wtorek, 16 lutego 2016

Monitory/POW – tak, czy nie?



Monitory/POW – tak, czy nie?

Zastanawiam się ostatnimi czasy, czy by nie zrobić małego kroku w tył, budując monitory/pancerniki obrony wybrzeża. Wprawdzie na Bałtyku – przy sile naszej artylerii nadbrzeżnej, a także lotnictwa – takie okręty są moim zdaniem zbędne (mamy już zresztą jeden monitor), ale widziałbym dla nich zastosowanie w niektórych koloniach. Mam na myśli te zamorskie posiadłości, gdzie długość i/lub kształt ich linii brzegowej praktycznie uniemożliwia obsadzenie jej artylerią nadbrzeżną mogącą zapewnić skuteczną obronę. Klasycznym takim przykładem są dwie główne wyspy PPTR, czyli Nowe Pomorze (Neu-Pommern, Nowa Brytania) i Nowe Prusy (Neu-Mecklenburg, Nowa Irlandia). Dla pełnego pokrycia ogniem przylegających do tych wysp akwenów należałoby zainstalować co najmniej 16-20 baterii artylerii ciężkiej (203-406 mm), nie licząc średniej i lekkiej. Dałoby to - obok Singapuru i może Pemby – największe zagęszczenie „grubych” luf na km wybrzeża i chyba mijałoby się nie tyle z celem, co ze zdrowym rozsądkiem. Dlatego wymyśliłem, że artylerię stałą należy zamontować tylko w rejonie głównych baz (Rabaul i Kavieng – mamy tam już zdjęte z kasowanych okrętów działa 254 i 152 mm), ewentualnie w rejonie cieśniny pomiędzy wyspami. Obronę pozostałych odcinków wybrzeża zapewniłyby właśnie rozważane przeze mnie jednostki.
Byłyby to okręty w typie niejako pośrednim pomiędzy POW, a monitorem, o wyporności 6-8 000 tn, prędkości ok. 15 w i uzbrojeniu np. 4x283 mm (lub 2x356 mm). Prócz tego posiadałyby silne uzbrojenie plot (w tym liczne uniwersalne 120-135 mm) i opancerzenie w granicach 200 mm na burtach i 100 mm na pokładach oraz bardzo dobre zabezpieczenie przeciwtorpedowe. Dawałoby to im przewagę nad krążownikami wroga i możliwość skutecznego „obrzydzenia życia” okrętom liniowym. Stosunkowo niewielkie rozmiary utrudniałyby trafienie, a małe zanurzenie działanie  w rejonach przybrzeżnych. W defensywie ich zadania sprowadzałyby się do walki artyleryjskiej z cięższymi okrętami npla i obrony przeciwdesantowej, mogłyby również pełnić rolę dużych pływających baterii plot. W ofensywie dawałyby silne wsparcie ogniowe desantu i także obronę plot przyczółka.
Napiszcie, co o tym sądzicie. Pomimo mojego osławionego już „twardogłowia”, przyrzekam, że jeśli większość argumentów będzie przeciw, to z pomysłu zrezygnuję.

8 komentarzy:

  1. Według mnie większy kaliber jest bardziej pożądany w tym momencie, gdyż jeśli jakimś niefortunnym trafem będzie zmuszony do walki z czymkolwiek cięższym (np pancernikiem), albo będzie musiał ostrzeliwać mocniejsze fortyfikacje to lepiej mieć więcej ładunku wybuchowego/potencjału antyokrętowego niż więcej luf.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie skłaniam się raczej do układu 2xIIx283 mm, ale jeszcze się zastanowię.

      JKS

      Usuń
  2. Ten pomysł podoba mi się! Osobiście skłaniałbym się do 4 armat 283 mm. One również są niebezpieczne dla nieprzyjacielskiego okrętu liniowego, a natężenie ognia będzie większe, niż w wypadku ograniczenia się do 2 armat 356 mm.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak mały okręt z dwiema lufami lub czterema znacznie mniejszymi mnie nie przekonuje. Może coś takiego:
    http://springsharp.blogspot.nl/2013/05/monitor-dla-polski.html
    Cztery lufy bardziej konkretnego kalibru albo napompujmy ten pow do traktatowych 10 000 ton.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście sympatycznie jest obejrzeć oryginalne projekt np. pancernika OW. Ale jaki jest sens inwestować w okręt, który być może być pomocny w obronie (choć ja wątpię w to), ale na pewno byłby nie przydatna kulą u nogi przy działaniach ofensywnych.
    Tu ogólna uwaga. Uważam, że flota cierpi na koncepcje „specjalizacji”. Przykłady:
    1. Niemal identyczne (wymiary, prędkość) okręty transportowe kutrów desantowych i ścigaczy. Ale jednak nie zastępowalne, bo inne wymiary urządzeń dźwigowych.
    2. Krążowniki Świdnik (10x135, bez wt, 32w) i Gustavia (8x135, 12 wt, 34w). Bardzo podobne, ale nie zastępowalne.
    3. Mozaika typów w siłach lekkich: torpedowce (tylko 4 – chyba nie udany eksperyment), niszczyciele eskortowe, zwykłe ofensywne, lidery….. , do różnych zadań, ale nie zastępowalne.
    4. Krążowniki ciężkie (chyba do walki z innymi krążownikami?) ale i krążowniki liniowe – dedykowane do walki z krążownikami.
    No a teraz miały by pojawić POW-y. Kolejne okręty „specjalistyczne”. Dla mnie zdecydowanie NIE.
    Reasumując nawołuje do szczytnego umiaru w wydawaniu środków budżetowych i koncentracji na okrętach o uniwersalnym potencjale.
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
  5. monitor też może być ofensywny, np. ostrzeliwać wrogie wybrzeże. w sytaucji przewagi nad flotą niemiecka, jest zasadny nawet (a może zwłaszcza) na Bałtyku. jestem za.
    dV

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyszło mi do głowy, że mógłbyś włączyć do składu swojej floty ów pancernik Acwortha, o którym była swego czasu dyskusja na moim blogu. Co nieco o nim jest tu: http://wargamingmiscellany.blogspot.com/2011/09/building-small-battleships-some-1920s.html
    Jakby co, mam gdzieś w miarę dokładne dane tego projektu.

    OdpowiedzUsuń