Holownik redowy typu Bawolec 1942 (8 szt.)
I
znowu nie jest to wielki okręt bojowy! Mały, niepozorny, ale bardzo potrzebny.
W
związku z rozbudową baz MW w naszych posiadłościach zamorskich, palącą kwestią
stało się zagadnienie holowników. O ile w bazach macierzystych – które są
przeważnie jednocześnie portami handlowymi – można korzystać z holowników
„cywilnych”, o tyle w koloniach sprawa wygląda inaczej. Większość baz
zamorskich MW jest wyłącznie portami wojennymi i na pomoc „cywilów” nie można w
nich liczyć. Stąd ten - nie zdolny wzbudzić Waszego entuzjazmu, ale konieczny –
projekt.
Prezentowany
okręcik przeznaczony jest zarówno do typowej roboty portowej, jak i do
ściągania pozbawionych zdolności ruchu okrętów/statków z odległości do
1 500 Mm od bazy. Ponadto, może być – i zapewne będzie – używany do
komunikacji i transportu niewielkiej masy ładunków (do 40 t) pomiędzy
poszczególnymi wyspami archipelagów (Antyle Polskie, PPTR) lub portami tej
samej bazy (Pemba). Za to – w przeciwieństwie do niektórych innych naszych holowników
– jednostka ta jest zwolniona od funkcji ratowniczych, pop, trałowych itp.
Uzbrojenie
jest raczej symboliczne; jednak na tyle silne, aby nie dać się bezkarnie terroryzować
przez pojedyncze samoloty wroga. Jeśli chodzi o wyposażenie radionawigacyjne,
to prócz radionamiernika starszego typu, zastosowano tu radar kontroli
powierzchni morza, typu stosowanego głównie na OP. Prędkość jest, jak na
holownik tej wielkości dość wysoka, ale wynikająca z jego zadań komunikacyjno-transportowych.
Podobnie można powiedzieć o zasięgu. Godne uwagi są całkiem przyzwoite właściwości
morskie.
Biorąc
pod uwagę wasze uwagi, a także tzw. „ducha czasu”, zaprojektowałem na tym
holowniku prawie współczesny pomost, z 360-stopniowym zakresem widoczności. Dla
osiągnięcia tego celu musiałem mocno obniżyć komin, proszę się jednak nie
obawiać o właściwy „cug”; zastosowano tu mechanicznie wymuszony ciąg spalin.
Oczywiście niski komin może powodować zadymianie pokładu, ale zawsze jest coś,
za coś. Sylwetka wizualnie może wydawać się zbyt wysoka, ale proszę wziąć pod
uwagę to, że najwyżej położone elementy (maszt z wyposażeniem
radionawigacyjnym), jako raczej niemasywne, niewiele wpływają na stateczność
jednostki.
Skorygowałem
„ręcznie” moc napędu (w górę), liczebność załogi (w dół), koszt budowy (w dół),
parametry odporności (w dół) oraz wartości „hull strength” (w dół); te wyliczone
przez program były momentami całkiem absurdalne.
Nazwy
tej serii holowników, to nazwy dużych antylop, pewnie znowu zostanę oskarżony o
próżną erudycję. Trudno, skoro jednak kiedyś przyjąłem pewien system
nazewnictwa, to będę się go trzymał do końca świata i jeden dzień dłużej :).
