Przebudowa kanonierki Cuba na fregatę 1950 (1 jednostka)
Projekt wg pomysłu kolegi ŁK, Jego
autorstwa jest także legenda. Opis techniczny mój, na podstawie wytycznych
Pomysłodawcy.
Mały
krążownik nieopancerzony Cuba był
flagowcem marynarki kubańskiej przez cały okres swego istnienia, czyli przez …
60 lat! Od czasów zakończenia PWS nie zasługiwał już co prawda na miano
krążownika, niemniej pozostawał największym okrętem tej niewielkiej floty i
uznano za zasadne przeprowadzenie jego poważnej modernizacji w 1935 r. Okręt
otrzymał nową stewę dziobową i pojedynczy, szeroki komin oraz maszt trójnożny.
Kotły wyposażono w palniki olejowe, a tłokowe maszyny parowe zostały
wyremontowane. Przebudowa, z braku środków, była jednak bardzo niekonsekwentna:
zachowano przestarzały system grawitacyjnej wentylacji siłowni i dość
absurdalny zestaw artylerii, który tworzyły przestarzałe działa aż 4 systemów
(+ karabiny maszynowe kalibru 7,62 mm!). W latach DWS zamontowano na okręcie
dodatkowo 2 wyrzutnie bomb głębinowych. Po zakończeniu wojny flota kubańska
otrzymała z US Navy 3 skromne, ale nowoczesne fregaty typu Jose Marti, co zachęciło dowództwo marynarki do ponownej
modernizacji kanonierki Cuba i
przekształcenia jej we fregatę. Przebudowę przeprowadziła amerykańska stocznia
Consolidated Steel w San Pedro, w okresie od 19.12.1949 r. do 24.10.1950 r.
Jako ciekawostkę można dodać, że reżim Fidela Castro nosił się z zamiarem
jeszcze jednej modernizacji okrętu w 1965 r., poprzez wymianę systemów
uzbrojenia na sowieckie. Jednak wkrótce uznano to za całkowicie chybione w
przypadku okrętu, który przekroczył już 50 lat służby. Wycofanie okrętu ze
stanu czynnych jednostek floty nastąpiło 31.12.1971r. Następnie Cuba pełniła jeszcze krótko funkcję
hulka koszarowego, a kasację zakończono 12.03.1976 r. w lokalnej stoczni w
Hawanie.
Opis techniczny przebudowy (w stosunku
do stanu z roku 1935).
Kadłub
Zmniejszono zanurzenie o 0,3 m oraz dokonano niewielkich zmian w
podziale wewnętrznym. kadłuba
Napęd
Wymieniono istniejące kotły na cztery kotły olejowe Babcock & Wilcox,
umieszczone w dwu kotłowniach. Gruntownie i starannie zrewitalizowano
istniejące maszyny parowe.
Uzbrojenie
Po przebudowie, zestaw uzbrojenia wyglądał tak:
- 3xIx4"/50 (10.2 cm) Mark 8, przy elewacji maksymalnej 30o
donośność pociskiem HE 14,97 kg wynosi 17470 m;
- 4xIIx40
mm/56 (1.57") Mark 1, przy
elewacji 45o donośność pociskiem HE 0,90 kg wynosi 10180 m, a przy
elewacji maksymalnej 90o donośność pionowa tym samym pociskiem
wynosi 6800 m,
- 4xIx20 mm/70 (0.79") Mark 2, przy elewacji 45o
donośność pociskiem HE 0,123 kg wynosi 4390 m, a przy elewacji maksymalnej 87o
donośność pionowa tym samym pociskiem wynosi 3050 m,
- 1xrmbg
Hedgehog z zapasem 144 bg;
- 4xmbg
z zapasem 80 bg;
- 2xwbg
z zapasem 60 bg.
Artyleria 102 mm to dwa działa
istniejące z niewielką zmianą lokalizacji oraz jedno działo z zapasu
mobilizacyjnego. Wszystkie trzy zostały ustawione na nowych podstawach i
wyposażone w maski. Pozostała artyleria pochodzi z demobilu US Navy.
