobre właściwości morskie pozwalają tym jednostkom działać na morzach i oceanach nawet w trudnych warunkach pogodowych.
Przygotowany jestem na ostrą krytykę dotyczącą stanu uzbrojenia, czy nawet „przezbrojenia” okrętu. Tak, okręt jest „nafaszerowany” bronią jak dobre świąteczne ciasto rodzynkami. Ja uważam, że - biorąc pod uwagę jego odpowiedzialne funkcje – żadna ilość uzbrojenia nie jest zbyt wielka. Owszem, przy dzisiejszym (rok 1924) stanie zagrożenia ze strony lotnictwa, można byłoby z kliku luf zrezygnować. Nie pozwoliłoby to jednak na istotne polepszenie innych parametrów jednostki, a za – powiedzmy – 10 lat postawiłoby Admiralicję przed koniecznością dozbrojenia plot. Wolałem to zrobić już teraz i mieć temat z głowy ;). Trochę kuriozalne wrażenie może sprawiać nkm na pokładzie namiarowym. Ponieważ działka 25 mm mają ograniczone możliwości ostrzału wprost „na dziób”, chciałem zapewnić obronę plot na małych odległościach w tym sektorze.
Uzbrojenie pop jest bardzo silne, ale jak sądzę, chociaż z tego nie będę musiał się tłumaczyć. Krokodyl jest drugim naszym typem wyposażonym w sonar (ASWOP).
Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale uważam, że – chociaż mi specjalnie na tym nie zależało – sylwetka wyszła dość „urodziwa”
Myślę, że na tych czterech jednostkach się nie skończy, jeśli sprawdzą się w służbie, „dorobię” następne gady :). Istotne jest, że mogą one wyręczać niszczyciele (których ciągle mamy za mało) w zadaniach eskortowych. Niejako rozwinięciem tej klasy będą niszczyciele eskortowe, trochę większe, szybsze i wyposażone w broń torpedową. Myślę, że pojawią się – chociaż to pewien anachronizm – za 2-3 lata.
Uważni Czytelnicy pewnie zauważyli zmianę w systemie nazewnictwa (poprzednie eskortowce noszą nazwy ptaków). Szerzej na ten temat napiszę niebawem w osobnym poście.


Krokodyl, Poland Escort ship laid down 1924

Displacement:
            657 t light; 690 t standard; 900 t normal; 1 067 t full load

Dimensions: Length (overall / waterline) x beam x draught (normal/deep)
            (253,89 ft / 250,98 ft) x 29,53 ft x (10,33 / 11,58 ft)
            (77,39 m / 76,50 m) x 9,00 m  x (3,15 / 3,53 m)

Armament:
      4 - 4,13" / 105 mm 50,0 cal guns - 33,29lbs / 15,10kg shells, 150 per gun
              Dual purpose guns in deck and hoist mounts, 1921 Model
              2 x Twin mounts on centreline ends, evenly spread
      4 - 1,57" / 40,0 mm 60,0 cal guns - 2,05lbs / 0,93kg shells, 600 per gun
              Anti-air guns in deck mount, 1919 Model
              1 x Quad mount on centreline, aft deck Centre 1 raised mount
      4 - 0,98" / 25,0 mm 76,0 cal guns - 0,55lbs / 0,25kg shells, 1 200 per gun
              Machine guns in deck mounts, 1919 Model
              4 x Single mounts on sides, aft deck forward 4 raised mounts
      1 - 0,51" / 13,0 mm 76,0 cal gun - 0,09lbs / 0,04kg shells, 2 500 per gun
              Machine gun in deck mount, 1919 Model
              1 x Single mount on centreline, forward deck forward 1 raised mount
      Weight of broadside 143 lbs / 65 kg
      Main DC/AS Mortars
      2 - 429,90 lbs / 195,00 kg Depth Charges + 16 reloads - 3,455 t total
            in Depth charge throwers
      2nd DC/AS Mortars
      2 - 429,90 lbs / 195,00 kg Depth Charges + 24 reloads - 4,990 t total
            in Stern depth charge racks

Machinery:
            Diesel Internal combustion motors,
            Direct drive, 2 shafts, 7 123 shp / 5 314 Kw = 23,50 kts
            Range 10 400nm at 12,00 kts
            Bunker at max displacement = 377 tons

