wtorek, 3 listopada 2015

Konferencja krakowska 1929 - podsumowanie



Konferencja krakowska 1929 - podsumowanie

Po zakończeniu międzynarodowej konferencji w Krakowie, większość jej uczestników rozjechała się do domów z mieszanymi uczuciami. Tak to bywa, gdy ustalenia końcowe są zbiorem kompromisów. Jednakże w sytuacji, gdzie tak naprawdę prawie nikt nie pragnie wojny, a dla większości mocarstw istnienie Cesarstwa Austro-węgierskiego jest ważnym czynnikiem stabilizacji w regionie, inne wyniki były mało prawdopodobne.
Najbardziej zadowoleni są chyba Włosi, uzyskali zjednoczenie kosztem jedynie papierowych deklaracji. Jak mówi przysłowie, carta non erubescit (papier się nie rumieni), a w korzystnej sytuacji o zobowiązaniach zawsze można zapomnieć. Nie udało się wprawdzie „urwać” monarchii wiedeńskiej Południowego Tyrolu i Triestu, ale…
Nie powinni zbytnio narzekać również Rumuni; zrzucili (wprawdzie tylko nominalną) lenną zależność od Turcji i połączyli Księstwa, a przyłączenie Siedmiogrodu w tym czasie raczej nie było możliwe.
Dalszy krok na drodze pełnego zjednoczenia uczynili Niemcy. Okupili to wprawdzie stratą (niewielkiej zresztą) części terytorium macierzystego i niektórych posiadłości kolonialnych, lecz nadal trzymają się myśli przewodniej mówiącej: jak urośniemy, to wszystko odbierzemy i jeszcze coś do tego dołożymy…
Austro-Węgry utrzymały integralność państwową, lecz wygląda na to, że istniejącego stanu nie da się długo utrzymać i już zapowiedziana na rok przyszły konferencja, może doprowadzić do zmian status quo.
Francja Dania i Polska „urwały” coś dla siebie uznając, że nawet wzmocnione Niemcy Północne nie są jeszcze tak silne, aby mogły stanowić dla nich duże zagrożenie. Oczywiście, tylko dopóki te trzy państwa będą trzymać się razem.
Trzeba też zauważyć, że organizacja i przewodzenie konferencji wydatnie wzmocniło międzynarodowy prestiż naszego Królestwa, chociaż nie udało się przeforsować zgody mocarstw na unię walutową z Litwą. Przypomnę, że mamy już z tym państwem unię pocztową i celną. Nasz nowy zamorski nabytek przedstawię w osobnym poście.
W efekcie końcowym, pokój w Europie został uratowany, choć dobrze wszystkim wiadomo, że nie jest on czymś trwałym i danym raz na zawsze.
Poniżej zaktualizowane mapki Europy.



29 komentarzy:

  1. Czyli Grecja istnieje. Sprzedajmy jej coś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grecja nas nie lubi, my jej też. Niech sobie budują trzyrzędowce :)

      JKS

      Usuń
  2. O rany :)
    Nie przypuszczałem - że z kolegi taki monarchista :)
    Gilotyny w tej opcji pewnie w ogóle nie wynaleziono.
    Teraz widzę, że opcja tego świata tworzy zupełnie inną historię, i z realem nie ma co łączyć....

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkiej Rewolucji Francuskiej u mnie nie było, stąd tyle monarchii. Są to jednak wszystko monarchie konstytucyjne, a w niektórych władca jest tak naprawdę tylko dekoracją. Ten typ ustroju utrzymywany jest dla tradycji i w niczym nie przeszkadza tzw. postępowi. Dlatego mimo pozorów, istotne różnice pomiędzy "moim" światem, a realnym są niewielkie. Dla przykładu: moje okręty wyglądają podobnie do realnych, opalane są takim samym paliwem, też są uzbrojone w działa, a nie w łuki, bombardy czy rakiety manewrujące, itd. A jeśli już występują jakieś różnice, to nic dziwnego; to są jednak dwa odrębne światy.