Do kierowania ogniem zamontowano
dalocelownik optyczny Mark 35.
Opancerzenie
Maski dział 102 mm posiadają grubość
25 mm.
Inne
Przebudowano całkowicie nadbudówki,
komin i maszty.
Zamontowano: sześć radiostacji, jeden
radionamiernik, jeden radionamiernik wysokiej częstotliwości (HF/DF), szumonamiernik,
sonar QGA, radar kontroli przestrzeni powietrznej SA-2 oraz radar nawigacyjny i
kontroli powierzchni morza SL-1.
W wyniku przebudowy, w stosunku do
projektu oryginalnego (1911):
- wyporność normalna zmniejszyła się z
2055 do 1878 t;
- moc napędu wzrosła z 6000 do 7200
KM;
- prędkość maksymalna wzrosła z 18,00
do 21,76 w.
Koszt przebudowy (w odniesieniu do
stanu z roku 1935) wyniósł 31,2% kosztu porównywalnego okrętu nowego.
Cuba, Cuba frigate laid down 1911, launched 1911, completed 1911,
modernized 1935, rebuilt 1950 (engine 1950)
Displacement:
1 151 t light;
1 234 t standard; 1 878 t normal; 2 392 t full load
Dimensions: Length (overall / waterline) x beam x draught (normal/deep)
(261,83 ft / 259,84 ft)
x 39,04 ft x (13,12 / 15,80 ft)
(79,81 m / 79,20 m) x
11,90 m x (4,00 / 4,82 m)
Armament:
3 - 4,02" / 102 mm 50,0
cal guns - 33,00lbs / 14,97kg shells, 300 per gun
Quick firing guns in deck mounts, 1905 Model
3 x Single mounts on centreline ends,
majority aft
1 raised
mount aft - superfiring
8 - 1,57" / 40,0 mm
56,0 cal guns - 1,98lbs / 0,90kg shells, 3 000 per gun
Anti-air guns in deck mounts, 1941 Model
4 x Twin mounts on sides, evenly spread
4 - 0,79" / 20,0 mm
70,0 cal guns - 0,26lbs / 0,12kg shells, 5 000 per gun
Anti-air guns in deck mounts, 1941 Model
2 x Single mounts on sides, aft deck centre
2 raised
mounts
2 x Single mounts on sides, forward deck centre
2 double
raised mounts
Weight of broadside 107 lbs
/ 49 kg
Main DC/AS Mortars
1 - 65,04 lbs / 29,50 kg
ahead throwing AS Mortar + 144 reloads - 4,210 t total
on Centreline forward deck
2nd DC/AS Mortars
2 - 299,83 lbs / 136,00 kg
Depth Charges + 60 reloads - 10,984 t total
in Stern depth charge
racks
3nd DC/AS Mortars
4 - 299,83 lbs / 136,00 kg
Depth Charges + 80 reloads - 11,244 t total
in Sides depth charge
throwers
Armour:
- Gun armour: Face (max) Other gunhouse (avg) Barbette/hoist
(max)
Main: 0,98" / 25 mm - -
Machinery:
Oil fired boilers,
complex reciprocating steam engines,
Direct drive, 2 shafts,
7 200 ihp / 5 371 Kw = 21,76 kts
Range 9 500nm at
14,00 kts
Bunker at max
displacement = 1 158 tons
Complement:
142 - 185
Cost:
£0,129 million / $0,517
million
Distribution of weights at normal displacement:
Armament: 59 tons, 3,1%
- Guns: 25 tons, 1,4%
- Weapons: 34 tons, 1,8%
Armour: 7 tons, 0,4%
- Armament: 7 tons, 0,4%
Machinery: 435 tons,
23,2%
Hull, fittings &
equipment: 570 tons, 30,4%
Fuel, ammunition &
stores: 727 tons, 38,7%
Miscellaneous weights:
80 tons, 4,3%
- Hull void weights: 80 tons
Overall survivability and seakeeping ability:
Survivability
(Non-critical penetrating hits needed to sink ship):
3 408 lbs / 1 546 Kg = 105,2 x 4,0
" / 102 mm shells or 0,9 torpedoes
Stability (Unstable if
below 1.00): 1,84
Metacentric height 3,3
ft / 1,0 m
