wtorek, 14 lipca 2020

Przebudowa japońskiego krążownika pancernego Asama na polski pancernik obrony wybrzeża Żmij 1938 (1 szt.)

Przebudowa japońskiego krążownika pancernego Asama na polski pancernik obrony wybrzeża Żmij 1938 (1 szt.)

Pomysłodawcą tematu jest kolega mb81, on też opracował legendę. Ja ograniczyłem się do technicznego opisu przebudowy.

W 1933 roku KierMarWoj zadecydowało o wzmocnieniu PMW o pancernik obrony wybrzeża. Początkowo myślano o zamówieniu w Finlandii jednej lub dwóch nowych jednostek klasy Väinämöinen, lecz pobyt polskiej delegacji na pokładzie pierwszego z bliźniaków ujawnił pewne mankamenty, zwłaszcza silne kołysanie na pełnym morzu oraz mizerne opancerzenie. Natomiast bardzo wysoko oceniono uzbrojenie artyleryjskie fińskiego okrętu, a że Smok pomimo czwartego krzyżyka na karku trzymał się twardo, wybadano możliwości zakupu i modernizacji jego bliźniaka, krążownika pancernego Asama. Transakcję sfinalizowano i okręt przeszedł bezpośrednio do stoczni Vickers-Armstrong w Tyne, gdzie przebudowywano właśnie Smoka.

W trakcie przebudowy wykonano:

Kadłub
Zewnętrznie pozostawiono bez zmian, ograniczając się do częściowej  zmiany podziału wewnętrznego oraz obniżenia zanurzenia.

Napęd
Istniejące urządzenia napędowe wymieniono na dwa silniki wysokoprężne, tego samego typu, co zastosowane na m/s Piłsudski i Batory.

Uzbrojenie
Istniejącą artylerię oraz wt usunięto w całości. Po przebudowie, zestaw uzbrojenia wyglądał następująco:

- 3xIIx254 mm/45 (10") M.1929 Bofors, przy elewacji maksymalnej 45o donośność pociskiem APC 225,0 kg wynosi 30300 m;

- 4xIIx105 mm/50 (4.1") M.1932 Bofors, przy elewacji 45o donośność pociskiem HE 16,0 kg wynosi 18200 m, a przy elewacji maksymalnej 85o donośność pionowa tym samym pociskiem wynosi 12000 m;

- 4xIIx40 mm/60 (1.57") M.1936 Bofors, przy elewacji 45o donośność pociskiem HE-T 0,93 kg wynosi 9800 m, a przy elewacji maksymalnej 90o donośność pionowa tym samym pociskiem wynosi 6180 m;

- 8xIIx13,2 mm/76 M.1934, przy elewacji 45o donośność pociskiem 0,05 kg wynosi 7200 m, a przy elewacji maksymalnej 90o donośność pionowa tym samym pociskiem wynosi 4200 m;

- 60 min (na torach podpokładowych).

Opancerzenie

Wzmocniono istniejące opancerzenie pionowe i poziome, dodając bąble i grodzie przeciwtorpedowe.

Na skutek przebudowy:

- zanurzenie zmniejszyło się z 7,43 do 6,55 m, a wyporność normalna zwiększyła z 9700 do 9758 m (bąble);

- prędkość zmniejszyła się z 21,5 do 18,97 w, a zasięg z 10000 Mm przy 10 w. do 3000 Mm przy 12 w.

Koszt przebudowy wyniósł 41% wartości porównywalnego okrętu nowego.

Po modernizacji w Tyne dowództwo okrętu i zarazem nowego flagowca PMW objął kmdr Tadeusz Morgenstern-Podjazd. 

