czwartek, 16 października 2025

BIULETYN INFORMACYJNY NR 33/2/1935

                BIULETYN INFORMACYJNY NR 33/2/1935

Okręty

Oddano do służby:
- patrolowiec typu Caquetá (post z dnia 13.10.2025),
- trałowiec typu Martinete.
Rozpoczęto budowę:
- zbiornikowca floty typu Chimborazo.
Trwa budowa:
- okrętu podwodnego typu Narval,
- pancernika typu Unidad.
Trwa przebudowa transportowca Rimac.
Aktualnie, w skład floty kolumbijskiej (morskiej) wchodzą:
- 2 małe pancerniki,
- 1 monitor,
- 2 krążowniki ciężkie,
- 4 krążowniki lekkie,
- 9 niszczycieli,
- 6 torpedowców,
- 9 okrętów podwodnych,
- 4 kanonierki,
- 12 kutrów torpedowych,
- 7 patrolowców,
- 11 kutrów patrolowych,
- 7 ścigaczy okrętów podwodnych,
- 2 stawiacze min,
- 7 trałowców,
- 6 kutrów trałowe,
- 1 transportowiec wodnosamolotów,
- 2 transportowce wojska,
- 2 okręty-bazy,
- 1 zaopatrzeniowiec,
- 1 zbiornikowiec floty,
- 1 okręt warsztatowy,
- 3 okręty hydrograficzne,
- 1 holownik pełnomorski,
- 1 okręt szkolny.
Komponent rzeczny floty składa się z:
- 1 monitora,
- 2 pływających baterii artyleryjskich,
- 5 kanonierek,
- 15 kutrów,
- 2 stawiaczy min,
- 2 trałowców,
- 4 kutrów desantowych,
- 6 ślizgaczy,
- 1 okrętu dowodzenia,
- 1 transportowca wojska,
- 1 zaopatrzeniowca,
- 2 holowników.

Uzbrojenie

Usunięto z arsenałów i oddano na złom następujące modele dział:
- 37/20 mm M1885 – 16 szt,
- 37/27 mm M1890 – 4 szt,
- 65/50 mm M1902 – 6 szt,
- 100/26 mm M1881 - 2 szt,
- 120/35 mm M1883 – 2 szt,
- 139/30 mm M1884 – 6 szt.
Na powyższą decyzję, wpływ miały takie przesłanki, jak: przestarzałość konstrukcji (za wyjątkiem dział 65/50 mm), nietypowy kaliber (za wyjątkiem działek 37 mm), brak zapasów i trudność w pozyskaniu odpowiedniej amunicji oraz słabe właściwości balistyczne (za wyjątkiem dział 65/50 mm). Ze złomowania uzyskano kwotę $10 872, będzie ona zaksięgowana dopiero w roku następnym.

Budżet

Rok budżetowy 1935 zamknął się nadwyżką w wysokości $18 332, o kwotę tę zostanie zwiększony budżet na rok następny.

29 komentarzy:

  1. Co do większości skasowanych dział - pełna zgoda. Dział 65 mm L/50 jednak zdecydowanie szkoda. Można byłoby pokusić się o przeróbkę (przekoszulowanie lufy na 57 mm L/57 + nowe łoże kołowe, dwuogonowe) na ciężkie, perspektywiczne działo przeciwpancerne (a na początek jako armatę przeciwdesantową). W razie sukcesu takiej konwersji można było zapewne zakupić (prawdopodobnie bardzo tanio) kolejne działa z demobilu francuskiego.
    ŁK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem, nie ma uzasadnienia dla trzymania kilku dział nietypowej konstrukcji, a tym bardziej do jej rozwijania.

