Struktura organizacyjna polskiego lotnictwa wojskowego
Mimo, że nie należy to ściśle do tematyki
niniejszego bloga, to uznając pewien związek lotnictwa z MW (lotnictwo
morskie), zagadnięty przez kolegę H_Babbocka, przedstawiam ogólną strukturę organizacyjną
naszego lotnictwa wojskowego.
Klucz - 2-4 samolotów
Eskadra – 2-3 kluczy, 7-10
samolotów
Dywizjon – 2-3 eskadry, 15-31
samolotów
Grupa lotnicza –
2-4 dywizjonów, 31-125 samolotów
Flotylla powietrzna – 2-3
grup lotniczych, 94-376 samolotów
Flota powietrzna –
2-4 flotylli powietrznych, 283-1504 samolotów
Uwaga: w zestawieniach liczbowych nie ujęto
samolotów niebojowych, np. łącznikowych, transportowych, szkolnych itp.
Nazwa „grupa lotnicza” jest też używana zwyczajowo
w stosunku do całości wyposażenia lotniczego okrętów lotniczych, np.
lotniskowców, jednakże nie należy mylić tych pojęć. Przykładowo „grupa lotnicza”
lotniskowca eskortowego typu Generał
Krajeński (CVE-1 1935) liczy 20 samolotów, czyli tylko odpowiednik niezbyt
licznego dywizjonu. Jeszcze wyraźniejsza różnica występuje w stosunku do „grup
lotniczych” okrętów liniowych i krążowników, gdzie tak naprawdę „grupa” obejmuje
klucz, lub nawet tylko jeden samolot.
Zazwyczaj stacjonujące na lądzie eskadry
samolotów lekkich i średnich (np. myśliwce, lekkie i średnie bombowce) posiadają
po 10 samolotów, a eskadry ciężkich bombowców po 7 aparatów.
Poza tym, mogą występować tzw. samodzielne
jednostki organizacyjne, niewchodzące w skład jednostki bezpośrednio wyższej; np.
samodzielny klucz w składzie dywizjonu, samodzielna eskadra w składzie
grupy lotniczej, itd.
Obecnie w lotnictwie morskim największym
związkiem jest flotylla lotnicza (Metropolia, Pemba i PPTR), w czasie wojennym
dopuszcza się tworzenie flot powietrznych.
Jeśli chodzi o lotnictwo lądowe (bojowe), to dzieli
się ono na: taktyczne, operacyjne, strategiczne i myśliwskie. Lotnictwo
taktyczne (myśliwce, lekkie bombowce, samoloty rozpoznawcze bliskiego zasięgu) przydzielane
jest w sile jednej mieszanej grupy do poszczególnych korpusów armijnych. Lotnictwo
operacyjne (myśliwce, średnie bombowce samoloty rozpoznawcze dalekiego zasięgu)
przydzielane jest w sile jednej mieszanej grupy do poszczególnych armii. Lotnictwo
strategiczne (myśliwce dalekiego zasięgu in
spe, ciężkie bombowce) pozostaje w dyspozycji naczelnego dowództwa.
Lotnictwo myśliwskie w momencie wybuchu wojny traci swoją samodzielność i
wchodzi w skład dowództwa obrony terytorium kraju.
W warunkach wojennych przykładowo wygląda to
tak:
- grupa armii (2 armie, 7 korpusów) > 1 flota
powietrzna w składzie 2 grup lotnictwa operacyjnego + 1 dywizjon (7 dywizjonów,
217 samolotów) i 2 flotylli lotnictwa
taktycznego + 1 grupa (7 grup = 20 dywizjonów, 620 samolotów), łącznie 837
samolotów.
Lotnictwo strategiczne składa się obecnie z 5
samodzielnych dywizjonów, łącznie w składzie 111 ciężkich bombowców. Po
wprowadzeniu do służby myśliwców dalekiego zasięgu, zostanie przeorganizowane w
5 samodzielnych grup po 1 dywizjonie bombowym i 1 eskadrze myśliwskiej, łącznie
161 samolotów.
A samodzielne eskadry myśliwców dalekiego zasięgu? Takie myśliwce przydają się nie tylko do eskorty własnych bombowców, również do polowania daleko od własnych baz na nieprzyjacielskie samoloty transportowe, łącznikowe itp. Było to istotne w kampanii afrykańskiej, gdzie swego czasu większość zaopatrzenia Niemcy dostarczali właśnie drogą powietrzną, a Whirlwindy i P-38 polowały na te transporty. Na Pacyfiku to jeszcze ważniejsze.
OdpowiedzUsuńKolego Stonk, mamy dopiero rok 1939, kolejny rok światowego pokoju. Zapewniam Cię, że w wojennej potrzebie i takie lotnicze jednostki "wymiatające" powstaną.
