sobota, 21 lipca 2018

Zaplecze stoczniowe Polskiej Marynarki Wojennej 1944

Zaplecze stoczniowe Polskiej Marynarki Wojennej 1944

Ponieważ tempo budowy nowych okrętów budziło wątpliwości niektórych Czytelników, przedstawiam poniżej aktualny stan zaplecza stoczniowego PMW.

Stocznia Marynarki Wojennej nr 1 w Gdańsku –
- pochylnie i doki umożliwiające jednoczesną budowę: 1 okrętu o długości do 350 m, 1 okrętu o długości do 250 m, 2 o długości do 150 m oraz 2 o długości do 100m;
- roczna zdolność produkcyjna: ok. 60 000 t;
- specjalizacja: duże i średnie okręty bojowe, remonty.
Stocznia Marynarki Wojennej nr 2 w Piławie –
- pochylnie i doki umożliwiające jednoczesną budowę: 1 okrętu o długości do 350 m, 1 o długości do 200 m, 2 o długości do 150 m oraz 1 o długości do 100 m;
- roczna zdolność produkcyjna: ok. 35 000 t;
- specjalizacja: duże i średnie okręty bojowe.
Stocznia Marynarki Wojennej nr 3 w Elblągu –
- pochylnie i doki umożliwiające jednoczesną budowę: 1 okrętu o długości do 150 m, 2 o długości do 100 m oraz 2 o długości do 60 m;
- roczna zdolność produkcyjna: ok. 10 000 t;
- specjalizacja: okręty podwodne i niszczyciele.
Stocznia Marynarki Wojennej nr 4 w Kołobrzegu –
- pochylnie i doki umożliwiające jednoczesną budowę: 1 okrętu o długości do 150 m, 1 o długości do 100 m oraz 1 o długości do 50m;
- roczna zdolność produkcyjna: ok. 6 000 t;
- specjalizacja: małe okręty bojowe i pomocnicze.
Stocznia Marynarki Wojennej nr 5 w Gdańsku –
- pochylnie i doki umożliwiające jednoczesną budowę: 2 okrętów o długości do 150 m, 2 o długości do 100 m oraz 1 o długości do 50m;
- roczna zdolność produkcyjna: ok. 12 000 t;
- specjalizacja: okręty podwodne i niszczyciele.
Stocznia Marynarki Wojennej nr 6 w Ustce –
- pochylnie umożliwiające jednoczesną budowę: 3 okrętów o długości do 60 m;
- roczna zdolność produkcyjna: ok. 3 000 t;
- specjalizacja: małe okręty bojowe i jednostki desantowe.
Stocznia Marynarki Wojennej nr 7 w Królewcu –
- pochylnie i doki umożliwiające jednoczesną budowę: 1 okrętu o długości do 250 m, oraz 2 o długości do 150 m;
- roczna zdolność produkcyjna: ok. 20 000 t;
- specjalizacja: średnie okręty bojowe oraz jednostki pomocnicze.
Stocznia Marynarki Wojennej nr 8 w Portus Regius  
- pochylnie i doki umożliwiające jednoczesną budowę: 4 okrętów o długości do 150 m i 4 do 60 m;
- roczna zdolność produkcyjna: ok. 12 000 t;
- specjalizacja: jednostki desantowe, eskortowce i remonty.
Stocznia Marynarki Wojennej nr 9 w Beniowskim –
- pochylnie i doki umożliwiające jednoczesną budowę: 2 okrętów o długości do 150 m, 2 do 80 m i 2 do 50 m;
- roczna zdolność produkcyjna: ok. 8 000 t;
- specjalizacja: małe okręty bojowe, jednostki desantowe, eskortowce i remonty.
Stocznia Marynarki Wojennej nr 10 w Szczecinie –
- pochylnie i doki umożliwiające jednoczesną budowę: 1 okrętu o długości do 250 m, 2 do 150 m i 4 do 100 m;
- roczna zdolność produkcyjna: ok. 25 000 t;
- specjalizacja: okręty podwodne, duże i średnie okręty bojowe, jednostki pomocnicze.
Stocznia Marynarki Wojennej nr 11 w Rabaulu –
- pochylnie i doki umożliwiające jednoczesną budowę: 1 okrętu o długości do 150 m, 2 do 100 m i 4 do 80 m;
- roczna zdolność produkcyjna: ok. 8 000 t;
- specjalizacja: jednostki desantowe i pomocnicze, remonty.
Stocznia Marynarki Wojennej nr 12 w Philipsburgu –
- pochylnie i doki umożliwiające jednoczesną budowę: 1 okrętu o długości do 150 m;
- roczna zdolność produkcyjna: ok. 3 000 t;
- specjalizacja: eskortowce i remonty.
Stocznia Marynarki Wojennej nr 13 na Clipperton –
- pochylnie i doki umożliwiające jednoczesną budowę: 1 okrętu o długości do 60 m;
- roczna zdolność produkcyjna: ok. 1 000 t;
- specjalizacja: małe jednostki desantowe i remonty.
Stocznia Marynarki Wojennej nr 14 w Kłajpedzie –
- pochylnie i doki umożliwiające jednoczesną budowę: 1 okrętu o długości do 150 m i 2 do 80 m;
- roczna zdolność produkcyjna: ok. 5 000 t;
- specjalizacja: średnie i małe jednostki bojowe.