      JKS

      Usuń
    2. Sens jest, gdy się uwzględni możliwość taniego uzupełnienia zapasu dział, w oparciu o demobil francuski. Oczywistym jest, że modernizacja nie ma sensu jeśli założyć, że dotyczy ona tylko tych 6 armat. Finowie np. nie wahali się obszernie modernizować (w czasie DWS) stare francuskie działa 90 mm model 1877. Wysokiej jakości lufy dawały nadzieję na długą jeszcze eksploatację bojową. (https://www.jaegerplatoon.net/90K77k_1.jpg). W międzywojennej Polsce przekoszulkowano rówieśnicze (względem armat 65 mm) rosyjskie armaty polowe 3", które wtórnie zdobyte przez Niemców były chętnie przez nich używane np. w pociągach pancernych.
      ŁK

      Usuń
  2. 1. Stan uzbrojenia Wielkiej Kolumbii jest na tyle dobry, że nie musi się łakomić na wszystko, co strzela, nie zabijając przy tym samych kanonierów.
    2. Admiralicja przez 20 lat walczyła o pozbycie się nietypowych kalibrów, pozostawienie 65 mm byłoby krokiem wstecz.
    Utrzymanie 6 dział nietypowego kalibru jest sprzeczne z 1, a dokupywanie dodatkowych, sprzeczne z 2.

    JKS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) Kaliber po przekoszulkowaniu na 57 mm stanie się typowy.
      2) Dopiero teraz pozbyłeś się muzealnych, krótkolufowych działek 37 mm o rodowodzie czarnoprochowym. Przy nich te "długie" 65 mm to istny cud techniki...
      ŁK

      Usuń
    2. Ja to widzę tak:
      - mam w domu krzesło, którego kolor obicia nie pasuje do innych mebli, więc chcę się go pozbyć;
      - Ty mi radzisz zamówić tapicera i zmienić obicie krzesła;
      - ja uważam, że zamawianie tapicera dla jednego krzesła się nie opłaca;
      - wtedy Ty mi radzisz dokupić więcej takich samych niepasujących krzeseł, a wtedy tapicer się opłaci;
      - stojąc przed perspektywą pomnożenia problemu krzeseł i wydania majątku na tapicera, wyrzucam to jedyne niepasujące i z lekkim sercem oraz zaoszczędzonymi pieniędzmi, idę na piwo.

      JKS

      Usuń
    3. Wielokroć korzystałem z usług tapicera, w celu stylistycznego "uzgodnienia" posiadanych mebli, zwłaszcza, że były to niekiedy meble z przełomu XIX i XX wieku. Ocalałe z zawieruchy DWS i odziedziczone po Dziadkach. Twój przykład o tyle chybiony, że nie można mnożyć ilości krzeseł w nieskończoność, nawet, jeśli mieszka się w pokaźnym powierzchniowo domu... Z Twoimi kasacjami wygląda to tak, że za jednym zamachem pozbyłeś się czarnoprochowych rupieci, nie mających nawet mechanizmów oporopowrotnych i nowoczesnych dział z tzw. długim odrzutem lufy.
      ŁK

      Usuń
    4. ad działo 65mm/L50. "... perspektywiczne działo przeciwpancerne (a na początek jako armatę przeciwdesantową)...". Z tą koncepcja mam problem. Wydaje mi się, że w latach 30-tych działa ppanc miały być przede wszystkim "manewrowe". Czyli na tyle lekkie żeby mogły być przemieszczane siłami mięśni obsługi (czyli w praktyce o wadze do kilkuset kilogramów). To pozwalało zająć stanowisko ogniowe pod ostrzałem nieprzyjaciela, a (czasami) także opuścić linie obrony w razie niepowodzenia.
      Dlatego wybierano działka o kalibrze 25mm, 37mm, 40mm i maksymalnie 45mm czy 47mm. Wydaje się, że nie przewidywano w połowie lat trzydziestych niczego cięższego jako broni ppanc. Co prawda pod koniec lat 30-tych zaczęły się prace nad następnym pokoleniem broni ppanc (Francuzi 47mm, Niemcy 50mm, Brytyjczycy 57mm) ale wciąż to broń znacznie lżejsza niż działa 65mm.
      Dlatego pomysł z adaptacją dział 65mm dla mnie ma tylko sens jako broń forteczna - gdzie ciężar broni nie ma znaczenia a zapas (nietypowej dla danej armii) amunicji można trzymać w twierdzy i użyć w przypadku oblężenia fortyfikacji.
      PS choć prawdą jest, że na koniec lat 30-tych sowieci postanowili wprowadzić "perspektywiczną" armatę ppanc 107mm (!). Działo okazało się mega porażką i nie odegrało żadnej roli w wojnie.
      PPS Artyleria ppanc w ogóle to fenomen. W 1930 roku praktycznie nie istniała. W 1940 stanowiła niemal połowę (!) liczby luf artylerii polowej. A następnie od mniej więcej 1942 roku zanikała. Przykładowo niemiecka dywizja piechoty w 1939 miała ponad 70 dział ppanc, dywizja w 1944 12 dział. Wynikało to z "inflacji" kalibrów i w konsekwencji nie nadążania produkcji. Działka typu 37mm-45mm stawały się przestarzałe już w 1941, działka 50mm-57mm w 1943, działa 75mm-76mm w 1944 (no może z wyjątkiem "17 funtówki"). Zostawały w 1945 działa 88m/90mm/94mm/100mm absolutnie zbyt ciężkie i nie manewrowe jako odwód pppanc. Po DWS lufowa artyleria ppanc praktycznie zniknęła.
      H_Babbock