Jedną z najlepiej skrytych przed niemieckim wywiadem tajemnic była rzeczywista donośność dział 254mm, zarówno okrętowych jak i czterech z baterii “fińskiej” na Helu - szacowano ją na 23000m. Legenda głosi, że w sejfie z rozkazami na wypadek wojny znajdował się również klucz numer 48, służący do odkręcenia śrub ograniczających elewację do 32 stopni. Zakotwiczony w kanale portowym Schleswig-Holstein wydawał się więc bezpieczny.  Jednak 1 września po godzinie 6 wokół pancernika zaczęły padać polskie “kuferki”. Gustav Kleikamp nakazał przeprowadzić okręt na wysokość Składnicy Tranzytowej, co zmusiło artylerzystów Żmija do przerwania ognia. Zanim to nastąpiło, celny pocisk trafił w pomost niemieckiego pancernika, śmiertelnie raniąc dowódcę. Rozpoczęła się walka na bezpośrednim dystansie, gdzie Schleswig-Holstein obracał teren Westerplatte w krajobraz księżycowy, samemu będąc pod ogniem całej polskiej broni, z karabinami włącznie. Późnym popołudniem nieopancerzone części pancernika wyglądały jak rzeszoto, a po polskiej stronie nie było już komu wywiesić białej flagi.

Żmij w tym czasie wyszedł z helskiego portu w asyście Wichra i trałowców, w ramach przygotowań do planu “Rurka”. Atak Stukasów z LG1 zakończył się zestrzeleniem czterech maszyn oraz uszkodzeniem flagowca - bliska eksplozja 250 kg bomby uszkodziła prawoburtową śrubę na tyle poważnie, że prędkość okrętu spadła do 14 w. 

W nocy z 1 na 2 września postawiono zagrodę 300 min na linii Hel-Sopot - wykorzystano również trzy op typu Ryś. Osłaniający operację ORP Wicher storpedował Z-4, po czym został zatopiony przez Z-1 i Z-3. Gdyby kmdr de Walden wstrzymał się z atakiem, dwie godziny później miałby doskonałą pozycję do ataku na wlokący się pod osłoną nocy do Lipawy Schleswig-Holstein... 

Kolejne dni uszkodzony Żmij spędzał w helskim porcie, odpierając sporadyczne ataki Luftwaffe. W nocy z 6 na 7 września wyszedł z portu w rejon Mechelinek, by o świcie ostrzelać niemieckie oddziały na podejściach do Wejherowa. Atak miał znaczenie głównie psychologiczne, po 30 minutach ognia pancernik musiał wrócić na Hel. Akcja wywołała reakcję niemieckiego lotnictwa, przedpołudniowy nalot skończył się dwoma trafieniami i stratami wśród załogi. Po tej akcji kadm Świrski zakazał dalszych wypadów, Żmij miał stać się pływającą baterią. Koncept nocnej ucieczki do Karlskrony upadł w związku z licznymi przeciekami i zanieczyszczeniem ropy woda morską.   

Od 12 września, gdy w zasięgu artylerii znalazły się oddziały niemieckie podchodzące do Gdyni, każdy ostrzał z dział Żmija powodował natychmiastowy odwet Luftwaffe. 15 września okręt był na wpół zatopiony na Długiej Mieliźnie, bez amunicji i ze zdemontowanym uzbrojeniem plot, za to otoczony wianuszkiem wbitych w piach wraków Stukasów. Niewiarygodne, ale Niemcy dalej sądzili że to Żmij jest źródłem pocisków, które wystrzeliwała bateria “fińska”. Aż do końca na dobrze zamaskowaną lądową baterię nie spadła ani jedna bomba. 

Po kapitulacji Helu Niemcy podnieśli i wyremontowali okręt, nadając mu imię jego własnej ofiary - Gustav Kleikamp

Wspomniany remont przeciągnął się dostatecznie długo, by przekreślić udział okrętu w kampanii norweskiej. Służył następnie jako okręt szkolno-artyleryjski, a od połowy 1944 jako eskortowiec na Bałtyku. W grudniu 1944 trafiony dwiema torpedami przez sowiecki op K-56, dotarł do Gdyni gdzie został osadzony jako pływająca bateria. W marcu 1945 został samozatopiony przez Niemców. Podniesiony w 1947 przez PRO, przeholowany na Mewią Rewę i osadzony jako cel do strzelań artyleryjskich i lotniczych. Wrak Żmija spoczywa tam do dziś.   