Bawolec, Poland Tug boat laid down 1942
Displacement:
300
t light; 306 t standard; 324 t normal; 338 t full load
Dimensions: Length (overall / waterline) x
beam x draught (normal/deep)
(100,07
ft / 96,46 ft) x 20,67 ft x (10,83 / 11,19 ft)
(30,50
m / 29,40 m) x 6,30 m x (3,30 / 3,41 m)
Armament:
1
- 0,98" / 25,0 mm 60,0 cal gun - 0,55lbs / 0,25kg shells, 600 per gun
Anti-air gun in deck mount, 1933 Model
1 x Single mount on centreline, forward deck
forward
1
- 0,51" / 13,0 mm 75,0 cal gun - 0,11lbs / 0,05kg shells, 2 500 per
gun
Machine gun in deck mount, 1925 Model
1 x Single mount on centreline, aft deck aft
1
raised mount
Weight of broadside 1 lbs / 0 kg
Machinery:
Oil
fired boilers, complex reciprocating steam engines,
Direct
drive, 2 shafts, 924 ihp / 690 Kw = 12,00 kts
Range
3 500nm at 8,00 kts
Bunker
at max displacement = 31 tons
Complement:
18
- 25
Cost:
£0,045
million / $0,180 million
Distribution of weights at normal
displacement:
Armament:
0 tons, 0,1%
- Guns: 0 tons, 0,1%
Machinery:
25 tons, 7,8%
Hull,
fittings & equipment: 234 tons, 72,3%
Fuel,
ammunition & stores: 24 tons, 7,5%
Miscellaneous
weights: 40 tons, 12,4%
- Hull below water: 40 tons
Overall survivability and seakeeping ability:
Survivability
(Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
887 lbs / 402 Kg = 611,9 x 1,0 " / 25 mm
shells or 0,4 torpedoes
Stability
(Unstable if below 1.00): 1,31
Metacentric
height 0,8 ft / 0,2 m
Roll
period: 10,0 seconds
Steadiness - As gun platform (Average = 50 %): 63 %
-
Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,00
Seaboat
quality (Average = 1.00): 1,58
Hull form characteristics:
Hull
has a flush deck,
a normal bow and a round stern
Block
coefficient (normal/deep): 0,525 / 0,530
Length
to Beam Ratio: 4,67 : 1
'Natural
speed' for length: 9,82 kts
Power
going to wave formation at top speed: 62 %
Trim
(Max stability = 0, Max steadiness = 100): 40
Bow
angle (Positive = bow angles forward): 11,00 degrees
Stern
overhang: 1,64 ft / 0,50 m
Freeboard
(% = length of deck as a percentage of waterline length):
Fore
end, Aft end
- Forecastle: 25,00%, 10,17 ft /
3,10 m, 8,53 ft / 2,60 m
- Forward deck: 25,00%, 8,53 ft / 2,60
m, 7,55 ft / 2,30 m
- Aft deck: 25,00%, 7,55 ft / 2,30 m, 7,87 ft / 2,40 m
- Quarter deck: 25,00%, 7,87 ft / 2,40
m, 8,53 ft / 2,60 m
- Average freeboard: 8,28 ft / 2,53 m
Ship
tends to be wet forward
Ship space, strength and comments:
Space - Hull below water (magazines/engines, low =
better): 40,6%
-
Above water (accommodation/working, high = better): 55,1%
Waterplane
Area: 1 359 Square feet or 126 Square metres
Displacement
factor (Displacement / loading): 354%
Structure
weight / hull surface area: 86 lbs/sq ft or 419 Kg/sq metre
Hull
strength (Relative):
-
Cross-sectional: 2,39
-
Longitudinal: 26,43
-
Overall: 3,04
Excellent
machinery, storage, compartmentation space
Cramped
accommodation and workspace room
Excellent
seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather
Sensors:
1 x RN-1
1 x RWN-M-1
Bawolec (1942)
Gnu (1942)
Gajal (1942)
Nilgau (1942)
Niala (1942)
Kudu (1942)
Bongo (1942)
Sitatunga (1942)
No, fajniutki ten holownik! :) Przy tak niskim kominie zastosowanie, wymuszonego mechanicznie, zwiększenia ciągu kominowego jest absolutnie niezbędne. I dobrze, że w tym pędzie do nowoczesności nie rezygnujesz z poczciwej, tłokowej maszyny parowej, która dla małych holowników jest optymalnym rozwiązaniem. Z racji przyzwoitej prędkości, i w razie niezbędnej potrzeby, okręty mogą pełnić również funkcję pomocniczych trałowców/dozorowców przybrzeżnych. Oczekuję teraz na "duży" temat, który rozgrzeje blogową dyskusję!
OdpowiedzUsuńŁK
Admirale Nelsonie, wszyscy jego komandorzy i Lady Emmo! Wiem, że wcześnie wstajesz, ale i tak to dla mnie szok! Ja się właśnie zastanawiam, czy już iść spać, czy może jeszcze nie.
UsuńAd rem. Jak już kiedyś wspólnie ustaliliśmy, nie ma lepszego napędu dla typowych holowników, niż parowa maszyna tłokowa potrójnego/poczwórnego rozprężania. Jest ona bardzo odporna na chwilowe przeciążenia, co biorąc pod uwagę charakter pracy holownika (a w szczególności przypadki chwilowego zwiększenia uciągu na palu poprzez tzw. "szarpnięcia") jest cenną zaletą. Większość znanych rodzajów napędów źle reaguje na chwilowe przeciążenia, a w przypadku "szarpnięć" albo ulega awarii, albo grzecznie odmawia współpracy (podobnie jak mój komputer, :)). Współcześnie stosuje się napędy elektryczne lub kombinowane, ale to już inna bajka.
Wszyscy oczekujemy na "duży" temat, ja też! Ale powiedz to koledze Stonkowi, który zażądał ode mnie kilka dni temu, cytuję: "szczegółowy opis naszych sił zbrojnych" Kończę już (może jeszcze dzisiaj?) ten, raczej niezbyt szczegółowy opis, a kończąc go, drżę ze strachu, spodziewając się bezliku żądań o wyjaśnienie niedostatecznie, lub niejasno wyrażonych kwestii.