      Usuń
    5. @H_Babbock: już w połowie lat 30-tych pojawiają się "długie" armaty polowe kalibru około 75 mm. Są posadowione na dwuogonowych łożach rozstawnych, pozwalających na prowadzenie ostrzału horyzontalnego w przedziale do ok. 60 st. Niezależnie od nazewnictwa (lekkie działo polowe) i tak ich zasadniczym zadaniem było zwalczanie broni pancernej nieprzyjaciela. A co do Sowietów, to trzeba przyznać, że umieli spoglądać perspektywicznie na kwestię zwalczania czołgów. I jeszcze jedno: już w II połowie lat 30-tych pojawiają się czołgi (Francja, nieco później Wielka Brytania)wobec których armaty ~ 40 mm są faktycznie nieskuteczne. I nie zgodzę się, że w 1943 r. działa ppanc 57 mm były przestarzałe. Pociski podkalibrowe i wydłużane sukcesywnie lufy czyniły z nich ciągle bardzo skuteczny oręż. Przykładem brytyjskie i sowieckie armaty tego kalibru.
      ŁK

      Usuń
    6. Manewrowość oznaczała nie tylko możliwość przetaczania działa siłami obsługi (częsty wymóg również dla większego kalibru dział piechoty), co można uzyskać przez odpowiednie wyważenie i kilkuosobowa obsługa dawała sobie radę z ważącą ponad tonę sześciofuntówką, chodziło też o możliwość holowania działa na duże odległości przez zaprzęg konny czy lekki pojazd terenowy. Możemy trzydziestkęsiódemkę podpiąć do wielkiej ciężarówy, jeśli jest taka możliwość, ale możemy też podpiąć ja do byle czego, jeśli wielka ciężarówa jest potrzebna do innych zadań.
      Działa przeciwpancerne aż tak szybko się nie starzały. W 1944 roku sześciofuntówka była nadal używana w sporych ilościach i skuteczna, chociaż w czołgach już montowano siedemnastofuntówkę. Od czołgu oczekiwano większego zasięgu ognia, bo działo czołgowe i jego celownik są zamontowane wyżej niż holowane działo przeciwpancerne, czołg też sam jest bardziej widoczny dla wroga, a działo holowane często wkopane w ziemię i zamaskowane. Istotny jest też fakt przewagi liczebnej, wywiadowczej i zwiadowczej strony alianckiej. We Francji w 1944 roku nie każdy aliancki batalion piechoty musiał mieć sprzęt do niszczenia ciężkich czołgów niemieckich, bo batalionów ciężkich pojazdów pancernych (czołgów czy dział pancernych) Niemcy mieli niewiele i wywiad był w stanie przynajmniej częściowo je śledzić, rozpoznanie lotnicze mogło je znaleźć, zanim dotarły na pozycję, z której mogłyby zaatakować, kierowano przeciwko nim lotnictwo i pojazdy pancerne uzbrojone w siedemnastofuntówki.
      Po wojnie holowane działa przeciwpancerne zostały zastąpione działami bezodrzutowymi i wyrzutniami PPK, ale do dzisiaj działa przeciwpancerne są podstawowym uzbrojeniem czołgów.
      W latach trzydziestych kaliber 37 mm uważano za wystarczający do zwalczania czołgów.
      Stonk