Żmij, Poland coastal battleship laid down 1896, launched 1898, completeded 1899, rebuilt 1938 (engine 1937) Displacement: 9 002 t light; 9 510 t standard; 9 758 t normal; 9 957 t full load Dimensions: Length (overall / waterline) x beam x draught (normal/deep) (443,57 ft / 430,45 ft) x 67,26 ft (Bulges 77,10 ft) x (21,49 / 21,86 ft) (135,20 m / 131,20 m) x 20,50 m (Bulges 23,50 m) x (6,55 / 6,66 m) Armament: 6 - 10,00" / 254 mm 45,0 cal guns - 496,04lbs / 225,00kg shells, 150 per gun Breech loading guns in turret on barbette mounts, 1924 Model 3 x 2-gun mounts on centreline ends, majority aft 1 raised mount aft - superfiring 8 - 4,13" / 105 mm 50,0 cal guns - 35,27lbs / 16,00kg shells, 300 per gun Quick firing guns in deck mounts, 1924 Model 4 x Twin mounts on sides, evenly spread 8 - 1,57" / 40,0 mm 60,0 cal guns - 2,14lbs / 0,97kg shells, 1 500 per gun Anti-air guns in deck mounts, 1924 Model 4 x Twin mounts on sides, evenly spread 4 raised mounts 16 - 0,52" / 13,2 mm 76,0 cal guns - 0,09lbs / 0,04kg shells, 4 500 per gun Machine guns in deck mounts, 1924 Model 4 x Twin mounts on sides, evenly spread 4 raised mounts 4 x Twin mounts on sides, evenly spread 4 double raised mounts Weight of broadside 3 127 lbs / 1 418 kg Mines 2 - 1 168,45 lbs / 530,00 kg mines + 60 reloads - 32,341 t total in Above water - Stern racks/rails Armour: - Belts: Width (max) Length (avg) Height (avg) Main: 9,02" / 229 mm 283,79 ft / 86,50 m 8,53 ft / 2,60 m Ends: 4,02" / 102 mm 140,09 ft / 42,70 m 8,53 ft / 2,60 m 6,56 ft / 2,00 m Unarmoured ends Upper: 5,98" / 152 mm 224,08 ft / 68,30 m 7,55 ft / 2,30 m Main Belt covers 101% of normal length - Torpedo Bulkhead - Additional damage containing bulkheads: 2,01" / 51 mm 283,79 ft / 86,50 m 19,36 ft / 5,90 m Beam between torpedo bulkheads 52,17 ft / 15,90 m - Hull Bulges: 1,50" / 38 mm 283,79 ft / 86,50 m 22,97 ft / 7,00 m - Gun armour: Face (max) Other gunhouse (avg) Barbette/hoist (max) Main: 9,02" / 229 mm 5,00" / 127 mm 5,98" / 152 mm 2nd: 0,98" / 25 mm - - - Protected deck - multiple decks: For and Aft decks: 4,49" / 114 mm - Conning towers: Forward 9,02" / 229 mm, Aft 5,00" / 127 mm Machinery: Diesel Internal combustion motors, Geared drive, 2 shafts, 12 680 shp / 9 460 Kw = 18,97 kts Range 3 000nm at 12,00 kts Bunker at max displacement = 447 tons Complement: 490 - 638 Cost: £0,843 million / $3,372 million Distribution of weights at normal displacement: Armament: 935 tons, 9,6% - Guns: 895 tons, 9,2% - Weapons: 40 tons, 0,4% Armour: 4 304 tons, 44,1% - Belts: 1 573 tons, 16,1% - Torpedo bulkhead: 408 tons, 4,2% - Bulges: 361 tons, 3,7% - Armament: 631 tons, 6,5% - Armour Deck: 1 193 tons, 12,2% - Conning Towers: 138 tons, 1,4% Machinery: 351 tons, 3,6% Hull, fittings & equipment: 3 379 tons, 34,6% Fuel, ammunition & stores: 756 tons, 7,7% Miscellaneous weights: 32 tons, 0,3% - Hull below water: 21 tons - Hull above water: 11 tons Overall survivability and seakeeping ability: Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship): 26 906 lbs / 12 205 Kg = 53,8 x 10,0 " / 254 mm shells or 7,2 torpedoes Stability (Unstable if below 1.00): 1,30 Metacentric height 4,4 ft / 1,3 m Roll period: 15,4 seconds Steadiness - As gun platform (Average = 50 %): 80 % - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,42 Seaboat quality (Average = 1.00): 2,00 Hull form characteristics: Hull has a flush deck, a ram bow and a cruiser stern Block coefficient (normal/deep): 0,479 / 0,480 Length to Beam Ratio: 5,58 : 1 'Natural speed' for length: 20,75 kts Power going to wave formation at top speed: 44 % Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 40 Bow angle (Positive = bow angles forward): -9,90 degrees Stern overhang: 4,59 ft / 1,40 m Freeboard (% = length of deck as a percentage of waterline length): Fore end, Aft end - Forecastle: 22,00%, 22,97 ft / 7,00 m, 20,67 ft / 6,30 m - Forward deck: 29,00%, 20,67 ft / 6,30 m, 18,37 ft / 5,60 m - Aft deck: 29,00%, 18,37 ft / 5,60 m, 18,37 ft / 5,60 m - Quarter deck: 20,00%, 18,37 ft / 5,60 m, 19,03 ft / 5,80 m - Average freeboard: 19,48 ft / 5,94 m Ship space, strength and comments: Space - Hull below water (magazines/engines, low = better): 54,6% - Above water (accommodation/working, high = better): 139,4% Waterplane Area: 18 927 Square feet or 1 758 Square metres Displacement factor (Displacement / loading): 123% Structure weight / hull surface area: 130 lbs/sq ft or 636 Kg/sq metre Hull strength (Relative): - Cross-sectional: 0,91 - Longitudinal: 2,60 - Overall: 1,01 Excellent machinery, storage, compartmentation space Excellent accommodation and workspace room Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather




35 komentarzy:

  1. 1. Przebudowa z rodzaju ulubionych przeze mnie: bardzo obszerna i dotycząca wiekowego już okrętu.
    2. O wizualizacji nie będę się rozpisywał, bo zachowuje, zwyczajny dla Autora, najwyższy poziom.
    3. Zaimponował mi Pomysłodawca bardzo szczegółową i dobrze przemyślaną, niemal w każdym detalu, legendą.
    4. W wyniku głębokiej konwersji powstał okręt będący niemal całkowicie nowoczesną jednostką. I nie przeszkadza mi, że zachował staroświecką, taranową dziobnicę. To tylko dodaje mu uroku. Gorzej nieco z pancerzem. Mimo pokaźnej grubości większość stanowią płyty ze stali Harveya, które trudno uznać wówczas (schyłek lat 30-tych XX wieku) za nowoczesne. Mam też wątpliwość co do układu artylerii głównej. Jeśli i tak budujemy nową barbetę (i zwiększamy średnice obydwu już istniejących), to widziałbym ją raczej na dziobie, niźli rufie (choć zapewne powodowałoby to konieczność obszerniejszej rearanżacji kadłuba okrętu). Inne uwagi pozostawię na dalszą część dyskusji, która - mam nadzieję - będzie bardzo owocna.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uprzejmie dziękuję.
      W kwestii pancerza - po sprawdzeniu przebijalności pocisków 280mm stwierdziłem, że pogrubianie burtowego powyżej 203mm nie ma sensu, chyba że do 305mm (a na to wagowo było nas nie stać). Natomiast pokład powinien ochronić nawet przed tymi - przebijalność 280mm na max dystansie to 76mm.
      Ad barbetam - najpierw musiałem przekonać JKS żeby w ogóle była, ów optował za 2 wieżami. I przyznam bez bicia że posadowienie jej z tyłu przyszło mi niejako automatycznie, nawet nie pomyślałem o innej opcji. Podejrzewam że zadecydowały względy estetyczne.
      Bo rezultat też mi się cholernie podoba.

