sobota, 30 stycznia 2021

Przebudowa amerykańskiego okrętu hydrograficznego typu Sumner (ex-okręt baza OP Bushnell) na pomocniczy krążownik plot Thomas Sumner 1942 (1 jednostka)

Przebudowa amerykańskiego okrętu hydrograficznego typu Sumner (ex-okręt baza OP Bushnell) na pomocniczy krążownik plot Thomas Sumner 1942 (1 jednostka)

Pomysłodawcą jest kolega ŁK. Muszę przyznać, że jest to jeden z bardziej „odlotowych” pomysłów tego Kolegi. Uzbrojenie wielkiego niszczyciela z połowy XX. w. na kadłubie klipra z połowy XIX. w.; tego chyba jeszcze nie było!

Poniżej, napisana przez Pomysłodawcę legenda.

Niewątpliwie, jednym z najpiękniejszych okrętów pomocniczych US Navy był w okresie międzywojennym okręt baza OP Bushnell, który od 1937 r. służył pod nową nazwą Sumner, jako jednostka hydrograficzna. W 1931 r. okręt przeszedł dużą modernizację siłowni i zamiast maszyn parowych otrzymał napęd wysokoprężny, składający się z 4 silników MAN o mocy po 2000 KM, pracujących po 2 na każdym z wałów napędowych. Silniki pochodziły z demobilu (wcześniejsza eksploatacja trwała zaledwie 8 – 10 lat!) i stanowiły napęd nieudanych okrętów podwodnych T2 i T3, a przed ponownym użyciem zostały poddane gruntownemu remontowi. Zainstalowany napęd miał przekładnię elektryczną tzn. motory dieslowskie napędzały bezpośrednio dwa generatory prądu, które wytwarzały energię elektryczną do napędzania dwu silników elektrycznych, które z kolei poruszały śruby okrętu. Układ dość złożony, ale zapewniał odpowiednią „elastyczność” używania siłowni. Wymiana napędu na Bushnellu zaszła w związku z wcześniejszym już, epizodycznym  używaniem go do zadań hydrograficznych i planowanej na najbliższą przyszłość trwałej zmianie funkcji okrętu w tym kierunku. Nowa siłownia, oprócz znacznego zwiększenia zasięgu operacyjnego, przyniosła również wymierny wzrost prędkości maksymalnej z 14 do prawie 19 węzłów. Ten ostatni aspekt odegrał wielką rolę w dalszych losach okrętu. Miał on już za sobą z górą 27-letnią służbę, gdy na początku roku 1942 postanowiono uczynić zeń jednostkę stricte bojową, w związku z wejściem USA do wojny i po ciężkich stratach poniesionych w Pearl Harbor. To ostatnie zdarzenie najlepiej unaoczniło potęgę lotnictwa morskiego, a zarazem konieczność wprowadzenia do służby wyspecjalizowanych eskortowców. Obok przygotowania masowej budowy nowych jednostek, postanowiono przebudować w tym charakterze niektóre szybkie jednostki handlowe i okręty pomocnicze US Navy. Wśród tych ostatnich uwagę dowództwa floty zwrócił wspomniany okręt hydrograficzny, który z racji sporej wyporności mógł być pomocniczym krążownikiem przeciwlotniczym. Umiarkowana prędkość wykluczała, co prawda, jego użycie w ramach operacyjnych zespołów floty, ale - jako np. eskortowiec konwojów pływających do Wielkiej Brytanii i Związku Sowieckiego - mógł być bardzo wartościowy.  Przebudowę zaczęto od zmiany nazwy z Sumner na Thomas Sumner, a spiesznej modernizacji dokonała w okresie od 16.05.1942 r. do 18.10.1942 r. stocznia Cramp w Filadelfii. Po zakończonej przebudowie okręt włączono w skład Floty Atlantyckiej i skierowano niezwłocznie do ochrony konwojów. Był używany w tym charakterze aż do końca wojny w Europie. Wśród osiągniętych sukcesów należy wymienić zestrzelenie 4 bombowców niemieckich (3 Heinkel He-111 i 1 Junkers Ju-88) oraz współudział w zatopieniu w dniu 05.09.1944 r. okrętu podwodnego U-233, zniszczonego 150 mil morskich na północny-wschód od Scapa Flow. W starciach z niemieckim lotnictwem okręt odniósł kilkukrotnie niegroźne uszkodzenia. Z dniem 01.01.1946 r. powrócił – po niemal całościowym rozbrojeniu (pozostawiono jedynie 2xIIx40 mm Bofors L/56 Mark 1) i kolejnej wymianie napędu – do funkcji okrętu hydrograficznego. Wycofany ze składu floty został 31.12.1959 r. i niezwłocznie przekazany do złomowania.

Teraz opis techniczny przebudowy (mój, na bazie wytycznych Pomysłodawcy).

Kadłub

Bez zmian, za wyjątkiem drobnych przeróbek dziobu, związanych z demontażem bukszprytu.

Napęd

Pozostawiono bez zmian.

Przed powrotem do służby hydrograficznej w 1946 r. zainstalowano nową siłownię złożoną z 2 silników diesla General Motors z przekładniami elektrycznymi, o łącznej mocy 3000 KM. Prędkość maksymalna spadła do 14,7 węzła, a zasięg wydłużył się do 16000 mil morskich z prędkością 10 węzłów.