      Usuń
    7. ad ŁK. Moja wiedza na temat artylerii jest raczej słaba. Dlatego spytam o przykłady w sprawie "...już w połowie lat 30-tych pojawiają się "długie" armaty polowe kalibru około 75 mm". Bo wydaje mi się, że pojawiły się tylko w Sowietach (i może w Czechosłowacji).
      Dalej wydaje mi się, że przed DWS panowały dwie koncepcje artylerii lekkiej.
      "Nowoczesna" (Niemcy, Anglicy. Amerykanie) - artyleria lekka powinna składać się wyłącznie z haubic (lub haubico armat) i nie przewidywano dla niej prowadzenia ognia bezpośredniego.
      "Stara szkoła" (Francja, Sowiety, Polska, chyba Czechosłowacja,...) - artyleria lekka powinna się składać z mieszaniny dział polowych 75/76,2mm oraz haubic (i stąd Sowieckie projekty dział 76,2).

      W obu wypadkach obrona ppanc miała opierać się na wyspecjalizowanych małych działkach ppanc. A artyleria polowa tylko w ostateczności miała być używana do obrony przed czołgami.

      "...zasadniczym zadaniem było zwalczanie broni pancernej nieprzyjaciela..." Tu się nie zgodzę. Przed DWS działa 75/76,2mm jeśli w ogóle były dostosowane do walki ppanc, to było to ich wręcz trzecio rzędne zadanie. Choć już w 1940 (Francja) i 1941 (Rosja) uległo to zupełnemu odwróceniu.

      "...A co do Sowietów, to trzeba przyznać, że umieli spoglądać perspektywicznie na kwestię zwalczania czołgów..." Absolutnie się nie zgadzam. Dowody:
      - projekt idiotycznie niefunkcjonalnego działa 107mm,
      - brak lekkiej broni ppanc (rusznice pojawiły się dopiero w czasie wojny), a odpowiednika PIAT/Bazooka/Panzerfaust nie dorobili się do końca wojny.
      - przerwanie produkcji dział 57mm w 1941 kiedy były skuteczne, i wznowienie ich produkcji pod koniec wojny kiedy były absolutnie przestarzałe.

      "...w 1943 r. działa ppanc 57 mm były przestarzałe. .... Przykładem brytyjskie i sowieckie armaty tego kalibru...."
      Brytyjczycy w Tunezji w 1943 roku przekonali się, że działa 57mm są nieskuteczne wobec Tygrysów (a także Panter, ale o tym wtedy jeszcze nie wiedzieli). Dlatego przezbrajali się w działa 76,2mm (17 funtów). Proces ten trwał i dlatego jeszcze do końca wojny pozostawały 57mm w linii jedynie z braku dostatecznej liczby 17 funtówek.
      U sowietów było inaczej. Działo 57mm miało parametry przebijalności podobne jak brytyjskie 57mm, czyli lepsze niż sowieckie działa 76,2mm. Dlatego je wprowadzali do służby w 1944. Co nie zmienia faktu, że działo 57mm nie było już wówczas skuteczne w obronie na wprost wobec praktycznie połowy niemieckich czołgów w służbie (Panter, Tygrysów nie mówiąc o Królewskich Tygrysach).

      H_Babbock

      Usuń
    8. Ad Stonk "W 1944 roku sześciofuntówka była nadal używana w sporych ilościach i skuteczna" była używana wobec braku dostatecznej liczby 17 funtówek. A skuteczna była wobec Pz IV, dział samobieżnych, samochodów pancernych i transporterów opancerzonych. Była nieskuteczna wobec Panter, tygrysów i Królewskich Tygrysów, czyli mniej więcej połowy niemieckiego sprzętu w 1944.
      Nie zgadzam się z hipotezą, że artyleria holowana ppanc może być mniejszego kalibru niż działa czołgowe. Przez całą wojnę starano się we wszystkich krajach stosować analogiczne działa w czołgach i artylerii holowanej. Choć w praktyce w czasie wojny nie nadążano z wymianą tysięcy dział holowanych i stąd różnice.
      H_Babbock