Jak w tej sytuacji mam znaleźć czas na np. krążownik lotniczy? Pisałem Ci, że moje pierwsze podejście do niego zakończyło się klęską (przesunięcie pikselowe praktycznie nie do korekty). Spróbuję jeszcze raz, ale boję się, że jeśli i tym razem mi się nie powiedzie, to nabiorę do tego tematu takiego obrzydzenia, że... co tam dalej mamy w planie?
Miłego dnia -
JKS
Nie zrażaj trudnościami w "wodowaniu" krążownika lotniczego. Tym razem, jak jestem przekonany, operacja zakończy się pełnym sukcesem! Życzenia odwzajemniam.
UsuńŁK
Chyba jednak wczesne wstawanie niekorzystnie wpływa na elokwencję. Zgubiłeś w pierwszej frazie zaimek zwrotny "się"
UsuńJeżeli czujesz się pokrzywdzony moją uwagą zadzwoń. Jeżeli tego nie zrobisz w ciągu 30 min, ja zadzwonię.
JKS
Tak to jest, gdy nie zadowala pierwotna redakcja własnego postu! Poprawka stylistyczna spowodowała "zagubienie" zaimka zwrotnego. Mea culpa!
UsuńŁK
Heureka! Zmusiłem się do kolejnego podejścia do krążownika lotniczego (na bazie CA "Giżycko"). Pamiętacie? Pierwszy raz zniechęcił mnie praktycznie nieusuwalnym przesunięciem 1-pikselowym rysunku. Teraz widzę, że to nie moje aktualne działania w celu konwersji powodują ten problem, problem ten jest już zastarzały. To oryginalny rysunek "Giżycka" zawiera w sobie ten błąd! Pytam, dlaczego wtedy nikt mi na to nie zwrócił uwagi; gdzie był wtedy kolega H_Babbock; no pytam, gdzie wtedy byłeś?!
UsuńBez zaczynania rysunku od nowa błędu tego nie się usunąć, pracuję nad tym, aby stał się jeszcze mniej widoczny.
Proszę mi wybaczyć te emocje, ale jak sobie pomyślę, że za pierwszym podejściem miałem rysunek prawie gotowy, potem go w obliczu widocznego błędu skasowałem, a teraz muszę zaczynać od nowa, to mi się scyzoryk sam w kieszeni otwiera!
JKS
Rzeczywiście, chyba Kol. H_Babbock był wtedy w kiepskiej dyspozycji! :) Ważne, że znalazłeś przyczynę niepowodzenia i możesz przystąpić do naprawy zaistniałego błędu. Wiem, że to nic przyjemnego, ale dasz radę! :)
UsuńŁK
Eskimosi, przepraszam - Innuici - jak coś podzieje się lepiej, niż zazwyczaj, mawiają: "albo diabeł spał, albo kłócił się z żoną; inaczej by na to nie pozwolił" Nie wiem co wtedy robił szanowny kolega H_Babbock, ale pozwolił! Zastanawiam się, czy nie skasować ostatniego zdania, podrażniony w swojej ambicji Kolega już mi teraz piksela nie przepuści. A, niech tak będzie, tylko z korzyścią dla "sprawy"
UsuńOczywiście, tak naprawdę, to ciała dałem ja! Ani kolegi H_Babbocka, ani nikogo innego nie zatrudniałem w roli korektora, więc odpowiedzialność ciąży tylko i wyłącznie na mnie.
Bardzo mi się podoba Twoja zachęta: "dasz radę!" To takie budujące! Mrówka ma pobić słonia - "dasz radę!"; żółw ma pobić rekord na 100 m - "dasz radę!"; ja mam coś tam, coś tam - "dasz radę!" Co mi teraz pozostało, tylko "dać radę!" Ech...
JKS
Moja żona stwierdziła, że też zaczynam marudzić. To chyba przypadłość naszego wieku! :)
UsuńŁK
Nie wypada mi ani zgadzać się z Twoją Małżonką, ani Jej przeczyć. Nie mam wielu wrogów, po co dodawać do tej liczby?.
UsuńTak sobie myślę; skoro niewiele śpisz, to może częściej kłóć się z Małżonką; a nuż mi to pomoże w kwestii krążownika lotniczego :).
Mam nadzieję, że Państwo ŁK posiadają wystarczające poczucie humoru, aby się na mnie za powyższy (może marny) dowcip nie obrazić. Jeżeli nie, korzę się do stóp...
PS. Zabrałem się od nowa do tej mojej porażki, niestety pomimo wszystkiego (poczucie winy, próba ekspiacji itp.) nadal - chyba podświadomie - podchodzę do niego jak pies do jeża.
