sobota, 7 stycznia 2017

Wiadomości z floty nr 46/2/1940



Wiadomości z floty nr 46/2/1940

Okręty.
Rozszerzono serię niszczycieli typu Zamieć (DD-78 1937) o dodatkowe cztery jednostki o nazwach: Nawałnica, Grad, Śnieżyca, Mgła. Będą one stacjonować na Pembie, a bazujące tam dotychczas trzy niszczyciele typu Wulkan zostaną przeniesione na PPTR.


Zbudowano osiem następnych małych okrętów desantowych (do przewozu czołgów i innych pojazdów) typu OD-9, o nazwach OD-37 – OD-44.
Stocznia MW w Elblągu wybudowała dla Wenezueli trzy okręty podwodne typu Belona.
Zbudowano dla Meksyku lekki krążownik typu Philipsburg.
Sprzedano prywatnemu armatorowi tankowiec Łysogóry (FT-4 1919), ruch ten był możliwy dzięki temu, że w zaawansowanym etapie budowy są trzy nowe, większe i nowocześniejsze okręty tej klasy.
Kolonie.
Rozpoczęto budowę na obszarze PPTR trzech pomocniczych baz MW; będą to: Koror (archipelag Palau), Kolonia (archipelag Yap) oraz Palikir (wyspa Ponape).
Inne.
Uległa zmianie i rozbudowie struktura piechoty morskiej. Obok stacjonujących w metropolii trzech brygad, powołano do życia – na bazie dotychczas funkcjonujących w koloniach luźnych pododdziałów – nowe jednostki. Są to: 4.Brygada z dowództwem w Lome (Togo), obejmująca bataliony z Togo, Antyli Polskich i Namibii; 5.Brygada z dowództwem w Portus Regius (Pemba), obejmująca dwa bataliony z Pemby i samodzielne kompanie z Abd al-Kuri i wyspy Amsterdam; 6.Brygada z dowództwem w Tanjung Pandan (Belitung), obejmująca dwa bataliony z Belitung i po jednym z Szantou i Hangczou oraz 7.Brygada z dowództwem w Rabaulu (PPTR), obejmująca bataliony z Archipelagu Króla Jerzego, Truk i wyspy Bougainville’a, a takze samodzielne kompanie z Nauru, Samoa i Clipperton. Ta ostatnia jednostka zostanie - po ukończeniu budowy wspomnianych wyżej nowych baz na PPTR – podzielona na dwie osobne brygady.
Nastąpiła zmiana na stanowisku Głównodowodzącego MW i jednocześnie Ministra Marynarki. Miejsce admirała Gryfickiego, który przeszedł w – niewątpliwie zasłużony - stan spoczynku, zajął admirał floty Lerski, dotychczasowy dowódca 2. Floty. Przewidziany jest w najbliższym czasie awans tego oficera do stopnia „całego” admirała.
Po siedmiu latach pracy, opuścił stanowisko komendanta chińskiej oficerskiej szkoły marynarki wojennej kontradmirał Kitaj-Hański, obejmie on teraz stanowisko szefa sztabu 2. Floty. Pierwszym chińskim komendantem szkoły został kontradmirał Czeng-He, absolwent US Naval Academy oraz polskich kursów podyplomowych w specjalności sztabowo-kwatermistrzowskiej.
Powołano do życia Akademię Marynarki Wojennej (AMW); będzie ona odpowiednikiem Akademii Wojennej (AW), przygotowującej do służby na wyższych stanowiskach dowódczych i sztabowych oficerów wojsk lądowych. AMW będzie kształcić w dwu kierunkach: dowódczo-sztabowym dla absolwentów wydziałów nawigacyjnego, uzbrojenia i kwatermistrzowskiego OSMW oraz technicznym dla absolwentów wydziału mechanicznego. Absolwenci wydziału elektrotechnicznego OSMW będą mogli uzupełniać swoje kwalifikacje na kierunku dowódczo-sztabowym (radiotechnicy), lub na technicznym (elektrycy okrętowi). Uprawnieni do podjęcia studiów na AMW będą cieszący się dobrą opinią służbową oficerowie w stopniu co najmniej porucznika MW, nieprzekraczający wieku 35 lat, po zdaniu egzaminu wstępnego. Kończący studia na AMW otrzymają stopień kmdra ppor. oraz prawo do tytułu oficera dyplomowanego. Ukończenie AMW (lub studiów „cywilnych” co najmniej II stopnia) będzie przepustką do uzyskania stopnia admiralskiego. Dotychczasowe kursy podyplomowe dla oficerów MW pozostaną miejscem, gdzie dokształcać się będą ci oficerowie, którzy z różnych powodów do AMW dostać się nie mogą, lub też nie chcą. Od teraz, ukończenie tych kursów (lub studiów „cywilnych” co najmniej I stopnia) będzie stanowić warunek awansu do korpusu oficerów starszych (od stopnia kmdra ppor.).
Nb. planuje się w roku przyszłym powołanie podobnej do AMW szkoły dla oficerów lotnictwa. Będą mieli tam wstęp także oficerowie lotnictwa MW, oczywiście po spełnieniu odpowiednich warunków, analogicznych do obowiązujących dla AMW i AW.
Budżet.
Ponieważ w roku 1940 zbudowaliśmy stosunkowo niewiele okrętów wielkich, a więc i drogich, pojawiły się pewne rezerwy finansowe, które pozwoliły na dofinansowanie szkolenia i baz zamorskich, a przede wszystkim lotnictwa i piechoty morskiej. W przypadku tego ostatniego składnika MW, skutkowało to opisanymi wyżej zmianami. Bieżący rok budżetowy 1940 zakończył się nadwyżką w wysokości 42 704 tys. zł., co stanowi ok. 0,04% założonego budżetu. Nadwyżka ta zostanie przeniesiona na rok następny.
Plany.
Na rok przyszły (1941) rok planuje się m.in.:
- budowę 2 zaopatrzeniowców po ok. 11 000 tn;
- budowę wielkiego, eksperymentalnego lotniskowca o wyporności ok. 45 000 tn;
- budowę 28 kutrów trałowych po ok. 90 tn;
- budowę 4 niszczycieli eskortowych po ok. 1 200 tn;
- budowę 3 tankowców floty po ok. 24 000 tn;
- budowę 2 stawiaczy min po 600 tn;
- budowę 8 niszczycieli po ok. 1 600 tn;
- budowę 28 kutrów patrolowych po ok. 60 tn;
- budowę 3 podwodnych stawiaczy min po ok. 1 000 tn;
- budowę 17 średnich okrętów desantowych po ok. 900 tn.
Możliwe jest też zakończenie budowy 9 nowych okrętów podwodnych po ok. 1 500 tn oraz rozszerzenie serii krążowników plot typu Skarżysko o 2 nowe jednostki.
Budżet, budżetem, ale dodatkowo realizacja tych planów może być zweryfikowana przez rozwój sytuacji politycznej, szczególnie na Dalekim Wschodzie. Oznacza to, że budowa jednych okrętów może zostać przyśpieszona, drugich spowolniona, innych przerwana, a jeszcze innych, nieuwzględnionych w powyższych planach, rozpoczęta.