Uzbrojenie

Zamontowano:

- 8xIx5"/38 (12.7 cm) Mark 12, przy elewacji 45o donośność pociskiem AAC 25,00 kg wynosi 15900 m, a przy elewacji maksymalnej 85o donośność pionowa tym samym pociskiem wynosi 11890 m;

 - 4xIVx1.1"/75 (28 mm) Mark 1, przy elewacji 45o donośność pociskiem HE-T 0,416 kg wynosi 7430 m, a przy elewacji maksymalnej 90o donośność pionowa tym samym pociskiem wynosi 5790 m;

- 6xIx0,50”/90 (12,7 mm) M1921;

- 4xwbg z zapasem 72 bg.

Do kierowania ogniem zainstalowano dwa dalocelowniki optyczne o bazie 4,7 m, a dla zwalczania OP szumonamiernik.

Na początku 1944 roku, stanowiska IVx28/75 mm zastąpiono zestawami IVx40/56 mm, a n-kmy 12,7 mm działkami 20/70 mm.

Inne

Okręt otrzymał nowe wyposażenie radio-nawigacyjne, w tym cztery radiostacje i radionamiernik.

Oprócz podstawowych funkcji obrony plot i pop, jednostka ta może także wykonywać zadania zaopatrzeniowo-transportowe. Zaopatrzeniowe dla mniejszych jednostek eskorty, przewożąc łącznie 1550 t paliw płynnych (olej napędowy i opałowy) oraz transportowe, zabierając na pokład 25 t cennej drobnicy (elektronika, mechanika precyzyjna, optyka itp.).

Na skutek przebudowy, wyporność standardowa okrętu obniżyła się z 3192 do 3160 t.

Koszt przebudowy wyniósł 17,9% wartości porównywalnego okrętu nowego.

Thomas Sumner, USA auxiliary AA cruiser laid down 1914, launched 1915, completed 1915, modernized 1931, reclassified 1937, rebuilt 1942 (engine 1921)

 Displacement:

            3 009 t light; 3 160 t standard; 3 607 t normal; 3 964 t full load

Dimensions: Length (overall / waterline) x beam x draught (normal/deep)

            (351,03 ft / 300,20 ft) x 45,60 ft x (15,09 / 16,33 ft)

            (107,00 m / 91,50 m) x 13,90 m  x (4,60 / 4,98 m)

 Armament:

      8 - 5,00" / 127 mm 38,0 cal guns - 55,12lbs / 25,00kg shells, 250 per gun

              Dual purpose guns in deck and hoist mounts, 1932 Model

              4 x Single mounts on centreline ends, evenly spread

                        2 raised mounts - superfiring

              4 x Single mounts on sides, evenly spread

      16 - 1,10" / 28,0 mm 75,0 cal guns - 0,93lbs / 0,42kg shells, 2 000 per gun

              Anti-air guns in deck mounts, 1929 Model

              4 x Quad mounts on sides, evenly spread

                        4 raised mounts

      6 - 0,50" / 12,7 mm 90,0 cal guns - 0,07lbs / 0,03kg shells, 4 000 per gun

              Anti-air guns in deck mounts, 1921 Model

              6 x Single mounts on sides, evenly spread

                        6 double raised mounts

      Weight of broadside 331 lbs / 153 kg

      Main DC/AS Mortars

      4 - 421,08 lbs / 191,00 kg Depth Charges + 72 reloads - 14,287 t total

            in Stern depth charge racks

 Armour:

   - Gun armour:         Face (max)     Other gunhouse (avg)            Barbette/hoist (max)

            Main:   0,79" / 20 mm       -                            0,79" / 20 mm

 Machinery:

            Diesel Internal combustion generators,

            Electric motors, 2 shafts, 8 000 shp / 5 968 Kw = 18,97 kts

            Range 8 660nm at 12,50 kts

            Bunker at max displacement = 804 tons

 Complement:

            232 - 302

 Cost:

            £0,234 million / $0,937 million

 Distribution of weights at normal displacement:

            Armament: 139 tons, 3,9%

               - Guns: 122 tons, 3,4%

               - Weapons: 18 tons, 0,5%

            Armour: 17 tons, 0,5%

               - Armament: 17 tons, 0,5%

            Machinery: 275 tons, 7,6%

            Hull, fittings & equipment: 988 tons, 27,4%

            Fuel, ammunition & stores: 597 tons, 16,6%

            Miscellaneous weights: 1 589 tons, 44,1%

               - Hull below water: 1 584 tons

               - On freeboard deck: 5 tons

 Overall survivability and seakeeping ability:

            Survivability (Non-critical penetrating hits needed to sink ship):

              6 377 lbs / 2 893 Kg = 92,8 x 5,0 " / 127 mm shells or 1,0 torpedoes

            Stability (Unstable if below 1.00): 1,77

            Metacentric height 3,9 ft / 1,2 m

            Roll period: 9,7 seconds

            Steadiness      - As gun platform (Average = 50 %): 87 %

                                   - Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,25

            Seaboat quality  (Average = 1.00): 1,93

 Hull form characteristics:

            Hull has a flush deck,

              a normal bow and a round stern

            Block coefficient (normal/deep): 0,611 / 0,621

            Length to Beam Ratio: 6,58 : 1

            'Natural speed' for length: 17,33 kts

            Power going to wave formation at top speed: 55 %

            Trim (Max stability = 0, Max steadiness = 100): 45

            Bow angle (Positive = bow angles forward): 52,80 degrees

            Stern overhang: 22,31 ft / 6,80 m

            Freeboard (% = length of deck as a percentage of waterline length):