Roll period: 9,1
seconds
Steadiness - As gun platform (Average = 50 %): 79 %
-
Recoil effect (Restricted arc if above 1.00): 0,05
Seaboat quality (Average = 1.00): 1,57
Hull form characteristics:
Hull has a flush deck,
a normal bow and a cruiser stern
Block coefficient
(normal/deep): 0,494 / 0,522
Length to Beam Ratio:
6,66 : 1
'Natural speed' for
length: 16,12 kts
Power going to wave
formation at top speed: 59 %
Trim (Max stability =
0, Max steadiness = 100): 50
Bow angle (Positive =
bow angles forward): 7,50 degrees
Stern overhang: -1,97
ft / -0,60 m
Freeboard (% = length
of deck as a percentage of waterline length):
Fore
end, Aft end
- Forecastle: 15,00%, 15,09 ft /
4,60 m, 13,45 ft / 4,10 m
- Forward deck: 36,00%, 13,45 ft / 4,10
m, 13,45 ft / 4,10 m
- Aft deck: 36,00%, 13,45 ft / 4,10 m, 13,45 ft / 4,10 m
- Quarter deck: 13,00%, 13,45 ft /
4,10 m, 13,45 ft / 4,10 m
- Average freeboard: 13,55 ft / 4,13 m
Ship tends to be wet
forward
Ship space, strength and comments:
Space - Hull below water (magazines/engines, low =
better): 81,7%
- Above
water (accommodation/working, high = better): 121,3%
Waterplane Area:
6 720 Square feet or 624 Square metres
Displacement factor
(Displacement / loading): 183%
Structure weight / hull
surface area: 53 lbs/sq ft or 258 Kg/sq metre
Hull strength
(Relative):
-
Cross-sectional: 0,92
-
Longitudinal: 2,91
- Overall:
1,03
Excellent machinery,
storage, compartmentation space
Excellent accommodation
and workspace room
Ship has slow, easy
roll, a good, steady gun platform
Excellent seaboat,
comfortable, can fire her guns in the heaviest weather
Dziękuję Koledze JKS za podjęty trud, który znalazł swój finał mimo problemów zdrowotnych. Wizualizacja jest w moim odczuciu bardzo dobra i oddaje w pełni intencje, które przyświecały mi w podjęciu tego tematu. Mamy tu więc okręt, który - mimo sędziwego wieku - prezentuje przyzwoity standard A.D. 1950 i zasługuje na rangę flagowca tej skromnej floty. Mamy tu zarazem jeden z licznych przykładów (istniejących w realu) obszernych modernizacji bardzo starych okrętów: rosyjskich/sowieckich, chińskich, argentyńskich i chilijskich. W tej ostatniej może za przykład służyć obszerna przebudowa krążownika pancernopokładowego "Chacabuco", która zaistniała w latach 1939 - 1941, a więc w momencie, gdy upływały 41 - 43 lata od wodowania okrętu (jego wykończenie, jako jednostki "spekulacyjnej" przeciągnęło się nienaturalnie aż do 1902 r.; w normalnych warunkach byłby gotowy do służby jeszcze w tymże 1898 r.!). Tak więc okręt kubański nie jest wcale ewenementem w tej dziedzinie (późnych modernizacji). Nie mam nadziei na jakieś dyskusyjne "fajerwerki", ale myślę, że efekt finalny zasługuje na uwagę!
OdpowiedzUsuńŁK
Dziękuję za podziękowania :).
UsuńCo do "Chacabuco", to przypominam, że jego przebudowa była tematem niedawnego postu z 13.08.2022.
JKS
Oczywiście, że o tym pamiętałem. Chodziło mi jedynie o realny przykład "spóźnionej" modernizacji latynoamerykańskiej. Możemy dyskutować nad zasadnością takich działań, ale nie sposób zanegować ich rzeczywiste występowanie.