UsuńJKS
Nie całkiem pokój. Niedawno zakończył się konflikt z Niemcami. Na Pacyfiku wzrasta napięcie. Do pokoju to trochę daleko. Narazie to tylko drzwi do kuchni
UsuńGr. Adm. Thrawn
Kolego Stonk. Westland Whilwind służył tylko w dwóch dywizjonach, oba pozostawały w Anglii, więc nie mógł brać udziału w walkach na d Afryką. Na dodatek miał skromny zasięg, nawet mniejszy niż Spitfire.
UsuńNie słyszałem o istotnych sukcesach P-38 nad Afryką.
Tak w ogóle dobry dwusilnikowy myśliwiec była stworem mitycznym. Były świetne nocne myśliwce dwusilnikowe, bywały dobre samoloty rozpoznawcze, czy typu „zbombarduj i uciekaj”, ale żaden nie mógł podjąć równorzędnej walki z myśliwcami jednosilnikowymi.
OK., przydawały się jeszcze w dalekich akcji przeciw-samolotowych (np. walki na zatoką Biskajską), ale bywało to zaskakująco rzadkie zastosowanie.
H_Babbock
Nie walki nad Afryką tylko niszczenie transportów nad Morzem Śródziemnym.
UsuńCzytałem o tym parę lat temu, może to nie był Whirlwind a Welkin... Chociaż on wszedł do użytku późno, może się jeszcze załapał na dobijanie Afrika Korps. P-38 działały tam na pewno, ich zasięgowi i dostępności w 1943 nie da się zaprzeczyć.
Westland Welin miał być myśliwcem super-wyskościowym, więc do zwalczania transportu tak nie bardzo. Abstrahując, że podobno w służbie były (eksperymentalnie) tylko dwa egzemplarze samolotu i to w 1944.
UsuńP-38 oczywiście był dostępny, po prostu nie pamiętam informacji o zestrzeleniu niemieckich samolotów transportowych nad morzem Śródziemnym przez ten typ.
H_Babbock
Amerykanie mieli ciężkie myśliwce dalekiego zasięgu nad Morzem Śródziemnym i Brytyjczycy też mieli. Nie chce mi się teraz szukać (tak, leń jestem), przyjmijmy więc, że chodziło o Beaufightery, a nazwę Westland mój mózg skojarzył pomyłkowo. Było ich za mało, żeby przerwać komunikację lotniczą z Afryką, ale każdy zestrzelony samolot transportowy przybliżał Rommla do klęski.
UsuńŻeby już zakończyć temat (nawet jeśli popiszesz się umiejętnością prowadzenia przesłuchań godną Batmana, więcej ze mnie nie wyciśniesz). Moje informacje pochodzą z artykułu (nie pamiętam gdzie i kiedy znalezionego) Tymoteusza Pawłowskiego na temat walk w rejonie Morza Śródziemnego.
UsuńPisał, że, gdy przewaga aliantów na morzu znacząco zmniejszyła transporty morskie dla Afrika Korps, Niemcy skupili się na transporcie powietrznym. Nie opisał tego szerzej. Wspomniał jednym czy dwoma zdaniami, że myśliwce amerykańskie P-38 i brytyjskie Beaufightery (chyba o nie chodziło) atakowały te transporty, latające poza zasięgiem myśliwców jednosilnikowych, ale były zbyt nieliczne, żeby zupełnie je przerwać.
Bardzo dziękuję za to zestawienie. Zastanawiam się, czy nie lepiej dla owej "regularnej grupy lotniczej" nie przyjąć innej nazwy np.: "skrzydło". Wówczas grupy lotnicze "regularne" nie myliłyby się z "okrętowymi". Ale to taki mały pomyślik.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
D
Nie chciałem kopiować obcego nazewnictwa, chociaż faktycznie z tymi "grupami" może być małe zamieszanie. Z drugiej strony taka niejednoznaczność nieraz w historii miała miejsce, np. w wojsku polskim końca XVIII w. "korpus" mógł oznaczać zarówno kilka dywizji, jak i każdą samodzielnie działającą grupę wojsk, niezależnie od jej składu. Podobnie niejednoznacznym terminem do dziś pozostaje "armia" Może to oznaczać całość sił zbrojnych danego państwa lub całość jego wojsk lądowych, lub część sił zbrojnych nie będących marynarką (wojska lądowe i lotnictwo łącznie), lub też konkretny związek operacyjny.