Complement:
            81 - 106

Cost:
            £0,226 million / $0,902 million

Distribution of weights at normal displacement:
            Armament: 54 tons, 6,0%
               - Guns: 42 tons, 4,7%
               - Weapons: 11 tons, 1,3%
            Machinery: 235 tons, 26,1%
            Hull, fittings & equipment: 369 tons, 41,0%
            Fuel, ammunition & stores: 243 tons, 27,0%
            Miscellaneous weights: 0 tons, 0,0%

Overall survivability and seakeeping ability:
            Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
              1 217 lbs / 552 Kg = 34,4 x 4,1 " / 105 mm shells or 0,6 torpedoes
            Stability (Unstable if below 1.00): 1,23
            Metacentric height 1,2 ft / 0,4 m
            Roll period: 11,4 seconds
            Steadiness      - As gun platform (Average = 50 %): 74 %
                                   - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,37
            Seaboat quality  (Average = 1.00): 1,23

Hull form characteristics:
            Hull has rise forward of midbreak,
              a normal bow and small transom stern
            Block coefficient (normal/deep): 0,411 / 0,435
            Length to Beam Ratio: 8,50 : 1
            'Natural speed' for length: 17,25 kts
            Power going to wave formation at top speed: 60 %
            Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 60
            Bow angle (Positive = bow angles forward): 9,50 degrees
            Stern overhang: 0,00 ft / 0,00 m
            Freeboard (% = length of deck as a percentage of waterline length):
                                               Fore end,        Aft end
               - Forecastle:            20,00%,  17,39 ft / 5,30 m,  15,75 ft / 4,80 m
               - Forward deck:       20,00%,  15,75 ft / 4,80 m,  15,75 ft / 4,80 m
               - Aft deck:    40,00%,  7,87 ft / 2,40 m,  7,87 ft / 2,40 m
               - Quarter deck:        20,00%,  7,87 ft / 2,40 m,  7,87 ft / 2,40 m
               - Average freeboard:                      11,15 ft / 3,40 m
            Ship tends to be wet forward

Ship space, strength and comments:
            Space - Hull below water (magazines/engines, low = better): 102,6%
                        - Above water (accommodation/working, high = better): 116,0%
            Waterplane Area: 4 698 Square feet or 436 Square metres
            Displacement factor (Displacement / loading): 142%
            Structure weight / hull surface area: 47 lbs/sq ft or 231 Kg/sq metre
            Hull strength (Relative):
                        - Cross-sectional: 0,89
                        - Longitudinal: 2,95
                        - Overall: 1,00
            Adequate machinery, storage, compartmentation space
            Adequate accommodation and workspace room
            Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform
            Good seaboat, rides out heavy weather easily

Krokodyl (1924)
Kajman (1924)
Aligator (1925)
Gawial (1925)

26 komentarzy:

  1. Powiem tylko:
    WOW!
    Potęga!
    Już wiem czym będą straszyć podwodniaków przez najbliższe parę lat...
    Tego musi BYĆ więcej!
    (przy okazji niech niektórzy założą "okulary filtrujące" nastawione na redukcję/zmianę(np. mniejszy kaliber) plotek o połowę i jakoś się wpisze w okres czasu.)
    10/10
    Kpt.G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pochwały.
      Pierwotnie zakładałem 3x105, ale ponieważ dołożenie czwartej lufy nie zmusiło mnie do istotnego obniżenia innych parametrów (za wyjątkiem nieznacznego skrócenia zasięgu), to pomyślałem: czemu nie...

      JKS

      Usuń
    2. Kolego! Ten sarkazm nie jest do końca na miejscu!
      ŁK

      Usuń
    3. ŁK, komu zarzucasz sarkazm?

      JKS

      Usuń
    4. To chyba jasne, że Kpt.G (przecież nie Tobie!).
      ŁK

      Usuń
    5. ŁK, wyluzuj... ja to potraktowałem jako żart.
      Apeluję do wszystkich o więcej wyrozumiałości dla odmiennych stanowisk i o "lżejsze" podejście do tematu. Przecież to tylko zabawa!