      Usuń
    2. Pytanie: czy pancerz burtowy był wymieniony na kruppowski, czy został jedynie pogrubiony do 229 mm (z dodatkową warstwą ze stali Kruppa)? Bo ten oryginalny miał wszak tylko do 178 mm. Zakładam, że i dodatkowy pokład pancerny (38 mm) jest zapewne także z nowoczesnej stali pancernej. A może jednak wygląda to inaczej?
      ŁK

      Usuń
    3. PS. Rozumiem opory JKS w sprawie zamontowania dodatkowej barbety, niezależnie od przebudowy dwóch istniejących już dotąd. To "gruba" operacja. Osobiście poprzestałbym zapewne na układzie 2 x II. Nie ukrywam, że lubię artylerię kazamatową, więc dodatkowo dałbym po 4 działa 152 mm na każdą burtę. Wiem, że to relikt poprzedniej epoki, ale powszechnie jeszcze obecny, nawet w wiodących flotach. Zwłaszcza, gdyby to były armaty Boforsa 152 mm L/55 Model 1930 (ich donośność musiała być większa, niż szacuje to NavWeaps - wystarczy porównać charakterystykami Canetów L/45, pochodzących z początku lat 90-tych XIX wieku).
      ŁK

      Usuń
    4. Tak bez bicia to nie ustaliliśmy z JKS czy pancerz jest cały nowy czy hybrydowy. Górny pokład i grodzie ptorp oczywiście nowe ponieważ oryginał ich nie posiadał.

      Usuń
    5. Bardzo mi się podoba. Może osobiście zdjął bym jedną wieżę art. głównej na korzyść np pancerza, albo 4 x 1 x 152, bo to co widzę mocno przypomina układ Ansaldo. Ale to nie jest czepianie się :)
      Tylko inna koncepcja.
      Fajny projekt.

      Piotr

      Usuń
    6. @ mb81: Ten górny pokład i grodzie to wcale nie tak oczywiście! :) Zawsze można użyć ponownie zdemontowanych fragmentów starego opancerzenia. Zwłaszcza wewnętrzna gródź przeciwtorpedowa.
      ŁK

      Usuń
    7. @ Piotr: Mój wymarzony zestaw uzbrojenia dla tego okrętu byłby następujący:
      - 2 x II - 283 mm L/45 Model 1912 Bofors (dziób i rufa),
      - 8 x I - 152 mm L/55 Model 1930 Bofors (kazamaty burtowe),
      - 4 x II - 75 mm L/60 Model 1928 Bofors lub 75 mm L/50 wz. 1936 Starachowice (ze wskazaniem na te drugie :)),
      - 4 x II - 40 mm L/56 wz. 1936 (w raporcie springsharpa dziwny "1924 Model"; podobnie określone zostały armaty główne, opracowane później tj. w 1929 r.) Bofors (licencyjne polskie)
      - 8 x I - 20 mm L/70 wz. 1938 FK.
      ŁK

      Usuń
    8. @ŁK
      Popatrz, coraz bliżej do AD :)

      Piotr

      Usuń
    9. Oj, to miał być chyba okręt zdecydowanie szybszy. Ta zaproponowana wersja to typowy, wolnobieżny, pancernik obrony wybrzeża z uzbrojeniem niemal identycznym do niemieckich predrednotów (tyle, że armaty zdecydowanie nowocześniejsze!).
      LK

      Usuń
    10. Zarówno nowe elementy opancerzenia, jak i dodatkowe warstwy do istniejącego są ze stali Kruppa.