                                               Fore end,        Aft end

               - Forecastle:            13,00%,  21,65 ft / 6,60 m,  18,04 ft / 5,50 m

               - Forward deck:       39,00%,  18,04 ft / 5,50 m,  14,44 ft / 4,40 m

               - Aft deck:    39,00%,  14,44 ft / 4,40 m,  15,42 ft / 4,70 m

               - Quarter deck:        9,00%,  15,42 ft / 4,70 m,  16,40 ft / 5,00 m

               - Average freeboard:                      16,12 ft / 4,91 m

 Ship space, strength and comments:

            Space - Hull below water (magazines/engines, low = better): 84,6%

                        - Above water (accommodation/working, high = better): 129,4%

            Waterplane Area: 10 116 Square feet or 940 Square metres

            Displacement factor (Displacement / loading): 142%

            Structure weight / hull surface area: 65 lbs/sq ft or 319 Kg/sq metre

            Hull strength (Relative):

                        - Cross-sectional: 0,91

                        - Longitudinal: 2,77

                        - Overall: 1,01

            Adequate machinery, storage, compartmentation space

            Excellent accommodation and workspace room

            Ship has slow, easy roll, a good, steady gun platform

            Excellent seaboat, comfortable, can fire her guns in the heaviest weather


55 komentarzy:

  1. Wielkie podziękowanie, Kolego JKS, za trud związany z realizacją tego tematu. Dodam, co skromnie pominąłeś, że Twoja dociekliwość pozwoliła ustalić rzeczywistą długość kadłuba okrętu, wobec istniejącej lapidarności informacji w Wikipedii i innych źródłach. Tytułem swoistego "usprawiedliwienia" muszę wyjawić motywy "powołania do życia" tego niezwykłego okrętu. Otóż należy on do moich ulubieńców już od niemal 50 lat, odkąd po raz pierwszy ujrzałem jego niewielki planik w "Weyersie". Jachtowa uroda USS "Bushnell"/"Sumner" oczarowała mnie wprost, od pierwszego wejrzenia... :) Inspiracją w wymyśleniu tej historii była też dla mnie realna służba w latach DWS (w składzie US Navy i innych flot) wielu pięknych jachtów motorowych, nawet pochodzących z końca XIX wieku (choćby USS "Mayflower"). Na koniec pragnę zwrócić uwagę na relatywnie niski koszt przebudowy okrętu, choć mam świadomość, że wpłynęła nań dwuetapowość przebudowy (z wymianą napędu w początku lat 30-tych). Wydaje mi się, że w wyniku zaproponowanej modernizacji powstał wartościowy eskortowiec oceaniczny. Pozwolę sobie jeszcze zauważyć, że sam koncept pomocniczego krążownika przeciwlotniczego nie jest niczym nadzwyczajnym. Można tu choćby "dorzucić" 8 brytyjskich okrętów tego rodzaju z kanadyjskim "Prince Robert" na czele.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękując za podziękowania :), potwierdzam, że wielogodzinne poszukiwania w sieci, zaowocowały znalezieniem (na dwu różnych stronach) zestawienia wymiarowego oraz oryginalnych rysunków konstrukcyjnych okrętu.
      Taki sukces nie zdarza się często, szczególnie w odniesieniu do tematów z ery "przedinformacyjnej" Na szczęście mam spore doświadczenie w działaniach tego typu. Jako przykład, podam zdarzenie sprzed circa 10 lat, kiedy to koleżanka poprosiła mnie o znalezienie dawnego herbu Kruszwicy (zadanie narysowania tegoż dostała w szkole jej 11-letnia córka). Po kilku godzinach "grzebania" w sieci udało się, a córka koleżanki - jako jedyna w klasie - dostała dobrą ocenę :). Innym przykładem mogą być moje prace związane z opracowaniem leksykonu najstarszych klubów piłkarskich świata. Zbierając dane, dotarłem do setek stron internetowych w 34 językach. Zdarzały się takie strony, na których byłem pierwszym gościem od wielu lat. Ludzie, którzy mnie dobrze znają, mawiają: jak Jurek tego nie znalazł w sieci, to takie coś nie istnieje. Warunkiem udanych poszukiwań jest właściwy (czasem nawet pozornie nielogiczny) wybór hasła kluczowego. Reguł nie podaję, bo tak naprawdę nie istnieją; często trzeba zaczynać od tzw. "dupy strony", aby po nitce (lub splątanych wielu nitkach) dojść do kłębka.
      Koszt przebudowy jest niski, bo kadłuba i napędu nie ruszaliśmy, a cena uzbrojenia nie ma tu większego udziału w ogólnej wartości.

      JKS

      Usuń
    2. Szczerze zazdroszczę tej umiejętności skutecznego surfowania po sieci. Nigdy mi się to nie udawało. Czasami zdarza się trafić na ciekawą stronę, ale już po kilku dniach mam kłopot z odtworzeniem sekwencji "kliknięć", która doprowadziła mnie do tego szczęśliwego finału! :)
      ŁK

      Usuń
    3. Zapisywać odnalezione ciekawe strony w "ulubionych/zakładkach", zapisywać!

      JKS

      Usuń
    4. Sęk w tym, że dla mnie to zapisywanie to "czarna magia"! :)
      ŁK

      Usuń
    5. Napisz jakiej przeglądarki używasz, to udzielę Ci krótkiego instruktażu :).