      JKS

      Usuń
    6. Uprzejmie przepraszam jeśli kogoś uraziłem! :(
      Po prostu stwierdziłem że gdyby zredukować mu Plotek o połowę to o wiele lepiej by się wpisywał w lata 20-ste, o tym tylko myślałem..
      Kpt.G

      Usuń
  2. No fajnie... ale te 4 x 40 mm???? O_O
    A do czego one mają strzelać w 1925 roku?
    Jednak progresja tez musi mieć pewne granice. Obawiam się, że za bardzo wyprzedził po raz kolejny epokę.
    W sumie koncepcyjnie jednostki ładne i przemyślane... ale na razie (w 1925 roku) to nawet nie za bardzo mają co zwalczać.

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtórzę: tak, jak na ówczesny stan lotnictwa, to za wiele. Nie chciałbym jednak co kilka lat "grzebać" przy okrętach będących już w służbie, aby nadążać za zwiększającym się zagrożeniem z powietrza. Na początku lat 30-tych postęp w lotnictwie "ruszy z kopyta" i gdybym pewnych rzeczy teraz nie antycypował, to do stoczni ustawiłaby się długa kolejka okrętów wymagających dozbrojenia, przezbrojenia itd.
      Na razie te cztery czterdziestki mogą strzelać do OP; skutek dla nich będzie niewesoły!

      JKS

      Usuń
    2. Wybacz proszę... :(
      Czy to oznacza, że galeon trzeba w bomby głębinowe wyposażyć, bo za 400 lat pojawia się okręty podwodne? No to może mniej drastycznie... po co się męczyć z modernizacją niszczycieli - może już w 1927 wyposażyć je w ASDIC i "jeża"... przecież za 15 lat jak znalazł...Mimo wszystko na każdy typ wyposażenia jest swój czas... a on jest efektem "reakcji na akcję". Nie mniej nadal będę śledził z uwagą ten blog - bo to ciekawe okręty, tylko trochę czas nie pasuje. Postaram się patrzeć obiektywnie na pewne "udziwnienia"...

      Piotr

      Usuń
    3. Proszę, nie sprowadzajmy dyskusji ad absurdum. Po kolei:
      - trochę pomyliłeś relacje, w czasach galeonów (400 lat temu) okręty podwodne nie istniały, trudno się zabezpieczać przed czymś nieistniejącym, w roku 1924 okręty podwodne istnieją i już stanowią realne zagrożenie;
      - w roku 1924 istnieją również samoloty, na razie mało skuteczne, ale to kwestia czasu;
      - reasumując - ja nie "prorokuję" nowych środków walki, ja tylko staram się przewidzieć przyszłe zagrożenia ze strony już stosowanych;
      - pewnie przeoczyłeś, ale w tym roku wprowadzono na polskie okręty (ścigacz OP i eskortowiec) odpowiednik ASDIC-u, czyli polski ASWOP, pierwsze udane modele ASDIC-u działały już w roku 1917, więc wcale nie jestem taki "hop do przodu";
      - rakietowego miotacza bg ani u innych, ani u nas nie ma i jeszcze długo nie będzie.
      Proszę więc nie demonizować mojej progresywności, która technologicznie poza realia historyczne nie wykracza!
      Zasada "reakcji na akcję" wydaje się być logiczna. W moim rozumieniu oznacza to odpowiedź ciosem na otrzymany cios, ale można też uprzedzić przeciwnika i samemu najpierw uderzyć - tak chyba bezpieczniej. Sprowadzając to do naszego tematu; czy naprawdę nasza flota musi na skutek ataków z powietrza stracić ileś tam okrętów, zanim zacznie je odpowiednio chronić? Już chyba kiedyś napisałem, że chciałbym być Polakiem mądrym przed, a nie po szkodzie.
      Cieszę się, że ogólnie do bloga się nie zrażasz, pozdrawiam -

      JKS

      Usuń
  3. tak właściwie, to to już jest niszczyciel eskortowy. Sylwetka jak na mój gust za wysoka, a maszt za niski, ale o tym że się w tej kwestii różnimy, wiadomo nie od dziś:-D
    dV