      JKS

      Usuń
    11. Całkiem logicznie, ale wolałem dopytać.
      ŁK

      Usuń
  2. Pytanie poza konkursem: co tak naprawdę zatopiło okręt w 1939 r.? Bomby lotnicze? Tu pancerz pokładowy powinien wystarczyć na najcięższe możliwe zestawy zabierane przez Ju-87. Pociski 283 mm pancerników niemieckich "Schleswig-Holstein" lub "Schlesien"? Tu jednak gorsza donośność dział niemieckich powodowałaby dyskomfort prowadzenia długotrwałego pojedynku artyleryjskiego. Tym bardziej, że poziom opancerzenia przeciwników należy uznać za niemal identyczny, ze wskazaniem na okręt polski. A może torpedy (lotnicze, morskie)? Choć na te ostatnie jego odporność zdefiniowana jest na poziomie iście kosmicznym! :)
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bomby. Nie potrzeba bezpośredniego trafienia, wiele okrętów odniosło uszkodzenia od bliskich eksplozji w wodzie. Oczywiście nie spowoduje to szybkiego zatonięcia, ale ziarnko do ziarnka. Bezpośrednie trafienie ćwierć- lub półtonówką spowoduje spore szkody w nieopancerzonych częściach okrętu, od wstrząsów pójdzie hydraulika i elektryka etc etc.
      Ogień niemieckich pancerników wykluczam, to by wymagało wejścia w strefę rażenia zarówno "Żmija", jak i baterii cyplowej (w moim wariancie historii 4x254mm) i 5km strefa dyskomfortu w której my ich tak, a oni nas nie.
      Torpedy - raczej wykluczam. U-boot musiałby podejść blisko brzegu na płytkim akwenie (albo przydarzyć się w trakcie wypadu pod Mechelinki). Lotnicze - wtedy jedynym samolotem torpedowym Luftwaffe był szmatopłat He-59, jak dla mnie samobójstwo.

      Usuń
    2. A jakie bomby ma na myśli Kolega? Wczesne modele Ju-87 przenosiły albo 1x250+4x50, czyli zestaw dobry na cele nieopancerzone (gdzie „lekkie” bomby 50kg zwiększają obszar rażenia odłamkami). Albo zestaw „ciężki” 1x500kg. Przeciwko opancerzonemu okrętowi zdecydowanie użyto by bomb 500kg. Nie wiem niestety, jaką przebijalność miały taki bomby zrzucone w locie nurkowym.
      Należy też wziąć pod uwagę efekt pancerza warstwowego. Nawet, jeśli 114mm (76+45) to byłoby za wiele na bombę 500kg, to warstwa 38mm byłaby przebijana. Tak więc po kilku trafieniach okręt na znacznym obszarze pokłady będzie miał zerwany pancerz 38mm. I wówczas kolejna bomba może już penetrować od razu drugi pancerz (76mm).
      I jest jeszcze kwestia stref poza cytadelą pancerną. Całkowitej destrukcji (zalaniu) uległy część dziobowa, rufowa. Oraz w przypadku bombardowania na płytkich wodach (gdzie następuje odbicie fali uderzeniowej od dna), bliskie wybuchy mniszyłyby pewnie „bąble”. Czy to łącznie wystarczyło do zatopienia okrętu – tego nie wiem.

      PS Opis sugeruje zestrzeleni co najmniej kilkunastu Ju-87. Wydaje mi się to nie realistyczne. Błyskawica (2xIIx40) w czasie całej wojny zestrzeliła 4 samoloty. Dlatego tutaj zestaw 4xIIx40 w ciągu kilkunastu dni jeśliby zaliczył też 4 samoloty zestrzelone, to i tak byłby wielki sukces.

      PPS Wydaje mi się, żew 1939 był już dostępny samolot torpedowy He-115. Inna sprawa, że atak na okręt zacumowany w małej przystani, był niemożliwy.

      H_Babbock

      Usuń
    3. @H_Babbock
      Pozwoliłem sobie odpowiedzieć na maila :)

      Piotr

      Usuń
    4. @H_Babbock zakładam to nie tylko na konto samego "Żmija" ale też opl Helu. Zresztą to co jest na "Żmiju" co najmniej podwaja siłę opl - 2MDAPl miał 6x75mm Mle22/24 i 8 Boforsów. Na szybko nie sprawdzę strat Luftwaffe nad Helem, ale widełki 30-60 maszyn są prawdopodobne.
      Błyskawicę przebijam KU-30 - 1xII 13.2mm, trzy maszyny w trzy dni ;)
      He-115 - faktycznie, seria informacyjna już latała.