23 komentarze:

  1. He, he, he: "kontradmirał Kitaj-Hański" - ten podoba mi się najbardziej. :)
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwy człowiek, na właściwym miejscu...

      JKS

      Usuń
  2. Taka dygresja. W którymś momencie wydawało się (w każdym razie mi się wydawało), że skończyły Ci się sensowne nazwy dla niszczycieli. Zacząłeś wówczas używać nazw chmur (coś na literę C, trudne do wymówienia). A teraz znów są „zwyczajne” nazwy. Dlaczego wtedy nie były w użyciu nazw „zwykłych”, czy może coś zmieniłeś w zasadach nazewnictwa, czego nie dostrzegłem?

    Z innej baczki – planujesz 8 niszczycieli, ale po 1600t – według standardów 1940r to chyba będą najmniejsze nowo budowane niszczyciele? W ogóle chyba tylko późniejsze „oszczędnościowe” niszczyciele brytyjskie typów O i P były mniejsze.
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do nazw, to sprawa jest prosta. Jeżeli jakiś okręt zostaje skreślony z listy floty, to jego nazwa się "zwalnia" i może być użyta ponownie. Dotyczy to nie tylko niszczycieli, jeśli spojrzeć na zestawienie naszej floty, to można znaleźć wiele nazw, użytych po raz drugi. W bogatej w tradycje flocie brytyjskiej, są liczne przypadki tzw. "ancient names", które występowały wielokrotnie, np. "Garland" 16 razy, "Eagle" 14 razy, "Swift" 13 razy, "London" i "Repulse" po 12 razy, "Renown" i "Vanguard" po 11 razy, "Unicorn" i "Resolution" po 10 razy, "Revenge", "Argus", "Hermes" i "Warspite" po 9 razy, "Royal Oak" i "York" po 8 razy, "Prince of Wales" i "Invicible" po 7 razy itd.
      Prócz brytyjskich "O" i "P", można przytoczyć również holenderskie "Gerard Callenburgh" Niemniej praktyka wykazuje, że w trakcie projektowania wyporność rośnie i wcale się nie zdziwię, jeśli w tym wypadku skończy się na np. 1 750 tn. Ponadto w założeniu mają to być niszczyciele o charakterze raczej defensywnym (podobnie jak wspomniane "O" i "P") z przewagą uzbrojenia plot i pop. Przeznaczam je głównie do eskortowania wielkich jednostek bojowych.