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na niszczyciel eskortowy, to trochę za wolny. Poza tym ja dla niszczycieli eskortowych przewiduję - skromne, ale jednak - uzbrojenie torpedowe. Jest też pewna różnica w zadaniach; eskortowce w zasadzie tylko konwojują statki handlowe i okręty pomocnicze (zaopatrzeniowce, tankowce, transportowce wojska itp.), a niszczyciele eskortowe mogą także osłaniać duże okręty bojowe, np. lotniskowce.
      Gratuluję wysokiej pozycji na Topliście, ja jestem za Tobą gdzieś o 100 miejsc. Zresztą pozycja naszych blogów będzie zależała od pory dnia, np. do południa "szaleją" kulinarne, wczesnym popołudniem modowo-kosmetyczne i lifestylowe, nasza pora to późny wieczór!

      JKS

      Usuń
    2. amerykańskie niszczyciele eskortowe były w większości jeszcze wolniejsze i nawet słabiej uzbrojone. Fakt, miały na ogól torpedy, choć nie wszystkie (typ Evarts nie miał). Biorąc to wszystko pod uwagę - nie miałbym specjalnych oporów przed nazwaniem tej jednostki niszczycielem eskortowym. Eskortę okrętów bojowych powierzałbym natomiast raczej "pełnokrwistym" niszczycielom.
      Co do toplisty - jeszcze nie namierzyłem tam swojego bloga, musze poszperać;)

      Usuń
    3. Ja jednak zakładam dla niszczycieli eskortowych prędkość w granicach 27 w. i wyrzutnię torpedową. Jednostka o tych parametrach mogłaby chyba zapewnić skuteczną osłonę np. lotniskowcom (nie dłużej niż do końca lat 30-tych, później lotniskowce będą szybsze).
      Przypominam bitwę koło wyspy Samar (San Bernardino) w 1944 roku, tam również amerykańskie niszczyciele eskortowe nieźle się spisały.
      Ostatnio zauważyłem Twojego bloga na 377 pozycji (mój był na 425), ale to dość dynamicznie się zmienia.

      JKS

      Usuń
  4. Świetna jednostka, od razu zamawiam kolejne cztery okręty :)
    Uzbrojona po zęby , choć prędkość trochę mała (w niszczycielu eskortowym pewnie będzie większa), uzbrojeniem wyprzedza epokę o minimum dekadę , ale poco się męczyć z dozbrajaniem jednostek co 5 lat? Widzę że inni koledzy na blogu nie mogą nadal przełknąć że Polska w tej historii alternatywnej jest jedną z wiodących potęg na świecie, oraz że razi ich nadmierna progresywność i awangardowość głównego projektanta, która mi osobiście zbytnio nie przeszkadza :3
    Pytanie na przyszłość : Za parę miesięcy pewnie dobijemy do lat 40 , może 50 , i na tym koniec? Jeśli tak to może zrobić burzę mózgów i pomyśleć może nad nową historią alternatywną lub czymś innym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za poparcie.
      Mam zamiar dobrnąć z tematem mniej więcej do roku 1945, czyli przed nami jeszcze prawie dwa lata! U mnie jeden rok blogowy, to jeden miesiąc kalendarzowy. Mamy więc jeszcze dużo czasu na zastanawianie się co ewentualnie potem.

      JKS

      Usuń
    2. Tak prawdę mówiąc Polska w okresie międzywojennym miała jedną z silniejszych i nowocześniejszych armii na świecie. Progres postępował coraz szybciej. Wiele rozwiązań projektowanych i stosowanych u nas, u innych pojawiło się dopiero po wybuchu wojny. Co do naszej progresywności NIC SOBIE NIE POWINNIŚMY MIEĆ DO ZARZUCENIA. 50 lat propagandy klęski i nieszczęścia narodowego zrobiło swoje jak widzę w naszej mentalności (radzę unikać destrukcyjnego kina typu "Polskie drogi"... chyba - że ze względu na aktorstwo... bo to na dobrym poziomie). Klęska była - ale wobec olbrzymiej przewagi przeciwników. Rozwój floty też był oparty o nowoczesne rozwiązania - ale z wiadomych przyczyn nie był na pierwszym planie. Kolejne zamawiane okręty podwodne i niszczyciele już w 1939 roku były jednymi z najnowocześniejszych na świecie. Więc nie widzę potrzeby unowocześniania nowoczesnego... Ja bym raczej stawiał na alternatywę z rozwojem floty dzięki zachowaniu niepodległości w XIX w.
      POWINNO NAM BYĆ DALEKO DO WSTYDU - i pora się tego nauczyć.