      Usuń
    5. Zdecydowanie owe bomby 500 kg, zrzucone z niskiego pułapu w locie nurkowym, są za "cienkie" na ten okręt. Chyba, że założymy koincydencję przebicia najpierw pokładu ochronnego, a potem kolejnego trafienia, w tym samym miejscu, i przebicia pokładu głównego. Raczej bardziej prawdopodobny wydaje się atak z dużej wysokości, także na zasadzie lucky hit, podobny do przypadku unicestwienia "Groma" w Norwegii. Wtedy uderzająca w pokład bomba może mieć rzeczywiście odpowiednio dużą energię kinetyczną.
      ŁK

      Usuń
    6. Różne wyniki zestrzeleń się podaje. Prawdopodobnie Niemcy stracili nad wybrzeżem 53 maszyny, z czego garnizon Helu zestrzelił 32. Oprócz sześciu przestarzałych armat francuskich 75 mm i ośmiu czterdziestek Hel miał też 10 karabinów maszynowych 13,2 mm, 16 7,92 mm ciężkich i x ręcznych. Karabiny maszynowe były wtedy istotną bronią przeciwlotniczą. W 1939 roku Luftwaffe nie miała jeszcze tak dobrych maszyn ani taktyki jak w latach późniejszych.
      Gryf miał 4x40 i 4xwkm, towarzyszące mu okręty też Hotchkissy, a jednak obronił się przed atakiem niemieckich lotników. Ogólnie trudno jest zbombardować okręt na morzu, dużo łatwiejszym celem jest okręt w porcie, ale w ataku na port ważne jest zaskoczenie, bo należy się spodziewać silnego ognia przeciwlotniczego.

      Usuń
    7. Reasumując: zatopienie okrętu w kampanii 1939 r. nie wydaje mi się prawdopodobne. Raczej są to liczne, dokuczliwe dla prawidłowego funkcjonowania, ale i niezagrażające pływalności uszkodzenia. Ergo: okręt po przejęciu przez Niemców będzie gotowy do operacyjnego użycia już wczesną wiosną 1940 r. Chyba, że założymy, że zatonięcie było efektem celowego działania załogi w przededniu kapitulacji i nie ograniczyło się do otwarcia zaworów dennych.
      ŁK

      Usuń
    8. @ŁK skoro było dość głowic torpedowych do (próby) przerwania półwyspu, śmiem twierdzić że znalazłaby się jedna czy dwie do dodatkowego uszkodzenia "Żmija".

      Usuń
    9. Po takim "poczęstunku" mógłby się już nie nadawać do odbudowy (40 lat w służbie!). Myślę, że bezpiecznie założyć, że zakończyło się na otwarciu zaworów dennych, ale wtedy okręt będzie w linii już w lutym - marcu 1940 r. Jego udział w kampanii norweskiej np. jako zastępcy nieszczęsnego "Bluechera" rysuje się wtedy bardzo ciekawie.
      ŁK

      Usuń
    10. Tokiwa, mimo 40+ lat na karku i braku przebudowy przetrwał dwa wejścia na minę w DWŚ, to twarde sztuki były ;)
      Często przy tworzeniu historii warto ją robić od tyłu. Sytuacja której potrzebujemy - i wymyślamy splot wydarzeń które do takowej doprowadziły (w tym przypadku uszkodzenie napędu, przez co nie przejdzie 150Mm do Karlskrony pod osłoną nocy). Wariant norweski też chodził mi po głowie, przyznaję. Zresztą nie wyklucza zaprezentowanej tu końcówki.
      Innym konceptem była właśnie ucieczka do Karlskrony, internowanie, a w czasie Wojny Zimowej opylenie go Finom i zaaranżowanie "ucieczki". Idąc torem mitologicznym nazywałby się pewnie "Lemminkainen".

      Usuń
    11. Jeśli w kadłubie zdetonować mu 2 głowice torpedowe to żadna "twardość" mu nie pomoże (to znacznie więcej niźli trafienie 2 torpedami z zewnątrz!), a Niemiaszkom nawet do głowy nie przyjdzie by go odbudowywać. Myślę, że jeśli ma służyć dalej, to uszkodzenia muszą być relatywnie niewielkie, co będzie implikowało szybkie wejście do służby tego okrętu, ale już pod banderą Kriegsmarine.
      ŁK

      Usuń
    12. Jako rzekłem, nie oponuję. Niech bierze Oscarsborg na klatę.