UsuńŁK
PS. Zapomniałem podkreślić, że szczególnie zadowolił mnie progres prędkości ex-kanonierki, dzięki czemu powodzeniem wypełniała ówczesne normy dla fregat. Mam zresztą wątpliwości, czy "katalogowa" prędkość "Cuby" nie była zbytnio zaniżona (18 węzłów). Na moje wyczucie, przy tych proporcjach kadłuba i mocy siłowni, powinno to być 19,5 - 20 węzłów...
UsuńŁK
Poczytałem legendę oraz raport i ... mam mieszane uczucia.
Usuń1. Trochę mnie mierzi pozostawienie tłokowych maszyn parowych. Po latach eksploatacji większość części ruchomych nadawałoby się do wymiany lub gruntownej regeneracji. Czy ich remont z wymianą kotłów wychodził taniej niż zakup i montaż nowych silników wysokoprężnych ? Choćby przyszło montować silniki dla okrętów podwodnych.
2. Archaiczne uzbrojenie główne. Myślę, że w roku 1950 fregata powinna mieć całe uzbrojenie zdolne do walki z lotnictwem i okrętami podwodnymi. Dlatego uważam, że wstawienie dwóch dział 127 mm zamiast 3xI 102 mm byłoby lepszym rozwiązaniem. Choćby miały to być armaty uniwersalne L/25. Ewentualnie nowe uniwersalne armaty 76 mm, które tworzyły ciężkie uzbrojenie plot krążowników typu Des Moines.
Podsumowując. Sądzę, że niewiele większym kosztem można było uzyskać dużo lepszy okręt eskortowy klasy fregata.
Jednak, żeby nie było, że tylko narzekam to muszę przyznać trafność podejścia do w sumie egzotycznych dla nas okrętów floty kubańskiej. Tchnienie nowego życia w stary okręt uważam za ciekawy pomysł, choć do realizacji mam opisane zastrzeżenia.
W przeciwieństwie do pomysłodawcy mam nadzieję na fajną dyskusję :D
Tłokowe maszyny parowe, jak już wielokrotnie pisałem to obiekty bardzo wdzięczne dla remontów i regeneracji. Mają też tę zaletę, że są proste konstrukcyjnie, co jest nie bez znaczenia dla państw o niskiej, ogólnej kulturze technicznej. Co do zaś uzbrojenia, to dla mnie conditio sine qua non jest używanie wyłącznie uzbrojenia występującego w danej flocie i epoce. Stąd brak armat 127 mm. Jeśli montowałbym je, na co namawiał mnie przy konsultowaniu projektu JKS, to byłyby to moje ulubione L/38. Armat L/25, które długością lufy kojarzą się z haubicą, zdecydowanie nie lubię. A co do automatycznych 76 mm DP, to ogromnie powątpiewam, czy Amerykanie zechcieliby udostępnić je tak "lichemu" sojusznikowi, jak Kuba. Tym bardziej, że pożałowali ich strategicznie ważnemu Tajwanowi, zagrożonemu w progu lat 50-tych inwazją komunistycznych Chin.
UsuńŁK
PS. Do czego jest zdolna odremontowana tłokowa maszyna parowa z zestawem nowych kotłów świadczy casus chilijskiego krążownika "Chacabuco", który mając za sobą + 50 lat pływania rozwijał jeszcze prędkość 20 węzłów.
UsuńŁK
Tylko, że Chacabuco nie był przewidziany do uganiania się za u-bootami i odpędzania samolotów.
UsuńA wracając do Cuby. Właśnie dlatego, że Kuba nie była "pewniakiem" w sojuszu, dałbym jej działa 127 mm/L25. Nie najnowsze, ale jeszcze przydatne do użycia w obronie np. konwoju.
Prędkość, którą osiągała "Cuba" po modernizacji, była powszechnie uznawana za przyzwoite minimum dla fregat z lat 40-tych - 50-tych XX wieku. Powody, dla których nie zastosowałem armat 127 mm (nigdy nie występowały we flocie kubańskiej) już wyjaśniłem. Są to dla mnie reguły, od których nie praktykuję wyjątków, zgodnie z własnym rozumieniem historii alternatywnej. Oczywiście możesz mieć odmienne zdanie, gdyż przyznaję, że moje założenia generują pewne wymierne ograniczenia w realizacji pomysłów...