      Piotr

      Usuń
    3. Dużo słusznych uwag, choć nie do końca rozumiem ogólne przesłanie.
      Zgadzam się, że realna polska flota a.d. 1939 była ogólnie nowoczesna (niszczyciele typu "Grom", OP typu "Orzeł", trałowce), jednak dostosowana do błędnej w stosunku do realnych warunków doktryny. Należało przede wszystkim położyć nacisk na siły lekkie (małe OP, ścigacze) i obronę wybrzeża. Zresztą biorąc pod uwagę wielkość i kształt tego wybrzeża, było ono bardzo trudne do obrony.
      Ogólne zaawansowanie technologiczne w dziedzinie zbrojeń było również na wysokim poziomie, niestety z przyczyn głównie ekonomicznych kończyło się najczęściej na prototypach.
      Jak już nieraz pisałem, w "naszej" Polsce jest jeszcze lepiej. Pod względem rozwoju nauki i techniki, zaliczamy się do ścisłej czołówki świata, a i pod względem ekonomicznym możliwości są nieporównywalne z realną Polską międzywojnia. Daje tu o sobie znać niezakłócony, stały rozwój od kilku wieków. Początek rewolucji przemysłowej w naszym kraju był tylko nieznacznie spóźniony w stosunku do Anglii. Proszę zapomnieć o znanej z realiów polskiej "mizerii" ekonomicznej tych czasów!
      Dlatego nie mam żadnych kompleksów i żadnych zahamowań przed wprowadzaniem niektórych (powtarzam; niektórych!) rozwiązań technicznych niewiele później, jednocześnie, albo i wcześniej, niż pojawiały się one w innych wiodących flotach.
      Przepraszam, miałem już tego tematu nie drążyć, ale kolega Piotr troszkę mnie sprowokował.

      JKS

      Usuń
  5. A ja chcę mieć w 1925 roku 4 czterdziestki. Bo nie zamierzam się bronić przed atakiem z powietrza, tylko ROZERWAĆ NA STRZĘPY każdego napalonego "jaszczembia"!!!
    Nie należy dorównywać ewentualnym wrogom, a bić ich na głowę (i inne części ciała).
    W czasach Batorego husaria była baaaardzo progresywna (nie miała na świecie odpowiednika) i horrendalnie droga, ale wygrywała każdą bitwę. I o to chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło słyszeć... uśmiech zagościł na moim obliczu!
      Porównanie do husarii dość trafne, nie ma powodów, abyśmy zawsze tylko z opóźnieniem próbowali nadążać za czołówką. W czasach Batorego Polska była jeszcze pierwszorzędnym mocarstwem europejskim, tak jest i teraz!

      JKS

      Usuń
    2. W takim razie w roku 1930 proponuję opracować pancernik godny miana "Husar". :)
      Kpt.G

