sobota, 24 września 2016

Wiadomości polityczne nr 12/1939



Wiadomości polityczne nr 12/1939

Co tam Panie w polityce?
Jak pamiętamy, na mocy postanowień Konferencji Wiedeńskiej (vide Wiadomości Polityczne nr 3/1930) każda z części federacyjnego Cesarstwa Wiedeńskiego uzyskała prawo do opuszczenia monarchii po upływie lat 10. Obserwując trendy polityczne wewnątrz Cesarstwa, można się spodziewać następujących wydarzeń:
- Czesi proklamują niepodległość prawie na pewno;
- Słowacy wahają się pomiędzy przyłączeniem do Czech, pozostaniem częścią Węgier lub niepodległością, z tym, że najbardziej prawdopodobna jest opcja pierwsza;
- Węgry, obawiające się przewagi żywiołu słowiańskiego, raczej skłonią się do unii z Austrią, próbując zatrzymać w swoim składzie Słowację, Słowenię, Chorwację, Siedmiogród, Banat i Ruś Zakarpacką, a praktycznie to, co się z tego zatrzymać uda;
- Słoweńcy i Chorwaci rozpatrują albo wspólne, samodzielne państwo, albo połączenie z Serbią;
- Rumuni z Siedmiogrodu jednoznacznie dążą ku połączeniu z Księstwem Rumuńskim, wykluczając całkowicie pozostanie w składzie Węgier, przeszkodą mogą tu być liczne mniejszości: węgierska, niemiecka i szeklerska;
- Włosi z Południowego Tyrolu chcieliby oczywiście przyłączenia do Włoch, ale stanowiąc część Arcyksięstwa Austriackiego, a co za tym idzie, nie posiadając oficjalnego bytu politycznego, mają na to małe szanse, przynajmniej na drodze pokojowej;
- podobna jest sytuacja Rusinów Zakarpackich, wchodząc w skład Węgier są pozbawieni oficjalnego głosu, jednakże większość z ich skłania się do połączenia z braćmi z Zachodniej Ukrainy, czyli z Polską.
Jak widać sytuacja jest dość skomplikowana i wiele rozwiązań jest możliwych; co z tego wyjdzie, czas pokaże.
Jak tam, trzymamy się mocno?
Japonia wydała oświadczenie, w którym stwierdza, że objęcie przez nas Karolinów traktuje jako wrogi akt skierowany przeciwko sobie. Konsekwencją tego oświadczenia jest odwołanie z Polski japońskiego ambasadora „na konsultacje” Polskie MSZ odpowiedziało, że nie zamierza wykorzystywać Karolinów, jako narzędzia agresji przeciwko komukolwiek i wezwało kręgi polityczne Japonii do umiarkowania i powściągliwości. Wyraziło jednocześnie nieustającą gotowość do omówienia i rozwiązania ewentualnych kontrowersji na drodze dyplomatycznej. Odpowiadając niejako na polskie oświadczenie, rząd USA zadeklarował swoje usługi mediacyjne, twierdząc, że zachowanie pokoju na Pacyfiku jest jednym z głównych jego priorytetów. Na razie brak reakcji Japonii na tę amerykańską inicjatywę.
Między nami żakietami.
Powoli, lecz stale poprawiają się stosunki polsko-brytyjskie; wielka w tym zasługa księżniczki Joanny (Jane) i jej brytyjskiego małżonka.
Zaskakującym (przynajmniej niektórych), skutkiem prowadzonych od prawie dwu lat negocjacji, jest podpisanie polsko-rosyjskiego układu o nieagresji. Protokoły dodatkowe do tego układu obejmują m.in. kwestie handlowe (rudy żelaza i niklu dla Polski, tekstylia, maszyny rolnicze i nawozy sztuczne dla Rosji). W jedynym tajnym aneksie do układu, Rosja daje Polsce „wolną rękę” na Litwie, a w zamian Polska wyrzeka się pretensji do terytoriów wschodniej Ukrainy.
Już po podpisaniu powyższego, ogłoszone zostało na Litwie referendum w kwestii połączenia z Polską. Chociaż akt taki częściowo wpisuje się w treść tajnego aneksu do ww. układu, niemniej w Rosji wzbudził zrozumiałą niechęć. Uważa się jednak, że pomijając pewne dąsy, Rosja przyjmie to wydarzenie do niechętnej wiadomości i skończy się to bez poważniejszych konsekwencji, a już na pewno bez zerwania świeżo zawartego układu. Ponieważ jeden z gwarantów niezależności Litwy, czyli Anglia, nie wyraził oficjalnego sprzeciwu, rzecz może dojść do skutku.
A to Panie ciekawe…
Odbył się ślub naszego następcy tronu Jerzego (1917) z rumuńską księżniczką Eleną (1916). Uważa się, że wpłynie to korzystnie na dalszą poprawę stosunków polsko-rumuńskich, co jest ważne wobec postępującego osłabienia pozycji tureckiej na Bałkanach. Ciekawostką może być fakt, że Elena „odpaliła” wcześniej serbskiego konkurenta do jej ręki. Naszych nieciekawych stosunków z Serbią i tak to chyba już nie pogorszy.
Obejmujący na Karolinach Wschodnich posadę gubernatora kontradmirał w st. sp. Wiernicki, otrzymał od miejscowych „notabli” w formie przywitalnego podarunku m.in. trzy tubylcze dziewice. Jako wierny małżonek z ponad 30-letnim stażem, z trudem wykręcił się od prezentu, tłumacząc to obowiązującym go religijnym zakazem posiadania więcej, niż jednej żony. Trudno powiedzieć, czy bardziej zawiedzeni byli hojni notable, czy też same dziewice. Co bardziej pesymistycznie nastawieni tubylcy obawiają się, że skoro zaczynają wchodzić w grę tak nieracjonalne zasady, to może niebawem nawet (horrendum!) i ludzi jeść nie pozwolą :).