      JKS

      Usuń
    2. Te wszystkie Twoje monarchie, jako skrajnie liberalne, są bardzo wątpliwej próby. Jedyne, co mi się podoba, to kształt terytorialny Polski! :)
      ŁK

      Usuń
    3. Nie spodziewałeś się chyba, że w tych czasach będą jeszcze istnieć monarchie podobne do tej Ludwika XIV czy Iwana Groźnego. W większości obecnych monarchii władcy pełnią funkcje zbliżone do prezydenckiej, ze wszystkimi różnicami wynikającymi z pozycji prezydenta w konkretnym ustroju.

      JKS

      Usuń
    4. To jednak gruba przesada, aby porównywać Ludwika XIV z Iwanem Groźnym! Zupełnie inne są ich korzenie cywilizacyjne (polecam dorobek historiozoficzny wybitnego Krakauera - prof. Feliksa Konecznego!). Także i dzisiaj są jeszcze władcy "nie malowani" np. wlk. książę Liechtenstein.
      ŁK

      Usuń
    5. Poza istniejącymi jeszcze monarchami "nie malowanymi" są przecież dyktatury. Dyktator (dawniej Hitler, Stalin, Franco; obecnie Łukaszenka, Mugabe i inni) to niekoronowany monarcha.

      Usuń
    6. Ależ ja nie porównywałem tych osób, a tym bardziej ich - nazwijmy to - formacji kulturowo-cywilizacyjnej. Miałem na myśli tylko autorytarny sposób sprawowania władzy.
      Porównałem "moich" monarchów do dzisiejszych prezydentów. Jednak prezydenci mają bardzo różny zakres rzeczywistej władzy w zależności od panującego systemu (prezydencki, parlamentarno-prezydencki, parlamentarny). Książę Liechtensteinu to taki bardzo silny prezydent.

      JKS

      Usuń
    7. Znów posuwasz się do niedopuszczalnych uproszczeń! Z wymienionego wyżej zestawu polityków ani F. Franco (historycznie) ani A. Łukaszenko (współcześnie) nie pasują do tej "orkiestry"!
      ŁK

      Usuń
    8. Autorytarny sposób sprawowania władzy, a dyktatura (czy zgoła tyrania) to zupełnie różne pojęcia.
      ŁK

      Usuń
    9. Nie wspomniałem słowa o tyranii. ŁK, czy ty rozmawiasz teraz ze mną, czy z kolegą Stonkiem?

      JKS

      Usuń
    10. Rozmawiam z Tobą! Skoro posunąłeś się do wskazanego przeze mnie (dość nieeleganckiego!) uproszczenia, chciałem tylko zauważyć, że (w obiegowym znaczeniu) to tylko krok od zrównania dyktatury z tyranią. Wyróżnieni przeze mnie politycy to klasyczni przedstawiciele rządów autorytarnych (od "auctoritas"), ale w żadnym względzie nie dyktatorzy. I kończę dyskusję, jako odbiegającą od meritum postu!
      ŁK

      Usuń
    11. Przykro mi, ale nie rozumiem Twoich zarzutów. Oskarżasz mnie o nieeleganckie uproszczenie dotyczące zestawu polityków i zrównywanie dyktatury z tyranią. Ja nie podawałem żadnego "zestawu polityków" (zrobił to kolega Stonk) i uważam są różnice (choć nie tak duże) pomiędzy dyktaturą, a tyranią. Też sądzę, że czas skończyć tę chaotyczną dyskusję.

      JKS

      Usuń
    12. Najmocniej Cię przepraszam! Tego uproszczenia dokonał Kolega Stonk. Mój wzrok domaga się stanowczo kolejnej wizyty u okulisty. Jeszcze raz proszę najusilniej o wybaczenie!!!
      ŁK

      Usuń
    13. Nie dokonuję żadnego uproszczenia, wymieniłem polityków o bardziej znanych nazwiskach, których łączy jedno - silna, niedemokratyczna władza. Nie zamierzam dzielić ich na grupy pod względem zasług i win, bo nie o to tu chodzi. Dowodzę tylko, że w każdej epoce i każdej alternatywie może powstać system odległy od demokracji.