      JKS

      Usuń
    2. Kwestia nazw - zwiodło mnie Twoje stanowisko w lotnictwie, gdzie kategorycznie odmówiłeś „recyclingu” w postaci powtórnego użycia nazw samolotów kiedyś wycofanych ze służby. Więc myślałem, że rozciągasz to także na okręty.
      H_Babbock

      Usuń
    3. Och, jakiż ja jestem nieprzewidywalny i niestały... :).
      Tak poważnie, to powód tej odmienności jest prosty:
      - nazwa własna dotyczy w lotnictwie typu, a w marynarce poszczególnych okrętów;
      - mimo powyższego o wiele dłuższy jest żywot pojedynczych okrętów, niż typów samolotów;
      - ergo, w marynarce nazwy nie będą powtarzać się częściej niż co 15-30 lat, natomiast w lotnictwie mogłyby się powtórzyć już po kilku latach, co wprowadziłoby spore zamieszanie lub konieczność dodatkowej identyfikacji, np. "Jastrząb II", "Albatros bis" itp.;
      - pierwsze uznałem za niedopuszczalne, a drugie za mocno nieciekawe.

      JKS

      Usuń
  3. Chyba że to będą niszczyciele uzbrojone w 6x105 , i proszę bez diesli / w ogóle wszystkie okręty z tym napędem są obarczone dużym błędem ciężaru , tj.w programie trzeba by przyjąć ciężar diesli do turbin na około135-145%. np. Deutschland 2100t z pomocniczymi na 54000 KM - 40kg/KM , Bismarck 4200t na150000
    KM = 28 kg/KM, Z TEGO 40/28=142%. W INNYCH PRZYPADKACH NAJLEPIEJ OPRZEĆ SIĘ NA PRZYKŁADACH REALNYCH OKRĘTÓW TEJ SAMEJ FLOTY ,Z TEGO SAMEGO OKRESU .Proszę się nie załamywać i kontynuować blog. Pozdrawiam IDSM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deutschland i Bismarck nie są z tego samego okresu, już raczej Deutschland i typ K.

      Usuń
    2. Cieszę się, że osiągamy zgodę w kwestii ciężaru siłowni dieslowskiej. Okręty z takim napędem będą zawsze wolniejsze od turbinowych i napędzanych silnikami niskoprężnymi (w przypadku "drobnoustrojów") z uwagi na mniejszą moc zespołu napędowego.
      ŁK

      Usuń
    3. Przewiduję uzbrojenie 4-5 120 mm i turbiny (34-35 w.). Nie będą to niszczyciele stricte eskortowe.

      JKS

      Usuń
  4. Okręty nie muszą być wolniejsze , lecz ciężary siłowni i maszyn pomocniczych w dieslach są największe a w benzyniakach najmniejsze , tak samo różnie i przy różnej prędkości trzeba by rozpatrywać zasięgi na danym paliwie , żeby to było realnie.IDSM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie jest uzasadnienie wprowadzenia do służby jednostek o tak skromnych charakterystykach?!
      ŁK

      Usuń
    2. Mniemam, że chodzi o charakterystykę niszczycieli. Jeśli tak, to naturalnie nasuwający się pomysł na „eskortowiec floty” pochodzi z Akitsuki. Tu było by to 8x105 (4xII) jako najnowocześniejszy komponent obrony plot.
      Inna sprawa, że byłby to kolejny typ okrętu (tu niszczyciela) „specjalizowanego”, czego ja osobiście nie lubię.