      Usuń
    9. @H_Babbock: "długie" armaty polowe ~ 3" w latach 30-tych to działa > L/40. Sowieci i Czesi są tu światowymi prekursorami. A działa takie (na dwuogonowych łożach rozstawnych) nadawały się jedynie w charakterze ciężkiej broni przeciwpancernej. Z ich nieużyteczności do bezpośredniego wsparcia (atakującej/broniącej się) piechoty własnej oraz zwalczania lekkich umocnień polowych zdawano sobie sprawę już od końca PWS. Twoja opinia o sowieckiej eksperymentalnej armacie 107 mm jest krzywdząca i zbyt jednostronna. Było to działo, które raczej wyprzedziło epokę (co podkreśla większość bronioznawców rosyjskich). A osobny problem nastręczał "stary" kaliber (107 mm), zamiast wchodzącego wówczas do sowieckiej "linijki" 100 mm (o rodowodzie włoskim). Sowiecka armata 57 mm L/73 ZiS-2 to działo znacznie przewyższające swój brytyjski odpowiednik. Była nawet eksperymentalna wersja czołgu T-34 uzbrojona w tą armatę. Zrezygnowano z jej wprowadzenia do służby z uwagi na to, że czołg tak uzbrojony był jedynie "wieżowym niszczycielem czołgów", stając się nieużyteczny do innych celów. Ma rację @Stonk, że holowane działa ppanc mogą mieć mniejszy kaliber niż armaty czołgowe, choć rzeczywiście obserwowano w tym zakresie tendencję do ujednolicenia kalibrów (a nawet stosowania kalibrów przewyższających większość używanych dział czołgowych). A o skuteczności sowieckiej armaty 57 mm niech świadczy opracowanie nowej wersji tego działa po DWS (wz. 1955). Nie była ona (co prawda) na uzbrojeniu LWP, ale powszechnie stosowała ją np. Nationale Volksarmee, czyli zachodnia forpoczta wojsk sowieckich.
      ŁK

      Usuń
    10. ".... Z ich nieużyteczności do bezpośredniego wsparcia (atakującej/broniącej się) piechoty własnej oraz zwalczania lekkich umocnień polowych zdawano sobie sprawę już od końca PWS..." Mam wątpliwości. Jeśliby rzeczywiście zdawano sobie z tego sprawę i działa 3" konstruowano jako ppanc to logicznym byłoby umieszczać je w dywizjonach artylerii ppanc (jak działka 37m/40mm/45mm), a nie jako regularny składnik pułków artylerii lekkiej w dywizjach (jak robiono w rzeczywistości).

      Działo 107mm miało (jak zrozumiałem z opisu) nonsesowny w celowaniu do czołgów system celowania (dwóch celowniczych jeden od kierunku, drugi kąta podniesienia). Oraz masę wykluczająca sensowne operowanie działem na polu bitwy - szczególnie, że sowiecie nie mieli mocnych ciężarówek.

      Lata temu robiłem zestawienia przebijalności na różnych dystansach (i w zależności od kąta) dział ppanc - wtedy wychodziło mi, że obie armaty 57mm są porównywalne. Nie jest to zaskakujące, ponieważ generalnie działa brytyjskie ppanc miały wyśmienite parametry, a sowieckie kiepskie. Więc fakt, że "normalna" 57 brytyjska jest porównywalna z "długolufą" sowiecka jest naturalny.

      Wydawało mi się, że powojenny powrót działa 57mm wynikał z poszukiwania broni dla oddziałów powietrznodesantowych. Obiektywnie jednak działo kalibru 57mm przeciw czołgom z lat 50tych to śmiech.