UsuńŁK
Pierw informacja – duży artykuł o krążowniku Cuba był w Okręty Wojenne, numer specjalny 59, PDF z numerem do ściągnięcia z https://www.okretywojenne.pl/ow/download/
OdpowiedzUsuń1) Sama przebudowa mnie zaskoczyła. Dotychczas projekty były radykalne, istotnie zmieniające wygląd i często przeznaczenie okrętów. A tutaj przebudowa różni się od tego okrętu z okresu DWS, raczej szczegółami (i dodatkowym działem 102) – rysunek jest w Navipedii. W szczególności dotyczy to nadbudówki przedniej, masztu i komina. Tak więc po co było je zmieniać?
2) Druga sprawa to nie chwyciłem, jaka jest koncepcja okrętu po przebudowie. Fregata plot z licznymi działkami 40mm? Ale wówczas koniecznie trzeba by zamienić/dostosować działa główne do ognia plot. Zresztą, po co Kubańczykom (raczej niezagrożonym atakiem lotniczym) dedykowany okręt plot?
3) Fregata zop? To akurat dla Kuby ma sens, ale wtedy rozbudowa artylerii głównej i mega bateria plot nie mają uzasadnienia.
4) Okręt pilnujący wybrzeży przed przemytem, atakiem dywersantów, czy wykonujący zadania porządkowe? To też ma sens, ale wtedy niepotrzebna jest rozbudowa artylerii głównej i plot, za to przydałoby się więcej łodzi (do inspekcji podejrzanych jednostek albo małego desantu „interwencyjnego”) plus maksymalizacja prędkości (a na to jest zapasa, bo dzielność morska jest wręcz nadmiarowa) – może przez dodanie 3ciej śruby napędzanej dieslem do istniejącego napędu?.
5) Zdziwił mnie demontaż oryginalnych osłon śrub. Okręt miał (jak wiele innych) pióra śrub wystające poza obrys pokładu, i w celu ochrony pędników przy cumowaniu, miał specjalne wystające z kadłuba „balustradki” (widać to na rysunkach w navipedii).
PS dygresja. Kubańska flota w DWS zaliczyła samodzielne zatopienie okrętu wroga (U-176). A polska MW w czasie DWS (chyba? – bo według niektórych źródeł Wilk zatopił neutralny holenderski op) nie zatopiła samodzielnie ani jednego okrętu wroga. Chyba też nie wykonała ani jednego ataku torpedowego z okrętu nawodnego (według niektórych źródeł jednak raz strzelno torpedy – Piorun w 1944). Za to poniosła imponujące straty (krążownik, 4 niszczyciele, 2 op, duży minowiec). Smutne.
H_Babbock
Przyznam, że nie do końca pojmuję istotę pierwszej części Twojego komentarza. Okręt był realnie (dość obszernie, acz niekonsekwentnie) zmodernizowany w połowie lat 30-tych. Dlatego ta powojenna przebudowa jest "dopełnieniem" tamtej. Maszyna parowa była wyremontowana, wymieniono więc kotły i zracjonalizowano zestaw artylerii. Obecność starych dział 102 mm wynika z przyjętych przeze mnie (i konsekwentnie realizowanych!) założeń, wśród których jest używanie jedynie realnych systemów uzbrojenia, występujących w danej flocie i epoce (zaznaczyłem to już w odpowiedzi @ Peperon). Te armaty 102 mm SP ciągle były wtedy obecne we flocie amerykańskiej, choć, co oczywiste, wychodziły z użycia. To samo dotyczy ex-rosyjskich armat "obuchowskich" 102 mm we flocie sowieckiej. Skoro potentaci używali jeszcze równie starych dział, to tym bardziej mogą one być na pokładzie okrętu skromnej floty kubańskiej. Ekonomiczne tłokowe maszyny parowe zapewniają okrętowi i tak imponujący zasięg, więc nie ma potrzeby uzupełniania ich trzecim wałem z napędem dieslowskim. Chociaż sam pomysł nie jest mi niemiły i sam często proponowałem podobne rozwiązania. Całkowicie podzielam natomiast Twoją dygresję o marnej skuteczności PMW w latach DWS. Karmiono nas opowieściami J.Pertka i innych autorów, ale faktów zmienić one nie mogą. O sukcesie Kubańczyków, związanym z zatopieniem U-176 nie wiedziałem i za tę informację jestem Ci wdzięczny. A co do Twoich wątpliwości klasyfikacyjnych, to jest to przecież flagowiec floty kubańskiej - jednostka, która pełniła tę zaszczytną funkcję przez cały okres swego istnienia. A więc jest to okręt "trochę do wszystkiego i trochę do niczego", przytaczając bon mot @ JKS. :)
UsuńŁK
W pierwszej części chciałem wyrazić zdziwienie, że po co wielka przebudowa skoro wystarczyło tylko wyremontować napęd. A już szczególnie zdziwił mnie opis JKS "....Przebudowano całkowicie nadbudówki, komin i maszty....", podczas gdy nadbudówki istniejące były praktycznie takie same, jak te u JKS.