      JKS

      Usuń
    6. Microsoft Edge.
      ŁK

      Usuń
    7. W Microsoft Edge, jeśli chcesz dodać do ulubionych oglądaną właśnie stronę, kliknij w gwiazdkę z trzema kreseczkami na górnym pasku. Otworzy się menu ulubionych, kliknij wtedy gwiazdkę z "+", wyświetli się na niebiesko nazwa zapisywanej strony. Możesz ją zmienić, lub pozostawić, tak czy inaczej wciśnij "enter" Teraz strona jest zapisana w ulubionych. Przy następnym wejściu do sieci, kliknij w gwiazdkę z trzema kreseczkami, a wyświetli się lista zapisanych stron. Teraz wystarczy kliknąć w jedną z nich.
      Nie dziękuj :).

      JKS

      Usuń
    8. Mimo wszystko to uczynię! :)
      ŁK

      Usuń
  2. Okręt bardzo ładny. Kliprowy kadłub daje świetną dzielność morską. Zmniejszyłbym zapas bomb głębinowych, a zwiększył zapas amunicji przeciwlotniczej, bo atakowanie zanurzonych okrętów podwodnych to dla tego okrętu zajęcie poboczne. Nie wiem czy przeszłaby klasyfikacja jako "auxiliary AA cruiser". Krążowniki przeciwlotnicze były jednak znacznie większe i szybsze i załoga Atlanty obraziłaby się za wrzucenie ich do jednego worka z czymś takim. Raczej Thomas Sumner zostałby jakimś eskortowcem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że okręt podoba Ci się. Chyba rzeczywiście na to zasługuje. Wyporność w granicach 3200 ts to jednak trochę "przydużo" dla eskortowca w czasach DWS. Myślę, że "pomocniczy krążownik przeciwlotniczy" to jednak prawidłowa klasyfikacja. Różnica pomiędzy "krążownikiem" a "krążownikiem pomocniczym" jest wyraźna i w żadnym wypadku nie należą one do "jednego worka". We wstępie napisałem przecież zupełnie jednoznacznie: "Umiarkowana prędkość wykluczała (...) jego użycie w ramach operacyjnych zespołów floty..." Podobną wielkość miały niektóre brytyjskie pomocnicze eskortowce przeciwlotnicze (np. "Pozarica" i "Palomares"), choć faktycznie krążownikami pomocniczymi ich nie nazywano. Co do zapasu bomb głębinowych wydaje się on prawidłowy dla okrętu, który jest eskortowcem "transatlantyckim", dla którego spotkania z okrętami podwodnymi wroga są prawdopodobne w trakcie całego rejsu. Niemieckie samoloty stanowią zaś zagrożenie dopiero podczas finalnej części podróży, podczas której konwój znajduje się w zasięgu lotnictwa niemieckiego, operującego z Norwegii.
      ŁK

      Usuń
  3. Pomysł niestandardowy, owocujący interesującą i bez wątpienia użyteczną jednostką. Trudno jest stworzyć coś nieszablonowego, ale jaki widać, czasem się uda. Z estetycznego punktu widzenia widziałbym komin nieco niższy i szerszy. Zastanawiam się również, czy na dziobie i rufie nie należałoby zmontować po jednej wieży dwudziałowej; uzyskałoby się nieco dodatkowego miejsca i pewnie minimalną oszczędność na ciężarze, z wykorzystaniem których na pewno nie byłoby problemu.
    Aleksander

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że i Koledze okręt przypadł do smaku. Jednostka powtarza cokolwiek stylistykę kanonierek klasy "Erie", stąd komin jest dość wysmukły. Wszystko na swoim miejscu, bez "przegięcia" okrętów klasy "Ashville" czy "Sacramento". Zastosowanie stanowisk podwójnych byłoby zapewne możliwe, ale osobiście nie lubię mieszania lawet pojedynczych i podwójnych. A z racjonalnym wykorzystaniem wolnych mocy ciężarowych i tak nagimnastykowaliśmy się wespół z JKS. :) Mój pierwotny zamysł tworzyło 4 x I - 127 mm L/38 + poburtowo 4 x I - 76 mm L/50, które dobrze komponują się x "Chicago pianos", a okazało się, że bez problemu można zainstalować 8 x I - 127 mm L/38. Chodziło mi też po głowie zainstalowanie innego schematu siłowni: 2 zestawy turbin z przekładniami i 2 kotły = 13500 KM (1/2 siłowni niszczycieli klasy "Clemson"), ale wtedy nie miałaby uzasadnienia konwersja siłowni w początku lat 30-tych...
      ŁK

      Usuń
  4. A nie będzie problemów z wodowaniem łodzi? Trzeba ją najpierw dźwignąć nad stanowiska działek przeciwlotniczych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie to banalna operacja, ale konieczna wysokość uniesienia łodzi nie wydaje się krytyczna. To tylko wysokość samego stanowiska artyleryjskiego, bo łódź jest zamontowana na tej samej, co armaty, wysokości. Oczywiście elewacja luf w takim momencie musi być zerowa.
      ŁK

      Usuń
    2. Żaden problem, bom lekko się unosi, zblocze zjeżdża w dół, łódź jest podczepiana i unoszona o niecałe 2 m, bom obraca się z łodzią o ok. 90 st. i jazda w dół.