      H_Babbock

      Usuń
    11. 1) Nieużyteczność dział ~ 3" do wspomnianych celów była jednak dobrze uświadomiona (w kręgach teoretyków artylerii) już w końcu PWS. Stąd niekiedy radykalne postulaty pełnej haubicyzacji lekkiej artylerii polowej, ewentualnie tworzenia lądowych dział uniwersalnych (z opcją plot - i tu prekursorskie pomysły pojawiły się już w latach 20-tych w US Army). Armat ~ 3" w latach 30-tych nie konstruowano jako przeciwpancernych, jednak tylko w takim zastosowaniu miały sens, co było dość
      oczywistym wnioskiem z kampanii francuskiej 1940 r. (w związku z problemem zwalczania grubo opancerzonych czołgów Char B1-bis - przypomnę sławny epizod z udziałem czołgu kpt. Pierre'a Billotte'a).
      2) Słabe argumenty! System naprowadzania lufy działa można było łatwo skorygować, a mocnych ciągników artyleryjskich Sowietom nie brakowało.
      3) Sowiecka armata bije na głowę brytyjską, choć przyznaję, że i brytyjskie działo było przedniej klasy. Absolutnie nie zgadzam się z tezą o kiepskich parametrach przeciwpancernych dział sowieckich. Rosyjska artyleria już od schyłku XIX wieku prezentowała najwyższy poziom światowy. Zdobyczne działa sowieckie (różnych rodzajów) używali chętnie Niemcy i Finowie. I nie wynika to jedynie z faktu, że dział nigdy nie bywa za dużo! :)
      4) Tak, była to konstrukcja dla wojsk powietrznodesantowych. A co, to jakieś jednostki II kategorii?
      ŁK

      Usuń
    12. Działa działami, sowiety po carskich czasach odziedziczyły dobrze rozwiniętą metalurgię i lufy mieli dobre. Ale z amunicją było gorzej, urządzenia obserwacyjno-celownicze i wyszkolenie czołgistów też kulały. Wiele sowieckich czołgów miało fabryczny problem źle zainstalowanego celownika i/lub lufy, pierwszy pocisk trafiał daleko od celu, a kiedy po kilku strzałach celowniczy zaczął rozumieć błąd celownika, to wszystko się rozregulowało i już nic nie dało się poradzić. Działa czołgów T-34 i KW miały kiepskie opinie.
      Stonk

      Usuń
    13. ad 2 "a mocnych ciągników artyleryjskich Sowietom nie brakowało" - to chyba żart. Na defiladzie zwycięstwa w maju 1945 roku okazało się, że nie ma dostępnej żadnej sowieckiej produkcji ciężarówki. Musieli więc (ze wstydem) użyć amerykańskich.
      ad 4. Sprzęt dla wojsk powietrzno desantowych musi być najlepszy, ale w masie jaka dopuszcza aktualny transport lotniczy. Dlatego nie dobre działo ppanc, ale najlepsze jakie zmieści się w ograniczeniach.
      H_Babbock

      Usuń
    14. @H_Babbcock: coś się tak uczepił ciężarówek? Do holowania dział używa się ich jedynie zastępczo. Do tego celu służą przede wszystkim ciągniki artyleryjskie, zwłaszcza gąsienicowe. Zdobycznych "Komsomolców" używali chętnie nawet Niemcy.
      @Stonk: warto zachować stosowny umiar w krytyce sowieckiej techniki wojennej. W przeciwnym razie pośrednio deprecjonujesz poziom Panzerwaffe. Te kiepskie czołgi sowieckie również były chętnie używane przez Wehrmacht, jako Beutepanzer.
      ŁK

      Usuń
    15. Właśnie nie aż tak chętnie używane. Niemcy w ogóle nie bardzo ufali zdobycznym pojazdom bojowym a zwłaszcza francuskim i sowieckim, w których mniejszy nacisk był położony na świadomość sytuacyjną załogi. Kopuła dowódcy pojawiła się w T-34 dopiero w 1943 roku, a wtedy to już raczej Niemcy tracili sprzęt na rzecz wrogów niż zdobywali.
      Stonk

      Usuń
    16. Przetłumaczony cytat z niemieckiej Wikipedii: . Widać, że i "prymusi" z SS nie gardzili taką zdobyczą. Inna sprawa, że nie udało mi się znaleźć łącznej liczby zdobytych przez Niemców pojazdów pancernych RKKA. Łatwiej chyba znaleźć dane zdobycznych czołgach eks-sowieckich w małej armii fińskiej...
      ŁK

      Usuń
    17. Jeszcze raz ów cytat, bo - jak widzę - coś go "zżarło" :) .
      ŁK

      Usuń
    18. Znów problem! Chyba ten tekst jest chroniony przed kopiowaniem. Opiszę więc sprawę: w zajętym ponownie, wiosną 1943 r., Charkowie Niemcy wyremontowali (w Charkowskim Zakładzie Traktorów) zdobyczne T-34, uzbrajając nimi 2. Dywizjon Niszczycieli Czołgów z Dywizji SS "Das Reich". Do 3 razy sztuka! :)
      ŁK