Obecny potencjał produkcyjny polskich stoczni MW wynosi więc ok. 208 000 t rocznie, w czasie wojny może on być zwiększony nawet 3-krotnie (z uwzględnieniem budowy niektórych mniejszych i prostszych konstrukcyjnie jednostek w stoczniach cywilnych).

11 komentarzy:

  1. Zakładam, że „Stocznia Marynarki Wojenne” oznacza przedsiębiorstwo państwowe. I to dla mnie smutne z punktu widzenia „liberalnej gospodarki wolnorynkowej”, że przemysł stoczniowy jest tak zdominowany przez państwo.
    Dla porównania, o ile wiem, w tym samym okresie w USA i Wielkiej Brytanii w ogóle nie było stoczni państwowych. W Japonii chyba były („Arsenały Marynarki”), ale jednocześnie efektywność przemysłu japońskiego była katastrofalnie niższa od USA.
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak pewnie już wiadomo, ja jestem zwolennikiem „liberalnej gospodarki wolnorynkowej” Jednakże kluczowe dla obronności naszego kraju zakłady są własnością państwa, lub posiadają kapitał mieszany z państwowym kontrolnym pakietem akcji.
      Gospodarka nie kończy się na przemyśle zbrojeniowym i inicjatywa prywatna ma wielkie pole do popisu w innych gałęziach. Nie jest też tak, że do przemysłu zbrojeniowego "prywaciarzom" wstęp wzbroniony. Wiele zakładów posiada kapitał prywatny w całości, szczególnie dotyczy to kooperantów produkujących części i podzespoły dla wielkich spółek państwowych. Ogólnie kapitał prywatny ma przykładowo: 55% udziałów w przemyśle lotniczym, 30% w zakresie produkcji broni strzeleckiej i artylerii, 35% w wytwórniach wozów bojowych i samochodów, 40% w zakładach amunicji i materiałów wybuchowych, 35% w stoczniowym, z tym że we wszystkich stoczniach poza wyżej wymienionymi udział kapitału prywatnego wynosi 100%. Ważny dla obronności przemysł hutniczy i metalurgiczny jest w 75% w rękach prywatnych.
      W czasie wojny, w zakładach z przewagą kapitału prywatnego funkcjonują komisarze wojskowi, kontrolujący profil i poziom produkcji.
      Niska efektywność japońskiego przemysłu stoczniowego wynikała głównie z przyczyn technicznych (niski poziom mechanizacji, stosunkowe zacofanie technologiczne i organizacyjne), a nie z powodu takiej, czy innej struktury własnościowej. Powszechnie utarło się u nas przekonanie, że przedsiębiorstwa państwowe są gorzej zarządzane od prywatnych. Jeżeli przedsiębiorstwa państwowe funkcjonują w systemie nakazowo-rozdzielczym, to na pewno tak. W gospodarce rynkowej wcale nie musi to tak wyglądać; znamy wiele świetnie funkcjonujących koncernów państwowych, nawet tam, gdzie ich udział w ekonomice państwa jest niewielki.

      JKS

      Usuń
  2. Możliwe, że jest dwukrotnie większy potencjał małych czy średnich stoczni cywilnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że mój powyższy komentarz stanowi wystarczającą odpowiedź na Twoje przypuszczenia.