      JKS

      Usuń
    3. Cieszę się, że potwierdzasz, jako główny konstruktor, poprawność przyjętego rozwiązania.
      ŁK

      Usuń
  5. Nie jest łatwo znaleść Kolegi okret.
    Propozycja ciekawa, niestandardowa i to się Koledze chwali, kol. JKS tym bardziej.
    Jednak są pewne rożnice.
    "USS Sumner (AGS-5)
    ex
    USS Sumner (AG-32) (1940 - 1943)
    USS Bushnell (AS-2) (1920 - 1940)
    USS Bushnell (Submarine Tender # 2) (1915 - 1920)

    Dane techniczne : Wyporność 4550 t.!!!.

    Napęd:
    Jedna turbina Seattle Construction and Dry Dock Co. Parsons
    dwa kotły Yarrow-express, 250psi Sat °
    pojedyncza główna przekładnia redukcyjna Falk.
    Generatory serwisowe statku
    dwa napędy turbo 150 kW 120 V DC
    jeden napęd turbo 60 kW 120 V DC
    pojedyncza śruba!!!, 2500 KM.


    Wycofany ze służby 13 września 1946 w Norfolk, VA.
    Skreślony z rejestru marynarki wojennej.
    Przekazany do Komisji Morskiej w celu odstawienia w National Defense Reserve Fleet, James River Group, Lee Hall VA., 19 września 1946
    Final Disposition, sprzedana do złomowania 26 lutego 1948 r. Firmie Patapsco Scrap Corp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnice są, bo muszą być! Tyle razy już pisałem, że celem bloga nie jest kopiowanie realiów, lecz tworzenie rzeczywistości alternatywnej.

      JKS

      Usuń
    2. Mogę prosić o podanie źródła, które wskazuje na wyporność 4550 ts (tn?).
      ŁK

      Usuń
    3. Proszę.
      http://www.navsource.org/archives/09/36/3602.htm

      Usuń
    4. Osobiście nie mam dobrych doświadczeń z tym źródłem, poza fajnymi ilustracjami. Bo, co to jest "Displacement 4,550 t"? Jakich ton? Albo podpis przy 5 fotografii: "USS Bushnell (Submarine Tender #2) under way circa 1910s, location unknown". To następny "kwiatek". Co to za określenie "circa 1910s" (czyli II dekada XX wieku), skoro wiadomo, że okręt wszedł do służby 24.11.1915 r. i fotografia musiała zostać wykonana po tej dacie?
      ŁK

      Usuń
    5. Faktycznie, strona raczej przekłamała dane. Gdzie indziej jest inaczej.

      Usuń
    6. Jeszcze raz powtórzę: fajna jest na tej stronie ikonografia. Reszta przedstawia wiele do życzenia. Cieszę się niemniej, że Kolega podzielił moją opinię! :)
      ŁK

      Usuń
  6. Proponuję okręt czy raczej statek (czy byłby własnością marynarki wojennej, czy prywatną, to mniejsza) eksperymentalny. Robocza nazwa w stylu współczesnym: "Turbinia 2.0". W latach trzydziestych kraje przodujące w przemyśle okrętowym wprowadzały nowe systemy kotłów i turbin o mocy nieporównywalnej do tego, co było dostępne przed "wakacjami traktatowymi". Więc ktoś mógłby się pokusić o sprawdzenie granic możliwości nowych napędów. Widzę tu okręt francuski o wyporności stu do kilkuset ton o możliwie największej mocy, nieuzbrojony (w 1940 dostanie jakiegoś przeciwlotniczego Hotchkissa Mle 1929 i weźmie udział w ewakuacji do Brytanii), o niewielkim zasięgu i dzielności morskiej, cała konstrukcja podporządkowana jak największej prędkości.
    Taki okręt mógłby powstać, a dodatkowo chcę się przekonać czy granice technologiczne springsharpa mieszczą się w granicach zdrowego rozsądku. Nie będzie wiarygodne, jeśli taki okręt osiągnie marne 40 węzłów, ale jeśli będzie pędził 140 węzłów też nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aby osiągnąć naprawdę duże prędkości, małe jednostki muszą pływać w ślizgu, czego Springsharp nie przewiduje. Musiałbym znaleźć możliwie podobny realny okręt (zapewne jakiś duży ścigacz) i na bazie jego danych ustalić współczynnik zwiększający do prędkości. Tak więc naprawdę, nie będzie to test Springsharpa, ale mojej inwencji i cierpliwości w poszukiwaniu wzorca.
      W swoim czasie przymierzę się do tematu.

      JKS

      Usuń
    2. Wydaje mi się, że propozycja jest ciekawa, ale zarazem całkowicie "niestrawna" dla springsharpa. Konieczne będą zapewne, zasygnalizowane przez JKS, jakieś algorytmy dla "oszukania" programu.
      ŁK

      Usuń
    3. Wydaje mi się, że pomysł Kolegi bardzo jest bliski brytyjskim ścigaczom typu SGB („Denny build steam boats””) - 175t, turbiny i 34w prędkości. W sumie więc prędkość nie powala. Okręty raczej są opisywane, jako rozczarowanie. Miały być „niszczycielami schnellboat’ów”, a w sumie nie zatopiły ani jednego. Ich zalety („cichobieżność”) nie dały szczególnej przewagi, a siłownia okazała się wyjątkowa wrażliwa na lekki ogień wroga.
      H_Babbock