UsuńCałkowicie zgadzam się z pozostawieniem dział 102. Tylko nie rozumiem po co dokładano trzecie takie działo, co powiększało koszty ("dwa działa istniejące z niewielką zmianą lokalizacji oraz jedno działo z zapasu mobilizacyjnego").
A trzeci wał (i silnik) byłby nie dla zasięgu, ale dla zwiększenia prędkości przy prowadzeniu zadań anty-szmuglerskich.
H_Babbock
Zdradzę Ci pewną tajemnicę: rezerwy ciężarowe pozwalały na montaż jeszcze poważniejszego uzbrojenia, więc na pewnym etapie konsultacji zaproponowałem zmianę koncepcji przebudowy i zrobienie z "Cuby" dość popularnego w świecie latynoamerykańskim (głównie Meksyk) konceptu kanonierki-transportowca wojskowego. Tyle, że w przeciwieństwie do np. meksykańskiego okrętu "Durango" miałby to być transportowiec desantowy w typie amerykańskich APD klasy "Caldwell". Nawet prędkość takiego okrętu kubańskiego byłaby jedynie nieznacznie mniejsza od przebudowanych ex-niszczycieli, które rozwijały średnio 23 węzły. Niestety, ale zbyt zaawansowane prace nad wizualizacją w tej postaci, która ujrzała światło dzienne, nie pozwoliły na przeprowadzenie korekty...
UsuńŁK
Porównywanie marynarki polskiej do kubańskiej co ma wykazać? Zatopienie U-176 to kwesta szczęścia. Przypadek ma na wojnie duże znaczenie, zwłaszcza że niewiele było spotkań kubańskich okrętów z wrogiem. Równie dobrze można napisać, że osiągnięcia floty polskiej są porównywalne z osiągnięciami znacznie silniejszej floty holenderskiej.
UsuńJednak wypada przyznać, że te "osiągnięcia" były bardzo rozdęte i przedstawiały bardziej to, co chcielibyśmy widzieć, niźli to, co realnie istniało. A to, że i inni wypadają w tych porównaniach blado, to raczej marna pociecha...
UsuńŁK
Jak nie należy przesadzać z pozytywną oceną, tak też nie należy przesadzać z oceną negatywną i budowaniem czarnej legendy. Owszem, chciałbym , żeby osiągnięcia naszej floty były większe. Jednak były floty o znacznie gorszej proporcji osiągnięć do posiadanych możliwości (na samym dnie flota sowiecka). I nie zapominajmy, że ci, którzy wiele na morzach zwojowali też nie są do końca z siebie zadowoleni. Amerykanów do dziś boli Pearl Harbor, Brytyjczyków utrata Hooda i rzeźnia pod pod Kuantanem, a Japończyków Midway, żeby wymienić tylko najbardziej jaskrawe przykłady.