      JKS

      Usuń
  3. Co do udziału prywatnych zakładów w produkcji wojskowej i wynikających z tego problemów można podać przykład zakładów Skoda i Praga, gdzie monopol czołgowy blokował sprzedaż lub podwyższał ceny dla wojska (własnego czechosłowackiego) jak chciał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to jeden z powodów, dla którego nasze państwo kontroluje produkcję zbrojeniową. Kapitał prywatny ma swoje cele i priorytety, nie zawsze zgodne z interesem państwa. Można przecież wyobrazić sobie sytuację, gdy odbiorca zagraniczny zaoferuje korzystniejsze warunki, wtedy naturalne dla przedsiębiorcy - bo zgodne z rachunkiem ekonomicznym - będzie faworyzowanie zamówień zewnętrznych, kosztem państwowych. Dlatego też, w dziedzinach kluczowych dla obronności naszego kraju, kapitał prywatny podlega państwowej kontroli, szczególnie w czasie wojny.
      Wspomniałem wyżej o obecności komisarzy wojskowych w zakładach prywatnych w czasie wojny. Ich głównym zadaniem jest dopilnowanie, aby zamówienia rządowe miały priorytet, a ceny nie były sztucznie zawyżane.
      Moje stanowisko tylko pozornie może wydawać się mało liberalne. Tak jak indywidualna wolność każdego człowieka musi skończyć się tam, gdzie narusza ważny interes społeczny, tak i wolność gospodarcza nie może godzić w żywotne interesy państwa. "Wolność nie polega na swawoli czynienia, co się podoba..." A. Frycz Modrzewski

      JKS

      Usuń
    2. Z powyższych argumentów Kolegów na temat firm państwowych wynika, że to niemal idealne rozwiązanie. Oczywistym wnioskiem z powyższych uzasadnień, jest, że dostawy zaopatrzenia w żywność dla sił zbrojnych powinien wykonywać państwowy holding, budowy koszar, fortyfikacji i dróg dojazdowych państwowy koncern budowlany, …... I w ogóle wszystkie zamówienia na rzecz Państwa najlepiej żeby wykonywały firmy państwowe.
      H_Babbock

      Usuń
    3. Rozwiązania idealne istnieją tylko w świecie idei; w świecie realnym mamy do dyspozycji rozwiązania gorsze lub lepsze.
      Ponieważ Kolega zastosował klasyczny argumentum ad absurdum, rozszerzając moje stanowisko poza granice rozsądku, pozwolę sobie poniżej to stanowisko powtórzyć, rozszerzyć i dodatkowo wyjaśnić:
      1. Państwowa kontrola przemysłu zbrojeniowego dotyczy kluczowych dla obronności kraju dziedzin, a rozszerzana jest wyłącznie w czasie wojny.
      2. Nie zaliczam do kluczowych dziedzin produkcji żywności, budownictwa, przemysłu tekstylnego itp. Żywność można kupić gdziekolwiek, drogi zbuduje każdy (firma krajowa chętniej z uwagi na niższe koszty), a mundury można szyć np. w Chinach.
      3. Inaczej wygląda sytuacja w dziedzinach kluczowych, tj. produkcji uzbrojenia, sprzętu sctricte wojskowego itd. Państwo posiadające własny przemysł zbrojeniowy winno posiadać nad nim kontrolę, choćby z uwagi na możliwość określenia profilu produkcji zgodnego z własną doktryną, w razie konieczności nawet z zastosowaniem przymusu prawnego.
      4. Przykłady dla objaśnienia pkt 2 i 3. Jeżeli krajowi producenci nie będą chcieli sprzedać pszenicy, to kupimy ją w Argentynie, Australii, albo żyto w Rosji, albo ryż w Chinach itd. Jeżeli natomiast nie będą chcieli produkować dla państwa dział automatycznych 57 mm, stabilizowanych 105 mm i uniwersalnych 135 mm, to może być problem, bo zanim ewentualna obca firma opracuje te projekty i wdroży produkcję, może być za późno.
      5. To, że kontrola państwowa nie obejmuje całości sektora zbrojeniowego, wynika z mojego komentarza z 21 lipca 2018 13:25. Prawdopodobnie niedokładnie go przeczytałeś.
      Reasumując; państwo nie ma zamiaru kontrolować: siania i zbioru zbóż, mielenia mąki, łuszczenia kasz, kopcowania ziemniaków, kiszenia kapusty i ogórków, łuskania grochu i fasoli, suszenia tytoniu, tuczenia świń, inseminacji bydła, inkubacji kurcząt, pędzenia wódki, budowy stawów rybnych, stodół, obór, chlewów i kurników, budowy dróg gminnych, mostków i kładek, tłuczenia kamieni, wypalania cegły, palenia wapna, wyrębu i tarcia drewna, garbowania skór. zelowania butów, przędzenia wełny, szycia gaci i kapeluszy admiralskich itd., chociaż czynności te niewątpliwie mają większy, lub mniejszy wpływ na obronność kraju.
      Przepraszam za to, że w ostatnim akapicie dałem się nieco ponieść w kierunku ad absurdum, ale to nie ja zacząłem :).

      JKS

      Usuń
    4. W poście z 13:25 wyjaśniasz strukturę własności, ale nie podajesz, dlaczego to „tylko” np. 55% a nie 100% własności państwowej. Piszesz też, że jesteś zwolennikiem „gospodarki wolnorynkowej” (co zresztą podzielam), ale to jest deklaracja ideowa, a nie argument za danym modelem.