      Przy okazji stąd kwestia: jaka była efektywność uzbrojenia plot „ciężkiego” (powiedzmy kaliber >76mm) w stosunku do „lekkiego” (=<40mm) w walkach np. na Pacyfiku? Oczywiście można dyskutować nad definicją, ale np. liczone proporcją zestrzeleń samolotów. Ja nie znam (niestety) żadnych oficjalnych danych. Patrząc na reakcje dowództw, czyli, że w trakcie wojny zwiększano tylko i wyłącznie artylerię lekką, ja osobiście bym zakładał, że „ciężka” : „lekka” jest np. 5% : 95%.
      H_Babbock

      Usuń
    3. ŁK, uzasadnienie jest głównie ekonomiczne. Do osłony plot i pop niepotrzebne są wielkie niszczyciele, proponowane przeze mnie wystarczą, a nie "zjedzą" środków finansowych i mocy produkcyjnych przeznaczonych dla większych i silniejszych jednostek tej klasy. W założeniu ma być to typ pośredni pomiędzy dużymi niszczycielami o znacznym potencjale ofensywnym, a niszczycielami eskortowymi, nastawionymi bardziej na defensywę. Nb. te ostatnie są przeznaczone przede wszystkim do osłony konwojów.
      H_Babbock, proponowane średnie niszczyciele są projektowane właśnie wbrew specjalizacji. Zdolne do osłony plot i pop, zachowują jednak spory potencjał torpedowo-artyleryjski.
      Trudno porównywać skuteczność artylerii plot różnego kalibru, stosując jedno niezmienne kryterium. Artylerię tę można podzielić na trzy umowne grupy: ciężką (>75 mm), średnią (40-75 mm) i małokalibrową (<40 mm), a każda z nich ma inne zadania i inny dystans/pułap do "obsługi" Ciężka przeznaczona jest do zwalczania zwartych formacji na dużej odległości i wysokości(> 4 000 m) głównie poprzez tworzenie zapór np. kroczących. Średnia zwalczać ma małe grupki i pojedyncze samoloty na średnim dystansie i wysokości (1 000 - 4 000 m). Małokalibrowa zwalcza pojedyncze samoloty, które przedarły się w bezpośrednie sąsiedztwo atakowanego okrętu(ów) (< 1 000 m). Dodatkowo w działaniach plot możemy wyróżnić obronę zespołową i samoobronę; artyleria ciężka używana jest głównie do tej pierwszej, małokalibrowa do drugiej, a średnia nadaje się do obydwu. Oczywiście, ww. sfery działań poszczególnych grup artylerii plot mogą - a nawet powinny - się częściowo zazębiać, aby zachować ciągłość działania.
      Mając na uwadze powyższe, nie można porównywać skuteczności poszczególnych kalibrów, bez zadania sobie pytań: jak, gdzie, kiedy i przeciw komu? Oczywiste jest, że na dystansie np. 400 m działko 25 mm będzie skuteczniejsze od działa 135 mm, lecz przy zwalczaniu bombowców horyzontalnych, atakujących z pułapu np. 6 000 m działko małokalibrowe jest bezużyteczne, w przeciwieństwie do działa ciężkiego. Tak więc każdy rodzaj artylerii plot ma swoje zalety i wady i każdy jest potrzebny.
      Dlaczego w czasie IIWS wzmacniano głównie artylerię małokalibrową? Bo łatwiej znaleźć na okręcie miejsce i rezerwy ciężarowe dla 5 działek 20 mm, niż dla jednego 102 mm (i mniej to kosztuje!). Bo nieporównywalnie bardziej praco- i czasochłonne jest uzupełnianie dział ciężkich, a więc rozsądniej jest oddać do służby okręt z docelową ilością dział ciężkich, wzmocnienie artylerii lekkiej pozostawiając "na później" Bo pojawiły się licznie bombowce nurkujące, które trudno w ostatniej fazie ataku zwalczać "grubą rurą" Bo... wystarczy?
      Całkowicie nieuprawnione jest Twoje twierdzenie, że: "w trakcie wojny zwiększano tylko i wyłącznie artylerię lekką" Kilka pytań: Co masowo montowano na brytyjskich niszczycielach w miejsce wt, a nawet artylerii głównej, 20-tki, czy 3- i 4-calówki? Czym zastąpiono na brytyjskich krążownikach "D" działo 152 mm, pom-pomem, czy 4-calówkami? Skąd na "Renownie" wzięło się 20 114-tek, skoro "zwiększano tylko i wyłącznie artylerię lekką"? Itd, itd...