UsuńOczywiście, masz rację! Ta - może nazbyt surowa ocena - powstaje naturalnie, na zasadzie wychylenia wahadła w przeciwną stronę. Mnie w dzieciństwie uczono, że bohaterem obrony Westerplatte był mjr H. Sucharski. Teraz okazuje się, że po załamaniu nerwowym, zaraz na początku walk, był tylko cieniem dawnego siebie. Faktyczny dowódca, kpt Franciszek Dąbrowski, miał jednak nieszczęście pochodzić z ziemiańskiej rodziny, w przeciwieństwie do Sucharskiego, który wywodził się z włościan...
UsuńŁK
Mam pomysł okrętowy (chociaż marynarze pancerników a nawet korwet powiedzieli by pewnie, że pseudookrętowy): pływająca bateria przeciwlotnicza. Dla wzmocnienia obrony przeciwlotniczej wybrzeża Brytyjczycy zbudowali "Maunsell Forts". Forty mają taką zaletę, że są bardziej stabilną podstawą dla artylerii niż najlepszy nawet okręt i są praktycznie niezatapialne dla lekkich bomb, które niemieckie bombowce mogły zanieść do Anglii. He 177 mogły je zniszczyć za pomocą ciężkich bomb kierowanych, ale te weszły do użycia już po zatwierdzeniu decyzji o budowie fortów, więc nie były brane pod uwagę przy ich projektowaniu. Wadą fortów jest ich zerowa mobilność. Kiedy wróg raz fort wykryje, już o nim wie i może próbować go ominąć lub zniszczyć.
OdpowiedzUsuńA jakby tak jesienią 1938 roku zamówić ze dwa tuziny pływających baterii przeciwlotniczych, które będą same przepływać w miejsca zagrożone i zawsze znajdować się w innym miejscu, niż je poprzednio nieprzyjaciel widział?
Bateria taka powinna mieć projekt dość prosty, wręcz prostacki i podatny na modyfikacje, żeby budową mogły się zająć trzeciorzędne stocznie cywilne. Kadłub o topornym kształcie, niewielkim zanurzeniu, niedługi i raczej szeroki, przypominający barkę. Po to, żeby był łatwy w budowie i żeby z dużej odległości lotnicy mogli pomylić groźną baterię z niewartą uwagi barką. Nie chodzi mi o jakieś wyrafinowane maskowanie, tylko o ogólne podobieństwo. Z odległości kilku kilometrów blaszane pudło wygląda jak blaszane pudło, a czy w tym pudle jest węgiel, żwir, śmieci czy co jeszcze albo czy wystaje z pudła jakaś lufa, to już niełatwo ocenić. Napęd za pomocą cywilnej maszyny parowej lub silnika okrętu podwodnego albo co tam jeszcze będzie dostępne. Napęd powinien zapewnić prędkość realną na poziomie 4-8 węzłów w celach przebazowania (zakładamy, że bateria walczyć będzie zawsze stacjonarnie), zasięg kilkuset mil i zasilanie na kilka dni. Pancerze wyłącznie przeciwodłamkowe. Uzbrojenie główne to kilka pojedynczych lub podwójnych stanowisk ciężkich dział przeciwlotniczych, do tego pom-pomy i półcalówki. Poszczególne baterie mogą się różnić uzbrojeniem (najlepsze byłyby nowoczesne działa 5,25" albo 3,7", ale ich produkcja w czasie budowy tych baterii była jeszcze za mała, więc co się uda w magazynach znaleźć), napędem i opancerzeniem.
Ciekawy pomysł, ale obawiam się, że wizualizację musiałbyś wykonać sam, bo JKS nie lubi takich "prymitywnych" okrętów. Chociaż mogę się mylić... :)
UsuńŁK
Myślę, że dyskusja "wypaliła się" w sposób naturalny i dość szybko, co było zgodne z moimi przewidywaniami. Wszystkim Kolegom, którzy zechcieli się wypowiedzieć, dziękuję, a tych, którzy ograniczyli się do roli biernych obserwatorów, zapraszam do przełamania oporów i podzielenia się swoimi refleksjami przy kolejnej okazji... :)
OdpowiedzUsuńŁK