      W poście z 19:40 wyjaśniasz, dlaczego (Twoim zdaniem) dana gałąź gospodarki musi być kontrolowana, a dlaczego inne nie musi.

      A mi chodziło o to, że Ty (i Kolega Hrotghar, jeśli dobrze rozumiem) przytaczacie argumenty za modelem firm państwowych, ale nie podajecie żadnych wad i ograniczeń tego modelu. Z Waszej argumentacji wynikałoby, że jest to model dobry (niemal idealny?), więc wniosek oczywisty – powinien być rozszerzony na całą gospodarkę.
      Skoro jednak Ty zakładasz, że nie jest rozciągnięty na całą gospodarkę to logiczne jest, że Ty masz swoje konkretne argumenty przeciw modelowi gospodarki upaństwowionej – i liczyłem, że je ujawnisz.

      PS Moim zdaniem to oczywiście dyskusja niejako zastępcza, z braku w tym momencie „fajniejszego” tematu morskiego do komentowania.

      H_Babbock

      Usuń
    5. Każda forma własności ma swoje zalety i wady, to jak z dyskusją: "pancerniki czy lotniskowce". Oprócz firm państwowych i prywatnych jest też 1001 rodzajów spółdzielni i spółek, holdingi, korporacje, konsorcja, koncerny, konglomeraty, kokocośtam. Żadna z tych form własności nie powinna mieć przytłaczającej przewagi nad resztą (wielu uważa, że problemem współczesności jest nadmierny rozrost korporacji, które właściwie nie wiadomo do kogo należą i do czego dążą, oprócz forsy oczywiście), tylko duże zróżnicowanie pozwala wyzyskać zalety poszczególnych elementów i unieszkodliwić ich wady, zwłaszcza w czasie kryzysu. Duże znaczenie może mieć prawo danego kraju, które zwykle faworyzuje instytucje państwowe lub niepaństwowe. A wpływ na sprawy gospodarcze i szeroko związane z obronnością mogą mieć też instytucje niebędące firmami, np: stowarzyszenia i fundacje wspierające jakiś kierunek rozwoju naukowego.

      Usuń
    6. Do kolegi H_Babbocka na komentarz z 22 lipca 2018 21:58.
      Najpierw jedno wyjaśnienie; nie popieram gospodarki wolnorynkowej dlatego, że mam taką "ideę", ale mam taką "ideę" dlatego, że zarówno w teorii, jak i w praktyce wolny rynek wykazuje swoją wyższość nad gospodarką odgórnie sterowaną.
      Jak słusznie zauważył kolega Stonk, każda forma własności w gospodarce ma swoje wady i zalety. Nigdy nie twierdziłem, że własność państwowa jest ideałem, po prostu w niektórych uwarunkowaniach sprawdza się lepiej. Również mogę tylko przyklasnąć koledze Stonkowi, kiedy pisze "duże zróżnicowanie pozwala wyzyskać zalety poszczególnych elementów i unieszkodliwić ich wady, zwłaszcza w czasie kryzysu" W ogóle Kolega ten wyręczył mnie w dużej części odpowiedzi, za co Mu dziękuję.
      Będąc zwolennikiem wolności gospodarczej, nie mogę zgodzić się na model wyłącznie państwowy, czy wyłącznie prywatny, bo byłoby to tej wolności ograniczeniem, a nawet zaprzeczeniem.
      Nie wyliczałem ogólnych wad i zalet różnych form własności, bo - jak sądzę - są one powszechnie znane; razem z Kolegą Hrotgarem podaliśmy tylko te, które tyczą się przemysłu obronnego, bo tego właśnie dyskusja dotyczyła. Piszesz "Z Waszej argumentacji wynikałoby, że jest to model dobry (niemal idealny?), więc wniosek oczywisty – powinien być rozszerzony na całą gospodarkę." To jest nieuprawnione rozszerzenie moich (i kolegi Hrotgara, jak sądzę również) myśli. Gdybyśmy mówili np. o rolnictwie lub drobnym i średnim przemyśle, to wnioski byłyby całkiem odmienne. Powtórzę jeszcze raz; o ile w niektórych warunkach i dziedzinach kontrola państwowa może być pożądana, to w innych zbędna, a nawet szkodliwa. Pozwolę sobie na pewien przykład. Sowiecka "kolektywizacja", (a de facto upaństwowienie) rolnictwa przyniosła katastrofalne skutki. Spróbujmy sobie jednak wyobrazić sowiecką produkcję zbrojeniową i okołozbrojeniową lat 1942-45, nie kierowaną i kontrolowaną twardą ręką Kremla.

      JKS

      Usuń