      Usuń
  7. Ciekawy i oryginalny pomysł. Mnie jednak estetycznie nie odpowiada „kliper z kominem”.
    1) Okręt ma długość średniej wielkości niszczyciela, ale wygląda na jeszcze krótszy ze względu na relatywnie wysokie burty. W konsekwencji 6 widocznych (z boku) stanowisk artyleryjskich robi dla mnie wrażenie wręcz tłoku.
    2) Pomysł na okręt przeciwlotniczy z dużą liczbą dział ciężkich był naturalny przed DWS. Ale w praktyce okazało się, że rola ciężkich dział była istotnie przeceniona.
    3) Uzbrojenie lekkie plot (16x28) moim zdaniem nie mieści się w realiach US Navy AD 1942. Wchodzące wtedy do służby krążowniki Atlanta miały 12 (później 16) takich działek, ale mówimy o okrętach ponad 2 razy większych. Clevelandy zaczynały z 8 działkami (co prawda 40mm), a na modernizowanych wówczas Brooklyn montowano 8x28 (co szokujące, wchodząc do służby miały tylko km plot!). Tak więc na prezentowanym „krążowniku” pasowałoby góra 2xIVx28.
    4) Nie wiem czy weryfikowałeś z rysunkami wież w „US Navy WW2 Parts”, ale Twoja wieża 127mm wydaje się nieco różnić od oryginału.
    5) Dziwi mnie użytkowanie tego okrętu plot w konwojach atlantyckich. Dla mnie pasowałoby użycie go trasie do Murmańska (ale tam Amerykanie mało się udzielali). W praktyce widzę, więc ten okręt od 1942 w osłonach desantów w Afryce, na Sycylii i we Włoszech. „Bezrobotny” stałby się w połowie 1944, więc wtedy naturalna byłaby dyslokacja na Daleki Wschód – walki o Filipiny i potem osłona desantu na Okinawie.
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad 1. Wrażenie to kwestia subiektywna, więc nie komentuję.
      Ad 2. Okręt plot ma za zadanie chronić przed atakami z powietrza przede wszystkim inne jednostki, stąd naturalna jest na nim przewaga artylerii plot ciężkiej i średniej.
      Ad 3. Zarzutów typu "jest za dobry" nie będę komentował.
      Ad 4. Wieże tego typu występowały w 2 różnych odmianach (Marks 25 i 30), a ta ostatnia w 6 odmianach.
      Ad 5. Tu już powinien wypowiedzieć się Pomysłodawca.

      JKS

      Usuń
    2. Taka stylistyka okrętu mieści się w realiach US Navy (vide kanonierki klasy "Erie"). I mnie się ona jednoznacznie podoba. Absolutnie podzielam też opinię JKS o artylerii okrętu. Samoloty są jego głównym podstawowym przeciwnikiem w 1942 r., zwłaszcza na trasie do Murmańska (wyraźnie przecież napisałem: "... jako np. eskortowiec konwojów pływających do Wielkiej Brytanii i Związku Sowieckiego - mógł być bardzo wartościowy"). Nie widzę przeciwskazań, aby w alternatywnej rzeczywistości okręt był właśnie zaangażowany do tych celów, nawet, jeśli w realnych warunkach DWS taka aktywność była "marginalna". Płynąc do Murmańska ze Stanów Zjednoczonych, tak, czy siak, trzeba pokonać Atlantyk. Absolutnie nie widzę okrętu w działaniach na Pacyfiku. Chyba, że w składzie wielkich zespołów desantowych, a wtedy może i z dodatkową funkcją okrętu dowodzenia. Nie bardzo zresztą pojmuję, dlaczego chcesz ograniczyć wykorzystanie okrętu do operacji desantowych?
      ŁK

      PS. Doczekamy się jakiejś Twojej realizacji? Choćby nawet w nieco dalszej perspektywie czasowej...

      Usuń
    3. Rzeczywiście przeoczyłem, że w opisie było wspomniane o konwojach do Murmańska.
      Generalnie ze względu na prędkość okręt nadaje się tylko do osłony zespołów desantowych i konwojów. Więc tak jak napisałem przydałby się we wsparciu działań desantowych na Filipinach oraz na Okinawie.

      PS Czy Kolega nie odczuwa dyskomfortu w związku z liczbą działek 28mm na tym okręcie? Dla mnie jest stanowczo przesadzona.

      PPS Moje realizacje. Niestety „zawał” pracy zawodowej od kilku miesięcy bardzo mnie ograniczył. Tym nie mniej – miałem „w budowie” szybki pancernik z 1914r (4xIIx365), ale po przemyśleniu muszę jednak go przekonstruować. Więc wszystko zależy od tego czy jednak uda mi się jednak zorganizować wakacje zimowe, czy też zostanę w domu (i będę rysował).

      PPPS Ad JKS. Czy myślałeś o przejściu na inny program do rysowania? Czyli pozbycie się wszelkich ograniczeń z obracaniem obiektów, oraz problemów z „grubością” np. luf działowych. Mnie pociąga Corel Draw, ale nie wiem, czy zdobędę się na naukę nowego narzędzia.

      H_Babbock

      Usuń
    4. Nie tylko Kolega ŁK czeka.
      Em.

      Usuń
    5. Do kolegi H_Babbocka na jego PPPS.
      Dość dawno temu trochę rysowałem w Corelu i nie uważam, aby to było odpowiednie do tych celów narzędzie. Spójrz na Shipbucket, nie bez przyczyny wszyscy tam rysują w Paincie.