      JKS

      Usuń
    4. Jeśli niszczyciele mają być uniwersalne to jednak prędkość 35w to absolutne minimum, moim zdaniem preferowane było by 36w lub więcej. Szczególnie, że okrety eskorty powinny mieć kilku węzłową przewagę nad okretami ochranianymi – choćby po to, żeby móc „przeczesywać” morze
      .
      Artyleria plot. Ja zupełnie nie zgadzam się na podział, w którym działka automatyczne 40mm lądują w jednym worku z ręcznie ładowanymi 76mm i pozostanę przy moim podziale.
      Co do meritum każda próba porównania jest trudna, więc tym bardziej odpowiedź może być ciekawa;)
      Analizując przebieg walk, naloty horyzontalne (z wyłączeniem extra niskich pułapów ataku) okazały się w czasie DWS kompletnie nieefektywne. Poza dosłownie pojedynczymi wyjątkami (w szczególnych warunkach) były tylko marnowaniem paliwa i bomb.
      Nie znaczy to, że ciężkie działa plot były kompletnie nie przydatne – owszem przydawały się, żeby utrudnić nieprzyjacielowi fazę przygotowania do ataku. Ale ciężar obrony spoczywał na działkach lekkich.
      Nie zgadzam się z Twoim uzasadnieniem na temat „co i dlaczego montowano w czasie DWS jako wzmocnienie plot”: Podane przykłady, Renown i przebudowy niszczycieli (na ogół wt zastępowane działem ciężkim), to działania przedwojenne lub na początku wojny, czyli jeszcze przed zdobyciem doświadczenia. I w przypadku niszczycieli uznano je za błąd i później przywracano wt. (nie wiem, więc nie komentuje kiedy dokonano zmian na krążownikach „D”).
      Dla mnie kolejnym argumentem jest, że nie zwiększano (lub zmniejszano) liczby dział ciężkich na nowych projektach (kolejne pancerniki amerykańskie, krążowniki ciężkie, Vanguard, kolejne lotniskowce). Czyli w warunkach projektowych, kiedy nie było ograniczeń, ale zebrano już jakieś doświadczenia, stawiano wyłącznie na wzmacnianie artylerii lekkiej.
      Pewna zmiana nastąpiła dopiero w 1945r kiedy zdano sobie sprawę, że choć każde trafienie „lekkie” zatrzymuje zwykły atak samolotu, ale wobec kamikadze to za mało i zaczęto szukać rozwiązania min. w podnoszeniu kalibru.

      Obawiam się, że ta dyskusja wchodzi w sferę nierozstrzygalną.
      Moją intencją było raczej zaproponować podzielenie się przez Kolegów ich opiniami na temat relacji znaczenia między działka plot „ciężkie czy lekkie”.

      H_Babbock

      Usuń
    5. Toteż niszczyciele te będą miały prędkość ok. 35 w. "Przeczesywanie" ma miejsce, kiedy okręty osłaniane idą z prędkością marszową/ekonomiczną, do tego wystarczy 25-30 w. Prędkość maksymalna rozwijana jest właściwie tylko w trakcie walki, a wtedy niczego się nie "czesze". Argument absolutnie chybiony!
      Co do klasyfikacji dział 75 mm nie będę się upierał, 75 to taka umowna granica, możemy je równie dobrze zaliczyć do ciężkich.
      Atak horyzontalny z wysokiego pułapu przytoczyłem wyłącznie w celu podkreślenia różnicy możliwości artylerii ciężkiej i małokalibrowej. Mimo, że bomby zrzucane z tej wysokości mają wielką siłę przebicia, to prawdopodobieństwo trafienia okrętu mającego swobodę manewru ociera się o przypadek; tu zgoda.
      Ciężar samoobrony polega głównie na lekkich, lecz w obronie zespołowej ich rola jest marginalna. Dla przykładu; nawet średniej wielkości zespół w składzie lotniskowiec, kilka krążowników (w tym jeden liniowy) i 6-8 niszczycieli, zajmuje na morzu obszar - powiedzmy - 3x2 km (bardziej zagęszczone ugrupowanie aż się prosi o atak z powietrza lub spod wody), okręty płynące na skrajnych pozycjach szyku nie mają praktycznie żadnych szans na użycie swojej broni małokalibrowej w celu obrony całości.
      "Renown" został uzbrojony w działa 114 mm w roku 1943, a niszczyciele w działa 76-102 głównie w latach 1941-43 - znowu argument chybiony!
      Napisałeś: "...nie zwiększano (lub zmniejszano) liczby dział ciężkich na nowych projektach (kolejne pancerniki amerykańskie, krążowniki ciężkie..." Krótki rys historyczny dotyczący US Navy. Pancerniki: "North Carolina" 1941 - "Iowa" 1943; 20 = 20 127 mm; nie zwiększono, ale też nie zmniejszono, wszystkie otrzymały "na starcie" uzbrojenie docelowe. Krążowniki ciężkie: "Wichita" 1939 - "Baltimore" 1943; 8 < 12 127 mm; zwiększono. Krążowniki lekkie: "Brooklyn" 1938 - "Cleveland" 1942; 8 < 12 127 mm; zwiększono. Następny argument bez pokrycia!
      Rozumiem i doceniam Twoje intencje pobudzenia dyskusji, lecz nie zaszkodziłoby użycie w tym celu argumentów opartych na realiach.