11 komentarzy:

  1. Czyli bliska wydaje się być perspektywa połączenia Polski i Litwy na zasadach unii. Czy będzie to tylko unia na zasadzie federacji (z zachowaniem odrębności ustrojowych obydwu państw), czy też unia realna - z trwałym połączeniem terytoriów w faktycznie jedno państwo? Zdążyłem też zapomnieć, jaki jest zasięg terytorialny "Twojej" Litwy, bo potencjał demograficzny zapewne, zgodnie z realiami, dość skromny. Nie pamiętam też, czy Litwa ma ustrój monarchiczny? Jeśli tak, to należy bezwzględnie zachować pozycję tamtejszego władcy na zasadach, które obowiązywały np. w II Rzeszy Niemieckiej (w latach 1871 - 1918).
    ŁK
    PS. Przepraszam, ale nie chce mi się szukać na "rozrośniętym" blogu stosownych informacji odnośnie Litwy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Litwa jest księstwem i obejmuje obszar dzisiejszej Litwy i Białorusi.
      W przypadku połączenia z Polską, Wielki Książę zachowa swój tytuł dożywotnio, a po jego śmierci tytuł zostanie zniesiony. Samo państwo zostanie do Polski wcielone, z zachowaniem pewnej autonomii, jednakże nie politycznej.

      JKS

      Usuń
    2. Czyli szykuje się unia realna i tak trzymać!
      ŁK

      Usuń
    3. Trudno to nazwać unią, Litwa po prostu zostanie wcielona.

      JKS

      Usuń
  2. Z kwestią co to jest Litwą jest pewien problem. Według jednej z hipotez, historyczna Litwa (ta ze średniowiecza) to było księstwo obejmujące obszar głównie zamieszkały przez słowian. Co więcej np.dokumenty na dworze spisywano w cyrylicy. Czyli należy założyć, że był to kraj słowiański, ze słowiańskimi elitami, który najbardziej można by utożsamiać z obecnym narodem Białoruskim.
    Jednocześnie na obrzeżu mieszkała mała, odrębna językowo, grupa narodowości Żmudzińskiej. W realnej historii w XIX Żmudzini szukając swojej tożsamości, zawłaszczyli nazwę Litwa i spuściznę Wielkiego Księstwa, tak naprawdę kompletnie bezpodstawnie. Przy okazji jednym z fundamentów mitu stała się niechęć do Polski.
    W historii JKS jak rozumiem, nie było Krzyżaków, Unii Lubelskiej i w konsekwencji całkowitej polonizacji szlachty Litewskiej. Czyli, przyjmując podaną hipotezę, obecna u JKS Litwa to kraj słowiański, taka wyemancypowana Białoruś. Co nota bene czyni prawdopodobnym jej dobre relacje z Polską.
    H_Bbbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo słuszna uwaga! Litewska (bałtyjska) elita i warstwy średnie musiały ulec, w tej wersji historii, całkowitej biało-rutenizacji. Możliwe, że gdzieś na obrzeżach tego państwa zachowały się, wśród ludności plebejskiej, zanikające enklawy używania języka litewskiego (żmudzkiego), o podobnym zasięgu występowania, jak w Polsce język kaszubski.
      ŁK