      JKS

      Usuń
    6. @ H_Babbock (powyżej) Nie, nie odczuwam żadnego dyskomfortu! Powody są następujące:
      1) świeże doświadczenia Pearl Harbour, obrazujące więcej niż wymownie potęgę lotnictwa morskiego,
      2) skoro niszczyciel "Porter", wchodząc do służby w sierpniu 1936 r., mógł przenosić 2 x IV - 28 mm, to ten okręt, większy o ponad 50 %, i wchodzący do służby w październiku 1942 r. powinien i może posiadać 4 x IV - 28 mm.
      ŁK

      Usuń
    7. Z niszczycielem typu Porter (oraz Somers) jest problem. Navypedia rzeczywiście podaje, że w chwili zbudowania miały 2xIVx28plot. Ale prawie na pewno jest to nieprawdziwa informacja.
      1. działka 28mm były dostępne dopiero w 1939 roku, więc nie mogło być na niszczycielach Porter w 1936.
      2. Wszystkie pozostałe niszczyciele USNavy do 1941 roku, wchodziły do służby wyłącznie z wkm. Dopiero Bristol z przełomu 1941/42 zaczynał służbę z 1xIVx28. Wątpię więc, że starszy Porter mógł dostać najnowsze zestawy, i to w liczbie większej niż nowo budowane okręty.
      3. Jeszcze ciekawiej jest w opisie typu Porter w OW nr 87 (autor G.Nowak). Pisze, że początkowo okręty miały wkm, później (nie precyzując kiedy) dodano 2xIVx28mm, ale firmy Bofors. Czy w ogóle takie działka Boforsa istniały?
      Wniosek – podtrzymuje, że na prezentowanym okręcie góra mogłoby być zamontowane 2xIVx28.
      H_Babbock

      Usuń
    8. Małe rozprzestrzenienie działek 28 mm przed 1940 r. nie zmienia stanu rzeczy, że jest to broń opracowana w 1929 r., zbudowana w 1931 r. i wprowadzona do limitowanej produkcji w 1934 r. Może więc być obecna na okrętach w 1936 r. Moim zdaniem niszczyciele klasy "Porter", o bardzo nowoczesnej konstrukcji, mogły mieć zatem niestandardowo silną broń przeciwlotniczą już w 1936 r. To trochę, jak polskie "Gromy" w 1937 r., które nie miały sobie równych w Europie pod względem zestawu małokalibrowej artylerii przeciwlotniczej. Na tej samej zasadzie "nasz" USS "Thomas Sumner" może odbiegać "in +" od ówczesnego standardu US Navy.
      ŁK

      Usuń
    9. Czy można spytać na jakiej podstawie twierdzisz, że były produkowane od 1934? Bo Navweaps pisze jasno, że jeszcze w 1935 "Testing with the prototype quad mount in 1935 found many problems" oraz finalnie "The first production unit went aboard ship in 1939".
      H_Babbock

      Usuń
    10. Ja mam inną frazę z Navweaps. :) W odnośniku do "Date In Service" podaje: "A prototype was produced in 1931 and limited production started in 1934 with the first unit being completed in April 1935. Although service introduction was in 1936, this weapon was not available in quantity until 1940". Zresztą dyskusja robi się odrobinę absurdalna, bo tworzymy tu wszak historię alternatywną. A to, że Amerykanie zbyt długo pieścili tę broń, by w końcu ją porzucić, to już zupełnie inna historia. Można podać "na pęczki" przykłady mniej udanych działek małokalibrowych z okresu międzywojnia, które jednak były używane w dość szerokim zakresie, nawet do końca wojny.
      ŁK

      Usuń
  8. Witam
    Zastanawia mnie brak danych dla radarów.
    Od siebie dodam że razi mnie niska predkość maksymalna- marszowa też nie powala.
    Jako wzmocnienie opelotki konwoju jak najbardziej.
    Pozdrawiam
    Pawel76

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzrost prędkości maksymalnej z 14 do 19 węzłów jest i tak zdecydowanie wydatny. Kształt i proporcje kadłuba okrętu nie pozwalają na progres prędkości w zupełnie dowolny sposób. Tu zresztą, w legendzie, założyliśmy, że wymiana napędu z parowego na dieslowski miała miejsce 10 lat przed wojną i wiązała się ze skierowaniem okrętu do funkcji hydrograficznych, w których wielki zasięg jest cechą bardzo pożądaną. Okręt, co oczywiste, posiadał wyposażenie radio- i hydrolokacyjne, co nie zostało jednak szczegółowo wyegzemplifikowane.
      ŁK

      Usuń
  9. Niezgorsze zainteresowanie opublikowanym tematem skłania mnie do opracowania innych okrętów stricte bojowych, powstałych w oparciu o jednostki pomocnicze lub należące zgoła do marynarki handlowej. Rozważam również projekty w odwrotnym kierunku: jednostki pomocnicze powstałe z przebudowy bojowych. Ale z zakresem szerszym, aniżeli wyłącznie demontaż uzbrojenia głównego...
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to będzie? Desantowiec z jakiejś jednostki transportowej? A może dla floty japońskiej transportowiec miniaturowych okrętów podwodnych?