      JKS

      Usuń
    6. Z prędkością niszczycieli chodziło mi głównie o eskortę lotniskowców. W czasie operacji lotniczych lotniskowce płynęły z maksymalną prędkością i co gorsza nie mogły wówczas zygzakować. Dla eskorty niszczycieli oznaczało to konieczność zajęcia odpowiednich pozycji i „przeczesywania” morza pod kątem podejrzanych nasłuchów podwodnych. Dlatego napisałem, że prędkość maksymalna niszczycieli to minimum 35w.

      „"Renown" został uzbrojony w działa 114 mm w roku 1943,”” ?? Wg navypedii działa 20x114 otrzymał w czasie przedwojennej przebudowy 1936-39. Niszczycieli nie będę sprawdzał po kolei, ale faktem jest, że potem działa ciężkie plot ponownie zdejmowano.
      Napisałem, że liczby ciężkich dział plot nie zwiększano w konstrukcjach tworzonych po zdobyciu doświadczeń – czyli (co nie było napisane wprost) prawdziwych doświadczeń, czyli w czasie wojny.
      Oczywiście zgadzam się, że w okresie międzywojennym zwiększano liczbę dział ciężkich. W ogóle uważam, że wówczas była „mania” ciężkich dział plot i powstawały takie kurioza, jak np. Wichita z 8x127 + 8xnkm - żadnego działka lekkiego!
      Ale kiedy zebrano doświadczenie, to na nowych konstrukcjach zwiększano wyłącznie działka lekkie. Dowód: na ostatnich krążownikach projektu przedwojennego (dla USA) typu Cleveland było od początku 12 dział ciężkich plot. I na wszystkich konstrukcjach późniejszych (do Alaski i Des Moines włącznie) też tylko 12 sztuk. Analogicznie dla pancerników (20 sztuk na przedwojennych oraz także na okrętach, które były na wczesnym etapie budowy w 1942-3). Wielka Brytania: przedwojenny Belfast 12 dział ciężkich plot, późniejsze konstrukcje 8-10 takich dział. Pancerniki – niezmiennie 16 dział ciężkich plot.
      H_Babbock

      Usuń
    7. Przy prędkości >30 w. ani zygzakować, ani "przeczesywać" nie ma potrzeby; wyjście do ataku torpedowego na poruszający się z taką prędkością okręt i jego trafienie jest praktycznie niemożliwe.
      Co do "Renowna" mój błąd! Nie zmienia to jednak zasadniczo sytuacji. Powtarzam; zwiększano głównie ilość artylerii średnio- i małokalibrowej, nie można jednak twierdzić, że wyłącznie. Poza tym można chyba uznać, że w przypadku okrętów oddawanych do służby w latach 1942-43 jakieś doświadczenia już były zebrane (Tarent, Kreta, Pearl Harbor, Kuantan).

      JKS

      Usuń
  5. Przy konstrukcji trzeba mieć na uwadze powierzchnie zajmowane przez maszynownie , najmniej zajmują lotnicze , diesle. a najwięcej turbiny w porównywalnych czasach międzywojennych. IDSM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie diesle stosuję tam, gdzie zasięg jest ważniejszy od prędkości. Tylko w przypadku ścigaczy dałem się chwilowo zbałamucić, ale to się już nie powtórzy!

      JKS

      Usuń
    2. Myślę, że określenie "zbałamucić" jest wyjątkowo niefortunne. Siłownia dieslowska na ścigaczach to zdecydowanie dobry pomysł, tyle tylko, że należy uwzględnić jej większy ciężar (= mniejszą moc) w porównaniu do silników benzynowych.
      ŁK

      Usuń
    3. Oprócz tego cała zajmuje na ogół więcej miejsca.IDSM.

      Usuń
    4. Dlatego na poprzednich dużych ścigaczach zgodziłem się na diesle,na tych mniejszych już to nie przejdzie.

      JKS

      Usuń