JKS
:)
UsuńŁK
Holownik oczywiście potrzebny, ale należy do grupy okrętów, o których się nie pamięta. Jeśli chodzi o konstrukcję to niemal eliptyczny (patrząc z góry) pomost jest nowoczesny.
OdpowiedzUsuńTak przy okazji to jak się wchodzi na otwarty pomost na górze?
Krótkiego, niskiego komina kompletnie nie akceptuje. Dla jednostki „kotłowej” komin powinien być wyższy niż pomost. Logiczne byłoby dla mnie puszczenie go np. przez wnętrze pomostu, może w wersji komino-masztu.
Sprawa Giżycka – skoro przeoczyłem błąd to rzeczywiście (mój) problem. Jedynie mogę traktować, jako okoliczność łagodzącą, że z czasem szukanie błędów u Ciebie zaczęło przypominać grzybobranie na pustyni. Skoro nie ma motywacji to i nie ma czujności.
Inna sprawa, że jak teraz jeszcze raz sprawdziłem to Giżycko było opublikowane, jako rysunek „nie ściągalny”. To znaczy rysunek po „zapisz grafikę” na dysku lądował, jako rozmazany. I uczciwie powiem, że teraz jeszcze raz obejrzałem ten rozmazany rysunek, ale żadnego błędu nie znalazłem. Napisz, więc proszę, o jaki błąd przesunięcia chodzi.
H_Babbock
Piszę drugi raz, bo mój kochany komputer zjadł mi komentarz tuż przed jego podpisaniem.
UsuńNa pomost namiarowy wchodzi się przez właz (widoczny po rufowej stronie masztu). Wiodą do niego tzw. schody palmowe, mające na pień kolumnę masztu. Schody te są też jedyną drogą wiodącą do sterówki.
Tradycyjnie wysoki na holownikach komin odebrałby prawie cały sens pochwalonemu przez Ciebie rozwiązaniu sterówki (znaczne ograniczenie widoczności na rufę). Wysokie kominy miały na celu wymuszenie metodą termiczno-grawitacyjną odpowiedniego ciągu spalin. Jak pisałem wyżej, zastosowałem tu mechaniczne (wentylatorowe) wymuszenie ciągu, wobec czego wysokość komina przestaje być tak istotna. Dodatkowo, ponieważ teraz spaliny są wyrzucane z komina pod ciśnieniem, zadymianie pokładu nie powinno mieć miejsca.
Oczywiście wszelkie pretensje do Ciebie z powodu niezauważenia itd. są tylko żartem. "Zasłużyłeś" sobie na niego dotychczasową, podziwu godną wnikliwością ocen. Niemniej, czytając o "grzybobraniu na pustyni" mocno się zarumieniłem ;).
Zaraz wyślę Ci rysunek "Giżycka" mailem. Zwróć uwagę na obszar pomiędzy wieżą "A", a masztem dziobowym. Niektóre linie pionowe (i ukośne, np. wanty dziobowe) są niejako "zdublowane"; ogólnie wygląda to tak, jakby ta część okrętu była narysowana w nieznacznie innej skali.
JKS
Rzeczywiście ciekawostka. Moje pierwsze wrażenie wygląda, jakby cześć konstrukcji okrętu była postawiona na kadłubie "kopiuj / wklej", a potem zaraz drugie wklej ale o 1 piksel w prawo (z wyjątkiem masztu - tam jakby w lewo 1 piksel). Może to wina myszki, jeśli coś "nie styka", to mimowolnie może powstać efekt dwukrotnego kliknięcia.
UsuńNapisałeś o skasowaniu niemal gotowego rysunku. Trochę się dziwię, że nie robisz wielu kopii w trakcie pracy. To znakomicie pozwala się ratować, jeśli coś idzie nie tak. Ja faktycznie robię kopię dosłownie po każdym "dorysowaniu" (nawet 50 i więcej kopii na okręt). Miejsca zajmuje to na dysku naprawdę malutko, a pomaga bardzo.
H_Babbock
Dziękuję za opinię.
UsuńJa też często zapisuję swoją pracę (ostatnio nawet co kilka minut). W tym konkretnym przypadku sam świadomie skasowałem rysunek, ponieważ próbując "wyprostować" sytuację, tylko ją pogarszałem. Sprawa jest o tyle zagadkowa, że niektóre fragmenty rysunku w omawianym obszarze są przesunięte w lewo, inne w prawo, a mimo to nie widać pomiędzy nimi "dziury", która zaistnieć powinna. Poddaję się!
Zacząłem temat od nowa; cierpliwie, linia po linii, staram się niwelować przynajmniej widome oznaki błędu.
JKS