      Usuń
    2. Przyznam się, że pomysłów chodzi mi po głowie sporo. Twoje propozycje są ciekawe i godne rozważenia! :)
      ŁK

      Usuń
    3. PS. Na początek jednak byłby to chyba lodołamacz przebudowany ze starego pancernika i z zachowaniem, acz lżejszego, uzbrojenia i opancerzenia... :)
      ŁK

      Usuń
    4. Amerykanie mieli sporo pancerników nadających się do przebudowy.
      Jest pewien aspekt, który należy przemyśleć. Armiom lądowym zdarzało się ogniem artylerii kruszyć lód pod atakującym czy uciekającym wrogiem. Masz może informacje o takich strzelaniach we flocie? Ja nie słyszałem. Amerykańska flota próbowała ogniem lekkich działek przeciwlotniczych a później również bombami 500-funtowymi kruszyć góry lodowe ze słabymi efektami, ale lód powierzchniowy to jednak nie góra. Widziałbym użycie pocisków przeciwbetonowych z haubicy albo i moździerza do strzelania na odległość kilkuset metrów do kilku kilometrów, ewentualnie ładunków rozmieszczonych przez saperów, w dwóch sytuacjach. 1. Lodołamacz strzela kilka pocisków przed siebie w masę wieloletniego lodu, żeby ją osłabić i zaczyna się przebijać. 2. Prowadzi zespół okrętów przez tegoroczną pokrywę. Mniejsze okręty idą za lodołamaczem, a większe przebijają się same z pomocą eksplozji w trudniejszych miejscach.

      Usuń
    5. Osobiście wolę klasyczną technikę kruszenia lodu ciężarem kadłuba o charakterystycznym, "podciętym" dziobie w części podwodnej. Choć przyznaję, że to, co piszesz o użyciu artylerii (szczególnie owe pociski przeciwbetonowe!) brzmi bardzo ciekawie. Zdradzę tylko, że mój pancernik-łodołamacz będzie miał nazwę "W.I. Lenin", co jednoznacznie wskazuje na banderę. Przygotowałem dla niego fajną (jak sądzę) legendę, więc mam nadzieję, że będzie ciekawie.
      ŁK

      Usuń
    6. Rosyjski „Andriej Pierwozwannyj” świetnie się sprawdził w roli lodołamacza, przeprowadzając jeden z zespołów floty z Finlandii do Kronsztadu w trudnych, zimowych warunkach w 1918r. W zespole był jakiś lodołamacz („Jermak”?), ale okazał się za słaby i pancernik z powodzeniem go wyręczył. O ile dobrze zapamiętałem, to właśnie głównie kruszeniem lodu własnym ciężarem.
      Aleksander

      Usuń
    7. Wydaje mi się, że Fińskie okręty w czasie wojny zimowej miały sukcesy z ostrzeliwanie sowieckich oddziałów próbujących przemieszczać się po lodzie.
      H_Babbock

      Usuń
    8. Będzie miał swój współudział w powstaniu "W.I. Lenina" także "Andriej Pierwozwannyj" :)
      ŁK

      Usuń
    9. Jeśli chodzi o walkę z lodem - większe jest lepsze. Praktycznie każdy pancernik może przedzierać się przez lód. Ale Andriej Pierwozwannyj był do tego kiepsko przystosowany przez taranowy dziób. Lodołamacz musi mieć dwie cechy: musi być ciężki i mieć mocny dziób ukształtowany tak, żeby brał przeszkody pod siebie. Jeśli mamy cienką warstwę lodu, lodołamacz po prostu płynie przed siebie i poziome uderzenie dziobu w lód wybija przejście, ale to potrafi byle łajba. Jeśli lód jest na tyle gruby, że wytrzymuje uderzenie poziome, lodołamacz wspina się na niego (tu pancernik z taranowym dziobem odpada) i nacisk masy od góry łamie lód (dlatego lodołamacz, a nie lodotaranowiec). Można sobie pomóc dodatkowym balastowaniem dziobu. Więc nie obejdzie się bez przebudowy dziobu.
      @H_Babbock. Też coś słyszałem o niszczeniu lodu artylerią, ale konkretów brakuje. Jaka była dokładnie skuteczność artylerii zwłaszcza przeciwko grubym powłokom lodowym trudno stwierdzić. Przypuszczam, że nikt tego nie badał, że robiono to tylko doraźnie "na uda" - uda się albo się nie uda.

      Usuń
    10. Pancernik (predrednot, duży pancernik obrony wybrzeża) nadaje się do przebudowy na lodołamacz, pod wskazanym przez Ciebie warunkiem. Dziób musi być bowiem radykalnie przebudowany. Najlepiej poprzez odcięcie starego i montaż nowego, o wiadomych cechach, umożliwiających owo "wspinanie się" na zwartą pokrywę lodową. Za wyjątkiem tej specyficznej cechy taki pancernik posiada wszystko: opancerzenie na linii wodnej (tutaj te starsze mają pancerz na całej długości kadłuba, przez co tym lepiej mogą wypełniać nową rolę), odpowiednio "krępy" w swych proporcjach kadłub i napęd tłokowymi maszynami parowymi, które łatwo można forsować (pod warunkiem odpowiedniego zapasu mocy kotłów).
      ŁK

      Usuń
  10. Z innej beczki. Kolega ŁK wspomniał o katalogu okrętów Weyer. Zainspirowany tym próbowałem kupić książkę (udało mi się z reprintem publikacji z 1900, niestety zawiera tylko okręty Niemieckie). Ale znalazłem w sieci publikację z 1905, zawierającą główne ówczesne flot:
    https://archive.org/details/weyersflottenta01unkngoog/page/n142/mode/2up;
    Polecam, dla miłośników starych okrętów urocze.
    H_Babbock

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, jest co oglądać. :-)
      Aleksander

      Usuń
    2. "Weyersy" to publikacje na wysokim poziomie merytorycznym, choć - co oczywiste - i one nie są wolne od błędów. A za link również dziękuję!
      ŁK

      Usuń