      Usuń
  6. Witam

    Dla mnie trochę szokujące, że okręt jest mniejszy od korwety typu Flower (a tym bardziej fregat np. River), a uzbrojenie i szybkość nawet nie z innej bajki, ale o kilka bajek dalej. Skoro jednak program taki zaakceptował to rodzi się pytanie na co Anglicy marnowali wyporność...
    Ja osobiście nie mam przekonania do takiego konceptu okrętu "pośredniego". Czyli za słaby jak na walkę z niszczycielem, ale za silny i za szybki (= niepotrzebnie wydane pieniądze) jak na potrzeby zwalczania okrętów podwodnych.
    1. Sylwetka okrętu dla mnie prawie zgrabna. Prawie - bo proporcjonalnie przy tak wypiętrzonej "góra-przód" nadbudówce, tylnia część kadłuba powinna być znacznie dłuższa (co oczywiście nie jest możliwe przy takiej wyporności). Przy takich rozmiarach ja wolałbym cofniętą o kilka metrów nadbudówkę, a z przodu w superpozycji zestaw 25mm. I ładniej (dla mnie) i praktyczniej (obrona plot od dziobu!).
    2. Nie rozumiem dlaczego tak "wypychasz" ku dziobowi maszynownie (zakładam, że komin jest nad silnikiem). Chyba we wszystkich Twoich "dieslach" napęd jest w przedniej połówce okrętu. W napędach parowych na fregatach czy korwetach napęd był w środku lub nawet ku rufie (co prawda komin bywał przed połową okrętu, ale ponieważ maszynownia była za kotłownią to łącznie zespół napędowy był bardziej z tyłu niż u Ciebie). A skrócenie wałów oraz "lżejszy" dziób to zalety.
    3. Z drobiazgów: trochę dziwne rozwiązanie "wybrzuszeń" nadbudówki dla schodków tylnich (przy 40mm).
    4. Czy dobrze widzę, że "bocianie gniazdo" jest tu niżej niż na okrętach mniejszego typu?
    5. Uwag ogólna. Wydaje mi się, że praktycznie 100% okrętów od niszczyciela w dół od lat 20-tych, jeśli miało jedno stanowisko działa na rufie to ZAWSZE było ono na podwyższeniu. To oczywiście dodatkowa masa, ale skoro "wszyscy" tak robili to chyba zalety (ochrona przed falami?) przeważały. W Twoich projektach tego nie stosujesz...

    Pozdrawiam
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam i dziękuję za uwagi.
    Mój eskortowiec wielkością jest porównywalny do korwet typu "Flower" Rzeczywiście jest silniej od nich uzbrojony i znacznie szybszy. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że "kwiatki" (szczególnie w późniejszych wersjach) posiadały radar i "jeże", które naprawdę sporo ważą. W porównaniu do typu "River" prędkość nie jest znacząco wyższa, "rzeki" posiadały znacznie silniejsze klasyczne uzbrojenie pop, reszta uwag jak wyżej. Poza tym Brytyjczycy tradycyjnie wielką wagę przywiązywali do właściwości morskich swoich jednostek, skutkiem czego często bywały one niedozbrojone i wolniejsze, niż trzeba. Ja staram się zachować w tym względzie rozsądne minimum, większość "luźnej" wyporności przeznaczając na uzbrojenie i prędkość. Nie zbliżam się jednak do japońskich okrętów z lat 30-tych, u których przezbrojenie prowadziło często do "fikołka" jednostki na wysokiej fali.
    Na marginesie sam byłem zdziwiony, że Springsharp pozwolił mi na tak wiele, założenia wstępne były skromniejsze. Ale tak to już z tym programem jest, czasem da więcej, czasem mniej - czegoś jednak trzeba się trzymać.
    Ad 1. Myślałem o tym, jednak rozpoczynając rysowanie miałem w głowie "jak najwięcej miejsca na rufie dla broni pop" Jak spojrzałem na gotowy rysunek, to pomyślałem, że można było "urwać" kilka metrów pomiędzy kominem, a stanowiskiem 4x40. Uniknąłbym wtedy konieczności montażu nkm-u na pokładzie namiarowym. Jednak bączek na takim okręcie zawsze się przyda (to nie to samo, co tratwa), dlatego niczego już nie zmieniałem.
    Ad 2. Obszar siłowni można odnaleźć kierując się pozbawionym iluminatorów odcinkiem burty, to prawie idealnie środek długości okrętu. U mnie, w przypadku siłowni dieslowskich kominy zazwyczaj znajdują się nad dziobową częścią tego pomieszczenia. Dlaczego? No nie wiem :).
    Ad 3. Nie chciałem zwiększać szerokości całej nadbudówki, a jakoś na ten poziom trzeba wejść.
    Ad 4. Masz rację. Ponieważ eskortowiec pracuje zazwyczaj w trudniejszych warunkach pogodowych niż małe jednostki "bałtyckie", dążyłem do maksymalnego obniżenia środka ciężkości (stateczność!).
    Ad 5. Jak Ad 4. Im bliżej rufy, tym oddziaływanie fali jest mniejsze, to chyba nie jest problem. Poza tym gdzie bym wtedy zamontował stanowisko 40-stek?
    Pozdrawiam -

    JKS

    OdpowiedzUsuń