      Usuń
    14. ŁK, wybaczam... ale żeby mi to było po raz przedostatni :)

      JKS

      Usuń
    15. Mea culpa! zaczęliśmy dyskusję między sobą, po czym włączył się do niej Kolega Stonk (jego dobre prawo!), a, że obaj logujecie się, to przy Waszych postach występuje ten sam symbol graficzny. Mam nauczkę, żeby uważniej przyglądać się, z kim dialoguję! A wzrok ostatnio rzeczywiście przestaje mi dopisywać. :)
      ŁK

      Usuń
    16. A byłeś taki zły, kiedy spytałem z kim rozmawiasz :)

      JKS

      Usuń
    17. Spuść już miłosiernie zasłonę milczenia ... Byłem pewny, na 100%, że dyskutuję z Tobą, a Twoje pytanie odczytałem jako bezczelną zaczepkę! :)
      ŁK

      Usuń
  3. Jeśli w przyszłym roku po konferencji monarchia Austro-Węgierska się rozpadnie , to czy będziemy chcieli coś od niej wziąć lub przyłączyć Litwę do Polski? Jak się rozpadnie to trzeba by nawiązać nowe sojusze , może z nowym państwem Węgierskim i Czechosłowackim?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze, wcale nie jest pewne, że przyszłoroczna konferencja spowoduje rozpad Austro-Węgier. Dlatego też nikt u nas nie myśli jeszcze o "obdzieraniu trupa" Poza tym co po Austriakach brać? Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to Ruś Zakarpacka. Rusini mają jeszcze słabo rozwiniętą myśl państwowotwórczą i nie powinni na razie sprawiać większych kłopotów, tym bardziej, że sporo Rusinów już mamy u siebie i nauczyliśmy się współżyć bez większych problemów.
      Po drugie, Austro-Węgry nie są naszym "oficjalnym" sojusznikiem, choć nasza i ich polityka jest często zbieżna. O przyszłych sojuszach nie ma jeszcze co myśleć, choćby dlatego, że nie wiadomo kto będzie do wyboru, a nawet czy w ogóle będzie jakiś wybór.
      Po trzecie, Litwę od dawna chcemy przyłączyć. Przypomnę jednak, że państwo to jest owocem traktatu pokojowego kończącego IWS. Jego utworzenie zostało obwarowane warunkiem, że nigdy nie zostanie do Polski przyłączone. Na razie więc, nie ryzykując wojny, izolacji politycznej czy innych retorsji, nie możemy tego kąska połknąć.

      JKS

      Usuń
    2. Czy istnieją, u Ciebie, Ukraińcy jako osobna nacja?
      ŁK

      Usuń
    3. Przejęcie Rusi Zakarpackiej powinno zależeć od powstania lub nie państwa Węgierskiego. Dla Węgrów jest to ich odwieczna własność. Jeśli powstaną Węgry nie warto od razu nastawiać ich negatywnie do Polski z powodu prowincji o niewielkim znaczeniu. Jeśli nie powstaną Węgry, okaże się, że Ruś jest niczyja, możemy ją zająć, ale nie zmieni to znacząco naszej sytuacji.

      Usuń
    4. ŁK, u nas Rusinami nazywa się ogólnie nierosyjską ludność prawosławną zamieszkującą w przybliżeniu na wschód od Niemna i Bugu. W dzisiejszym rozumieniu są to zarówno Ukraińcy, jak i Białorusini. Ponieważ ludność ta podzielona jest pomiędzy trzy państwa (Litwa, Polska, Rosja), staje się coraz bardziej zróżnicowana, również językowo. Nie sądzę jednak, aby każdy z tych odłamów zasługiwał już na miano oddzielnego narodu.

      JKS

      Usuń
    5. Czyli Unii Brzeskiej w Twojej alternatywie nie ma?
      ŁK

      Usuń
    6. Nie, Unia Brzeska u mnie nie doszła do skutku.

      Usuń
  4. Toż i Hrabstwo Kłodzkie (nie mylić z Hrabstwem Edessy ;-). ) mamy? Fajnie.

    OdpowiedzUsuń