UsuńMyślę, że jednak można to zostawić tak, jak jest; kontekst użycia nazwy "grupa" raczej nie pozwoli na pomyłki. Poza tym "regularne" grupy zawsze będą się wyróżniać unikalnym numerem, określeniem i pisownią, np. "4 Grupa Lotnictwa Taktycznego", w przeciwieństwie do np. "grupy lotniczej krążownika "
JKS
Ja bym wolał nazewnictwo trochę nawiązujące do wojsk lądowych, czyli "Brygadę lotniczą" zamiast "Grupy".
UsuńH_Babbock
A ja uważam, że jeżeli nazwy te mają do czegoś nawiązywać, to raczej do marynarki, niż wojsk lądowych. Zawsze mnie mierziły sowieckie "brygady okrętów podwodnych" czy "dywizje lotnicze"
UsuńJKS
Nazwy „lądowe” dla zespołów okrętów to dla mnie też nieporozumienie.
UsuńAle w działach towarzyszących – lotnictwo morskie i piechota morska – przyjęte i sensowne było dziedziczenie nazw z odpowiedników lądowych. Chyba zgodzisz się, że atak piechoty morskiej opisany „zaatakowały dwie flotylle strzelców przy wsparciu eskadry haubic” brzmi nonsensownie.
Dlatego proponowałem dla lotnictwa nazewnictwo „lądowe”. Naturalny byłby „pułk lotniczy” ale wydało mi się, że w Twojej strukturze właściwsza byłaby brygada.
H_Babbock
Szanowny Kolega postarał się sprowadzić moją zasadę do absurdu i chyba Mu się to udało. Oczywiście, w piechocie morskiej obowiązują nazwy jednostek wzięte z wojsk lądowych, czyli np. kompania, batalion i brygada. Również stopnie wojskowe w tym rodzaju wojsk mają charakter "lądowy", np. mjr piechoty morskiej, a nie kmdr ppor.
UsuńTrochę inaczej jest jednak w lotnictwie MW; nazwy jednostek są tożsame z tymi z lotnictwa lądowego, ale stopnie wojskowe adekwatne do tych z marynarki. Np. dowódca grupy lotniczej dużego lotniskowca to kmdr por., a nie ppłk.
Ogólnie traktuję lotnictwo, jako coś bardziej zbliżonego go marynarki, niż wojsk lądowych; przecież przez pewien czas powszechnie nazywało się lotnictwo "żeglugą napowietrzną"
Tak, czy inaczej, będę się trzymał swojej zasady jak "pijany płotu" Jeżeli ktoś znajdzie dla związku lotniczego pomiędzy dywizjonem, a flotyllą lepszą nazwę (ale nie "skrzydło"), niż "grupa", przyjmę ją z wdzięcznością i bez szemrania!
JKS
Zgoda, że rzeczywiście lotnictwu morskiemu bliżej do marynarki (niż piechocie morskiej) ze względu na „marynarskie” stopnie wojskowe.
UsuńZ tym, że jeśli by „dokładnie” odwzorowywać flotę to (przynajmniej w RN) najmniejsza jednostka to dywizjon, większa to eskadra i zaraz flotylla (choć raczej była albo eskadra np. krążowników, albo flotylla np. niszczycieli). Pomiędzy flotylla/eskadrą a flotą była przepaść. Anglosasi pośrednie jednostki nazywali np. „Force H”, Task Force 4”,…i tu rzeczywiście w języku polskim nie wiadomo co wstawić – chyba „grupa” jest optymalna.
PS Zakładam, że Twoja eskadra jest np. myśliwska albo bombowa,… i jest wyposażona w jeden model samolotów. Gdzie są poziomy „mieszania” – np. czy woja obecna Grupa może się składać z myśliwców i bombowców? Czy obecna Dywizjon może mieć eskadry z np. różnymi modelami myśliwców?
H_Babbock
Pogrupuję odpowiedzi Twoim zwykłym systemem w punktach.
Usuń1. We flocie najmniejszą jednostką jest dywizjon (dla okrętów do ok. 3000 tn włącznie), lub eskadra dla okrętów większych. Mamy więc np. dywizjony ścigaczy, okrętów podwodnych i niszczycieli oraz eskadry krążowników, okrętów liniowych i lotniskowców. Następnym szczeblem jest flotylla, lecz tu grupowane są wyłącznie dywizjony, na tym poziomie eskadry pozostają samodzielne.
2. Szczeblem pośrednim pomiędzy ww. jednostkami, a flotami są w czasie pokoju tzw. dowództwa obszarów morskich, obejmujące okręty lub ich związki działające ze wspólnej bazy lub zespołu bliskich baz.