      Usuń
    13. PS. Ewakuacja do Karlskrony to bardzo ciekawy wątek, bo wtedy unikamy dostania się okrętu w ręce niemieckie. Tyle, że czeka go wtedy chwalebna śmierć w walce z Sowietami lub dostanie się w ich ręce w charakterze reparacji wojennej jako ... np. "Krasnoje Znamia". :)
      ŁK

      Usuń
    14. No niestety jestem tego świadom. Wolę już Norwegię, Bałtyk i Mewią Rewę. I "Smoka" pozdrawiającego bliźniaka syreną przez trzydzieści lat.

      Usuń
    15. Wedle wyboru. Mamy jednak świadomość, że "rozegranie" legendy możliwe było również według kardynalnie innych scenariuszy.
      ŁK

      Usuń
  3. Przyjęty układ uzbrojenia (z 3-cią wieżą na rufie) zaskakuje mnie. Analizując przekrój oryginalnej Asama widać, że mniej więcej od miejsca dodanej (w superpozycji) barbety, do stanowisk tylnich 40mm, była maszynownia. A dalej w przód, do połowy przedniej nadbudówki, były kotłownie. Czyli naturalna przebudowa to:
    Silniki diesla w dawnej maszynowni (żeby nie musieć przedłużać niepotrzebnie wałów śrub) i komin gdzieś w pobliżu (czyli z tyłu). Wówczas z przodu, okręt jest wyraźnie odciążony (brak kotłów). Wówczas logiczne miejsce dla trzeciej wieży, to albo śródokręcie (naturalne, ale archaiczne rozwiązanie) albo superpozycja na dziobie (i nowa przednia nadbudówka znacznie cofnięta).

    Osobna kwestia to obrona podwodna. Strefa tuż poniżej głównego pasa pancernego jest bardzo płytka. To skutek oszczędność na wysokości grodzi ptorp. Gdyby była wyższa można by ją „pociągnąć” w górę, i uzyskać jednolicie głęboką strefę.

    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogrubienie (w jakiej konwencji?) pancerza burtowego zakłada istnienie odpowiednich rezerw ciężarowych. Ja osobiście pozostawiłbym nawet oryginalną grubość owego pancerza harveyowskiego (178 mm) i "pochylił się" nad postulowanym powyżej wzmocnieniem obrony przeciwpodwodnej. Nawiasem mówić, miło mi skonstatować, że w sprawie rozmieszczenia trzeciej wieży osiągamy zbieżność stanowisk. :)
      ŁK

      Usuń
    2. Co do obrony biernej: zgoda, zresztą zauważyłem że Budowniczy ma czasem tendencję do dociągania grodzi ptorp skosem do poziomu dolnej krawędzi pasa burtowego.
      Co do wieży - przyznam bez bicia, że kierowałem się względami estetycznymi, znaczy, taki układ bardziej mi się podoba. Ale żeby to taktycznie uzasadnić - "Żmij" raczej nie będzie walczył w pościgu (a tu by się przydały cztery działa na dziobie) natomiast prędzej w oderwaniu (gdzie przyda się dwa razy więcej luf na rufie).

      Usuń
    3. Bić nie będziemy! :) I tak się nie oderwie od większości prześladowców. Nie ta prędkość. Ten okręt ma trwać na posterunku, nawet, gdy będzie zmuszony konfrontować się z silniejszym przeciwnikiem. Ponadto przeniesienie tej wieży na dziób usprawni napęd (krótsze wały), na co zwrócił już uwagę Kolega H_Babbock. Estetyka również, w moim odczuciu, nie ucierpi. Większość okrętów z 3 wieżami artylerii głównej ma rozkład dwie na dziobie i jedna na rufie.
      ŁK

      Usuń
  4. Aż wstyd przyznać, ale dopiero teraz zauważyłem miny w zestawie uzbrojenia. Jakie jest ich uzasadnienie? Czy bodaj nie jedynie "zagospodarowanie" luzów ciężarowych? Wyszło to tak trochę po sowiecku, bo ci pchali miny wszędzie, gdzie się dało! :)
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby mógł postawić miny w planie "Rurka". To co mówiłem o konstruowaniu opowieści od tyłu ;)

      Usuń
    2. No cóż, można i tak... :)
      ŁK

      Usuń