      Usuń
    2. Podobnie jak w realnej historii, tereny rdzennej Litwy oraz Białorusi wchodziły w skład Królestwa Polskiego (tego przed połączeniem się z Mazurskim) i spora część ludności tego obszaru
      (a elity prawie w całości) jest spolonizowana.

      JKS

      Usuń
    3. A w jakim okresie miały miejsce te wcześniejsze związki państwowe Polski z ziemiami litewsko-białoruskimi? To chyba trochę dawne dzieje. I czy właśnie w tym czasie miała miejsce polonizacja miejscowych elit? To chyba trochę zbyt śmiała teza. W realnej historii szlachta z terenu dzisiejszej Białorusi spolonizowała się (w skali masowej) dopiero na przełomie XVII i XVIII wieku.
      ŁK

      Usuń
    4. Terytoria, o których mówimy były opanowywane przez dawne Królestwo Polskie w trakcie wojen z Litwą od końca XIV do końca XV w., a utracone zostały na rzecz Rosji ostatecznie na samym początku wieku XVIII. Początki częściowej polonizacji tych ziem datują się na początek wieku XVI, a apogeum tego procesu wystąpiło ok. połowy wieku XVII. Po Wielkiej Wojnie, utworzone zostało tam na mocy traktatu pokojowego (1918) Wielkie Księstwo Litewskie, z zastrzeżeniem, że z Polską nigdy nie będzie połączone.
      Teraz pewnie to postanowienie zostanie złamane, ale traktaty "wieczne" bywają tylko z nazwy i realnie wiążą strony tylko do zmiany sytuacji, a przede wszystkim układu sił. Zresztą postanowienie o "wiecznym" podziale Niemiec też częściowo zostało już złamane (połączenie Niemiec Północnych, Saksonii i Hesji).

      JKS

      Usuń
  3. Zarysowuje się kilka znaczących problemów dla naszej polityki.

    1. Bliska zagranica (Świadowmie użyłem rosyjskiego zwrotu).
    - to co dzieje się za naszą południową granicą stanowi dla ans żywotne znaczenie. Rozpad, nawet pokojowy, tak dużego tworu jakim była Federacja , musi zatrząść światową polityką. Podejrzewam powtórkę z "naszej" Jugosławi. Rozpocznie się długa i krwawa wojna. Po pierwsze- Węgry. Zyt dużo mają do stracenia. Obstawiam że po podziałach zostanie przy nich Ruś Zakarpacka, Węgry właściwe oraz Transylwania( czyli obszary gdzie Węgrzy stanowią zdecydowaną większość), oprócz tego może jeszcze jakieś nabytki kosztem Słowacji albo Chorwacji. Po drugie- Bałkany. Tzw. Ks. Ilirii będzie obszarem zapalnym. Zarówno Włochy jak i Serbia oraz Węgry będą chciały uszczknąć coś dla siebie z tego obszaru. Dodajmy wzajemną niesnaski i chęć posiadania własnego państwa przez każdą grupę ludności (pamiętajmy że na bałkanach wszystkie ludy są przemieszane) a mamy przepis na kolejną wojnę.
    - Rosja tak łatwo nie przełknie naszego rozrostu. Nawet wyszukane słownictwo i wspaniale brzmiące traktaty nie ukryją tego że rosjan trafi przysłowiowy jasny szlag. Przewiduję w najbliższej przyszłości niepokoje na wschodniej granicy, z czym wiąże się drugi punkt.

    2. Japonia i Pacyfik. Dla Japonii Pacyfik to ich obszar dominacji, a nasze działanie jest dla nich powodem do wojny. Jednakowoż wyczuwam w tym "rękę" Waszyngtonu. Mogą chcieć napuścić na siebie nas i Cesarstwo a potem wejść na gotowe. Obie strony wyczerpane wojną oddadzą wszystkie wysepki i grzecznie ustawią się po kredyty made in USA. Z drugiej strony Japonia może skaptować kolejnego niezadowolonego z naszej poliyki - Rosję, oraz dyszącego rewanżem Federację Północnych Niemiec.