3. Aktualnie mamy 3 dowództwa obszarów na Bałtyku ("K", "G" i "P") oraz 5 dowództw obszarów w posiadłościach zamorskich("A", "N", "I", "C" i "S"). Pierwsze 3 wchodzą w skład 1.Floty, a pozostałe tworzą 2.Flotę
4. Jest to organizacja pokojowa; w czasie wojny dywizjony, eskadry, a nawet pojedyncze okręty mogą tworzyć grupy lub zespoły zadaniowe (np. eskortowe, uderzeniowe itd.) podobne do amerykańskich Task Forces. Kiedyś już o tym pisałem (21.01.2016).
PS. Poziom "mieszania" jest zależny od ilości samolotów w danej jednostce oraz zróżnicowania ich zadań. Przykładowo mieszana grupa lotnictwa taktycznego (lądowa) składa się z dywizjonów myśliwskiego, bombowego i rozpoznawczo-bombowego. W mniej ważnych i słabo obsadzonych lotnictwem bazach zamorskich poziom ten może sprowadzać się do kluczy lub nawet pojedynczych samolotów.
JKS
Struktura floty: dywizjony, flotylle, wygląda bardzo klasycznie. Ale wynika z niej niezbicie, że eskadry nigdy nie są częściami składowymi dywizjonów. Nawet więcej, wydaje się, że dowódca eskadry (np. krążowników) ma wyższa pozycję niż dowódca flotylli (np. niszczycieli).
UsuńPróbując odwzorować to na lotnictwo wychodzi, że struktura opisana na początku „Dywizjon – 2-3 eskadry”, nie jest z tym zgodna. Nadto flotylla powinna być (jak w flocie) tuż powyżej dywizjonu.
Rozumiem jednak, że w lotnictwie morskim zastosowałeś mniej dosłowną interpretację nazw, ze struktury organizacyjnej floty.
Część dotycząca „mieszania”. Nie zrozumiałem, czy Ty dopuszczasz, żeby w małych bazach była eskadra lotnicza mieszana, np. o składzie klucz myśliwców, klucz bombowo rozpoznawczy plus np. jedna łódź latająca?
H_Babbock
A. "[...] eskadry nigdy nie są częściami składowymi dywizjonów. Nawet więcej, wydaje się, że dowódca eskadry (np. krążowników) ma wyższa pozycję niż dowódca flotylli (np. niszczycieli)." Tak!
UsuńB. "Rozumiem jednak, że w lotnictwie morskim zastosowałeś mniej dosłowną interpretację nazw, ze struktury organizacyjnej floty." Inny rodzaj broni, inna struktura.
C. "[...] czy Ty dopuszczasz, żeby w małych bazach była eskadra lotnicza mieszana, np. o składzie klucz myśliwców, klucz bombowo rozpoznawczy plus np. jedna łódź latająca?" Dopuszczam; np. na wyspie Nauru stacjonuje aktualnie zespół składający się z 3 wodnosamolotów myśliwskich, 3 rozpoznawczych łodzi latających i 1 latającej łodzi rozpoznawczo-bombowej. Stanowią one jedną mieszaną eskadrę wodnosamolotów. Jest to pewien ewenement, bo staram się nie mieszać poniżej eskadr. I teraz moje pytanie: jak Ty byś te 7 samolotów zorganizował?
JKS
Rzeczywiście jest kwestia jaką organizację (i nazwę) nadać takim wydzielonym małym zespołom lotniczym np. na dalekich wyspach. Przez porównanie:
Usuń- dla jednostek pływających prawie dowolny zespół okrętów można nazwać „eskadrą”;
- ale dla sił lądowych np. „detaszowaną” kompanie piechoty plus dwa plutony saperów plus dwie bateria artylerii, wzbraniał bym się nazwać „batalionem”. Dla mnie to może być „oddział wydzielony”, „grupa bojowa”, „garnizon”, „załoga forteczna”,….
W siłach lądowych np. batalion ma ściśle określony skład, i ja uważam, że podobnie jest w lotnictwie z eskadrą.
Dlatego uważam, że jeśli na jakiejś wyspie jest „detaszowane” kilka samolotów, to organizacyjnie byłyby to, wydzielone klucze z macierzystych eskadr lotniczych. Na wyspie wszystkim (lądowym, powietrznym, przybrzeżnym) dowodził by „dowódca rejonu warownego”, który w swoim (mikro) sztabie miałby przydzielonego oficera lotnictwa.
Zupełnie inna sprawa, że w DWS nie rozpraszano lotnictwa. Chyba zasadą było, że osobne lotnisko ma sens jeśli stacjonuje tam minimum kilkadziesiąt samolotów. Chodziło o to, że łatwo rozproszyć na np. kilkanaście wysp ponad 100 samolotów, ale gdy dojdzie do bitwy okaże się, że mamy do dyspozycji tylko kilka (ze 100 samolotów!). Dlatego byłbym za większą koncentracją lotnictwa.
H_Babbock