      Usuń
    19. Kojarzy mi się też pułk pancerny w którejś dywizji SS wyposażony w 20 T-34. Ale i tak większość zdobycznych maszyn sowieckich nie została wcielona do jednostek frontowych. Wojska sowieckie ponosiły ogromne straty i wiele rekordów bojowych zostało pobitych właśnie w walce z nimi - nie bez powodu.
      Stonk

      Usuń
    20. T-34 miały ogromy ukryty problem. Był to silnik który średnio był w stanie wypracować maksimum stokilkadziesiąt godzin (produkcja na początku wojny), potem spadło to do stu godzin. Potem silnik wymagał całkowitego remontu lub wymiany silnika. Problem rozwiązano dopiero w produkcji powojennej. Oznacza to, że w wypadku natarcia jednostki pancernej, gdzie czołgi są w ruchu lub w walce np 10h dziennie, odziała praktycznie rozpadał się technicznie po 7-10 dniach. To wyjaśnia kilka rzeczy:
      1. dlaczego sowieckie armie pancerne wyruszały do natarcia mając ponad 600 czołgów, a po kilku dniach pościgu (nawet bez walk) tylko np. 30 sztuk.
      2. Niemcy słabo korzystali ze zdobycznych egzemplarzy bo były one "jednorazowe". A z kolei wymiana silnika + skrzyni biegów to gruba sprawa i nie do zrobienia na froncie.
      3. I ciekawostka - najdłuższe rajdy pancerne pod koniec wojny wykonywały nie "słynne" armie pancerne, ale korpusy pancerno-kawaleryjskie. I były to jednostki wyposażone w czołgi Valentine (i konnice z braku piechoty zmechanizowanej). Czyli zamiast "najlepszych na świecie" czołgów T-34, przydzielano im niezawodne i trwałe Valentine. A przypomnijmy, że już w 1943 uznano czołgi Valentine za przestarzałe.
      H_Babbock

      Usuń
    21. I te beznadziejne T-34 wzięły udział w setkach lokalnych konfliktów, z których ostatnie miały miejsce już w XXI wieku. Z całego parku czołgowego DWS mogły im dorównać jedynie (głęboko modernizowane w latach 60-tych i 70-tych XX wieku) niektóre wersje "Shermanów"...
      ŁK

      Usuń
    22. I te beznadziejne T-34 faktycznie były beznadziejne. A wzięły udział w wielu wojnach, bo były dostępne. Amerykański myśliwiec F-4 ma fatalną reputację od czasu wprowadzenia do służby, ale naprodukowano go kilka tysięcy sztuk, to do dzisiaj jest w użyciu, niektóre ich wady zostały poprawione w modernizacjach a inne nie. Niektóre wady T-34 zostały poprawione w kolejnych wersjach i modernizacjach, ale i tak cudów się z tym nie zrobi.
      Stonk

      Usuń
    23. To zbyt daleko idące uproszczenie. Wtórny rynek obrotu starym uzbrojeniem jest na tyle szeroki, że "beznadziejne" konstrukcje (typu T-34 i F-4) nie miałyby na nim racji bytu...
      ŁK

      Usuń
    24. Mały przyczynek do dyskusji o sowieckiej broni pancernej. Kierowcy KW, często musieli wychodzić z czołgu, otwierać pokrywę skrzyni biegów i zmieniać bieg za pomocą kowalskiego młota.
      W latach 1941-43, największym problemem sowieckiego przemysłu zbrojeniowego było to, że prawie wszyscy jako-tako wykwalifikowani robotnicy poszli na front, a ich miejsce zajęły kobiety, kołchoźnicy, pasterze reniferów i inne osoby bez śladowego choćby technicznego przygotowania, w tym skazani i deportowani.

      JKS

      Usuń
    25. I pomyśleć, że tak obszerna dyskusja zaczęła się od kwestii przedwczesnego złomowania lekkiej armaty morskiej z początków XX wieku, a skończyła się na sowieckich czołgach ciężkich z czasów DWS... :)
      ŁK

      Usuń