    P.S. Żyjemy w ciekawych czasach- jak głosi stara chińska klątwa. Wiem że szerzę tutaj czarnowidztwo i pesymizm ale lepiej pozytywnie się zaskoczyć itd. Swoją drogą z kim Polska planuje sprzymierzyć się na pobszarze postfederacyjnym?

    Gr.Adm.Thrawn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad 1. Zgadzam się, że można spodziewać się sporych zaburzeń w tym regionie, ale w tym rola wielkich mocarstw (a naszego, jako najbliżej położonego szczególnie), aby odbyło się to wszystko możliwie bezboleśnie.
      Po przyłączeniu Liwy, Rosja na pewno dąsać się będzie. Również na pewno poczyni próby zdobycia silnej pozycji w państwach, które utworzą Słowianie bałkańscy. Nie przypuszczam jednak, aby to wszystko dramatycznie pogorszyło niezłe teraz stosunki polsko-rosyjskie. Rosja z zainteresowaniem przygląda się wydarzeniom politycznym na linii Polska-Japonia. Wygrana Polski w ewentualnej wojnie daje jej nadzieję na odzyskanie strat z roku 1905. Może nawet zechce się włączyć do wojny po naszej stronie, oczywiście jeśli przybierze ona zły dla Japonii obrót; występując jako zwycięski koalicjant, miałaby większe prawa do rewindykacji. Przegrana Polski niewiele Rosji da, Polska nawet pokonana na Pacyfiku i tak nie stanie się łatwym kąskiem (prawie nienaruszone w metropolii armia lądowa i lotnictwo). Wygrana Japonii mogłaby by także sprawić, że sama Rosja łacno stałaby się następnym celem. Chyba dobrze rozumuję, że w interesie Rosji jest w przypadku wojny Polsko-Japońskiej co najmniej życzliwa (w stosunku do nas) neutralność.
      Ad 2. Jak już nieraz pisałem, my do wojny z Japonią nie dążymy, ale na jednostronne ustępstwa też nie pójdziemy. Małe ustępstwa tylko wzmogą apetyt Japonii, a duże byłyby jednoznaczne z przekreśleniem całej naszej dotychczasowej polityki na Dalekim Wschodzie.
      Zgoda, że na ewentualnej wojnie mogą skorzystać Stany, ale "nie oddam miedzy" jednemu sąsiadowi, tylko po to, aby inny nic nie zyskał. Poza tym, te zyski USA mogą okazać się drogo okupione; wojna na Pacyfiku sparaliżuje handel amerykański z Dalekim Wschodem, a to bardzo wymierne straty.

      PS. Z kim planujemy się sprzymierzyć na "poaustrowęgierskim" obszarze? Najlepiej ze wszystkimi :). Ponieważ praktycznie nie jest to możliwe, będziemy postępować zgodnie z bieżąco kształtującą się sytuacją. Mamy tradycyjną przyjaźń z Węgrami (choć niedawne nasze zbliżenie z Rumunią tej przyjaźni raczej nie umacnia), mamy dobre stosunki z Austrią właściwą, nie mamy zatargów z Czechami i Chorwatami, najgorzej wygląda to z prorosyjską i antyturecką Serbią i nawet ewentualne oddanie na łup Serbów i Bułgarów europejskich posiadłości Turcji, sytuacji tej nie zmieni. Pożyjemy, zobaczymy.

      PPS. Jeżeli to nie będzie prowadzić do jakichś ostrych sprzeczności, to chętnie "przytulimy" Ruś Zakarpacką; zniknie w ten sposób jedna z kości niezgody pomiędzy Węgrami, Słowakami i Rumunią, a i sami Rusini nie są od tego. I nie ma co się obawiać o osłabienie żywiołu polskiego w Państwie, nawet po przyłączeniu Litwy, Polacy będą stanowić znaczną większość (ok. 65%). Dla pozostałych jest to: Rusini (Ukraińcy i Białorusini) 25%, Litwini i Żydzi po 4%, Niemcy 1,5%, pozostali (Tatarzy, Rosjanie, Rumuni, Ormianie) 0,5%.

      JKS

      Usuń